14.09.2019

Idąc na cały świat Ew. Mateusza 28,16 – 20



Dzisiaj mamy ostatnie kazanie z Ew. Mateusza. Dla mnie ten czas badania Słowa Bożego od samego początku jak to Ew. Łukasz powiedział zaczynając swoją ewangelię, był czasem niezwykłej przygody podczas której mogłem się jeszcze bardziej utwierdzić w tym, że Pan Jezus jest wielkim Zbawicielem i niczego tak bardzo nie potrzebujemy w życiu jak lepiej Go poznać i bardziej Mu zaufać. To właśnie przez Chrystusa zostały nam darowane drogie i największe obietnice (2 Ptr 1,4) jak życie wieczne i możliwość uczestniczenia w dziedzictwie świętych, które jest przygotowane dla nas w niebie.
Czasami chrześcijanie zastanawiają się, gdy już się nawrócą, co dalej mają robić, jak mają żyć w oczekiwaniu na ponowne przyjście Jezusa? Jednak Pan Jezus odchodząc ze świata do swego Ojca nie pozostawił swoich uczniów w niepewności. Dał im i nam tzw. „Wielki nakaz misyjny”. Dla wszystkich swoich uczniów, we wszystkich pokoleniach zostawił zadanie ewangelizacji świata, to jest coś więcej niż podzielenie się jednorazowo ewangelią, to jest przyprowadzanie innych do Jezusa i czynienie z nich Jego uczniów. Nie tylko mamy to czynić indywidualnie, ale przede wszystkim jako kościół. Ktoś powiedział w wielkim skrócie, że kościół ma dwa zadania na ziemi. Pierwszym z nich jest uwielbianie i wywyższanie Boga, a drugim Misja, zanieść imię Chrystusa na cały świat i czynić uczniami. Pierwszą rzecz równie dobrze moglibyśmy robić w niebie, ale drugą możemy czynić tylko będąc na ziemi. Gdyby celem kościoła była tylko społeczność z Bogiem, to pewnie chrześcijanie zaraz po swoim nawróceniu byliby zabierani do nieba, tam społeczność jest doskonała. Ale Bóg chce, by kościół się rozrastał, by uczniów przybywało i do tego używa mnie, ciebie, nas.  
Tu musimy z przykrością powiedzieć, że kościół nie zawsze rozumie i rozumiał w historii, że istnieje dla misji. Często wizja kościoła zamiast być wizją na zewnątrz, była wizją do środka. Wizja do środka polega na tym, że cieszymy się swoim towarzystwem i społecznością ze sobą, ale nie myślimy o zgubionych, nie myślimy o poszerzaniu Bożego Królestwa i czynienia z innych uczniów.
A my przecież mamy być naśladowcami Jezusa, który przyszedł, aby szukać i ratować to, co zginęło (Łuk 19,10).   
To więc po tym jak Pan Jezus zmartwychwstał, przekazał uczniom, że mają czekać na Niego w Galilei. Nie wiemy dokładnie geograficznie w jakim to było miejscu, na jakiej górze mieli się spotkać i  jak długo po zmartwychwstaniu uczniowie czekali z dotarciem tam. Z pewnością to było kilka tygodni, może dwa, trzy lub cztery, bo Jezus ukazywał się im przez 40 dni. Też z Jerozolimy do Galilei jest około 135 kilometrów, potrzebowali trochę czasu na przybycie we wskazane miejsce. Wiemy, że uczniowie z początku po zmartwychwstaniu byli chwilę zagubieni, nie wiedzieli co dokładnie robić. Niektórzy z nich chcieli wrócić do starej profesji łowienia ryb, ale w końcu dotarli na miejsce, które Jezus im wskazał. I wydaje się, że tam gdzie Pan Jezus dał uczniom wielki nakaz misyjny, to było więcej niż jedenastu apostołów. Prawdopodobnie byli również i inni, być może to było te 500 osób, o których mówi ap. Paweł w 1 liście do Koryntian w 15 rozdz.
I wobec tej licznej grupy ludzi, którzy widzą go zmartwychwstałego w jakimś odosobnionym miejscu Pan Jezus daje im jedno z najważniejszych poleceń. Niektórzy są przekonani że to On, inni powątpiewają jak mówi ewangelista Mateusz, ale oddają Mu cześć, oddają Mu pokłon jako godnemu uwielbienia wywyższonemu Synowi Bożemu.
I chce tutaj zaznaczyć, że nie byli to idealni chrześcijanie nie mający żadnych braków. Jeszcze przed chwilą uczniowie spierali się o to, kto jest większy z nich, a przy Krzyżu Go zostawili. Niektórzy z nich nawet w tej chwili jak go widzą, to mają wątpliwości. Ale to właśnie przez tych zwykłych ludzi, Bóg postanowił zanieść poselstwo Ewangelii na cały świat. To właśnie tym zwykłym ludziom, Pan Jezus powierzył tą wielką misję czynienia uczniami. Nie miał innych, nie miał lepszych, lepiej wykształconych, mądrzejszych, bardziej sprytnych, miał tylko tych którzy tam byli. Podobnie i dzisiaj, to dzieło czynienia uczniami spoczywa na nas, może nie jesteśmy idealni, może wydawać się nam, że do tego się nie nadajemy, ale Bóg wybrał nas, byśmy szli i wykonywali Jego dzieło. I w naszym dzisiejszym fragmencie Pan pokazuje nam jak to mamy czynić.

Bycie dostępnym
Pierwsza rzecz jaką widzimy, to musimy być dostępni. Uczniowie musieli pójść do Galilei, by spotkać się z Chrystusem. To wymagało pewnego wysiłku, poświęcenia czasu, oddania sprawie, zostawienia rzeczy, które być może mogły wydawać się ważniejsze do zrobienia w tym czasie.  To więc, by móc czynić innych uczniami musimy spotykać się z Jezusem, mieć z Nim społeczność, odbierać od Niego wskazówki, zachętę i wzmocnienie które chce nam dawać. To spotkanie z Panem jest dzisiaj w Słowie Bożym w modlitwie i w społeczności kościoła. Jeśli nie mamy czasu na te rzeczy to obawiam się, że nie będziemy wywierać żadnego wpływy na świat. Jeśli sami nie mamy pragnienia, by troszczyć się o nasze zbawienie, to jak będziemy mieć pragnienie, by troszczyć się o zbawienie innych?
Wielu chrześcijan jest tak zaganianych sprawami tego świata, troskami o  byt, o karierę, o rodzinę, w pogoni za ciągłymi rozrywkami,  że rzadko myślą o swoim zbawieniu, a co dopiero o zbawieniu ludzi tego świata. Nawet jak pojawiają się okazje, by innym głosić Chrystusa, to możemy tego nie robić jeśli nie jesteśmy dostępni dla Pana, a nasze duchowe zmysły są przytłumione przez naszą ospałość. Wtedy niektórzy się dziwią dlaczego Bóg nie używa ich w dziele uczniostwa.
Wszyscy wiemy że z Spośród 2000 pasażerów Titanica 1517 zginęło. Jednak wszyscy ludzie na Tytanicu mogli zostać uratowani, bo w chwili katastrofy niedaleko od Tytanika około 50 km znajdował się statek Kalifornia. Operator Titanica gorączkowo wysyłał SOS; ale zestaw do odbioru sygnału w Kalifornii był wyłączony, a później telegrafista na Kalifornii poszedł spać i statek popłynął dalej. W ten sposób nie wiedzieli nawet, że obok nich rozgrywa się jedna z największych tragedii XX wieku.
Podobnie jest z ospałymi chrześcijanami, którzy nie troszczą się by mogli być dostępni dla Pana. Obok nich mogą rozgrywać się straszne  walki o duszę, a oni tego nie zauważą.

Uznanie w Jezusie Chrystusie Pana
Druga rzecz, która jest konieczna i pozwala nam być skutecznymi w zdobywaniu uczniów dla Jezusa, to uznanie w Jezusie Chrystusie Pana wszystkiego co jest na ziemi i na niebie. Jak długo nie mamy pewności, że Pan Jezus naprawdę nad wszystkim Panuje, co ma miejsce we wszechświecie, że jest Królem Królów i Panem Panów, tak długo będziemy wahać się w pełni Mu zaufać w czynieniu innych uczniami. Wciąż będą pojawiać się  jakieś wymówki podszyte strachem i obawami o własne bezpieczeństwo lub wygodę.
Widać to w 17 i 18 wierszu, kiedy ci którzy się z Nim spotkali oddali mu pokłon, a później Jezus powiedział, że dana mu jest wszelka moc na niebie i na ziemi i w związku z tym mają iść i czynić innych Jego naśladowcami.
Dlaczego tak Jezus do nich powiedział, co chciał im przekazać przez te słowa? On wiedział że ewangelizacja świata to duże wyzwanie i uczniowie mogliby być tym przytłoczeni. Mogliby się zastanawiać jak to w ogóle można zrobić, przecież to przerasta nasze możliwości. Pan Jezus chce ich do tego zmotywować dając im zachętę. Mniej więcej chce im powiedzieć tak: „słuchajcie, to co teraz chce wam nakazać nie jest łatwym zadaniem, ale pamiętajcie, że ja was będę popierał, ja wam będę pomagał, ja będę rządził całą tą sprawą. Nawet jeśli wydaje się wam, że nie macie na nic wpływu, że wszyscy są przeciw wam i każda moc we wszechświecie sprzysięgała się przeciw wam, to ja nad każdą mocą panuje, ja tym wszystkim rządze, wiec nie bójcie się i zróbcie to, co wam mówię. To więc jeśli wiesz w swoim sercu, że Jezus jest Panem, czcisz Go, wysławiasz Go i masz świadomość, że Panuje nad każdą sprawą pod niebem, to nie będziesz się bał przyprowadzać innych do Jezusa. Tak naprawdę, gdy zdobywamy się na odwagę, by czynić innych uczniami, to dajemy Panu możliwość zadziałania w życiu tych ludzi i możemy oglądać działanie Ducha Św w mocy. Tak często ulegamy naszym obawom, podszeptom diabła i presji świata, że nie ma sensu się starać innych przyprowadzać do Chrystusa, bo i tak się nikt nie nawróci, bo nikt nie jest zainteresowany, bo nie chcą nas słuchać, bo nic nie znaczymy, bo nie mamy środków i takich „bo” możemy mnożyć bez końca. Dla kogoś kto nie widzi przez wiarę wywyższonego Jezusa. Jezusa który był umarły, a jest żyjący i żyje na wieki wieków i ma klucze śmierci i piekła (Obj 1,18), a każda władza we wszechświecie leży pod Jego stopami, zawsze znajdą się różne przeszkody, by nie czynić innych uczniami. Dopiero wizja wywyższonego panującego Chrystusa daje nam siłę i odwagę do zdobywania świata dla Niego.
Apostoł Paweł w liście do Efezjan w 1 rozdz. powiedział, że Bóg wzbudził Jezusa z martwych i posadził Go po prawicy swojej w niebie.  Ponad wszelką nadziemską władzą i zwierzchnością, i mocą, i panowaniem, i wszelkim imieniem, jakie może być wymienione, nie tylko w tym wieku, ale i w przyszłym. I wszystko poddał pod nogi jego, a jego samego ustanowił ponad wszystkim Głową Kościoła (Efez 1,20-22).
Wizja Panującego Jezusa uświadamia nam, że On jest Królem, a my Jego poddanymi i mamy Mu być posłuszni. Została mu dana przez Boga wszelka władza, wszelki autorytet na niebie i na ziemi. Nic i nikt nie jest w stanie sprzeciwić się naszemu Panu, a  On wzywa nas, by pod parasolem Jego autorytetu poszerzać Jego Królestwo. To więc nie bójmy się, On jest z nami, aż do skończenia świata.  

Należy iść
Kolejna rzecz, która pozwoli nam czynić innych uczniami wynika z Panowania Pana Jezusa. Skoro On jest królem, a my Jego poddanymi, to mamy być posłuszni i mamy iść, by zdobywać innych dla niego. Czytamy w 19 wierszu że „idzccie więc”, ruszcie się ze swego miejsca, z miejsca swojego komfortu i zacznijcie działać. Tu należy podkreślić, że wezwanie Jezusa do tego żeby iść do świata z ewangelią nie jest propozycją. Pan Jezus nie proponuje służby czynienia uczniów jako jedną z możliwości chrześcijańskiego życia. Ale wezwanie Jezusa jest w trybie rozkazującym, mamy czynić innych uczniami, to jest rozkaz i dalej mówi nam jak to mamy zrobić, że należy iść, chrzcić i nauczać. Można zadać pytanie jak zamierzamy innych przyprowadzić do Jezusa jeśli nie szukamy ludzi, jeśli nic nie robimy by mogli poznać Pana, jeśli nie idziemy do innych narodów, kultur i środowisk? Jak możemy być skutecznymi w ewangelizacji, jeśli ograniczamy nasze relacje wyłączenie do siebie nawzajem i nie wychodzimy poza nasze chrześcijańskie środowisko?
Jak to określił pewien chrześcijański pisarz, „nie możemy pozwolić na to w naszym życiu i w naszych Zborach, że z misją chrześcijańską stanie się tak, jak z przeziębieniem, wszyscy kichają do siebie nawzajem, ale nikt tego nie dostaje, bo wszyscy już to mają”. Drodzy musimy znaleźć ludzi, którzy nie mają jeszcze tej choroby, którzy nie zarazili się jeszcze chrześcijaństwem i przekazać im tego wirusa przez nasze kichanie – tu mam na myśli głoszenie ewangelii i świadectwo życia.
Pomyśl o tym chwilę, zostałeś powołany przez Chrystusa, aby wyjść. Jeśli nie teraz to kiedy? Jeśli nie ty, kto?
Należy iść do innych i zwiastować o dziele Jezusa Chrystusa, o tym że jesteśmy grzeszni i zgubieni, o tym że Bóg wysłał swojego syna z misją ratunkową do ludzkości. O tym, że teraz Bóg wzywa wszędzie wszystkich ludzi do pokuty, by się upamiętali i wierzyli w Jezusa i na tej podstawie przebaczy ludziom ich winy. Ale wszystko zaczyna się od tego pierwszego kroku, którym jest wyjście. Kilka lat temu miałem szkolenie misyjne dotyczące zakładania nowych zborów i jedno z głównych haseł tego szkolenia było, że jeśli chcesz założyć Zbór „to wyjdź z domu”. „Idźcie tedy i czyńcie uczniami wszystkie narody”   

 Chrzcić uczniów
Kolejna rzecz która przybliża nas do wypełnienia nakazu Pana Jezusa, to chrzest. Gdy w wyniku naszego wyjścia i zwiastowania ewangelii znajdziemy takich ludzi, którzy odpowiedzą na poselstwo o Królestwie Bożym, to mamy ich ochrzcić w Imię Ojca i Syna i Ducha Św. Czyli chrzest ma nastąpić dopiero, gdy znajdziemy uczniów, którzy świadomie chcą podążać za  Jezusem Chrystusem. To z kolei wyklucza chrzest ludzi nieświadomych ewangelii np. niemowląt jak to czyni się w kościołach rzymskokatolickich i po części w protestanckich jak np. kościół Luterański, Kalwinistyczny, Metodystyczny, czy Anglikański. Chrzest chrześcijański jest znakiem, że dana osoba zrozumiała ewangelię i utożsamia się ze śmiercią i zmartwychwstaniem Pana Jezusa.  Wprawdzie sam chrzest nie sprawia zbawienia, ale jest ważnym czynnikiem na drodze uczniosta, bo daje możliwość osobie chrzczonej wyznać swoją wiarę i zadeklarować przez znak chrztu swoją łączność z Jezusem Chrystusem. W pierwszym kościele chrzest przez zanurzenie był nieodłączną częścią rzeczywistości zbawienia i apostołowie wyraźnie oraz zdecydowanie wzywali do tego aktu, co dzisiaj nierzadko jest omijanie szczególnie w kulturach, gdzie decyzja o chrzcie może rodzić różne napięcia i problemy. Jednak gdy ktoś nie chce być ochrzczonym, to stawia pytanie o Jego nawrócenie, czy rzeczywiście chce być uczniem Jezusa. Tak więc, gdy idziemy niosąc poselstwo ewangelii, mamy nauczać o chrzcie i wzywać do Niego, by osoby publicznie utożsamiały się z Chrystusem. Jeśli ktoś nie jest gotowy zapłacić takiej ceny  mamy podstawy sądzić, że nigdy się nie nawrócił.
Ludzie, którzy mają być ochrzczeni nie muszą wszystkiego wiedzieć o chrześcijaństwie, nie muszą być dojrzali i idealni. Jedynie co muszą, to zrozumieć ewangelię, upamiętać się i uwierzyć w Chrystusa. Na uczniostwo przyjdzie czas później.

Uczyć przestrzegać zaleceń Chrystusa.   
Ostania rzecz o której powiedział Pan Jezus, a która jest ważna, by czynić  ludzi uczniami, to uczyć ich przestrzegać wszystkiego, co Pan Jezus nam przykazał czytamy w 20 wierszu. Wydaje się mi, że zbyt często czynienie uczniami jest utożsamiane wyłącznie z podzieleniem się ewangelią. Dzielenie się ewangelią jest dopiero wstępem do tego, by z kogoś uczynić ucznia Jezusa Chrystusa. Niektórzy myślą, że wystarczy przekonać kogoś do wyznania wiary w Jezusa i na tym się kończy, człowiek jest zbawiony i nic więcej nie mamy do roboty. Czasami organizuje się ewangelizacje, gdzie wzywa się ludzi do podniesienia ręki, czy zmówienia jednej modlitwy i zapewnia się ich, że już są zbawieni bez żadnej pewności, czy rzeczywiście się upamiętali. Niektórzy na tej podstawie opracowują statystyki jak wielu ludzi przyprowadzili do Jezusa, ale nie zdziwiłbym się, gdyby się okazało, że w wielu takich przypadkach nie było żadnego nawrócenia. Nawet jak człowiek przyjmie ewangelię, nawet jak zostanie ochrzczony, to proces się jeszcze nie kończy. Teraz naszym zadaniem jest nauczyć, tego nowego nawróconego jak ma podążać za Jezusem Chrystusem, jak ma okazywać Mu posłuszeństwo do końca życia i dążyć do chrześcijańskiej dojrzałości. Musimy sobie powiedzieć, że nie ma prawdziwego uczniosta, bez chęci uczenia się o Jezusie Chrystusie. Każdy nowonarodzony chrześcijanin chce poznawać swojego Zbawiciela, poznawać Jego słowo i uczyć się posłuszeństwa Jego przykazaniom.
Tak wiec misja to jest jeden z głównych celów istnienia kościoła i sensu naszej chrześcijańskiej służby na ziemi.
Pewnie wielu z nas słyszało lub oglądało taki film jak mission impossible – niewykonalna, niemożliwa misja z popularnym aktorem Tom Cruise, gdzie bohater ratuje świat. Patrzymy na taki film na tego aktora i podziwiamy tego człowieka za przyjęcie misji i wszelkie związane z nią ryzyko. Prawda jest taka, że ​​zazdrościmy temu człowiekowi, ponieważ jest on gotowy przeżyć swoje życie na krawędzi i wykorzystać je, by doświadczyć coś wyjątkowego. Jest gotowy podjąć ryzyko, aby mógł być bohaterem, który ratuje życie ludzi przed wrogiem.
Dzisiaj każdy z nas może być prawdziwym bohaterem, każdy z nas może dzisiaj uczynić to samo dla Pana Jezusa i ludzi wokół was. Możemy wyratować ludzi od piekła i władzy szatana i przyprowadzić ich do Boga. Po prostu musimy być gotowi podjąć ryzyko - zaakceptuj misję - wydostań się ze strefy swojego komfortu i prawdziwie służ dalej Panu Jezusowi ze świadomością, że istniejemy dla misji.

 Podsumowując
1.      Zdaniem chrześcijan jest czynić uczniów przez to, że są dostępni dla Pana w tej pracy.
2.      Po drugie, by to było możliwe w naszym życiu należy uznać, że Jezus Chrystus jest Królem Królów i Panem Panów i do Niego należy wszelka moc i władza. Tylko świadomość takiego autorytetu naszego Zbawiciela pozwoli nam, bez obaw wykonywać Jego dzieło.
3.      Po trzecie, należy pójść, iść, ruszyć się ze swego miejsca i dzielić się ewangelią z tymi którzy są wokół nas.
4.      Po czwarte, gdy uczniowie się nawrócą należy ich chrzcić, by mogli wyznać Jezusa swoim Panem i stać się częścią wspólnoty, gdzie będą mogli się rozwijać
5.      I po piąte, uczyć uczniów przestrzegać przykazań Pana Jezusa, by mogli się rozwijać, dojść do dojrzałości i być wiernymi Panu Jezusowi do końca życia.

Brak komentarzy:

Łączna liczba wyświetleń