Pewien
pastor rozpoczął kazanie od słów, że chce przedstawiać dzisiejsze nauczanie w
trzech punktach. Po pierwsze - powiedział „miliony ludzi na całym świecie idzie
do piekła”. Po drugie - powiedział „większość z nas siedzących tu dzisiaj nie
przejmuje się tym z byt bardzo”. Następnie zrobił dość długą przerwę i
powiedział, „że trzecią rzeczą jest to, że często bardziej oburza nas, że nasz
pastor powiedział słowo cholera, niż
to, że miliony osób idzie do piekła.
Drodzy,
łatwo jest pomieszać priorytety, łatwo jest stracić w życiu chrześcijańskim to,
co najważniejsze na rzecz tego, co ma dużo pomniejsze znaczenie. Tak często
wielu chrześcijan przejmuje się mocno tym, że nie mogą sobie kupić
odpowiedniego modelu butów, czy bluzki wtedy kiedy chcą, nie przejmując się
jednocześnie tym, że ich najbliżsi jeśli nie poznają ewangelii, to pójdą na
zatracenie. Wielu chrześcijan o wiele bardziej przejmuje się tym, że nie
przeszli kolejnego poziomu w grze komputerowej, albo nie udało im się obejrzeć
ostatniego odcinka ulubionego serialu niż tym, że ich sąsiedzi idą do piekła.
Kiedyś
słyszałem historię, że znany misjonarz Hudson Taylor służący w chinach miał sytuacje kiedy jego niewierzący
przyjaciel z którym płynął na statku wpadł do wody. Hudson szybko wskoczył za
nim żeby go ratować, ale nikt na pokładzie nie wspomógł w tym Taylora.
Niedaleko miejsca wypadku zauważył łódkę z rybakami i krzyczał, by pomogli mu
ratować znajomego. Jednak rybacy nie chcieli tego uczynić jeśli nie dostaną za
to zapłaty, byli zbyt zajęci łowieniem ryb. Po obietnicach otrzymania zapłaty w
końcu przestali łowić ryby i zajęli się poszukiwaniem zaginionego. Znaleźli go
dosyć szybko swoją rybacką siecią, ale zbyt późno, by ocalić jego życie.
W
takiej sytuacji łato nam potępić tych bezdusznych rybaków, łatwo się na nich
oburzyć i okrzyknąć ich zupełnie nieczułymi, ale oskarżając ich, możemy
niechcący oskarżyć samych siebie, kiedy my jesteśmy zbyt zajęci pracą i
obowiązkami, by nieść innym ewangelię.
Pan
Jezus doskonale to rozumiał jak ważne jest dotrzeć z przesłaniem ewangelii do
ludzi zanim oni odejdą z tego świata. Nie tylko wiedział o tym jak to jest
ważne, ale czynił ogromne starania, by ludzie mieli szansę uwierzyć. Przede
wszystkim sam poświęcał wiele czasu na zwiastowanie ewangelii, następnie wybrał
i przygotował dwunastu apostołów, by
byli filarami kościoła i zwiastowali dobrą nowinę (Mk 3,14). Wybrał również w trakcie swojej służby 70 osób, niektóre
przekłady mówią 72, by poszli do wszystkich miast i wiosek, gdzie sam zamierzał
się udać, by tam zapowiedzieli Jego przyjście.
Strategia ewangelizacji
Widzimy,
że Pan Jezus miał dokładną strategię zwiastowania dobrej nowiny, nie
pozostawiał tego przypadkowemu losowi, ale dokładnie planował gdzie i w jaki
sposób Słowo Boże będzie głoszone. Pamiętam jakie miałem kiedyś mylne pojęcie o
dzieleniu się dobrą nowiną, myślałem, że to musi być spontaniczne, przypadkowe
i nieplanowe, bo uważałem zaplanowaną i przemyślaną ewangelizację za prymitywną
manipulacje.
Ale Pan Jezus miał plan, by udać do różnych
miast i wiosek, gdy szedł do Jerozolimy i do tych miejscowości zamierzał posyłać
uczniów. Widzimy też, że posłał ich po dwóch, a nie np. pojedynczo, to więc, to
też było elementem strategii.
Na
wzór Pana Jezusa nasze zwiastowanie ewangelii również powinno być planowane,
przemyślane i zorganizowane. Czasami zdarzają się sytuacje kiedy następuje to
spontanicznie, gdy kogoś spotkamy albo mamy jednorazową okazję żeby go widzieć.
Ale najskuteczniejsze dzielenie się dobrą nowiną zawsze będzie przemyślane i
zorganizowane. Wtedy też znajdziemy czas na modlitwę nad naszym planem i
strategią. Często mamy wokół siebie osoby które codzienne widujemy, to są nasi
niezbawieni bliscy, nasi sąsiedzi nasi współpracownicy w miejscu pracy, czy
nasi niezbawieni znajomi. Myślmy o nich w jaki sposób skutecznie możemy
podzielić się z nimi ewangelią, planujmy to, módlmy się o nich, by Bóg stwarzał
nam dogodne sytuacje lub sami takie sytuacje aranżujmy. Nie liczmy na to, że
będziemy mieli możliwość swobodnej rozmowy z nimi jeśli w ogóle nie będziemy
tego planować, modlić się, i o tym myśleć. To diabłu zależy na tym, żebyśmy tak
zajęli się naszymi obowiązkami byśmy nie mieli czasu na planowanie dzieleniem
się ewangelii. Najczęściej jest tak, jeśli nie robimy nic lub niewiele by
dzielić się w sposób przemyślany ewangelią, że dogodne sytuacje nam umykają.
Powinniśmy
także planować różne działania ewangelizacyjne w grupie jako zbór, co też
robimy. Teraz organizujemy koncert, gwiazdkową niespodziankę, wcześniej
półkolonie, ewangelizacje traktatowe, wystawę Biblii i inne. Ktoś może zadawać
sobie pytanie, po co tle zachodu, utraty środków i energii. Właśnie w tym celu,
by być posłusznym Chrystusowi i nieść ludziom niezbawionym słowa życia, które
pozwolą im pojednać się z Bogiem. W tym celu, by nasza ewangelizacja była
bardziej skuteczna, bez tej organizacji tych wydarzeń, mielibyśmy niewielkie
szanse by dotrzeć z dobrą nowiną do osób, których spotkamy.
To,
że Pan Jezus wysłał uczniów pod dwóch też ma kilka powodów. Pierwszy jest taki,
że w dziele ewangelizacji potrzebujemy wiele siły i wsparcia, bo praca ta napotyka
na wiele oporów ze strony świata i szatana. W sytuacji gdyby uczniowie poszli
samotnie do tej misji mogliby się szybo zniechęcić i poddać.
Tak
np. o takim wsparciu mówi Ks. Kaznodziei Salomona
Kznodziei 4:9 Lepiej jest dwóm niż jednemu, mają bowiem
dobrą zapłatę za swój trud:
10
Bo jeżeli upadną, to jeden drugiego podniesie. Lecz biada samotnemu, gdy
upadnie! Nie ma drugiego, który by go podniósł.
Gdyby
doszło do okoliczności, że jeden z misjonarzy by się zniechęcił, to drugi może
go podnieść, pocieszyć i wesprzeć. We dwóch jest zawsze raźniej, czujemy się
bezpieczniejsi, a i praca idzie lepiej, sprawniej, bo możemy podzielić się
obowiązkami.
Drugi
powód tego był taki, że ewangelia zwiastowana przez dwóch misjonarzy, była
bardziej potwierdzona niż wtedy, gdyby była głoszona przez jednego człowieka.
Jak wiemy w Starym Testamencie każda sprawa miała opierać się na dwóch
świadkach (Pwt 19,15). Mamy tutaj
dwie osoby, które przychodzą do miast, czy wioski i ogłaszają, że zbliża się
Mesjasz przemawiający w imieniu Boga.
Te
praktyczne wskazówki Pana Jezusa są dla nas bardzo pomocne, bo my też mamy iść
na cały świat i głosić ewangelię wszelkiemu stworzeniu, co Pan Jezus rozkazał
wszystkim swoim naśladowcom w Ew. Mat
28,19 i Dziejach Ap 1,8, gdzie mówił że mamy być Jego świadkami. W pewnym
sensie wszyscy jesteśmy w tej grupie 70, wszystkim nam zlecił misję, pracę i
nadał cel naszemu chrześcijaństwu na ziemi. Najbliższym dla nas światem jest nasz dom,
nasze miasto, nasz kraj, nasze środowisko pracy, grono znajomych i sąsiadów. Tą
odpowiedzialność Pan Jezus złożył nie tylko na pastorów, czy misjonarzy, ale wszystkich
swoich uczniów.
Dlatego
chciałbym was zachęcić do tego byśmy regularnie modlili się o najbliższe nasze
otoczenie i planowali w jaki sposób możemy dzielić się z nimi ewangelią. Możemy zrobić sobie listę osób z którymi mamy
do czynienia albo zastanowić się kogo możemy odwiedzić i jak możemy zaangażować
się w zborze, by skuteczniej docierać z ewangelią do zgubionych. Możemy modlić
się o tych, których chcemy zaprosić na jakieś wydarzenia organizowane przez
Zbór. Z pewnością taka przemyślana i przemodlona
strategia przyniesie o wiele więcej owoców niż liczenie na spontaniczne losowe
sytuacje.
Błaganie Boga o pracowników
Kolejna
rzecz o której Pan powiedział do swoich uczniów, to że żniwo jest wielkie, ale
mało jest robotników. To więc, co z tym zrobić, jak poradzić sobie z tym
problemem? Jezus ma dla nas rozwiązanie, modlić się do Boga, do Pana żniwa, by
wysłał pracowników na żniwo swoje. (w.
2).
Pan
Jezus, gdy patrzył na ludzi widział tysiące, setki tysięcy, miliony zgubionych
osób, którzy kiedyś będą musieli stanąć
przed sądem Bożym, bo tym jest żniwo czytamy w Ew. Mateusza 13,29 - 30. Tam Pan Jezus podaje przypowieść o
pszenicy i kąkolu wyjaśniając, że pszenicą są wierzący, to synowie królestwa,
kąkolem są niewierzący, rolą jest świat, a żniwem koniec świata, czyli sąd.
Zwróćmy
jeszcze uwagę na Ks. Objawienia, gdzie pojawia się ta sama myśl
Objawienie 14:14 I widziałem, a oto biały obłok, a na obłoku
siedział ktoś podobny do Syna Człowieczego, mający na głowie swojej złotą
koronę, a w ręku swym ostry sierp.
15
A inny anioł wyszedł ze świątyni, wołając donośnym głosem na tego, który
siedział na obłoku: Zapuść sierp swój i żnij, gdyż nastała pora żniwa i
dojrzało żniwo ziemi.
Drodzy,
żniwo to sąd, przychodzi Pan Jezus i zapuści swój sierp, postawi ludzi przed
sobą. Wszyscy ludzie zmierzają w kierunku sądu, czy tego chcą, czy nie. Nie da
się przed tym uciec, nie da się tego ominąć, ale można się uratować zawierzając
swoje życie Chrystusowi.
Dla
wielu z nas choć wiemy o sądzie Bożym, to jednak obraz ten jest mało realny, bo
żyjemy w tym świcie w oddaleniu od Pana i widzimy w zagadce, jakby w
zwierciadle i nie wszystko dla nas jest jasne. Często bardziej realne jest to,
co dotyczy nas i naszego życia doczesnego teraz, a sąd wydaje się odległy i
niepewny. Jednak Pan Jezus widział to inaczej, patrzył na tłumy ludzi na wioski
i miasta i miał obraz tego, że ci wszyscy ludzie za chwilę staną na sądzie. Jeśli
nie poznają ewangelii i nie uwierzą w nią, to pójdą do piekła. Teraz rozumiemy
dlaczego Jezus tak bardzo przejmował się żniwem? Dlaczego tak troszczył się, by
ewangelia mogła dotrzeć do jak największej liczy osób? Zobaczmy, że choć On
wiedział kto będzie zbawiony, wiedział że to Ojciec pociąga, wiedział że Bóg
przeznaczył ludzi do swego Królestwa, to jednocześnie wiedział, że spoczywa na
nim i na nas odpowiedzialność za ludzi nie znających drogi zbawienia. Właściwe
spojrzenie na wybranie i suwerenność Boga łączy się zawsze z ludzką
odpowiedzialnością.
On
widział nie tylko ludzi z ich staraniami, obowiązkami i troskami, ale On widział
zgubione dusze i przejmował się tym, bo kochał ludzi i nie chciał, by
ktokolwiek zginął. Pan Jezus znał dokładnie realność sądu i realność piekła
dlatego wykorzystywał czas do ratowania ludzi, by zdążyć przed żniwem i wzywał
nas do modlitwy byśmy byli równie pilni i przejęci tymi zgubionymi duszami,
które są wokół nas.
To
więc, gdy On mówi, że mamy prosić Pana żniwa, by wysłał pracowników na żniwo
swoje, to nie ma tylko na myśli, że chodzi o powołanie misjonarzy, pastorów
ewangelistów, ale chodzi o to, byśmy mieli od Pana Boga taką troskę na sercu o
zgubionych jaką On miał. Chodzi o to, by Bóg dotknął dzisiaj wielu nieczułych
serc w kościele wobec rzeszy zgubionych.
Czy
wobec tego możemy być zadowoleni z sytuacji, gdy niewiele robimy, gdy nie
przejmujemy się tym, że wielu idzie do piekła? Czy możemy być zadowoleni z
sytuacji, gdy nasi bliscy, a może najbliższa rodzina jest zagrożona piekłem, a
my nigdy nie podjęliśmy się żadnych starań, by od wiecznej zguby ich uratować?
Prośmy
Pana żniwa, by położył nam na sercu zgubionych, by powołał wielu ludzi, którzy
będą podzielali naszą troskę i będą chcieli przez zwiastowanie ewangelii
ratować grzeszników od piekła. Prawdziwa
ewangelizacja wynika ze współczucia, które jest rezultatem właściwej oceny
duchowego problemu w jakim znajdują się ludzie zgubieni.
Pytanie
do mnie i do ciebie na ile się tym przejmujemy, na ile się przejmujemy
nadchodzącym żniwem w kontekście zgubionych dusz i ile robimy, by sytuacja się
zmieniła i jak najmniej ludzi zginęło? Czy modlimy się do Boga o powołanie
pracowników, pastorów, misjonarzy, ewangelistów, ale nie tylko? Czy modlimy
się, by Bóg wzbudzał w naszym sercu troskę o zgubionych? Czy modlimy się „Boże spraw bym widział twoje nadchodzące
żniwo i nie był obojętny”?
Posłani jak owce między wilki
Kolejna
rzecz jaką musimy zaakceptować w związku z ewangelizacją, to że jesteśmy
posłani jak owce między wilki. Naprawdę podziwiam szczerość Pana Jezusa. On
wysyła swoich uczniów, wysłał siedemdziesięciu i nie mówi im, że będzie łatwo. Nie mówi coś takiego, „że
jak pójdziecie do tych miast i wiosek do których was posyłam, to wszyscy was
przyjmą, ugoszczą, a później przyjmą mnie”. Nie, On mówi, że gdy pójdą z jego
poselstwem, to często będą chcieli ich zniszczyć, zagryźć, zabić, będą jak
owce, a ludzie do których pójdą będą wobec nich jak wilki. Zdobywanie dusz wymaga
od nas zgody na cierpienie. Kto
naturalnie chce być owcą między wilkami? Nikt! To wymaga zaparcia się siebie.
Wszyscy wiemy co wilki robią z owcami i to właśnie Pan Jezus obiecuje swoim
uczniom i to właśnie często się działo i dzieje, gdy uczniowie Chrystusa
podejmują się wyzwania jakie On przed nami postawił. Wiemy że większość
apostołów zostało męczennikami. Na przestrzeni historii kościoła tysiące
chrześcijan zostało męczennikami i jeszcze wiele tysięcy uczniów Chrystusa
zostanie złożonych w ofierze. Największe męczeństwo chrześcijan tak naprawdę
jeszcze nie nadeszło, bo stanie się to w czasie „Wielkiego Ucisku”.
Często
pierwszymi, którzy tracą życie są właśnie ludzie aktywni dla Królestwa Bożego,
zwiastujący odważnie ewangelię jak np. Szczepan jak Jim Eliot, który zginął
wraz z innymi czterema misjonarzami w Ekwadorze w 1956 roku podejmując próbę
ewangelizacji plemienia „Auca”. Także
tych siedemdziesięciu, których Pan wysyła spotkają prześladowania, a może
niektórzy z nich nawet stracą życie. Tak więc, czy jesteś gotowy znosić
prześladowania, czy jesteś gotowy cierpieć dla Jezusa? Czy wiesz, że jak
podejmiesz się aktywnego ratowania dusz dla Chrystusa, to wielu będzie cię
nienawidzić i często będzie ciężko. Nie bądź rozczarowany, gdy cię to spotka, nastaw
się na to, że będziesz prześladowany, przez ludzi, przez rząd, przez oficjalną
nominalną religię. A jeśli oni nie będą cię prześladować, to Pan Jezus
powiedział w Ew. Mateusza 10,21 w
podobnym fragmencie, że może to zrobić twoja rodzina, brat, siostra, matka,
ojciec, tak że możesz być w nienawiści u wszystkich z powodu Imienia Jezusa.
Jakiś czas temu z moim bratem mieliśmy rozłożony stolik w Wejherowie przy rynku
z literaturą chrześcijańską, którą rozdawaliśmy za darmo. W pewnej chwili
pojawił się mężczyzna, który był bardzo agresywnie nastawiony do nas, wyzywał,
poniżał. I choć staraliśmy się nie prowokować go, nie wdawać się z nim w zbędą
dyskusje, to on i tak to czynił.
W
związku z tym, ci którzy podejmują się dzieła misyjnego, podejmują się
ewangelizacji powinni być czujni i ostrożni. Powinni mieć na uwadze, że
działają we wrogo nastawionym środowisku i przez nierozważne działania mogą
ściągnąć na siebie niepotrzebne kłopoty. Dlatego nigdy nie powinniśmy
prowokować ludzi do agresji, narażać się niepotrzebnie. Nie powinniśmy rzucać
pereł przed wieprze, to znaczy nie zwiastować ludziom, który gardzą ewangelią i
nie chcą jej słuchać.
Zaufanie
Ostatnim
punktem dzisiejszego zwiastowania jest to, co Pan Jezus mówi nam w 4 wierszu.
Skoro misjonarze, ci którzy podjęli się odważnie dzieła misyjnego i
zwiastowania ewangelii będą jak owce między wilkami, będą w niebezpieczeństwie,
będą narażeni na niewygody i zagrożenie, to muszą ufać Bogu, że On w tych
sytuacjach zatroszczy się o nich. Nie mamy innego wyjścia, jeśli będziemy jak
owce między wilkami tylko w zaufaniu Panu nasz ratunek.
Łukasza 10:4 Nie noście z sobą sakiewki ani torby, ani
sandałów; i nikogo w drodze nie pozdrawiajcie.
Nie
przejmuj się zaopatrzeniem, czy prześladowaniami, ufaj że Bóg zatroszczy się o
to wszystko, ucz się zaufania do Pana i
w tym zaufaniu podejmuj się Jego dzieła. Nie noście ze sobą sakiewki, ani torby, ani sandałów. Sakiewka to
worek na pieniądze, torba to plecak podróżny, sandały, to jakieś dodatkowe
buty, nie martw się tym - chce powiedzieć
Pan Jezus. Niech brak tych rzeczy nie powstrzymuje cię przed służeniem Chrystusowi
i zwiastowaniu ewangelii. Tak wiele osób
nie zwiastuje ewangelii, nie dzieli się z nikim dobrą nowiną, nie odwiedza
nikogo, nie ma żadnej strategii ewangelizacyjnej i robi niewiele dla Pana, bo przedkładają swoja
pracę, obawy i życie doczesne nad Boże Słowo. Czyniąc w ten sposób nigdy nie nauczamy
się w pełni polegać na Bogu. Uczenie się zaufania w chodzeniu z Panem wymaga
ryzyka, musimy zrobić krok wiary, wyjść jak owce między wilki, działać z tym co
mamy, a nie przejmować się tym czego nam brakuje, a wtedy doświadczymy Bożego
prowadzenia. Czynić Bożą wolę i nie oglądać się na nic, nie dać się zatrzymać,
choćby przez pozdrowienia o których mówi Pan Jezus. Tu musimy wiedzieć, że
pozdrowienia w tamtym rejonie świata nie polegały tylko na powiedzeniu komuś
dzień dobry, ale wiązał się z tym cały ceremoniał, zatrzymanie się u kogoś, posiłek,
budowanie przyjaźni, ale to mogło cię powstrzymać przed ewangelizacją i rozproszyć
twoją uwagę, nie pozwólmy na to. Pamiętajmy że mamy ważny cel przed sobą, uratować
ludzi przed nadchodzącym żniwem, przed sądem, skupmy się na zadaniu niczym żołnierze
na powierzonej im misji.
Podsumowując
1.
Po pierwsze,
miejmy strategie w ewangelizacji, planujmy gdzie chcemy zwiastować, komu chcemy
zwiastować, może zróbmy listę osób módlmy się o nie, a to z pewnością przyniesie
o wiele więcej owoców niż nieplanowane dzielenie się ewangelią
2.
Po drugie, módlmy
się do Boga o współczucie dla ludzi, którzy nie znają ewangelii. Módlmy się by
wysłał pracowników na swoje żniwo, by w naszych sercach pojawiła się wielko
troska o zgubionych, która będzie nas przynaglać do tego dzieła.
3.
Po trzecie,
bądźmy gotowi na cierpienie w tej służbie, bo jesteśmy jak owce między wilkami.
Nie bądźmy rozczarowani tym, że czasami wilki nas pogryzą, poszarpią, pośmieją
się z nas, czy w jakiś inny sposób będą nas prześladować.
4.
I po czwarte, uczmy
się zaufania do Chrystusa przez podjęcie ryzyka, zacznijmy w miejscu gdzie
jesteśmy i z tym co mamy, a doświadczmy Jego cudownej troski.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz