28.11.2011

Bohater wiary William Carey

Większość tych, których nazywamy „wielkimi” postaciami w chrześcijaństwie (choć prawdopodobnie oni nie pozwoliliby się tak nazywać) to misjonarze – i również William Carey (1761-1843) był misjonarzem. Pierwszy raz szersze grono usłyszało go na wielkim zgromadzeniu pastorów w Nottigham w 1792 roku.

Był wtedy młodym 30-letnim pastorem. Przeczytał fragment Iz. 54,2-4: „Poszerz zasięg twojego namiotu i zasłony twoich mieszkań...”. Mówca podzielił kazanie na dwie części. Tytuł kazania brzmiał: „Miej odwagę czynić wielkie rzeczy dla Boga”. Potem zgromadzeni usłyszeli owo niezapomniane kazanie, które otworzyło nową erę w dziejach misji chrzścijńskiej.
Kim był William Carey? Nikt nie pomyślał w jego dzieciństwie czy młodości, że kiedyś będzie największym tłumaczem Biblii, ponadto misjonarzem, uczonym, profesorem, drukarzem, geologiem, botanikiem... Urodził się 17 sierpnia 1761 r. w Northomptonshire w ubogiej chacie. Ojciec jego był tkaczem i zarabiał dniówkami na chleb, później pracował jako nauczyciel i kościelny.
Po ukończeniu szkoły pracował na wsi. Potem pobierał naukę u szewca. Kilkanaście lat później brał udział w pewnym przyjęciu w Kalkucie. Siedział obok generalnego gubernatora Indii. Jeden z gości, angielski generał zapytał gubernatora szyderczym tonem czy prawdą jest, że Carey w przyszłości był szewcem. Carey natychmiast odpowiedział: „Nie, tylko łaciarzem”.
Williama paliło pragnienie wiedzy, które trudno było ugasić. Czytał i wiele się uczył, m.in. łaciny i greki. Słowo Boże studiowane z pomocą pewnego przyjaciela wywierało coraz większy wpływ na jego życie. „Doprowadziło mnie do tego, że moją ufność złożyłem w przebaczeniu grzechów i zbawieniu dokonanym przez ukrzyżowanego Zbawiciela; zacząłem badać w Słowie Bożym zasady chrześcijańskiej nauki” – pisał później o tym czasie. Tak doszło do nawrócenia i członkostwa w zborze baptystów. Ochrzczony został 5 XI 1783 roku.
Dwa lata wcześniej, mając 20 lat, wziął za żonę wdowę po majstrze szewskim. Małżeństwo to stało się dla niego powodem wielu zmartwień. Żona często chorowała i nie wykazywała zrozumienia dla właściwego powołania męża.
W jego małym zborze odkryto tymczasem, że Carey ma dar kaznodziejski. Okazyjnie brał udział w zgromadzeniach w swojej okolicy i zwiastował Słowo Boże. Gdy miał 24 lata powołano go na pastora małego zboru w Onley.
W 1792 r. założono Baptystyczne Towarzystwo Misyjne. Zdecydowano się na Indie. Pozostało tylko pytanie: kogo posłać? Carey zdecydował, że chce się tam udać. 11 listopada 1793r. wylądował w Kalkucie.
W pierwszych latach cierpiał wielką biedę. Uważano wówczas, że misjonarz winien sam zapewnić sobie utrzymanie. W 1795r. przybyli do niego dwaj misjonarze – Jozue Marshman i William Ward. Oddali oni całe swoje życie na służbę dla Pana. Cała trójka żyła wspólnie z rodzinami i pracowała w niezakłóconej atmosferze. Nazywano ich „Trio z Serampore” – bo w tej odległej o 3 mile od Kalkuty miejscowości żyli i pracowali.
W tym samym czasie Carey zaczął tłumaczyć Nowy Testament na język bengalski. Jeszcze podczas 3-miesięcznej podróży przez Indie nauczył się w bardzo krótkim czasie bengalskiego. Carey był zdania, że otrzymał od Boga dar tłumaczenia Pisma Świętego.
Pod koniec 1796r. Carey mógł donieść: „Dzięki łasce Bożej tłumaczenie Nowego Testamentu na język bengalski jest gotowe”. Jednak dopiero po 4 latach w 1801r. pojawiło się 2 tys. wydrukowanych egzemplarzy. Carey nie przerywał pracy. W tym samym czasie nauczył się dalszych języków Indii, zwłaszcza sanskrytu, który uznał za najtrudniejszy język świata – choć język ten nie był w użyciu, bo posługiwali się nim tylko uczeni.
Carey widział w sanskrycie klucz do innych języków Indii. Nie powinniśmy zapomnieć o tym, że do tłumaczenia potrzebne są odpowiednie narzędzia pracy, takie jak słowniki czy podręczniki do nauki języków. Carey musiał sam je przygotowywać dla każdego języka Indii. Spotkał się z wieloma zarzutami odnośnie metod pracy. Odpowiadał na nie: „Zarzucacie naszym przekładom, że przygotowali je nienawróceni bramini. Naturalnie korzystaliśmy z pomocy braminów, muzułmanów i innych. Tłumaczyli oni, a nieraz i zapisywali pierwsze próby. Byłaby to karygodna lekkomyślność, gdybyśmy nie skorzystali z ich usług. My jednak nigdy nie drukujemy tłumaczenia, zanim nie przejrzymy tekstu przynajmniej dwukrotnie. Skorygowany tekst czytamy dwa, trzy razy i własną ręką poprawiamy każdą literę. Brat Marshman i ja porównujemy go z tekstem greckim, a brat Ward czyta później jeszcze raz każdą stronę. Osobiście przetłumaczyłem trzy nasze przekłady: na bengalski, hinduski i sanskryt – dwa ostatnie bezpośrednio z greckiego”.
Carey wiedział, jak wielka odpowiedzialność spoczywa na nim podczas tłumaczenia Pisma Świętego w Indiach. Mawiał: „Błędne tłumaczenie nie wyrządza w Anglii wielu szkód, ponieważ można sięgać do oryginałów i orientować się według nich. Ale błąd popełniony w Indiach uważam za zatrucie źródła”.
Jest rzeczą trudną, aby wymienić wszystkie tłumaczenia, jakie zawdzięczamy Careyowi. Cała Biblia lub znaczna jej część przetłumaczona została na bengalski, hinduski, sanskryt, oriya, marathki, assamese i na trzy dalsze języki; Nowy Testament na dalszych 21 języków, a niektóre części Biblii na 5 dalszych języków. „Każde tłumaczenie zabierało 10 do 12 lat” – napisał pewnego razu.
Tłumaczenie Biblii było cząstką różnorodnej działalności Careya. Przede wszystkim pragnął być misjonarzem, posłańcem Jezusa Chrystusa. Dlatego wykorzystał każdą sposobność, aby ustnie zwiastować Ewangelię. Często do jego pokoju przychodziło tak wielu ludzi, że nie było tam więcej miejsca. Kiedy uwalniał się na kilka tygodni od zwyczajnych prac, wówczas jeździł do wiosek położonych wokół Kalkuty, aby tam pracować misyjnie. Gdy gubernator generalny Indii powołał do życia college na poziomie uniwersyteckim (kształcono w nim młodych urzędników do pracy w Indiach) powołano Careya na profesora języka bengalskiego. Uchodził za najlepszego znawcę tego języka. Uczył także sanskrytu i merathi. Otrzymywał za to roczne wynagrodzenie w wysokości 1500 funtów. Na życie rodziny potrzebował 40 funtów. Resztę przekazywał misji.
W Serampore zbudowano także drukarnię a obok fabrykę czcionek oraz fabrykę do mielenia makulatury. Tutaj drukowano przekłady Biblii. Carem był niezwykle aktywny do późnej starości. Śmierć nastąpiła 9 czerwca 1843r., gdy miał 74 lata. Po wyjeździe w roku 1792 nie odwiedził Anglii. „Gdyby zaproponowano mi najlepsze miejsce pracy w Anglii, to nie chciałbym zrezygnować z mego dzieła wśród pogan” – napisał kiedyś do domu. Na płycie nagrobnej znajduje się ułożony przez niego tekst: „Biedny, bezradny i nędzny robak oddaje się Twemu miłosierdziu”. William Carey jest pierwszym nowożytnym misjonarzem ewangelicznym w prawdziwym tego słowa znaczeniu. Dzięki pracy Carey’a oraz jego towarzyszy dzisiaj Biblia jest dostępna (w całości lub częściowo) w 150 różnych językach Indii. Dzięki temu Ewangelia może docierać do 98% ludności tego kraju.
 opracował: Jarosław Celebański

Brak komentarzy:

Łączna liczba wyświetleń