Aktywne życie chrześcijańskie i skupienie na sprawach duchowych wynika z wyostrzonej świadomości jak ważne są to kwestie. Niestety dla wielu ludzi szczególnie niewierzących, a także części wierzących sprawy duchowe nie są tak ważne jak powinny być. Niewierzący i nie znający naszego Pana Jezusa Chrystusa uważają, że marnujemy czas i zajmujemy się głupstwami. Ap. Paweł powiedział, że w 1 Koryntian 1,23 że poganie ewangelię uważają za głupstwo, czyli za coś, czemu nie warto poświęcać czasu i w co nie warto się angażować. Dla ludzi niewierzących wszelkie nasze wysiłki mające na celu służyć Chrystusowi są stratą czasu.
Więc
świat jak Biblia mówi o ludziach wrogo nastawionych do ewangelii zwalcza naszą
wiarę, próbuje osłabić chrześcijańską gorliwość i wywrzeć na wierzących presje,
by odstąpili od wiary w Chrystusa. Świat również jest narzędziem Szatana do
walki z kościołem i ludźmi wierzącymi jest bowiem w jego ręku, a Słowo Boże w 2 Kor 4,4 nazywa Szatana bogiem tego
świata przez małe „b”.
Naszą
odpowiedzialnością i zadaniem jest opierać się tej presji i skupić całą swoją
uwagę na ewangelii Jezusa i jej wymaganiach. Ale i dla nas nie jest to łatwe,
bo sprawy duchowe są kwestią wiary jak mówi Pismo „pielgrzymujemy w wierze, a nie w oglądaniu” 2 Kor 5,7.
A
inny fragment w 1 liście do Koryntian 13
Rodz. Mówi, że obecnie widzimy wiele rzeczy duchowych w zagadce i jakby w
zwierciadle.
Dzisiaj
zwierciadła – lustra, które dają nam odbicie są bardzo ostre. Ale za czasów
apostoła Pawła lustra były zrobione z wypolerowanego metalu, często ze srebra.
I odbicie jakie przedstawiały było niewyraźne jakby za mgłą. Tak też teraz
widzimy sprawy duchowe obecnie zanim spotkamy się z Chrystusem.
Warto
podkreślić, że apostoł mówi to o tych, którzy wierzą i szukają Pana, o tych
którzy rozumieją ewangelie. Wiemy, że jest ona prawdziwa, znamy jej obietnice,
tęsknimy za nimi i podążamy w ich kierunku. Ale wiedza jaką mamy o Bożym
odkupieniu i przyszłej chwale jest dla nas cząstkowa – nawet dla nas.
Niestety
jako chrześcijanie możemy nawet tak nieostrą ostrość tracić jeśli nie dbamy o
rozwój naszej wiary.
Zauważyłem
bowiem w swoim życiu duchowym, ale także w życiu duchowym kościoła, że jeśli
nie trwamy w bliskiej społeczności z Chrystusem, to ostrość duchowych spraw,
konieczność dbania o naszą duszę, ważność modlitwy, wiara w skuteczność i moc
głoszonego słowa Bożego potrafi w naszym życiu osłabiać się i zanikać.
Zauważyłem,
że wystarczy w niewielkim stopniu pozwolić swojej duszy i swoim myślom podążać
i dryfować w innym kierunku niż Królestwo Boże, a zaraz nasze serce potrafi za
tym podążać i sprawy ewangelii blakną i stają się mniej ostre. Wtedy słowa
naszego Pana o tym by się nie troszczyć o byt, by skupiać się na Królestwie Bożym,
by dbać o duszę i karmić ją słowem Bożym, by angażować się w życie kościoła i
głosić ewangelię stają się mniej słyszalne. Wydaje się wtedy jakby Pan wołał z
oddali, a Jego głos już nie brzmi tak mocno jak wcześniej.
To
wcale nie muszą być jakieś wielkie rzeczy, które zagłuszają głos Ducha Św. ale
to mogą być zwykłe codzienne sprawy, jak obowiązki zawodowe, obowiązki
rodzinne, dzieci i ich szkoła, sprawy urzędowe, kwestie wypoczynku i rozrywki,
czy nasze doczesne plany lub marzenia, albo rzeczy egzystencjalne. Mogą być to
również jakieś intelektualne, filozoficzne, czy polityczne rozważania, które
zaczynają zajmować nasz umysł bardziej niż zwykle i stawiają w naszym sercu
przeszkody ewangelii, bo przyciągają naszą uwagę bardziej niż powinny. Czyli
wszystko to, co dotyczy naszej codzienności. Także nasze grzeszne wybory,
drobne lub wielkie nieposłuszeństwa – grzech – osłabiają naszą wiarę i
powodują, że Boże obietnice stają się odległe, a głos naszego Pana cichutki, oj
cichutki.
Czym
Pan Jezus jest dalej w naszym życiu, tym świat jest bliżej. Chodzi mi o to, że
gdy duchowa rzeczywistość ewangelii jest dla nas odległa i tracimy jej ostrość,
to sprawy świata stają się dla nas bardzo ważne i im głownie poświęcamy nasz
czas uwagę i pieniądze.
Diabłu
właśnie o to chodzi, byśmy myśleli i działali w taki sposób jakby w naszym
życiu chodziło o to doczesne życie. Ale skupianie się na doczesnym życiu to
próba ratowania tonącego statku z ogromną dziurą w kadłubie małym wiaderkiem.
Nie dość, że nic nie uratujemy, to zmarnujemy mnóstwo czasu i energii w zupełnie
bezproduktywny sposób. Jak to sam Pan powiedział „Kto próbuje życie swe
zachować straci je, ale kto straci swe życie dla mnie zachowa je” Mat 16,25.
Ale
my jako Ci, którzy są synami dnia, jako Ci którzy zostali obudzeni przez
Chrystusa do duchowego życia powinniśmy wiedzieć, że prawdziwa wojna toczy się
o dusze ludzkie i o to, by dać światu obraz Jezusa.
Nie
pozwólmy więc sobie rozmyć naszego powołania przez codzienne życie, kulturę która
nas otacza i grzech. Wierze, że apostoł Paweł w liście do kolosan, daje nam
receptę jak to zrobić.
Ap.
mówi w liście do Kolosan w 3,1-4
Kolosan 3:1 A tak, jeśliście wzbudzeni z Chrystusem, tego
co w górze szukajcie, gdzie siedzi Chrystus po prawicy Bożej;
2
O tym, co w górze, myślcie, nie o tym, co na ziemi.
3
Umarliście bowiem, a życie wasze jest ukryte wraz z Chrystusem w Bogu;
4
Gdy się Chrystus, który jest życiem naszym, okaże, wtedy się i wy
okażecie razem z nim w chwale.
Paweł
odwołuje się przez te słowa do naszego odkupienia w Chrystusie, że On przez
swoją śmierć za nas na Krzyżu dał nam nową nadzieje i nową perspektywę. Przez
wiarę w Jezusa staliśmy się częścią Królestwa Bożego i Bożej rodziny. Niebo,
które dotychczas było dla nas zamknięte stało się naszą nową ojczyzną i powinniśmy
myśleć oraz działać zgodnie z tym, co bliskie naszej ojczyźnie i na tym się
skupiać. Nasza Ojczyzna, niebo to jest miejsce, gdzie jest nasz Ojciec, i gdzie
siedzi po prawicy Ojca nasz Pan Jezus Chrystus. Nasze oczy powinny być
wpatrzone w Niego, tam też powinny być wszystkie nasze nadzieje i dążenia.
Wtedy nie będziemy tracić ostrości ewangelii i sensu poświęcania się dla niej.
Wtedy również narzędzia duchowe jakie dał nam Bóg do walki duchowej będą miały
w naszym życiu właściwe miejsce i zostaną przez nas docenione. Chrześcijanin to
taki człowiek, który żyje na ziemi ciałem, ale duchem jest w niebie.
Takim
duchowym narzędziem jest nasza modlitwa, która przyczynia się do wypełnienia
Bożej woli.
Ap.
Paweł wielokrotnie wspominał, że modlitwy chrześcijan mają znaczenie w
głoszeniu ewangelii i dalszej jego służbie.
Pisał
do Efezjan prosząc o modlitwę i wierząc, że ich modlitwy przyczynia się do
danej mu od Boga odwagi.
Efezjan 6:18 W każdej modlitwie i prośbie zanoście o
każdym czasie modły w Duchu i tak czuwajcie z całą wytrwałością i błaganiem za
wszystkich świętych
19
I za mnie, aby mi, kiedy otworzę usta moje, dana była mowa do śmiałego
zwiastowania ewangelii,
Paweł
wierzył, że dzięki modlitwom wierzących wyjdzie z więzienia
Filemona 1:22 A zarazem przygotuj mi gościnę; bo mam
nadzieję, że dzięki modlitwom waszym otrzymacie mnie w darze.
Mówił
również, że modlitwa wierzących przyczyniła się do jego ocalenia z
niebezpieczeństwa
2 Koryntian 1:10 Który z tak wielkiego niebezpieczeństwa
śmierci nas wyrwał i wyrwie; w nim też nadzieję pokładamy, że i nadal wyrywać
będzie,
11
Przy waszym także współdziałaniu przez modlitwę za nas, aby za udzielony
nam dar łaski składane były z ust wielu dzięki za nas.
Prosił
o modlitwę, by Bóg przygotował okoliczności i otworzył drzwi ewangelii.
Kolosan 4:3 A módlcie się zarazem i za nas aby Bóg
otworzył nam drzwi dla Słowa w celu głoszenia tajemnicy Chrystusowej, z powodu
której też jestem więźniem,
4
Abym ją obwieścił, jak powinienem.
To tylko kilka przykładów. Nie traćmy więc ostrości naszego duchowego powołania wpatrując się w Chrystusa. Uważajmy na zagrożenia, które przytępiają nasze duchowe zmysły, a którymi diabeł się posługuje, by Królestwo Boże nie rozwijało się i byśmy nie byli skuteczni w budowaniu Go.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz