22.07.2023

Rodowód Adama Ks. Rodzaju 5,1 – 32

 


Większość ludzi chciałoby wiedzieć więcej o swoich przodkach. Z tego też powodu robimy genealogie, rozrysowujemy drzewo genealogiczne, by dotrzeć do jak najodleglejszych czasów, poznać trochę naszą historię i dowiedzieć się kim byli nasi pradziadkowie. Niektórzy potrafią prześledzić historie swojej rodziny kilkaset lat wstecz. Pamiętam, że któregoś dnia i ja zacząłem tworzyć drzewo genealogiczne w czym wspieraliśmy się z moim bratem i udało nam się dotrzeć do początków XVIII w dowiadując się ciekawych informacji o naszej rodzinie.

 Z pewnością czytając Biblie zauważyliśmy, że Biblia zawiera wiele genealogii. Niektórzy je pomijają, bo osoby w nich wspomniane niewiele nam mówią. Prawdopodobnie nie usłyszymy zbyt wielu kazań na temat rodowodów. Jednak dla żydów genealogie miały duże znaczenie z powodu służby zleconej im przez Boga przy przybytku, a później świątyni. Rodowody miały również znaczenie, by rozpoznać zapowiadanego przez Boże Słowo Mesjasza, który według Biblii miał pochodzić od Abrahama z plemienia Judy i z rodu Dawida. Również Genealogie mają wartość historyczną w starożytności pilnowano rodowodów królewskich, by potwierdzić prawa do tronu lub upamiętnić przeszłe pokolenia.

Okazuje się, że gdy trochę się zagłębimy w rodowody możemy tam znaleźć wiele cennych lekcji dla naszego życia. Tak jest również z 5 rozdz. Księgi rodzaju. 

Wiarygodność Słowa Bożego

Gdy zacząłem go studiować to moja wiara i zaufanie do Słowa Bożego umocniło się. Zwróciłem kolejny raz uwagę na to, że relacja Słowa Bożego jest historyczna na co wskazują konkretne liczby, a przez to jeszcze bardziej wiarygodna. Biblia niczego nie zmyśla, nie opowiada nam bajek i legend, ale opisuje prawdziwych ludzi, prawdziwe wydarzenia i prawdziwe geograficznie miejsca. Więc, gdy Słowo Boże mówi o Adamie jako pierwszym człowieku, to nie mówi o jakieś wymyślonej mitycznej postaci, ale o kimś kto naprawdę istniał i przeżył jak czytamy w 5 wierszu 930 lat. Kolejni potomkowie Adama również żyli podobnie długo. Wygląda na to, że przed potopem wszyscy ludzie posiadali bardzo długie życie, około 1000 lat. Wynikało to zupełnie innego klimatu, łagodniejszych warunków atmosferycznych, mocniejszych genów i błogosławieństwa Bożego. Dopiero po potopie Bóg postanowił ograniczyć życie człowieka, bo długie lata jakie posiadali pierwsi ludzie były w dużej mierze wykorzystywane do pomnażania grzechu o czym czytamy w ks. Rodz 6.3

Rodzaju 6:3  I rzekł Pan: Nie będzie przebywał duch mój w człowieku na zawsze, gdyż jest on tylko ciałem. Będzie więc życie jego trwać sto dwadzieścia lat.

Po potopie życie człowieka uległo znacznemu skróceniu. Dla nas dzisiaj takie długie życie jest zupełnie obcym doświadczeniem, a wręcz niewiarygodnym. Stąd wielu krytyków biblijnych kwestionuje literalny wiek pierwszych ludzi. Ale nie mamy niczego w tekście biblijnym, co wskazywałoby, że są to  liczby symboliczne, więc powinniśmy je traktować dosłownie.

Nie wiem, czy zwróciliśmy uwagę, ale genealogia Adama z linii Seta do czasów Noego jest kilka razy wymieniona w Biblii. Czytamy o niej w 1 Ks. Kronik 1 rozdz od 1-4 wiersza i jest dokładnie taka sama jak w Ks. Rodzaju. Również w Nowym Testamencie w Ew. Łukasza w 3 rozdz. w rodowodzie Jezusa mamy tą samą genealogie. Także w liście Judy w 14 wierszu, czytamy, że Henoch był  siódmym potomkiem po Adamie, co się zgadza z tym, co mamy w Ks. Rodzaju. Widzimy więc, że natchnieni przez Ducha Św. autorzy Ksiąg biblijnych nie mieli wątpliwości w prawdziwość przekazu Pisma.  

Teraz spróbujmy trochę zając się liczbami, co jest niezwykle inspirujące. Jeśli Adam żył 930 lat, to umarł za czasów Metuszalecha, który był synem Henocha – tego który chodził z Bogiem. W dniu śmierci Adama Metuszalech miał 243 lata, a był on dziadkiem Noego. Nie jest wykluczone, a nawet bardzo prawdopodobne, że Metuszalech znał Adama i mógł mieć od Niego bezpośrednie informacje o Bogu. W dzisiejszych czasach pamięć Historyczna głównie jest w książkach i stamtąd dowiadujemy o historycznych postaciach jak Napoleon, Krzysztof Kolumb, Mikołaj Kopernik i wielu innych. Ale w czasach Adama ludzie żyli wystraczająco długo, by pamiętać wiele historycznych wydarzeń i można było ich o nie zapytać. Wracając do Metuszalecha, jego życie nakładało się na życie Noego przez 600 lat. Czyli Metuszalech – dziadek Noego jeśli znał Adama, to z pewnością mówił Noemu o Adamie i o tym, co Adam mówił o Bogu.

Czytamy, że 7 potomek po Adamie Henoch chodził z Bogiem, czyli bardzo kochał Boga. Z pewnością chciał się dowiedzieć o Bogu jak najwięcej było to możliwe. A kto w tym czasie najwięcej wiedział o Bogu? Gdzie miał najlepsze źródło o Bogu? Oczywiście był to Adam, który mógł opowiadać Henochowi o ogrodzie Eden i wspaniałości Boga, a Henoch przekazywał to dalej. Jeszcze bardziej niesamowite jest to, że Adam żył również za Lamecha przez 56 lat życia Lamecha, który był ojcem Noego. Sięgając jeszcze dalej, liczby mówią nam, że syn Noego Sem żył jeszcze 500 lat po potopie Rodz. 11,11, czyli dożył czasów Abrahama, a nawet Jakuba.

Wspominam o tym, by pokazać nam, że relacje Adama o stworzeniu dla jego potomków w kontekście ich życia nie były takie odległe, co przybliża nam te wydarzenia i wzmacnia świadectwo wiarygodności Słowa Bożego. 

Bezbożna kultura

Wygląda na to, że Mojżesz napisał 5 rozdz. Ks. Rodzaju, by Izraelici, którzy wychodzili z Egiptu nie łączyli się z pogańskimi narodami, które będą ich otaczać i również nie zawrócili do Egiptu z jego fałszywymi bogami, ale wiedzieli że są potomkami wierzącego Seta i jego duchowymi spadkobiercami dlatego powinni zachowywać wierność Jahwe, by mieć nadzieje na ziemię obiecaną i życie wieczne.

Również chrześcijanie dzisiaj żyją otoczeni bezbożną kulturą i zmierzają do ziemi obiecanej jak kiedyś Izrael. Z ta różnicą, że ich ziemią obiecaną była fizyczna ziemia Kanaanu, a naszą ziemią obiecaną jest wieczne Królestwo Boże – niebo.

Żyjąc w bezbożnej otaczającej nas kulturze łatwo zapomnieć o kruchości życia, konieczności czczenia Boga i służenia mu.

To co się rzuca w oczy w całym 5 rodz. Ks. Rodz. że niemal każdy z potomków Adama, który się narodził przeżył jakiś okres swojego życia i umarł. Zwrócimy uwagę, że pod tymi wszystkimi imionami oprócz Henocha jest powiedziane, że urodził się, później zrodził kolejne pokolenie i w końcu odszedł z tego świata. Mam nadzieje, że widzimy wyraźny akcent na te słowa. Choć ich życie było dużo dłuższe od naszego, to jednak w końcu kiedyś przyszła śmierć. W ten sposób na każdym pokoleniu spełniało się to, co zapowiedział Bóg Adamowi, że nie jedz z drzewa poznania dobra i zła bo umrzesz, a później przekleństwo, że prochem jesteś i w proch się obrócisz. Ten wzór od dania upadku dokładnie się powtarza w każdym pokoleniu. 

Człowiek rodzi grzeszników

Zwróćmy uwagę na kontrast w pierwszych wierszach 5 rodz. Adam z Ewą zostali stworzeni na podobieństwo Boga w. 1-2.  Ale w 3 wierszu czytamy, że gdy Adam rodzi Seta, to rodzi go już na podobieństwo swoje. Na czym polega różnica? Gdy Bóg stworzył Adama na podobieństwo swoje, to Adam był doskonały, czysty, bez grzechu, niewinny, bez żadnego skażenia, mający życie wieczne. Wszystko co robił przed upadkiem było na chwałę Bożą, a wszelkie jego działania znajdowały upodobanie w oczach Pana. Nie miał złych myśli, złych pragnień, egoistycznych dążeń, nie było w nim złości i gniewu oraz żadnego buntu w stosunku do Boga. Był podobny do Boga w myślach, dążeniach, pragnieniach, czynach i nie było w nim zepsucia. Gdyby Adam nie zgrzeszył, to jego potomstwo także rodziłoby się w takim stanie, bez grzesznej upadłej natury żyjąc wiecznie. Jednak pierwsi ludzie zbuntowali się przeciw Bogu i zostali pozbawieni chwały Bożej Rzym 3,23. W dużej mierze utracili podobieństwo do Boga i dlatego czytamy, że gdy Adam rodzi Seta, to rodzi go już na podobieństwo swoje w. 3, a nie Boże. Czyli nie rodzi Seta świętym człowiekiem, ale rodzi grzesznika, który potrzebuje odkupienia. I tak jest z każdym człowiekiem dzisiaj. Rodzice rodzą nas na swoje grzeszne podobieństwo. Nasi rodzice urodzili się w grzechu Ps 51,7, z grzeszną naturą którą przejęli od swoich rodziców, ich rodzice od ich rodziców i tak cofając się dojdziemy, aż do upadłego Adama. Każdy człowiek, który przychodzi na świat od upadku Adama potrzebuje odkupienia przez Boga od swoich win. Niestety zapłatą za grzech jest śmierć czytamy w liście do Rzymian 6,23.

I ogólnie nie lubimy myśleć o śmierci, szczególnie własnej, wypieramy to zdarzenie z naszej świadomości. Nawet jak ludzie biorą udział w pogrzebach żegnając swoich bliskich, to nie specjalnie myślą o tym, że za jakiś czas oni będą żegnani. Raczej myślimy ciągle o życiu, chcemy robić kolejne plany na przyszłość mając nadzieje, że przeżyjemy każdy kolejny rok. Ale 5 rozdz. Ks. rodzaju przypomina nam, że śmierć i związany z nią Boży sąd są prawdziwe i należy się na ten dzień przygotować.

Niezależnie od tego jak długo będziemy żyć i czego dokonamy w naszym życiu, to nie uciekniemy od dnia śmierci.

W pierwszej połowie XVIII wieku żył dosyć znany amerykański kaznodzieja i teolog Jonathan Edwards uważany dzisiaj za jednego z największych teologów w historii. Spisał on przed Bogiem w wieku 19 lat  70 postanowień, które miały za zadanie przybliżać go do Pana. Jednym z jego postanowień w wieku 19 lat było:

„Postanawiam, by przy każdej okazji dużo myśleć o swojej śmierci oraz o okolicznościach, jakie zwykle towarzyszą śmierci”.

Dlaczego Jonatan postanowił dużo myśleć o swojej śmierci w kontekście z potkania z Bogiem? Rozumiał on, że taki sposób postępowania skłania jego serce do pokory przed Panem i pomaga mu przygotować się na spotkanie z Nim.

Jeden z najmądrzejszych ludzi jakich nosiła ziemia – Salomon, powiedział:

Kaznodziei Sal 7:2  Lepiej iść do domu żałoby, niż iść do domu biesiady; bo tam widzi się kres wszystkich ludzi, a żyjący powinien brać to sobie do serca.

3  Lepszy jest smutek niż śmiech, bo gdy smutek jest na twarzy, serce staje się lepsze.

4  Serce mądrych jest w domu żałoby, lecz serce głupich w domu wesela.

Serce mądrych jest w domu żałoby, serce mądrych ludzi myśli o swojej śmierci, o swoim spotkaniu z Panem, o tym, że musimy stanąć na sądzie i zdać Bogu sprawę z całego swojego życia. Gdybyśmy codziennie byli w pełni świadomi tych faktów i myśleli, że ten dzień wkrótce nadejdzie, to prawdopodobnie część przedsięwzięć i czynów, które uznalibyśmy za bezwartościowe przed Panem, a nawet szkodliwe dla naszej duszy, nigdy byśmy nie podjęli.

Bóg używa różnych sytuacji w naszym życiu i w życiu innych ludzi, by skłonić ludzkie serca do myśli o odejściu z tego świata, spotkaniu z Nim i naszego stosunku do Niego. Zazwyczaj, gdy stajemy w obliczu śmierci, może to jest jakiś wypadek, ciężka choroba, wojna, nieprzewidywane zdarzenie w wyniku którego czujemy się zagrożeni, to jesteśmy zmuszani przemyśleć naszą relacje z Bogiem. Nie zawsze tak się dzieje, ale często tak jest. Jakiś czas temu czytałem książkę, a właściwie trochę dłuższą broszurę autorstwa pastora Johna Pipiera „Nie zmarnuj swojego raka”. Pastor John opisuje w niej  swoje doświadczenie podczas choroby nowotworowej, która zmusiła go do przeanalizowania swojego życia i relacji z Bogiem. Piper daje w tej broszurce 11 rad, jak przeżyć chorobę, czy inne doświadczenie na chwałę Bożą ( jeśli ktoś jest zainteresowany, broszurką ta jest za darmo do pobrania w Internecie).    

Świat nie chce myśleć o śmierci, o swoim spotkaniu z Bogiem, o sądzie, bo to budzi lęk i obawy. Raczej oni chcą być w domu wesela, by ciągle odsuwać od siebie myśli, że kiedyś trzeba odejść do wieczności. Pamiętam, że wiele lat temu rozmawiałem na temat ewangelii z pewną kobietą, która chorowała na raka. Pytałem się jej, czy zdaje sobie sprawę z tego, że może umrzeć i jak wygląda jej relacja z Bogiem. A ona była oburzona tym pytaniem mówiąc, że ona jeszcze żyje i nie powinienem takich pytań zadawać. Wyraźnie nie chciała myśleć o swoim odejściu, wolała być w domu wesela.

Bycie w domu wesela, to sposób tego świata, zagłuszania poczucia winy i wyrzutów sumienia  wynikających z grzechu. Nie chodzi o to, że nie możemy się radować i cieszyć z życia, ale mamy to czynić w poczuciu wdzięczności Bogu za dobroć i łaskę jaką każdego dnia nas Pan obdarza. W przypadku świata natomiast, często tym domem wesela jest pogoń za materializmem, dążenie do ludzkiej chwały, oddanie się uciechom, tego świata jak imprezy, alkohol, środki odurzające, bezbożne namiętności, tak żeby nie było czasu na przemyślenia i zastanawianie się nad prawdziwym celem i  sensem życia. Generalnie świat jest bardzo hałaśliwy i nie lubi żyć w ciszy. Cisza jest dla wielu krępująca i wymaga zmierzenia się z niewygodnymi pytaniami między innymi o sens istnienia. Diabłu na tym zależy, by człowiek nigdy nie zajrzał w głąb siebie i nie szukał Boga. 

Jak pokonać śmierć     

Wracając do naszego tekstu widzimy, że ten cykl śmierci zostaje przerwany w 24 wierszu przez Henocha. O nim nie czytamy, że umarł, ale że zabrał go Bóg, bo chodził z Bogiem.

Widzimy więc kolejny kontrast, który ma kierować nasze oczy na to, jak wyrwać się z objęć śmierci. Pierwszy kontrast widzieliśmy w stosunku do Adama, że Bóg stworzył go na swoje podobieństwo, ale już on rodzi dzieci na podobieństwo grzesznej, upadłej ludzkości, co przynosi śmierć. Tutaj mamy potomków Adama, którzy umierają jako rezultat Bożego sądu za grzech, ale inaczej dzieje się w przypadku Henocha. On zostaje uratowany przez Pana i zabrany do Niego.

Spójrzmy na wiersze od 21 do 24

Rodzaju 5:21  Henoch żył sześćdziesiąt pięć lat i zrodził Metuszelacha.

22  Po zrodzeniu Metuszelacha chodził Henoch z Bogiem trzysta lat i zrodził synów i córki.

23  Henoch przeżył trzysta sześćdziesiąt pięć lat.

24  Henoch chodził z Bogiem, a potem nie było go, gdyż zabrał go Bóg.

Przyjrzyjmy się temu jak  to się dzieje, ze Henoch przerywa ten cykl śmierci, on jako jedyny z tych wszystkich imion pokonuje śmierć.

Czytamy o nim, że gdy miał 65 lat, to zrodził syna Metuszelacha, a po zrodzeniu syna chodził z Bogiem przez 300 lat. A po tym okresie nie było go, bo zabrał go Bóg do nieba.

Najwyraźniej Henoch  nawrócił się po urodzeniu syna  i w sposób szczególny umiłował Pana. Nie wiemy, czy było to spowodowane jakimś doświadczeniem, czy refleksją, że chciał być odpowiedzialnym ojcem, ale wyraźnie widzimy, że przeżył duchowe odrodzenie. Słowa „chodzić z Bogiem” są biblijnym wyrażeniem oznaczającym społeczność i posłuszeństwo wobec Pana. Odnosi się to, do jego wiary i sposobu życia. Również ten sam zwrot jest użyty w stosunku do Noego, że był człowiekiem sprawiedliwym, nieskazitelnym wśród swego pokolenia i że chodził z Bogiem Rodz 6,9. Psalm 1 mówi, że człowiek Boży nie schodzi na drogę grzeszników, o królu Achazjaszu w w 2 Ks. Królewskiej 8,27 jest napisane, że chodził drogami grzesznego króla Achaba, a list do Efezjan 2,2 mówi, że ludzie nienawróceni chodzą przez życie według mody tego świata. 

W liście do Hebrajczyków w 11 rodz. Henoch jest wymieniony jako jeden z bohaterów wiary, czytamy o nim:

Hebrajczyków 11:5  Przez wiarę zabrany został Henoch, aby nie oglądał śmierci i nie znaleziono go, gdyż zabrał go Bóg. Zanim jednak został zabrany, otrzymał świadectwo, że się podobał Bogu.

W liście Judy natomiast o Henochu czytamy, w 14 wierszu, że on zwiastował sąd swemu pokoleniu, mówił o nadejściu Chrystusa z tysiącami swoich świętych i wzywał  ich do porzucenia bezbożności i zwrócenia się w pokucie oraz wierze do Pana.

Czyli Henoch uchwycił się wiarą Bożych obietnic i trzymał je przez 300 lat, aż do chwili, gdy Pan zabrał go do nieba. Jaki wspaniały obraz życia wierzącego człowieka. Jeśli wydaje się nam, że 5 lub 50 lat chodzenia na tym świcie z Bogiem to długo, to przypomnijmy sobie Henocha. On Uwierzył w posłanie Zbawiciela zapowiadane w 3 rozdz. Ks. Rodzaju, uwierzył we wszystko, co Adam opowiadał o Bogu i w wyniku wiary ufał Panu, był Mu posłuszny dlatego zabrał go Bóg ratując przed śmiercią.

Henoch jest dla nas dzisiaj wzorem i wskazuje nam drogę jak ocalić swoje życie. Jest reprezentantem wszystkich zbawionych, którzy przez wiarę w Jezusa osiągnęli pokój z Bogiem i otrzymali życie wieczne. Podobnie jak Henoch mamy uchwycić się wiarą Jezusa Chrystusa, uwierzyć w Jego przebłagalną śmierć za nasze grzechy i Jego zmartwychwstanie oraz służyć Mu. Czyli chodzić w wierze z Jezusem do końca naszego życia na tej ziemi, a On będzie z nami, nie opuści nas i nie porzuci.

Pan Jezus powiedział w 11 rozdz. Ew. Jana

Jana 11:25 …jam jest zmartwychwstanie i żywot; kto we mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie.

26  A kto żyje i wierzy we mnie, nie umrze na wieki… 

Natomiast w 6 rodz. Ew. Jana Jezus mając na myśli wiarę w Niego wyrzekł następujące słowa

Jana 6:54  Kto spożywa ciało moje i pije krew moją, ten ma żywot wieczny, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym.

55  Albowiem ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a krew moja jest prawdziwym napojem.

Wiara w Jezusa Chrystusa jest naszym pokarmem na żywot wieczny. W ten sposób pokonujemy śmierć jak w przypadku Henocha. Czy jest coś wspanialszego od życia wiecznego? Chyba tylko życie wieczne ze wspaniałym, dobrym, pełnym chwały i piękna Bogiem, a to właśnie mamy zagwarantowane w Jezusie Chrystusie. Henoch już jest w niebie i zachwyca się pięknem majestatu Boga, idąc w jego śladu w odpowiednim czasie dołączymy do niego.  I tak już zawsze będziemy z Panem 1 Tes 4,17 

Brak komentarzy:

Łączna liczba wyświetleń