8.11.2019

Czy wiemy jakiego jesteśmy ducha? Ew. Łukasza 9,51 – 56



Luis Palau znany ewangelista w swojej książce „Doświadczenie Bożego przebaczenia” opisuje historię jak pewnego dnia przyszła do Napoleona matka młodego chłopaka skazanego na śmierć, by prosić go o miłosierdzie. Ale Napoleon powiedział, że ten młody chłopak już dwukrotnie popełnił przestępstwo, a sprawiedliwość domaga się śmierci. Matka odparła, że przyszła prosić o litość, a nie sprawiedliwość. Wtedy Napoleon odrzekł, „że twój syn, nie zasługuje na litość”. Gdyby na to zasługiwał nie byłoby miłosierdzia – powiedziała matka. Po tych słowach Napoleon okazał mu litość i oszczędził syna tej kobiety.
Miłosierdzie, litość, to wspaniałe cechy Boga. On jest dobry dla złych i niewierzących, dobry dla tych którzy mu bluźnią i całego stworzenia (Łuk 6,35). Gdyby tylko istniała Boża sprawiedliwość bez Bożej litości, to nikt z nas nie mógłby być ocalony, bo wszyscy zasługujemy na śmierć (Rzym 6,23). Wszyscy zgrzeszyliśmy (Rzym 3,23), nam wszystkim brakuje Bożej chwały, każdy z nas na własną drogę zboczył. Tak często domagamy się od Boga szybkiej sprawiedliwości, gdy zostaniemy skrzywdzeni, gdy dzieją się okrutne rzeczy, gdy widzimy prześladowania i niesprawiedliwe postępowanie. Chcemy żeby Boża prawda w końcu zatriumfowała, żeby Boża sprawiedliwość okazała się w całej pełni. Ale najczęściej nie chcielibyśmy tej samej sprawiedliwości, gdyby to miało dotyczyć nas samych. Dla nas chcielibyśmy wiele miłosierdzia, litości, żeby Bóg obszedł się z nami łaskawie. Innym jednak tej litości potrafimy odmawiać.
Najlepiej wielkie miłosierdzie Boga widać nad nami w Jezusie Chrystusie. Jak często litował się nad cierpiącymi, pokrzywdzonymi, tymi którzy zostali źle potraktowali lub uwikłali się w jakieś grzechy. Litował się nad tymi, którzy mu bluźnili prosząc o przebaczenie ich win, gdy wisiał na Krzyżu, a także nad tymi, którzy nie akceptowali Jego posługi.
Obraz Boga Ojca jaki prezentował Chrystus, był tak różny od obrazu jaki mieli Żydzi. W ich wyobrażeniu, Bóg był daleki, niedostępny, często surowy, dbający o prawdę i sprawiedliwość często bez miłosierdzia dla grzeszników.
Jednak w rzeczywistości Bóg nie pragnie śmierci człowieka. Jego miłosierdzie góruje nad sądem, dlatego napomina, wzywa do upamiętania, ostrzega, by żaden człowiek nie zginął jak czytamy w Ks. Ezechiela
Ezechiela 18:32  Gdyż nie mam upodobania w śmierci śmiertelnika, mówi Wszechmocny Pan. Nawróćcie się więc, a żyć będziecie!
Doskonale to widać w naszym dzisiejszym fragmencie jak wielce dobrotliwy jest Pan.
Widzimy tutaj jak Pan Jezus powoli zmierza do Jerozolimy, by tam dopełnić swojej misji i umrzeć męczeńską śmiercią za grzeszników. Czytamy, że stało się to, gdy dopełniły się dni (51), gdy nadeszła odpowiednia chwila. Wszystko co miał zrobić na ziemi do ukrzyżowania zostało zrobione. Objawił ludziom Ojca, uwielbił Jego imię i dokonał dzieła, które ojciec mu zlecił (Jan 17,4). Pokazał Jego prawdziwy charakter, przygotował uczniów i wypełnił wymagania prawa, wszelką sprawiedliwość, by teraz być ofiarowanym za grzeszników. Musimy wiedzieć, że cała służba Pana Jezusa, wszystkie Jego czyny, Jego decyzje, postępowanie, codzienne wybory były ściśle związane z wolą Ojca. Pan Jezus nie wstawał rano i nie decydował o tym, co by chciał robić, ale czynił to, czego pragnął Jego Ojciec. Mając doskonałą społeczność z Ojcem codziennie wiedział jaka jest Jego wola. Musiał być we wszystkim wypróbowany, musiał przejść drogę Izraela, jak pobyt na pustyni, wezwanie z Egiptu, spotkanie z konkretnymi osobami, które miał spotkać i których miał powołać do służby. Przed wyborem apostołów Jezus całą noc spędził na modlitwie, by we wszystkich decyzjach doskonale podobać się Bogu.
Pan Jezus wie, że teraz musi cierpieć w Jerozolimie, a po ukrzyżowaniu wraca z powrotem do Ojca skąd do nas przyszedł.  Wie, że nadszedł już czas, by Jego misja na ziemi się zakończyła. Więc podejmuje świadomą decyzje, by iść w stronę krzyża. Ludzie często od krzyża uciekają, bo krzyż to cierpienie, trudność i wyzwanie. Ale Jezus wie, że tylko posłuszeństwo Bogu przynosi prawdziwe zwycięstwo. Wie, że Boże miłosierdzie dla ludzi może przyjść tylko przez Krzyż.
Teraz chciałbym byśmy zobaczyli trzy rzeczy w naszym fragmencie.

1.      Bóg ma miłosierdzie dla wszystkich
Pierwsza rzecz jaką widzimy, to że Bóg ma miłosierdzie dla wszystkich. On chce ocalić wszystkich ludzi. Nie tylko swoich, nie tylko naszych, nie tylko tych, którzy są z naszego kościoła, czy są już chrześcijanami, ale chce, aby wszyscy ludzie byli zbawieni i doszli do poznania prawdy (1 Tm 2,4). Bóg pragnie aby wszystkie narody, ludy i języki dostąpiły miłosierdzia. Służba Pana Jezusa była bardzo szeroka. On szedł do wielu środowisk i osób, często odrzuconych przez Żydów. Tutaj wysłał swoich uczniów przed sobą, do wioski samarytańskiej, by przygotowali mu tam gościnę. Idąc do Jerozolimy przechodził przez Samarię łamiąc w ten sposób przyjęte w tamtym czasie zwyczaje. Żydzi idąc z Galilei do Judei nie przechodzili przez Samarię, bo uważali ten teren za nieczysty. Omijali oni Samarię szerokim kołem przechodząc przez Jordan dwa razy. Gdy spojrzycie na mapę to zobaczycie, że drogą z Galilei do Judei jest prosto, ale wiedzie przez Samarię. Żydzi robili wielkie koło obchodząc Samarię bokiem.  Nie chcieli się splamić jakimkolwiek kontaktem z Samarytanami. Między Żydami a Samarytanami był głęboki konflikt, który wynikał z tego, że mieszkańcy Samarii nie byli czystymi Żydami i mieli pogańską religię. Pochodzili oni z północnego królestwa Izraela, które zostało podbite przez Asyrię w 722 roku p.n.e. Duża część Żydów została przesiedlona do Asyrii, a na ich miejsce osiedlono pogan, którzy wymieszali się z tubylcami. Wymyślili oni fałszywy kult Boga, chociaż twierdzili, że czczą tego samego Boga co żydzi z Judei. Doskonale to widać w rozmowie Pana Jezusa z Samarytanką w 4 rozdz. Ew. Jana, gdzie Pan Jezus mówi do niej, wy czcicie to, czego nie znacie, a my czcimy to, co znamy, bo zbawienie pochodzi od Żydów.
Ale pomimo tej narodowej wrogości i praktykowanego bałwochwalstwa przez samarytan Pan Jezus idąc do Jerozolimy idzie właśnie przez Samarię. Szedł tamtędy celowo chcąc głosić Samarytanom Ewangelię. On chce okazać miłosierdzie tym, którzy okazują mu nienawiść, tym do których nikt nie chciał iść, tym których wszyscy omijali. Dużo łatwiej jest okazywać miłosierdzie i litość tym, którzy nas akceptują, którzy nie odnoszą się do nas wrogo. Ale trudno jest iść do swoich wrogów i im okazywać przychylność. Dużo łatwiej jest okazywać miłosierdzie ludziom, którzy podzielają z nami nasze poglądy, ludziom którzy są podobnego koloru skóry, mają podobne wykształcenie, czy chodzą do podobnego kościoła.
Jednak Jezus wiedział, że Jego Ojciec ma miłosierdzie dla wszystkich ludzi, choćby najbardziej zepsutych. Poszedł do pół pogan, do bałwochwalców, do tych którzy zniekształcali Pismo Św. i chciał im przekazywać prawdę. Drodzy jest wiele osób wokół nas z którymi możemy się nie zgadzać. Jest wiele osób, które źle wierzą, niezgodnie ze Słowem Bożym, albo nas przeklinają, ale nigdy nie powinniśmy tracić litości wobec nich. Jeśli tylko chcą z nami nadal utrzymywać kontakt, czy słuchać nas, to litujmy się nad nimi i poświęcajmy im nasz czas. Tak naprawdę, ci wszyscy którzy nie znają prawdy ewangelii są bardzo biedni, są pożałowani godni, nędzarze i biedacy, bo mają tylko to życie, które za chwile się skończy. A to, co ich czeka, to sąd Boży, wieczne potępienie. Jestem przekonany, że gdybyśmy tylko dostatecznie jasno mogli widzieć jaki jest koniec grzesznika, jak to widział Pan Jezus. To mielibyśmy wobec zgubionych o wiele więcej litości i cierpliwości niż mamy dzisiaj. Nie zniechęcalibyśmy się tak szybko drobnymi niepowodzeniami, dyskomfortem, bo wiedzielibyśmy od jakiego niebezpieczeństwa ratujemy ludzi.  
Jak szerokie jest nasze miłosierdzie, czy potrafimy okazywać litość ludziom, którzy inaczej myślą niż my, inaczej wyglądają niż my, czy inaczej się zachowują niż my? Czy potrafimy iść do takich ludzi do których nikt nie idzie? Do ludzi przez których może zostaliśmy już wielokrotnie odrzuceni, ale wciąż dajemy im szanse skorzystania z łaski naszego Pana Jezusa Chrystusa? Jezus tak robił, On miał wiele litości i miłosierdzia do każdego człowieka, miał wiele litości i miłosierdzia dla samarytan, dla tych których Żydzi się brzydzili.

Nie kierujmy się uprzedzeniami, bo możemy wiele stracić
Kolejna rzecz jaką widzimy w tym fragmencie, to przestroga by nie kierować się uprzedzeniami w życiu, bo możemy wiele stracić, niesprawiedliwie kogoś potraktować lub osądzić. Tak zachowali się Samarytanie, do których przyszli uczniowie, by przygotować gościnę dla Pana Jezusa. Odrzucili Chrystusa zanim mogli się cokolwiek o Nim dowiedzieć. Przez swoje uprzedzenia odrzucili zbawiciela i stracili szansę na otrzymanie największego z możliwych darów, dar życia wiecznego.
Uprzedzeniem nazywamy wrogą, negatywną ocenę lub osąd jakiejś grupy społecznej, etnicznej, rasowej albo religijnej wyróżnionej na podstawie jednej lub kilku cech, opartą wyłącznie na przynależności osób do tej grupy. Mówimy że ktoś jest niewarty naszej uwagi czy pomocy, bo pochodzi z takiego, czy innego środowiska. Ocena taka jest tendencyjna i często oparta o nasze wyobrażenie o jakiejś grupie, z przez to niesprawiedliwa.
Widzimy że Samarytanie nie przyjęli Pana Jezusa gdy dowiedzieli się, że idzie do Jerozolimy (w. 53). Kierowali się uprzedzeniami, niechęcią i pewnie nawet nie wiedzieli kim jest dokładnie i co ma im do zaoferowania. Nie interesowali się tym i nie miało to dla nich znaczenia, wystarczyło że szedł do Jerozolimy na święto Paschy, że był Żydem, a już został odrzucony. Jest wiele osób, którzy kierują się właśnie takimi uprzedzeniami, nie ma dla nich znaczenia jakim jesteś człowiekiem i co masz im do przekazania. Wystarczy, że chodzisz do innego kościoła, wyznajesz inną wiarę, nie pochodzisz z ich środowiska, jesteś innego koloru skóry, masz inny akcent, przeprowadziłeś się z innego miasta, inaczej wyglądasz i już zostaniesz odrzucony. Myślę, że wielu z nas mogło tego doświadczyć, co Pan Jezus. Ja doświadczyłem w naszym kraju tego wielokrotnie, że wiele osób wokół mnie jak tylko dowiedziało się, że nie jestem katolikiem, to z automatu nie chciało ze mną rozmawiać. Nie chcieli wiedzieć, co mam do przekazania, nie interesowało ich, czy mówię prawdę, czy nie. Wystarczyło że nie pochodziłem z ich grupy i na tej podstawie zostałem uznany jako niewiarygodny, sekciarz, zwodziciel itp. Diabeł przez uprzedzenia Samarytan do Żydów osiągnął swój cel, spowodował, że ci biedni Samarytanie nie przyjęli ewangelii i nie mogli dostąpić przebaczenia grzechów. Ostatnio miałem rozmowę z moją ciocią o ewangelii, ale nie chciała mnie słuchać. Nie miało dla niej znaczenia, czy mówię prawdę, czy nie, jedyne czym się kierowała w ocenie tego co mówię, to że chodzę do innego kościoła niż katolicki. „Ja nie będę ciebie słuchać bo zmieniłeś wiarę” – mówiła. W życiu Samarytan, którzy odrzucili Chrystusa  uprzedzenia wygrały nad rozsądkiem.
Bóg musiał uczyć swoje dzieci by nie kierowały się uprzedzeniami jak np. uczył ap. Piotra, który został wysłany przez Ducha Św. do domu Korneliusza, poganina, by zwiastował mu ewangelię. Po tym, gdy Piotr zrozumiał tą cenną lekcje powiedział:
Dzieje Apostolskie 10:34  Piotr zaś otworzył usta i rzekł: Teraz pojmuję naprawdę, że Bóg nie ma względu na osobę,
35  Lecz w każdym narodzie miły mu jest ten, kto się go boi i sprawiedliwie postępuje.
Bóg nie ma uprzedzeń do żadnego człowieka, ale każdy mu jest miły, kto jest gotowy upamiętać się i wierzyć ewangelii. Dlatego i my, nie możemy mieć uprzedzeń do innych ludzi. Naprawdę ubolewam nad tym jak było i ma miejsce wiele konfliktów religijnych i rasowych. Ubolewam nad tym jak protestanci walczyli z katolikami i odwrotnie, a nawet czynią to nadal. Ubolewam nad tym, jak jeden kościół chrześcijański zwalcza drugi ziejąc na niego nienawiścią. Możemy się różnić, co do poglądów i doktryny, ale nigdy nie powinniśmy pozwolić, by nasze różnice spowodowały nienawiść do drugiego człowieka, czy przedwczesny Jego osąd.
Jak często my kierujemy się uprzedzeniami zanim kogoś poznamy, wysłuchamy i zobaczymy z kim mamy do czynienia? Uważajmy żeby przez nasze uprzedzenia nie stracić możliwości doprowadzenia kogoś do Chrystusa. „Nie będę mu zwiastował ewangelii, bo i tak się nie nawróci” – możemy myśleć. Uważajmy żeby przez nasze uprzedzenia nie osądzać ludzi zbyt pochopnie, nie sądźmy przed czasem zanim przyjdzie Pan i ujawni rzeczy ukryte w ciemności. Uważajmy żeby przez nasze uprzedzenia nie odrzucić Chrystusa, jak uczynili to samarytanie. Wiele osób obraziło się na kościół, czy ludzi w kościele, a przez to zamknęli się całkowicie na ewangelię i odrzucili zbawienie.  
Dla diabła nie ma wielkiego znaczenia jak powstrzyma człowieka przed przyjęciem Chrystusa, wszystko dla niego jest dobre, jeśli tylko uniemożliwi człowiekowi przyjęcie ewangelii.

Jakiego ducha jesteśmy.
Kolejna rzecz znajduje się w wierszach 53-56. Chodzi o to, byśmy odpowiedzieli sobie na pytanie jakiego mamy ducha, ducha miłosierdzia, czy ducha sądu i potępienia. Duch miłosierdzia to Duch Chrystusowy. Duch, który ma wiele współczucia, miłości i ciepła dla ludzi.  Duch sądu i potępienia, to duch uprzedzeń, zemsty i odwetu - duch tego świata. Gdy Jezus został odrzucony przez samarytan, to Jego uczniowie byli źli na nich. Pewnie myśleli sobie „jak ci samarytanie mogli tak  potraktować naszego mistrza, Mesjasza, Syna Bożego, nie wiedzą z kim mają do czynienia, ale zaraz im pokażemy”. Jakub i Jan chcieli spuścić ogień na wioskę, która Chrystusa nie przyjęła. Widzimy to 54 wierszu jak uczniowie mówią do Jezusa „Panie czy chcesz, abyśmy słowem ściągnęli ogień z nieba, który by ich pochłonął, jak to Eliasz uczynił. W 2 Ks. Królewskiej w 1 rozdz. mamy sytuację kiedy król Achab wysłał żołnierzy, by aresztowali Eliasza. Eliasz potraktował żołnierzy Bożym sądem, ogniem z nieba i stało się tak dwukrotnie. Jakub i Jan chcieli w tym naśladować Eliasza, ale Jezus zgromił ich mówiąc „nie wiecie jakiego ducha jesteście. Albowiem Syn Człowieczy nie przyszedł zatracać dusze ludzkie, ale je zachować”.
Jakub i Jan w swojej gorliwości dla Chrystusa byli gotowi zniszczyć ludzi, którzy Jezusa odrzucili. Gorliwość dla Boga jest dobra, ale gorliwość nierozsądna jest zgubna. Gorliwość za którą idzie złość, zemsta i nienawiść zamiast prowadzić ludzi do ratunku, przywodzi ich do zguby. Jako chrześcijanie zawsze powinniśmy pamiętać, że nie możemy na odrzucenie nas, naszych poglądów, nieprzyjęcie ewangelii, reagować agresją, złością, czy zemstą. Naszym powołaniem jest ratować ludzi od zguby, a nie ich do niej prowadzić. Naszym powołaniem jest niesie ludziom miłosierdzia, pomocy, pociechy, a nie krzywdy. Królestwo naszego Pana ma się rozszerzać za pomocą cierpliwego, wytrwałego czynienia ludziom dobra. Dopiero to przynosi trwały i błogosławiony owoc. Apostoł Paweł w liście do Galacjan powiedział
Galacjan 6:9  A czynić dobrze nie ustawajmy, albowiem we właściwym czasie żąć będziemy bez znużenia.
Nie ustawajmy czynić ludziom dobrze, nie ustawajmy ich błogosławić, być dla nich dobrymi, nieść im słowa pocieszenia i pomocy.
Jezus powiedział, do uczniów, gdy oni chcieli zniszczyć samarytan  „nie wiecie jakiego ducha jesteście”.
Co miał na myśli mówiąc to? Jakiego ducha mają chrześcijanie i do czego ten duch ich prowadzi?
Słowo Boże uczy nas wyraźnie, że ci którzy są Chrystusowi, ci którzy stali się uczniami Pana Jezusa mają ducha Chrystusowego. Otrzymali od Boga w darze, Ducha Św., Ducha samego Boga który mieszka w nas. Apostoł Paweł w liście do Rzymian powiedział:
Rzymian 8:9  Ale wy nie jesteście w ciele, lecz w Duchu, jeśli tylko Duch Boży mieszka w was. Jeśli zaś kto nie ma Ducha Chrystusowego, ten nie jest jego.
A w 1 liście do Koryntian czytamy
1 Koryntian 2:12  A myśmy otrzymali nie ducha świata, lecz Ducha, który jest z Boga, abyśmy wiedzieli, czym nas Bóg łaskawie obdarzył.
 Z jednej strony jest duch tego świata o którym Słowo Boże mówi że jest duchem nienawiści, rywalizacji, zazdrości, złości, zemsty, wojny, kłamstwa, morderstwa, podstępu i wszelkiego zła. A z drugiej strony jest Duch Boży, duch prawdy, miłości, pokoju, radości, cierpliwości, łagodności i uprzejmości. Uczniowie chcąc ściągnąć ogień z nieba na samarytan postępowali według ducha tego świata zamiast Ducha Bożego. W swoim postępowaniu bardziej przypominali diabła niż Chrystusa. Chrześcijanie, którzy w misji i ewangelizacji pragną zemsty, odwetu, czy nawracania na siłę bardziej przypominają diabła niż Jezusa. Bardziej służą diabłu niż Jezusowi. Nie możemy prześladować żadnego człowieka pod pretekstem wiary w Jezusa jak np. czynił to kościół rzymski wiele wieków temu, zmuszając na siłę pogan do przyjęcia chrześcijaństwa. Taka na siłę przyjęta wiara nigdy nie przyniesie Bogu chwały i nigdy nie zrodzi prawdziwych owoców Ducha Św. Ktoś może przyjąć chrześcijaństwo pod przymusem, ale przyjmie jedynie pewną formę praktyk i obrzędów nie stając się uczniem Chrystusa w sercu. A Bóg Ojciec szuka czcicieli, którzy Go czczą w duchu i w prawdzie (Jana 4,23)  Oręż nasz, którym walczymy nie jest cielesny – pisał Paweł do Koryntian 2 Kor 10,4. Przez złość i nienawiść nic w królestwie Bożym nie zdziałamy nawet jeśli nasze motywacje wydają się słuszne. A jakiego ty jesteś ducha, jak reagujesz, gdy ludzie odrzucają ewangelię, gdy nie chcą cię słuchać, gdy się z ciebie śmieją? Co wtedy masz w sercu, złość i nienawiść, czy miłość i litość? Czego im wtedy życzymy, błogosławieństwa, czy przekleństwa? Pamiętajmy, że my jesteśmy Ducha Chrystusowego i mamy dusze ludzkie ratować, a nie zatracać.

Podsumowując:
Powiedzieliśmy sobie trzy rzeczy
1.      Po pierwsze, Boże miłosierdzie jest szerokie, ono jest dla wszystkich. Podobnie i my mamy siać szeroko, iść z miłosierdziem Chrystusa do ludzi, którzy inaczej myślą niż my, mają inne poglądy, kolor skóry, czy inna religię. Mamy iść do ludzi do których nikt nie chce iść , którzy może są nam niechętni, czy nas nienawidzą, ale Bóg ma dla nich miłosierdzie jeśli tylko się upamiętają i uwierzą w Jezusa.
2.      Po drugie nie kierujmy się uprzedzeniami wobec ludzi w naszym podążaniu za Jezusem jak samarytanie. Przez kierowanie się uprzedzeniami stracimy wiele możliwości służenia Boga i Bożego błogosławieństwa, a niektórzy stracili nawet Chrystusa odrzucając Go.
3.      I po trzecie, pamiętajmy że my jesteśmy Ducha Chrystusowego, a nie ducha świata. Mamy ludzi ratować, a nie zatracać, mamy ich miłować, a nie nienawidzić, mamy im przedstawiać prawdę, ale nigdy nie możemy na siłę ich zmuszać do jej przyjęcia.

  

Brak komentarzy:

Łączna liczba wyświetleń