5.03.2020

Zwycięska modlitwa Ew. Łukasza 11,5-13



Drodzy dzisiaj chciałbym byśmy przyjrzeli się jak Słowo Boże wzywa nas do modlitwy i mówi o jej mocy. Bóg dał nam wielkie narzędzie przez które możemy mieć wpływ na losy poszczególnych ludzi, a nawet świata. Charles Spurgeon znany kaznodzieja XIX w powiedział o modlitwie że „modlitwa porusza ramię które porusza świat”.  Czasami może nam się wydawać, że skoro Bóg jest suwerenny i ma swój doskonały plan, to czy jest sens się modlić? Przecież Bóg i tak wykona swoją wolę, to więc, czy moja modlitwa coś może zmienić w Bożym planie? Tu chce wyraźnie powiedzieć, że mamy się modlić, bo do tego wzywa na Słowo Boże, a my jako dzieci Boże mamy być Mu posłuszni. A druga rzecz, to nasza modlitwa nie zmienia Bożego planu, ale wszystkie chrześcijańskie wysłuchane modlitwy w nim są ujęte i Bóg używa ich do realizacji swojego wielkiego dzieła czego nie potrafimy dokładnie zrozumieć. Bóg nie tylko ustanowił cel, ale również środek do celu i w realizacji swego celu zaplanował nasz udział. A jednak tak jest, że Bóg wie wszystko od początku do końca i wszystko doskonale zaplanował. Wie kiedy będziemy się modlić, jeszcze nie ma Słowa na naszym języku, a Bóg już je całe zna (Ps 139,4). Wie o co będziemy się modlić, wie  jak gorliwie będziemy się modlić i czy nasze modlitwy będą mogły być wysłuchane. Bóg używa też naszych modlitw do budowania naszej wiary, bo w wierze pielgrzymujemy, a nie w oglądaniu (2 Kor 5,7). Jednak dążymy do tego, by nasza wiara była tak mocna byśmy przez nią widzieli to, czego jeszcze nie można zobaczyć. Więc, gdy widzimy jak Pan w swej łasce wysłuchuje naszego wołania do Niego, to nasza wiara się utwierdza, staje się śmielsza, bardziej odważna, gorliwa i mamy więcej zapału w naszym życiu, by szukać Boga i Jego woli. Sugeruje że tym bardziej powinniśmy to czynić, gdy widzimy różne nagłe zmiany na świcie, choćby ostatnie nowe choroby, większa niemoralność i coraz większy rozkład tego świata. Tym bardziej powinniśmy to czynić, gdy widzimy, że Dzień Pański się przybliża. W ten sposób mamy czuwać i prosić naszego Pana o wzmocnienie i posilenie. Gdzie szukać bezpiecznej przystani w tym niepewnym świecie, jeśli nie w opiece miłosiernego Boga Ojca i Pana naszego Jezusa Chrystusa. Przypomnijmy sobie, że gdy król Nebukadnesar miał sen o wielkim posągu i odrywającym się kamieniu który go zniszczył, to kazał swoim magom wytłumaczyć go, jednak nikt nie potrafił. Wtedy król zagroził, że wszystkich zabije, ale Daniel zebrał swoich towarzyszy i się modlił. To jest odpowiedź, co powinniśmy robić w chwilach kryzysu, modlić się.
Kiedyś słyszałem świadectwo pastora baptystycznego Eda Hilla, który pełnił służbę w kościele Baptystów w Los Angeles i służył przy kampaniach ewangelizacyjnych Billego Grahama. Opowiadał o tym jak gorliwa modlitwa jego mamy zmieniła jego życie. Mówił, że jego mama była prostą kobietą, ale rozumiała znaczenie wielkiej mocy modlitwy. Była czarnoskóra w początku XX wieku w USA. Dla Afroamerykanów w Stanach, to były ciężkie czasy i nie mogli zbyt wile spodziewać się od życia. Niemalże cudem było jak ukończyli szkołę podstawową, jednak mama Eda, wymarzyła dla swojego syna inny los, chciała żeby ukończył studia i ciągle się o to modliła i zachęcała Eda by się nie poddawał.
W wyniku jej modlitw Ed jako jedyny czarnoskóry w szkole ukończył szkołę średnią, ale jego mama zachęcała go by jechał i dostał się na studia. Zabrała go na dworzec autobusowy dała mu 5 dolarów, by zapisał się na uniwersytet w Teksasie, gdzie trwała rekrutacja i powiedziała że będzie się za niego modlić. Później Ed opowiadał, że nie wiele wiedział o modlitwie, ale mama wiedziała, a on jej zaufał.  Ed powiedział, że przybył do kolejki rekrutacyjnej z kwotą 1 dolara 90 centów, a czesne kosztowało 80 dolarów. Powiedziano mu, że tyle jest potrzebne, by się zarejestrować. Mówił, że ustawił się w tej kolejce z 1 dolarem i 90 centami w kieszeni jednak w głowie miał głos, diabeł powiedział mu, by wyszedł z kolejki, bo nie ma odpowiedniej sumy. Ale z drugiej strony głowy przypomniał sobie głos mamy, że będzie się o niego modlić. Kolejka się przesuwała i pozostała tylko jedna osoba przed Edem w kolejce. Ciągle miał myśli, by wyjść z kolejki, czym bliżej rejestracji, tym bardziej się denerwował, ale stał, bo pamiętał że mama będzie się modlić.
Jak był już bardzo blisko rejestracji i niemal miał podchodzić, ktoś podszedł do niego i chwycił go za ramię, okazało się, że to jeden z pracowników uczelni dr. Drew. Zapytał się go jak się nazywa i czy już zapłacił. Okazało się że szukał go cały ranek. Powiedział że uczelnia chce mu zaproponować czteroletnie stypendium, które opłaci pokój i wyżywienie i da mu trzydzieści dolarów miesięcznie. Wiedział, że było to możliwe, bo jego mam modliła się o niego.

Wyjaśnienie przypowieści
Tak i nas Pan Jezus wzywa do gorliwej modlitwy. Najpierw przedstawił uczniom jak powinni się modlić na przykładzie modlitwy „Ojcze Nasz”, która jest dla nas wzorem modlitwy. A teraz Pan mówi jaką postawę powinniśmy mieć w modlitwie.
Przedstawia podobieństwo które ma na celu zobrazować słuchaczom jak powinna wyglądać skuteczna modlitwa.    
Pan mówi o tym, że pewien człowiek ma przyjaciela i idzie do niego o północy, by prosić go o chleb, bo przyjechał do niego niespodziewanie gość, który był w podróży i z powodu nieprzygotowania nie może go ugościć. W kulturze wschodu ugoszczenie przyjaciela było czymś bardzo ważnym, a relacje sąsiedzkie były dosyć silne. Gdy robiono chleb, to robiono na kilka dni, ale gdy nie spodziewałeś się wizyty gości, to mogłeś być nieprzygotowany. Nie było sklepów nocnych, gdzie mógłbyś uzupełnić zaopatrzenie jedyna możliwość to iść do swego sąsiada.
Ale pora jest bardzo nieciekawa, środek nocy, północ. W dzisiejszych czasach w dobie elektryczności kiedy ludzie do późna oglądają telewizje, czytają, czy przeglądają Internet może nie wydawać się to bardzo drastyczne, ale wtedy nic takiego nie było, wszyscy już spali. Następny dzień zaczynano wcześnie rano, 6 lub 5 godz, by jak najwięcej dnia wykorzystać. Tak więc północ, to nie jest dobry czas na wizytę. My też nie chcemy dzwonić do ludzi po pewnej godzinie lub w jakiś sposób ich niepokoić zbyt późno, bo to mogłoby ich rozdrażnić. Nawet nasi przyjaciele mogliby być niezadowoleni gdybyśmy ich niepokoili w nocnych godzinach. Gdy ktoś dobijałaby się do nas o północy lub później, to pewnie pomyślelibyśmy, że to jakaś bardzo poważna sprawa, może ktoś umiera, wypadek, coś złego się dzieje. Tutaj nasz bohater idzie, budzi swojego znajomego, on może spodziewa się czegoś poważnego, a ten mówi mu, że przybył po trzy bochenki chleba, bo kolega do niego przyjechał. No nieźle, coś takiego, to mogłoby zaczekać do rana myśli sobie i w 7 wierszu, mówi „idź sobie, nie naprzykrzaj mi się, bo już wszystko pozamykane, a my leżymy w łóżku”.
To jest to, czego można było się spodziewać, jak zadzwonisz do kogoś zbyt późno powiedzmy o drugiej w nocy, lub budzisz go dzwonkiem u drzwi, by pogadać o czymś, co może zaczekać, to pewnie się na ciebie zdenerwuje. Kilka miesięcy temu miałem taką sytuacje, gdy jeden natrętny człowiek wydzwaniał do mnie z pretensjami o trzeciej w nocy i musiałem go zablokować, a na telefonie widziałem ponad 40 połączeń nieodebranych.  
Więc ten jego przyjaciel mówi idź sobie, to nie jest właściwa pora, wszyscy śpimy, drzwi zamknięte. Wtedy otworzenie drzwi często wiązało się z większym zaangażowaniem niż dzisiaj. Najczęściej była to belka, którą zakładało na metalowe pierścienie i wyjęcie czegoś takiego powodowało wiele hałasu. Izby były dosyć małe, często z jednym pomieszczeniem i otworzenie drzwi wiązało się z obudzeniem całej rodziny. To nie była komfortowa sytuacja i nakarmienie tego przybyłego gościa mogło zaczekać do rana, raczej z głodu by nie umarł.
Ale jak widzimy po 8 wierszu, ten przyjaciel nie odpuścił. Pan Jezus nie opisuje nam całej dyskusji między nimi, ale widzimy że w końcu go wysłuchuje. Najwyraźniej po słowach „idź sobie nie naprzykrzaj mi się” z (7 w) nie chciał odejść i wciąż prosił go o te trzy chleby. Może mówił, że skoro już się obudziłeś, to co ci szkodzi daj mi, za chwile znowu się położysz i dalej będziesz spał. W każdym razie był taki natrętny, że w końcu mu dał. Pan Jezus mówi, że jeśli nawet nie dał mu z tego powodu, że jest jego przyjacielem, to dał mu z tego powodu, że nie udało mu się go zbyć (8 w).      
Gdy Pan Jezus mówi o natręctwie tego człowieka, to jest tu użyte greckie słowo „anaideia” które dosłownie oznacza zuchwałość, natarczywość, śmiałość tego przyjaciela. Chodzi o to, że miał odwagę przyjść w nieodpowiedniej chwili i nie dał się zbyć.
Ilustracja którą przedstawił nam Pan Jezus ma nas zachęcać, by odważnie przychodzić do Boga w modlitwie z różnymi sprawami, które są zgodne z Jego wolą i nie dać się zbyć, nie dać się odesłać z kwitkiem. Nie powinniśmy myśleć, że Bóg jest zbyt zajęty, że nas nie wysłucha, że ma mnóstwo innych spraw na głowie, że jest zbyt wielki by zajmować się naszymi małymi sprawami. Ta historia ma nas zachęcać, by nie rezygnować, by prosić, pukać, szukać i błagać Boga, by nas wysłuchał. Warto tutaj pokreślić, że nasz Bóg zrobi to wcześniej i szybciej niż ten przyjaciel, który został obudzony w nieodpowiedniej porze. Przemowa tego podobieństwa przede wszystkim ma dotyczyć kontrastu, że Bóg jest inny niż sąsiad, skoro ten sąsiad dał się uprosić ileż prędzej Bóg.
Po pierwsze ten przyjaciel spał, więc wysłuchanie modlitwy wymagało od niego obudzenia się, może jakiegoś ubrania, otworzenia dni i dopiero pożyczenie chlebów.
O naszym Bogu dowiadujemy się z Biblii, że nigdy nie śpi, nigdy się nie męczy i nigdy nie musi odpoczywać.
Jak czytamy w Psalmie 121
Psalm 121:4  Oto nie drzemie Ani nie zasypia stróż Izraela.
5  Pan stróżem twoim, Pan cieniem twoim po prawicy twojej.
6  Słońce nie będzie cię razić za dnia Ani księżyc w nocy.
7  Pan strzec cię będzie od wszelkiego zła, Strzec będzie duszy twojej.
8  Pan strzec będzie wyjścia i wejścia twego, Teraz i na wieki.
Jakże wspaniałą obietnica, że Bóg może nas strzec zawsze, może odpowiadać na nasze modlitwy zawsze i w każdej sytuacji. Nie ma dla Boga nieodpowiedniej pory. Nie ma znaczenia czy jest to o północy, czy o drugiej, trzeciej rano, bo zawsze jest nasz Pan gotowy nas wysłuchać.
Po drugie ten sąsiad zrobił to niechętnie, nie chciał pożyczyć tych chlebów, ale jednak uczynił to. Ale Bóg daje chętnie, bo jest hojny w obdarowywaniu (Efez 1,8).
Gdy studiowałem ten temat i zastanawiałem się nad modlitwą zdałem sobie sprawę z tego ile okazji do modlitwy marnujemy, ile razy moglibyśmy westchnąć do naszego Pana w takiej czy innej sprawie lub uchwycić się Bożych obietnic których w Biblii jest ok 36 tys. ale często nie robimy tego z różnych przyczyn. Czasami zapominamy jak wielki i miłosierny jest Pan. Innym razem brakuje nam wiary, niekiedy jesteśmy zbyt zajęci lub zbyt skupieni na sobie zamiast na Bogu lub czujemy się niegodni, bo towarzyszą nam niewyznane grzechy i tak mijają kolejne okazje, a my nie doświadczamy Bożych odpowiedzi.
Charles Spurgeon powiedział o tym w ten sposób w książce „Klejnoty obietnic Bożych”
„Obietnice Boże są jak czek do zrealizowania, ale wielu wierzących nie realizuje tego czeku z różnych powodów. Musimy z wiarą przedstawić Panu obietnicę, jak składa się czek przed okienkiem kasy wypłat w banku. Musimy uczynić ją wartościową przez modlitwę w oczekiwaniu, że zobaczymy jej wypełnienie. A jeśli staniemy we właściwym momencie Banku Nieba, otrzymamy natychmiast to, o co prosiliśmy. A Jeżeli data wypłaty okaże się późniejsza, winniśmy cierpliwie czekać; w międzyczasie możemy jednak obietnicę uważać za gotówkę, gdyż Bank wypłaci na pewno, jak tylko nastąpi właściwy termin. Wielu spóźnia się z położeniem życia wiary na czeku i dlatego nic nie otrzymują: inni w błogim spokoju zwlekają z okazaniem czeku i ci też nic nie odbiorą. Ale tu nie ma winy w obietnicy; winni są ci, którzy obchodzą się z czekiem nierozsądnie, wbrew zasadom interesu”.
Przychodząc w modlitwie do naszego Ojca, nie jesteśmy jakimiś natrętami od których chciałby się On opędzić jak śpiący sąsiad, który nie chciał wstać. Wierzący w Jezusa są Jego umiłowanymi dziećmi, są tymi którzy zwracają się do Boga „Ojcze nasz” a Bóg, chce im dawać chętnie dobre dary i bez wypomina jak pisze Jakub w swoim liście (Jak 1,5).
Inny fragment Słowa Bożego wzywa, by wszelką swoją troskę, wszelką swoją obawę i wszelką swoją potrzebę złożyć na Pana, bo On ma o nas staranie (1 Ptr 5,7).
Podobnie mówi list do Filipian
Flipian 4:6  Nie troszczcie się o nic, ale we wszystkim w modlitwie i błaganiach z dziękczynieniem powierzcie prośby wasze Bogu.
Pan Jezus wręcz wzywa, by przychodzić w modlitwie z odwagą ze śmiałością będąc pewnym, że jeśli jesteśmy odpowiednio wytrwali i modlimy się zgodnie z Bożą wolą, to Bóg nas wysłucha.
Łukasza 11:9  A Ja wam powiadam: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam.
10  Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje, a kto szuka, znajduje, a kto kołacze, temu otworzą.   
Proś Boga, a będzie ci dane, szukaj Jego odpowiedzi na twoją modlitwę, a znajdziesz, szturmuj bramy nieba w modlitwie, gorliwie z zaangażowaniem jak robiła to Anna która modliła się o syna Samuela, pukaj stukaj, a otworzą ci. Wszystkie te trzy czasowniki są użyte w trybie rozkazującym. I znaczą tyle, że jeśli chcemy doświadczać zwycięskiego życia modlitewnego, to mamy na wzór przyjaciela proszącego o chleby, odważnie, bez zbędnego zwlekania, a nawet zakłopotania wstawiać się u Boga. Pan Jezus mówi, że jak chcesz mieć wysłuchane modlitwy, to masz tak zrobić, masz przyjść w modlitwie przed Boga i wytrwale wstawiać się do Niego.
Po prostu nie przestawiaj modlić się i wciąż nachodź Boga jeśli można tak powiedzieć w jakiejś sprawie, aż do czasu kiedy zostaniesz wysłuchany. Bóg może powiedzieć „nie” jak powiedział do ap. Pawła, gdy prosił go o swoje uzdrowienie w 2 Kor 12,9, ale  może powiedzieć „tak” lub „poczekaj”. Módl się tak długo, aż będziesz wiedział jaka jest Boża odp. na twoje modlitwy. Osobiście uważam, że zbyt często i zbyt szybko rezygnujemy zniechęcając się po pierwszej próbie. W ten sposób dowodzimy, że na wielu sprawach, które przynosimy przed Boży tron nie zależy nam zbyt bardzo lub Bóg pokazuje nam, że nie są one dla nas zbyt istotne. Wiele modlitw zamiast być wyrazem pragnienia naszych serc są jedynie pustymi formułkami lub kaprysami małego dziecka które nie mają wartości przed Bogiem.
W modlitwie powinniśmy być jak wdowa 18 rozdz. Ew. Łukasza, która nachodziła niesprawiedliwego sędziego, by wziął ją w obronę i przez długi czas nie chciał, ale ona ciągle przychodziła i w końcu taka była natrętna, że choć ten sędzia nie chciał, to załatwił jej sprawę. Nie zrobił tego, bo był miłosierny, nie zrobił tego bo mu zależało na tej kobiecie, zrobił to z powodu jej natręctwa.
Bóg taki nie jest, Jemy zależy, On kocha nas, chce ofiarowywać nam swoje dobre dary i mówi nie poddawaj się, nie rezygnuj, nie ulegaj zniechęceniu, proś, pukaj i szukaj, a zobaczysz że bramy nieba w końcu się dla ciebie otworzą. Proś nie tylko o jakieś małe rzeczy, ale miej odwagę prosić o wielkie rzeczy jak powiedział kiedyś baptystyczny misjonarz  William Carey „oczekuj wielkich rzeczy od Boga i czyń wielkie rzeczy dla Boga”. Módl się o coś, co ciebie przerasta, co może wydać się dzisiaj niemożliwe, ale jeśli jest to Bożą wolą, to Bóg w końcu weźmie tą modlitwę i wysłucha jej. Jak kiedyś wysłuchał bogobojnego Korneliusza w 10 rozdz. 4 wiersz Dziejów Apostolskich, gdy anioł powiedział, że jego modlitwy i ofiary dotarły przed oblicze Boże. Wysłucha twoich modlitw jak wysłuchał Zachariasza i Elżbiety, kiedy podczas służby w świątyni anioł ukazał się Zachariaszowi i powiedział do niego „że wysłuchana została modlitwa twoja i żona twoja Elżbieta urodzi ci syna”. Musimy wiedzieć i wierzyć, że modlitwy ludu Bożego przed Bogiem mają znaczenie i są dla Boga miłym zapachem, który pobudza Go do działania.
W Ks. Objawienia w 5 rozdz. 7 i 8 wierszu czytamy tak
Objawienie 5:7  I przystąpił, i wziął księgę z prawej ręki tego, który siedział na tronie,
8  A gdy ją wziął, upadły przed Barankiem cztery postacie i dwudziestu czterech starców, a każdy z nich miał harfę i złotą czaszę pełną wonności; są to modlitwy świętych.
Starcy trzymają przed Bogiem złote misy, złote naczynia w których są gromadzone modlitwy świętych. Modlitwy wyławiające Boga, wywyższające, dziękczynne jak i nasze prośby oraz błagania. W starym Testamencie kapłani używali różnych wonności, zapachów kadzideł i czynili to dwa razy dziennie. Zapach miał przechodzić do Miejsca Najświętszego przed oblicze Boże i symbolizował on modlitwy sług Bożych. Bóg chce żebym ja się modlił, Bóg chce żebyś ty się modlił, On chce żeby cały kościół się modlił. Tak przez modlitwę się rodzi komunia, zjednoczenia, wspólnota z Bogiem.   
Zwróćmy uwagę, że zarówno w 9 jak i w 10 wierszu Pan Jezus powtarza to samo tylko trochę innymi słowami. Widźmy w nauczaniu Pana Jezusa, że często stosuje tą zasadę, by ci którzy go słuchają zapamiętali, co chciał im przekazać. W kulturze Żydowskiej powtarzanie było  częstą formą przekazywania informacji, dzisiaj już wiadomo że ludzki umysł o wiele łatwiej zapamiętuje przekaz, gdy jest w odpowiedni sposób powtórzony.

Troska Boga o swoje dzieci
Następnie pan Jezus daje kolejny przykład którym jest ziemski Ojciec w wierszach 11-13, który daje dobre dary swoim dzieciom, nie jest dla nich złośliwy i nigdy nie chce z nich zadrwić. Pan mówi - popatrzcie na siebie jak wy troszczycie się o swoje dzieci, jak dbacie o to, by miały co zjeść i zapewniacie im bezpieczeństwo, a Bóg który jest o wiele wspanialszym Ojcem niż jakikolwiek ziemski ojciec nie miałby troszczyć się o swoje dzieci i odpowiadać na ich modlitwy? To byłoby niedorzeczne, gdyby tak czynił, byłby wtedy okrutnym Bogiem gorszym od swego stworzenia.
Gdy dziecko prosi ciebie o chleb, bo jest głodne, to co mu dasz? Dasz mu kamień i będziesz się z niego śmiał? Nie, każdy przeciętny rodzic da dziecku chleb i nakarmi go. A gdy będzie cię prosił o rybę o mięso, to nie dasz mu węża, trucizny która mogłaby go zabić.  Nie będziesz się przyglądał jak zaraz w konwulsjach umrze i cieszył się z tego. A gdy będzie cię prosił o jajko, to nie dasz mu skorpiona. Zwinięte skorpiony w rejonie bliskiego wschodu mogły przypominać jajko stąd to porównanie Pana Jezusa. To więc, nie wystawisz swojego dziecka na niebezpieczeństwo, ale wprost przeciwnie będziesz je chronił, by nie stało mu się nic złego.
Teraz Pan Jezus mówi -   pomyśl, skoro my źli w znaczeniu grzeszni ludzie, niedoskonali w swoim rodzicielstwie, często zawodzący, potrafimy troszczyć się o nasze dzieci. Dajemy im dobre rzeczy, gdy nas proszą, dajemy im chętnie, to jakże Bóg nie maiłby dać tym, którzy Go proszą? Daje im chętnie, Daje im Ducha Św. który jest w nich źródłem mocy przynoszącym pocieszenie, miłość, wzmocnienie, mądrość, odwagę i wytrwałość. Jakże Bóg, który jest doskonałym ojcem mógłby być tak okrutny i nie wysłuchiwać modlitw swoich dzieci, czy drwić z nich lub ich nie ratować, gdy potrzebują Jego pomocy? Nie, Bóg nie może tak czynić, bo jest kochającym Ojcem mającym doskonałą miłość do swoich dzieci. Jest Ojcem pełnym miłosierdzia, przebaczenia, troski, współczucia. Ojcem o wiele bardziej kochającym niż ktokolwiek z nas, niż najlepszy ziemski ojciec jakiego mógłbyś sobie wyobrazić.  
Więc skoro mamy takiego wspaniałego Ojca, to przychodźmy w modlitwie do Niego odważnie. Przychodźmy chętnie bez obaw jak mówi słowo Boże, przystąpmy z ufną odwagą do tronu łaski, byśmy mogli otrzymać pomoc w stosownej porze (Hebr 4,16), a z pewnością nie zostaniemy odesłani z kwitkiem.

Brak komentarzy:

Łączna liczba wyświetleń