W 2 Ks. Królewskiej w 24 rozdz. czytamy jak król Babiloński Nebukadnesar wyruszył przeciw judzie i zdobył ją. Uprowadził również do niewoli wielu Izraelitów, a także króla Judy Jechojahina, o którym wcześniej czytamy w 2 Kr 24,8-9, że miał osiemnaście lat, kiedy wstąpił na tron królewski i panował tylko trzy miesiące w Jeruzalemie. Pomimo tak krótkiego panowania Słowo Boże wystawia mu świadectwo, że czynił on to, co złe w oczach Pana jak jego ojciec Jechojakim. To więc panowało w Judzie bałwochwalstwo, przelew krwi, wyzysk, oszustwo, instrumentalnie traktowanie Boga i wiele innych grzechów. W końcu stało się to, co Bóg już zapowiadał od dawana przez proroków, że jeśli Juda się nie upamięta, to Pan sprawi, że zostanie ukarana i uprowadzona do niewoli jak wcześniej królestwo północne Izaraela. Młody król, osiemnastolatek został uprowadzony do Babilonu i wtrącony do więzienia. Nie tylko on, ale również wielu innych, tysiące Izraelitów zostało zabranych ze swego domu do niewoli, a ich domy oraz świątynia spalona 2 Kr 25,9. Mnóstwo ludzi zginęło, rodziny zostały rozdzielone, był wszechobecny smutek i płacz. Szczególnie dla ludzi kochających Boga musiało być to dotkliwe, kiedy nie tylko cierpieli z powodu upadku narodu, uprowadzenia króla, ale również w wyniku upadku świątyni, zaniechania kultu i braku ratunku od Pana.
Ale
pomimo uprowadzenia do Babilonu Bóg nie zapomniał o swoim ludzie i nawet tam
wyświadczał im dobro. Błogosławił miastom w których się osiedlili, a także
uczynił coś, co musiało być dla nich wielkim pocieszeniem – uwolnił Pan po 37
latach od uprowadzenia ich króla Jehojachima, który miał już wtedy 55 lat o czy
czytamy w 2 Król 25,27-30.
Nie
wiemy dokładnie w jakich okolicznościach doszło do uwolnienia z więzienia
Jehojachima, ale z pewnością musiało to być coś, co tchnęło nadzieje w serce
ludu Bożego. Widzimy, że uwolnił go syn Nebukadnesara Ewil- Merodach i uczynił
to w roku przejęcia władzy w Babilonie. Prawdopodobnie był to jeden z jego
pierwszych dekretów. Istnieją żydowskie zapisy, które twierdzą, że nowy król
przebywał przez jakiś czas w więzieniu i tam zaprzyjaźnił się z królem judzkim,
jednak nie są one potwierdzone przez inne źródła historyczne i Biblię. Merodach
nie tylko uwolnił z więzienia Jechojahima, ale przyjaźnie z nim rozmawiał,
darzył go sympatią, a nawet wyniósł go wyżej niż innych królów, którzy rządzili
prowincjami w Babilonie. Zdjął z niego więzienne szmaty i ubrał go w królewskie
szaty, a nawet dał mu utrzymanie do końca jego życia ze stołu królewskiego.
Jestem pewny, że Słowo Boże o tym wspomina, bo było to coś niezwykłego,
niesamowitego, co spowodowało, że uprowadzony Boży lud mógł widzieć przez tą
łaskę okazaną królowi iskierkę nadziei, że jednak Pan troszczy się o nich i
pomimo niewoli nie opuścił swojego ludu. Wyraźnie możemy dostrzec w tej
niezwykłej odmianie losu króla Judzkiego rękę Bożej opatrzności. Szczególnie,
gdy popatrzymy na tą sytuacje w kontekście jakim jest umieszczona. Zarówno w Ks. Królewskiej jak i w Ks. Jeremiasza 52,31-34
gdzie się znajduje jest wspomniana zaraz po tragicznych wydarzeniach zniszczenia
Judy. W ten sposób Bóg pociesza swój lud i daje im nadzieję, że lina królewska
Dawida z której ma się urodzić przyszły Mesjasz nie będzie zapomniana.
Zobaczmy
jaki Bóg jest dobry dla swego ludu - nawet wtedy, gdy każe ich w gniewie od
razu wskazuje na swoje miłosierdzie dając nadzieje na okazanie łaski i
przyjście Mesjasza.
Podobnie też Bóg czyni po tym, gdy Adam z Ewą okazują Panu nieposłuszeństwo przez zarwanie owocu z drzewa poznania dobra i zła. Po tym akcie buntu Adam z Ewą zostają srogo ukarani. Jednak gdy Pan Objawia swój gniew wobec nich, to też daje im iskierkę nadziei zapowiadając, że kiedyś urodzi się z kobiety potomek, który zgniecie głowę szatana Rodz. 3,15 mówiąc w ten sposób o przyszłym zwycięstwie Pana Jezusa na Krzyżu w którym mamy odkupienie i życie wieczne. Zobaczmy, że nawet jak Bóg nas karci, jak wylewa na nas swój gniew, to celem jego działania jest skłonienie nas do nawrócenia, by okazać nam miłosierdzie. Jestem pewny, że tylko nasz Bóg jest taki, że w gniewie daje swojemu ludowi nadzieje. Dzisiaj ta nadzieje jest w Jezusie Chrystusie. Wszyscy możemy się utożsamić z Jehojachimem, który 37 lat siedział w wwiezieniu, ale Pan w jednej chwili odmienił jego los. To wskazuje nam na łaskę jaką Bóg chce okazać i okazuje ludziom w Jezusie Chrystusie. Każdy z nas był lub jest w niewoli grzechu. Być może ta niewola trwa już bardzo długo, może 37 lat lub więcej. Jednak, gdy wkracza Jezus do naszego życia, to w oka mgnieniu z więźniów i niewolników czyni nas wolnymi ludźmi obdarzając życiem wiecznym. Pan Jezus powiedział w 8 rozdz. Ew. Jana, że każdy kto grzeszy jest niewolnikiem grzechu, a niewolnik nie pozostaje w domu na zawsze. Żaden grzesznik nie może czuć się bezpieczny, bo wisi nad nim Boży gniew, który objawi się w dzień sądu. Chrystus natomiast zapewnił nas, że jeśli On nas wyzwoli, to prawdziwie wolnymi będziemy. Wolnymi od mocy grzechu, Bożego gniewu, sądu i potępienia. Z pewnością uwolniony Jehijachim po 37 latach i obdarzony królewskim szacunkiem musiał czuć się wspaniale. taki wspaniały powiew wolności doskonale znała Henrietta Mears oddana naśladowczyni Jezusa i założycielka Narodowego Stowarzyszenia szkoły Niedzielnej. Powiedziała ona: „Ptak jest wolny w powietrzu. Umieść ptaka w wodzie, a on straci swoją wolność. Ryba jest wolna w wodzie, ale zostaw ją na piasku i zginie. Człowiek jest wolny w Chrystusie, ale żyjąc w grzechu umrze”. Jeśli chcemy doświadczyć wielkiej wolności, wolności w sensie duchowym jakiej doświadczył Jechojahim musimy uwierzyć i trwać w Słowie Pana Jezusa. Gdy będziemy to czynić, kiedyś podobnie jak Jechojahin, który został przeniesiony z więzienia do pałacu królewskiego, my zostaniemy przeniesieni z naszego słabego grzesznego ciała do pałacu niebiańskiego i tak już zawsze będziemy z Panem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz