Znowu prawdziwe chrześcijaństwo zasadniczo różni się od religii jeśli chodzi o umartwienie grzechu. Po za prawdziwym chrześcijaństwem umartwianie złych pragnień polega na stosowaniu cielesnych środków. Nawet w kościołach chrześcijańskich wszelkich denominacji gdzie brakuje duchowego odrodzenia i kładzie się jednocześnie nacisk na życie w czystości możemy spodziewać się stosowania cielesnych środków umartwiania grzechu. Religia zawsze prowadzi nas do legalizmu i wypełniana pewnych zasad, które w żaden sposób nie mogą dać nam pokoju z Bogiem. Mimo wszelkich zabiegów człowiek ciągle widzi swoją niedoskonałość i grzeszność, to z kolei prowadzi go do zaciekłej walki z samym sobą i własnym ciałem. Ale czy można odmienić naturę świni? Nawet gdybyśmy umyli ją z błota i włożyli jej piękne ubranie, postawili przed lustrem i pokazali jej jak ładnie wygląda, to i tak zaraz po tym poleci w kałuże błota niszcząc wszelki nasz trud. Z człowiekiem jest podobnie jeśli próbuje umartwiać grzech za pomocą religii i własnych starań skazany jest na porażkę. Nie ma znaczenia jak długo będziesz pościł zamykał w odosobnionym miejscu odcinając od świata, biczował, stosował się do wszelkich praktyk swojego kościoła i tak nie wygrasz walki z grzechem. Ciągle będziesz jak ta świnia, kiedy tylko będzie ci się wydawało, że już coś osiągnąłeś, to zaraz polecisz w kałuże błota i wymażesz się po uszy odczuwając ulgę. Jest tak dlatego, że człowiek czuje się dobrze żyjąc w swoim grzechu. To jego naturalne środowisko i tak jak dzikie zwierze wychowane na wolności, złapane i przywiezione do zoo będzie ciągle nieszczęśliwe podobnie i z nami. Możemy chodzić do kościoła, modlić się, spełniać wszystkie praktyki religijne, a jednak nie będzie, to dla nas żadną rozkoszą. To za czym tęskni nieodrodzona natura ludzka, to grzech. Jak tylko będziemy mieli okazję po uszy się w nim umażemy odczuwając zadowolenie i przyjemność.
W książce „Sundar Singh – Ślady stóp w Himalajach” czytamy jak misjonarz spotyka wielu ludzi, którzy w różny sposób próbują umartwiać swoją cielesność niekiedy zamykając się na wiele lat w jaskiniach. Innym razem w gorące lato otaczają się ogniskami lub zimą stoją w lodowatej wodzie, a jednak w wyniku wszystkich tych praktyk nigdy nie dochodzą do swojego celu. W naszym polskim środowisku tez moglibyśmy wymienić wiele sposobów, które ludzie praktykują żeby wygrać walkę z grzechem. Czasami na kolanach przebywają długi dystans drogi lub godzinami spędzają klęcząc na twardej posadzce. Niekiedy podejmują wielogodzinne modlitwy, różańce lub śluby milczenia żeby w tym wszystkim znaleźć bliskość boga i wygrać walkę z grzechem.
Ale zanim podejmiemy jakiekolwiek wysiłki walki z naszą cielesnością, które mogą przynieść pożądany skutek musimy przeżyć narodzenie na nowo, narodzenie z Ducha Św. Tylko wtedy gdy nasza upadła grzeszna natura zostanie odmieniona i otrzymamy nowe pragnienia, nowe serce, a także moc Ducha Św do walki z grzechem możemy skutecznie odnosić zwycięstwa. Problem nieodrodzonego człowieka i problem pustej religii polega na tym że zawsze będzie pragnął w głębi serca tego jaka jest jego natura. Bóg przyszedł nam z pomocą i nie pozostawił nam tylko pewnych zasad, przykazań ale zmienia nasze serce, wewnętrzne nastawienie tak, że pragniemy świętości. Pamiętam gdy ja narodziłem się na nowo, to w jednej chwili już nie chciałem grzeszyć i czułem wstręt, nienawiść do wszystkiego co złe. Choć nie stałem się od razu święty w dosłownym znaczeniu tego słowa, to zapragnąłem być święty. Tylko wtedy świnia przestanie być świnią kiedy zmienimy jej wewnętrzną naturę. Jeśli tak się stanie ona nigdy już nie pójdzie w kałuże błota, owszem może się ubrudzić, czasami nawet mocno, ale z tego powodu, że ma inna naturę już zawsze będzie chciała być czysta. I nawet jak się ubrudzi sama pójdzie się umyć. Dlatego w życiu chrześcijańskim umartwianie grzechu zaczyna się od nowego narodzenia z Ducha Św, a nie od praktyk religijnych.
Apostoł Paweł napisał:
Rzymian 8:13 Jeśli bowiem według ciała żyjecie, umrzecie; ale jeśli Duchem sprawy ciała umartwiacie, żyć będziecie.
Tylko z pomocą Ducha Św. jesteśmy w stanie wygrać walkę z grzechem i tego wam życzę byście podejmowali tą walkę nie w oparciu o własne siły, ale o moc Ducha.
Niektóre elementy umartwiania grzechy pochodzą wprost z filozofii gnostyckiej, która przeżywała swój renesans w II - III wieku po. Chr.
Na przykład pewna grupa gnostyków uważała, że cały świat jest zły wiec prowadziło, to do unikania kontaktu ze światem, izolacji. Nawet dochodzono do takich wniosków, że skoro świat jest zły, to także nasze ciało, wiec należy je karać. To prowadziło do biczowania, wielotygodniowych głodówek i innych praktyk, które miały na celu zadawanie bólu ciału. Kontynuacją takiej filozofii mogą być dzisiejsze zakony lub grupy, które postępują podobnie.
odsyłam do dobrej literatury na temat umartwiania grzechu jest to jedna z lepszych książek jakich czytałem jeśli chodzi o walkę w naszym życiu z grzechem
Umartwianie grzechu - John Owen
poniżej wstawiam jeszcze okładkę z książki, która polecam na ten temat
odsyłam do dobrej literatury na temat umartwiania grzechu jest to jedna z lepszych książek jakich czytałem jeśli chodzi o walkę w naszym życiu z grzechem
Umartwianie grzechu - John Owen
poniżej wstawiam jeszcze okładkę z książki, która polecam na ten temat
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz