Drodzy
dzisiaj chciałbym byśmy przyjrzeli się jak Słowo Boże wzywa nas do modlitwy i
mówi o jej mocy. Bóg dał nam wielkie narzędzie przez które możemy mieć wpływ na
losy poszczególnych ludzi, a nawet świata. Charles Spurgeon znany kaznodzieja
XIX w powiedział o modlitwie że „modlitwa
porusza ramię które porusza świat”. Czasami
może nam się wydawać, że skoro Bóg jest suwerenny i ma swój doskonały plan, to
czy jest sens się modlić? Przecież Bóg i tak wykona swoją wolę, to więc, czy
moja modlitwa coś może zmienić w Bożym planie? Tu chce wyraźnie powiedzieć, że
mamy się modlić, bo do tego wzywa na Słowo Boże, a my jako dzieci Boże mamy być
Mu posłuszni. A druga rzecz, to nasza modlitwa nie zmienia Bożego planu, ale wszystkie
chrześcijańskie wysłuchane modlitwy w nim są ujęte i Bóg używa ich do
realizacji swojego wielkiego dzieła czego nie potrafimy dokładnie zrozumieć.
Bóg nie tylko ustanowił cel, ale również środek do celu i w realizacji swego
celu zaplanował nasz udział. A jednak tak jest, że Bóg wie wszystko od początku
do końca i wszystko doskonale zaplanował. Wie kiedy będziemy się modlić,
jeszcze nie ma Słowa na naszym języku, a Bóg już je całe zna (Ps 139,4). Wie o co będziemy się
modlić, wie jak gorliwie będziemy się
modlić i czy nasze modlitwy będą mogły być wysłuchane. Bóg używa też naszych
modlitw do budowania naszej wiary, bo w wierze pielgrzymujemy, a nie w
oglądaniu (2 Kor 5,7). Jednak dążymy
do tego, by nasza wiara była tak mocna byśmy przez nią widzieli to, czego jeszcze
nie można zobaczyć. Więc, gdy widzimy jak Pan w swej łasce wysłuchuje naszego
wołania do Niego, to nasza wiara się utwierdza, staje się śmielsza, bardziej
odważna, gorliwa i mamy więcej zapału w naszym życiu, by szukać Boga i Jego
woli. Sugeruje że tym bardziej powinniśmy to czynić, gdy widzimy różne nagłe
zmiany na świcie, choćby ostatnie nowe choroby, większa niemoralność i coraz
większy rozkład tego świata. Tym bardziej powinniśmy to czynić, gdy widzimy, że
Dzień Pański się przybliża. W ten sposób mamy czuwać i prosić naszego Pana o
wzmocnienie i posilenie. Gdzie szukać bezpiecznej przystani w tym niepewnym
świecie, jeśli nie w opiece miłosiernego Boga Ojca i Pana naszego Jezusa
Chrystusa. Przypomnijmy sobie, że gdy król Nebukadnesar miał sen o wielkim
posągu i odrywającym się kamieniu który go zniszczył, to kazał swoim magom
wytłumaczyć go, jednak nikt nie potrafił. Wtedy król zagroził, że wszystkich
zabije, ale Daniel zebrał swoich towarzyszy i się modlił. To jest odpowiedź, co
powinniśmy robić w chwilach kryzysu, modlić się.
Kiedyś
słyszałem świadectwo pastora baptystycznego Eda Hilla, który pełnił służbę w
kościele Baptystów w Los Angeles i służył przy kampaniach ewangelizacyjnych
Billego Grahama. Opowiadał o tym jak gorliwa modlitwa jego mamy zmieniła jego
życie. Mówił, że jego mama była prostą kobietą, ale rozumiała znaczenie
wielkiej mocy modlitwy. Była czarnoskóra w początku XX wieku w USA. Dla Afroamerykanów
w Stanach, to były ciężkie czasy i nie mogli zbyt wile spodziewać się od życia.
Niemalże cudem było jak ukończyli szkołę podstawową, jednak mama Eda, wymarzyła
dla swojego syna inny los, chciała żeby ukończył studia i ciągle się o to
modliła i zachęcała Eda by się nie poddawał.
W
wyniku jej modlitw Ed jako jedyny czarnoskóry w szkole ukończył szkołę średnią,
ale jego mama zachęcała go by jechał i dostał się na studia. Zabrała go na
dworzec autobusowy dała mu 5 dolarów, by zapisał się na uniwersytet w Teksasie,
gdzie trwała rekrutacja i powiedziała że będzie się za niego modlić. Później Ed
opowiadał, że nie wiele wiedział o modlitwie, ale mama wiedziała, a on jej
zaufał. Ed powiedział, że przybył do
kolejki rekrutacyjnej z kwotą 1 dolara 90 centów, a czesne kosztowało 80
dolarów. Powiedziano mu, że tyle jest potrzebne, by się zarejestrować. Mówił,
że ustawił się w tej kolejce z 1 dolarem i 90 centami w kieszeni jednak w
głowie miał głos, diabeł powiedział mu, by wyszedł z kolejki, bo nie ma
odpowiedniej sumy. Ale z drugiej strony głowy przypomniał sobie głos mamy, że
będzie się o niego modlić. Kolejka się przesuwała i pozostała tylko jedna osoba
przed Edem w kolejce. Ciągle miał myśli, by wyjść z kolejki, czym bliżej
rejestracji, tym bardziej się denerwował, ale stał, bo pamiętał że mama będzie
się modlić.
Jak
był już bardzo blisko rejestracji i niemal miał podchodzić, ktoś podszedł do
niego i chwycił go za ramię, okazało się, że to jeden z pracowników uczelni dr.
Drew. Zapytał się go jak się nazywa i czy już zapłacił. Okazało się że szukał
go cały ranek. Powiedział że uczelnia chce mu zaproponować czteroletnie
stypendium, które opłaci pokój i wyżywienie i da mu trzydzieści dolarów
miesięcznie. Wiedział, że było to możliwe, bo jego mam modliła się o niego.
Wyjaśnienie przypowieści
Tak
i nas Pan Jezus wzywa do gorliwej modlitwy. Najpierw przedstawił uczniom jak
powinni się modlić na przykładzie modlitwy „Ojcze Nasz”, która jest dla nas wzorem
modlitwy. A teraz Pan mówi jaką postawę powinniśmy mieć w modlitwie.
Przedstawia
podobieństwo które ma na celu zobrazować słuchaczom jak powinna wyglądać
skuteczna modlitwa.
Pan
mówi o tym, że pewien człowiek ma przyjaciela i idzie do niego o północy, by
prosić go o chleb, bo przyjechał do niego niespodziewanie gość, który był w
podróży i z powodu nieprzygotowania nie może go ugościć. W kulturze wschodu
ugoszczenie przyjaciela było czymś bardzo ważnym, a relacje sąsiedzkie były
dosyć silne. Gdy robiono chleb, to robiono na kilka dni, ale gdy nie
spodziewałeś się wizyty gości, to mogłeś być nieprzygotowany. Nie było sklepów
nocnych, gdzie mógłbyś uzupełnić zaopatrzenie jedyna możliwość to iść do swego
sąsiada.
Ale
pora jest bardzo nieciekawa, środek nocy, północ. W dzisiejszych czasach w
dobie elektryczności kiedy ludzie do późna oglądają telewizje, czytają, czy przeglądają
Internet może nie wydawać się to bardzo drastyczne, ale wtedy nic takiego nie
było, wszyscy już spali. Następny dzień zaczynano wcześnie rano, 6 lub 5 godz,
by jak najwięcej dnia wykorzystać. Tak więc północ, to nie jest dobry czas na
wizytę. My też nie chcemy dzwonić do ludzi po pewnej godzinie lub w jakiś
sposób ich niepokoić zbyt późno, bo to mogłoby ich rozdrażnić. Nawet nasi
przyjaciele mogliby być niezadowoleni gdybyśmy ich niepokoili w nocnych
godzinach. Gdy ktoś dobijałaby się do nas o północy lub później, to pewnie pomyślelibyśmy,
że to jakaś bardzo poważna sprawa, może ktoś umiera, wypadek, coś złego się
dzieje. Tutaj nasz bohater idzie, budzi swojego znajomego, on może spodziewa
się czegoś poważnego, a ten mówi mu, że przybył po trzy bochenki chleba, bo
kolega do niego przyjechał. No nieźle, coś takiego, to mogłoby zaczekać do rana
myśli sobie i w 7 wierszu, mówi „idź sobie, nie naprzykrzaj mi się, bo już
wszystko pozamykane, a my leżymy w łóżku”.
To
jest to, czego można było się spodziewać, jak zadzwonisz do kogoś zbyt późno powiedzmy
o drugiej w nocy, lub budzisz go dzwonkiem u drzwi, by pogadać o czymś, co może
zaczekać, to pewnie się na ciebie zdenerwuje. Kilka miesięcy temu miałem taką
sytuacje, gdy jeden natrętny człowiek wydzwaniał do mnie z pretensjami o
trzeciej w nocy i musiałem go zablokować, a na telefonie widziałem ponad 40
połączeń nieodebranych.
Więc
ten jego przyjaciel mówi idź sobie, to nie jest właściwa pora, wszyscy śpimy,
drzwi zamknięte. Wtedy otworzenie drzwi często wiązało się z większym
zaangażowaniem niż dzisiaj. Najczęściej była to belka, którą zakładało na
metalowe pierścienie i wyjęcie czegoś takiego powodowało wiele hałasu. Izby
były dosyć małe, często z jednym pomieszczeniem i otworzenie drzwi wiązało się
z obudzeniem całej rodziny. To nie była komfortowa sytuacja i nakarmienie tego
przybyłego gościa mogło zaczekać do rana, raczej z głodu by nie umarł.
Ale
jak widzimy po 8 wierszu, ten
przyjaciel nie odpuścił. Pan Jezus nie opisuje nam całej dyskusji między nimi,
ale widzimy że w końcu go wysłuchuje. Najwyraźniej po słowach „idź sobie nie naprzykrzaj mi się” z (7 w) nie chciał odejść i wciąż prosił
go o te trzy chleby. Może mówił, że skoro już się obudziłeś, to co ci szkodzi
daj mi, za chwile znowu się położysz i dalej będziesz spał. W każdym razie był
taki natrętny, że w końcu mu dał. Pan Jezus mówi, że jeśli nawet nie dał mu z
tego powodu, że jest jego przyjacielem, to dał mu z tego powodu, że nie udało
mu się go zbyć (8 w).
Gdy
Pan Jezus mówi o natręctwie tego człowieka, to jest tu użyte greckie słowo „anaideia” które dosłownie oznacza zuchwałość,
natarczywość, śmiałość tego przyjaciela. Chodzi o to, że miał odwagę przyjść w
nieodpowiedniej chwili i nie dał się zbyć.
Ilustracja
którą przedstawił nam Pan Jezus ma nas zachęcać, by odważnie przychodzić do
Boga w modlitwie z różnymi sprawami, które są zgodne z Jego wolą i nie dać się
zbyć, nie dać się odesłać z kwitkiem. Nie powinniśmy myśleć, że Bóg jest zbyt
zajęty, że nas nie wysłucha, że ma mnóstwo innych spraw na głowie, że jest zbyt
wielki by zajmować się naszymi małymi sprawami. Ta historia ma nas zachęcać, by
nie rezygnować, by prosić, pukać, szukać i błagać Boga, by nas wysłuchał. Warto
tutaj pokreślić, że nasz Bóg zrobi to wcześniej i szybciej niż ten przyjaciel,
który został obudzony w nieodpowiedniej porze. Przemowa tego podobieństwa
przede wszystkim ma dotyczyć kontrastu, że Bóg jest inny niż sąsiad, skoro ten
sąsiad dał się uprosić ileż prędzej Bóg.
Po
pierwsze ten przyjaciel spał, więc wysłuchanie modlitwy wymagało od niego
obudzenia się, może jakiegoś ubrania, otworzenia dni i dopiero pożyczenie chlebów.
O
naszym Bogu dowiadujemy się z Biblii, że nigdy nie śpi, nigdy się nie męczy i
nigdy nie musi odpoczywać.
Jak
czytamy w Psalmie 121
Psalm 121:4 Oto nie drzemie Ani nie zasypia stróż
Izraela.
5
Pan stróżem twoim, Pan cieniem twoim po prawicy twojej.
6
Słońce nie będzie cię razić za dnia Ani księżyc w nocy.
7
Pan strzec cię będzie od wszelkiego zła, Strzec będzie duszy twojej.
8
Pan strzec będzie wyjścia i wejścia twego, Teraz i na wieki.
Jakże
wspaniałą obietnica, że Bóg może nas strzec zawsze, może odpowiadać na nasze
modlitwy zawsze i w każdej sytuacji. Nie ma dla Boga nieodpowiedniej pory. Nie
ma znaczenia czy jest to o północy, czy o drugiej, trzeciej rano, bo zawsze
jest nasz Pan gotowy nas wysłuchać.
Po
drugie ten sąsiad zrobił to niechętnie, nie chciał pożyczyć tych chlebów, ale
jednak uczynił to. Ale Bóg daje chętnie, bo jest hojny w obdarowywaniu (Efez 1,8).
Gdy
studiowałem ten temat i zastanawiałem się nad modlitwą zdałem sobie sprawę z
tego ile okazji do modlitwy marnujemy, ile razy moglibyśmy westchnąć do naszego
Pana w takiej czy innej sprawie lub uchwycić się Bożych obietnic których w
Biblii jest ok 36 tys. ale często
nie robimy tego z różnych przyczyn. Czasami zapominamy jak wielki i miłosierny
jest Pan. Innym razem brakuje nam wiary, niekiedy jesteśmy zbyt zajęci lub zbyt
skupieni na sobie zamiast na Bogu lub czujemy się niegodni, bo towarzyszą nam
niewyznane grzechy i tak mijają kolejne okazje, a my nie doświadczamy Bożych
odpowiedzi.
Charles
Spurgeon powiedział o tym w ten sposób w książce „Klejnoty obietnic Bożych”
„Obietnice Boże są jak czek do
zrealizowania, ale wielu wierzących nie realizuje tego czeku z różnych powodów.
Musimy z wiarą przedstawić Panu obietnicę, jak składa się czek przed okienkiem
kasy wypłat w banku. Musimy uczynić ją wartościową przez modlitwę w
oczekiwaniu, że zobaczymy jej wypełnienie. A jeśli staniemy we właściwym
momencie Banku Nieba, otrzymamy natychmiast to, o co prosiliśmy. A Jeżeli data
wypłaty okaże się późniejsza, winniśmy cierpliwie czekać; w międzyczasie możemy
jednak obietnicę uważać za gotówkę, gdyż Bank wypłaci na pewno, jak tylko
nastąpi właściwy termin. Wielu spóźnia się z położeniem życia wiary na czeku i
dlatego nic nie otrzymują: inni w błogim spokoju zwlekają z okazaniem czeku i
ci też nic nie odbiorą. Ale tu nie ma winy w obietnicy; winni są ci, którzy
obchodzą się z czekiem nierozsądnie, wbrew zasadom interesu”.
Przychodząc
w modlitwie do naszego Ojca, nie jesteśmy jakimiś natrętami od których chciałby
się On opędzić jak śpiący sąsiad, który nie chciał wstać. Wierzący w Jezusa są
Jego umiłowanymi dziećmi, są tymi którzy zwracają się do Boga „Ojcze nasz” a
Bóg, chce im dawać chętnie dobre dary i bez wypomina jak pisze Jakub w swoim
liście (Jak 1,5).
Inny
fragment Słowa Bożego wzywa, by wszelką swoją troskę, wszelką swoją obawę i
wszelką swoją potrzebę złożyć na Pana, bo On ma o nas staranie (1 Ptr 5,7).
Podobnie
mówi list do Filipian
Flipian 4:6 Nie troszczcie się o nic, ale we wszystkim w
modlitwie i błaganiach z dziękczynieniem powierzcie prośby wasze Bogu.
Pan
Jezus wręcz wzywa, by przychodzić w modlitwie z odwagą ze śmiałością będąc
pewnym, że jeśli jesteśmy odpowiednio wytrwali i modlimy się zgodnie z Bożą
wolą, to Bóg nas wysłucha.
Łukasza 11:9 A Ja wam powiadam: Proście, a będzie wam
dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam.
10
Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje, a kto szuka, znajduje, a kto
kołacze, temu otworzą.
Proś
Boga, a będzie ci dane, szukaj Jego odpowiedzi na twoją modlitwę, a znajdziesz,
szturmuj bramy nieba w modlitwie, gorliwie z zaangażowaniem jak robiła to Anna
która modliła się o syna Samuela, pukaj stukaj, a otworzą ci. Wszystkie te trzy
czasowniki są użyte w trybie rozkazującym. I znaczą tyle, że jeśli chcemy
doświadczać zwycięskiego życia modlitewnego, to mamy na wzór przyjaciela
proszącego o chleby, odważnie, bez zbędnego zwlekania, a nawet zakłopotania
wstawiać się u Boga. Pan Jezus mówi, że jak chcesz mieć wysłuchane modlitwy, to
masz tak zrobić, masz przyjść w modlitwie przed Boga i wytrwale wstawiać się do
Niego.
Po
prostu nie przestawiaj modlić się i wciąż nachodź Boga jeśli można tak
powiedzieć w jakiejś sprawie, aż do czasu kiedy zostaniesz wysłuchany. Bóg może
powiedzieć „nie” jak powiedział do
ap. Pawła, gdy prosił go o swoje uzdrowienie w 2 Kor 12,9, ale może
powiedzieć „tak” lub „poczekaj”. Módl się tak długo, aż
będziesz wiedział jaka jest Boża odp. na twoje modlitwy. Osobiście uważam, że
zbyt często i zbyt szybko rezygnujemy zniechęcając się po pierwszej próbie. W
ten sposób dowodzimy, że na wielu sprawach, które przynosimy przed Boży tron
nie zależy nam zbyt bardzo lub Bóg pokazuje nam, że nie są one dla nas zbyt istotne.
Wiele modlitw zamiast być wyrazem pragnienia naszych serc są jedynie pustymi
formułkami lub kaprysami małego dziecka które nie mają wartości przed Bogiem.
W
modlitwie powinniśmy być jak wdowa 18
rozdz. Ew. Łukasza, która nachodziła niesprawiedliwego sędziego, by wziął
ją w obronę i przez długi czas nie chciał, ale ona ciągle przychodziła i w
końcu taka była natrętna, że choć ten sędzia nie chciał, to załatwił jej
sprawę. Nie zrobił tego, bo był miłosierny, nie zrobił tego bo mu zależało na
tej kobiecie, zrobił to z powodu jej natręctwa.
Bóg
taki nie jest, Jemy zależy, On kocha nas, chce ofiarowywać nam swoje dobre dary
i mówi nie poddawaj się, nie rezygnuj, nie ulegaj zniechęceniu, proś, pukaj i
szukaj, a zobaczysz że bramy nieba w końcu się dla ciebie otworzą. Proś nie
tylko o jakieś małe rzeczy, ale miej odwagę prosić o wielkie rzeczy jak
powiedział kiedyś baptystyczny misjonarz William Carey „oczekuj wielkich rzeczy od Boga i czyń wielkie rzeczy dla Boga”. Módl
się o coś, co ciebie przerasta, co może wydać się dzisiaj niemożliwe, ale jeśli
jest to Bożą wolą, to Bóg w końcu weźmie tą modlitwę i wysłucha jej. Jak kiedyś
wysłuchał bogobojnego Korneliusza w 10
rozdz. 4 wiersz Dziejów Apostolskich, gdy anioł powiedział, że jego
modlitwy i ofiary dotarły przed oblicze Boże. Wysłucha twoich modlitw jak wysłuchał
Zachariasza i Elżbiety, kiedy podczas służby w świątyni anioł ukazał się Zachariaszowi
i powiedział do niego „że wysłuchana
została modlitwa twoja i żona twoja Elżbieta urodzi ci syna”. Musimy
wiedzieć i wierzyć, że modlitwy ludu Bożego przed Bogiem mają znaczenie i są
dla Boga miłym zapachem, który pobudza Go do działania.
W
Ks. Objawienia w 5 rozdz. 7 i 8 wierszu czytamy tak
Objawienie 5:7 I przystąpił, i wziął księgę z prawej ręki
tego, który siedział na tronie,
8
A gdy ją wziął, upadły przed Barankiem cztery postacie i dwudziestu
czterech starców, a każdy z nich miał harfę i złotą czaszę pełną wonności; są
to modlitwy świętych.
Starcy
trzymają przed Bogiem złote misy, złote naczynia w których są gromadzone modlitwy
świętych. Modlitwy wyławiające Boga, wywyższające, dziękczynne jak i nasze
prośby oraz błagania. W starym Testamencie kapłani używali różnych wonności,
zapachów kadzideł i czynili to dwa razy dziennie. Zapach miał przechodzić do Miejsca
Najświętszego przed oblicze Boże i symbolizował on modlitwy sług Bożych. Bóg
chce żebym ja się modlił, Bóg chce żebyś ty się modlił, On chce żeby cały
kościół się modlił. Tak przez modlitwę się rodzi komunia, zjednoczenia,
wspólnota z Bogiem.
Zwróćmy
uwagę, że zarówno w 9 jak i w 10 wierszu
Pan Jezus powtarza to samo tylko trochę innymi słowami. Widźmy w nauczaniu Pana
Jezusa, że często stosuje tą zasadę, by ci którzy go słuchają zapamiętali, co
chciał im przekazać. W kulturze Żydowskiej powtarzanie było częstą formą przekazywania informacji, dzisiaj
już wiadomo że ludzki umysł o wiele łatwiej zapamiętuje przekaz, gdy jest w
odpowiedni sposób powtórzony.
Troska Boga o swoje dzieci
Następnie
pan Jezus daje kolejny przykład którym jest ziemski Ojciec w wierszach 11-13, który daje dobre dary
swoim dzieciom, nie jest dla nich złośliwy i nigdy nie chce z nich zadrwić. Pan
mówi - popatrzcie na siebie jak wy troszczycie się o swoje dzieci, jak dbacie o
to, by miały co zjeść i zapewniacie im bezpieczeństwo, a Bóg który jest o wiele
wspanialszym Ojcem niż jakikolwiek ziemski ojciec nie miałby troszczyć się o
swoje dzieci i odpowiadać na ich modlitwy? To byłoby niedorzeczne, gdyby tak
czynił, byłby wtedy okrutnym Bogiem gorszym od swego stworzenia.
Gdy
dziecko prosi ciebie o chleb, bo jest głodne, to co mu dasz? Dasz mu kamień i
będziesz się z niego śmiał? Nie, każdy przeciętny rodzic da dziecku chleb i
nakarmi go. A gdy będzie cię prosił o rybę o mięso, to nie dasz mu węża,
trucizny która mogłaby go zabić. Nie
będziesz się przyglądał jak zaraz w konwulsjach umrze i cieszył się z tego. A
gdy będzie cię prosił o jajko, to nie dasz mu skorpiona. Zwinięte skorpiony w rejonie
bliskiego wschodu mogły przypominać jajko stąd to porównanie Pana Jezusa. To więc,
nie wystawisz swojego dziecka na niebezpieczeństwo, ale wprost przeciwnie
będziesz je chronił, by nie stało mu się nic złego.
Teraz
Pan Jezus mówi - pomyśl, skoro my źli w znaczeniu grzeszni
ludzie, niedoskonali w swoim rodzicielstwie, często zawodzący, potrafimy
troszczyć się o nasze dzieci. Dajemy im dobre rzeczy, gdy nas proszą, dajemy im
chętnie, to jakże Bóg nie maiłby dać tym, którzy Go proszą? Daje im chętnie,
Daje im Ducha Św. który jest w nich źródłem mocy przynoszącym pocieszenie, miłość,
wzmocnienie, mądrość, odwagę i wytrwałość. Jakże Bóg, który jest doskonałym
ojcem mógłby być tak okrutny i nie wysłuchiwać modlitw swoich dzieci, czy drwić
z nich lub ich nie ratować, gdy potrzebują Jego pomocy? Nie, Bóg nie może tak
czynić, bo jest kochającym Ojcem mającym doskonałą miłość do swoich dzieci. Jest
Ojcem pełnym miłosierdzia, przebaczenia, troski, współczucia. Ojcem o wiele
bardziej kochającym niż ktokolwiek z nas, niż najlepszy ziemski ojciec jakiego mógłbyś
sobie wyobrazić.
Więc
skoro mamy takiego wspaniałego Ojca, to przychodźmy w modlitwie do Niego
odważnie. Przychodźmy chętnie bez obaw jak mówi słowo Boże, przystąpmy z ufną
odwagą do tronu łaski, byśmy mogli otrzymać pomoc w stosownej porze (Hebr 4,16), a z pewnością nie
zostaniemy odesłani z kwitkiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz