23.12.2018

Oczekiwanie na Zbawiciela – Zachariasz i Elżbieta Ew. Łukasza 1,5 – 25



Drodzy w związku z tym że niedługo będziemy mieli Boże Narodzenie chciałbym byśmy przyjrzeli się w jaki sposób Zachariasz i Elżbieta, rodzice Jana chrzciciela oczekiwali na przyjście  Mesjasza.

Bóg Bogiem małych początków
Widzimy że historia o niezwykłym  narodzeniu Zbawiciela zaczyna się w zwykły sposób. Nasz Bóg często okazuje się Bogiem małych początków i działa w życiu zwykłych ludzi. Jakże często zapominamy o takim właśnie działaniu Boga. Najczęściej spodziewamy się, że Pan uczyni coś spektakularnego, potężnego i niezwykłego, jak rozejście się morza czerwonego lub manna z nieba, a mamy tendencje przegapiać sprawy zwykłe, codzienne, w których Bóg działa, a które raczej nie kojarzą się nam z niczym wyjątkowym. Jednak historia narodzenia Zbawiciela świata Zaczyna się od zwykłego kapłana Zachariasza i jego żony Elżbiety.
Po ponad 400 latach milczenia jakie minęły od ostatniego proroka Malachiasza w Izraelu, Bóg zaczyna czynić coś niezwykłego, ale w zwykłych codziennych sprawach. Zaczyna wypełniać proroctwo które Malachiasz przepowiedział 430 lat wcześniej 
Malachiasza 3:1 Oto Ja wyślę anioła mego, aby przygotował drogę przede Mną, a potem nagle przybędzie do swej świątyni Pan, którego wy oczekujecie, i Anioł Przymierza, którego pragniecie. Oto nadejdzie, mówi Pan Zastępów.
Kapłaństwo za czasów Zachariasza nie było niczym wyjątkowym, takich kapłanów wtedy było około 18 tysięcy. Było ich tak dużo, że służba kapłańska została podzielona na 24 zmiany i przypadała tylko dwa razy do roku, po jednym tygodniu na jednego kapłana. Tylko w okresie świątecznym jak Pascha lub święto namiotów wszyscy kapłani byli potrzebni w służbie przybytku. Po za służbą w przybytku w dni kiedy kapłani jej nie pełnili służyli w miejscach gdzie mieszkali i wyjaśniali ludziom Prawo Boże i pełnili rolę doradczą oraz sędziowską.
Jak wiemy kapłaństwo było ściśle związane z liną Aarona i każdy kapłan w czasach Pana Jezusa pochodził od niego. Zachariasz był przypisany do ósmej zmiany kapłańskiej z klasy Abijasza. Dawid za czasów swego panowania podzielił kapłanów na 24 oddziały, które brały nazwy od imion naczelników rodów.
 Miał on również żonę Elżbietę, która także pochodziła z linii Aarona, a to znaczy, że była córką kapłana. Kapłan mógł się ożenić tylko z kobietą, która była czystej krwi Żydówką, była dziewicą, a jeśli jeszcze pochodziła z linii Aarona to był dodatkowy przywilej. To że, Zachariasz wybrał żonę z linii kapłańskiej świadczy o jego oddaniu Bogu, o tym, że jak najlepiej chciał wypełniać służbę dla Niego.
Jednak w życiu Zachariasza i Elżbiety była ogromna tragedia, Elżbieta była bezpłodna. W tamtym czasie w Izraelu nie mieć dzieci, to straszna hańba. Było to związane z wielkim wstydem i wystarczający powód do rozwodu.
Widzimy że Zachariasz przez całe swoje życie modlił się o tą sprawę do Pana, jak zaznacza anioł w 13 wierszu, ale przez wiele lat nie został wysłuchany. Wygląda na to, że to nie było kilka lat, czy kilkanaście, ale kilkadziesiąt, bo obje byli już w podeszłym wieku.
Ale Bóg o nich nie zapomniał i sprawił, że w odpowiednim czasie przypadła służba Zachariasza w świątyni. Tak w ogóle, to był wielki przywilej, a jeszcze większy, gdy kapłan został wybrany, by wejść spalać kadzidło w miejscu w miejscu świętym, za pierwszą zasłoną, a przed miejscem najświętszym. W miejscu świętym palił się zawsze podtrzymywany ogień. Wybrany kapłan samotnie składał ofiarę z kadzidła codziennie rano i wieczorem, a lud stał na zewnątrz modląc się w tym czasie do Boga. Wyboru kapłana dokonywano na zasadzie losu jak czytamy w 9 wierszu, że według zwyczaju urzędu kapłańskiego na Zachariasza padł los, by wejść do świątyni Pańskiej i złożyć Ofiarę z kadzidła. Wielu kapłanów przez całe swoje życie służby nie zostało wybranych, by wejść do miejsca świętego. Jednak teraz ten przywilej przypadł Zachariaszowi. Zobaczmy, że tu nie ma przypadków, niby wszystko dzieje się zwyczajnie. Niby Zwyczajna służba, codzienne składnie ofiar, wybór jednego z wielu kapłanów w Izraelu i akurat los, złożenia ofiary  pada na Zachariasza. Pada na tego, który nie może mieć dzieci i pada w tym czasie, kiedy Bóg planuje wypełnić swoją obietnice posłania Mesjasza dla Izraela i wszystkich narodów. Tu warto dodać że Imię Zachariasz oznacza, Jahwe Pamięta, to też, nie jest przypadkiem, że takie imię nadano człowiekowi, którego Bóg użyje po ponad 400 latach milczenia do wypełnienia swojej obietnicy. Pomimo tak długiego okresu milczenia Boga, kiedy Izrael był bez proroków i wydawało się, że Bóg o nich zapomniał lub ich porzucił, teraz Bóg mówi przez Zachariasza, że ja o was pamiętam i swoje słowo wypełnię. Zobaczmy że Bóg czyni to, w tych zwykłych codziennych sprawach, zaczyna od czegoś małego, rządzi tym losem w zanadrzu, tą datą kiedy przypada służba Zachariasza w świątyni, czy tym jakie nadano mu imię, a także doświadczeniami z jakimi Zachariasz i Elżbieta się zmagają. Wszystkie te okoliczności ich życia są pod ścisłą Bożą kontrolą, Podobnie jak i nasze. Oni czekali na przyjście Mesjasza i wyzwolenie Izraela, my czekamy na powrót Chrystusa. W tym naszym oczekiwaniu zanim nadejdzie ten wielki dzień kiedy Pan Jezus powróci, dzień wielki i wspaniały z tymi wszystkimi cudami, o których pisze Biblia, będzie wiele dni zwykłych, codziennych w których równie mocno działa Bóg jak przez niezwykłe cuda tylko nie zawsze to widzimy. Czasami chrześcijanie oczekując wielkiego działania Boga zapominają, że Bóg też jest Bogiem małych rzeczy i przez te małe nas prowadzi do czegoś wielkiego. Bóg jest Bogiem wykonywania solidnie swojej pracy zawodowej, bycia dobrym rodzicem, mężem lub żoną, dobrym sąsiadem. Jest również Bogiem naszej służby w zborze, choćby pilnowania dyżurów jak Zachariasz pilnował swojej zmiany kapłańskiej, zaangażowania się w służbę dla innych, pilnowania swoich obowiązków, regularnego uczestniczenia w nabożeństwach, spotkaniach biblijnych, czy ofiarności oraz pilnowania swojej społeczności z Bogiem. Wiele z tych czynności wcale może nam się nie kojarzyć z działaniem Boga, bo wydają się zwyczajnie i codzienne, ale jak widzimy na przykładzie Zachariasza przez nie i w nich Bóg działa. Podobnie i my dzisiaj mamy oczekiwać przyjścia Zbawiciela przez solidne zaangażowanie w te zwykłe i codzienne sprawy. Te zwykłe codzienne sprawy wydają się małe dla naszego wielkiego Boga, ale Bóg zawsze zaczynał od czegoś małego żeby uczynić coś wielkiego.
Bóg naród Izraelski zaczął od starego Abrahama i Sary którzy nie mogli mieć dzieci, a po ponad 400 lat wychodzi ich z Egiptu kilka milionów. Pobyt Izraela w Egipcie zaczął się w wyniku trudnej sytuacji Józefa w relacjach ze swoimi braćmi w wyniku czego Józef stał się niewolnikiem, by później zostać władcą Egiptu. Dawid zanim został Królem był nic nieznaczącym pasterzem w Izraelu. Gdy prześledzicie Boże historie zawsze zobaczycie to samą zasadę, że nasz Bóg jest Bogiem zwykłych ludzi i małych początków. Historię Zbawiciela zaczyna od zwykłego kapłana po ponad 400 latach milczenia. Królestwo Boże jak powiedział Pan Jezus jest jak małe ziarnko gorczycy, które wrzucone do Ziemi rozrasta się do coraz większych rozmiarów, aż wypełni wszystko (Mat 13,32). Chrześcijanie którzy oczekują wielkiego „bum”, a gardzą tą zwykłą codziennością w której nie widzą Boga najczęściej przegapiają jedno i drugie. Chodzi o to, że jeśli nie służmy Bogu w tych małych rzeczach, często zwyczajnych sprawach, to nie liczmy na to, że Bóg zrobi w naszym życiu coś wielkiego. Pewnie nie jeden chrześcijan chciałby ujrzeć anioła, który miałby mu coś ważnego do powiedzenia, ale ilu chrześcijan jest takich jak Zachariasz i Elżbieta o których czytamy, że byli sprawiedliwi wobec Boga postępując nienagannie wobec wszystkich przykazań i ustaw Pańskich (Łuk 1,6)? Nie byli bezgrzeszni, nie byli idealni, czekali na przyjście Mesjasza, który oczyści ich z grzechów, ale w tym oczekiwaniu starli się służyć Bogu najlepiej jak mogli. Tak więc troszcz się w Boży sposób o to, co małe, co zwykłe, co codzienne, a Bóg z tego uczyni coś wielkiego, bo nasz Bóg jest Bogiem małych początków. Zwykli ludzie jak Zachariasz i Elżbieta otrzymali od Boga przywilej być rodzicami największego człowieka na ziemi Jana Chrzciciela.

Sprawiedliwi i pobożni też doświadczają cierpienia
Następna rzecz jest taka, że nawet sprawiedliwi i pobożni ludzie w tym świecie doświadczają cierpienia. Zachariasz i Elżbieta odznaczali się wyjątkową pobożnością, jak już wspominaliśmy byli nienaganni wobec Bożego Prawa 1,6. Starali się z całego serca czynić wszystko co należało, by podobać się Bogu.  Zachariasz też służył Panu na cały etat, był odpowiednikiem dzisiejszego pastora. Jego żona wywodziła się rodziny kapłańskiej, możemy powiedzieć że była córką pastora, a oboje byli niezwykle oddani Panu. Jednak pomimo gorliwej służby i głębokiego szczerego zaangażowania dla sprawy Bożej, nie mogli mieć dzieci. Takie piętno musiało być dla nich wielkim obciążeniem. Rabini zwykli mawiać, że siedem rodzajów osób jest daleko od Boga, pierwsze to było mężczyzna który nie ma żony, a drugie, kobieta która nie może mieć potomstwa.  Niektórzy mogli zdawać pytania, że skoro mają takie problemy, to jednak musi coś być złego w ich życiu, że tak się stało. Doskonale to oddaje 25 wiersz, jak czuła się Elżbieta z tymi ciągłymi oskarżającymi spojrzeniami mówiąc:
Łukasza 1:25  Tak mi uczynił Pan w dniach, kiedy wejrzał na mnie, by zdjąć ze mnie hańbę wśród ludzi.
 Słowo Boże mówi że potomstwo jest błogosławieństwem od Pana w Psalmie 127, a 28 rozdz. Ks. powtórzonego Prawa mówi, że jednym przekleństw za niewierność Bogu będzie dla Izraela bezdzietność, zamknięte łono. Pewnie każdego dnia zastanawiali się dlaczego tak się dzieje, dlaczego Bóg odmówił nam potomstwa, co robimy źle? Dzisiaj też mamy mnóstwo takich doradców, chrześcijan którzy twierdzą, że gdy inny wierzący ma problemy, choruje, cierpi, to coś w Jego życiu jest nie tak i Bóg zsyła na niego karę. Oczywiście może tak być, ale nie musi i tak naprawdę musimy przyznać, że nie wiemy dokładnie dlaczego ktoś cierpi. Hiob był jednam z najbardziej pobożnych ludzi na ziemi w swoim czasie, a jednak Bóg pozwolił na straszne doświadczenia w Jego życiu. Trzeba jasno powiedzieć, że Bóg nigdzie nie obiecał wierzącym, że w tym świecie ominą ich kłopoty i troski. Wprost przeciwnie, Pan Jezus obiecywał nam ucisk na świecie mówiąc:
 Jana 16,33 …Na świecie ucisk mieć będziecie, ale ufajcie, Ja zwyciężyłem świat. 
 Apostoł Piotr powiedział do chrześcijan
1Piotra 4:12  Najmilsi! Nie dziwcie się, jakby was coś niezwykłego spotkało, gdy was pali ogień, który służy doświadczeniu waszemu,
13  Ale w tej mierze, jak jesteście uczestnikami cierpień Chrystusowych, radujcie się, abyście i podczas objawienia chwały jego radowali się i weselili.
W psalmie 34 zaś czytamy
Psalm 34:20  Wiele nieszczęść spotyka sprawiedliwego, Ale Pan wyzwala go ze wszystkich.
Tak więc nie mamy obietnicy, że nie spotkają nas kłopoty i nieszczęścia, mamy obietnice że nawet jeśli nas spotkają w końcu Pan nas wyswobodzi. Mamy obietnice, że wierzący w Chrystusa ostatecznie doświadczą pełnego zwycięstwa i odpoczną po wszystkich swoich trudach w Królestwie naszego Pana. Mamy obietnice, że trudy i doświadczenia są nam potrzebne, by wzmacniać naszą wiarę, a przez nie ona się doskonali. Bóg w swej mocy bierze nasze doświadczenia i przekuwa je na wieczne dobro jeśli go miłujemy.
To na co powinniśmy zwrócić uwagę w przypadku Zachariasza i Elżbiety, że chociaż Bóg dopuścił do tego, że niemal przez całe życie musieli zmagać się ze straszną hańbą, to jednak uznali Suwerenność Boga. Uznali, że On lepiej wie, co jest dla nich dobre i jako ich Pan, ma prawo decydować o ich życiu nawet jeśli miałoby być to dla nich źródłem cierpienia. Nie odwrócili się od Pana, nie porzucili wiary, nie zaparli się Go, jak czyni to dzisiaj wielu zawiedzionych Bogiem, bo Bóg nie wysłuchał ich modlitwy, nie dał im tego co chcieli, albo spotkało ich to, czego nie chcieli. Mamy oczekiwać na powtórne przyjście Jezusa Chrystusa w pokorze przed Bogiem i w posłuszeństwie wobec Jego wyroków, zwłaszcza wtedy, kiedy Jego wyroki są dla nas trudne do przyjęcia. Ewangelista Łukasz informuje nas, że Bóg miał cel w cierpieniu Zachariasza i Elżbiety, że Bóg dopuścił do wieloletniej hańby w ich życiu, nie z powodu jakiegoś grzechu, ale  dlatego, by ich cierpienie wykorzystać w swoim planie zbawienia. Byli nienaganni wobec Boga, nic złego nie uczynili, by zasłużyć sobie na taki los, ale taki los ich spotkał, bo tak chciał Bóg. Współczesny człowiek, mocno skupiony na sobie, przekarmiony dzisiejszym indywidualizmem, czyli pojęciem, że ludzkie dobro jest najwyższą wartością wobec takiego wytłumaczenia zarzuca Bogu bezduszność, okrutność, krzyczy „jakie to nieludzkie” jakie  Bóg ma prawo tak postępować z człowiekiem” i w ten sposób podważa władzę Boga nad stworzeniem zarzucając Mu złą wolę i niesprawiedliwość. Nie mogę ci dzisiaj obiecać, że gdy będziesz szedł za Chrystusem, czekał na Jego powtórne przyjście, to nie spotkają Cię żadne cierpienia. Wprost przeciwnie, musze ci powiedzieć że prawdopodobnie spotka cię więcej doświadczeń niż wtedy gdybyś za Nim nie szedł, ale w tych cierpieniach mamy obietnice pomocy naszego Pana i zapewnienie, że są one dla naszego wiecznego dobra, a to o wiele lepsze niż spokój i prosperity za tego życia, a później wieczne cierpienie. Lepiej znosić hańbę z Chrystusem dzisiaj, a później doświadczać wiecznego pocieszenia, niż doświadczać radości ze światem teraz, a później wiecznego pohańbienia.

Nawet pobożni ludzie doświadczają w swoim życiu zwątpień
Trzecia natomiast rzecz o której chciałem wspomnieć, że wierzący w Pana Jezusa oczekując na Jego powrót, też doświadczają wątpliwości i zwątpień, jak doświadczył ich Zachariasz gdy, anioł powiedział, że będzie miał syna. Zachariasz wszedł do świątyni, do miejsca świętego poza zasłonę, by złożyć ofiarę z kadzidła. Nigdy tam nie był, nie wiedział dokładnie co tam zastanie, to więc szedł w przejęciu i z wielką niepewnością. Wziął rozżarzone węgle i wchodził z nimi dochodząc do złotego ołtarza kadzideł, tam rozsypywał węgle i na nie kład kadzidło, które powodowało chmurę dymu oznaczającego modlitwy Bożego ludu. Cały lud oczekiwał na niego na zewnątrz modląc się. Wszystko  miało wyglądać jak zawsze jak wczoraj, jak tydzień temu, miesiąc temu, rok, czy sto lat wcześniej. Ale tym razem coś się zmieniło, Zachariasz długo nie wracał, lud na placu czuł się zaniepokojony (w. 21) czekał na błogosławieństwo kapłańskie, ale nie mogli tak sobie wejść do miejsca świętego jeśli nie byli wyznaczani. Dopiero kiedy Zachariasz wyszedł poznali, że tam miał widzenie, stało się coś niezwykłego. Gdy był w miejscu świętym ukazał mu się anioł, to nie była zwyczajna wizja, On naprawdę widział anioła. Wszedł do miejsca świętego i zajął się składaniem kadzidła. Prawdopodobnie gdy już kończył nagle zobaczył anioła. Jeszcze przed chwilą był sam, ale teraz stał przed nim anioł w konkretnym miejscu, po prawej stronie ołtarza. Wydaje się, że ciężko mu było uwierzyć w to co widzi, czytał w prawdzie o tym u proroków, znał historie biblijne o aniołach, ale od wieków nikt nie słyszał o czymś takim. A tu nagle on widzi prawdziwego anioła, jest zdezorientowany, wystraszony, zaskoczony i nie wie co ma robić. Anioł Gabriel widzi jego reakcje i mówi żeby się nie bał, bo ma dla niego radosną wieść. To o co się modlił przez całe życie, by mieć syna, by mieć potomka, teraz zostało wysłuchane (w. 13). Następnie anioł mówi Zachariaszowi, że Syn o którego się modlił będzie wyjątkowy, On zwróci serca Izraelitów do Boga i będzie wielkim ewangelistą.
Ale pomimo tak spektakularnego objawiania, tak niezwykłego doświadczenia Zachariasz nie dowierza aniołowi, ma wątpliwości, bo wiele lat się modlił i nic się nie wydarzyło. A teraz już jest stary wraz ze swoją żoną i miałoby się coś w tej kwestii zmienić?  Pismo nie mówi dokładnie ile mają lat, ale myślę że po sześćdziesiątce około siedemdziesiątki, a może więcej. Rzeczywiście na sposób ludzki nie byli w stanie mieć już dzieci, gdy nie ingerencja Boża, to zostaliby bezdzietni. Prawdopodobnie Zachariasz pogodził się z tym, że nie będzie miał potomstwa i nawet teraz jak widzi Gabriela zapowiadającego cudowne narodziny nie dowierza, ma wątpliwości. Mówi po czym to poznam, jestem bowiem stary i żona moja w podeszłym wieku (w. 18). Inaczej mówiąc, chce On powiedzieć do Gabriela, to niedorzeczne, jak mi to udowodnisz? I wtedy Anioł odpowiada, a jak myślisz z kim rozmawiasz, ja ci przynoszę Słowo od Boga jakiego jeszcze zapewnienia potrzebujesz (w. 19)? To co masz powinno ci wystarczyć, samo moje pojawianie się jest wystarczającym potwierdzeniem, że stanie się tak jak mówię. Domaganie się przez Zachariasza dodatkowego potwierdzenia było ryzykowne na tyle że spotkało się z sądem i odebraniem mu mowy (w. 22-23). Tak na marginesie, otrzymał dodatkowy znak, które chciał, ale nie spodziewał się czegoś podobnego.
Ale fakt że taki pobożny człowiek jak Zachariasz wątpi pokazuje nam, że nikt z nas tak naprawdę nie jest wolny od tego problemu. Później nawet o samym Janie Chrzcicielu czytamy że posłał swoich uczniów do Pana Jezusa, gdy był w więzieniu, by spytali Go, czy On jest mesjaszem, czy ktoś inny ma przyjść, a wcześniej wskazał że On jest barankiem Bożym (Łuk 7,19). Wątpliwości nachodzą nas w różnych okolicznościach życia, czasami w tak niezwykłych jak u Zachariasza, gdy modliliśmy się o coś przez wiele lat, a teraz Bóg wysłuchał, a my nie mamy pewności, czy to rzeczywiście jest wysłuchana modlitwa, czy rządzenie losu, a może przypadek. Nasze wątpliwości przede wszystkim wynikają z naszych grzesznych serc, bo dowody wskazują na Boga i Jego cudowną interwencje w historii, ale często nasz sceptycyzm wynika z typowego ludzkiego rozumowania. Z rozumowania na przykładzie Zachariasza, jestem stary więc dzieci już mieć nie mogę i nic się tutaj nie zmieni. O to, czy o tamto nie ma sensu się modlić, czy tego robić, albo temu człowiekowi zwiastować ewangelię, bo wiadomo że i tak jakaś zmiana tutaj jest niemożliwa. Nasze grzeszne serca sprawiają, że wszyscy jesteśmy skłonni ograniczać Boga i wierzyć tylko w to, co w naszym przekonaniu jest możliwe do wykonania.
Nawet jeśli chodzimy z Bogiem przez wiele lat i stajemy w obliczu pozornie czegoś niemożliwego musimy zbadać nasze serca, czy w takich sytuacjach nie wątpimy, że On może nam pomóc i wyrwać nas z naszej opresji, czy przez trudną sytuacje przeprowadzić. Bóg chce byśmy bezgranicznie ufali Jego Słowu i ono powinno nam wystarczyć, by rozwiać nasz sceptycyzm. Wydaje się że naszym problemem, by zaufać Bożemu Słowu jest to, że często słuchamy czegoś innego, innych ludzi, tego co świat ma do powiedzenia w stosunku do Bożego objawienia, tego co mają do powiedzenia ludzie nauki i filozofowie, że np. zmartwychwstanie jest niemożliwe, bo nigdy tego nie zaobserwowano, albo Boga nie ma, bo Go nie widać, Słuchamy również wątpliwości naszych serc i cichych podszeptów szatana, że coś o co się modliliśmy jest kwestią przypadku i nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Tak więc pilnujmy się i nie bądźmy bez wiary, szczególnie wobec Bożych dowodów wierności jakie w historii nam dawał byśmy nie mieli wątpliwości, że wszystko co nam przyobiecał ma moc dotrzymać. Bóg posłał swojego Syna Jezusa Chrystusa, by każdy kto w Niego uwierzy otrzymał życie wieczne. Potwierdził Go przez posłanie Jana chrzciciela, przez cuda, znaki i zmartwychwstanie, byśmy dzisiaj wierząc w Chrystusa mogli bez zwątpienia czekać na Jego powtórne przyjście, oby nas Pan zastał pełnych wiary, a wtedy otrzymamy nagrodę, niezwiędłą koronę chwały.
Podsumowując trzy rzeczy
1.      Bóg jest Bogiem małych początków i działa w życiu zwykłych ludzi
2.      Sprawiedliwi i pobożni też doświadczają cierpienia, ale w cierpieniu nie jesteśmy sami.
3.      Nawet pobożni i oddani Bogu ludzie muszą się pilnować, by nie ulec zwątpieniu. Amen

Brak komentarzy:

Łączna liczba wyświetleń