20.12.2022

Strach przed Saulem Dz. Ap 9,26-31


 9.26

Saul po ucieczce z Damaszku przed Żydami, którzy chcieli go zabić przybywa do Jerozolimy, gdzie wtedy było centrum chrześcijańskiego życia. Z pewnością i tu jak w Damaszku chce służyć całym sercem Chrystusowi.  Stara się przyłączyć do uczniów, ale nie może tego zrobić, bo spotyka się z nieufnością. Wydaje się uczniom pewnie, że Paweł chce do nich się przyłączyć jako szpieg, a później wszystkich ich uwięzić. Najwyraźniej nie wiedzą o tym jak spotkał Jezusa na drodze do Damaszku i jak On go przemienił. To także nam pokazuje jak wspólnota w Jerozolimie była zorganizowana, jaka ostrożna, jak starała się sprawdzać i weryfikować ludzi, którzy się do niej przyłączali. Dzisiaj w niektórych wspólnotach w ogóle kościół nie upewnia się, czy ludzie którzy chcą się przyłączyć do kościoła są rzeczywiście nawróceni i mogą stać się częścią społeczności kościoła. Wystarczy, ze ktoś wyrazi chęć, by się ochrzcić, a już staje się członkiem społeczności, a później okazuje się, że człowiek ten nawet nie rozumie, co znaczy być uczniem Pana Jezusa. A już w Didache (starożytnym dziele chrześcijańskim) czytamy, że ci którzy mieli być ochrzczeni powinni pościć przez kilka dani zanim przyjmą chrzest i oczywiście powinni wierzyć w ewangelię.

Jednak nim Paweł trafił do Jerozolimy prawdopodobnie minęło kilka lat - około trzech. Widźmy w Dziejach 9,23, że minął dłuższy czas zanim nastąpiła ucieczka z Damaszku do Jerozolimy. Przychodzi nam z pomocą list do Galacjan 1,17-18. Tam Paweł mówi, że po swoim nawróceniu nie udał się od razu do Jerozolimy, ale był przez pewien czas w Arabii, a później wrócił do Damaszku. Po powrocie do Damaszku znowu zaczął głosić gorliwie w synagogach i właśnie wtedy Żydzi postanowili go zabić. Więc uciekł spuszczony w Koszu i udał się do Jerozolimy - od jego nawrócenia minęły trzy lata.

To, co jest znaczące i na co należy zwrócić uwagę, jak postąpił Saul, gdy wrócił do Jerozolimy. Zobaczmy, gdzie On się udał, poszedł do kościoła, do ludzi wierzących, by mieć z nimi społeczność i móc służyć w kościele Panu Jezusowi Chrystusowi. Już o tym mówiliśmy ostatnio, że nie ma chrześcijaństwa bez kościoła. Chrystus powołał kościół i w nim chce umieść każdego nowonarodzonego chrześcijanina. Bycie w kościele jest nam potrzebne, byśmy mogli być zmieniani przez Boga w wyniku relacji z ludźmi, byśmy uczyli się kochać innych i w ten sposób upodabniali się do naszego Pana. Przez bycie w społeczności mamy również dodatkowy bezpiecznik przed odpadnięciem od wiary lub popadnięciem w jakiś grzech lub herezje, które mogłyby doprowadzić do naszego potępienia. Już sama nasza obecność w społeczności kościoła jest zachętą dla innych, by chwalić Pana i być gorliwym.

Na przykładzie Saula widzimy jak powinniśmy postępować, gdy przeprowadzamy się lub wyjeżdżamy w inne miejsce na dłużej. Saul od razu próbował przyłączyć się do społeczności chrześcijan. Czy my szukamy społeczności tam gdzie jesteśmy i mieszkamy, czy szukamy zdrowego biblijnego kościoła, gdzie będziemy mogli wzrastać i służyć Panu Bogu?      

Bardzo byłem zbudowany swojego czasu postawą br. Maćka z naszego zboru, który zmierzał przeprowadzić się z południa Polski na Północ, ale zanim to uczynił i kupił tutaj jakąś nieruchomość, to najpierw przyjechał zobaczyć, jakie są tu zbory i do jakiej społeczności będzie należał. 

Często wiele osób nawet chrześcijan postępuje odwrotnie, najpierw myślą o sprawach materialnych, pracy, domu, a kościół to się później zobaczy. Ale widzimy, że gdy Saul przybył do Jerozolimy, to pierwsze kroki skierował do Zboru, bo wiedział jak to jest ważne w oczach Bożych i dla niego samego oraz dla kościoła, by służyć mu i wspomagać w ten sposób rozwój Królestwa Bożego. 

9,27

W końcu zajął się Pawłem Branaba, który przyjął Go, zaprowadził do apostołów i opowiedział im jak się nawrócił i jak odważnie w Damaszku nauczał w imieniu Pana Jezusa.

Barnaba tutaj jawi się dla nas jako przykład do naśladowania, by przyjmować braci i siostry, zachęcać ich, widzieć w nich potencjał do służby i pracy dla Pana. Na co, my zwracamy uwagę widząc nowych ludzi w społeczności, czy oni czują się przez nas przyjęci ,zaopiekowani?  Z Barnabą spotykamy się już w Dziejach 4,36. Miał na imię Józef, a Barnaba było przydomkiem oznaczającym – syn pocieszenia. Sprzedał jakąś część swego majątku i pieniądze złożył u stóp apostołów, by oni rozdzielili je na potrzeby w kościele. Prawdopodobnie taki przydomek otrzymał, bo zachęcał i pocieszał innych jak w tej sytuacji Pawła. Barnaba był człowiekiem, który miał więcej serca, wyrozumiałości, współczucia i miłosierdzia niż inni.

Co różniło Barnabę i innych chrześcijan w podejściu do Saula?

Barnaba patrzył na Saula jako na nowego człowieka, zaufał mu, wystawił mu dobre świadectwo. W ten sposób dał się poznać jako ktoś, kto buduje mosty pojednania, a nie podziału. 

Następnie z Barnabą spotykamy się w Dziejach 11,22-26, kiedy Barnaba zachęca ludzi, by trwali w wierze. Widzi też, że pracy jest wiele i należy utwierdzać uczniów, więc udaje do Tarsu po Pawła, by pomógł on w służbie. Dalej Barnaba pojawia się w Dziejach 13,1-3 i wyrusza z Pawłem na misję głoszenia ewangelii.

Później widzimy Barnabę w Dzjach 15,36-41 kiedy postanawia dać jeszcze jedną szansę dla Jana Marka, który zawiódł Pawła w innej podróży misyjnej i Paweł nie chciał współpracować z nim dalej, a Branaba wprost przeciwnie - zatroszczył się o niego i zabrał ze sobą. 

9,28-29

Zobaczmy co robił Paweł, po przyjęciu przez apostołów. Był z chrześcijanami, spędzał z nimi czas i pomagał im w służbie. Poszedł głosić ewangelię do swoich dawnych towarzyszy, do hellenistów – Żydów pochodzenia greckiego. I w tych synagogach, które brały udział w zabiciu Szczepana od których wcześniej miał listy polecające, a teraz głosił im Chrystusa.

W Jerozolimie Paweł nie zabawił długo, tylko 15 dni Gal 1,18, bo przez ten okres narobił tyle zamieszania w synagogach hellenistycznych, że Żydzi próbowali go zabić.

Ten gość naprawdę się nie bał głosić ewangelii, gdziekolwiek i do kogokolwiek mógł ją głosic, bo rozumiał, że w niej zawiera się moc Boża ku zbawieniu każdego człowieka. Nie patrzył na utratę swojej reputacji, autorytet jako człowieka, ale odważnie zwiastował do czego zachęcał go Duch Św. Dz. 18,9-10. 

9,30

Przez odważne zwiastowanie ewangelii naraził się Żydom, którzy chcieli go zgładzić. Kościół więc postanowił wyprawić Pawła do Tarsu – miasta z którego pochodził, by ocalić jego życie aż do czasu, gdy zamieszanie z powodu niego przycichnie. Ale jak wiemy Paweł, to nie był gość, który mógł siedzieć cicho. Niemal wszędzie gdziekolwiek się pojawiał, to robił zamieszanie przekonując wszystkich, że Jezus jest Zbawicielem.

Czy w naszym zwiastowaniu ewangelii jesteśmy gotowi się komuś narazić? Czy nie boimy się ludzi?

Niemal pewne jest, że gdy będziemy odważnie głosić ewangelię, to napotkamy przeciwników ewangelii – wysłanników szatana, którzy będą próbowali nas powstrzymać przez ośmieszanie przesłania lub zastraszanie nas. Jeśli chcemy być skuteczni i odważni w świadectwie musimy być gotowi zmierzyć się z takimi przeciwnościami. Po prostu w głoszeniu ewangelii nie powinniśmy i nie możemy kierować się tym jak ludzie na nią zareagują. To, że ktoś się zezłości, przestanie nas lubić, czy akceptować nie powinno powstrzymywać nas przez dzieleniem się swoją wiarą w Jezusa. Bo jeśli chcemy się przypodobać ludziom, temu światu - będzie nam bardzo ciężko świadczyć im. Jeśli znajdujemy w sobie motywacje, że nie świadczymy o Jezusie, bo ludzie przestaną nas lubić, to znaczy, że do końca jeszcze nie umarliśmy dla tego świata. Dzieje Ap 4,19-20; Dzieje Ap. 20,20.27; Gal 1,10; 1 Tes 2,4; Jer 1,17; Ezechiela 3,10-11; Izaj 8,11-13 

9,31

Następnie Łukasz daje nam podsumowanie tego, co dalej dzieje się z kościołem. To pokazuje nam jak kościół powinien się rozwijać.

Po pierwsze, najważniejszy jest wzrost duchowy. Jeśli nie będzie w kościele wzrostu duchowego w życiu chrześcijan, to nie będzie większego działania Boga. O to kościół powinien dbać w pierwszej kolejności, by poznawać lepiej Chrystusa, zbliżać się do Niego, wzrastać w świętości, a tym samym w bojaźni Bożej, bo na tym polega wzrost duchowy. Właściwie, to wzrost w świętości wynika z Bojaźni Bożej, czym bardziej jest realny Bóg w naszym życiu i czym bardziej go poznajemy, tym więcej szacunku i nabożnego lęku będzie w nas w stosunku do Pana i tym więcej posłuszeństwa Jego słowu.

Skąd możemy wiedzieć, że wzrastamy duchowo? Łukasz mówi nam, że dzieje się to wtedy, kiedy jesteśmy z dnia na dzień, z roku na rok, bardziej posłuszni Bogu, bo to właśnie znaczy bać się Boga w biblijny sposób. Bojaźń Boża jest wtedy kiedy szacunek w naszym życiu do Boga i Pana Jezusa Chrystusa wzrasta, a Słowo Boże ma na nas coraz większy wpływ. Oznaką wzrostu Bożej bojaźni w naszym życiu jest to, że boimy się grzeszyć, bo mamy świadomość, że Bóg widzi nas wszędzie i zawsze i sądzi za nasze grzechy. W wyniku większej Bojaźni Bożej jesteśmy bardziej posłuszni Panu.

Życie w Bojaźni Bożej przekłada się z czasem na wzrost liczebny. Kiedy żyjemy z Chrystusem i jesteśmy mu posłuszni, to on działa w naszym życiu. Nasze świadectwo jest widoczne, a Słowo Chrystusa przez nas rozchodzi się w świecie, co pomnaża kościół, bo Pan przydaje do niego kolejne osoby.

Kościół, by mógł rozwijać się w Boży sposób musi być wspomagany przez Ducha Św. Ludzie sami z siebie nie są w stanie zbudować Bożego kościoła. Oczywiście mogą zbudować struktury i organizację, ale nie będzie w tym Chrystusa i Bożego życia.

To więc musimy przede wszystkim dbać o:

1.      Wzrost duchowy, budować się oraz budować jeden drugiego.    

2.      Wzrost duchowy oznacza, że żyjemy w większej Bojaźni Bożej.

3.      Gdy żyjemy w Bojaźni Bożej, to jesteśmy wspomagani przez Ducha Św. który przyznaje się do nas.

4.       To z kolei powoduje, że ludzie przez służbę kościoła mogą poznać ewangelie i nawracają się. 

Podsumowując:

ü  Mamy przykład w Pawle, że jak gdzieś przebywał, to przede wszystkim szukał kościoła w którym będzie służył, by budować Królestwo Boże.

ü  Następnie możemy czerpać wzorce z Barnaby, który miał troskliwe serce i zajął się Pawłem, choć inni byli wobec niego nieufni.

ü  Paweł nie bał się głosić ewangelii, bo nie zważał na swoja reputację, umarł dla świata, by żyć dla Chrystusa. Jeśli chcemy być skuteczni w służbie dla Pana nie powinniśmy patrzeć i myśleć o tym jak ludzie będą nas postrzegać, gdy my będziemy posłuszni Panu Jezusowi.

ü   I ostatnia rzecz, ewangelista Łukasz pokazał nam w jaki sposób kościół powinien się rozwijać. 

Brak komentarzy:

Łączna liczba wyświetleń