Drodzy
Biblia przedstawia życie człowieka wiary, który zawierzył siebie Chrystusowi
jako kogoś kto wyruszył w podróż, w drogę. Chrześcijanin to jest ktoś, kto od
chwili, gdy poznał Pana Jezusa jako swojego Zbawiciela zaczął brać udział w
duchowej pielgrzymce, która zaprowadzi go do Jego wiecznego domu.
Autor
listu do Hebrajczyków tak właśnie mówi o
wszystkich bohaterach wiary, wszystkich tych co zawierzyli Bogu i w
posłuszeństwie poszli za Jego słowem. Mówi o nich w 13 wierszu „wyznali też że są gośćmi i pielgrzymami na
ziemi”. Wyznali przez to, że nie związali swojej przyszłości i swojego
bezpieczeństwa z tym światem i nie oddali się przemijającej rozkoszy grzechu,
ale poszli za Bożymi obietnicami. Obietnicą tą jest dla wszystkich wierzących
życie wieczne, niebiańska ojczyzna, Boże miasto, dom przygotowany dla nas w
niebie. Dom nie ręką ludzką uczyniony, ale zbudowany przez Boga dzięki
przymierzu, które Bóg zawarł z wierzącymi przez ofiarę złożoną przez Pana
Jezusa Chrystusa z siebie samego. Pamiętamy że gdy Pan Jezus miał odejść z
ziemi do Ojca powiedział do swoich uczniów w 14 rozdz. Ew. Jana, że niech się
nie trwoży ich serce i niech się nie lęka, mają wierzyć Boga Ojca i w Niego
oraz ufać, że w Bożym domu jest dla nas wiele mieszkań, a Pan Jezus Chrystus
poszedł przygotować nam miejsce.
Ale
zanim tam do tego mieszkania dojdziemy bierzemy udział w wielkiej podróży w
podróży do domu, bo tak należy patrzeć na chrześcijańskie życie.
W
rzeczywistości Bóg chce, by każdy z nas myślał o swoim chrześcijańskim życiu
jak o drodze. Nawet śpiewamy pieśń „jestem biednym tu pielgrzymem, zdążam do
niebiskich bram”. Później wyjaśnię jak to lepiej pomaga nam zrozumieć na czym
chrześcijańskie życie polega, a teraz chciałbym wam przedstawić w jaki sposób
Bóg komunikował od początku, że pójście za Bożymi obietnicami, to udanie się w
podróż do niebiańskiej ojczyzny.
Też
należy podkreślić, że podróż ta musi mieć swój początek i tym początkiem nie
jest naturalne urodzenie się człowieka. Początkiem chrześcijańskiej podróży
jest chwila, kiedy postanowisz iść przez życie razem z Chrystusem, a to znaczy zaprzeć się samego siebie, wziąć swój krzyż
i zacząć Go naśladować. Wtedy przekraczasz tą wąską bramę i wchodzisz na
wąską ścieżkę która prowadzi do Królestwa Bożego (Mat 7,14).
Taką
flagową postacią, typem chrześcijańskiej pielgrzymki jest Abraham. Jak wiemy
Bóg powołuje go z Ur Chaldejskiego starożytnego miasta w Mezopotamii, teren
dzisiejszego Iraku. I każe udać się Abrahamowi, wtedy jeszcze Abramowi do
ziemi, którą Bóg mu wskaże. Od tego momentu życie Abrahama zmieniło się na
zawsze. Wyszedł ze swojego pozornie bezpiecznego miejsca, z mocnego domu z
kamienia pozostawiając za sobą ustabilizowane spokojne życie i wydawało się - pewną
przyszłość. A wyszedł ze swojej ziemi do czego? Do domu pod namiotem,
niewygodnego, słabego i nietrwałego. Do koczowniczego trybu życia będąc
zmuszonym przemieszczać się z miejsca na miejsce. Wyszedł do ziemi, którą Bóg
miał mu wskazać, ziemi nieznanej, a przez to niepewnej. Ale jednak wyszedł i
stał się pielgrzymem ufając że Bóg w tej drodze go poprowadzi. I choć to co
zostawił, mogło się wydawać pewniejsze od tego co miał otrzymać, to jednak
Abraham uwierzył, że Boże obietnice są dużo bardziej wartościowe od wszystkiego
co posiadał i kiedykolwiek mógłby osiągnąć. To, co posiadał maiło wartość
tymczasową i doczesną, Boża przysięga natomiast mówiła o wiecznych
błogosławieństwach. I nie tylko on, ale
wszyscy patriarchowie po nim stali się pielgrzymami w fizycznym sensie żyjąc
pod namiotami uświadamiając sobie jeszcze głębiej, że ich życie to podróż i
pielgrzymka. W ten sposób Abraham i
praojcowie dla nas, dla chrześcijan stali się obrazem duchowej drogi, w którą
wyrusza każdy wierzący w chwili gdy zdecyduje się związać swoje życie z Bogiem.
Abraham wyruszał w fizyczną pielgrzymkę ale też duchową, Bóg powołał Go między
innymi w tym celu, by być dla nas wszystkich wspaniałym ojcem wiary i
wspaniałym obrazem chrześcijańskiej drogi do wieczności.
Taki
sposób postrzegania chrześcijańskiego życia Bóg także komunikował przez naród
Izraelski, kiedy powołał go z Egiptu i wyznaczył im drogę do ziemi obiecanej. W
tym to czasie musieli mieszkać pod namiotami i przemieszczali się z miejsca na
miejsce przez 40 lat. Nawet gdy weszli już do ziemi, którą Bóg przyobiecał im
przed wiekami, Izraelici – przede wszystkim mężczyźni, musieli przynajmniej
trzy razy do roku pielgrzymować do Jerozolimy, by pokazać się przed Panem
Ks. Wjścia 23:17 Trzy razy w roku zjawią się wszyscy mężczyźni
twoi przed obliczem Wszechmocnego, Pana.
Nierzadko
było tak, że w taką podróż wyruszały całe rodziny. Widzimy, że ta idea
pielgrzymki do Boga, do Bożego domu została podtrzymana. W Nowym Testamencie
staje się to jeszcze bardziej wyraźnie, kiedy czytaliśmy w liście do
Hebrajczyków, że przez zaufanie Bogu Abraham, Noe, Henoh, Izaak, Jakub, Sara i
wielu innych wyznało, że są gośćmi na ziemi, przechodniami, obcymi i zmierzają
do swojej niebiańskiej ojczyzny, do Królestwa Bożego. Podobnie o tym mówił Pan
Jezus, że należy za nim pójść i za nim iść, że On jest drogą (Mat 16,24; J 14,6). W liście Ap. Pawła
do filipin czytamy, że ojczyzna chrześcijan do której zmierzają jest w niebie (Filipian 3,20), dlatego nie mają zatrzymywać się na tym, co na
ziemi, ale swoje serce i swój wzrok utkwić w tym, co w górze, w Bożych
obietnicach.
Później
w Dziejach Ap. O życiu chrześcijańskim mówiono jak o drodze. Kiedy jeszcze
nienawrócony Paweł prześladował chrześcijan, to szukał zwolenników Drogi
Pańskiej, czytamy
Dzieje Ap 9,2 I
prosił go (arcykapłana) o listy do synagog w Damaszku, aby
mógł, jeśliby znalazł jakich zwolenników drogi
Pańskiej, zarówno mężczyzn jak i kobiety, uwięzić ich i przyprowadzić do
Jerozolimy.
Także
w Efezie gdy sprzeciwiano się Pawłowi, to o życiu chrześcijańskim mówiono
„Droga Pańska”
Dzieje Ap. 19:9 A gdy niektórzy nie dali się przekonać i
trwali w uporze, mówiąc źle wobec ludu o drodze
Pańskiej, zerwał z nimi, odłączył uczniów i począł codziennie nauczać w
szkole Tyranosa.
Później
jeszcze o chrześcijaństwie jako „Drodze Pańskiej” czytamy w Dz. Ap 19,23; 22,4; 24,14 i 24,22.
Tak
więc wobec tego wszystkiego o czym mówiliśmy powyżej widzimy wyraźnie, że Bóg
pragnie, aby każdy chrześcijanin patrzył na swoje życie, jak na pielgrzymkę,
wielką podróż, drogę do domu, do Ojczyzny jaką jest Królestwo Boże.
Z
tego też powodu, że wierzący w Jezusa są pielgrzymami, ludźmi w drodze, gości
na ziemi, wynikają ważne wnioski.
Chrześcijanin nie zatrzymuje się
Pierwszy
z nich jest taki, że chrześcijanin nie może się zatrzymywać. Chodzi o to, że
wierzący w Chrystusa jest powołany do tego, by cały czas rozwijać swoje duchowe
życie. Mamy wiele wezwań w Biblii do tego byśmy ciągle robili postępy jak np. w liście do Filipian
Flipian 1:25 A to wiem na pewno, że pozostanę przy życiu i
będę z wami wszystkimi, abyście robili postępy i radowali się w wierze,
Postępy
o których mówi Paweł, to ciągłe upodabnianie się do Pana Jezusa i wzrost w
posłuszeństwie Jemu. Postępy to rozwój w uświęceniu i w poznaniu Boga. Jak
długo będzie trwało nasze chrześcijańskie życie mamy wciąż wzrastać, posuwać
się do przodu, rozwijać się, podejmować aktywność, by coraz lepiej i
skuteczniej służyć Bogu. Chrześcijan to nie jest ktoś, kto już osiągnął pewien
poziom i teraz stwierdził, że mu już wystarczy. Jak mówi słowo Boże, kto uważa
że już poznał, to jeszcze nie poznał jak należało poznać (1 Kor 8,2). Nie chodzi też o to, że chrześcijanin poznając Boga
nigdy Go nie poznaje, ale chodzi o to, że poznając Go, poznaje Go głębiej i
każdego dnia lepiej. I ile by nie poznawał, zawsze w Bogu jest wiele tajemnic
do odkrycia i gdy z nim chodzimy, to wciąż objawia się nam w nowy sposób.
Też
to, że chrześcijanin nie zatrzymuje się w drodze, oznacza że mamy przed sobą jasny
cel, tym celem jest służyć Bogu żywemu i prawdziwemu. Na końcu tej drogi czeka
nas spotkanie z naszym Panem przed którym musimy zdać sprawę ze wszystkiego co
dokonaliśmy w ciele. W trakcie tej drogi nie możemy pozwolić na to, by coś nas zatrzymało, coś przykuło zbyt
mocno naszą uwagę, coś spowodowało że nasza pielgrzymka zostanie przerwana. To
może być jakiś grzech, jakaś niemoralność, jakieś zbytnie marnowanie czasu na
rzeczy, które zupełnie nie mają znaczenie w kontekście wieczności. Mogą to być
troski o byt i problemy doczesności, które zaprzątają nasze serce i odciągają
nas od Królestwa Bożego.
Tak
o tym mówi list do Hebrajczyków w kontekście drogi właśnie
Hebrajczyków 12:1 Przeto i my, mając około siebie tak wielki
obłok świadków, złożywszy z siebie wszelki ciężar i grzech, który nas usidla,
biegnijmy wytrwale w wyścigu, który jest przed nami,
Mamy
odrzucić wszelki ciężar, wszelki grzech wszystko to, co powoduje, że jestem
bardziej związany z ziemią niż z niebem. W jednej z pieśni „Bliżej o Bliżej”
śpiewamy „że porzucić chce wszystko co jeszcze do świata mnie rwie” Mamy
odrzucić ziemski sposób życia na wzór tego świata, który często wyraża się w
pogoni za modą, rozrywkami, materializmem, pragnieniem próżnej chwały. To co
chce nas zatrzymać w tej drodze, to pokusy by iść na kompromis między
wartościami świata które są zmienne, a Bożym Słowem które jest stałe i nie
zmienia się. Ap Jan powiedział, że dwie rzeczy pociągają ludzkie serce i chcą
nas zatrzymać, świat, jego styl życia i rzeczy, skarby tego świata. Na te dwie,
równie mocno musimy uważać.
Dobrym
tego przykładem jest książka „Wędrówka Pielgrzyma” w której Pan chrześcijanin
wielokrotnie musi się zmagać w swojej wędrówce z przeszkodami, które chcą
powstrzymać go w dalszej podróży lub spowodować że w ogóle zawróci z owej
drogi. Czytamy tam np. o „bagnie
rozterki” są to sytuacje kiedy rodzą się wątpliwości o sensie dalszej
drogi. Czy rzeczywiście Słowo Boże jest prawdą? Czy rzeczywiście Pan Jezus
zmartwychwstał? Czy dług moich grzechów jest zapłacony? Czy rzeczywiście Bóg
istnieje? Czy mogę mu zaufać? Czy dotrzyma On swoich obietnic?
Och
jak wiele jest rzeczy, które diabeł kładzie na drodze ludzi, by przykuć ich
uwagę i odwrócić ich wzrok od Chrystusa. A przecież mamy patrzeć bez ustanku na
sprawcę i dokończyciela wiary i iść w Jego ślady.
Trudy podróży
Następna
rzecz, która wynika z pielgrzymki to trudy podróży. Każdy kto chociaż raz
gdzieś wyjeżdżał ma świadomość że podróż wiąże się z pewnymi niedogodnościami.
Zazwyczaj w podróży nie możemy się czuć tak komfortowo jak w domu. Podobnie
jest z chrześcijańską wędrówką. Należy być przygotowanym i nastawionym na
trudności, przeszkody, prześladowania, niezrozumienie, odrzucenie. Musimy
wiedzieć, że my wciąż zmierzamy do naszego domu, ale jeszcze tam nie
dotarliśmy. Pełen komfort i odpocznienie otrzymamy, gdy dotrzemy do naszej
niebiańskiej ojczyzny. A tutaj powinniśmy mieć nastawienie do jakiego wzywa nas
ap. Piotr
1Piotra 4:12 Najmilsi! Nie dziwcie się, jakby was coś
niezwykłego spotkało, gdy was pali ogień, który służy doświadczeniu waszemu,
Trudności
te, choć czasem mogą wydawać się przykre i ciężkie, to jednak mają one nam
służyć. Służą naszemu doświadczeniu, wzmocnieniu naszej wiary, oszlifowaniu jej,
by mogła być wiarą cenniejszą od złota w ogniu wypróbowanego. Ostatnio gdy nad
tym się zastanawiałem, aż zakrzyknąłem z zachwytu przed Bogiem, kiedy
zrozumiałem, że cierpienie, które jest owocem upadku Bóg dla chrześcijanina
zaprzągł do swoich wiecznych celów, aby wszystko, czy życie czy śmierć, było w
Chrystusie na chwałę Bożą.
Istnieją
również trudy związane z poświęceniem dla sprawy Królestwa Bożego, i dla
bliźnich, wymagają one wysiłku, czasu i zaangażowania, ale bez chętnego
znoszenia ich nie dotrzemy do końca tej drogi. Dzisiaj też próbuje się często
przedstawić chrześcijaństwo jako panaceum na wszystkie bolączki w życiu
doczesnym. Lek na bolące zęby, brak gotówki, nowy samochód, całodobową ochronę itp.
Wystarczy, że uwierzysz w Jezusa, a będziesz piękny zdrowy i bogaty. Pomija się
jednak koszt jak upamiętanie, zaparcie się samego siebie i noszenie krzyża. Pan
Jezus przede wszystkim przyszedł wyzwolić nas z naszych grzechów i dać nam
życie wieczne, a na świcie obiecywał ucisk. Wprawdzie Bóg pomaga nam, gdy się
do niego modlimy, ale pomaga nam według swojej woli. Pomaga nam czasami w
dziwny sposób, nie do końca dla nas zrozumiały. Więc nie jest tak, że idąc
przez życie z Jezusem będziemy całkowicie wolni od kłopotów. Wprost przeciwnie,
często tych kłopotów, trudności i wyzwań jest więcej, bo mamy przeciwko sobie
zarówno świat jak i szatana. Ale cudowną wiadomością jest, że w tych wszystkich
trudnościach, czy cierpieniach jest z nami Jezus i przez nie nas przeprowadzi.
On obiecał, że będzie z wierzącymi po wszystkie dni, aż do skończenia świata (Mat 28,20) a Dawid mówił w psalmie 23,4 „choćbym nawet szedł ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo ty jesteś ze
mną”.
Zwycięstwo
chrześcijańskie nie polega na tym, że doświadczenia mnie omijają, ale na tym że
zwycięsko je przechodzę zachowując wiarę.
Najcudowniejszą
wiadomością dla chrześcijanina jest to, że Bóg jest dzisiaj zemną, że w
Chrystusie jest po mojej stronie, że mam pokój z Bogiem jeśli uwierzyłem w
Jezusa, że cierpienie doświadczenia i wszelkiego rodzaju trudy
chrześcijańskiego życia mają sens i jak mówi Paweł w liście do Rzymian „nic nie znaczą w porównaniu z chwałą,
która ma się nam objawić (Rzym 8,18).
Życie w namiocie
Ostatnia
zaś rzecz, która wynika z pielgrzymki, to życie w namiocie. Jak wiemy zarówno patriarchowie
jak i Izrael mieszkali pod namiotami. W Izraelu do dzisiaj jest święto o nazwie
„Sukkot” lub „Święto Szałasów” wspominające ten okres w historii Izraela. Ap.
Paweł posługuje się tym obrazem, by uświadomić nam słabość naszego ziemskiego
mieszkania, którym jest ciało.
2 Koryntian 5:1 Wiemy bowiem, że jeśli ten namiot, który jest
naszym ziemskim mieszkaniem, się rozpadnie, mamy budowlę od Boga, dom w niebie,
nie rękoma zbudowany, wieczny.
Jak
wiemy namiot jest to coś tymczasowego, słabego, coś co przestawiamy z miejsca
na miejsce. Więc życie w namiocie mówi nam, że chrześcijanin jest to ktoś, kto
wciąż jest w ruchu, nie przywiązuje się do tego co tu i teraz, a każda faza
naszego ziemskiego życia jest przejściowa. Gdy człowiek jest młody jest fajnie,
ale nie zawsze będziemy młodzi. Kiedyś przyjdzie kolejna faza życia, a młodość
jest nam dana w tym celu by się do niej przygotować. Gdy jesteśmy młodzi
zazwyczaj zakładamy rodzinę, wybieramy ścieżkę zawodową, ale czyniąc to przede
wszystkim patrzmy na to, jak nasze wybory wyglądają w świetle Bożej woli i czy
przygotowuje nas to, do kolejnej fazy życia i umacnia naszą wiarę. Jeśli nie
budujemy solidnego fundamentu naszej wiary w postaci zaangażowania dla
Królestwa Bożego gdy jesteśmy młodzi, kiedy mamy dużo energii z pewnością dużo
trudniej będzie gdy będziemy starsi. Czas młodości jest to czas kształtowania
dobrych nawyków, regularnej modlitwy, lektury słowa Bożego, służby w zborze,
uczenie się ofiarności, pomagania innym. Jeśli jesteś młody nie czekaj, by
służyć Bogu i zanim to się stanie najlepsze lata twojego życia oddać diabłu i
światu. Często słyszę z ust osób, które nawracają się w późniejszym wieku, że
tego czego żałują to, to że wiele wcześniejszych lat swojego życia poświęcili
na bezowocne uczynki ciemności.
Nieraz
narzekamy, że młodość już odeszła i przyszła starość, tam boli, tu strzyka,
włosy wypadły lub posiwiały, ale ta też ma swoje uroki. Przypomina nam jak
nigdy wcześniej, że jesteśmy gośćmi na ziemi, że pojawiliśmy się tutaj na
chwilę, że jesteśmy jak para, która za chwilę się rozpłynie i bez Boga nic nie
znaczymy. Starość, to też czas bycia Ojcem wiary dla innych wierzących, czas bycia autorytetem i wsparciem dla młodszego pokolenia. Ktoś powiedział, że nasz dzisiejszy świat cierpi na deficyt autorytetów, na deficyt ludzi, którzy nie baliby się wziąć odpowiedzialności za innych i poprowadzić ich. Wielu młodych chrześcijan dzisiaj rozpaczliwie poszukuje przykładów, przykładów dojrzałych wierzących, którzy swoim świadectwem oraz wsparciem posłużą innym jako filary. Kiedyś tego nie widziałem tak wyraźnie jak dzisiaj, szczególnie zauważyłem tą prawidłowość biorąc udział w zakładaniu zborów. Prawdopodobnie nigdy nie powstał jakikolwiek Zbór jeśli nie było w nim ludzi w oparciu o których ta społeczność może się budować, ludzi którzy będą służyć innym przykładem i ciągnąc wszystko do przodu.
Tak
więc namiot przypomina nam o tymczasowości życia, słabości naszego ziemskiego
mieszkania jakim jest ciało. Mówi nam o konieczności inwestowania w coś
trwalszego niż tylko to, co tu i teraz. Pan Jezus wyraził to w ten sposób:
Mateusza 6:19 Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi, gdzie
je mól i rdza niszczą i gdzie złodzieje podkopują i kradną:
20
Ale gromadźcie sobie skarby w niebie, gdzie ani mól, ani rdza nie
niszczą i gdzie złodzieje nie podkopują i nie kradną.
21
Albowiem gdzie jest skarb twój - tam będzie i serce twoje
Pamiętajmy,
że czas jest krótki i nie marnujmy go, jesteśmy gośćmi i pielgrzymami na ziemi,
a każda faza naszego życia jest w tym celu, by jeszcze lepiej służyć Panu
Jezusowi.
Drodzy
ceńmy sobie czas naszej pielgrzymki z Bogiem, gdy chodzimy razem z Nim, to z
mocy w moc wzrastamy, a żadna choćby najkrótsza chwila nie jest zmarnowana.
Wprost przeciwnie, każde westchnienie, każda modlitwa, każdy dobry uczynek dokonany
w Chrystusie, czas spędzony na wspieranie Bożego dzieła i energia spożytkowana
na rozwój Królestwa Bożego ma wielką wartość przed Bogiem i w dzień przyjścia
naszego Pana zostanie nam wynagrodzone.
Podsumowując:
Życie
chrześcijańskie to podróż do domu, do ojczyzny, do naszego mieszkania, które
zostało przygotowane przez Pana Jezusa dla nas w niebie. Powinniśmy na nie
patrzeć jako na tymczasowe i przejściowe i nie pozwolić na to, by coś nas tutaj
zatrzymało. Coś co wiąże nas bardziej z ziemią niż z niebem, jakiś grzech,
który nas usidla czy ciężar nie pozwalający kontynuować nam drogi. W naszej
pielgrzymce musimy być przygotowani na trudy podróży wynikające z pójścia za
Chrystusem, ale nie jesteśmy w tym sami, bo Pan Jezus nas prowadzi. Wtedy kiedy
ten ziemski namiot jakim jest nasze ciało się rozpadnie, mamy dom w niebie
zbudowany, nie słabą ludzką ręką, ale wieczny, który zbudował Bóg przez ofiarę
Chrystusa.
Być
może nigdy jeszcze nie wyruszyłeś lub nie wyruszyłaś w chrześcijańską podróż,
nigdy jeszcze nie słyszałeś wezwania Jezusa Chrystusa, przyjdźcie do mnie
wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a Ja dam wam ukojenie (Mat 11,28). Dzisiaj chciałbym cię do
tej drogi zachęcić, przyjdź do Chrystusa, uwierz w Niego, a On przebaczy twoje
grzechy i poprowadzi cię drogą ku żywotowi wiecznemu. Amen
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz