Charakterystyczne
dla naszej dzisiejszej kultury jest kontrolowanie czasu. Część z nas nosi
zegarki na rękach, mamy je w telefonach, często są w miejscach gdzie
przebywamy, wiszą na ścianach np. w naszych domach, urzędach, miejscach pracy,
czy szkołach. W ciągu dnia nieraz zdarza się nam spoglądać na zegarek i chcemy
wiedzieć która jest godzina. Jednak ważniejsze od pytania która jest godzina
jest to, co robię z czasem który mam, który Bóg mi dał i który mi jeszcze
pozostał. Każdy z nas ma zapisane u Boga ilość minut godzin i lat, które Bóg
nam dał na tej ziemi, dla Wiesława którego dzisiaj żegnamy było to 78 lat.
Gdybyśmy chcieli to przeliczyć na dni to otrzymalibyśmy 28470 dni, tyle czasu
Bóg dał Wiesławowi. A jak myślisz ile tobie? W zależności od tego w jakim
jesteśmy okresie naszego życia i zakładając, że dożyjemy 80 lat może niektórzy
z nas trochę więcej, możemy w przybliżeniu powiedzieć jak wiele czasu nam
jeszcze zostało. Załóżmy, że masz 20 lat, do 80 zostało ci wtedy 60 czyli 21900 dni. Jeśli masz 40 lat lub
jesteś niedaleko tego wieku, to do 80 już tylko 40 lat , czyli 14600 dni. A
jeśli jest to 60, to zostało tylko 20 lat czyli 7300 dni. Gdy już dobiłeś do 70
lub więcej, to zostało ci około 10 lat 3650 dni. A to wszystko przy założeniu,
że dane nam będzie się zestarzeć i dożyć starości. Jednak nie mamy takiej
gwarancji, bo życie jest zbyt nieprzewidywalne i nie wiemy jaka będzie nasza
przyszłość. Ale ile by nie było widzimy jak powoli przemijamy, jak czas nam
ucieka i jak niewiele zostało do końca.
Posłużę
się innym przykładem, załóżmy, że twoim życiem jest ta książka która liczy
około 80 stron, a decyzje które podejmujemy to zapis w niej zawartej historii
twojego życia. Ile stron twojej historii jest już zapisanych i ile ci jeszcze
pozostało? Gdy dojdziemy do ostatniej strony, to nie będzie już kolejnej części
książki, ale to będzie rzeczywiście koniec jak mówi nasz psalm, że przychodzi
czas, gdy Bóg mówi „wracajcie synowie
ludzcy”. Odwołuje nas z tego świata, obraca nas w proch i powołuje nas na
sąd, czy tego chcemy, czy nie. Musimy przed Nim stanąć, bo nasze życie nie
zależy od nas, ale jesteśmy Jego własnością. Nie ma drugiej szansy, egzaminu
poprawkowego, czy możliwości cofnięcia się do początku. Ostatni nasz dzień na
tym świecie jest rzeczywiście ostatnim, prawdziwie ostatnim.
Mojżesz,
który jest autorem naszego psalmu rozumiał to doskonale. Bóg dał mu przeżyć 120 lat. Wydaje się dużo, ale gdy życie
przemija i spoglądasz na nie z perspektywy czasu, który upłynął, gdy zaczynasz
wspominać przeszłość i cofasz się pamięcią do różnych wydarzeń, to mamy
wrażenie jakby były one wczoraj, a upłynęło od nich już rok, 5 lat, 10 lub 50.
Patrzymy na nasze dzieci i pamiętamy jak niedawno były takie małe, spoglądamy
na naszych rodziców i pamiętamy, że nie dawno byli całkiem młodzi, wspominamy
fajne chwile przeszłości i wydarzenia, które minęły i zastanawiamy się jak to
się stało, że ten czas tak szybko upłynął? Takie też było doświadczenie
Mojżesza, pomimo długiego życia wydało mu się ono bardzo krótkie, szczególnie w
perspektywie wiecznej, w Bożej perspektywie, do której Mojżesz odnosi nasze
życie i mówi, że dla Boga tysiąc lat nic nie znaczy, jest jak dzień wczorajszy,
który przeminął i jak straż nocna, która się skończyła (w. 4).
Jesteśmy
jak trwa, jak kwiat polny mówi 5 i 6
wierszu, która na krótko się pojawia, rano kwitnie i rośnie, ale za chwile za
kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt lat więdnie i usycha.
I
choć nasze życie tutaj na ziemi może być bardzo wartościowe, możemy je bardzo
cenić, wiele osiągnąć, to jednak nie możemy niczego zatrzymać. W końcu
przychodzi dzień śmierci i odbiera na wszystko co mamy.
Mojżesz
mówi dlaczego tak się dzieje, dlaczego tak szybko ulatujemy, dlaczego
doświadczamy na tej ziemi ciągłego znoju, trudu, cierpienia, frustracji,
niespełnionych ambicji i rozczarowań. Kiedyś Adam z Ewą mieszkali w raju, znamy
tą historię, prawda? Cieszyli się oni tam obecnością Bożą, rozmawiali z Bogiem,
ale w wyniku posłuchania szatana zgrzeszyli. Zbuntowali się przeciw Bogu, a
swój bunt i swoją grzeszną naturę przekazali kolejnym pokoleniom, tak, że teraz
każdy człowiek rodzi się grzesznikiem. Konsekwencją buntu Adama, był Boży gniew,
kara, śmierć, kiedy Bóg powiedział do człowieka, prochem jesteś i w proch się obrócisz, czyli musisz umrzeć. To jest
doświadczenie nas wszystkich, wszyscy jesteśmy spadkobiercami Adama i dziedziczymy
z pokolenia na pokolenie jego grzeszną naturę z powodu której buntujemy się przeciw
Bogu i nie żyjemy zgodnie z jego oczekiwaniami. Bożą reakcją na nasz bunt, jest
Boży gniew, którym przerażony był Mojżesz, gdy mówił „giniemy
od gniewu twego” (w 7.). Bóg
gniewa się na ludzi z powodu ich grzechów i zapłatą za grzech jest śmierć (Rzym
32). Mojżesz powiedział „położyłeś winy
nasze przed sobą, tajne grzechy nasze w świetle oblicza swego” (w. 8).
Bóg
zna wszystkie nasze grzechy, te które zrobiliśmy w świetle dnia i też te tajne,
to, co uczyniliśmy, a nikt o tym nie wie. To co pomyśleliśmy złego, a nikt o
tym nie wie, czy to, co zamierzaliśmy uczynić złego i wydaje się nam, że nikt o
tym nie wie.
Jednak
Bóg wie o wszystkim, czyta nas jak otwartą książkę, przed Nim nie możemy nic ukryć,
nie możemy się przed Nim schować, uciec, zasłonić. Wszystko przed jego obliczem
jest jawne. Pismo Św. mówi, że to właśnie nasze grzechy zbudowały mór
nieprzyjaźni między nami a Bogiem (Efez
2,14), To właśnie nasze grzechy wykopały przepaść między każdym człowiekiem,
a Bogiem, tak że mamy wrażenie dzisiaj, że Bóg jest daleko od nas i nas nie
słucha. Z powodu naszych grzechów powinniśmy się bać, a niektórzy bardziej
świadomi już się boją stanąć przed Bogiem na sądzie, bo mówię wam, grzech, to
jest poważana sprawa w oczach Boga. Tak poważna, że Bóg nie może dać zbawienia
żadnemu grzesznikowi, bo jest Święty i Sprawiedliwy i grzech musi być ukarany,
a zapłatą za grzech jest wieczna śmierć, potępienie.
Często
to bagatelizujemy, mówimy, że przed Bogiem jakoś to będzie, mamy nadzieje, że
Bóg nam daruje, czasami nie wierzymy w to, co mówi Pismo Św. ale te nadzieje są
złudne. Pomyśl o tym chwilę, gdybyś był sądem, to czy wypuściłbyś przestępcę,
który stanąłby przed tobą, z bagażem 70 tys. przestępstw? Czy jest jakiś sąd,
który wypuściłby takiego przestępcę? Nie, oczywiście, nie! Tyle grzechów ma
człowiek stając przed Bogiem żyjąc około 80 lat, przy założeniu, że popełniał
tylko trzy grzechy dziennie.
Ale
wolimy o tym nie myśleć, zakładając, że jakoś to będzie. Odsuwamy od siebie często
myśli o wieczności, o naszej śmierci i o spotkaniu z Bogiem, tak jakby nigdy
miało to nie przyjść. Ale to jest właśnie najważniejszy egzamin naszego życia,
to na niego powinniśmy się przygotować najlepiej. Dzisiaj żegnamy naszych kochanego,
Wiesława, męża, Ojca, dziadka, przyjaciela, sąsiada, ale za jakiś czas będą żegnać
nas.
Dlatego Mojżesz mówi, że powinniśmy mocno
przejąć się tym, że Bóg się na nas gniewa (w.11),
że obraziliśmy go swoim grzechem i szukać rozwiązania, jak mogę przed moim odejściem
z tego świata pojednać się z Bogiem? Jak mogę, wciągu mojego życia poznać Boga?
Tak, żeby Bóg był moim przyjacielem, a nie wrogiem. Tak, żebym nie musiał
obawiać się sądu i spotkania z Nim?
Pierwszym
krokiem do pojednania się Bogiem są słowa naszego psalmu z 12 wiersza gdzie czytamy jak Mojżesz modli się do Boga „naucz nas liczyć dni nasze, abyśmy posiedli
mądre serce”. Inaczej mówiąc Mojżesz prosi Boga, by miał na tyle mądrości,
by przestać marnować życie w pogoni za rzeczami, które nie mogą dać nam
trwałego bezpieczeństwa i życia wiecznego. Tak często marnujemy życie w pogoni
za pieniędzmi, za rzeczami materialnymi, przyjemnościami, za sławą, modą, wyglądem
i ludzkim poklaskiem. A w tym wszystkim zapominamy o Bogu, o Jego woli, O
naszym Panu Jezusie Chrystusie, by Mu służyć i być Mu posłusznym. To on jest
naszym prawdziwym bezpieczeństwem, bo chce uratować nas od Bożego gniewu, umarł
za nasze grzechy na Krzyżu. Chce nam je przebaczyć i dać nam życie wieczne. Ale
musimy w życiu się zatrzymać, pokutować, nawrócić się, porzucić nasze grzechy, upamiętać
się i prosić Jezusa o przebaczenie jak znowu mówi Mojżesz w naszym psalmie „Zwróć się ku nam Panie… zmiłuj się nad
sługami swymi (w 13).
Jeśli
tak zrobimy, jeśli szczerze z serca wezwiemy Jezusa Chrystusa jako Zbawiciela i
poprosimy Go o przebaczenie, bo On umarł za grzeszników, to Bóg obiecał że nam
wybaczy. Pismo Św. mówi, że to jest jedyny sposób do pojednania z Bogiem, przez
wiarę w Zbawczą śmierć Chrystusa. Pan Jezus powiedział w Ew. Jana 14,6 …Ja
jestem drogą, prawdą i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko
przeze Mnie.
Nie
ma innej drogi do Boga, do zbawienia jak tylko przez wiarę w Jezusa Chrystusa. Nie
mogą zbawić nas nasze dobre uczynki, bo nie są na tyle dobre by mogły zapłacić
za nasz grzech. Nie otrzymamy również zbawienia za przystępowanie do
sakramentów, czy przez nasza gorliwość religijną, ale tylko przez Jezusa.
On
powiedział, Kto stara się zachować życie
swoje, straci je, a kto straci życie swoje dla mnie, znajdzie je. (Mat 10,39).
Jeśli
chcemy prawdziwego życia, życia wiecznego, życia wolnego od strachu przed
śmiercią i sądem Bożym. Życia w obfitości, radości i pokoju, to zaufajmy
dzisiaj Chrystusowi jako swemu zbawicielowi wzywając Jego imienia, by nas zbawił,
uratował, ocalił. Gdy tak się stanie, to choć nasze ciało umrze i zostanie
złożone do ziemi, to jednak nasz duch pójdzie do Boga a Bóg otworzy nam bramy
nieba, bo Chrystus w dzień sądu wstawi się za nami. Jeśli poznasz Go dzisiaj i
przyznasz się do Niego, On przyzna się do ciebie w wieczności. Jeśli odrzucisz Go
dzisiaj i On odrzuci cię w wieczności.
Pan
Jezus mówiąc o śmierci powiedział, dając nadzieje tym, którzy wierzą w niego
tak:
W domu mojego Ojca jest wiele mieszkań.
Gdyby było inaczej, powiedziałbym wam, bo przecież idę przygotować wam miejsce.
Chrystus
po swoim zmartwychwstaniu odszedł do Boga i przygotował tam miejsce dla
wszystkich, którzy w Niego uwierzą, by przyjąć ich do wiecznego domu. Czas dla Niego
poświęcony w ciągu naszego krótkiego ziemskiego życia, nie jest czasem
zmarnowanym w przeciwieństwie do życia bez Niego. Dzisiaj może nie zawsze to
dostrzegamy, ale zobaczymy to wyraźnie w dzień sądu. To co poświęciliśmy dla
Jezusa, zostanie nam wrócone w wieczności. Skarby które zgromadziliśmy w niebie
służąc Mu i bliźniemu zostaną pomnożone i oddane nam z nawiązką.
W
związku z tym nie traćmy więcej czasu i ten, który nam jeszcze pozostał, te
niezapisane kartki z tej książki wykorzystajmy już nie na życie bez Boga, ale
na służbę Jemu w miłości do Niego, by na koniec
życia, nie mieć poczucia, ze je zmarnowaliśmy jak w pewnej historii,
starszego człowieka o której czytałem
„Pewnego
dnia spojrzałem na swoje gospodarstwo, które kiedyś posiadałem. Stodoła runęła na
ziemię pola zarosły zielskiem. Dom w którym dorastały moje dzieci w którym
mieszkaliśmy od lat, zaczął się rozpadać. Patrząc na niego ocierałem łzy widząc
jak wszystko przemija bezpowrotnie. Spojrzałem również na swoją duszę i
stwierdziłem, że ona też zarosła. Zarosła cierniami, ostami i różnego rodzaju
chwastami przez moje zaniedbanie. Lata mijały kiedy dobrze dbałem o rzeczy
mniej wartościowe, które wtedy wydawały mi się ważne, rzeczy ziemskie, które zdobyły
moje serce. Wtedy zwróciłem się do Chrystusa z gorzkimi łzami i wołałem: „O Panie Przebacz”! Nie zostało mi już
wiele czasu dla ciebie, bo niewiele już mam życia. Zmarnowane lata odeszły na
zawsze. Dni których nawet nie mogę sobie przypomnieć. Gdybym znowu mógł przeżyć
te dni, przeżyłbym je dla ciebie”.
To,
co nam pozostało, przeżyjmy dla Jezusa, a z pewnością nie będziemy żałować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz