Drodzy
dzisiaj wiele powiemy sobie o wielkim miłosierdziu naszego Boga, bo wydaje mi
się że jest to przewodnia myśl dzisiejszego fragmentu. Miłosierdziu które
daleko wykracza poza ludzkie zrozumienie. Dlatego że miłosierdzie Jego nie
obejmuje tylko dobrych, nie obejmuje tylko ludzi którzy podobają się Bogu, ale
miłosierdzie Jego rozciąga się na wszystkich, również na złych i niewierzących.
Mówimy tutaj o Bogu, który w każdej chwili jeśli tylko zachce może skończyć z
każdym grzesznikiem z każdym bezprawiem i z każdą nieprawością, a jednak nie
robi tego. Jego słońce wschodzi nad złymi i dobrymi, jego deszcz pada na pole
pobożnego i bezbożnego. Pada na pole człowieka który chwali Boga i wysławia Go,
ale pada również na pole tego, który Go lży i mu bluźni. W ten sposób Bóg
okazuje miłosierdzie wszystkim, nawet największym przestępcą. Już kiedyś
powiedział przez usta proroka Ezechela
Ezechiela 18:23 Czy rzeczywiście mam upodobanie w śmierci
bezbożnego - mówi Wszechmocny Pan - a nie raczej w tym, by się odwrócił od
swoich dróg i żył?
To
jest również odpowiedź na to, dlaczego Bóg pozwala na swojej ziemi by szerzył
się grzech i bezprawie. Ale miłosierdzie Boga nie jest tylko pasywne, jest
przede wszystkim aktywne. On posłał swojego Syna by nas ratować od piekła i
potępienia. On nam odpowiada i ratuje nas, gdy do Niego wołamy. Widać to
najlepiej w Jezusie, że Bóg nie jest gdzieś daleko poza naszymi sprawami,
problemami, czy rozterkami. Widać to było w ostatniej historii gdy Jezus
uzdrowił córkę kobiety Kananejskiej, która prosiła Go i błagała, by zmiłował
się nad nią. Widać to w naszym dzisiejszym fragmencie kiedy czytamy słowa z 32 wiersza, gdy Pan Jezus rzekł „Żal mi tego ludu” i nie mogę ich
odprawić póki ich nie nakarmię. Możemy powiedzieć, że Bóg w jakiś sposób
współodczuwa z nami, jest przejęty naszą sprawą, obchodzimy Go.
Słowa
Jezusa, że żal mu było ludu oznaczają, że on był wewnętrznie poruszony tym, że
teraz miałby odprawić ten lud i komuś mogłoby się coś stać w drodze powrotnej.
Tak więc nasz Pan patrząc na kogoś w potrzebie, na kogoś cierpiącego utożsamia
się z nim. On nie jest jak ci greccy czy rzymscy Bogowie z mitologii, którzy
zabawiają się kosztem ludzi. Nie, nasz Bóg nie cieszy się z krzywdy żadnego
człowieka. Bóg nie tylko współodczuwa z nami, czy w jakiś sposób niesie nasze
brzemię, ale jak widzimy Bóg chce pomóc, chce złagodzić przyczynę bólu i
cierpienia. Pan Jezus nie tylko użalał się nad ludem, ale uzdrawiał ich,
pocieszał, karmił, nauczał, służył swoim przykładem.
Miłosierdzie
Boże w niezwykły sposób jest ukazane w postępowaniu Boga ze swoim ludem. Kiedy
Izrael cierpi odwraca się od swojego Boga wtedy wołają do Niego i Bóg ratuje
ich. Dzięki interwencji Boga Ich sytuacja poprawia się. Później znowu
zapominają o Nim i znów odwracają się do Niego. Znowu Bóg wydaje ich na pastwę
ich grzechów i cierpią bardzo i znowu wołają do Boga o miłosierdzie, a On nie
pozostaje głuchy na błagania swojego ludu. I historia ta powtarza się niemal
przez cały Stary Testament. W 2 Ks.
Kronik tak o tym czytamy
2
Kronik 36:15 A przecież Pan, Bóg ich
ojców, nieustannie wysyłał do nich swoich posłańców, litując się nad swoim
ludem i nad swoim mieszkaniem.
Tak,
Bóg ma ogromne serce dla wszystkich pokrzywdzonych, a szczególnie dla swojego
ludu. Nawet powiedział że Jego lud jest dla niego jak źrenica jego oka (Zachariasz 2,12). Kto dotyka Jego lud,
to tak jakby drażnił najczulsze miejsce Boga.
Miłosierdzie Boga wobec pogan
W
naszym dzisiejszym fragmencie to miłosierdzie Boga jest ukazane w działaniu
Pana Jezusa w jeszcze bardziej niezwykły sposób, bo tu okazuje soją dobroć
poganom. Pamiętamy ostatnio mówiliśmy że Jezus poszedł w okolice Tyru I Sydonu
w okolice pogańskie. Jak wiemy i tam został rozpoznany chociażby przez kobietę
kananejską, która prosiła Go o pomoc. Z pewnością nie była to jedyna sytuacja,
gdzie w tamtych terenach posługiwał. Przypomnę że Ewangelie są jedynie zwięzłym
i krótkim streszczeniem służby Pana Jezusa. Prawdopodobnie Jezus w okolicach
pogańskich przebywał kilka miesięcy. Wcześniej w Ew. Mateusza w 14 rozdz.
czytaliśmy że nakarmił 5000 tys. mężczyzn oprócz kobiet i dzieci. Zwróćmy uwagę
na pewien drobny szczegół w Mateuszowej relacji (Mat 14,19). On (Jezus) kazał wtedy ludowi usiąść na zielonej
trawie (Mk 6,39). Był to okres najprawdopodobniej
wiosenny, bo wtedy trawa w tym gorącym klimacie jest zielona. Teraz w 15 rozdz.
gdy każe ludowi usiąść, Mateusz zaznacza że tym razem mają spocząć na ziemi (Mat 15,35). Wygląda na to, że jest jesień,
nie ma już trawy. Pan Jezus opuszcza okolice Tyru i Sydonu i udaje się na północ i zmierza jak zaznacza
Ew. Marek (Mk 7,31) do
dziesięciogrodu inna nazwa to Dekapolis od greckiego – deka – dziesięć i polis – miasto.
Wydaje
się że wybrał tą trasę, bo chce ominąć terytoria znajdujące się pod rządami
Heroda Antypasa. Przypominam, że Herod interesował się Jezusem w tym czasie. A
wcześniej kazał aresztować i ściąć Jana Chrzcielna. Teraz może zagrażać
Jezusowi będąc zazdrosnym o Jego popularność i obawiać się o swoją władzę. Herod
był paranoikiem i niemiałby oporów zlikwidować wszystkich wobec których uznałby,
że mogą zagrażać jego stanowisku.
Tak
więc wydarzenia które opisuje Mateusz mają miejsce w rejonie Dekapolis. Jest to
teren w większości pogański. I najwyraźniej Jezus usługuje poganom na co
wskazują jeszcze dobitniej słowa że ludzie doświadczający Jego służby wielbili
Boga Izraela ( w. 31). Nie byłoby
potrzeby o tym wspominać, że wielbili Boga Izraela, gdyby byli Izraelitami. Duch
Św. przez ewangelistę Mateusza celowo umieszcza to wtrącenie, by pokazać pewien
kontrast. Izrael odrzuca swojego Mesjasza, przywódcy religijni przeciwstawiają
się Jemu, prości Żydzi w większości chcą obwołać Go królem politycznym, ale nie
widzą w nim Zbawiciela. Tu natomiast gdy pojawia się kobieta kananejska widzi w
nim syna Dawida widzi w nim Mesjasza. Teraz tłumy pogan wysławiają Boga Izraela
widząc że ich bóstwa są marnością. Jak na ironię Syn Boży lepiej jest przyjęty
przez pogan niż przez własny lud.
Zwrócenie
się Pana Jezusa do pogan jest proroczym aktem zapowiadającym przyszłe
wydarzenia. Wydarzenia które już były przepowiedziane Abrahamowi, że w
potomstwie Jego będą błogosławione wszystkie plemiona ziemi (Rodz. 12,3). Oznaczało to, że przez
potomka Abrahama, którym jest Jezus, ewangelia, a tym samym możliwość
odpuszczenia grzechów i życia wiecznego, możliwość Zbawienia będzie dla
wszystkich narodów. Po tym jak Pan Jezus dokonał swojej misji wysłał swoich
uczniów, aż po krańce ziemi (Mat
28,18-20). Dzisiaj wszyscy ludzie z każdego narodu, z każdego Języka o
każdym kolorze skóry mogą być błogosławieni przez Boga i być naprawdę blisko z
Bogiem pod jednym warunkiem, że przyjmą Syna Bożego Jezusa Chrystusa jako
swojego Pana i Zbawiciela. Wydarzenia, które opisuje Ewangelista Mateusz
zapowiadają czas łaski i okazania wielkiego miłosierdzia Boga dla każdego. Już
wcześniej w 8 rozdz. Mateusza czytamy, że Pan Jezus zapowiada że przyjdzie czas
kiedy wielu pogan nawróci się do Boga i zasiądzie do stołu wraz Abrahamem,
Izaakiem i Jakubem, a Żydzi będą wyrzuceni precz. Teraz w miarę jak finał misji
Chrystusa się przybliża łaska dla pogan staje się coraz bardziej wyraźna.
Najpierw
Pan Jezus uzdrawiał i nauczał wyłączenie Żydów. Teraz jego dobroci doświadczają
poganie. Najpierw rozmnażał żywność dla Żydów. Teraz swojego rozmnożenia
Żywności doświadczają poganie. Najpierw swoją pięćdziesiątnice mieli Żydzi gdy
stąpiły języki ognia na uczniów i mówili innymi językami 2 rozdz. Dz. Ap. Później swoją pięćdziesiątnice mieli również
poganie w domu Korneliusza 10 rozdz. Dz.
Ap.
To
jest wielkie zmiłowanie naszego Boga, że szykował zbawienie od początku dla
wszystkich ludów. To jest to co powiedział Symeon widząc małego Jezusa
Łukasza 2:30 Gdyż oczy moje widziały zbawienie twoje,
31
Które przygotowałeś przed obliczem wszystkich ludów:
32
Światłość, która oświeci pogan, i chwałę ludu twego izraelskiego.
Niezwykłe uzdrowienia
I
znowu jak poprzednim razem cuda Jezusa są niezwykłe i spektakularne. Poganie
przychodzą do niego ze wszystkich stron znosząc ślepych, głuchych, chromych,
kalekich, bez rąk i bez nóg. Tak nie przesłyszałeś się! Pan Jezus uzdrawiał
nawet tych, którzy nie mieli kończyn. Użyte greckie słowo w 30 wierszu to „kyllos”. W Biblii
warszawskiej przetłumaczone jako „kalekich”
użyte np. we fragmencie gdy Jezus mówi, że jeśli coś cię gorszy odetnij i
odrzuć od siebie. Lepiej ci będzie wejść kalekim do żywota wiecznego niż mieć
wszystkie kończyny i pójść do piekła Mat
(18,8). Dla Pana Jezusa nie było problemu przywrócić nogi komuś kto je
stracił lub spowodować, że jeśli ktoś nie miał ręki to odrosła mu. Pamiętacie
tą sytuację gdy żołnierze przyszli aresztować Jezusa przed ukrzyżowaniem? W Ew.
Jana czytamy:
Jan 18:10 Wówczas Szymon Piotr, który
miał miecz, dobył go, uderzył sługę arcykapłana i odciął mu prawe ucho.
A słudze było na imię Malchos.
Co
Jezus zrobił? Uzdrowił tego człowieka, spowodował że ucho odrosło. Tak samo i w
naszym dzisiejszym fragmencie. Pomyślcie chwile, wyobraźcie sobie że ktoś
przynosi do Pana Jezusa takiego człowieka jak obecnie znany Nick Vujicic. Jest
to człowiek, dla tych którzy nie wiedzą niemający obu rąk i obu nóg. Ma tylko
jeden krótki kikut lewej nogi. Wydaje mi się, że większość dzisiejszych
uzdrowicieli jak nie wszyscy byliby przerażeni, gdyby ktoś taki wyszedł do
modlitwy o uzdrowienie. Nigdy nie słyszałem i nie widziałem żeby jakiś
dzisiejszy uzdrowiciel spowodował, że komuś odrosły kończyny. Ale nie Pan
Jezus, On uzdrawiał beznadziejne przypadki z ludzkiego punktu widzenia. Nie
masz nogi, przyniesiono cię do Jezusa, już masz! Nie masz ręki przyprowadzono
cię do Jezusa, już masz. Straciłeś oko na wojnie lub przy pracy Pan sprawił że
się pojawiło. Straciłeś ucho, na rozkaz Jezusa odrosło. I rozmyślałem nad tym i
rozmyślałem. Oczywiście te cuda wskazywały na to, że On jest Mesjaszem, dlatego
były niepowtarzalne. Były również aktem Bożego miłosierdzia wobec tych biednych
schorowanych ludzi. Ale one również pokazują nam zakres mocy Boga. Rzeczywiście
dla Boga nie ma nic niemożliwego. On stworzył nasze ciała, on ma moc je uleczyć
kiedy zachce i on ma moc stworzyć je ponownie kiedy nadejdzie dzień
zmartwychwstania. Nasz Bóg jest Bogiem świata duchowego jest również Panem świata materialnego. Jak mówi psalm 33,9
Bo on rzekł - i stało się, On rozkazał - i stanęło. Wystarczy że
powie on Słowo, a dzieje się to co On chce.
To
musiało być niezwykłe, w krótkim czasie tak wiele nadprzyrodzonych uzdrowień.
Lud się zdumiewał, nie mógł tego wszystkiego połapać, ludzki umysł tego nie
ogarniał (w. 31). Nie ogarniał wtedy
i nie ogarniałby dzisiaj nawet z całą swoją techniką i wszystkimi metodami
badawczymi. To było absolutnie niezwykłe i zachwycające. A z drugiej strony
budziło ogromny szacunek do Boga połączony z nabożnym lękiem. Ludzie mieli
świadomość, że Bóg jest między nimi i byli przejęci Jego majestatem. Tak że
wielbili Boga Izraela. Odwracali się od swoich bożków i zwracali się ku Bogu
żywemu i prawdziwemu, Bogu Izraela.
I
to jest cel wszelkiej posługi, by ludzie wielbili Boga, by ludzie widzieli
nasze pobożne życie i chwalili Ojca, który jest w Niebie. Posługa z Boga nie
chce chwały dla siebie, brzydzi się chwałą dla siebie. Posługa która nie
uwielbia Boga i nie prowadzi ludzi do oddawania Bogu chwały nie jest Boga. Może
być z człowieka i przynosić chwałę człowiekowi. Ludzie zachwycają się jakimś
człowiekiem i wychwalają go pod niebiosa i ten człowiek staje się jakby ich
Bogiem. Przejmuje nad nimi swój autorytet i zamiast podążać za Chrystusem
ludzie zaczynają podążać za człowiekiem. Posługa gdzie nie ma chwały dla Boga
może również pochodzić od szatana i wtedy prowadzi ludzi w kierunku fałszywego
kultu i bałwochwalstwa. Nie ma wątpliwości, że posługa z Boga prowadzi ludzi do
Boga, a Bóg przemienia ich życie tak że ludzie stają się prawdziwe wolni.
I
posługa Pana Jezusa w tym miejscu i w taki sposób trwała trzy dni. Dowiadujemy się tego z Ew. Marka,
gdy Jezus powiedział:
Marka 8:2 Żal mi tego ludu, bo już trzy dni są ze mną,
a nie mają co jeść.
Lud
przyszedł do Jezusa i mieli ograniczone zapasy żywności, niektórzy z nich nie
mieli nic i nie jedli już od trzech dni. Zarówno Jezus jak i ludzie byli
wyczerpani. Dlatego Pan nie chciał ich odprawić, żeby nic im się nie stało.
I
popatrzycie na troskę Chrystusa o ten lud (w
32). Może my byśmy powiedzieli: „niech wracają do domu. Z powodu trzech dni
niejedzenia jeszcze nikt nie umarł. Muszą jakoś sobie poradzić”. Ale Boga
interesuje to czy mieliśmy co jeść przedwczoraj, wczoraj, czy mamy co jeść
dzisiaj. Gdybym ja o tym wiedział wiele lat temu zupełnie bym inaczej patrzył
na sytuacje w jakiej kiedyś znalazła się moja rodzina w której się wychowałem.
Był kiedyś, gdy byłem dorastającym chłopakiem taki okres w moim domu, kiedy
brakowało na podstawowe potrzeby. Tak naprawdę niewiele trzeba, by znaleźć się
w takiej sytuacji, wystarczy stracić pracę, zachorować, wpaść w spiralę
zadłużenia przez nieodpowiedzialne decyzje. I tak stało się wtedy. Moi rodzice
stracili pracę i czasami nie mieliśmy co zjeść. Sytuacja ta trwała około dwóch
lat. Nie raz nie jedliśmy przez dwa lub trzy dni. I myślałem wtedy jako
dorastający chłopak, że to wszystko jest na naszej głowie i właściwie prócz nas
nikogo to nie obchodzi, czy mamy co zjeść, czy nie. Ale dzisiaj dzięki Bożemu
słowu widzę, że myliłem się. Bóg jest przejęty sytuacją każdego głodującego
dziecka, każdego głodującego człowieka. On jest naprawdę współczującym Bogiem.
I gdym tylko wtedy wiedział, że mogę do Niego zawołać, gdybym tylko miał wtedy
wiarę, że gdy wołam do Niego On odpowiada z pewnością by nas nakarmił. Dlatego
powiedział, by modlić się do Niego o chleb powszedni (Mat 6,11). Dlatego powiedział, żeby nie troszczyć się o to, co
będziemy jeść i w co będziemy się przyodziewać, ale mamy szukać Królestwa
Bożego, a nasze codzienne potrzeby będą zaspokojone (Łuk 12,24). Pan troszczy się o nasze potrzeby duchowe, ale troszczy
się również o nasze potrzeby materialne. I jego troska rozciąga się tak daleko
i tak głęboko, że jest zainteresowany tym, czy nie chodzimy głodni. Czasami
myślimy, że ten wielki Bóg interesuje się tylko wielkimi sprawami. Tym że komuś
brakuje ręki, ktoś jest chory na raka, ktoś inny ma poważne długi, gdzieś
wybuchła bomba, wojna i zginęło mnóstwo ludzi. Ooo tak, wtedy Bóg się angażuje.
To jest sprawa właściwa dla Boga! Ale tutaj w tak błahej sprawie, czy to Go w
ogolę obchodzi? Oczywiście że obchodzi! Jezus był przejęty ludem, zrobiło mu
się żal, głodnych i zmęczonych. Dlatego Dawid powiedział:
Psalm 37:25 Byłem młody i zestarzałem się, A nie
widziałem, żeby sprawiedliwy był opuszczony, Ani potomków jego żebrzących
chleba.
Bóg
nie zostawia tych, którzy do Niego wołają, On się lituje i jest pełen współczucia
i zawsze zostawia ludzi nasyconych.
Pewien
znany Żydowski wybitny badacz Biblii Alfred Edersheim, który stał się
chrześcijaninem. Powiedział kiedyś, że „Pan zawsze zostawia ludzi
nakarmionych”. Gdy skończył służbę w Galilei rozmnożył żywność dla pięciu
tysięcy mężczyzn oprócz kobiet i dzieci i nikt w jego towarzystwie nie pozostał
głodny. Teraz gdy odchodzi z rejonów pogańskich rozmnaża żywność dla 4000 tys.
mężczyzn i znów nikt nie został głodny. I gdy Pan odchodził z ziemi
zorganizował uczniom ostatnią wieczerzę podczas której wszystkich ich nakarmił
i nie zostawił ich głodnych. Wierzę że chodząc z Panem Jezusem zawsze będziemy
nasyceni wiecznym pokarmem On obiecał nam „kto
do mnie przychodzi, nigdy łaknąć nie będzie, a kto wierzy we mnie, nigdy
pragnąć nie będzie” (J 6,35).
Niektórzy
badacze Biblii twierdzą, że historia z 14 rozdz. Mateusza o nakarmieniu 5000
tys. i z 15 rozdz. o nakarmieniu 4000 tys. to jest ta sama historia tylko różni
się małymi szczegółami. Ale musimy powiedzieć, że są to niedorzeczne
stwierdzenia. Ktoś kto tak twierdzi musi być zupełnym ignorantem odnośnie
historii biblijnych. Najczęściej takie oskarżenia są wysunięte przez osoby,
które nie wierzą w natchnienie Biblii i w autentyczność jej relacji. Często też
nie wierzą w cuda i są zwolennikami tzw. ewangelii społecznej, która polega na
tym że ewangelia jedynie wzywa do poświęcenia się dla bliźniego. Zwolennicy
ewangelii społecznej cud z rozmnożeniem najczęściej interpretują jako przykład
dzielenia się. Najpierw Jezus podzielił się kilkoma rybkami i chlebami z
innymi, a ci którzy to zobaczyli i skrywali żywność zostali tym poruszeni i też
wyjęli ją i podzielili się z innymi. W ten sposób wszyscy się najedli. Ale w
obu tych historiach wszystko jest inne. Inni
są ludzie którzy zostają nakarmieni, geograficznie jest to inne miejsce i inna
jest liczba nakarmionych i ma to miejsce w innych porach roku.
Uczniowie
pytają Pana skąd mieliby wziąć tyle żywności żeby wszystkich nakarmić? Wydaje
się że jakby zapomnieli, iż kilka miesięcy wcześniej Jezus rozmnożył żywność
dla większej liczby osób. Jednak to ich pytanie różni się od tej sytuacji z 14
rozdz. tam byli zupełnie rozbici tym że Pan oczekiwał od nich karmienia tak
wielkiej liczby ludzi. Tutaj sami przyznają się, że są bezradni i mają zbyt
małe zasobny i jeśli Jezus nic nie uczyni nie są w stanie nakarmić tych ludzi.
Więc
on pyta się ich o to, co posiadają, a oni mówią mu, że mają 7 chlebów i dwie
ryby. Wtedy Pan każe usiąść ludowi i
rozmnaża żywność podaje uczniom, a oni podają dalej. I znowu mamy wspaniały
przykład pomnożenia zasobów przez Pana. Kiedy uczniowie szczerze przed Jezusem
przyznają się że nie są w stanie tego uczynić ludzkimi siłami i zdają się na
Niego on wyposaża ich i sprawia, że mogą nakarmić tych ludzi. ludzkie zasoby są
ograniczone i wyczerpują się, ale Boże nigdy. I my musimy uwierzyć w to i zdać
sobie sprawę, że dzięki Chrystusowi mamy dostęp do nieograniczonych zasobów
nieba i możemy dzięki temu realizować Boże cele i podejmować się wielkich dzieł
wiary. Gdy polegamy tylko na zasobach jakie my mamy, to wiele nie zdziałamy.
Gdybyśmy tylko polegali na naszych możliwościach, to nie bylibyśmy w stanie
nabyć tego obiektu w którym się spotykamy, bo nie byłoby nas na niego stać.
Gdyby Boży ludzie tylko patrzeli na swoje zasoby nigdy nie podjęliby się
wielkich Bożych dzieł. Gorg Muller nigdy nie zbudowałby żądnego sierocińca, bo
nie miał pieniędzy. Hudson Tylor nigdy nie założyłby misji w Chinach i nie
nawrócił żądnego chińczyka bo brakowało środków i misjonarzy. Apostoł Paweł
nigdy nie założyłby żadnego Zboru, bo wygląd Jego był słaby a mowa licha (2 Kor 10,10). Po prostu w naszej
służbie musimy polegać na Panu i nie trzymać się jedynie chłodnych kalkulacji,
ale spojrzeć na Boże dzieło przez wiarę, że jeśli realizujemy Boże cele Bóg nas
wyposaży w potrzebne nam narzędzia. Nie rezygnować również z realizacji Bożych
planów wymawiając się tym, że nie jesteśmy odpowiednio wyposażeni. Wszyscy
zgodzimy się z tym, że nakaz misyjny Jezusa dotyczy wszystkich chrześcijan.
Wszyscy mamy opowiadać światu ewangelię, ale ktoś może nie robić tego, bo może
uważać że się do tego nie nadaje. Powiem wam, że ja też czuje że się do tego
nie nadaje. O ludzkich siłach do tego się nie nadaje! Nigdy nie chciałem zostać kaznodzieją, ale
wierze że Bóg mnie powołał. I powiedziałem Panu w modlitwie „ Boże ja się do
tego nie nadaje” i prosiłem Go by mi pomógł i mnie wyposażył i wierze że On to uczynił. Tak samo i ty, jeśli
uważasz że się nie nadajesz do Bożego dzieła, że masz za małe zasoby by
realizować Boże zadania, to jesteś w dobrym miejscu. Nikt z nas, sam z siebie
nie nadaje się, by wykonać Boży plan. Przyznaj się Panu do swoich słabości i
wątpliwości zaufaj Mu i proś o to by cię wyposażył i rób to co Bóg mówi, a on
cię poprowadzi.
Inną
ważną lekcją z tego fragmentu jest to, o czym już kiedyś wspominałem. Zauważcie
że gdy oni oddali te swoje zasoby chleba i ryb Jezusowi. Pan Jezus rozmnożył je
tak, że jeszcze zostało więcej niż przedtem zanim dali Panu, to co mieli. Jest
to duchowa zasada pomnażania. Wszystko co dajesz dla Boga rozkwita i rozwija
się. Gdy dajemy Bogu swój czas, swoje talenty, swoją rodzinę, swoje pieniądze,
swoje rzeczy i służy to Królestwu Bożemu, Bóg to błogosławi i to co dajemy
pomnaża. Apostoł Paweł rozumiał tą zasadę doskonale i powiedział do Koryntian
2 Kor 9:6 A powiadam: Kto sieje skąpo, skąpo też żąć
będzie, a kto sieje obficie, obficie też żąć będzie.
Jeśli
nie mamy dla Boga czasu, nie dajemy Mu swoich sił, nie ofiarujemy mu na służbę
swoich talentów, nie łożymy na Jego dzieło swoich pieniędzy nie liczmy na to,
że Bóg będzie to błogosławił i rozwijał. Bóg czci tych którzy Jego czczą, On
błogosławi tych którzy Jego błogosławią.
I
na ostatek jedna ciekawa rzecz
Tak
jak poprzednim razem wszyscy się najedli i jeszcze wiele zostało i czytamy (w. 37) że zostało zebranych siedem koszy
okruszyn. Te kosze o których wspomina tutaj Mateusz różniły się o tamtych koszy
z 14 rozdz. Gdy Mateusz mówi o koszach podczas karmienia Żydów w Galilei używa
słowa „kophinos” były to
płaskie kosze do noszenia żywności i wtedy uzbierano ich dwanaście. W tym
fragmencie na określenie kosza używa „spyris” był to kosz w którym nawet mógł się zmieścić człowiek. Być może
Pan Jezus rozmnożył tutaj dużo więcej żywności po to, by starczyło jeszcze
pielgrzymom w czasie powrotu do swoich domów. W każdym razie jedno jest pewne,
gdy Pan daje, to daje w obfitości. On błogosławi ponad miarę.
Podsumowując
1.
Miłosierdzie Boże
jest niezmierzone. Pan lituje się i współczuje każdej skrzywdzonej osobie i nie
jest nieczuły na ludzki los, o co niektórzy Go oskarżają. Jezus użalił się nad
ludem nad poganami, uzdrowił ich i nakarmił.
2.
Bóg do tego
stopnia interesuje się naszym życiem, że jest ważne dla niego to, czy mamy co
zjeść i w co się przyodziać. Jest Bogiem zarówno wielkich spraw, ale jest
Bogiem i małych spraw. Po społeczności z
Panem zawsze jesteśmy nakarmieni. Nikt od Niego nie odchodzi głodny.
3.
Prawdziwa służba dla Boga zawsze prowadzi
ludzi do uwielbiania Boga a nie człowieka, czy kogokolwiek jeszcze innego.
Między innymi to jest jeden z testów na to, czy czyjaś posługa jest z Boga.
4.
Boże zasoby są
nieograniczone i w Chrystusie mamy do nich dostęp, wiec nie powinniśmy i nie
możemy polegać wyłącznie na tym co posiadamy. Powinniśmy przed Panem przyznać
się do naszych słabości i niewystarczalności i prosić Go by nas wyposażył do
swojego dzieła.
5.
Bóg pomnaża to co
Jemu oddajemy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz