11.02.2017

Przez cierpienie do chwały Ew. Mateusza 20,20-24


Lepsza praca, wyższe stanowisko, lepsze zarobki, szybsze załatwienie sprawy, szybsze przyjęcie do lekarza, pozytywna decyzja w urzędzie i wiele innych. Któż z nas nie doświadczył tego, że odpowiednie znajomości otwierają wiele drzwi. Tak często funkcjonuje ten świat i na takich zasadach jest zbudowany. Apostołowie myśleli, że podobnie funkcjonuje Królestwo Boże. Pan Jezus wcześniej mówił o wielkiej nagrodzie dla tych, którzy opuszczą swoje domy, pracę, rodziny czy cokolwiek innego dla Królestwa niebieskiego, a w zamian za to, otrzymają po stokroć więcej niż to co zostawili (Mat 19,29).
Dla uczniów stokroć więcej to jakieś materialne profity, zaszczyty i stanowiska. Z pewnością ich apetyty przez wcześniejsze obietnice Pana Jezusa zostały rozbudzone jeszcze bardziej. Wciąż myśleli w stary ziemski sposób. Nawet teraz, kiedy do śmierci Pana Jezusa zostało kilka dni. Myślą o tym, kto z nich będzie pierwszy, kto z nich ważniejszy, kto z nich będzie miał więcej.
Nie myślą jednak o poświęceniu, służbie, cierpieniu, obowiązkach oraz o tym, że droga do chwały wiedzie przez krzyż, bo o tym jest ten fragment.
Znany kaznodzieja John MacArthur powiedział kiedyś: „że dzisiejsze chrześcijaństwo często myśli że planem Boga dla nas jest być zdrowym, bogatym zadowolonym, spełnionym w samorealizacji, a bardzo mało wiemy o poświęceniu, bólu i cierpieniu. To z kolei prowadzi nas do skupiania się na nas samych, pogoni za wygodami, przyjemnościami, wakacjami, podróżami i spełniania tego co uważamy za najgłębsze nasze potrzeby”.
Jeśli nasze potrzeby są zaspokojone, to wtedy możemy mówić o tym, że prowadzimy spełnione życie.
Podobnie w naszym fragmencie, uczniowie myśleli że oni tu są najważniejsi, ich potrzeby są pierwszorzędne, oni muszą mieć pierwsze miejsce, muszą być lepsi od innych.
I łatwo było im słuchać o nagrodach, splendorze i chwale która ich czeka za to, że poszli za Chrystusem. To najczęściej  zapamiętywali z wypowiedzi Pana Jezusa. Jednak wezwania do niesienia krzyża, cierpienia i poświęcenia odbijały się do nich i nie brali ich sobie do serca.
Ale przecież chwilę wcześniej Pan mówił im o cierpieniu, o tym że zostanie wydany, o tym że Go umęczą i zabiją w Jerozolimie. Jeszcze wcześniej mówił o konieczności porzucenia tego co przedstawia jakąś wartość w naszym życiu, by poświęcić wszystko  dla Królestwa Bożego.
Tak, nie łatwo jest słuchać o kosztach jakie należy ponieść dla Chrystusa, znacznie łatwiej o zaszczytach i nagrodach.
Niekiedy wydaje się, że dzisiejsze chrześcijaństwo niemal utraciło drogę krzyża. Ciągle słyszymy o chwale, ale mamy tendencje zapominać, że Boża chwała przychodzi przez cierpienie dla sprawy ewangelii.
Pamiętam jak kiedyś zwiastowałem w pewnym kościele i mówiłem, że Bóg dyscyplinuje, karci i smaga oraz ćwiczy przez doświadczenia  swoje dzieci. Po nabożeństwie podszedł do mnie pewien brat w Chrystusie i napomniał mnie, że Bóg jest dobrym kochającym Ojcem i nigdy nie chce, by jego dzieci cierpiały.
Prawdą jest że Bóg jest dobrym kochającym Ojcem, ale Ojcostwo Boże nie polega na wyeliminowaniu z naszego życia cierpienia, ale na wychowaniu nas, doprowadzeniu do dojrzałości w Chrystusie, byśmy byli doskonali, nienaganni niemający żadnych braków (Jak 1,4).
Pan Jezus bardzo często mówił w swoim nauczaniu o kosztach i cierpieniach jakie muszą ponosić jego uczniowie. Mówił o tym, że ci którzy za nim pójdą często nie mają miejsca na tym świecie podobnie jak On. Lisy mają jamy, a ptaki niebieskie gniazda, jednak dla Syna Człowieczego nie znalazło się miejsce na tym świecie. W rozdziale dziesiątym Mateusza Pan powiedział, że nie przyszedł przynieść pokoju na świat, ale miecz (Mat 10,34). Z powodu wiary w Niego będą podziały w rodzinach, w małżeństwach w relacjach między matką a córką, ojcem a synem. I chrześcijanie będą prześladowani przez własną rodzinę. Pan również mówił o tym, że należy całkowicie stracić swoje życie dla Niego (Łuk 14,33) nawet do śmierci włącznie jeśli zajdzie taka potrzeba.
Tak więc te lekcje o cierpieniu, kosztach i wyrzeczeniach dla Chrystusa ciągle się powtarzały, ale uczniowie nie chcieli ich słyszeć. Stąd postawa synów Zebedeusza (Mk 10,35), Jakuba i Jana by mieć jak najlepszą pozycje w niebie, inni myśleli podobnie.
Czytamy że matka Synów Zebedeuszowych, Jakuba i Jana przyszła do Pana Jezusa i prosiła, by jej synowie mieli bardzo dobrą pozycje w Królestwie Jezusa. Chciała by jeden z nich zsiadał po Jego prawicy, a drugi po lewicy. W Ew. Marka w 10 rozdz. czytamy o tej samej sytuacji i tam matka Jakuba i Jana nie jest wymieniona. Najwyraźniej byli wszyscy w tej sprawie u Pana Jezusa, Marek jednak zwrócił jedynie uwagę na Jakuba i Jana.

Szukanie własnej chwały
Zobaczmy, oni przychodzą i szukają chwały dla siebie, naczelnego miejsca, chcą mieć władze i być podziwianym przez wszystkich. Nasuwa się pytanie dlaczego właśnie oni, dlaczego przyszli ze swoją matką, czy sami nie mogli zapytać o to Pana?
Wielu biblistów jest zgodnych, że matka synów Zebedeuszowych to siostra Marii matki Jazusa. W Ew. Mateusza czytamy, że pod krzyżem gdy Pan Jezus umierał stało kilka kobiet i była tam między nimi matka synów Zebedeuszowych
Mateusza 27:56  Wśród nich była Maria Magdalena i Maria, matka Jakuba i Józefa, i matka synów Zebedeuszowych.
Marek natomiast podaje nam imię matki synów Zebedeuszowych
Marka 15:40  Były też niewiasty, które się przypatrywały z daleka, między nimi Maria Magdalena i Maria, matka Jakuba Mniejszego, i Jozesa, i Salome.
Więc matka Synów zebedeuszowych miała na imię Salome.
Ewangelista Jan natomiast nie wymienia Salome z imienia tylko nazywa ją siostra matki Jego
Jan 19:25  A stały pod krzyżem Jezusa matka jego i siostra matki jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena.
To by nam wyjaśniało dlaczego akurat Matka Jakuba i Jana wraz z synami przychodzi do Pana Jezusa w tej sprawie. Chodzi o to, że Pan Jezus jest jej siostrzeńcem, a ona dla niego ciotką. Synowie Salome natomiast są kuzynami Pana Jezusa. Z tego powodu oni myślą, że mogą po znajomości załatwić sobie lepsze miejsce w Królestwie Bożym.
Ona i jej synowie chcą działać i funkcjonować jak ten świat przez politykę, znajomości, dążenie do ludzkiej chwały i zaszczytów. O jakże wspaniale myślą, że okazało się iż Jezus, ktoś z naszej rodziny jest Królem, ma władzę. Z pewnością przy rozdzielaniu stanowisk nas nie pominie, ale musimy mu jeszcze o tym przypomnieć. Wydaje się że zapomnieli wcześniejszego nauczania z 12 rozdz. Mateusza kto jest prawdziwą rodziną Pana.
Więc mówi ona, obiecaj nam, powiedz że tak będzie, że moi synowie będą ważnymi postaciami w twoim Królestwie (21). Wcześniej złożyła Mu pokłon, potraktowała Go jak króla ze wszelkimi zaszczytami, a teraz chce Nim manipulować.
Ale Jezus mówi do niej nie wiecie o co prosicie (w. 22). Zupełnie nie rozumiecie o co chodzi w Królestwie Bożym, czym jest Królestwo Boże. I wiemy że to się zmieniło w ich życiu po Zmartwychwstaniu i wylaniu Ducha Św. Ale do tej chwili myśleli w sposób przyziemny i cielesny. I choć minęło prawie 2000 tys. lat od tych wydarzeń, wciąż w chrześcijańskim Kościele znajdziemy wielu ludzi i przywódców którym zależy na ziemskich zaszczytach, na pierwszych miejscach, na tym by ludzie ich chwalili, doceniali, by podziwiali ich służbę, pozycję, by nazywali ich nauczycielami, biskupami i widzieli w nich kogoś wyjątkowego. Podkreślają  swój autorytet przez odpowiedni ubiór, chcą odpowiedniej do ich pozycji czci dla siebie, czy każą do siebie mówić w wyjątkowy sposób jak np. Papież każe się nazywać Ojcem świętym inni biskupem, waszą ekscelencją, waszą świętobliwością czy jeszcze inaczej.  Są osoby nauczyciele pastorzy, którzy nigdy nie przyszliby służyć do małego niewiele znaczącego Zboru, czy kościoła, no bo co to za zaszczyt, co to za prestiż, wszak wtedy niewiele znaczę! Inni w kościele chcą zabiegać i walczyć o stanowiska nie w celu służby, ale zaspokojenia własnej ambicji.  Czasami nauczyciele w Zborze są gotowi pójść na kompromis z ewangelią tylko dlatego żeby ich zapraszano na salony, do telewizji, towarzystwa i mogli się w ten sposób pokazać, zaprezentować i zaspokoić swoją pychę. Niekiedy w samych zborach zdarzają się podziały wynikające z walki i rywalizacji między przywódcami kościoła o wpływy i stanowiska.
Również wśród członków kościoła są sytuacje kiedy mężczyźni i kobiety zamiast kierować się miłością Chrystusową w służbie dla innych, znosić cierpliwie trudności kierują się własną ambicją, egoizmem i samolubstwem. Ile razy spotkałem się z postawą że ktoś poczuł się obrażony, bo nie został zauważony, bo nie podziękowano mu, nie doceniono w taki sposób jak oczekiwał, lub nie został przeproszony w taki sposób jak uważał  że na to zasługuje. 
Tak, zdecydowanie zbyt dużo jest w kościele dążenia do wyniesienia własnego ja, dążenia do próżnej chwały, zaspokajania własnej pychy. Zdecydowanie zbyt dużo jest pogoni za zaszczytami, za tym by nas chwalono i doceniano, a zbyt mało jest poświęcenia, pokory, uniżenia i gotowości na cierpienie.

Chwała przez cierpienie
Teraz zobaczmy jak nasz Pan do takich pomysłów i im podobnych jak mieli synowie Zebedeusza się odnosi.
Mateusza 20:22  A Jezus, odpowiadając, rzekł: Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który ja pić będę? Mówią mu: Możemy.
23  Mówi im; Kielich mój pić będziecie, ale zasiąść po prawicy mojej czy po lewicy - nie moja to rzecz, lecz Ojca mego, który da to tym, którym zostało przez niego przygotowane.
On mówi do nich, rozumiem chcecie chwały, chcecie pierwsze miejsca w moim Królestwie, ale nie rozumiecie że najwyższe miejsca w moim Królestwie, największa chwała jest dla tych którzy cierpią dla sprawy ewangelii.
Największa chwała czeka tych, którzy przechodzą dla Królestwa Bożego przez największe cierpienia, tych którzy poświęcają się najbardziej, tych którzy wyrzekają się najmocniej, własnego ja, świata, grzechu i bezkompromisowo podążają za Chrystusem.
Często ludzie pytają o nagrody w niebie, jacy ludzie otrzymają największa nagrodę? Słowo Boże mówi wyraźnie, że największą nagrodę otrzymają ci co płaca najwyższą cenę. Pan Jezus zapytał się Jakuba i Jana, czy możecie pić kielich który ja będę pił (w. 22)? Mając w ten sposób na myśli cierpienie jakie, Go czeka. Daje im w ten sposób do zrozumienia, że największe wywyższenie w niebie przychodzi przez cierpienie dla sprawy ewangelii. Drodzy wielką prawdą Słowa Bożego i nie łatwą jednocześnie do jej przyjęcia jest, że droga do chwały w Królestwie Bożym wiedzie przez cierpienie.
Obawiam się że wiele kościołów w XXI wieku nie jest w stanie tego zaakceptować. Jesteśmy ciągle bombardowani hasłami ze świata i również z kościoła chrześcijańskiego (o zgrozo) jak jesteśmy ważni, jak ważne są nasze plany, samorealizacja, nasze marzenia, nasza wygoda. I tak nieustannie nasz egocentryzm jest budowany kosztem Chrystocentryzmu, a zamiast miłości ku bliźniemu jesteśmy utwierdzani w miłości ku sobie. Biblia nigdzie nie uczy, że mamy podnosić poziom akceptacji siebie jak to dzisiaj słyszymy z wielu kazalnic i na wielu konferencjach. Biblia uczy, że mamy zapierać się siebie. W wyniku skupiania się kościoła by podnosić samoocenę ludzi staliśmy się niemal całkowicie odporni na gotowość cierpienia i poświęcenie. Przywykliśmy do tego, że liczę się przede wszystkim ja, moje dążenia i moje potrzeby, mój czas i moje pieniądze. Jeśli coś mi służy, jeśli czuje się z czymś dobrze, to mogę się w to zaangażować. Ale jeśli coś jest zbyt trudne, bolesne, to należy to jak najszybciej porzucić. Obserwujemy to dzisiaj w małżeństwach czego finałem są rozwody, w kościele kiedy niezadowolony zmieniam społeczność, w relacjach z ludźmi i w zaangażowaniu dla sprawy Chrystusa.
Spotkałem się już z tym, że zmienia się teksty wielu starych pieśni kościelnych mówiących o poświęceniu i cierpieniu, naszej grzeszności, naszej nędzy, a w miejsce tych słów wstawia się teksty jak jesteśmy ważni w Bożym palnie i jak bardzo On nas kocha i jak cenni jesteśmy dla Boga i jak mocno bijemy szatana.
Ktoś zauważył odnośnie ewangelizacji różnicę miedzy starym, a nowym Krzyżem mówiąc:
„Stary Krzyż uśmiercał nasze ja, nowy bawi, daje rozrywkę. Stary Krzyż potępiał człowieka, nowy zapewnia. Stary Krzyż niszczył ufność w ciele, nowy do tego wzywa. Stary Krzyż przynosił łzy i krew, nowy przynosi śmiech.
Gdy będziemy czytać uważnie Biblię nie będziemy mieli wątpliwości co do tego, że do wielkiej chwały w Królestwie Bożym dochodzimy przez cierpienie, przez wzięcie swojego Krzyża i pokorne naśladowanie Pana Jezusa Chrystusa.
Zwróćcie uwagę na kilka fragmentów które wyraźnie o tym mówią:
2 Koryntian  4:17  Albowiem nieznaczny chwilowy ucisk przynosi nam przeogromną obfitość wiekuistej chwały.
Paweł mówi, że każde cierpienie w służbie chrześcijańskiej jest tylko chwilowe w porównaniu z wieczną chwałą. Choćby największy ucisk jest niewielki w kontekście chwały którą przynosi. Chrześcijańskie cierpienie, wyrzeczenia i poświęcenie nie jest czymś przed czymś powinniśmy się wzdrygać, ale czymś do czego powinniśmy dążyć, bo pracuje to na naszą korzyść, przynosi nam przeogromną obfitość wiecznej chwały.
2 Tymoteusza 2:12  Jeśli z nim wytrwamy, z nim też królować będziemy; jeśli się go zaprzemy, i On się nas zaprze;
W niektórych bibliach, choćby w Biblii Gdańskiej jest ten fragment tłumaczony „jeśli z nim cierpimy” albo jeśli cierpimy dla Niego dla Chrystusa z nim również będziemy Królować. Wytrwanie o którym Paweł mówi, to cierpliwe znoszenie cierpień dla sprawy ewangelii. Takie cierpliwe znoszenie cierpień i wyrzeczeń prowadzi nas do miejsca po prawicy i lewicy Pana Jezusa Chrystusa.
Jakiś czas temu mówiłem o tym na podstawie przypowieści o robotnikach w winnicy z 20 rozdz. Ew. Mateusza że wszyscy otrzymają taka samą wartość życia wiecznego, a teraz mówię o większej chwale dla niektórych. Czy czasami to sobie nie przeczy, ktoś może się zastanawiać?
Nie, bo słowo Boże mówi o tym i o tym. O tym, że wszyscy otrzymają jednakowe życie wieczne, ale dla niektórych, tych co poświęcili dla Niego (Chrystusa) najwięcej jest zarezerwowana największa chwała, najwspanialsza nagroda.  
Pan Jezus wypił cały kielich gniewu Bożego, On cierpiał najbardziej, sprawiedliwy za niesprawiedliwych. On cierpiał za nas, cierpiał nie zasłużenie dla sprawy Bożej i jest wywyższony najbardziej.
Obok Niego po prawicy lub lewicy nie zasiądą ci którzy mają z nim jakieś cielesne powiązania, powołują się na jakieś polityczne układy, sukcesje apostolską, religijną ciągłość, czy w nazwie kościoła mają „chrześcijański”, czy nawet mówią do niego Panie, Panie. Ale zasiądą ci, co cierpią najbardziej dla Jego sprawy.

Ufność we własne siły
Teraz 22 wiersz pokazuje nam, że Jakub i Jan nie mają pojęcia o czym mówi Pan Jezus, gdy zadaje im pytanie „czy możecie pić kielich, który ja piję”.
Oni twierdzą, że mogą pić ten kielich (w. 22). Gdyby tylko wiedzieli z czym ten kielich jest związany, co ten kielich za sobą pociąga nie powiedzieliby tego. Raczej powinni powiedzieć „Panie Jezu nie wiemy o czym mówisz, co masz na myśli”. Zamiast polegać na nim polegali na sobie, na własnych ambicjach, własnej pewności, własnej pysze. Mówili podobnie jak Piotr, „Panie choćby wszyscy się ciebie zaparli ja się nie wyprę”. Jednak za chwile miało się okazać, że wszyscy Pana Jezusa zostawią, wszyscy go opuszczą, a najwierniejsi zaprą się Go. Może się okazać że nasze deklaracje wierności Panu nie wiele znaczą, musimy być pokorni, świadomi naszej grzeszności i zawodności polegając na Panu, by w chwilach gdy trzeba iść drogą cierpienia wspomógł nas, bo w oparciu o nasze siły nie damy rady.
Właśnie jestem po lekturze książki „Bezpieczna Kryjówka” Corrie Ten Boom. Książka ta opowiada o dwóch chrześcijankach, siostrach, które trafiły do obozu koncentracyjnego za ukrywanie Żydów. Tam cierpiały strasznie dla sprawy Chrystusa i tylko dzięki mocy Chrystusa były w stanie zachować chrześcijańską miłość, radość i uprzejmość w stosunku do współwięźniów i swoich wrogów. W obozie organizowały też spotkania biblijne codziennie narażając swoje życie, jednocześnie pragnąc dzielić się Chrystusem z innymi więźniarkami, którzy tej nadziei nie mieli. I gdyby nie moc Chrystusa nie byłoby to możliwe. Po wojnie jedna z tych sióstr Corri przeorganizowała taki właśnie obóz koncentracyjny na miejsce pomocy dla osób pokrzywdzonych przez nazistowski ustrój.
Możemy znosić cierpienie, powinniśmy znosić cierpienia i będziemy w stanie do największych poświeceń jeśli chodzimy z Chrystusem. I Pan daje odp. Jakubowi i Janowi (w. 23), będziecie pić z kielich, który ja piję.
On mówi o ich przyszłym cierpieniu, o tym że przyjdzie im zapłacić najwyższą cenę dla Królestwa Bożego. W Dziejach apostolskich w 12,2 czytamy że Jakub został ścięty przez Heroda. Jan natomiast za wierne trwanie przy Chrystusie został zesłany przez władze na wyspę Patmos.
Pan mówi, że Ojciec wie komu nadać najwyższe zaszczyty, że nie ludzie je przyznają, nie oni ustanawiają pierwsze miejsca w niebie, nie według znajomości to się dzieje, czy przynależności denominacyjnej, ale Bóg daje je tym, którym to przygotował. To są ci, którzy poświęcą się najbardziej, to są ci którzy porzucą wszystko dla Chrystusa, ziemskie ambicje, ludzkie zaszczyty, pogoń za tym światem i położą całych siebie na ofiarę. Jak to mówi list do Rzymian
Rzymian 12:1  Wzywam was tedy, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście składali ciała swoje jako ofiarę żywą, świętą, miłą Bogu, bo taka winna być duchowa służba wasza.
Zobaczmy, że inni uczniowie, gdy to usłyszeli oburzyli się na Jakuba i Jana. Ale nie oburzyli się dlatego, że uważali iż to strasznie nie duchowe co oni zrobili. Oburzyli się dlatego, że to oni chcieli mieć te pierwsze miejsca czego dali później wyraz podczas ostatniej wieczerzy kłócąc się ze sobą, kto z nich ważniejszy w Królestwie Bożym (Łuk 22,24). I wtedy Pan Jezus postanowił im wytłumaczyć na czym polega przewodzenie w Królestwie Bożym, ale o tym następnym razem.
Teraz spróbujmy podsumować:
1.      Choć Pan Jezus często uczuł uczniów o poświeceniu i cierpieniu, to jednak uczniowie nie zwracali na to uwagi, bo myśleli w sposób ziemski, materialny, egoistyczny.
2.      Po drugie nie powinniśmy szukać własnej chwały i zaspokojenia własnych ambicji jak czynili to Jakub i Jan
3.      Po trzecie, pierwsze miejsca w Królestwie Bożym są dla tych którzy najbardziej cierpią dla sprawy Chrystusa, dla ewangelii. Dla tych którzy poświęcili najwięcej własnego czasu, własnych wygód, własnych pieniędzy, własnych marzeń, własnych ambicji, własnego zdrowia i swoje życie by służyć Chrystusowi.
4.      Po czwarte wytrwałe cierpienie dla Chrystusa jest możliwe tylko przy wsparciu Ducha Św. a nie o własne siły. Amen 


Brak komentarzy:

Łączna liczba wyświetleń