Zastanawiałeś
się kiedyś jakby to było urodzić się w rodzinie królewskiej, być dzieckiem
Króla. Już z samego faktu urodzenia taki królewicz, czy królewna cieszą się
wielkimi przywilejami, które są związane z ich statusem. Takim właśnie
przywilejem obdarzył nas Bóg, włączył nas do swojej rodziny, uczynił wszystkich
wierzących w Pana Jezusa Chrystusa swoimi dziećmi. Wszyscy ludzie są
stworzeniami Bożymi, ale Bożymi dziećmi są wyłącznie ci, którzy przyjęli
Chrystusa i On, tym którzy Go przyjęli dał prawo stać się częścią Bożej rodziny,
tym którzy wierzą w Imię Jego Ew Jana
1,12.
Jan
mówi zobaczcie, pomyślcie jak wielką łaską obdarzył was Bóg, jak wspaniale się
nad wami zlitował. I Chociaż byliśmy zbuntowanymi i wrogimi w jego oczach kiedy
chodziliśmy własnymi drogami On pochylił się nad nami i zaadoptował nas. Był
okres w życiu każdego człowieka zanim Bóg uczynił Go swoim dzieckiem przez
wiarę w Chrystusa o którym mówi apostoł Paweł, że żyliśmy bez Boga, bez
Chrystusa, bez Bożych obietnic i bez nadziei na świecie. Tak moi drodzy, życie
bez Boga, bez Chrystusa to życie bez nadziei i bez sensu. Ostatnio miałem
okazje przeczytać wywiad z jednym, z najbardziej znanych i już nieżyjących
polskich filozofów Leszkiem Kołakowskim. I muszę powiedzieć, że pomimo jego
mądrości i wiedzy oraz uznania dla jego pracy, to duchowo był zgubionym człowiekiem.
Wywiad dotyczył sensu życia, proszę posłuchajcie kilku zdań tego wywiadu z
2004, dziennikarz zapytał się go
- „Przyjmijmy, że stoi przed panem
człowiek w prawdziwej potrzebie i prosi o pomoc. Może nie wie, co ma z życiem
zrobić. A może źle sobie życie układał. Może czuje, że przyszła ostatnia
chwila, kiedy może coś zmienić i skoncentrować się na tym, co jest naprawdę
ważne. Musi mu pan pomóc.
-
Udając, że znam jakąś uniwersalną formułę?
A nie zna pan?
Trudna
sprawa... Podobno taką formułą może być użyteczność dla innych. Są ludzie -
choć bardzo nieliczni - którzy swoje życie traktują jak służbę. Mogą tę służbę
pełnić na rozmaitych polach. W medycynie, polityce, nauce, pomocy społecznej,
organizacjach międzynarodowych. Podobno spełniają się w życiu, bo mają poczucie
jakiegoś szerszego sensu własnego istnienia.
To jest panu bliskie?
Oczywiście.
Ale nie wiem, czy tego można się nauczyć ani jak dojść do takiej postawy. A z
drugiej strony mamy też mi bliską postawę buddyjską zakładającą, że życie tak
czy owak jest wielką masą nieszczęścia. Nic na to nie możemy poradzić. A
perspektywa nirwany otworzy się przed nami dopiero, gdy zdołamy wyrzec się wszystkich
pragnień, do minimum ograniczając własne oczekiwania. Są tacy, którzy przez
samoograniczenie osiągają duchowe wyzwolenie. Ale też nie wiem, czy można
polecać to wszystkim”.
Zobaczmy
osoba uważana przez wielu za jeden z największych autorytetów na świecie w
kwestii istnienia, ale nie wie po co żyjemy, jaki sens jest naszego życia.
Oczywiście nie tylko on, ale cały świat jest w tym pogubiony. Choć odpowiedź na
pytanie o istnienie jest prosta, Pismo Św. mówi że prawda jest w Chrystusie.
I
Bóg wyrwał nas z tej beznadziei z tej bezsensownej pogoni za niczym, Odrodził nas ku nadziei żywej i
niezniszczalnej, dając nam status swoich dzieci w Jezusie mówi Jan.
Miłość
okazana nam przez Boga wyraża się właśnie w tym, że mógł zostawiać nas w stanie
naszych grzechów, mógł pozwolić byśmy zatracili się w naszej bezbożności i
głupocie.
Ale
nie uczynił tego, pociągnął nas do siebie i nie tylko nazwał nas swoimi dziećmi
w Chrystusie, ale jak mówi Jan faktycznie nimi jesteśmy. Boże przygarnięcie nas
nie polega tylko na terminach i nazwach, ale na tym, że Bóg faktycznie się o
nas troszczy, jak każdy rodzić o swoje dzieci. Troska Boża jest dużo większa od
naszej możliwości ogarnięcia granic Bożej opieki, bo nie odnosi się tylko do
doczesności, ale On zatroszczył się o nas byśmy nie zginęli i nie zostali
potępieni wraz ze światem. Troska Boża nie obejmuje tylko jakiejś małej części
życia wierzącego, ale Bóg całe je dla nas zaplanował i w tym planie
konsekwentnie nas prowadzi. Tak więc
Synostwo Boże, bycie Bożym dzieckiem w Chrystusie to pewność otrzymania Bożych
obietnic do których Bóg nas powołał jak pisze apostoł Piotr
1Piotra 1:4 Ku dziedzictwu nieznikomemu i nieskalanemu, i
niezwiędłemu, jakie zachowane jest w niebie dla was,
5
Którzy mocą Bożą strzeżeni jesteście przez wiarę w zbawienie,
przygotowane do objawienia się w czasie ostatecznym.
Bóg
jako dobry Ojciec strzeże każdego swojego dziecka, by wziął dziedzictwo które
dla nas przygotował w niebie. Wprawdzie dziedzictwo to objawi się w czasie ostatecznym,
ale jeśli jesteśmy dziećmi Bożymi, jeśli zaufaliśmy Chrystusowi, to jest dla
nas pewne, przygotowane i zabezpieczanie. Jeśli Bóg kochał nas zanim staliśmy
się Jego dziećmi i w odpowiednim czasie nas powołał, to jak miałby nas porzucić
teraz kiedy już jesteśmy jego dziećmi?
To
więc chrześcijanie mają żyć nadzieją, że mają życie wieczne, że nasze życie nie
jest bez sensu, że zmierzamy do nagrody w górze, do naszej niebiańskiej
ojczyzny skąd oczekujemy naszego Pana I Zbawcy Jezusa Chrystusa.
Jan
mówi, wiemy kim jesteśmy, wiemy że jesteśmy dziećmi Bożymi, wiemy że
otrzymaliśmy nową tożsamość od Niego, wiemy że jesteśmy nowymi ludźmi i stare
przeminęło. Ale nie wiemy jeszcze kim będziemy.
Brzmi
to tak jakby ap. Jan mówił, „już nie mogę się doczekać, wiem że jestem
dzieckiem Boga, ale wiem również, że to jest dopiero początek tych wspaniałych
obietnic, które Bóg dla nas przygotował.
I
często świat myśli o niebie, o przyszłym życiu jako o czymś nudnym. Myśli o
miejscu gdzie człowiek siedzi na chmurce i nie ma co robić, nawet chrześcijanie
myśląc o niebie porównują go do tej ziemskiej rzeczywistości.
Ale
niebo jest o wiele wspanialsze niż możemy sobie wyobrazić, w rzeczywistości
dokładnie nie wiemy jak tam będzie, jacy my będziemy, ale cokolwiek wspaniałego
moglibyśmy sobie wyobrazić, to tam będzie jeszcze wspanialej. Jan mówi, że
będziemy podobni do Chrystusa, będziemy mieli ciała jak uwielbiony Chrystus i
charakter przemieniony na wzór Chrystusa, to co słabe i przemijalnie zostanie
wchłonięte przez to, co wieczne i doskonałe. Tak naprawdę nasze dzisiejsze
umysły i wyobraźnia są zbyt ubogie i grzeszne byśmy mogli choć trochę pojąc kim
się staniemy. Gdy ap. Paweł mój o tej niebiańskiej rzeczywistości po swoim
uniesieniu do nieba, to powiedział że widział tam rzeczy, których nie jest w stanie powtórzyć, nie jest w
stanie oddać, bo są zbyt chwalebne, zbyt wielkie i zbyt wspaniałe i nie godzi
się człowiekowi ich powtarzać.
Będziemy
maksymalnie jak tylko możemy być, podobni do Chrystusa. Dzisiaj biegniemy w
wyścigu który jest przed nami i ścigamy ten wzór który mamy w Chrystusie. Jak
mówi Paweł pragniemy nawet rozstać się z życiem i być z nim, już być podobnym
do Niego, już zobaczyć Go jakim jest naprawdę. Póki jesteśmy na ziemi wciąż
widzimy jakby trochę w zagadce i zwierciadle. Starożytne zwierciadła były
bardzo przymglone i dawały obraz rozmyty. I tak my dzisiaj, widzimy wszystko
trochę przysłonięte, ale któregoś dnia zobaczymy Chrystusa takim jakim jest.
I
pokładamy w Nim tę nadzieje, gdy nasze życie jest związane z Chrystusem i
każdego dnia wstając myślimy o Nim, ta nadzieja staje się coraz bardziej
wyraźna, a nasze życie coraz świętsze i czystsze od grzechu. Tak wiec pilnujmy
tej naszej niebiańskiej nadziei, rozpalajmy ją każdego dnia jeszcze bardziej
ufając, że Pan dotrzyma wszystkich danych nam obietnic, już nas uczynił swoimi
dziećmi, ale to dopiero początek, czekamy na jeszcze coś lepszego.
Pytanie
które powinien postawić sobie każdy z nas, czy ta nadzieja spotkania z
Chrystusem jest we mnie? Czy ona jest żywa? Czy oczekuje na to spotkanie? Czy
wiem że jestem dzieckiem Bożym? A jeśli nie wiem i nie mam nadziei i wiem że
teraz żyje bez Boga na świecie, to dzisiaj Bóg może się stać twoimi Ojcem, a ty
Jego dzieckiem pod warunkiem, że wyznasz swoje grzechy, odrzucisz je od siebie
i uwierzysz w Chrystusa. Amen
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz