12.01.2014

Co nam dzisiaj mówią mędrcy ze wschodu? Mateusza 2,1-12

Drodzy kilka dni temu mieliśmy święto, które nazywane jest świętem „trzech króli” tradycja nawet przypisała im imiona: Melchior, Kacper i Baltazar. Szczegóły historii wokół której narosło tak wiele tradycji często nieprawdziwej podaje nam tylko ewangelista Mateusz. Łukasz, który pisze najwięcej na temat dzieciństwa Jezusa nie wspomina o tych wydarzeniach w ogóle. Tak więc mamy tylko jedno rzetelne źródło wiedzy z którego możemy dzisiaj czerpać żeby przybliżyć sobie tą historię.   Prawdą jest, że w rzeczywistości nie wiemy tak wiele jak byśmy chcieli o mędrcach ze wschodu, którzy przybyli pokłonić się Jezusowi. Nie wiemy ilu ich było, bo Biblia nigdzie nie wspomina, że było ich trzech. Tylko na podstawie złożonych trzech darów złoto, kadzidło i mirrę uważa się, że były trzy osoby. Ale równie dobrze mogło ich być dwóch lub pięciu, a może więcej.  Wynikiem tradycji jest również przypisywanie im królewskich pozycji. Biblia mówi, że owi ludzie byli mędrcami ze wschodu prawdopodobnie z Persji. Z relacji biblijnej wynika, że byli to ludzie, którzy przybyli do Jerozolimy w ślad za gwiazdą, która ukazała się w tym okresie na niebie. To sugeruje nam, że wspomniani mędrcy najprawdopodobniej byli astrologami, ludźmi którzy wpatrywali się w gwiazdy i próbowali z nich odczytać jakieś tajemnice, rozwiązywali zagadki, byli doradcami królów, ale z pewnością nie byli królami. Oryginalne słowo jakiego używa ewangelista Mateusz na określenie mędrców to „magoi” od tego słowa pochodzi polskie słowo magowie. W dzisiejszych czasach kojarzy nam się to głownie z czarownikami, ale od około 6 wieku  było plemię, które nosiło taką nazwę i pełniło funkcje kapłańskie w Persji i posiadało tajemną mądrość kojarzoną z mądrością boską. I tak np. osławiony Biblijny prorok Daniel zaliczany był do grona wróżbitów i magów. Później pojęcie to rozszerzyło się i za magów uważano ludzi mających jakieś niezwykle moce jak np. Szymon Mag z Dziejów Apostolskich 8,9-24. Wspomniani przez Mateusza pielgrzymi, prawdopodobnie byli wyznawcami perskiej religii przed muzułmańskiej którą założył Zaratustra. Musimy sobie powiedzieć, że cała ta sytuacja jest dziwna i niezwykła.
Pojawią się pytania skąd w Jerozolimie pogańscy magowie z Persji? Skąd wiedzieli, że gwiazda na wschodzie jest gwiazdą nowonarodzonego króla Żydowskiego? Jak to możliwe, że ludzie z pogańskiego dalekiego kraju rozpoznali w nim Mesjasza skoro nawet swoi Go nie przyjęli?
Wydaje się, że najbardziej prawdopodobną odpowiedzią jest, że mędrcy czerpali część swojej wiedzy z Biblii, a dokładniej z Księgi Daniela. Jak wiemy Daniel jako młody chłopak został uprowadzony z Izraela do Babilonu(teren dzisiejszego Iraku) przez Króla babilońskiego Nabuchodonozora. Tam zasłynął niezwykłymi zdolnościami objaśniania snów, wyjaśniania zagadek i doradzania królowi. Później królestwo babilońskie zostało zdobyte przez Medów i Persów, ale sława Daniela nie umarła. Pozostała również po nim Księga Daniela obfitująca w niezwykłe proroctwa.
Daniel prorokował o czasie przyjścia Mesjasza o Jego królestwie i Jego Panowaniu. Tego panowania w swoich proroctwach nie ograniczał do jednego narodu, ale mówił że Syn Człowieczy będzie królem całej ziemi. Jedno z proroctw Daniela brzmi w ten sposób:
Daniela 7:13   I widziałem w widzeniach nocnych: Oto na obłokach niebieskich przyszedł ktoś, podobny do Syna Człowieczego; doszedł do Sędziwego i stawiono go przed nim.
7:14   I dano mu władzę i chwałę, i królestwo, aby mu służyły wszystkie ludy, narody i języki, Jego władza - władzą wieczną, niezmienną, jego królestwo - niezniszczalne.
Wygląda na to, że przybywający magowie z Persji nie widzieli w Jezusie tylko Króla Żydów, ale Pana całej ziemi i dlatego oddali mu pokłon. Widzieli w nim kogoś do kogo należy władza i panowanie co kiedyś wyznał ich własny król Nabuchodonozor (Daniela 3,33). Właśnie dzięki proroctwu z Ks. Daniela z 9 rozdz. żywo oczekiwano w tamtym czasie pojawienia się Chrystusa. Były także inne proroctwa mówiące o miejscu narodzenia (Micheasza 5,2) a nawet proroctwo dotyczące gwiazdy
Liczb 24:17   Widzę go, lecz nie teraz, Oglądam go, lecz nie z bliska. Wzejdzie gwiazda z Jakuba, Powstanie berło z Izraela, I roztrzaska skronie Moabu, Ciemię wszystkich synów Seta.
Tak więc z jednej strony przybywający pielgrzymi mieli Słowo Boże, a z drugiej pojawiły się niezwykłe znaki jak gwiazda na wschodzie w ślad której podążali.
Podróż z Persji musiała trwać kilka tygodni, a może nawet miesięcy, więc niezwykle zjawiska na niebie musiały pojawić się przynajmniej na kilka miesięcy przed narodzeniem Jezusa. Bóg dawał światu znaki o przyjściu swojego Syna.
Gdy patrzymy na tą historie mniej wnikliwie to, wydaje się jakby Bóg chciał ukryć, czy przysłonić przyjście Chrystusa na świat. Ale gdy przyjrzymy się bliżej to widzimy, że chciał przysłonić tym, którzy i tak nie chcieli w niego uwierzyć jak Herod czy uczeni w Piśmie. Ci, którzy wytężyli swoje siły i oczekiwali szczerze Mesjasza Izraela mogli go dostrzec. To byli ludzie, których żydzi nigdy by nie zaprosili na przyjęcie z okazji przyjścia Zbawiciela, ale zaprosił ich tam sam Bóg, to jest największy zaszczyt. Bożego błogosławieństwa dostępują ci, którzy są uznani przez Boga, a nie przez człowieka, których Bóg wybrał. To pasterze w polu, biedni odrzuceni i pogardzeni przez tych, którzy nazywali się przewodnikami. Byli to, magowie ze wschodu, poganie, którzy w oczach Faryzeuszy uchodzili za nieczystych. Był to stary Symeon i Anna, którzy z całego serca i z miłości do Pana służyli mu dniem i nocą.
 Grupa ludzi jakiej Bóg objawił w pierwszej kolejności Zbawiciela świata, to raczej ludzie słabi w oczach ówczesnej siły politycznej i religijnej. Widzimy raczej odrzucanych, ale przyjętych przez Boga.
Sposób w jaki Bóg przedstawia Jezusa wyznacza cały charakter jego późniejszej służby
 Łukasza 4:18   Duch Pański nade mną, przeto namaścił mnie, abym zwiastował ubogim dobrą nowinę, posłał mnie, abym ogłosił jeńcom wyzwolenie, a ślepym przejrzenie, abym uciśnionych wypuścił na wolność,
Przybywający magowie do Jezusa zwiastują nadchodzące wyzwolenie, ale wyzwolenie dla tych, którzy uznają swoją słabość, swój grzech i przyznają, że władza należy tylko do Boga. Zwiastują wyzwolenie tym, którzy nigdy nie mogli być wolni przez stawianie barier religijnych i kulturowych w przystępie do Boga. Zwiastują wyzwolenie tym dla których nie było nadziei w tym świecie, bo nie mieli pozycji, pieniędzy, znajomości, zdrowia.
 I dziwnie się składa, że Jezus do siebie zaprasza wszystkich, ale często na to wezwanie odpowiadają właśnie wyżej wspomniani. Apostoł Paweł określił to w ten sposób
1Koryntian 2:6   My tedy głosimy mądrość wśród doskonałych, lecz nie mądrość tego świata ani władców tego świata, którzy giną;
2:7   Ale głosimy mądrość Bożą tajemną, zakrytą, którą Bóg przed wiekami przeznaczył ku chwale naszej,
2:8   Której żaden z władców tego świata nie poznał, bo gdyby poznali, nie byliby Pana chwały ukrzyżowali.
Dlatego wobec tych faktów musimy być bardzo pokorni, nie da się obcować z Bogiem w przeświadczeniu o własnej wielkości, mądrości. Nie da się obcować z Bogiem, gdy jesteśmy zapatrzeni w siebie, zajęci wyłącznie własnymi sprawami. Obcowanie z Bogiem wymaga od nas spojrzenia na Jezusa i poczynienia pewnego wysiłku, by przyjść i Mu się pokłonić jak to uczynili pogańscy magowie.
Kolejną rzeczą jaką możemy zauważyć na przykładzie naszej dzisiejszej historii to, to że można być bardzo daleko, a jednocześnie blisko i można być bardzo blisko, a jednocześnie bardzo daleko. Znany kaznodzieja Charles Spurgeon określił to w ten sposób „bliscy się oddalają, dalecy się przybliżają”
Establiszment (elita władzy) narodu Izraelskiego nie dał wiary w narodzenie zawsze oczekiwanego Mesjasza. Jak już wielokrotnie wspominaliśmy o tym przyjście Jezusa Chrystusa jest centrum Starego i Nowego Testamentu. Żydzi od zawsze to wiedzieli i przekazywali proroctwa o nadchodzącym Mesjaszu z pokolenia na pokolenie. Zawsze na Niego czekali i wyglądali wydarzeń, które Bóg zapowiadał, a jednak gdy przyszedł nie rozpoznali Go. Jak mówi Jan „do swoich przyszedł, a swoi Go nie przyjęli”. Wprawdzie przybywający mędrcy do Jerozolimy wzbudzili pewne poruszenie jak czytamy  Mt 2,2-3 ale owe poruszenie wynikało z obaw Heroda o swoją władzę i pozycję. Faryzeusze i uczeni w Piśmie doskonale znali proroctwa, czego dali wyraz, gdy Herod chciał się dowiedzieć gdzie narodzi się Chrystus. Jednak mieli za mało wiary, by pójść do Betlejem i szukać tego narodzonego Mesjasza.  Byli bardzo blisko tych wydarzeń geograficznie, kulturowo, religijne i znali dzięki Słowu Bożemu szczegóły tej historii zanim się wydarzyła, a jednak duchowo byli bardzo daleko. Droga z Jerozolimy do Betlejem to około 8 km  swobodnie taką trasę w ciągu godziny można przebyć pieszo, ale żaden duchowy autorytet w czasach Jezusa nie pofatygował się by to zbadać. Interesowała ich władza, zaszczyty, religia, zajmowanie pierwszych miejsc w synagogach i podziw ludzi. Jednym zdaniem szukali ludzkiej Chwały dlatego nie mogli dostrzec Bożej. A ci którzy byli daleko geograficznie, kulturowo i religijnie stali się bliscy. Mędrcy przebyli drogę około 1000 kilometrów, by móc ujrzeć na własne oczy to co Bóg przygotował.
To nam mówi, że społeczności z Bogiem nie uzyskujemy przez przynależność do kościoła, przez zewnętrzne formy bliskości jak narodziny w wierzącej rodzinie, rytuały, wiedzę, praktyki religijne, czy naszą sprawiedliwość, która oparta jest o wewnętrzne przekonanie, że jesteśmy w porządku. Możemy być bardzo blisko tych rzeczy, możemy chodzić do właściwego kościoła i nawet mieć właściwe przekonania, w jakimś stopniu nawet dobrą doktrynę, a jednak możemy być daleko od Boga. Może być nawet tak, że te właściwe rzeczy, narzędzia, które dał nam Bóg jak kościół,  Biblia staną się przeszkodą w poznaniu Boga jeśli na nich opieramy swoją ufność. Bliskość z Bogiem rodzi się w wyniku prawdziwej wiary w naszym sercu, która prowadzi nas do poznania Jezusa jak owych mędrców. Ta wiara wyraża się w oddaniu hołdu, w uwielbieniu, w posłuszeństwie i wdzięczności Synowi Bożemu, że przyszedł nas wyzwolić z naszych grzechów. Bliskość z Bogiem wymaga osobistego zaangażowania, stawienia się osobiście w Betlejem, by móc doświadczyć zbawczej mocy narodzonego Chrystusa. Ani ja ani nikt inny nie może tego zrobić za ciebie, jeśli nie poznasz Chrystusa osobiście nie poznasz Go w ogóle.
Kolejny wniosek jest taki, że Bóg wzbudza sobie tych, którzy będą Mu chwałę oddawali. Jeśli my nie będziemy czcić Boga, jeśli my nie będziemy Go uwielbiać, jeśli my nie będziemy Mu posłuszni, to Bóg jest w mocy wzbudzić sobie ludzi, którzy będą to czynić. Jak uczynił to wtedy, gdy pobudził pogańskich magów, by przemierzyli taką trudną drogę oddać chwałę dzieciątku. Mogą to być ludzie, po których zupełnie byśmy się nie spodziewali, że się nawrócą, a jednak. W ten sposób Bóg zawstydził i ośmieszył tych, którzy w pierwszej kolejności powinni przybyć do Betlejem, a nie uczynili tego. Bóg także zawstydza dzisiejszą Europę i Amerykę północną, regiony świata, w których dał reformacje, które stały się wzorem reform dla innych. Kraje te doświadczyły wspaniałych przebudzeń duchowych. Dzięki Bożej łasce los tej części świata odmienił się i przyszła wolność i dobrobyt.  Ale co te kraje zrobiły z tym? Dzisiaj one odwracają się od Boga nadając prawa homoseksualistą. Chcą wpisywać do swoich konstytucji nowe definicje małżeństwa nazywając małżeństwem to, co nim nie jest. Zaczynają podważać rolę jakie wyznaczył nam Bóg przez nadanie płci i wiele innych rzeczy przeciw Bogu ustanawiają. Bóg Zawstydza ich w ten sposób, że zwraca się w inne regiony świata jak Azja, Afryka, Ameryka południowa i tam wzbudza sobie kościół wierny i oddany np. Chinach, Korea Południowa, Indie, Brazylia i być może za kilka lat stamtąd będą przyjeżdżali misjonarze do Europy i Stanów Zjednoczonych głosić ewangelię bezbożnemu światu zachodniemu.  Jeśli ty będąc wierzącym i uważając się za takiego nie weźmiesz sobie tego do serca, że jesteś powołany przez Boga, by Jego imię przez twoje życie było wywyższone. Nie weźmiesz sobie tego do serca, że masz być światłem dla tego ginącego świata to biada ci. Bo jeśli sól zwietrzeje to czymże ją nasolą? Na nic więcej już się nie przyda, tylko aby była precz wyrzucona i przez ludzi podeptana Mat. 5,13. Musimy pamiętać, że Bóg nie jest zależny od nas, od naszych kaprysów i naszych działań. On nie jest zależny od wpatrzonego w siebie zachodniego kościoła i kościół nie może Mu dyktować, co należy czynić. On nie istnieje ze względu nas, to my jesteśmy ze względu na Niego. Dlatego  w służbie Bogu należy być uważnym na jego działanie, by móc zaangażować się w Jego dzieło, to On jest Panem, a my mamy podążać za Nim.  
 Po czwarte przesłanie jakie niosą nam dzisiaj mędrcy ze wschodu to dokładność i niezawodność Boskiego planu. Boże zamiary odnośnie Chrystusa wypełniły się pomimo wielu przeciwników na przestrzeni setek lat historii. Również i tutaj nic nie było w stanie pokrzyżować planu Bożego. Nie był w stanie uczynić tego podejrzliwy Herod, który chciał się dowiedzieć o narodzeniu Jezusa by go zgładzić, chociaż kłamał, że chce Mu oddać pokłon(w. 8). Nie był w stanie pokrzyżować Bożych planów szatan, który stał za jego działaniami, a który już wielokrotnie próbował zgładzić Boży lód w Starym Testamencie, by Mesjasz się nigdy nie narodził. Bóg w doskonały sposób zrealizował to, co postanowił i doprowadził mędrców mimo różnych przeszkód dokładnie w miejsce gdzie Jezus przebywał.
Mateusza 2:9   Oni zaś, wysłuchawszy króla, odeszli. A oto gwiazda, którą ujrzeli na Wschodzie, wskazywała im drogę, a doszedłszy do miejsca, gdzie było dziecię, zatrzymała się.
Również i dzisiaj Boży plan jest niezachwiany, choć czasami może się wydawać, że tak nie jest, bo wszystko dzieje się przeciw Bogu. Ale on wciąż się realizuje i zmierza nieuchronnie do swojego kresu i na końcu okaże się Boża mądrość i Jego chwała. Dlatego to, czego potrzebujemy w naszym życiu, to więcej zaufania i wiary, czego uczą nas dzisiaj pogańscy magowie. Oni są gotowi wyruszyć choć nie wiedzą gdzie dokładnie dojdą i kogo tam spotkają. Są gotowi ponieść wielki trud i wysiłek żeby nie ominęło ich coś wielkiego.
 Jezus powiedział: Łukasza 12:32 Nie bój się, maleńka trzódko! Gdyż upodobało się Ojcu waszemu dać wam Królestwo.
To wezwanie Jezusa zachęca nas do przyłączenia się, do realizowania Jego planu i niesienia ewangelii w każde miejsce, w które Bóg nas postawi, a On będzie z Nami jak był z mędrcami, pasterzami i innymi, którzy byli mu posłuszni
Gdy magowie przybyli do Jezusa oddali Mu pokłon złożyli dary, złoto kadzidło i Mirrę. Dzisiaj te dary niewiele nam mówią z wyjątkiem złota. Złoto było symbolem królewskości i władzy (Obj. 4,4 14,14), mędrcy rozpoznali w Jezusie Króla Królów i Pana Panów na widok, którego zegnie się wszelkie kolano i każdy Język wyzna Jego panowanie. Kadzidło było żywiczną maścią zapachową o miłej wonności i prawdopodobnie jest symbolem uwielbienia oraz modlitwy co może oznaczać, że mędrcy widzieli w Jezusie Boga. ( Wyjścia  30,34-38 Obj 5,8). Mirra natomiast była pachnidłem, którym namaszczano ciała zmarłych w ten sposób stała się zapowiedzią cierpień Chrystusa za grzechy. Co ciekawe przybycie mędrców było wypełnieniem proroctwa z Psalmu 72
Psalm 72:10   Królowie Tarszysz i wysp niech przynoszą dary Królowie Saby i Seby niech złożą daninę!
72:11   Niech mu oddają pokłon wszyscy królowie, Niech mu służą wszystkie narody!
W ten sposób Bóg obwieszcza nam Króla, któremu będą kłaniać się narody, pokłońmy się i my.
Podsumowując
1.      Bóg przyjmuje tych, którzy uniżą się i zdadzą sobie sprawę, że potrzebują Zbawiciela.
2.      Ci, którzy są daleko mogą być dzisiaj blisko pod warunkiem, że uwierzą.
3.      Bóg powołuje sobie ludzi, którzy będą mu oddawali chwałę i nie jest zależny od nas.
4.      Boży plan jest dokładny i niezawodny, wypełni się w każdym calu i wszyscy będą musieli uznać w Jezusie Pana. Amen



Brak komentarzy:

Łączna liczba wyświetleń