W ten Wielki Piątek chciałbym byśmy przyjrzeli się ostatnim siedmiu słowom Pan Jezusa z Krzyża. Wiemy, że ostatnie słowa umierającego człowieka mogą mieć szczególne znaczenie, przede wszystkim kogoś takiego jak Pan Jezus. Już samo to, że było 7 ostatnich wypowiedzi, a nie 5, czy 3 wierzę, że ma symboliczne znaczenie. Siódemka bowiem w Biblii to liczba pełni i doskonałości. Mamy siedmiodniowy cykl stworzenia, co 7 lat ziemia miała doznać odpoczynku od uprawy i miała mieć szabat. Po 49 latach, czyli 7 szabatach dla ziemi był rok jubileuszowy w Izraelu, to czas darowania długów, wolności dla niewolników i rok odzyskania sprzedanej ziemi. Przez 7 dni Boży lud miał obchodzić święto paschy. Noe miał zabrać na arkę ze zwierząt czystych po 7 par. Józef w proroczym śnie widział 7 krów tłustych, a później 7 chudych, jest 7 cudów w Ew. Jana potwierdzających boskość Chrystusa. To tylko kilka przykładów jak często siódemka występuje w Biblii, a teraz mamy 7 wypowiedzi naszego Pana z Krzyża. Myślę, że słów niezwykle ważnych w których zawarta jest cała esencja jego misji i stanu ludzkości. Trzy z tych wypowiedzi znajdują się w Ew. Łukasza, kolejne trzy w Ew. Jana i jedna wypowiedź w Ew. Mateusza i Marka
1.
„Ojcze, przebacz im, bo nie wiedza, co czynią” (Łk 23,34).
2.
„Zaprawdę, powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w raju”
(Łk 23,43).
3.
„Ojcze, w Twoje ręce, powierzam ducha mego” (Łk 23,46).
4.
„Niewiasto, oto syn Twój… oto Matka twoja” (J 19,26).
5.
„Pragnę” (J 19,28).
6.
„Wykonało się” (J 19,30).
7.
„Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?” (Mt 27,46).
Omawiając
te słowa, będę czynił to w kolejności w jakiej mogły zostać wypowiedziane.
Pierwsza
wypowiedź jaka padła na Krzyżu z ust Chrystusa o której wiemy dotyczy
przebaczenia. Jest to, modlitwa Pana
Jezusa za swoich oprawców do Ojca, by okazał im łaskę, bo działają w
nieświadomości. Jasne jest, że kiedy modli się, by Bóg im wybaczył, to również
sam im przebaczył. Większość osób skazanych na śmierć, a szczególnie skazanych
niesprawiedliwie przeklina swoich wrogów, złorzeczy im, życzy wszystkiego
najgorszego, a Pan wołał o przebaczenie. To świadczy o tym jak różny On był od
nas, jaką niezwykłą moc posiadał i że naprawdę zwyciężył. Gdy wybaczasz swoim
wrogom, to zyskujesz nad nimi przewagę, bo przestajesz być ofiarą, a stajesz się
zwycięzcą, bo twoi kaci nie są w stanie ciebie kontrolować.
Pan
Jezus prosi swego Ojca, by wybaczył żołnierzom, którzy szydząc z tego, że jest
Królem w sposób okrutny i poniżający potraktowali Go ubierając w purpurę,
plując na niego, zakładając mu koronę cierniową na głowę, bijąc po twarzy, a
później przybili Go do drzewa Krzyża.
Modli
się o wybaczenie dla Żydów, dla faryzeuszy, dla arcykapłanów, którzy z
zazdrości i nienawiści do Niego uknuli spisek na Jego życie i wydali Go
Rzymianom na śmierć Krzyżową. Modli się również za Piłata, który miał moc i
władzę uwolnić Go, ale bał się opinii tłumu i dbał raczej o swoje interesy, a
nie o sprawiedliwość na straży, której miał stać.
Jezus
modlił się również o tych wszystkich ludzi, którzy byli zebrani pod Krzyżem i wyśmiewali
Go, by stąpił jeśli jest Synem Bożym. Modli się także o tych, którzy na
placu, gdzie był sądzony krzyczeli do Piłata „Ukrzyżuj Go, Ukrzyżuj Go”. Wstawia się o ten cały tłum ludzi
pogrążonych w nienawiści i obwiniających go za swoje problemy.
Wypełnił
w ten sposób proroctwo z Ks. Izajasza
53, 12 „On to poniósł grzech wielu i wstawił się za przestępcami”.
I musimy powiedzieć, że modlitwa Jezusa na
Krzyżu za swoich wrogów nie jest naturalna, jest zwycięstwem nad grzeszną
ludzką naturą, która domaga się zemsty. Chociaż oni go ukrzyżowali, to on
okazał się silniejszy od nich. W ten sposób Pan ukazał nam rolę do Jakiej
przeznaczył Go ojciec, rolę wystawiennika za ludzi, pośrednika między nami, a
Bogiem. Kogoś kto nas kocha i chce naszego zbawienia, bo wie jak bardzo się
pogubiliśmy w życiu. On powiedział, przebacz im, bo nie wiedzą co czynią.
Grzech zaślepia nas i często działamy pod jego wpływem dopuszczając się
najgorszych rzeczy, nawet myśląc, że to jest dobre, że to nam służy, że to nam
pomorze. Po prostu w naszym grzechu jesteśmy ślepcami i często nie myślimy o
Jego strasznych konsekwencjach lub nawet nic o nich nie wiemy. Potrafimy
zatracać się w naszych bezeceństwach i cieszyć się nimi, a tymczasem prowadzą
nas one do tragedii i potępienia. Potrafimy napawać się cierpieniem innych i
zdawać im cierpienie, potrafimy nienawidzić, krzywdzić słowami i czynami.
Potrafimy mordować, kłamać, cudzołożyć, niszczyć naszych bliskich i być
okrutnymi nie chcąc przebaczyć.
Potrzebujemy
tej modlitwy Pana Jezusa za nas, potrzebujemy by się wstawił za nami u Ojca, by zostało nam przebaczone, by otworzyły
się nam oczy, oraz oczy naszych bliskich i rodaków byśmy mogli zobaczyć w jak
strasznym położeniu się znajdujemy bez Boga. W jak strasznym położeniu znajduje
się ludzkość i do czego jesteśmy zdolni.
Tylko wstawiennictwo Pana Jezusa, którego ofiara została przyjęta przez Boga może doprowadzić do faktycznego przebaczenia naszego grzechu, bo On za niego umarł. On przebaczył swoim wrogom, a jak jest z naszym przebaczeniem, czy wybaczamy, czy modlimy się na wzór Jezusa za naszych wrogów?
Kolejne
słowa Pana Jezusa z Krzyża odnoszą się do tzw. łotra, który wisiał na Krzyżu
obok Pana. Człowiek ten w ostatnim momencie swego życia uznał w Chrystusie
Mesjasza i Króla zwracając się do Pana, by wstawił się za nim i miał wzgląd na
niego, gdy wejdzie już do swego Królestwa.
Wtedy
Pan Jezus złożył mu niezwykłą obietnicę „Zaprawdę
powiadam ci, dziś będziesz ze mną w raju” (Łk 23,43) . Tym samym obiecał mu, że jeszcze tego samego dnia człowiek
ten będzie z Jezusem w niebie. Jest to znaczące świadectwo tego, że gdy
umrzemy, to nasza dusza idzie do Jezusa do nieba jeśli w Niego wierzymy. Łotr
na Krzyżu w chwili, gdy uwierzył, gdy poprosił Pana Jezusa o ratunek został
zbawiony. Między innymi na tym przykładzie i na wielu innych widzimy, ze
zbawienie nie dotyczy tego, co my możemy zrobić, ale tego co Pan Jezus zrobił
dla nas. Zbawienie nie jest na podstawie ludzkich uczynków, ludzkich starań,
ludzkiej religijności, ale na podstawie ofiary Pana Jezusa. On mógł zapewnić
tego łotra, że będzie z Nim w raju tego dnia, bo właśnie umierał za Jego
grzechy, a On w to uwierzył i zostało mu przebaczone. W ten sposób widzimy, że
nauka iż musimy sobie na niebo zasłużyć jest nauką fałszywą. Łotr na Krzyżu nie
zdążył sobie na niebo zasłużyć, nie zrobił żadnych dobrych uczynków, a to co
zrobił zaprowadziło go właśnie na krzyż. Jego uczynki zaprowadziły go na śmierć
i tam dojdzie każdy grzesznik opierający się na sobie i swojej sprawiedliwości.
To przebaczenie, darmo z łaski przez wiarę w Jezusa dało łotrowi na krzyżu
życie wieczne.
Podobnie
jak ten łotr na Krzyżu musimy uwierzyć, by otrzymać przebaczenie grzechów. Musimy
uwierzyć, że Pan Jezus już wszystko zrobił dla naszego zbawienia, a my mamy to
przyjąć. Nie możemy nic dodać do ofiary Jezusa, nie możemy jej poprawić, bo
jest doskonała i gładzi wszystkie nasze winy. Możemy tylko ją przyjąć, prosić
Pana jak prosił łotr, by pamiętał o nas, gdy już staniemy przed Nim i by
przyjął nas do swego Królestwa, gdy przyjdzie dzień naszej śmierci.
Chciałbym
mieć na tyle świadomości w dzień mojej śmierci, bym mógł pomodlić się słowami
łotra na krzyżu, Panie pamiętaj o mnie, szczególnie teraz, gdy stanę przed tobą
i przyjmij mnie do swego Królestwa.
Tak
wielu umiera w ogóle nie pamiętając o Bogu i o naszym Panu Jezusie Chrystusie i
jego ofierze na Krzyżu za nas. Umierają w rozpaczy, bez nadziei i Boga na
świecie, ale nie musi tak być. Nawet w tej ostatniej chwili śmierci dzięki Panu
Jezusowi możemy zachować wiarę i głęboką nadzieje o wspaniałej przyszłości. Gdy
umierał w Rzymie apostoł Paweł, to chwilę przed swą śmiercią powiedział:
2 Tymoteusza 4:7 Dobry bój bojowałem, biegu dokonałem, wiarę
zachowałem;
8
A teraz oczekuje mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu da
Pan, sędzia sprawiedliwy, a nie tylko mnie, lecz i wszystkim, którzy umiłowali
przyjście jego.
Jak wielce musiało zostać pocieszone przez Pana serce tego biednego skazańca. Dowiedział się, że za chwilę przekroczy próg nieba i już na wieki będzie z Panem. Umiłujmy naszego Pana gorąco, dbajmy o wiarę abyśmy mogli odchodzić w wieczność z nadzieją, a nie rozpaczą.
Następnie
Pan Jezus powiedział do Marii swej matki i jednego z apostołów, Jana który wraz
z kobietami stał przy Krzyżu przyglądając się Jego męce: Niewiasto, oto syn Twój… oto Matka twoja. Kościół Rzymsko Katolicki
powołując się na te słowa Pana Jezusa uważa, ze Maria w tej chwili została
mianowana przez Pana na matkę całej ludzkości. Ale oczywiście, to jest nie
prawda. Pan Jezus nie powiedział do Marii pod krzyżem, że jest matką ludzkości
jak nie powiedział do Jana, że on jest synem wszystkich matek. Niestety, gdy
nie trzymamy się słowa Bożego, to dochodzimy do takich absurdów i wykrzywiamy
proste drogi Boże.
Pan
Jezus z Krzyża zapewnił Marii opiekę, którą On jej zapewniał jako pierworodny
syn. Jan miał zastąpić jej syna którego straciła. Dalej czytamy, że od tej
chwili apostoł Jan wziął Marię do siebie do domu (J 19,27).
Rozumiem,
ze powierzył ją Janowi, by On jako jego uczeń mógł nie tylko zatroszczyć się o
fizyczne potrzeby Marii, ale przede wszystkim o duchowe, bo bracia Pana Jezusa jeszcze
nie wierzyli w Niego.
Znamienne
jest to, że Pan umierając nie był skupiony na sobie, na swoim bólu, na tym jak
został potraktowany, jak zdradził go jeden z przyjaciół, ale wciąż był skupiony
na trosce o innych. To jest dla nas wzór służby, że nawet umierając myślał o
innych, a nie os sobie.
Często,
gdy cierpimy jesteśmy całkowicie pochłonięci naszym doświadczeniem i nic poza
nim i sytuacją w której się znaleźliśmy nie widzimy. Wystarczy trochę bólu w
naszym życiu, może bólu zęba lub jakieś niepowodzenia, a zaraz jesteśmy
drażliwi, nieuprzejmi, złościmy się na innych stawiając nasza osobę w centrum.
Również w kościele często potrafimy nie dostrzegać cierpienia innych, ale
bardzo dobrze pamiętamy o swoim. Z tego powodu niektórzy mają pretensje do
innych, że nie okazano im właściwej pomocy i właściwego współczucia, gdy
przeżywali trudną sytuacje.
Gdyby
każdy z nas w kościele miał postawę Pana Jezusa, postawę sługi, nie byłoby tych
wszystkich obruszeń, obrażeń, niechęci, złej woli, plotkowania na innych, ale
byśmy widzieli kościół, którym każdy czułby się zaopiekowany i kochany.
Gdy
prześledzimy ewangelię, to zobaczymy, że pan Jezus zawsze pochylał się nad
innymi, okazywał im pomoc, współczuł w ich cierpieniach, płakał z płaczącymi,
był wrażliwy wobec potrzeb i doświadczeń ludzi i nie dobijał złamanych. Wprost
przeciwnie, podnosił ich.
Jakie sa nasze serca, czy mamy serce sługi, czy myślimy o innych, o ich cierpieniach i potrzebach? Pamiętajmy, że serce sługi, to serce Pana Jezusa. Niestety nie jest to łatwe i tylko w społeczności z naszym Panem będziemy potrafili służyć innym bez poczucia straty.
Dalej
Pan Jezus wisząc na Krzyżu wypowiada słowa, które nas szokują
Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił lub po aramejsku Eli,
Eli, lama sabachtani. Są to słowa niezwykłe zważywszy na to, że Pan Jezus
jest Bożym Synem. W tej chwili, wisząc tam na Krzyżu doświadcza oddzielenia od
Ojca. Odwieczny Syn Boży, który nigdy w wieczności ani przez sekundę nie miał
zerwanej łączności, więzi i społeczności z Bogiem Ojcem. Teraz w tej chwili
czuje się samotny, opuszczony cytując
jednocześnie słowa z Psalmu Dawidowego 22, napisanego około 1000 lat przez
ukrzyżowaniem, kiedy to Dawid czuje się opuszczony przez Boga i daleki od
Bożego wybawienia. Podobnie na Krzyżu czuje się nasz Pan. On cierpi, ale nie
cierpi tylko fizycznie, cierpi również z powodu duchowego oddzielenia od swego
umiłowanego Ojca. Trudno nam być może to pojąć, ale widzimy, że oddzielenie
jest prawdziwe, realne, że sprawia ból Panu Jezusowi.
Można
zadać pytanie, dlaczego Ojciec Go opuścił, dlaczego zostawił swego umiłowanego
Syna? Wydaje się, że jest tylko jedna odpowiedź. Stało się tak z powodu naszych
grzechów. Gdy Pan Jezus wisiał na Krzyżu wziął na siebie nasze grzechy, a to
spowodowało, że Ojciec odwrócił się od Niego, że zasłonił przed Nim swoje
oblicze. Bóg Ojciec wylał na Chrystusa swój gniew, który należał się nam.
Wydaje mi się, że gdy Pan Jezus modlił się w
ogrodzie Getsemane, to nie tyle bał się cierpienia fizycznego, ale właśnie
tego, że Ojciec się od Niego odwróci. Zobaczmy, że dla Pana Jezusa choćby tylko
ta mała chwila bez relacji z Ojcem już była powodem ogromnego cierpienia.
To
też pokazuje jak człowiek jest daleko od Boga. Wielu potrafi całe życie przeżyć
bez Boga i nie czują z tego powodu żadnego dyskomfortu. Faktycznie jesteśmy
naprawdę zgubieni. Wielu potrafi nie modlić się całymi miesiącami i latami, nie
karmić się słowem Bożym, nie mieć żadnych wyższych myśli o Bogu i czuć się z
tym całkiem dobrze. A syn Boży tylko przez chwile miał być oddzielony od Boga i
była to, wielka tragedia w Jego Życiu.
On
zniósł dla nas oddzielenie od Ojca przyjmując na siebie nasze grzechy. Gdyby
tego nie uczynił ostatecznie nasze grzechy na wieki, by odłączyły nas od Boga,
Jego oddzielenie trwało tylko chwilę. On był w stanie poradzić sobie z naszym
grzechem, był w stanie za niego zapłacić i zaspokoić słuszne żądania Bożej
sprawiedliwości. Ale był również w stanie grzech zwyciężyć, pokonać Jego moc,
życie odzyskać i przez Zmartwychwstanie okazać się Wielkim Zbawicielem.
Izajasza 53:5 Lecz on zraniony jest za występki nasze, starty za winy nasze. Ukarany został dla naszego zbawienia, a jego ranami jesteśmy uleczeni.
Następnie
powiedział „pragnę” a żołnierze dali
mu do picia ocet winny zmieszany z wodą
i doprawiony do smaku. Był on powszechnie używany jako napój orzeźwiający i
środek odkażający.
Ew.
Jana mówi, że Pan Jezus uczynił to, by wypełnić słowa Pisma z psalmu Dawidowego
69
Psalm
69:22 Dodali żółci do pokarmu
mego, A w pragnieniu moim napoili mnie octem.
To
pokazuje, że On kontroluje własne umieranie, On wie co dokładnie w jakiej
chwili się stanie. O ile mógł wypowiedzieć słowa pragnienia, to nie mógłby
zmusić żołnierzy do podania mu picia. A jednak tak się stało, spełniło się
wszystko, co Bóg zaplanował. Każdy szczegół Jego życia i śmierci był
wypełnianiem Słowa Bożego.
W
pragnieniu Pana Jezusa widzimy prawdziwe człowieczeństwo. To że był Bogiem nie
sprawiło, że cierpienia były mniejsze
lub mniej odczuwalne. Podczas ukrzyżowania i w trakcie męki krzyżowej
przeżywał to wszystko tak jakby przeżywał każdy inny człowiek. Czyli mamy
realne zmęczenie, realne rany, realną krew, prawdziwe ludzkie cierpienie i
prawdziwe pragnienie. Żeby Jego ofiara na Krzyżu mogła być za nas skuteczna
musiał być w pełni człowiekiem. Nie było w nim tylko trochę człowieka, czy 99%
człowieka, ale był 100% człowiekiem. Człowiek zgrzeszył i karę musiał ponieść
człowiek. Więc odwieczny Syn Boży upodobnił się do ludzi we wszystkim z
wyjątkiem grzechu. To co różniło Go od nas, to nigdy nie popełnił żadnego zła, niczego co nie
podobałoby się Bogu. Oczywiście stając się człowiekiem nie przestał być Bogiem.
Bóg – Człowiek w jednej osobie, w osobie Jezusa Chrystusa wisi na Krzyżu,
pozwala się zabić, by dać życie każdemu z nas. Będąc też w pełni człowiekiem
możemy być pewni, że dzisiaj doskonale nas rozumie we wszystkich naszych
doświadczeniach. To nie znaczy, że nas nie rozumiał wcześniej, ale teraz my
możemy wiedzieć, że tak jest. Już nikt może zarzucić Bogu, że On nie wie, co ja
przeżywam. Wie i chce nam pomóc o ile się do niego zwrócimy.
Wydaje się, że w słowach oddanych przez Jana pragnę jest nie tylko wyrażenie Pana Jezusa pragnienia fizycznego, że chce mu się pić, ale pragnie wypełnić wolę Ojca i zbawić tych za których umarł. Więc słowa te wyrażałby również Jego doskonałe posłuszeństwo. Skoro wolą Ojca było, by umarł za nasze grzechy, to choć było to ciężkie i trudne do poniesienia, Pan pragnął to zrobić. Jak jest z naszym pragnieniem służenia Bogu, czy uciekamy od trudnych dla nas rzeczy widząc, że są Bożą wolą, czy przyjmujemy je?
Szóste
słowa jakie Pan Jezus wyrzekł na Krzyżu, to „Wykonało się”. Słowa te padły po tym,
gdy podano Mu ocet. Chodzi o to, że gdy to się stało, to wykonał już całą misje
zleconą Mu przez Ojca i teraz może już umrzeć.
A
co się wykonało?
Wykonał
się cały odwieczny plan zbawienia, który Jezus miał wypełnić przychodząc na
ziemię. Każdy szczegół tego planu został przez Pana Jezusa dokończony, a
zbawienie ludzi stało się możliwe. Przez Jego śmierć otworzyły się dla nas
drzwi nieba, kara za grzechy tych którzy w Niego uwierzą została zapłacona.
Zasłona świątyni, która oddzielała miejsce przebywania Boga podczas jego
śmierci rozdarła się, a droga do Boga dla grzeszników ze wszystkich ludów
narodów i języków została otworzona przez wiarę w Jezusa Chrystusa.
Zobaczmy,
że zbawienie jest całkowicie dziełem Boga, dziełem naszego Pana Jezusa , a nie
naszym. Nic nie zrobiliśmy, nic nie zrobił żaden człowiek, by zbawienie było
możliwe, to Bóg okazał się sprawiedliwym i usprawiedliwiającym tego, kto wierzy
(Rzym 3,26). On powiedział „wykonało się” ja to zrobiłem,
ja dałem ludziom zbawienie, ja zrobiłem wszystko, by każdy kto we Mnie uwierzy
miał życie wieczne. Dla człowieka nie ma już nic do zrobienia w kwestii
zbawienia poza przyjęciem tego, co zrobił Pan Jezus. Życie wieczne jest za
darmo, całkowicie z łaski. Niesamowite jest to, że najcenniejsza rzecz jaką
kiedykolwiek moglibyśmy otrzymać jest za darmo. Jego ofiara z samego siebie już
na zawsze będzie miała i ma moc, zgładzić wszystkie grzechy każdego choćby
najgorszego grzesznika pod warunkiem, że się upamięta i uwierzy.
Oczywiście przyjęcie Go jest związane z uczniostwem z naśladowaniem Jezusa, ze służeniem Mu, ale to wszystko wynika z tego, że On nas już nas zbawił. Nie próbujemy zasłużyć, ale chcemy okazać wdzięczność rozumiejąc dzisiaj, że życiem jest dla nas Chrystus, prawda jest w Jezusie, w nim mamy odkupienie i życie wieczne. Jeśli z jakiegoś powodu warto żyć, to właśnie z powodu Jezusa.
Ostatnie
słowa jakie Pan Jezus wypowiedział na Krzyżu, to „Ojcze, w Twoje ręce, powierzam ducha mego”
Ostatnie
słowa Pana Jezusa, to słowa modlitwy ufności Bogu. Tu również wypełnił
proroctwo z Psalmu Dawidowego 31 wiersz 6, gdzie Dawid mówi
Psalm
31:6 W ręce twoje polecam ducha mego,
Odkupiłeś mnie, Panie, Boże wierny.
Pan
Jezus umierając w tak tragicznych okolicznościach rzucił się w ramiona Ojca
wiedząc i ufając, że Ojciec pośpieszy Mu z ratunkiem. I nie zawiódł się. Po
trzech dniach od tych słów Ojciec podniósł Go z martwych i posadził po prawicy
swojej w niebie czyniąc Jezusa Królem królów i Panem panów dając Mu wszelką
władzę i moc na niebie i na ziemi. Przyszła chwała jaka miała go spotkać po
cierpieniu dodawała Mu siły, by wytrwać do końca w wierności Ojcu.
Komu my się powierzamy w chwilach cierpienia, gdzie szukamy pomocy, gdy ogarnia nas smutek i zniechęcenie? Czy oddajemy się Jego troskliwej opiece wiedząc, że mamy w Nim pewny ratunek? Czemu dzisiaj tego nie zrobić, wszak Jezus już umarł za nas i jest po prawicy tronu Ojca, by wstawiać się za nami, wystarczy z wiara zawołać „Panie pamiętaj o mnie w swoim Królestwem”, a On obdarzy nas łaską i wleje nadzieje w nasze serce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz