Dzisiaj
mamy ostatnie kazanie z Ew. Mateusza. Dla mnie ten czas badania Słowa Bożego od
samego początku jak to Ew. Łukasz powiedział zaczynając swoją ewangelię, był
czasem niezwykłej przygody podczas której mogłem się jeszcze bardziej
utwierdzić w tym, że Pan Jezus jest wielkim Zbawicielem i niczego tak bardzo
nie potrzebujemy w życiu jak lepiej Go poznać i bardziej Mu zaufać. To właśnie
przez Chrystusa zostały nam darowane drogie i największe obietnice (2 Ptr 1,4) jak życie wieczne i
możliwość uczestniczenia w dziedzictwie świętych, które jest przygotowane dla
nas w niebie.
Czasami
chrześcijanie zastanawiają się, gdy już się nawrócą, co dalej mają robić, jak
mają żyć w oczekiwaniu na ponowne przyjście Jezusa? Jednak Pan Jezus odchodząc
ze świata do swego Ojca nie pozostawił swoich uczniów w niepewności. Dał im i
nam tzw. „Wielki nakaz misyjny”. Dla
wszystkich swoich uczniów, we wszystkich pokoleniach zostawił zadanie ewangelizacji
świata, to jest coś więcej niż podzielenie się jednorazowo ewangelią, to jest
przyprowadzanie innych do Jezusa i czynienie z nich Jego uczniów. Nie tylko
mamy to czynić indywidualnie, ale przede wszystkim jako kościół. Ktoś
powiedział w wielkim skrócie, że kościół ma dwa zadania na ziemi. Pierwszym z
nich jest uwielbianie i wywyższanie Boga, a drugim Misja, zanieść imię
Chrystusa na cały świat i czynić uczniami. Pierwszą rzecz równie dobrze
moglibyśmy robić w niebie, ale drugą możemy czynić tylko będąc na ziemi. Gdyby
celem kościoła była tylko społeczność z Bogiem, to pewnie chrześcijanie zaraz
po swoim nawróceniu byliby zabierani do nieba, tam społeczność jest doskonała.
Ale Bóg chce, by kościół się rozrastał, by uczniów przybywało i do tego używa
mnie, ciebie, nas.
Tu
musimy z przykrością powiedzieć, że kościół nie zawsze rozumie i rozumiał w
historii, że istnieje dla misji. Często wizja kościoła zamiast być wizją na
zewnątrz, była wizją do środka. Wizja do środka polega na tym, że cieszymy się
swoim towarzystwem i społecznością ze sobą, ale nie myślimy o zgubionych, nie
myślimy o poszerzaniu Bożego Królestwa i czynienia z innych uczniów.
A
my przecież mamy być naśladowcami Jezusa, który przyszedł, aby szukać i ratować
to, co zginęło (Łuk 19,10).
To
więc po tym jak Pan Jezus zmartwychwstał, przekazał uczniom, że mają czekać na
Niego w Galilei. Nie wiemy dokładnie geograficznie w jakim to było miejscu, na
jakiej górze mieli się spotkać i jak
długo po zmartwychwstaniu uczniowie czekali z dotarciem tam. Z pewnością to
było kilka tygodni, może dwa, trzy lub cztery, bo Jezus ukazywał się im przez
40 dni. Też z Jerozolimy do Galilei jest około 135 kilometrów, potrzebowali
trochę czasu na przybycie we wskazane miejsce. Wiemy, że uczniowie z początku
po zmartwychwstaniu byli chwilę zagubieni, nie wiedzieli co dokładnie robić.
Niektórzy z nich chcieli wrócić do starej profesji łowienia ryb, ale w końcu
dotarli na miejsce, które Jezus im wskazał. I wydaje się, że tam gdzie Pan
Jezus dał uczniom wielki nakaz misyjny, to było więcej niż jedenastu apostołów.
Prawdopodobnie byli również i inni, być może to było te 500 osób, o których
mówi ap. Paweł w 1 liście do Koryntian w
15 rozdz.
I
wobec tej licznej grupy ludzi, którzy widzą go zmartwychwstałego w jakimś
odosobnionym miejscu Pan Jezus daje im jedno z najważniejszych poleceń. Niektórzy
są przekonani że to On, inni powątpiewają jak mówi ewangelista Mateusz, ale
oddają Mu cześć, oddają Mu pokłon jako godnemu uwielbienia wywyższonemu Synowi
Bożemu.
I
chce tutaj zaznaczyć, że nie byli to idealni chrześcijanie nie mający żadnych
braków. Jeszcze przed chwilą uczniowie spierali się o to, kto jest większy z
nich, a przy Krzyżu Go zostawili. Niektórzy z nich nawet w tej chwili jak go
widzą, to mają wątpliwości. Ale to właśnie przez tych zwykłych ludzi, Bóg
postanowił zanieść poselstwo Ewangelii na cały świat. To właśnie tym zwykłym
ludziom, Pan Jezus powierzył tą wielką misję czynienia uczniami. Nie miał
innych, nie miał lepszych, lepiej wykształconych, mądrzejszych, bardziej
sprytnych, miał tylko tych którzy tam byli. Podobnie i dzisiaj, to dzieło
czynienia uczniami spoczywa na nas, może nie jesteśmy idealni, może wydawać się
nam, że do tego się nie nadajemy, ale Bóg wybrał nas, byśmy szli i wykonywali
Jego dzieło. I w naszym dzisiejszym fragmencie Pan pokazuje nam jak to mamy
czynić.
Bycie dostępnym
Pierwsza
rzecz jaką widzimy, to musimy być dostępni. Uczniowie musieli pójść do Galilei,
by spotkać się z Chrystusem. To wymagało pewnego wysiłku, poświęcenia czasu,
oddania sprawie, zostawienia rzeczy, które być może mogły wydawać się
ważniejsze do zrobienia w tym czasie. To
więc, by móc czynić innych uczniami musimy spotykać się z Jezusem, mieć z Nim
społeczność, odbierać od Niego wskazówki, zachętę i wzmocnienie które chce nam
dawać. To spotkanie z Panem jest dzisiaj w Słowie Bożym w modlitwie i w
społeczności kościoła. Jeśli nie mamy czasu na te rzeczy to obawiam się, że nie
będziemy wywierać żadnego wpływy na świat. Jeśli sami nie mamy pragnienia, by
troszczyć się o nasze zbawienie, to jak będziemy mieć pragnienie, by troszczyć
się o zbawienie innych?
Wielu
chrześcijan jest tak zaganianych sprawami tego świata, troskami o byt, o karierę, o rodzinę, w pogoni za
ciągłymi rozrywkami, że rzadko myślą o
swoim zbawieniu, a co dopiero o zbawieniu ludzi tego świata. Nawet jak
pojawiają się okazje, by innym głosić Chrystusa, to możemy tego nie robić jeśli
nie jesteśmy dostępni dla Pana, a nasze duchowe zmysły są przytłumione przez
naszą ospałość. Wtedy niektórzy się dziwią dlaczego Bóg nie używa ich w dziele
uczniostwa.
Wszyscy
wiemy że z Spośród 2000 pasażerów Titanica 1517 zginęło. Jednak wszyscy ludzie
na Tytanicu mogli zostać uratowani, bo w chwili katastrofy niedaleko od
Tytanika około 50 km znajdował się statek Kalifornia. Operator Titanica
gorączkowo wysyłał SOS; ale zestaw do odbioru sygnału w Kalifornii był
wyłączony, a później telegrafista na Kalifornii poszedł spać i statek popłynął
dalej. W ten sposób nie wiedzieli nawet, że obok nich rozgrywa się jedna z
największych tragedii XX wieku.
Podobnie
jest z ospałymi chrześcijanami, którzy nie troszczą się by mogli być dostępni
dla Pana. Obok nich mogą rozgrywać się straszne walki o duszę, a oni tego nie zauważą.
Uznanie w Jezusie Chrystusie Pana
Druga
rzecz, która jest konieczna i pozwala nam być skutecznymi w zdobywaniu uczniów
dla Jezusa, to uznanie w Jezusie Chrystusie Pana wszystkiego co jest na ziemi i
na niebie. Jak długo nie mamy pewności, że Pan Jezus naprawdę nad wszystkim
Panuje, co ma miejsce we wszechświecie, że jest Królem Królów i Panem Panów,
tak długo będziemy wahać się w pełni Mu zaufać w czynieniu innych uczniami.
Wciąż będą pojawiać się jakieś wymówki
podszyte strachem i obawami o własne bezpieczeństwo lub wygodę.
Widać
to w 17 i 18 wierszu, kiedy ci
którzy się z Nim spotkali oddali mu pokłon, a później Jezus powiedział, że dana
mu jest wszelka moc na niebie i na ziemi i w związku z tym mają iść i czynić
innych Jego naśladowcami.
Dlaczego
tak Jezus do nich powiedział, co chciał im przekazać przez te słowa? On
wiedział że ewangelizacja świata to duże wyzwanie i uczniowie mogliby być tym
przytłoczeni. Mogliby się zastanawiać jak to w ogóle można zrobić, przecież to
przerasta nasze możliwości. Pan Jezus chce ich do tego zmotywować dając im
zachętę. Mniej więcej chce im powiedzieć tak: „słuchajcie, to co teraz chce wam
nakazać nie jest łatwym zadaniem, ale pamiętajcie, że ja was będę popierał, ja
wam będę pomagał, ja będę rządził całą tą sprawą. Nawet jeśli wydaje się wam,
że nie macie na nic wpływu, że wszyscy są przeciw wam i każda moc we
wszechświecie sprzysięgała się przeciw wam, to ja nad każdą mocą panuje, ja tym
wszystkim rządze, wiec nie bójcie się i zróbcie to, co wam mówię. To więc jeśli
wiesz w swoim sercu, że Jezus jest Panem, czcisz Go, wysławiasz Go i masz
świadomość, że Panuje nad każdą sprawą pod niebem, to nie będziesz się bał
przyprowadzać innych do Jezusa. Tak naprawdę, gdy zdobywamy się na odwagę, by
czynić innych uczniami, to dajemy Panu możliwość zadziałania w życiu tych ludzi
i możemy oglądać działanie Ducha Św w mocy. Tak często ulegamy naszym obawom, podszeptom
diabła i presji świata, że nie ma sensu się starać innych przyprowadzać do Chrystusa,
bo i tak się nikt nie nawróci, bo nikt nie jest zainteresowany, bo nie chcą nas
słuchać, bo nic nie znaczymy, bo nie mamy środków i takich „bo” możemy mnożyć bez końca. Dla kogoś kto nie widzi przez wiarę wywyższonego
Jezusa. Jezusa który był umarły, a jest żyjący i żyje na wieki wieków i ma
klucze śmierci i piekła (Obj 1,18),
a każda władza we wszechświecie leży pod Jego stopami, zawsze znajdą się różne
przeszkody, by nie czynić innych uczniami. Dopiero wizja wywyższonego
panującego Chrystusa daje nam siłę i odwagę do zdobywania świata dla Niego.
Apostoł
Paweł w liście do Efezjan w 1 rozdz. powiedział, że Bóg wzbudził Jezusa z martwych i posadził Go po prawicy swojej w
niebie. Ponad wszelką nadziemską władzą
i zwierzchnością, i mocą, i panowaniem, i wszelkim imieniem, jakie może być
wymienione, nie tylko w tym wieku, ale i w przyszłym. I wszystko poddał pod
nogi jego, a jego samego ustanowił ponad wszystkim Głową Kościoła (Efez
1,20-22).
Wizja
Panującego Jezusa uświadamia nam, że On jest Królem, a my Jego poddanymi i mamy
Mu być posłuszni. Została mu dana przez Boga wszelka władza, wszelki autorytet
na niebie i na ziemi. Nic i nikt nie jest w stanie sprzeciwić się naszemu Panu,
a On wzywa nas, by pod parasolem Jego
autorytetu poszerzać Jego Królestwo. To więc nie bójmy się, On jest z nami, aż
do skończenia świata.
Należy iść
Kolejna
rzecz, która pozwoli nam czynić innych uczniami wynika z Panowania Pana Jezusa.
Skoro On jest królem, a my Jego poddanymi, to mamy być posłuszni i mamy iść, by
zdobywać innych dla niego. Czytamy w 19
wierszu że „idzccie więc”,
ruszcie się ze swego miejsca, z miejsca swojego komfortu i zacznijcie działać.
Tu należy podkreślić, że wezwanie Jezusa do tego żeby iść do świata z ewangelią
nie jest propozycją. Pan Jezus nie proponuje służby czynienia uczniów jako
jedną z możliwości chrześcijańskiego życia. Ale wezwanie Jezusa jest w trybie
rozkazującym, mamy czynić innych uczniami, to jest rozkaz i dalej mówi nam jak
to mamy zrobić, że należy iść, chrzcić i nauczać. Można zadać pytanie jak
zamierzamy innych przyprowadzić do Jezusa jeśli nie szukamy ludzi, jeśli nic
nie robimy by mogli poznać Pana, jeśli nie idziemy do innych narodów, kultur i
środowisk? Jak możemy być skutecznymi w ewangelizacji, jeśli ograniczamy nasze
relacje wyłączenie do siebie nawzajem i nie wychodzimy poza nasze
chrześcijańskie środowisko?
Jak
to określił pewien chrześcijański pisarz, „nie możemy pozwolić na to w naszym
życiu i w naszych Zborach, że z misją chrześcijańską stanie się tak, jak z
przeziębieniem, wszyscy kichają do
siebie nawzajem, ale nikt tego nie dostaje, bo wszyscy już to mają”. Drodzy
musimy znaleźć ludzi, którzy nie mają jeszcze tej choroby, którzy nie zarazili
się jeszcze chrześcijaństwem i przekazać im tego wirusa przez nasze kichanie –
tu mam na myśli głoszenie ewangelii i świadectwo życia.
Pomyśl
o tym chwilę, zostałeś powołany przez Chrystusa, aby wyjść. Jeśli nie teraz to kiedy? Jeśli nie ty,
kto?
Należy
iść do innych i zwiastować o dziele Jezusa Chrystusa, o tym że jesteśmy
grzeszni i zgubieni, o tym że Bóg wysłał swojego syna z misją ratunkową do
ludzkości. O tym, że teraz Bóg wzywa wszędzie wszystkich ludzi do pokuty, by się
upamiętali i wierzyli w Jezusa i na tej podstawie przebaczy ludziom ich winy.
Ale wszystko zaczyna się od tego pierwszego kroku, którym jest wyjście. Kilka
lat temu miałem szkolenie misyjne dotyczące zakładania nowych zborów i jedno z
głównych haseł tego szkolenia było, że jeśli chcesz założyć Zbór „to wyjdź z
domu”. „Idźcie tedy i czyńcie uczniami
wszystkie narody”
Chrzcić
uczniów
Kolejna
rzecz która przybliża nas do wypełnienia nakazu Pana Jezusa, to chrzest. Gdy w
wyniku naszego wyjścia i zwiastowania ewangelii znajdziemy takich ludzi, którzy
odpowiedzą na poselstwo o Królestwie Bożym, to mamy ich ochrzcić w Imię Ojca i
Syna i Ducha Św. Czyli chrzest ma nastąpić dopiero, gdy znajdziemy uczniów,
którzy świadomie chcą podążać za Jezusem
Chrystusem. To z kolei wyklucza chrzest ludzi nieświadomych ewangelii np.
niemowląt jak to czyni się w kościołach rzymskokatolickich i po części w
protestanckich jak np. kościół Luterański, Kalwinistyczny, Metodystyczny, czy
Anglikański. Chrzest chrześcijański jest znakiem, że dana osoba zrozumiała
ewangelię i utożsamia się ze śmiercią i zmartwychwstaniem Pana Jezusa. Wprawdzie sam chrzest nie sprawia zbawienia,
ale jest ważnym czynnikiem na drodze uczniosta, bo daje możliwość osobie
chrzczonej wyznać swoją wiarę i zadeklarować przez znak chrztu swoją łączność z
Jezusem Chrystusem. W pierwszym kościele chrzest przez zanurzenie był
nieodłączną częścią rzeczywistości zbawienia i apostołowie wyraźnie oraz
zdecydowanie wzywali do tego aktu, co dzisiaj nierzadko jest omijanie
szczególnie w kulturach, gdzie decyzja o chrzcie może rodzić różne napięcia i
problemy. Jednak gdy ktoś nie chce być ochrzczonym, to stawia pytanie o Jego
nawrócenie, czy rzeczywiście chce być uczniem Jezusa. Tak więc, gdy idziemy
niosąc poselstwo ewangelii, mamy nauczać o chrzcie i wzywać do Niego, by osoby
publicznie utożsamiały się z Chrystusem. Jeśli ktoś nie jest gotowy zapłacić
takiej ceny mamy podstawy sądzić, że
nigdy się nie nawrócił.
Ludzie,
którzy mają być ochrzczeni nie muszą wszystkiego wiedzieć o chrześcijaństwie,
nie muszą być dojrzali i idealni. Jedynie co muszą, to zrozumieć ewangelię,
upamiętać się i uwierzyć w Chrystusa. Na uczniostwo przyjdzie czas później.
Uczyć przestrzegać zaleceń Chrystusa.
Ostania
rzecz o której powiedział Pan Jezus, a która jest ważna, by czynić ludzi uczniami, to uczyć ich przestrzegać
wszystkiego, co Pan Jezus nam przykazał czytamy w 20 wierszu. Wydaje się mi, że zbyt często czynienie uczniami jest
utożsamiane wyłącznie z podzieleniem się ewangelią. Dzielenie się ewangelią
jest dopiero wstępem do tego, by z kogoś uczynić ucznia Jezusa Chrystusa.
Niektórzy myślą, że wystarczy przekonać kogoś do wyznania wiary w Jezusa i na
tym się kończy, człowiek jest zbawiony i nic więcej nie mamy do roboty. Czasami
organizuje się ewangelizacje, gdzie wzywa się ludzi do podniesienia ręki, czy
zmówienia jednej modlitwy i zapewnia się ich, że już są zbawieni bez żadnej
pewności, czy rzeczywiście się upamiętali. Niektórzy na tej podstawie
opracowują statystyki jak wielu ludzi przyprowadzili do Jezusa, ale nie
zdziwiłbym się, gdyby się okazało, że w wielu takich przypadkach nie było
żadnego nawrócenia. Nawet jak człowiek przyjmie ewangelię, nawet jak zostanie
ochrzczony, to proces się jeszcze nie kończy. Teraz naszym zadaniem jest
nauczyć, tego nowego nawróconego jak ma podążać za Jezusem Chrystusem, jak ma
okazywać Mu posłuszeństwo do końca życia i dążyć do chrześcijańskiej
dojrzałości. Musimy sobie powiedzieć, że nie ma prawdziwego uczniosta, bez
chęci uczenia się o Jezusie Chrystusie. Każdy nowonarodzony chrześcijanin chce
poznawać swojego Zbawiciela, poznawać Jego słowo i uczyć się posłuszeństwa Jego
przykazaniom.
Tak
wiec misja to jest jeden z głównych celów istnienia kościoła i sensu naszej
chrześcijańskiej służby na ziemi.
Pewnie
wielu z nas słyszało lub oglądało taki film jak mission impossible – niewykonalna, niemożliwa misja z
popularnym aktorem Tom Cruise, gdzie bohater ratuje świat. Patrzymy na taki
film na tego aktora i podziwiamy tego człowieka za przyjęcie misji i wszelkie
związane z nią ryzyko. Prawda jest taka, że zazdrościmy temu człowiekowi,
ponieważ jest on gotowy przeżyć swoje życie na krawędzi i wykorzystać je, by
doświadczyć coś wyjątkowego. Jest gotowy podjąć ryzyko, aby mógł być bohaterem,
który ratuje życie ludzi przed wrogiem.
Dzisiaj
każdy z nas może być prawdziwym bohaterem, każdy z nas może dzisiaj uczynić to
samo dla Pana Jezusa i ludzi wokół was. Możemy wyratować ludzi od piekła i
władzy szatana i przyprowadzić ich do Boga. Po prostu musimy być gotowi podjąć
ryzyko - zaakceptuj misję - wydostań się ze strefy swojego komfortu i
prawdziwie służ dalej Panu Jezusowi ze świadomością, że istniejemy dla misji.
Podsumowując
1.
Zdaniem
chrześcijan jest czynić uczniów przez to, że są dostępni dla Pana w tej pracy.
2.
Po drugie, by to
było możliwe w naszym życiu należy uznać, że Jezus Chrystus jest Królem Królów
i Panem Panów i do Niego należy wszelka moc i władza. Tylko świadomość takiego
autorytetu naszego Zbawiciela pozwoli nam, bez obaw wykonywać Jego dzieło.
3.
Po trzecie,
należy pójść, iść, ruszyć się ze swego miejsca i dzielić się ewangelią z tymi
którzy są wokół nas.
4.
Po czwarte, gdy
uczniowie się nawrócą należy ich chrzcić, by mogli wyznać Jezusa swoim Panem i
stać się częścią wspólnoty, gdzie będą mogli się rozwijać
5.
I po piąte, uczyć
uczniów przestrzegać przykazań Pana Jezusa, by mogli się rozwijać, dojść do
dojrzałości i być wiernymi Panu Jezusowi do końca życia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz