Luis
Palau znany ewangelista w swojej książce „Doświadczenie Bożego przebaczenia”
opisuje historię jak pewnego dnia przyszła do Napoleona matka młodego chłopaka
skazanego na śmierć, by prosić go o miłosierdzie. Ale Napoleon powiedział, że
ten młody chłopak już dwukrotnie popełnił przestępstwo, a sprawiedliwość domaga
się śmierci. Matka odparła, że przyszła prosić o litość, a nie sprawiedliwość.
Wtedy Napoleon odrzekł, „że twój syn, nie zasługuje na litość”. Gdyby na to
zasługiwał nie byłoby miłosierdzia – powiedziała matka. Po tych słowach
Napoleon okazał mu litość i oszczędził syna tej kobiety.
Miłosierdzie,
litość, to wspaniałe cechy Boga. On jest dobry dla złych i niewierzących, dobry
dla tych którzy mu bluźnią i całego stworzenia (Łuk 6,35). Gdyby tylko istniała Boża sprawiedliwość bez Bożej
litości, to nikt z nas nie mógłby być ocalony, bo wszyscy zasługujemy na śmierć
(Rzym 6,23). Wszyscy zgrzeszyliśmy (Rzym 3,23), nam wszystkim brakuje
Bożej chwały, każdy z nas na własną drogę zboczył. Tak często domagamy się od
Boga szybkiej sprawiedliwości, gdy zostaniemy skrzywdzeni, gdy dzieją się
okrutne rzeczy, gdy widzimy prześladowania i niesprawiedliwe postępowanie.
Chcemy żeby Boża prawda w końcu zatriumfowała, żeby Boża sprawiedliwość okazała
się w całej pełni. Ale najczęściej nie chcielibyśmy tej samej sprawiedliwości,
gdyby to miało dotyczyć nas samych. Dla nas chcielibyśmy wiele miłosierdzia,
litości, żeby Bóg obszedł się z nami łaskawie. Innym jednak tej litości
potrafimy odmawiać.
Najlepiej
wielkie miłosierdzie Boga widać nad nami w Jezusie Chrystusie. Jak często
litował się nad cierpiącymi, pokrzywdzonymi, tymi którzy zostali źle
potraktowali lub uwikłali się w jakieś grzechy. Litował się nad tymi, którzy mu
bluźnili prosząc o przebaczenie ich win, gdy wisiał na Krzyżu, a także nad
tymi, którzy nie akceptowali Jego posługi.
Obraz
Boga Ojca jaki prezentował Chrystus, był tak różny od obrazu jaki mieli Żydzi.
W ich wyobrażeniu, Bóg był daleki, niedostępny, często surowy, dbający o prawdę
i sprawiedliwość często bez miłosierdzia dla grzeszników.
Jednak
w rzeczywistości Bóg nie pragnie śmierci człowieka. Jego miłosierdzie góruje
nad sądem, dlatego napomina, wzywa do upamiętania, ostrzega, by żaden człowiek
nie zginął jak czytamy w Ks. Ezechiela
Ezechiela 18:32 Gdyż nie mam upodobania w śmierci
śmiertelnika, mówi Wszechmocny Pan. Nawróćcie się więc, a żyć będziecie!
Doskonale
to widać w naszym dzisiejszym fragmencie jak wielce dobrotliwy jest Pan.
Widzimy
tutaj jak Pan Jezus powoli zmierza do Jerozolimy, by tam dopełnić swojej misji
i umrzeć męczeńską śmiercią za grzeszników. Czytamy, że stało się to, gdy dopełniły się dni (51), gdy
nadeszła odpowiednia chwila. Wszystko co miał zrobić na ziemi do ukrzyżowania
zostało zrobione. Objawił ludziom Ojca, uwielbił Jego imię i dokonał dzieła,
które ojciec mu zlecił (Jan 17,4). Pokazał
Jego prawdziwy charakter, przygotował uczniów i wypełnił wymagania prawa,
wszelką sprawiedliwość, by teraz być ofiarowanym za grzeszników. Musimy
wiedzieć, że cała służba Pana Jezusa, wszystkie Jego czyny, Jego decyzje,
postępowanie, codzienne wybory były ściśle związane z wolą Ojca. Pan Jezus nie
wstawał rano i nie decydował o tym, co by chciał robić, ale czynił to, czego
pragnął Jego Ojciec. Mając doskonałą społeczność z Ojcem codziennie wiedział
jaka jest Jego wola. Musiał być we wszystkim wypróbowany, musiał przejść drogę
Izraela, jak pobyt na pustyni, wezwanie z Egiptu, spotkanie z konkretnymi
osobami, które miał spotkać i których miał powołać do służby. Przed wyborem
apostołów Jezus całą noc spędził na modlitwie, by we wszystkich decyzjach
doskonale podobać się Bogu.
Pan
Jezus wie, że teraz musi cierpieć w Jerozolimie, a po ukrzyżowaniu wraca z
powrotem do Ojca skąd do nas przyszedł. Wie,
że nadszedł już czas, by Jego misja na ziemi się zakończyła. Więc podejmuje
świadomą decyzje, by iść w stronę krzyża. Ludzie często od krzyża uciekają, bo
krzyż to cierpienie, trudność i wyzwanie. Ale Jezus wie, że tylko posłuszeństwo
Bogu przynosi prawdziwe zwycięstwo. Wie, że Boże miłosierdzie dla ludzi może
przyjść tylko przez Krzyż.
Teraz
chciałbym byśmy zobaczyli trzy rzeczy w naszym fragmencie.
1.
Bóg ma miłosierdzie dla wszystkich
Pierwsza
rzecz jaką widzimy, to że Bóg ma miłosierdzie dla wszystkich. On chce ocalić
wszystkich ludzi. Nie tylko swoich, nie tylko naszych, nie tylko tych, którzy
są z naszego kościoła, czy są już chrześcijanami, ale chce, aby wszyscy ludzie
byli zbawieni i doszli do poznania prawdy (1
Tm 2,4). Bóg pragnie aby wszystkie narody, ludy i języki dostąpiły
miłosierdzia. Służba Pana Jezusa była bardzo szeroka. On szedł do wielu
środowisk i osób, często odrzuconych przez Żydów. Tutaj wysłał swoich uczniów
przed sobą, do wioski samarytańskiej, by przygotowali mu tam gościnę. Idąc do
Jerozolimy przechodził przez Samarię łamiąc w ten sposób przyjęte w tamtym czasie
zwyczaje. Żydzi idąc z Galilei do Judei nie przechodzili przez Samarię, bo
uważali ten teren za nieczysty. Omijali oni Samarię szerokim kołem przechodząc
przez Jordan dwa razy. Gdy spojrzycie na mapę to zobaczycie, że drogą z Galilei
do Judei jest prosto, ale wiedzie przez Samarię. Żydzi robili wielkie koło
obchodząc Samarię bokiem. Nie chcieli
się splamić jakimkolwiek kontaktem z Samarytanami. Między Żydami a Samarytanami
był głęboki konflikt, który wynikał z tego, że mieszkańcy Samarii nie byli
czystymi Żydami i mieli pogańską religię. Pochodzili oni z północnego królestwa
Izraela, które zostało podbite przez Asyrię w 722 roku p.n.e. Duża część Żydów
została przesiedlona do Asyrii, a na ich miejsce osiedlono pogan, którzy
wymieszali się z tubylcami. Wymyślili oni fałszywy kult Boga, chociaż
twierdzili, że czczą tego samego Boga co żydzi z Judei. Doskonale to widać w
rozmowie Pana Jezusa z Samarytanką w 4
rozdz. Ew. Jana, gdzie Pan Jezus mówi do niej, wy czcicie to, czego nie znacie, a my czcimy to, co znamy, bo zbawienie
pochodzi od Żydów.
Ale
pomimo tej narodowej wrogości i praktykowanego bałwochwalstwa przez samarytan
Pan Jezus idąc do Jerozolimy idzie właśnie przez Samarię. Szedł tamtędy celowo
chcąc głosić Samarytanom Ewangelię. On chce okazać miłosierdzie tym, którzy
okazują mu nienawiść, tym do których nikt nie chciał iść, tym których wszyscy
omijali. Dużo łatwiej jest okazywać miłosierdzie i litość tym, którzy nas
akceptują, którzy nie odnoszą się do nas wrogo. Ale trudno jest iść do swoich
wrogów i im okazywać przychylność. Dużo łatwiej jest okazywać miłosierdzie
ludziom, którzy podzielają z nami nasze poglądy, ludziom którzy są podobnego
koloru skóry, mają podobne wykształcenie, czy chodzą do podobnego kościoła.
Jednak
Jezus wiedział, że Jego Ojciec ma miłosierdzie dla wszystkich ludzi, choćby
najbardziej zepsutych. Poszedł do pół pogan, do bałwochwalców, do tych którzy
zniekształcali Pismo Św. i chciał im przekazywać prawdę. Drodzy jest wiele osób
wokół nas z którymi możemy się nie zgadzać. Jest wiele osób, które źle wierzą,
niezgodnie ze Słowem Bożym, albo nas przeklinają, ale nigdy nie powinniśmy
tracić litości wobec nich. Jeśli tylko chcą z nami nadal utrzymywać kontakt,
czy słuchać nas, to litujmy się nad nimi i poświęcajmy im nasz czas. Tak
naprawdę, ci wszyscy którzy nie znają prawdy ewangelii są bardzo biedni, są
pożałowani godni, nędzarze i biedacy, bo mają tylko to życie, które za chwile
się skończy. A to, co ich czeka, to sąd Boży, wieczne potępienie. Jestem
przekonany, że gdybyśmy tylko dostatecznie jasno mogli widzieć jaki jest koniec
grzesznika, jak to widział Pan Jezus. To mielibyśmy wobec zgubionych o wiele
więcej litości i cierpliwości niż mamy dzisiaj. Nie zniechęcalibyśmy się tak
szybko drobnymi niepowodzeniami, dyskomfortem, bo wiedzielibyśmy od jakiego
niebezpieczeństwa ratujemy ludzi.
Jak
szerokie jest nasze miłosierdzie, czy potrafimy okazywać litość ludziom, którzy
inaczej myślą niż my, inaczej wyglądają niż my, czy inaczej się zachowują niż
my? Czy potrafimy iść do takich ludzi do których nikt nie idzie? Do ludzi przez
których może zostaliśmy już wielokrotnie odrzuceni, ale wciąż dajemy im szanse
skorzystania z łaski naszego Pana Jezusa Chrystusa? Jezus tak robił, On miał
wiele litości i miłosierdzia do każdego człowieka, miał wiele litości i
miłosierdzia dla samarytan, dla tych których Żydzi się brzydzili.
Nie kierujmy się uprzedzeniami, bo
możemy wiele stracić
Kolejna
rzecz jaką widzimy w tym fragmencie, to przestroga by nie kierować się
uprzedzeniami w życiu, bo możemy wiele stracić, niesprawiedliwie kogoś
potraktować lub osądzić. Tak zachowali się Samarytanie, do których przyszli
uczniowie, by przygotować gościnę dla Pana Jezusa. Odrzucili Chrystusa zanim
mogli się cokolwiek o Nim dowiedzieć. Przez swoje uprzedzenia odrzucili
zbawiciela i stracili szansę na otrzymanie największego z możliwych darów, dar
życia wiecznego.
Uprzedzeniem
nazywamy wrogą, negatywną ocenę lub osąd jakiejś grupy społecznej, etnicznej,
rasowej albo religijnej wyróżnionej na podstawie jednej lub kilku cech, opartą
wyłącznie na przynależności osób do tej grupy. Mówimy że ktoś jest niewarty
naszej uwagi czy pomocy, bo pochodzi z takiego, czy innego środowiska. Ocena taka
jest tendencyjna i często oparta o nasze wyobrażenie o jakiejś grupie, z przez
to niesprawiedliwa.
Widzimy
że Samarytanie nie przyjęli Pana Jezusa gdy dowiedzieli się, że idzie do
Jerozolimy (w. 53). Kierowali się
uprzedzeniami, niechęcią i pewnie nawet nie wiedzieli kim jest dokładnie i co
ma im do zaoferowania. Nie interesowali się tym i nie miało to dla nich
znaczenia, wystarczyło że szedł do Jerozolimy na święto Paschy, że był Żydem, a
już został odrzucony. Jest wiele osób, którzy kierują się właśnie takimi
uprzedzeniami, nie ma dla nich znaczenia jakim jesteś człowiekiem i co masz im
do przekazania. Wystarczy, że chodzisz do innego kościoła, wyznajesz inną
wiarę, nie pochodzisz z ich środowiska, jesteś innego koloru skóry, masz inny
akcent, przeprowadziłeś się z innego miasta, inaczej wyglądasz i już zostaniesz
odrzucony. Myślę, że wielu z nas mogło tego doświadczyć, co Pan Jezus. Ja
doświadczyłem w naszym kraju tego wielokrotnie, że wiele osób wokół mnie jak
tylko dowiedziało się, że nie jestem katolikiem, to z automatu nie chciało ze
mną rozmawiać. Nie chcieli wiedzieć, co mam do przekazania, nie interesowało
ich, czy mówię prawdę, czy nie. Wystarczyło że nie pochodziłem z ich grupy i na
tej podstawie zostałem uznany jako niewiarygodny, sekciarz, zwodziciel itp.
Diabeł przez uprzedzenia Samarytan do Żydów osiągnął swój cel, spowodował, że
ci biedni Samarytanie nie przyjęli ewangelii i nie mogli dostąpić przebaczenia
grzechów. Ostatnio miałem rozmowę z moją ciocią o ewangelii, ale nie chciała
mnie słuchać. Nie miało dla niej znaczenia, czy mówię prawdę, czy nie, jedyne
czym się kierowała w ocenie tego co mówię, to że chodzę do innego kościoła niż
katolicki. „Ja nie będę ciebie słuchać
bo zmieniłeś wiarę” – mówiła. W życiu Samarytan, którzy odrzucili Chrystusa
uprzedzenia wygrały nad rozsądkiem.
Bóg
musiał uczyć swoje dzieci by nie kierowały się uprzedzeniami jak np. uczył ap.
Piotra, który został wysłany przez Ducha Św. do domu Korneliusza, poganina, by
zwiastował mu ewangelię. Po tym, gdy Piotr zrozumiał tą cenną lekcje
powiedział:
Dzieje Apostolskie 10:34 Piotr zaś otworzył usta i rzekł: Teraz
pojmuję naprawdę, że Bóg nie ma względu na osobę,
35
Lecz w każdym narodzie miły mu jest ten, kto się go boi i sprawiedliwie
postępuje.
Bóg
nie ma uprzedzeń do żadnego człowieka, ale każdy mu jest miły, kto jest gotowy
upamiętać się i wierzyć ewangelii. Dlatego i my, nie możemy mieć uprzedzeń do
innych ludzi. Naprawdę ubolewam nad tym jak było i ma miejsce wiele konfliktów
religijnych i rasowych. Ubolewam nad tym jak protestanci walczyli z katolikami
i odwrotnie, a nawet czynią to nadal. Ubolewam nad tym, jak jeden kościół
chrześcijański zwalcza drugi ziejąc na niego nienawiścią. Możemy się różnić, co
do poglądów i doktryny, ale nigdy nie powinniśmy pozwolić, by nasze różnice
spowodowały nienawiść do drugiego człowieka, czy przedwczesny Jego osąd.
Jak
często my kierujemy się uprzedzeniami zanim kogoś poznamy, wysłuchamy i
zobaczymy z kim mamy do czynienia? Uważajmy żeby przez nasze uprzedzenia nie
stracić możliwości doprowadzenia kogoś do Chrystusa. „Nie będę mu zwiastował ewangelii, bo i tak się nie nawróci” – możemy
myśleć. Uważajmy żeby przez nasze uprzedzenia nie osądzać ludzi zbyt
pochopnie, nie sądźmy przed czasem zanim przyjdzie Pan i ujawni rzeczy ukryte w
ciemności. Uważajmy żeby przez nasze uprzedzenia nie odrzucić Chrystusa, jak
uczynili to samarytanie. Wiele osób obraziło się na kościół, czy ludzi w
kościele, a przez to zamknęli się całkowicie na ewangelię i odrzucili zbawienie.
Dla
diabła nie ma wielkiego znaczenia jak powstrzyma człowieka przed przyjęciem
Chrystusa, wszystko dla niego jest dobre, jeśli tylko uniemożliwi człowiekowi
przyjęcie ewangelii.
Jakiego ducha jesteśmy.
Kolejna
rzecz znajduje się w wierszach 53-56.
Chodzi o to, byśmy odpowiedzieli sobie na pytanie jakiego mamy ducha, ducha
miłosierdzia, czy ducha sądu i potępienia. Duch miłosierdzia to Duch Chrystusowy.
Duch, który ma wiele współczucia, miłości i ciepła dla ludzi. Duch sądu i potępienia, to duch uprzedzeń,
zemsty i odwetu - duch tego świata. Gdy Jezus został odrzucony przez samarytan,
to Jego uczniowie byli źli na nich. Pewnie myśleli sobie „jak ci samarytanie
mogli tak potraktować naszego mistrza,
Mesjasza, Syna Bożego, nie wiedzą z kim mają do czynienia, ale zaraz im pokażemy”.
Jakub i Jan chcieli spuścić ogień na wioskę, która Chrystusa nie przyjęła.
Widzimy to 54 wierszu jak uczniowie
mówią do Jezusa „Panie czy chcesz,
abyśmy słowem ściągnęli ogień z nieba, który by ich pochłonął, jak to Eliasz
uczynił. W 2 Ks. Królewskiej w 1
rozdz. mamy sytuację kiedy król Achab wysłał żołnierzy, by aresztowali
Eliasza. Eliasz potraktował żołnierzy Bożym sądem, ogniem z nieba i stało się tak
dwukrotnie. Jakub i Jan chcieli w tym naśladować Eliasza, ale Jezus zgromił ich
mówiąc „nie wiecie jakiego ducha
jesteście. Albowiem Syn Człowieczy nie przyszedł zatracać dusze ludzkie, ale je
zachować”.
Jakub
i Jan w swojej gorliwości dla Chrystusa byli gotowi zniszczyć ludzi, którzy
Jezusa odrzucili. Gorliwość dla Boga jest dobra, ale gorliwość nierozsądna jest
zgubna. Gorliwość za którą idzie złość, zemsta i nienawiść zamiast prowadzić
ludzi do ratunku, przywodzi ich do zguby. Jako chrześcijanie zawsze powinniśmy
pamiętać, że nie możemy na odrzucenie nas, naszych poglądów, nieprzyjęcie
ewangelii, reagować agresją, złością, czy zemstą. Naszym powołaniem jest
ratować ludzi od zguby, a nie ich do niej prowadzić. Naszym powołaniem jest
niesie ludziom miłosierdzia, pomocy, pociechy, a nie krzywdy. Królestwo naszego
Pana ma się rozszerzać za pomocą cierpliwego, wytrwałego czynienia ludziom
dobra. Dopiero to przynosi trwały i błogosławiony owoc. Apostoł Paweł w liście
do Galacjan powiedział
Galacjan 6:9 A czynić dobrze nie ustawajmy, albowiem we
właściwym czasie żąć będziemy bez znużenia.
Nie
ustawajmy czynić ludziom dobrze, nie ustawajmy ich błogosławić, być dla nich
dobrymi, nieść im słowa pocieszenia i pomocy.
Jezus
powiedział, do uczniów, gdy oni chcieli zniszczyć samarytan „nie
wiecie jakiego ducha jesteście”.
Co
miał na myśli mówiąc to? Jakiego ducha mają chrześcijanie i do czego ten duch
ich prowadzi?
Słowo
Boże uczy nas wyraźnie, że ci którzy są Chrystusowi, ci którzy stali się
uczniami Pana Jezusa mają ducha Chrystusowego. Otrzymali od Boga w darze, Ducha
Św., Ducha samego Boga który mieszka w nas. Apostoł Paweł w liście do Rzymian
powiedział:
Rzymian 8:9 Ale wy nie jesteście w ciele, lecz w Duchu,
jeśli tylko Duch Boży mieszka w was. Jeśli zaś kto nie ma Ducha Chrystusowego,
ten nie jest jego.
A
w 1 liście do Koryntian czytamy
1 Koryntian 2:12 A myśmy otrzymali nie ducha świata, lecz
Ducha, który jest z Boga, abyśmy wiedzieli, czym nas Bóg łaskawie obdarzył.
Z jednej strony jest duch tego świata o którym
Słowo Boże mówi że jest duchem nienawiści, rywalizacji, zazdrości, złości,
zemsty, wojny, kłamstwa, morderstwa, podstępu i wszelkiego zła. A z drugiej
strony jest Duch Boży, duch prawdy, miłości, pokoju, radości, cierpliwości,
łagodności i uprzejmości. Uczniowie chcąc ściągnąć ogień z nieba na samarytan
postępowali według ducha tego świata zamiast Ducha Bożego. W swoim postępowaniu
bardziej przypominali diabła niż Chrystusa. Chrześcijanie, którzy w misji i
ewangelizacji pragną zemsty, odwetu, czy nawracania na siłę bardziej
przypominają diabła niż Jezusa. Bardziej służą diabłu niż Jezusowi. Nie możemy
prześladować żadnego człowieka pod pretekstem wiary w Jezusa jak np. czynił to
kościół rzymski wiele wieków temu, zmuszając na siłę pogan do przyjęcia
chrześcijaństwa. Taka na siłę przyjęta wiara nigdy nie przyniesie Bogu chwały i
nigdy nie zrodzi prawdziwych owoców Ducha Św. Ktoś może przyjąć chrześcijaństwo
pod przymusem, ale przyjmie jedynie pewną formę praktyk i obrzędów nie stając
się uczniem Chrystusa w sercu. A Bóg Ojciec szuka czcicieli, którzy Go czczą w
duchu i w prawdzie (Jana 4,23) Oręż nasz, którym walczymy nie jest
cielesny – pisał Paweł do Koryntian 2
Kor 10,4. Przez złość i nienawiść nic w królestwie Bożym nie zdziałamy
nawet jeśli nasze motywacje wydają się słuszne. A jakiego ty jesteś ducha, jak
reagujesz, gdy ludzie odrzucają ewangelię, gdy nie chcą cię słuchać, gdy się z
ciebie śmieją? Co wtedy masz w sercu, złość i nienawiść, czy miłość i litość?
Czego im wtedy życzymy, błogosławieństwa, czy przekleństwa? Pamiętajmy, że my
jesteśmy Ducha Chrystusowego i mamy dusze ludzkie ratować, a nie zatracać.
Podsumowując:
Powiedzieliśmy
sobie trzy rzeczy
1.
Po pierwsze, Boże
miłosierdzie jest szerokie, ono jest dla wszystkich. Podobnie i my mamy siać
szeroko, iść z miłosierdziem Chrystusa do ludzi, którzy inaczej myślą niż my,
mają inne poglądy, kolor skóry, czy inna religię. Mamy iść do ludzi do których
nikt nie chce iść , którzy może są nam niechętni, czy nas nienawidzą, ale Bóg
ma dla nich miłosierdzie jeśli tylko się upamiętają i uwierzą w Jezusa.
2.
Po drugie nie
kierujmy się uprzedzeniami wobec ludzi w naszym podążaniu za Jezusem jak
samarytanie. Przez kierowanie się uprzedzeniami stracimy wiele możliwości
służenia Boga i Bożego błogosławieństwa, a niektórzy stracili nawet Chrystusa
odrzucając Go.
3.
I po trzecie,
pamiętajmy że my jesteśmy Ducha Chrystusowego, a nie ducha świata. Mamy ludzi
ratować, a nie zatracać, mamy ich miłować, a nie nienawidzić, mamy im
przedstawiać prawdę, ale nigdy nie możemy na siłę ich zmuszać do jej przyjęcia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz