19.12.2024

Kto wierzy w Jezusa ma żywot wieczny Ew. Jana 6,41 – 47


Jak się czyta ewangelię i wypowiedzi Pana Jezusa, to możemy mieć wrażenie, że wcale nie ułatwiał ludziom drogi do Królestwa Bożego jak to dzisiaj wydaje się niektórzy chcą robić. Takie wrażenie możemy odnieść po tym, gdy zobaczymy, że często mówił trudne rzeczy, które nie były zrozumiałe dla Jego słuchaczy. Przemawiał do ludu w przypowieściach, które nie zawsze im wyjaśniał. Czasami podnosił ludziom poprzeczkę tak wysoko, że oni nie chcieli sprostać tym wymaganiom jak choćby sytuacja z bogatym młodzieńcem, który przyszedł do Jezusa z pytaniem o życie wieczne, a wtedy Jezus powiedział do niego, by przestrzegał przykazań, a gdy ten twierdził, że tak czyni, to Jezus dał mu kolejne wymaganie rozdaj wszystko co masz ubogim i choć za mną Mk 10,21.

Pan Jezus znał doskonale tego człowieka i wiedział, że w Jego sytuacji pieniądze są przeszkodą na drodze zbawienia i jeśli ich nie zostawi nie wejdzie do Królestwa Bożego, to był test dla niego. Komuś jeszcze innemu Jezus powiedział, by poszedł za Nim, ale w Jego życiu były ważniejsze obowiązki rodzinne, spadek, więc mówi poczekaj, aż pochowam swego Ojca, a wtedy Jezus odparł niech umarli grzebią umarłych, ty choć za mną. Czyli pozwól światu zająć się sprawami świata, a ty zajmij się królestwem Bożym.

W związku z tym, że Pan Jezus stawiał takie wysokie wymagania, czasami mówił trudne słowa innym razem tajemnicze, wielu odchodziło od Niego.

Ale czy Pan Jezus wtedy postanowił coś zmienić w swoim przesłaniu, komunikacji ewangelii i Bożych wymagań dotyczących zbawienia? Nie, nigdy w żaden sposób nie złagodził swojego przesłania i nigdy nie obniżył poprzeczki, by zdobyć więcej wyznawców. Nigdy nie poszedł na kompromis z prawdą, by zainteresować ludzi.

Widzimy w 41 wierszu, że wielu zaczęło szemrać przeciwko Chrystusowi, gdy powiedział, że jest chlebem, który zstąpił z nieba w.33 mając na myśli to, że jeśli Żydzi, którzy do niego przyszli chcą być zbawieni, to muszą w Niego uwierzyć, muszą Go przyjąć i muszą zacząć Go spożywać. Czyli położyć całkowicie swoją nadzieję w tym, że On jest Synem Bożym, pośrednikiem między Bogiem a ludźmi 1 Tym 2,5, a Jego ofiara na Krzyżu jest zapłatą za nasz grzech.

To szemranie polegało na tym, że część ludzi była poruszona, zszokowana jak On może tak o sobie mówić, że jest chlebem z nieba, za kogo On się ma. Pan Jezus doskonale wiedział o tym jaką reakcje wywołują Jego słowa u wielu słuchaczy. Wiedział również, że duża część tych słuchaczy obrazi się na Niego, zgorszy się Nim i odstąpi od Niego.

A jednak wciąż kontynuował swoją wypowiedź na temat tego, że jest chlebem z nieba, który należy spożywać i bez wiary w Niego nie mogą ludzie wejść do Królestwa Bożego. Nie wycofał się z trudnych twierdzeń i wymagań dlatego, że ludzie nie byli w stanie tego przyjąć.

Wprost przeciwnie, uważał, ze Ci którzy odrzucają to twarde przesłanie ewangelii nie są pociągnięci przez Ojca.

Gdy przyjrzymy się współczesnemu chrześcijaństwu, wielu współczesnym kościołom, czy ewangelistom, to zobaczymy, że raczej starają się unikać trudnych kwestii przez które ludzie mogliby się obrazić, obruszyć i odejść. Właściwie dąży się do tego, by maksymalnie ułatwić ludziom opowiedzenie się po stronie Chrystusa. W związku z tym w wielu sytuacjach eliminuje się z ewangelii rzeczy kontrowersyjne i trudne. Coraz częściej nie mówi się konieczności upamiętania, porzucenia grzechu, by być zbawionym i wielu osobom wydaje się, że mogą mieć społeczność z Bogiem praktykując swój grzech. Rezygnuje się również z głoszenia piekła i wymagań ewangelii, która wzywa do zaparcia się samego siebie. Okazuje się, że odchodzi się także od głoszenia wyłączności Jezusa jako jedynego Zbawiciela, rezygnuje się dyscypliny kościelnej, by czasem ludzie się nie obrazili i nie odeszli, gdy zostaną jej poddani. Kościół także zaczyna akceptować współczesne świeckie przekonania na temat seksualności człowieka, płci, kwestie ślubu, pochodzenia człowieka. Również wielu współczesnych ewangelistów nie ma zbyt wielkich wymagań, by zapewnić człowieka, że przyjął Chrystusa. Czasami to jest tylko podniesie ręki, lub wyjście do przodu, kiwnięcie głową czy mrugnięcie okiem, a nawet jeszcze jakieś łatwiejsze gesty, by tylko nie narazić człowieka na jakiś dyskomfort. Ale widzimy, że taki sposób przekazywania ewangelii był obcy Jezusowi. Mówił prawdę nie bojąc się, że ludzie odejdą. Nie stosował żadnych marketingowych trików, czy jakichkolwiek manipulatorskich technik, by skłonić ludzi do przyjęcia prawdy. Jezus wiedział, że Ci, którzy odrzucają prawdę, nie chcą wierzyć w ewangelię i gorszą się przez nią, czynią tak dlatego, bo nie są powołani przez Boga Ojca. W ten sposób Pan Jezus oszczędzał sobie dodatkowej pracy z osobami, którzy i tak by się nie nawrócili, bo nie byli zainteresowani ewangelią tylko fizycznym chlebem, fizycznymi błogosławieństwami.

Kościoły, które rezygnują z części prawdy, by przyciągnąć więcej ludzi ostatecznie przyciągają sporo ludzi niewierzących, którzy często nigdy się nie nawracają, bo nie są zainteresowani ewangelią. Takie kościoły mogą być bardzo liczne, ale zupełnie nieskutecznie w służbie dla Królestwa Bożego, bo nie są posłuszni Bogu. Z pewnością nie raz i nie dwa będziemy mieli presje, by obniżyć standardy ewangelii, ale jeśli to zrobimy tak naprawdę nie ułatwimy ludziom zbawienia, ale utrudnimy im to, bo fałszywie ich zapewnimy, że są blisko Boga, gdy w rzeczywistości tak nie będzie i Pan Jezus doskonale to rozumiał. 

Nie bójmy się ludziom mówić prawdy, bo przez głoszenie prawdy będziemy mieli dużo mniej jałowej pracy, przyciągniemy tych, którzy faktycznie szukają Boga, a odsiejemy tych, których prawda i tak nie interesuje. Wiele lat temu w tym zborze miałem sytuacje, że zaczęła tutaj przychodzić do zboru młoda dziewczyna. Po jakimś czasie poprosiła o rozmowę, powiedziała, że wierzy w Jezusa i chciałby się ochrzcić. W trakcie rozmowy wyszło, że mieszka z chłopakiem na kocią łapę, żyją jak mąż z żoną, ale bez ślubu. Powiedziałem, że trzeba tą sprawę uregulować, upamiętać się, wziąć ślub albo się rozejść, a wtedy chrzest będzie możliwy jeśli wierzy w Jezusa. Wysłuchała spokojnie tego co miałem do powiedzenia i nigdy więcej się nie pokazała. Nie jest ona jedyna, ale sporo było takich osób, gdy usłyszeli prawdę Słowa Bożego byli obrażeni, szemrali, a ostatecznie odeszli. Ale byli też tacy, którzy usłyszeli i pod wpływem ewangelii zmienili swoje życie idąc za Jezusem.

Często szemracze nie chcą się poddać Bogu, chcą Mu mówić jak powinien zarządzać światem i jakie powinien mieć standardy oraz jakie warunki zbawienia, chcą rządzić Nim i zamiast uznać Jego suwerenność sami chcą być nad Nim suwerenni.    

W przypadku Jezusa obruszali się i mówili, czy nie jest to Jezus, syn Józefa, którego Ojca i matkę znamy jakże może mówić z nieba stąpiłem w. 42 .

Nie rozumieli w jaki sposób Jezus z nieba przyszedł na ziemię. Prawdopodobnie mieli tu na myśli jakieś fizyczne zstąpienie, nie pojmowali kwestii wcielenia Syna Bożego. Nie rozumieli i nie wierzyli, że ten Jezus którego znają jest Bożym Synem, Bożym Mesjaszem i Zbawicielem świata. Uważali, że Go znają, bo patrzyli na niego w sposób fizyczny cielesny, ale tak naprawdę Go nie znali.

Również dzieje się to dzisiaj, wielu z tych, którzy sądzą, że znają Jezusa, tak naprawdę Go nie znają. Żydzi uważali, że znają Jezusa, bo wiedzieli o kogo chodzi, znali Jego rodzinę, ale nie mieli z nim zbawczej relacji. Dzisiaj niektórzy mogą uważać, że znają Jezusa, bo wiedzą, że istniał, bo wierzą, ze jest postacią historyczną, lub znają go w sposób religijny, ale mogą nie znać Go osobiście, nie mają z Nim relacji, nigdy nie uwierzyli w Niego. I ciężko jest czasami wytłumaczyć komuś, kto twierdzi, że zna Jezusa w jakiś fizyczny lub religijny sposób, że nie zna Go w sposób duchowy i tylko takie poznanie Jezusa daje zbawienie. Czasami jak w tym przypadku takie powierzchowne poznanie Jezusa jest przeszkodą w zbawieniu, bo osoby mogą uważać, że Go znają, a tymczasem go nie znają.

A Jezus wyraźnie nauczał, że żadne powierzchowne fizyczne poznanie Go nie prowadzi do żywota wiecznego. Nie prowadzi do żywota wiecznego poznanie Go przez przyjmowanie sakramentów jak wierzą Rzymskokatoliccy, że spożywane tzw. opłatka „ciała Chrystusa” daje im życie wieczne, nie prowadzi do żywota wiecznego również przyjmowanie Wieczerzy Pańskiej, ale tylko poznanie duchowe, nowe narodzenie z Ducha Św. przez Słowo, które żyje i trwa, Pan Jezus powiedział

Łukasza 8:21  …Matką moją i braćmi moimi są ci, którzy słuchają Słowa Bożego i wypełniają je. 

Następnie Jezus tym sceptykom, którzy uważają, że go znają mówi, że nikt nie może przyjść do mnie jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który mnie posłał, a ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Na poparcie tego twierdzenia Pan Jezus przywołuje fragment z Ks. Izajasza 54,13, a także Jeremiasza 31,34. i łączy te dwa fragmenty. Na ich podstawie mówi, że przychodzą po zbawienie do Niego tylko Ci, którzy są pouczeni przez Boga. Czyli chodzi o takich ludzi, którym Bóg otwiera duchowe oczy na Chrystusa i widzą w Nim drogę, prawdę i żywot Jana 14,6. Chodzi tutaj o wewnętrzne otwarcie serca grzesznika, by mógł w Jezusie zobaczyć Zbawiciela. A każdy taki człowiek, który został obudzony duchowo przez Ojca mówi Jezus, przyjdzie do Chrystusa. Jest to kontynuacja tego, co Jezus już mówił wcześniej w 37 i w 39 wierszu.

Jest to również odpowiedź na pyszne i dumne serce tych ludzi, którzy myślą, że to oni decydują o przyjęciu lub odrzuceniu oferty Chrystusa, że w ich rękach jest ostateczna decyzja jak odpowiedzą na Jego Słowa. A Jezus odbiera im tą pewność siebie i mówi, że kwestia zbawienia jest ostatecznie w ręku Boga, a nie człowieka.  Wydaje się, że w ten sposób Pan chce doprowadzić do pokory tych ludzi, do uniżenia, do zrozumienia, że powinni błagać Boga o łaskę i wiarę, a nie czuć się dumnymi i domagającymi się od Jezusa chleba.

Prawda o tym, że to Bóg otwiera serce do wiary wszystkich nas dotyczy. Większość ludzi nie lubi o tym słyszeć, lubią myśleć, że ich los jest w ich rękach, że to oni decydują o swoim zbawieniu, że mogą przyjść do Jezusa i uwierzyć w Niego lub Go odrzucić kiedy tylko chcą. Ludzie lubią myśleć, że mają Boga na smyczy, że mogą żonglować Bożą ofertą zbawienia jak tylko i mię podoba, a Bóg będzie działał jak oni tego od Niego oczekują. Niektórzy mówią, no dzisiaj, nie wierzę w Jezusa, zastanowię się, ale jak przyjdzie starość, to wtedy się nawrócę. Ale Pismo mówi, że nawrócisz się jak Bóg da ci łaskę, jak otworzy twoje serce. Więc lepiej nie igrać z Bogiem, jeśli dzisiaj słyszymy Jego głos, to nie zatwardzajmy serc swoich mówi list do Hebrajczyków, bo jeśli to zignorujemy, to może nie będzie już kolejnej szansy.

Wielu myśli, że jak odrzucą Bożą ofertę zbawienia to uczynią tak dlatego, że są tacy mądrzy, że są bardziej inteligentni niż inni, którzy dali się na to nabrać i uważają, że przechytrzyli jakoś Boga, a tymczasem Bóg przechytrzył ich, a oni w wieczności okażą się głupcami.

Boże wybranie jest w całej Biblii i nie da się temu zaprzeczyć. Bóg wybrał Abrahama spośród innych ludzi i okazał mu łaskę, wybrał Jakuba przed Jego bratem Ezawem zanim chłopcy się urodzili choć to Ezaw był pierwszy i miał otrzymać błogosławieństwo. Bóg wybrał plemię Judy żeby dać z tego rodu ludzkości Mesjasza, choć kapłaństwo pochodziło od Leviego. Jezus wybrał apostołów, by zostali Jego uczniami i wybrał apostoła Pawła, by ukazać mu swoją chwałę i uczynić go posłańcem do pogan. Wybrał również i nas jak mówi list do Efezjan

Efezjan 1:4 W nim (w Jezusie) bowiem wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nienaganni przed obliczem jego; w miłości.

Oznacza to, ze wybrał nas i powołał, dotknął się naszych serc w określonym czasie w historii i przyszliśmy do Jezusa po zbawienie. Widzimy więc, ze kwestia zbawienia jest bardziej skomplikowana niż może się ludziom wydawać.

Jeśli cokolwiek odkryjemy z duchowych spraw, to tylko dlatego, że Bóg nam to objawił. Jan Chrzciciel w Ew. Jana 3,27 powiedział, że człowiek nie może niczego otrzymać jeśli nie jest mu to dane z nieba. A gdy ap. Piotr w 16 rozdz. Ew. Mateusza wyjawia, że Jezus Chrystus jest Mesjaszem, Synem Boga, to Jezus mówi, że nie ciało i krew mu to objawiło, ale Bóg Ojciec. 

W 9 rozdz. listu do Rzymian, gdy Paweł rozważa kwestie odrzucenia Izraela i przyjęcia pogan mówi również o wybraniu w takich słowach

Rzymian 9:16  A zatem nie zależy to od woli człowieka ani od jego zabiegów, lecz od zmiłowania Bożego.

17  Mówi bowiem Pismo do faraona: Na to cię wzbudziłem, aby okazać moc swoją na tobie i aby rozsławiono imię moje po całej ziemi.

18  Zaiste więc, nad kim chce, okazuje zmiłowanie, a kogo chce, przywodzi do zatwardziałości.

Nie ma wątpliwości, że Bóg jest całkowicie suwerenny w zbawieniu grzesznika, a jednocześnie odpowiedzialnością człowieka jest przyjęcie zbawienia do czego Jezus wzywał swoich słuchaczy. Widzimy dobrze jak to działa, gdy czytamy Dzieje Apostolskie, apostołowie głoszą ewangelię, ale gdy nawracają się ludzie, to jest o nich powiedziane, że zostali powołani przez Boga Dz 2,39; 13,48.

Pozwólcie, że wskaże wam jeszcze jeden fragment, który mówi, że Bóg otwiera serce grzesznika.

Paweł podczas swojej drugiej podróży misyjnej dociera do Filippi, stara się tam głosić ewangelię i idzie w miejsce, gdzie spotykają się kobiety na modlitwę. Tam mówi o Chrystusie i nawraca się Lidia, zobaczcie co jest o niej napisane:

Dzieje Ap 16:14  Przysłuchiwała się też pewna bogobojna niewiasta, imieniem Lidia, u miasta Tiatyry, sprzedawczyni purpury, której Pan otworzył serce, tak iż się skłaniała do tego, co Paweł mówił.

Dlaczego się nawróciła, dlaczego słuchała Pawła, dlaczego ewangelia ją interesowała, dlaczego cokolwiek rozumiała z tego, co Paweł mówi, bo Pan otworzył jej serce, tak iż skłaniała się do tego, co On mówił. Nawracają się te osoby, których Bóg obudzi do życia duchowego, których Pan wyrwie z rąk szatana i mocy grzechu otwierając im serce.

W 10 rozdz. Ew. Jana, gdy Jezus wdał się w kolejną dyskusje z Żydami, a oni odrzucali Jego słowa to powiedział:

Jan 10:26  Lecz wy nie wierzycie, bo nie jesteście z owiec moich.

Prawdą było, że nie wierzyli, bo nie chcieli, ale było również prawdą, że nie wierzyli, bo nie zostali powołani przez Boga nie będąc Jego owcami.

W związku z tym, że Bóg obudził nasze serca, że wierzymy dzięki przeogromnej łasce Jego, że nawet w najmniejszym stopniu nie nasza to zasługa, jak bardzo powinniśmy być mu wdzięcznymi.

Gdy wierzymy  w wybranie jak przedstawia nam Pismo, nie musimy się bać głoszenia prawdy, nie musimy się bać, że ludzie odejdą, mamy mniejsza pokusę manipulowania prawdą, by zatrzymać ludzi, bo wiemy, że nawracają się osoby, które są powołane przez Boga, a nie takie którym odpowiednio atrakcyjne zaprezentujemy ewangelie.

Następnie Jezus powiedział szemarczom w 46 wierszu, że On jako jedyny widział Ojca, co oznacza, że jako Jedyny może ludziom objawić Ojca. Jest to ta sama prawda, która została już przedstawiona w Ew. Jana 1,18

Boga nikt nigdy nie widział, lecz jednorodzony Bóg, który jest na łonie Ojca, objawił go.

Nie da się poznać Boga omijając lub umniejszając Chrystusa, Jezus jest jedyną drogą, jedyną prawdą, jedynym  życiem Jana 14,6 i jedynym pośrednikiem między nami, a Bogiem 1 Tym 2,5.

Nie da się poznać Boga Ojca przez Marie, świętych, ludzki intelekt, czy ludzką filozofie. Nie da się poznać Boga przez religie, ceremonie, obcowanie z przedmiotami religijnymi, czy religijne objawienia. Poznajemy Boga przez wiarę w Chrystusa, przez zaufanie Panu Jezusowi, a On objawia nam Ojca.

I pojawia się kolejne zaprawdę w 47 wierszu, że kto wierzy w Jezusa ma żywot wieczny. Zwróćmy uwagę, że żywot wieczny nie jest czymś, co zdobywamy etapami, czy własnymi staraniami, czy przybliżamy się do niego. Ale żywot wieczny jest darem od Boga przez wiarę w Jezusa. Człowiek który prawdziwie uwierzy w Jezusa, narodzi się na nowo, czyli otrzyma Ducha Św. i zostanie nim zapieczętowany na dzień odkupienia stając się w ten sposób dzieckiem Bożym i ma żywot wieczny. Nie, że będzie kiedyś miał, ale on już ma żywot wieczny, już został zbawiony, już może być pewny żywota wiecznego. Słowo wierzy, greckie „pisteuō” to imiesłów czasu teraźniejszego, co oznacza, że nie wierzymy w Jezusa tylko w momencie zbawienia, ale wierzymy cały czas. Zbawiony człowiek, to nie jest ktoś, kto podjął kiedyś decyzje pójścia za Chrystusem, uwierzenia w Chrystusa, ale to jest ktoś, kogo decyzja trwa cały czas, On ufa cały czas, wierzy cały czas i już ma życie wieczne. A w wieczności, gdy dzieci Boże spotkają się z Jezusem ich życie wieczne objawi się w całej pełni.

W Ew. Jana w 10, 28 wierszu Pan Jezus mówi o swoich owcach

Jan 10:28  I Ja daję im żywot wieczny, i nie giną na wieki, i nikt nie wydrze ich z ręki mojej.

Jeśli naprawdę wierzysz w Jezusa już masz życie wieczne, już możesz się radować z tego, że twoje imię jest w niebie zapisane, możesz cieszyć się i dziękować Bogu za to, że pokonałeś w Chrystusie śmierć, grzech, szatana oraz świat i stałeś się uczestnikiem największych obietnic i największych błogosławieństw.

Jeśli natomiast jeszcze nie wierzysz, nie narodziłeś, czy nie narodziłaś się na nowo, przyjdź dzisiaj przez wiarę do Jezusa, uznaj i odrzuć swój grzech, zaufaj Jezusowi jako swemu Panu i Zbawicielowi a przejdziesz ze śmierci do żywota.

Brak komentarzy:

Łączna liczba wyświetleń