9.26
Saul
po ucieczce z Damaszku przed Żydami, którzy chcieli go zabić przybywa do
Jerozolimy, gdzie wtedy było centrum chrześcijańskiego życia. Z pewnością i tu
jak w Damaszku chce służyć całym sercem Chrystusowi. Stara się przyłączyć do uczniów, ale nie może
tego zrobić, bo spotyka się z nieufnością. Wydaje się uczniom pewnie, że Paweł
chce do nich się przyłączyć jako szpieg, a później wszystkich ich uwięzić.
Najwyraźniej nie wiedzą o tym jak spotkał Jezusa na drodze do Damaszku i jak On
go przemienił. To także nam pokazuje jak wspólnota w Jerozolimie była
zorganizowana, jaka ostrożna, jak starała się sprawdzać i weryfikować ludzi,
którzy się do niej przyłączali. Dzisiaj w niektórych wspólnotach w ogóle
kościół nie upewnia się, czy ludzie którzy chcą się przyłączyć do kościoła są
rzeczywiście nawróceni i mogą stać się częścią społeczności kościoła.
Wystarczy, ze ktoś wyrazi chęć, by się ochrzcić, a już staje się członkiem
społeczności, a później okazuje się, że człowiek ten nawet nie rozumie, co
znaczy być uczniem Pana Jezusa. A już w Didache (starożytnym dziele chrześcijańskim)
czytamy, że ci którzy mieli być ochrzczeni powinni pościć przez kilka dani
zanim przyjmą chrzest i oczywiście powinni wierzyć w ewangelię.
Jednak
nim Paweł trafił do Jerozolimy prawdopodobnie minęło kilka lat - około trzech.
Widźmy w Dziejach 9,23, że minął
dłuższy czas zanim nastąpiła ucieczka z Damaszku do Jerozolimy. Przychodzi nam
z pomocą list do Galacjan 1,17-18.
Tam Paweł mówi, że po swoim nawróceniu nie udał się od razu do Jerozolimy, ale był
przez pewien czas w Arabii, a później wrócił do Damaszku. Po powrocie do
Damaszku znowu zaczął głosić gorliwie w synagogach i właśnie wtedy Żydzi
postanowili go zabić. Więc uciekł spuszczony w Koszu i udał się do Jerozolimy -
od jego nawrócenia minęły trzy lata.
To,
co jest znaczące i na co należy zwrócić uwagę, jak postąpił Saul, gdy wrócił do
Jerozolimy. Zobaczmy, gdzie On się udał, poszedł do kościoła, do ludzi
wierzących, by mieć z nimi społeczność i móc służyć w kościele Panu Jezusowi
Chrystusowi. Już o tym mówiliśmy ostatnio, że nie ma chrześcijaństwa bez
kościoła. Chrystus powołał kościół i w nim chce umieść każdego nowonarodzonego
chrześcijanina. Bycie w kościele jest
nam potrzebne, byśmy mogli być zmieniani przez Boga w wyniku relacji z ludźmi,
byśmy uczyli się kochać innych i w ten sposób upodabniali się do naszego Pana.
Przez bycie w społeczności mamy również dodatkowy bezpiecznik przed
odpadnięciem od wiary lub popadnięciem w jakiś grzech lub herezje, które mogłyby
doprowadzić do naszego potępienia. Już sama nasza obecność w społeczności
kościoła jest zachętą dla innych, by chwalić Pana i być gorliwym.
Na
przykładzie Saula widzimy jak powinniśmy postępować, gdy przeprowadzamy się lub
wyjeżdżamy w inne miejsce na dłużej. Saul od razu próbował przyłączyć się do
społeczności chrześcijan. Czy my szukamy społeczności tam gdzie jesteśmy i
mieszkamy, czy szukamy zdrowego biblijnego kościoła, gdzie będziemy mogli
wzrastać i służyć Panu Bogu?
Bardzo
byłem zbudowany swojego czasu postawą br. Maćka z naszego zboru, który zmierzał
przeprowadzić się z południa Polski na Północ, ale zanim to uczynił i kupił
tutaj jakąś nieruchomość, to najpierw przyjechał zobaczyć, jakie są tu zbory i
do jakiej społeczności będzie należał.
Często wiele osób nawet chrześcijan postępuje odwrotnie, najpierw myślą o sprawach materialnych, pracy, domu, a kościół to się później zobaczy. Ale widzimy, że gdy Saul przybył do Jerozolimy, to pierwsze kroki skierował do Zboru, bo wiedział jak to jest ważne w oczach Bożych i dla niego samego oraz dla kościoła, by służyć mu i wspomagać w ten sposób rozwój Królestwa Bożego.
9,27
W
końcu zajął się Pawłem Branaba, który przyjął Go, zaprowadził do apostołów i
opowiedział im jak się nawrócił i jak odważnie w Damaszku nauczał w imieniu
Pana Jezusa.
Barnaba
tutaj jawi się dla nas jako przykład do naśladowania, by przyjmować braci i
siostry, zachęcać ich, widzieć w nich potencjał do służby i pracy dla Pana. Na
co, my zwracamy uwagę widząc nowych ludzi w społeczności, czy oni czują się
przez nas przyjęci ,zaopiekowani? Z
Barnabą spotykamy się już w Dziejach
4,36. Miał na imię Józef, a Barnaba było przydomkiem oznaczającym – syn
pocieszenia. Sprzedał jakąś część swego majątku i pieniądze złożył u stóp
apostołów, by oni rozdzielili je na potrzeby w kościele. Prawdopodobnie taki
przydomek otrzymał, bo zachęcał i pocieszał innych jak w tej sytuacji Pawła. Barnaba był człowiekiem, który miał więcej
serca, wyrozumiałości, współczucia i miłosierdzia niż inni.
Co
różniło Barnabę i innych chrześcijan w podejściu do Saula?
Barnaba
patrzył na Saula jako na nowego człowieka, zaufał mu, wystawił mu dobre
świadectwo. W ten sposób dał się poznać jako ktoś, kto buduje mosty pojednania,
a nie podziału.
Następnie
z Barnabą spotykamy się w Dziejach
11,22-26, kiedy Barnaba zachęca ludzi, by trwali w wierze. Widzi też, że
pracy jest wiele i należy utwierdzać uczniów, więc udaje do Tarsu po Pawła, by
pomógł on w służbie. Dalej Barnaba pojawia się w Dziejach 13,1-3 i wyrusza z Pawłem na misję głoszenia ewangelii.
Później widzimy Barnabę w Dzjach 15,36-41 kiedy postanawia dać jeszcze jedną szansę dla Jana Marka, który zawiódł Pawła w innej podróży misyjnej i Paweł nie chciał współpracować z nim dalej, a Branaba wprost przeciwnie - zatroszczył się o niego i zabrał ze sobą.
9,28-29
Zobaczmy
co robił Paweł, po przyjęciu przez apostołów. Był z chrześcijanami, spędzał z
nimi czas i pomagał im w służbie. Poszedł głosić ewangelię do swoich dawnych
towarzyszy, do hellenistów – Żydów pochodzenia greckiego. I w tych synagogach,
które brały udział w zabiciu Szczepana od których wcześniej miał listy polecające,
a teraz głosił im Chrystusa.
W
Jerozolimie Paweł nie zabawił długo, tylko 15 dni Gal 1,18, bo przez ten okres narobił tyle zamieszania w synagogach
hellenistycznych, że Żydzi próbowali go zabić.
Ten
gość naprawdę się nie bał głosić ewangelii, gdziekolwiek i do kogokolwiek mógł ją
głosic, bo rozumiał, że w niej zawiera się moc Boża ku zbawieniu każdego człowieka.
Nie patrzył na utratę swojej reputacji, autorytet jako człowieka, ale odważnie
zwiastował do czego zachęcał go Duch Św. Dz.
18,9-10.
9,30
Przez
odważne zwiastowanie ewangelii naraził się Żydom, którzy chcieli go zgładzić.
Kościół więc postanowił wyprawić Pawła do Tarsu – miasta z którego pochodził,
by ocalić jego życie aż do czasu, gdy zamieszanie z powodu niego przycichnie.
Ale jak wiemy Paweł, to nie był gość, który mógł siedzieć cicho. Niemal
wszędzie gdziekolwiek się pojawiał, to robił zamieszanie przekonując
wszystkich, że Jezus jest Zbawicielem.
Czy w naszym zwiastowaniu ewangelii
jesteśmy gotowi się komuś narazić? Czy nie boimy się ludzi?
Niemal
pewne jest, że gdy będziemy odważnie głosić ewangelię, to napotkamy przeciwników
ewangelii – wysłanników szatana, którzy będą próbowali nas powstrzymać przez
ośmieszanie przesłania lub zastraszanie nas. Jeśli chcemy być skuteczni i
odważni w świadectwie musimy być gotowi zmierzyć się z takimi przeciwnościami.
Po prostu w głoszeniu ewangelii nie powinniśmy i nie możemy kierować się tym
jak ludzie na nią zareagują. To, że ktoś się zezłości, przestanie nas lubić,
czy akceptować nie powinno powstrzymywać nas przez dzieleniem się swoją wiarą w
Jezusa. Bo jeśli chcemy się przypodobać ludziom, temu światu - będzie nam
bardzo ciężko świadczyć im. Jeśli znajdujemy w sobie motywacje, że nie
świadczymy o Jezusie, bo ludzie przestaną nas lubić, to znaczy, że do końca
jeszcze nie umarliśmy dla tego świata. Dzieje
Ap 4,19-20; Dzieje Ap. 20,20.27; Gal 1,10; 1 Tes 2,4; Jer 1,17; Ezechiela
3,10-11; Izaj 8,11-13
9,31
Następnie
Łukasz daje nam podsumowanie tego, co dalej dzieje się z kościołem. To pokazuje
nam jak kościół powinien się rozwijać.
Po pierwsze, najważniejszy jest wzrost
duchowy. Jeśli nie będzie w kościele wzrostu duchowego w życiu chrześcijan, to
nie będzie większego działania Boga.
O to kościół powinien dbać w pierwszej kolejności, by poznawać lepiej
Chrystusa, zbliżać się do Niego, wzrastać w świętości, a tym samym w bojaźni Bożej,
bo na tym polega wzrost duchowy. Właściwie, to wzrost w świętości wynika z Bojaźni
Bożej, czym bardziej jest realny Bóg w naszym życiu i czym bardziej go
poznajemy, tym więcej szacunku i nabożnego lęku będzie w nas w stosunku do Pana
i tym więcej posłuszeństwa Jego słowu.
Skąd możemy wiedzieć, że wzrastamy
duchowo? Łukasz mówi nam, że dzieje
się to wtedy, kiedy jesteśmy z dnia na dzień, z roku na rok, bardziej posłuszni
Bogu, bo to właśnie znaczy bać się Boga w biblijny sposób. Bojaźń Boża jest
wtedy kiedy szacunek w naszym życiu do Boga i Pana Jezusa Chrystusa wzrasta, a
Słowo Boże ma na nas coraz większy wpływ. Oznaką wzrostu Bożej bojaźni w naszym
życiu jest to, że boimy się grzeszyć, bo mamy świadomość, że Bóg widzi nas wszędzie
i zawsze i sądzi za nasze grzechy. W wyniku większej Bojaźni Bożej jesteśmy
bardziej posłuszni Panu.
Życie
w Bojaźni Bożej przekłada się z czasem na wzrost liczebny. Kiedy żyjemy z
Chrystusem i jesteśmy mu posłuszni, to on działa w naszym życiu. Nasze
świadectwo jest widoczne, a Słowo Chrystusa przez nas rozchodzi się w świecie,
co pomnaża kościół, bo Pan przydaje do niego kolejne osoby.
Kościół,
by mógł rozwijać się w Boży sposób musi być wspomagany przez Ducha Św. Ludzie
sami z siebie nie są w stanie zbudować Bożego kościoła. Oczywiście mogą
zbudować struktury i organizację, ale nie będzie w tym Chrystusa i Bożego życia.
To
więc musimy przede wszystkim dbać o:
1.
Wzrost duchowy,
budować się oraz budować jeden drugiego.
2.
Wzrost duchowy
oznacza, że żyjemy w większej Bojaźni Bożej.
3.
Gdy żyjemy w
Bojaźni Bożej, to jesteśmy wspomagani przez Ducha Św. który przyznaje się do
nas.
4. To z kolei powoduje, że ludzie przez służbę kościoła mogą poznać ewangelie i nawracają się.
Podsumowując:
ü
Mamy przykład w
Pawle, że jak gdzieś przebywał, to przede wszystkim szukał kościoła w którym
będzie służył, by budować Królestwo Boże.
ü
Następnie możemy
czerpać wzorce z Barnaby, który miał troskliwe serce i zajął się Pawłem, choć
inni byli wobec niego nieufni.
ü
Paweł nie bał się
głosić ewangelii, bo nie zważał na swoja reputację, umarł dla świata, by żyć
dla Chrystusa. Jeśli chcemy być skuteczni w służbie dla Pana nie powinniśmy
patrzeć i myśleć o tym jak ludzie będą nas postrzegać, gdy my będziemy
posłuszni Panu Jezusowi.
ü I ostatnia rzecz, ewangelista Łukasz pokazał nam w jaki sposób kościół powinien się rozwijać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz