Rzymian 14:7 Albowiem nikt z nas dla siebie nie żyje i nikt dla siebie nie umiera;
8 Bo jeśli żyjemy, dla Pana żyjemy; jeśli umieramy, dla Pana umieramy; przeto czy żyjemy, czy umieramy, Pańscy jesteśmy.
Śmierć jest przykrym i smutnym doświadczeniem w życiu
ludzkim. Chcielibyśmy uciec od niej, sprawić żeby jej nie było. Ktoś ostatnio
mnie zapytał dlaczego w służbie dotychczas prowadziłem tak niewiele ślubów, a
tak wiele pogrzebów. Ja wtedy odpowiedziałem, że pewnie dlatego, że ślubu nie
bierze każdy, ale odejść z tego świata musi każdy z nas. Niezależnie od tego
jak byśmy się starali, jak walczyli, jak zdrowy tryb życia prowadzili i bardzo
nie wierzyli w śmierć i byli przekonani, że nas to nie spotka ona i tak kiedyś do
nas przyjdzie. Nie możemy jej uniknąć, ominąć, czy pójść do lekarza, by
przepisał nam tabletki na śmierć. Biblia mówi, że pojawiła się ona na ziemi z
powodu grzechu człowieka, że zapłatą za grzech jest śmierć Rzym 3,23.
Bóg stwarzając człowieka nie przeznaczył go do
śmierci, ale do życia. Jednak grzech - nasz bunt wobec Boga spowodował, że
śmierć zaczęła zbierać swoje żniwo i czyni to, do dzisiaj.
Zazwyczaj nie chcemy umierać, wielu boi się śmierci i
tego, co spotka ich po drugiej stronie. Ale apostoł Paweł pisząc do kościoła w
Rzymie mówi, że nie musi tak być. Ten sam Bóg, który stworzył nas do życia
pośpieszył nam z ratunkiem, gdy na ziemię wdarła się śmierć. Posłał nam
Zbawiciela – Jezusa Chrystusa, by uratował nas od przekleństwa i
konsekwencji naszych grzechów, a co z
tym związane śmierci wiecznej. Pan Jezus Chrystus, żył, umarł i zmartwychwstał
płacąc na Krzyżu za nasze grzechy, byśmy nie musieli obawiać się śmierci i sądu
Bożego. Każdy kto w Niego uwierzy, dostąpi przebaczenia i życia wiecznego. Wiktor
był człowiekiem, który uwierzył w Chrystusa i jak mówi Paweł liście do Rzymian,
nie żył dla siebie, ale od tej chwili, gdy zaufał Jezusowi żył dla Pana, służył
innym, był sługą Jezusa Chrystusa. Dlatego mógł umierać z nadzieją, że Chrystus
będzie przy nim i z nim w dzień śmierci, a teraz już jest z Jezusem. Z tego też
powodu jeśli wierzymy w Chrystusa nie musimy mówić do Wiktora żegnaj, ale do
zobaczenia w domu naszego Ojca, gdzie jest wiele mieszkań jak to obiecał nam nasz
Pan Jezus Chrystus.
To jest wielkie nasze pocieszenie i wielka nadzieja,
że Chrystus nie porzuci nas w chwili największej próby, w chwili odejścia z tego
świata. On zmartwychwstał i żyje, więc może być z nami w największych
doświadczeniach. Ale żeby tak mogło się stać, najpierw musimy żyć dla Pana,
pokochać Go, uwierzyć w Niego, uchwycić się Jego Bożego słowa i Jego obietnic.
Jeśli ktoś dotychczas tego nie zrobił, zachęcam i wzywam nie zwlekajmy z tą
decyzją, bo czas naszego życia jest krótki jak powiedział Mojżesz w psalmie 90,
może 70, albo 80 lub kilka lat więcej. Ale w końcu Bóg mówi, wracajcie synowie ludzcy.
Jedynie życie dla Pana nie jest życiem straconym. Śmierć niestety przychodzi i
odbiera nam wszystko, co było dla nas cenne na tym świecie. Ale Jeśli Jezus
jest naszym Panem i służymy Mu, to czy żyjąc, czy umierając wciąż jesteśmy
cenni w Jego oczach i On zachowuje nasze życie w wieczności i nagrodzi nas za
wszystkie dokonania czynione dla Jego chwały, bo w jego ręku znajdują się klucze
i śmierci i piekła.
Pomyślmy o tym chwile, że nie jesteśmy w stanie
zdecydować kiedy i jak się urodzimy. I zazwyczaj nie decydujemy o dniu naszej
śmierci. Biblia mówi, że dzień naszego odejścia z tego świata jest w ręku Boga.
Ale możemy zdecydować jak swoje życie przeżyjemy, co z nim zrobimy i jaki
będzie stan naszej duszy w chwili śmierci. Zgodnie ze słowami, że jeśli żyjemy
dla Pana dla Niego również będziemy umierać.
Za przykład ufności i oparcia w Chrystusie w chwili
śmierci niech posłuży nam wiersz ewangelicznego pastora Dietricha Bonhoeffera
napisany w więzieniu hitlerowskim tuż przed wyrokiem skazującym
Przez dobrą moc Twą, Panie, otoczony,
przeżywać mogę każdy dzień i rok.
Wiernością Twoją jestem pocieszony,
wiem, że mnie wiedzie Twej miłości wzrok.
Gdy dobra moc Twa stale mnie ochrania,
nie lękam się, co mi przyniesie dzień,
Ty jesteś ze mną stale od zarania,
Ty chronisz mnie, gdy idzie nocy cień.
Lecz moje serce dręczą stare grzechy
i gniecie brzemię, ciężkich cierpień znój.
Dlatego szukam, Panie, Twej pociechy,
ach, nie omijaj mnie, o Zbawco mój.
Choć, Panie, dajesz kielich mi goryczy
i chcesz, bym kornie wypił go do dna,
to jednak dusza ma na Ciebie liczy,
że Twoja miłość nam ratunek da.
Niech dzisiaj ciepło Twoje światło płonie,
przed którym pierzchnąć musi życia noc.
Daj nam wytchnienie w dzieci Twoich gronie,
byśmy wysławiać mogli Twoją moc.
A gdy nastanie cisza upragniona,
daj mi usłyszeć dzieci twoich śpiew
i niech też dusza moja utęskniona
dostąpi wejścia do ojczystych stref.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz