Innym
cudownym dzieckiem jest Akrit Jaswal urodzony w Indiach w 1993 roku w wieku 7 lat wykonał pierwszą swoją operację
na dziewczynce, której dłoń była zaciśnięta w pięść po poparzeniu czerpiąc
wiedzę tylko z książek. Mając 10 miesięcy, już chodził i mówił, a w wieku 5
lat, czytał Szekspira w oryginale, później został najmłodszym studentem na
uniwersytecie w Indiach na trzech kierunkach zoologii, botaniki i chemii kończąc
go wieku 15 lat.
I
moglibyśmy jeszcze wiele przykładów cudownych dzieci tutaj przedstawić, ale
żadne z tych dzieci nawet trochę nie zbliżyło się do najcudowniejszego dziecka
w historii ludzkości, do Jezusa Chrystusa. W rzeczywistości był tak cudowny, że
wszyscy, którzy mieli z nim do czynienia nie mogli nadziwić się mądrości jaka
była mu dana czytamy o tym w 47 wierszu.
Czasami myślę sobie jak wspaniale byłoby posłuchać Mari i Józefa, o boskich
cechach Pana Jezusa jakie już przejawiał w dzieciństwie.
Nie
wiele wiemy na temat dzieciństwa Chrystusa, ale Ew. Łukasz odsłania przynajmniej
trochę czasu, gdy dorastał i chce nam uświadomić, że wyjątkowość Jezusa nie
była czymś, co na niego zstąpiło podczas chrztu w Jordanie, czy podczas
kuszenia na pustyni, czy wtedy jak zaczął swoją publiczną a służbę, On Bogiem
od samego początku, od poczęcia. Widzimy, że gdy miał 12 lat, to wiedział jaki
jest cel jego pobytu na ziemi, już wtedy wiedział, po co przyszedł i co należy
czynić, by wypełnić plan Ojca.
Boży i ludzki rozwój Jezusa
Czytamy
że po tym jak Józef i Maria wykonali wszystkie czynności związane z
oczyszczeniem i składaniem ofiar wrócili do Galileii do Nazaretu, gdzie
mieszkali i gdzie Pan Jezus się wychowywał. Tu spełniło się proroctwo napisane
ponad 700 lat wcześniej z Ks. Izajasza 8,23-9,1
gdzie jest powiedziane:
Izajasza
8,23…Jak w przeszłości sprowadził Pan hańbę na ziemię Zebulona i na ziemię
Naftalego, tak w przyszłości okryje chwałą drogę morską, Zajordanie i okręg
pogan.
9:1 Lud, który chodzi w ciemności, ujrzy światło
wielkie, nad mieszkańcami krainy mroków zabłyśnie światłość.
Rejon
Galilei gdzie wychowywał się Pan Jezus, był specyficznym rejonem Palestyny
najdalej wysuniętym na północ. Galilea Rozciągała się z północy na południe na
przestrzeni około 80 km i około 40 km ze wschodu na zachód i była bardzo gęsto
zaludnionym miejscem szczególnie z powodu żyznej ziemi. Tytus Flawiusz, który
przez pewien czas był zarządcą tej prowincji podaje, że w tym regionie było
ponad 204 miasteczka, które każde liczyło po kilkanaście tysięcy mieszkańców. Pierwotnie
ta ziemia została nadana dla pokoleń
Żydowskich: Naftalego, Asera i Zebulona czytamy o tym w (Ks. Joz. 9). Ale z powodu
nieposłuszeństwa Bogu tym pokoleniom nigdy nie udało się wypędzić całkowicie
mieszkających tam rodowitych Kanaanitów. Również ten rejon doświadczał często
najazdów obcych wojsk i osiedlania się tam obcoplemiennej ludności, co
spowodowało, że rodowici Izraelici wymieszali się z tubylcami i w dużej mierze
żyli jak poganie. Dlatego obraz duchowy tych ludzi był bardzo kiepski stąd
proroctwo Izajasza, że lud, który żyje w ciemności ujrzy wielkie światło. Stąd
też późniejsze opinie o Panu Jezusie niektórych Żydów jak pytał Natanael dowiadując
się, że pochodzi z Nazaretu „czy z
Nazaretu może być coś dobrego” (J 1,46)”
- pytali.
Widzimy,
że Łukasz podkreśla człowieczeństwo
Jezusa. Chociaż był Bogiem wycielonym, to był również człowiekiem, rósł i nabierał sił jak każde dziecko.
Potrzebował czasu, by jego tężyzna fizyczna i umysł ukształtowały się. Musiał
we wszystkim upodobnić się do ludzi z wyjątkiem grzechu, by mógł stać się
ofiarą przebłagalną za nasze winy i naszym wystawiennikiem przez Bogiem (Heb 2,17).
Czytamy
również że był pełen mądrości a w 52
wierszu, że wzrastał w mądrości. Z czasem gdy Jezus dorastał rozumiał coraz
więcej ze swojej misji. Nie wiemy kiedy dokładnie znał cały Boży plan zbawienia
ludzkości, ale wiemy, że Bóg objawiał Mu stopniowo, po co przyszedł na ziemię.
Z każdym kolejnym dniem, miesiącem i rokiem rozumiał coraz więcej i gdy miał 12
lat, to już wiedział że Jest Synem Bożym. Ja nie pamiętam o czym myślałem, gdy
miałem 12 lat, nie wiem o czym ty myślałeś, ale Jezus myślał o sprawach Boga
Ojca. Już w tym wieku zależało Mu i czynił starania, by sprawy Ojca były na
pierwszym miejscu w Jego życiu.
Czy
Jego zachowanie różniło się jakoś od Jego rówieśników? Z pewnością. Przecież
nie było w nim grzechu, więc nie było w nim buntu choćby przeciw rodzicom, czy
przełożonym, zazdrości, złości, gniewu, lenistwa, nieposłuszeństwa,
opryskliwości i tego wszystkiego co przejawiają nasze dzieci, a wiemy, że nie
pochodzi to od Boga. Pewnie wyróżniał się, pilnością, pogodą ducha, spokojem i
uległością, jednak poza tym wszystkim rozwijał się podobnie jak inne dzieci.
Nie prawdą jest to, co mówią ewangelie apokryficzne o dzieciństwie Jezusa np.
tzw. Ewangelia Tomasza datowana na koniec II i początek III wieku przedstawia
takie rewelacje
„Gdy
Jezus był dzieckiem, bawił się koło brodu na strumyku; sprawił, że woda
wypływała z niego do kałuży, aby stać się czystą. Następnie wyciągnął z
naczynia miękką glinę i ukształtował z niej dwanaście ptaszków. Był to dzień
szabatu i wiele dzieci bawiło się z nim. Pewien Żyd ujrzał, jak on to robił
wraz z dziećmi. Podszedł więc do Józefa, jego ojca, i oskarżył Jezusa w
słowach: "Zrobił błoto i ukształtował z nich ptaszki w dzień szabatu, w
który nie wolno tego czynić". 4. Przyszedł Józef i zgromił Jezusa słowami:
"Dlaczego w dzień szabatu robisz to, czego nie godzi się czynić? Skoro
Jezus usłyszał te słowa, klasnął w dłonie i sprawił, że ptaszki uleciały i
zawołał do nich: "Nuże, latajcie i pamiętajcie o mnie, wy, które
żyjecie". I ptaszki uleciały ćwierkając. Gdy faryzeusz to ujrzał, był
zdziwiony i poszedł, aby opowiedzieć o tym przyjaciołom.
Albo inna relacja z ewangelii Tomasza
„Innym
razem Jezus szedł ze swym ojcem i jakieś dziecko biegnąc uderzyło go w ramię. I
natychmiast dziecko padło martwe. Zaś ci, którzy widzieli, co się wydarzyło,
zawołali mówiąc: "Skąd jest to dziecko, bo wszystko, co mówi, natychmiast
się wypełnia? A rodzice zmarłego dziecka przyszli do Józefa i rzekli do niego:
"Nie możesz mieszkać z nami w tej wiosce z takim dzieckiem, albo raczej
naucz je błogosławić, a nie przeklinać”
Jednak
poza tym wszystkim
jeszcze inna relacja
„Pewnego
dnia Jezus bawił się z dziećmi na dachu; jedno z nich upadło i zabiło się. Na
ten widok dzieci uciekły. Jezus zaś pozostał sam. Rodzice zabitego dziecka
mówili do Jezusa: "Ty zrzuciłeś to dziecko". Jezus im odrzekł:
"Ja go nie pchnąłem". A gdy oni mu grozili, Jezus zszedł do tego,
który był zabity i rzekł: "Zenonie -takie było bowiem jego imię - czy to
ja cię strąciłem?" On podniósł się natychmiast i rzekł: "Nie, mój
panie". Gdy rodzice dziecka to ujrzeli, byli zdumieni i chwalili Pana”.
Widzimy
więc, że ewangelie apokryficzne, czyli niepewnego pochodzenia przedstawiają
bajki i dlatego nie wchodzą w skład kanonu Pisma Św. Przedstawiają Pana Jezusa
jako podobnego do jakiegoś magika, a nie Syna Bożego.
Tak
naprawdę o dzieciństwie Pana Jezusa mamy tylko tą jedną relacje ewangelisty
Łukasza, która pokazuje, że dziecko Bóg w dużej mierze wiodło podobne życie do
naszego z tą różnicą, że odznaczał się wyjątkową pobożnością i relacją z
Bogiem.
Czy
to znaczy, że w ogóle jako dziecko nie miał żadnych pokus np. bycia
nieposłusznym rodzicom, czy bycia zazdrosnym, złośliwym, samolubnym itp. Nie,
list do Hebrajczyków 5,8 mówi, że; chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa
przez to, co wycierpiał.
To
więc dotykały go jako dziecko różne pokusy, ale walczył z nimi i żadnej nie uległ
wzrastając w ten sposób coraz bardziej w dojrzałym posłuszeństwie Bogu, aż był
w stanie przejść największe z możliwych doświadczeń, doświadczenie cierpienia
męki Krzyżowej.
To
również jest wzór naszego wzrostu duchowego, że czym bardziej walczymy z
pokusami i z grzechem w naszym życiu wzrastając w posłuszeństwie, tym bardziej
jesteśmy dojrzali, by czynić coraz większe dzieła dla Boga.
Czytamy,
że łaska Boża była nad nim, Bóg był z nim (w.
40). Nie chodzi tutaj o to, że potrzebował Bożej łaski z powodu swoich win,
ale Bóg błogosławił Go, chronił Go i działał w Jego życiu w cudowny sposób.
Rodzicielstwo skupione na Bogu
Idąc
dalej widzimy, że Maria i Józef chodzili co roku do Jerozolimy na święto paschy
wedle nakazu Boga.
Łukasza 2:42 I gdy miał dwanaście lat, poszli do
Jerozolimy na to święto, jak to było w zwyczaju.
W Izraelu były trzy najważniejsze święta,
które Bóg kazał obchodzić izraelitom o których np. czytamy w Ks. Powtórzonego
Prawa 16:16
Trzy razy w roku zjawi się każdy
mężczyzna spośród was przed Panem, Bogiem twoim, na miejscu, które wybierze: w
Święto Przaśników, w Święto Tygodni i w Święto Szałasów, lecz nie zjawi się
przed Panem z próżnymi rękami,
Widzimy,
że było to święto przaśników z którym połączone było święto Paschy. Obchodzone
było ono na przełomie marca kwietnia. Całe uroczystości paschalne trwały 8 dni,
pascha 1 dzień i 7 dni przaśników. Następne było święto tygodni tzw.
pięćdziesiątnica, było to święto pierwocin, pierwszych zbiorów, kiedy
świętowali żniwo, obchodzone 50 dni od święta przaśników, a później jesienią było
święto szałasów, namiotów, upamiętniające wędrówkę Izraelitów po pustyni.
Maria
z Józefem chodzili dorocznie tylko na długie święto przaśników połączone ze
świętem paschy. Było tak dlatego, że żydzi mieszkający w diasporze, rozproszeni
po Cesarstwie Rzymskim nie byli w stanie uczestniczyć w każdym z tych świąt,
więc wybierali jedno święto w roku na które udawali się do Jerozolimy, a
codzienne życie religijne miało miejsce w synagogach. W przypadku rodziny
Jezusa musieli pokonać około 130 kilometrów z Nazaretu, by dotrzeć do świątyni
w Jerozolimie. Z pewnością było to dla nich duże wyzwanie, kilkudniowa wędrówka
w jedną i drugą stronę i kilkudniowy czas, może tygodniowy spęczony na
obchodach święta. To pokazuje jak Maria z Józefem troszczyli się o swój rozwój
duchowy i Pana Jezusa. Co roku wyruszali na tą długą męcząca podróż, która
trwała około dwóch tygodni, by oddać chwałę Bogu i okazać mu posłuszeństwo.
Nakaz stawienia się przed Panem przede wszystkim dotyczył mężczyzn, kobiety
mogły zostać w domu i zajmować się mniejszymi dziećmi, ale Maria z Józefem nie
czynili tak, szli całą rodziną, przejęci czcią dla Pana.
Troszczyli
się również o to, by Pan Jezus poznawał Boga, zabierali go w tą drogę, by mógł
być blisko swojego Ojca i wzrastać w mądrości.
Każdy
mężczyzna w Izraelu miał obowiązek uczyć swojego syna jak czcić Boga, a gdy
dziecko osiągało 13 lat, to była oficjalna uroczystość, kiedy uznawano chłopców
dorosłych wobec Bożego prawa. To daje nam trochę szerszy obraz, dlaczego ew.
Łukasz przywołuje dwunastoletniego Jezusa idącego do Jerozolimy.
To
jest dla nas wzór jak mamy uczuć swoje dzieci bojaźni Bożej, że powinniśmy
studiować z nimi Słowo Boże, modlić się z nimi i prowadzić ich do Kościoła
nawet wtedy, kiedy, to dla nas jest jakieś wyzwanie, kiedy dzieci muszą wstać
rano, kiedy trzeba je wyszykować, ubrać, nakarmić. Czasami nie chcemy tego
robić z troską o dzieci obawiając zbytnio ich obciążać. Ale w ten sposób, tak
naprawdę robimy im krzywdę, bo nie uczymy ich bojaźni Bożej, oraz tego, że
czczenie Boga wymaga od nas wysiłku. Gdy
czynimy to regularnie jak Józef i Maria, to nasze dzieci widzą, że Boże sprawy,
to ważna część naszego życia, że życie nie polega tylko na jedzeniu, spaniu i
chodzeniu do pracy, ale w życiu chodzi o wielbienie Boga. Dzisiaj mam trochę
inną sytuację, ale przez wiele lat dojeżdżałem do Zboru kilkadziesiąt
kilometrów, później z dziećmi, i nie raz, nie dwa nie chciało się. Były pokusy,
by dłużej pospać, posiedzieć w domu, ale gdzieś zawsze z tyłu głowy było to
przeświadczenie, że mam czcić Boga w zgromadzeniu Jego ludu jak mówi psalm (Ps 107,32). Później jak pojawiły się
dzieci, miałem świadomość, że przez swoją gorliwość daje im przykład, że
najważniejsze jest miłować Boga.
Tak
postępowali Józef z Marią i Jezusem, chodzili co roku prawie 130 kilometrów na
pieszo, wypełniając nakaz Pański. W wierszu
44 widzimy, że nie tylko oni tak czynili, ale była spora grupa pielgrzymów.
Zbierali się razem i w ten sposób było raźniej oraz bezpieczniej iść.
Jezus jako uczeń
Gdy
Józef z Marią spędzili cały okres święta w Jerozolimie, to wyruszali w drogę
powrotną z innymi pielgrzymami czytamy w 43
wierszu. W pierwszym momencie nie zauważyli, że Jezus nie wraca z nimi, bo
myśleli, że jest w śród innych wędrowców w.44.
Dopiero po jednym dniu drogi, gdy przeszli około 30 kilometrów zorientowali
się, że nie ma z nimi dziecka. Ci rodzicie, którzy kiedykolwiek zgubili dzieci
wiedzą jaki to musiał być szok i strach dla Marii i Józefa. Nam się raz
zdarzyło zgubić dziecko w parku i odebrać go od straży miejskiej, ale zanim się
znalazło było sporo stresu. Najczęściej do zgubienia dzieci dochodzi w dużym
skupisku ludzi, na plaży, w markecie w trakcie jakiejś plenerowej zabawy i tak
było tym razem, dużo ludzi, dożo pielgrzymów więc rodzice Jezusa nie zauważyli,
że go nie ma. Myśleli, że jest gdzieś z przodu z innymi dziećmi, które szły na
przodzie pochodu, w środku szły kobiety, a z tyłu mężczyźni.
Może
ktoś ma pytanie jak to możliwe, że zgubili dziecko na tak długi czas. Wydaje
się, że było to spowodowane tym, że nigdy z Jezusem nie było problemu, że
zawsze robił to, co miał robić i był w miejscu gdzie miał być. Prawdopodobnie Józef
myślał że jest z Marią jeśli szli osobno, kobiety z kobietami a mężczyźni z
mężczyznami. Może Maria myślała, że jest z Józefem albo z innymi dziećmi.
Dopiero
wieczorem zorientowali się, że Jezusa z nimi nie było. Wieczór był czasem kiedy
rodziny wspólnie się gromadziły na posiłek i spoczynek.
Podejrzewam
że musiała to być, jedna z najdłuższych
nocy dla Józefa i Marii, kiedy zastanawiali się, co stało się z ich
ukochanym synem. Rano wyruszali z powrotem do Jerozolimy szukając Jezusa. Spędzili
cały dzień na podróży powrotnej i znowu musieli odpocząć. Zaczęli go szukać
dopiero kolejnego dnia i tak znaleźli go na trzeci dzień.
A
gdzie go znaleźli, co robił?
Znaleźli
go w świątyni w. 46 jak siedział
wśród nauczycieli Bożego Słowa słuchając ich i zadając im pytania. Widzimy, że
w dwunastoletnim Jezusie było już silne pragnienie, by coraz lepiej poznać
swojego Ojca. Dwunastoletni Jezus jest tu dla nas wspaniałym przykładem jak
powinniśmy dbać o nasz wzrost duchowy i lepsze zrozumienie prawd duchowych. Zobaczmy,
że On zdawał pytania i słuchał nauczycieli Bożego słowa. Z pewnością te pytania
dotyczyły Pisma Św. Starego Testamentu i różnych zagadnień dotyczących Boga. Widzimy
tutaj wielką pokorę Pana Jezusa, choć był Bogiem i miał wielką mądrość w wieku
dwunastu lat, to jednak szanował tych nauczycieli, korzystał z ich mądrości i doświadczenia,
a przez to sam dojrzewał. Czynił to, co dzisiaj tak rzadko możemy zobaczyć w
wielu młodych osobach. Najczęściej ludzie młodzi są bardzo pyszni, myślą że
wszystko wiedzą najlepiej i nie chcą nikogo słuchać. Ale przez taką postawę popełniają
wiele błędów, które czasami ciągną się za nimi przez wiele lat, mówi się
później o tym „błędy młodości”.
Widzimy
tu Boga, który choć mógł wiedzieć wszystko co chciał, to jednak stał się
uczniem. Później gdy dorósł, to On nauczał, le musiał być etap w Jego życiu z
tego powodu, że był człowiekiem, że On też musiał się uczyć.
To
jest dla nas wzór dochodzenia do dojrzałości chrześcijańskiej, bycie pokornym,
zadawanie pytań, uczenie się od tych, którzy mają większe doświadczenie od nas,
lub większą mądrość. A dopiero wtedy, gdy przejdziemy ten etap, sami możemy uczyć
innych. Obejmuje to więc słuchanie starszych braci, pastorów, tych którzy w
kościele nauczają lub czytanie dobrych książek chrześcijańskich.
Widzimy
też w Panu Jezusie boską mądrość w wieku 12 lat jak nie tylko zadaje pytania,
ale udziela tak bystrych odpowiedzi, że wszyscy, którzy mają okazje go słuchać
są zadziwieni bystrością Jego umysłu i odpowiedziami (w 47). Później mamy okazje obserwować przejawy tej niezwykłej
mądrości kiedy próbowano Go pochwycić na jakimś słowie, czy zastawić na Niego
pułapkę, choćby w przypadku, czy należy płacić podatek cezarowi lub w sytuacji
kobiety przyłapanej na cudzołóstwie. Nigdy jednak, to się nie udało. To Jego
wrogowie odchodzili zawstydzeni, gdy swoją bystrością zamykał im usta.
Wiedział że postępuje właściwie.
Ostatnia
rzecz jest taka, że dwunastoletni Jezus wiedział, że służąc Bogu postępuje
właściwie. Widzimy, że Józef i Maria gdy znaleźli Jezusa byli zdumieni i mieli do niego pretensje.
Łukasza
2:48 I ujrzawszy go, zdziwili się. I
rzekła do niego matka jego: Synu, cóżeś nam to uczynił? Oto ojciec twój i ja
bolejąc szukaliśmy ciebie.
Być
może myśleli, że zgubiony Jezus, dwunastolatek, gdzieś płacze, boi się i szuka
swoich rodziców. A tymczasem On spokojnie siedzi w świątyni prowadząc dyskusje.
Naprawdę niesamowite, zadziwiające i wzbudzające szok, że po trzech dniach
zgubienia rodziców jest zupełnie spokojny. Wydaje się zupełnie niewzruszony,
gdy Jego rodzice pojawiają się. Jest całkowicie pochłonięty sprawami Bożymi i
wie, że pomimo całego strachu Marii i Józefa ich wzburzenia i zamieszania jakie
stało się Jego udziałem postąpił właściwie. Nie pozwala się również obciążyć
winą za to, co się stało. Maria chce dać mu naganę, rodzicielską reprymendę. A On
do niej mówi, że robi to, co słuszne, bo przyszedł, by zajmować się sprawami
Ojca.
Łukasza 2:49 I rzekł do nich: Czemuście mnie szukali? Czyż
nie wiedzieliście, że w tym, co jest Ojca mego, Ja być muszę?
Czyli
inaczej powiedział im, słuchajcie to jest mój prawdziwy dom i powinniście to
wiedzieć, powinniście to rozumieć, że tym właśnie mam się zajmować. Oczekiwał
tego od nich ze względu na to, co już o nim wiedzieli. Wiedzieli w jaki cudowny
sposób przyszedł na świat, mieli niezwykłe doświadczenia w związku z nim, sny
prorocze ucieczka do Egiptu. Mieli też niezwykłe dziecko w domu, które było w
zachowaniu inne niż zwykłe dzieci, usłuchane uległe, nie przejawiające buntu i
żadnego grzechu. A jednak nie rozumieli, bo nie potrafili spojrzeć na to małe dziecko
jak na Boga wcielonego.
Chciałem
tutaj podkreślić, że Pan Jezus w wieku dwunastu lat wiedział co jest właściwie,
wiedział jakie są priorytety, że należy zajmować się na pierwszym miejscu
sprawami Ojca. Wszystko inne jest drugorzędne. Nie pozwolił sobie wmówić przez
swoją najbliższą rodzinę że czyni coś niewłaściwego. Nie pozwolił się oskarżyć
i wzbudzić wyrzutów sumienia, bo służenie Ojcu to jest najlepsza z możliwych
dróg. Jakże często my możemy ulegać podobnym naciskom, ze strony rodziny, męża,
żony, mamy, taty, dzieci, znajomych, sąsiadów, czy tego świata, że zbyt mocno
się angażujemy religijnie, że zbyt często uczestniczymy w spotkaniach, że nie powinniśmy
tak dużo Biblii czytać, czy tak mocno angażować się w służbę. Czasami słuchamy
podszeptów diabła, że powinniśmy zachować dystans i uważać z tą religią. Dwunastoletni
Jezus miał na to odpowiedzieć, czy nie wiesz, że powinienem zajmować się sprawami
Ojca. Czy nie wiesz, że ile byś nie poświęcał się dla Boga nigdy nie jest za
dużo. Czy nie wiesz, że służenie Bogu, budowanie Jego królestwa to najważniejsza
rzecz we wszechświecie. Ludzie, którzy tego nie rozumieją, będą próbowali nas
odciągać od poświęcenia, oddania i naszej ofiarności dla Pana. Obyśmy zawsze
mieli ten obraz przed oczami, dwunastoletniego Jezusa, który mówi, że najważniejsze
są sprawy Ojca, że najważniejsze to szukać Królestwa Bożego i Jego
sprawiedliwości, a wszystko inne będzie nam dodane (Mat 6,33). Drodzy, niebawem
życie każdego z nas dobiegnie do końca. Gdy staniemy przed Bogiem wtedy to,
czym zajmowaliśmy się w życiu będzie miało wielkie znaczenie, życzę tobie i
sobie, by w dzień sądu okazało się, że swoje życie poświęciłeś na sprawy Boga
Ojca i naszego Pana Jezusa Chrystusa, bo pamiętajmy że nasze uczynki dokonane w
Bogu idą za nami.
Podsumowując
1.
Po pierwsze Jezus
będąc dzieckiem był w pełni Bogiem i w pełni człowiekiem. Widzimy jak te dwie natury
przejawiały się w Jego życiu już w czasie dzieciństwa. Jezus nie stał się Synem
Bożym w chwili chrztu, czy jakiejkolwiek innej ceremonii. Od zawsze był
odwiecznym Synem Boga, zszedł na ziemię i utożsamił się za nami do końca
przyjmując na siebie wszystkie ludzie ograniczenia i doświadczenia oprócz
grzechu.
2.
Druga rzecz, to przykład
gorliwości Józefa i Marii, jak byli gotowi do poświęceń nie zważając na koszty.
Chcieli aby ich życie i życie ich dzieci Było skupione na Bogu. Wiedzieli że
ich szczęściem jest być blisko Boga.
3.
Trzecia rzecz, że
Jezus pomimo tego, że był Bogiem to jako człowiek potrzebował się uczyć, by
mógł dojść do dojrzałości i w ten sposób pozostawił nam wzór, że należy
pokornie słuchać i zdawać pytania tym, którzy mają większe doświadczenie od nas
i w taki sposób wzrastać w poznaniu, aż nadejdzie chwila kiedy sami będziemy mogli
uczyć innych
4.
I ostatnia rzecz,
Pan Jezus wiedział, że zajmowanie się sprawami Ojca to najwłaściwsza rzecz jaką
powinien czynić i nie pozwolił, by nawet Jego rodzice w jakiś sposób odciągnęli
go od tego, czy wzbudzili w nim poczucie winy, że robił coś niewłaściwego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz