Załóżmy że mamy do pracy na godz. 7.00 rano. Przychodzimy na czas, a szef do nas przybiega każdego kolejnego dnia i dziękuje nam, że pojawiliśmy się w pracy punktualnie. Wprost rozpływa się w zachwytach nad nami jak to, każdego dnia przychodzimy do pracy na umówioną godzinę. Czy jest jakiś szef, który tak robi? Nie, raczej nie. Pracodawca oczekuje, że każdego dnia będziesz przychodził punktualnie i nie musi ci za to dziękować i cieszyć się, że przyszedłeś, bo jest to twój obowiązek. To więc nie dostaje się pochwały za wypełnienie naszych powinności. Nie powinniśmy być dumni i chodzić jak pawie, bo zrobiliśmy coś, co należało do naszych obowiązków.
W
tym fragmencie Pan Jezus przestrzega nas przed religijną dumą, która może się
pojawić u tych, którzy go naśladują. Jest zawsze takie zagrożenie, że zamiast
być pokornymi przed Bogiem i ciągle świadomymi jak wiele łaski nam okazał. Jak
cudownie się nad nami zmiłował w Jezusie Chrystusie dając nam dar wiary i upamiętania
zaczniemy pysznić się z tego jakimi, to cudownymi jesteśmy chrześcijanami, bo
staramy się przestrzegać przykazań Pana Jezusa. Załóżmy że chodzimy na wszystkie nabożeństwa, spotkania biblijne, modlimy się, głosimy
ewangelię, wybaczamy wrogom lub angażujemy się w służbę. Możemy zacząć myśleć o
sobie, że to właściwie Pan Bóg, powinien
być nam wdzięczny, że nas ma, bo jakby sobie bez nas poradził? Pycha jest
podstawą wszystkich grzechów. Po prostu nie czynimy tego, co mówi Bóg w różnych
dziedzinach naszego życia, bo uważamy, że wiemy lepiej, co jest dla nas dobre. To od pychy Lucyfera zaczął się upadek
stworzenia, gdy diabeł doszedł do wniosku, że jest taki wspaniały, piękny,
mądry i cudowny, że jest równy Bogu i nie musi Go słuchać. Co doprowadziło do
buntu i wypędzenia go z nieba. To właśnie duma rozbudzona przez szatana
doprowadziła, Adama i Ewę do nieposłuszeństwa Bogu i pozbawienia ich raju. To
właśnie z pychy biorą się inne grzechy jak: złość, bunt, gniew, zazdrość, bo
np. nie zostałem doceniony, zauważony, albo ktoś odpowiednio mnie nie potraktował,
tak jak uważam, że na to zasługuje.
Często
wiele naszych działań jest podszyte pychą, niekiedy może nawet nie zdajemy
sobie z tego sprawy, ale tak może być, gdy chcemy się chwalić lub zwracać na
siebie uwagę. Czasami z powodu naszego ja upokarzamy kogoś, gdy chcemy mu
pokazać, że jesteśmy mądrzejsi, bardziej błyskotliwi, szybsi, lepsi i we
wszystkim jesteśmy naj. A ktoś inny w naszych oczach jest głupi, bo nie wie,
nie wiedział, nie umie, nie rozumie, nie wygląda itp.
Pycha
do tego stopnia jest zdradliwa, że nawet rzeczy piękne i cnotliwe jak służba
Bogu, potrafimy zamieć na odrażające i obrzydliwe. Tak uczynili faryzeusze,
modlili się na pokaz, obnosili się ze swoją pobożnością przed ludźmi, by tylko
innym pokazać, że są lepsi, wierniejsi i bliżej Boga niż cała reszta. Tak też i my możemy czynić. Dlatego Pan Jezus
wiele czasu w nauczaniu skupia się na pokorze, uniżeniu podając dzieci za
przykład, uczy, że ci którzy chcą być pierwsi będą ostatnimi, że nie powinniśmy
zajmować pierwszych miejsc, że należy wyprzedzać się wzajemnie w okazywaniu
szacunku, uważać innych za wyższych od siebie itp.
Prawda
jest taka, że prawdziwi uczniowie Pana Jezusa dążą do tego, by być pokornymi i
w pokorze powinni mieć upodobanie. Żeby to uczynić musimy się zaprzeć samych
siebie, bo to jest wbrew naszej naturze.
Nasza duma przeszkadza w służbie dla
Boga
Uczniowie
proszą Pana Jezusa, by Jezus przydał im wiary na Jego wezwanie, by oni
wybaczali siedem razy dziennie tym, którzy przeciw nim zawinili jak jeśli
zajdzie taka potrzeba. Pan Jezus wyjaśnia im, że problem z wybaczaniem i z
wszystkimi jego przykazaniami nie leży w małej wierze. Mówi, że jeśli tylko
masz wiarę jak ziarnko gorczycy, to nic dla ciebie nie będzie niemożliwe, do
czego wzywa cię Bóg. Wszyscy znamy ziarnko, gorczycy, to te małe ziarenka,
które są w musztardzie. Na terenie Izraela z ziół, których używano uchodziło
ono za najmniejsze. Wystarczy tylko tyle, wiary, odrobina, by drzewo figowe
wyrwało się z korzeniami i przesadziło w może, które służy tutaj jako przykład.
Nie potrzebujesz dużo wiary, by to drzewo cię posłuchało, potrzebujesz zaufania
i posłuszeństwa Bogu. Jeśli masz tą odrobinę wiary, a Bożą wolą byłoby, by
drzewo figowe przeniosło się w morze stałoby się tak. Problem polega często na
naszym posłuszeństwie, a nie na tym, że mamy za mało wiary. Z powodu naszej
dumy w wielu kwestiach nie słuchamy Boga i nie odnosimy w nich zwycięstwa.
Wtedy się zasłaniamy małą wiara i mówimy, że potrzebujemy jej więcej. Dla
uczniów wybaczanie 7x dziennie wydawało się trudne jak wiele innych wezwań Pana
Jezusa. Ale Pan Jezus mówi zrób, nie mówi że masz mało wiary, po prostu bądź
posłuszny, a Bóg to pobłogosławi. Problem często nie jest w wierze w życiu
wierzących. Jeśli tylko macie taką małą wiarę jak ziarenko gorczycy, to
wystarczy. Nie musisz mieć wielkiej wiary, musisz znać jedynie wielkiego Boga,
który ma wielką moc i przez nią może uczynić wielkie rzeczy. Bóg jest w stanie
działać przez taką odrobinę wiary jak to ziarenko, tylko należy mu zaufać i być
posłusznym. Jednak gdy nie jesteśmy posłuszni, bo jesteśmy zbyt dumni, pyszni i
wolimy czynić po swojemu, to wtedy w wielu dziedzinach nie mamy rezultatów. Gdy
słuchamy Boga i jesteśmy Mu posłuszni, to wiara i zaufanie do Niego z czasem
wzrasta i mamy odwagę, by poodejmować się większych wyzwań dla chwały Bożej.
Ale na początek wystarczy odrobina wiary, tyle by uwierzyć, że Bóg może coś
uczynić. To nie ty wyrywasz drzewo z korzeniami, to nie twoja moc to czyni, ale
Bóg może to zrobić w odpowiedzi na twoją wiarę. Dla niego nic nie jest niemożliwe,
gdy coś jest jego wolą. Więc nie tyle chodzi o wielką wiarę, co wiarę w
Wielkiego Boga. Po prostu bądźmy posłuszni, ufajmy Bogu z tą ilością wiary jaką
mamy, on da nam siłę do służby i szybko zobaczymy rezultaty Bożego działania.
Jeśli Chrystus mówi, przebacz, to przebacz. Jezus pomoże uporać się z naszymi
emocjami. Jeśli mówi miłuj swoich wrogów, to nie mścij się, czyń im dobrze.
Jeśli wzywa do modlitwy, to módl się. Jeśli każe zwiastować ewangelię, to
zwiastuj. Jeśli mówi nie martw się, tylko szukaj Królestwa Bożego, to nie martw
się i rób to, co Boże. Czyniąc tak zobaczymy, że mamy wystarczającą ilość
wiary, by Bóg przez nią działał. To, co
nas ogranicza, to nasze nieposłuszeństwo nie robimy czegoś, bo nam się np. nie
chce lub nie chcemy zaangażować naszego czasu albo pieniędzy bo nam szkoda.
Czasami powodem nieposłuszeństwa jest strach, obawy co ludzie o nas pomyślą i z
tego powodu nie doświadczamy Bożej mocy.
Niebezpieczeństwo pychy duchowej
Jednak
kiedy Bóg nas już używa, to jest niebezpieczeństwo pychy duchowej. Wyobraźmy
sobie taką sytuację, że ufając Bogu bardzo szybko zaczynamy odnosić sukcesy w
służbie, pracy np. rozpoczynamy jakieś projekty i to się rozrasta tak, że
ludzie nas podziwiają. Jest coraz większe i przynosi nam coraz większą
popularność. Ludzie się nami interesują i pytają jak to się stało, że udało ci
się coś takiego zbudować, czy osiągnąć. Ktoś może prowadzić bardzo
błogosławioną służbę dla Boga, która się rozwija. Może ktoś inny osiągnął
sukcesy w biznesie, na polu misyjnym, czy w życiu osobistym i Bóg pozwolił
zbudować mu duży autorytet. Ktoś jeszcze inny wydał jakieś książki, które są
poczytne, a jego osoba stała się znana lub mieliśmy spektakularne odpowiedzi na
modlitwy. Możemy zacząć zachwycać się sobą, bo uważamy że jesteśmy takimi
wspaniałymi chrześcijanami, że często zwiastujemy ewangelię i potrafimy każdemu
wybaczyć. W takiej sytuacji jest
zagrożenie, że zaczniemy być aroganccy i pyszni z powodu tych sukcesów. Zamiast
Bogu je przypisywać i jemu oddawać za nie chwałę, zaczniemy uważać, że nam się
należą i są wynikiem naszych zdolności, intelektu, umiejętności czy gorliwości.
Pan Jezus wylewa tu na uczniów i na nas kubeł zimnej wody, by nie zachwycać się
sobą i nie karmić własnej dumy, naszego ja. To Bóg powinien być uwielbiony
przez nasze życie i tylko Bóg. Nasze sukcesy, które Bóg daje nam odnieść mają
za zadanie oddać Bogu chwałę, a nie nam. Wszyscy jesteśmy podatni na
niebezpieczeństwo nadymania się, szczególnie wtedy, gdy coś wychodzi nam lepiej
niż innym lub coś było bardzo trudne, a nam udało się to osiągnąć.
Patrz na siebie jak na niewolnika
Więc
Pan Jezus mówi, że powinniśmy patrzeć na siebie w służbie dla Niego jak na
niewolnika, który wykonuje swoje obowiązki jakie mu zlecono. Chce nam przez to
uświadomić, że nawet gdybyśmy byli bardzo używani przez Boga, to nie dzieje się
tak dlatego, że na to zasługujemy, że jesteśmy tacy wyjątkowi i lepsi niż inni.
Wszystko co mamy i jak nas Bóg używa jest dzięki Bożej łasce, a nie naszą
zasługom.
Niewolnicy
w cesarstwie rzymskim całkowicie należeli do właściciela i właściciel decydował
o każdym momencie ich życia. Byli na jego utrzymaniu i musieli wykonywać pracę
jaką im zlecał. Zanim niewolnicy nie wykonali tych obowiązków nie mogli zająć
się sobą.
Jezus
przedstawia nam obraz gospodarstwa na którym właściciel ma takiego niewolnika,
który musi wykonywać wszystkie prace jakie zostaną mu zlecone. Musi iść na pole
orać, czy paść owce, a jak wróci, to nie może od razu odpoczywać, bo jeszcze ma
obowiązki w domu i musi przygotować posiłek dla pana. Dopiero po tym jak wykona
wszystkie swoje zadania może zająć się sobą. Za wykonane zadania nikt mu nie
dziękuje, bo zrobił jedynie to, co należało. Tak i my wobec Boga jesteśmy
takimi niewolnikami. On stworzył nas nie w tym celu byśmy realizowali nie swoje
pragnienia i marzenia życiowe, ale byśmy Mu służyli i oddawali Mu chwałę. Chrystus
odkupił nas dla siebie, jesteśmy jego własnością, zapłacił za nas najwyższą z
możliwych cen. Służąc Mu, nie robimy niczego osobliwego, zawsze powinniśmy charakteryzować
się wobec Jego dobroci najwyższą gotowością do okazywania Mu posłuszeństwa, to
jest nasz obowiązek.
Jednak raczej wolimy myśleć o samych sobie
dobrze, niż jako o grzesznikach którzy na nic nie zasługują i wszystko
otrzymali z łaski. Również dzisiejsza psychologia i świat wokół nas uczy, że
zasługujemy na to co najlepsze, że jesteśmy ważni, że w naszym życiu chodzi o
to, by się samorealizować. Ale Biblia nigdzie nie mówi nam, że powinniśmy
wzrastać w poczuciu własnej wartości i podnosić swoją niską samoocenę. Wprost
przeciwnie, słowo Boże wzywa nas do pokory, do uniżenia wobec Boga i siebie
nawzajem.
W liście do Rzymian 12,16 czytamy
Rzymian 12:16 Bądźcie wobec siebie jednakowo usposobieni;
nie bądźcie wyniośli, lecz się do niskich skłaniajcie; nie uważajcie sami
siebie za mądrych.
Nikogo
nie trzeba uczyć miłości do siebie, to mamy od urodzenia. Bóg dając przykazania
nie mówi kochaj siebie jak kochasz Boga i bliźniego, ale kochaj Boga z całego serca i
bliźniego jak siebie. Miłość do siebie samego jest naturalna w dużej części
nasz egocentryzm jest wynikiem naszej grzesznej natury. Ale w życiu niewolnika,
nie było miejsca na skupianiu się na sobie jak my często to czynimy. Niewolnik
pracował dla swojego pana i to On był najważniejszy. Sługa nie skupiał się na
swoich uczuciach, ale na obowiązku który miał do wykonania. Zbyt często myślimy
o sobie zbyt dobrze, że zasługujemy, że nam się należy, zamiast patrzeć na
siebie tak jak mówi o nas Bóg. A mianowicie, że jesteśmy prochem i jedyne na co
zasługujemy, to na jego gniew. Ale Chrystus zmiłował się nad nami i choć nic nie
znaczyliśmy, odkupił nas od Bożego gniewu i dał nam pozycje dzieci Bożych. Obiecał
nam również w swojej łaskawości wspaniałą nagrodę za wierność i służbę Mu. Gdy
będziemy patrzeć na siebie jako na odkupionych grzeszników, którzy na nic nie
zasługują, to nie będziemy odbierać Bogu chwały i domagać się dodatkowego
uznania. Nie będziemy obrażeni, że nam nie podziękowano za jakąś służbę, czy nie zatytułowano nas tak
jak należy.
Pan
Jezus mówi, że nawet gdybyśmy wszystko wykonali, co nam zleciał to powinniśmy
myśleć o sobie, że jesteśmy nieużytecznymi sługami (w 10). Po prostu uczyniliśmy to, co zawsze powinniśmy dla niego
czynić, bo On na to zasługuje i na wiele więcej.
Czy
zwróciliśmy uwagę, że w taki sposób patrzył na siebie ap. Paweł. nn np. mówił o
sobie, że jest największym z grzeszników
1Tymoteusza 1:15 Prawdziwa to mowa i w całej pełni przyjęcia
godna, że Chrystus Jezus przyszedł na świat, aby zbawić grzeszników, z których
ja jestem pierwszy.
W
1 liście do koryntian tak Paweł pisze o swojej służbie
1 Koryntian 15:9 Ja bowiem jestem najmniejszym z apostołów i
nie jestem godzien nazywać się apostołem, gdyż prześladowałem Kościół Boży.
Tak myśli o swoim powołaniu wobec innych świętych
Efezjan 3:8 Mnie, najmniejszemu ze wszystkich świętych,
została okazana ta łaska, abym zwiastował poganom niezgłębione bogactwo
Chrystusowe.
Czy
zauważyliśmy jakich używa on zwrotów w stosunku do siebie? Mówi o sobie jako o
największym z grzeszników, raczej mamy tendencje myśleć, że nie jesteśmy tacy
źli. Porównując się z innymi apostołami mówi, że jest najmniejszych z nich,
raczej mamy tendencje myśleć, że jesteśmy lepsi niż inni i jesteśmy przed nimi.
A o swoim powołaniu Paweł pisał, że jest najmniejszym ze wszystkich świętych. Postawa
Pawła to dla nas wzór jak powinniśmy myśleć o sobie w naśladowaniu naszego Pana.
Ile byśmy nie zrobili dla Niego, jak wielkich dzieł byśmy nie dokonali nigdy
nie damy Mu tyle na ile zasługuje i ile On dał nam. Nigdy też nie zrobimy tyle
ile powinniśmy, a to co uczyniliśmy, to wpływ jego łaski na nas.
1.
Po pierwsze, nie myślmy o tym, że mamy małą
wiarę. Wystarczy, że mamy taką jak ziarnko gorczycy, a Bóg użyje jej do
wielkich dzieł. Myślmy o tym, co może zrobić Bóg przez tą małą wiarę jeśli
będziemy mu posłuszni. Dla Niego nie ma nic niemożliwego. Wiec skupiajmy się na
posłuszeństwie przykazaniom Jezusa, by być wiernym Jego słowu, a będziemy
oglądać Bożą moc w działaniu. Odrzućmy naszą dumę z powodu której, często
wolimy postępować po swojemu, a która przeszkadza nam w służbie dla Pana.
2.
Po drugie, patrzmy
na siebie jak na niewolników, którzy mają do wykonania obowiązki, które należy
wykonać. Nie oczekujmy uznania tutaj, a nie będziemy Bogu odbierali chwały i
oszczędzimy sobie frustracji, że nie zostaliśmy zauważani lub nie udało się
zrealizować naszych marzeń, czy ambicji. Bóg w odpowiednim czasie nas wywyższy
i da nam wspaniałą nagrodę. Póki ten okres nie nadszedł nie wywyższajmy się
sami. Miejmy świadomość, że cokolwiek nam się udało zrobić, to wszystko wpływ
Bożej łaski, a nie naszej mądrości, intelektu, czy pobożności. Dlatego nawet
jak wykonamy wszystko co trzeba, to nie należy nam się uznanie.
3.
Po trzecie,
pamiętajmy, że przed Bogiem nie zasługiwaliśmy na nic dobrego, tylko na Jego
gniew. Wszyscy zbłądziliśmy i każdy zszedł na swoją drogę, ale Bóg okazał nam
miłosierdzie i dał łaskawy przywilej służenia Mu. Mógł nas zostawić w stanie grzechu i wszyscy poszlibyśmy do piekła
i byłoby to sprawiedliwe. Skupiajmy się na Krzyżu Jezusa Chrystusa na tym jak
nas umiłował ile nam przebaczył i jak wiele miłości nam okazał. Tak jak to
robił ap. Paweł ,który powiedział
Galacjan 6:14 Co zaś do mnie, niech mnie Bóg uchowa, abym miał się chlubić z czego innego, jak tylko z krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa, przez którego dla mnie świat jest ukrzyżowany, a ja dla świata.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz