6.10.2012

Smak Bożego przebudzenia

Czy jest gdzieś na ziemi miejsce, gdzie można by doświadczyć Boga w pełni i zobaczyć jak powinno wyglądać prawdziwe chrześcijaństwo? Być może takim miejscem jest Korea.
Krwawy początek 
W drugiej połowie XIX wieku Korea była zamknięta na ewangelię. W 1866 roku Robert Thomas, Walijski misjonarz przebywający w Chinach, udał się do Korei, aby rozprowadzać Biblie między ludźmi mówiącymi po chińsku. Po przybyciu do brzegu, statek spotkał się z wrogim przyjęciem „półdzikich” koreańskich strażników granicznych. Gdy zbliżał się do wybrzeża, strażnicy zaatakowali i wrzucali na pokład płonące gałęzie. Załoga musiała opuścić płonący statek. Niektórym udało się wsiąść do łodzi, ale zostali pochwyceni i zabici. Dzielny Robert Thomas wziął kilka biblii i po płyciźnie zaczął iść w kierunku lądu. Na brzegu został okrutnie zaatakowany, ale zanim zginął wcisnął drogocenne Księgi w ręce morderców.
W 1876 roku japońskie statki wtargnęły do kilku koreańskich portów. Za nimi podążyły inne siły marynarki i w 1884 wraz z przybyciem amerykańskiego misjonarza dr. Allena, prymitywna, odizolowana Korea otworzyła w końcu oficjalnie drzwi na świat, a także na ewangelię. W 1885 roku przybyli kolejni misjonarze – Appensellerowie (metodyści) i Underwoodowie (prezbiterianie). Nastąpił stały wzrost.
Ogień Ducha
W 1907 roku Bóg dał niemowlęcemu kościołowi koreańskiemu coś szczególnego.
Nabożeństwo trwało przez kilka dni – wyznawano grzechy, płakano i drżano. Poganie byli zadziwieni. Delegaci noworocznego zgromadzenia zanieśli przebudzenie do swoich kościołów. Wszędzie rezultaty były takie same: głębokie przeświadczenie o grzechu, po którym następowało wyznanie i zadośćuczynienie, oraz pewna nowa cecha – wspólna głośna modlitwa – cecha która do dzisiejszego dnia daje się zauważyć w niektórych kościołach Korei.
Rene Monod pisze:
„Jednali się ze sobą śmiertelni wrogowie. Zwracano skradzione pieniądze i przedmioty. Regulowano popełnione niesprawiedliwości, nie tylko wśród chrześcijan, ale także wśród pogan. Pewien stary chiński biznesman się zdziwił, gdy jeden z chrześcijan zwrócił mu dużą sumę pieniędzy, którą kiedyś otrzymał od niego na skutek pomyłki. Wielu pogan nawróciło się i przyszło do Chrystusa dzięki honorowemu postępowaniu chrześcijan”.
Prześladowania
Długie lata okupacji japońskiej przyniosły chrześcijanom problemy. Raz do roku Japończycy żądali od Koreańczyków okazania lojalności rządowi poprzez uczestniczenie w ceremonii w świątyni szintoistycznej. Rozpoczęło się to w latach trzydziestych, gdy Japończycy starali się zasymilować Koreańczyków i próbowali wprowadzić kult cesarza. Chrześcijanie zmagali się ze swoim sumieniem.
W końcu jeden odważny pastor koreański postanowił nie przybyć na ceremonię. Reakcja Japończyków była szybka i bezlitosna. W pobliżu świątyni pastor został pobity na śmierć. Wielu chrześcijan zostało zachęconych jego postawą, ale inni uznali cenę za zbyt wysoką i w tym czasie przebudzenie zaczęło gasnąć.
Koniec drugiej wojny światowej w 1945 roku przyniósł kres okupacji japońskiej w Korei, ale dla tego kraju nastały czasy wielkiego cierpienia. W krótkim okresie pokoju chrześcijanie szczególnie w północnej Korei, koncentrowali się na prowadzeniu pracy Bożej i budowaniu kościołów.
Chrześcijanie w Korei Północnej wkrótce zaczęli być okrutnie prześladowani przez komunistów. Dopóki mogli zbierali się codziennie na wielkie spotkania modlitewne. Komuniści zamykali kościoły, jednak nic nie mogło zatrzymać fali modlitwy. Spotkania modlitewne osiągały jeszcze większe rozmiary niż w latach 1906-07. Odbywały się o wschodzie słońca, około piątej rano. Bez względu na pogodę zbierały się tysiące ludzi, a wszyscy zanosili wspólne modlitwy, jak we wczesnych dniach przebudzenia.
Wywołało to złość komunistów, którzy odpowiedzieli strasznymi torturami. Znów popłynęła krew męczenników. Kilku chrześcijan zostało ukrzyżowanych przez chińskich komunistów. Wiernym świadkom, którzy nadal głosili ewangelię, „czerwoni” obcinali języki. Dzieciom przyłapanym na potajemnych lekcjach Szkółki Niedzielnej pałeczkami przebijano bębenki.
Boża obecność
Dr Robert Finley, misjonarz i założyciel International Students Inc. odwiedził Koreę na początku lat pięćdziesiątych. Był głęboko poruszony:
„Jako baptysta doznałem silnego wstrząsu fundamentów swej teologicznej warowni! Byłem na spotkaniu modlitewnym  w Korei, gdzie pięćdziesiąt osób nieuleczalnie chorych zostało natychmiast cudownie uzdrowionych. Do tamtej pory wszystko było dla mnie jasne – takie rzeczy dzisiaj już się nie zdarzają. Ale co można zrobić kiedy widzi się je na własne oczy? Uznałem, że mogę zrobić tylko jedno – zmienić swoją teologię.
Nie martwcie się. Nadal jestem porządnym baptystą, ale dowiedziałem się, że i dzisiaj dzieją się cuda Nowego Testamentu. Każdy cud, włączając wskrzeszenie z martwych, o jakim czytacie w księdze Dziejów Apostolskich, został odtworzony w młodym kościele azjatyckim. Widziałem to, i to nie jeden raz, ale więcej razy!”
W obliczu tak oszałamiających stwierdzeń należy powołać drugiego świadka, Rene Monoda, który oglądał podobne wydarzenia w Koreańskim Kościele Prezbiteriańskim.
„Zawsze byłem zdania, że cuda zarezerwowane były dla pierwszych chrześcijan. Pewien chromy człowiek został przyniesiony na nabożeństwo . kilku Koreańczyków na zmianę niosło go na plecach przez 80 km. Teraz kaleka leżał przed ludźmi zgromadzonymi w kościele. Jego chore nogi i ręce były krótsze niż zdrowe kończyny. Zaniesiono o niego modlitwy. Krew i siły powróciły do jego chorych członków. Chromy wyciągnął się, wstał i zaczął wypróbowywać swoje uzdrowione kończyny. Nie były już krótsze. Jego wyniszczone ręce i nogi urosły do normalnej długości. Nigdy nie uwierzyłbym opowieści o takim cudzie, gdybym nie zobaczył go na własne oczy. W kościele, w którym to się stało od pięciu lat codziennie o piątej rano zbiera się na modlitwę ok. pięciu tysięcy osób. Przyznaję, że zawsze wątpiłem czy w dwudziestym wieku martwi mogą być wzbudzani. Po mojej pierwszej wizycie w Korei już nie wątpię.”
Uratowany przez miłość
W 1945 roku młody buddysta leżał umierając na gruźlicę. Lekarze dawali mu tylko trzy miesiące życia. Dzięki wizytom i wiernemu świadectwu młodej chrześcijanki, w końcu powierzył on swoje życie Chrystusowi. Głęboko poruszyły go łzy tej osiemnastoletniej dziewczyny, gdy błagała go, aby przyjął Chrystusa. Zostawiła mu swoją Biblię, którą czytał i nie tylko się nawrócił, ale został także uzdrowiony. Został pastorem wspólnoty mieszczącej się w namiocie w dzielnicy slumsów w Seulu. Dzisiaj jego nazwisko znane jest na całym świecie jako pastora największego lokalnego kościoła na świecie, David Yonggi Cho.
W tym skromnym wojskowym namiocie ludzi przychodzący z różnymi chorobami i problemami byli uzdrawiani i otrzymywali pomoc. Stopniowo liczba wiernych rosła i kościół przeprowadził się do okolicy West gate w Seulu. Było wtedy ok. sześciuset członków. W 1972 dziesięć tysięcy. 31 maja 1981 roku kościół liczył 177.489 członków, z których wszyscy uczestniczyli w 12.421 małych grupach.
Przebywanie w obecności tak wyjątkowego i zupełnie nie zepsutego sługi Bożego było przeżyciem zmuszającym do przyjęcia postawy pokory. Niesamowity sukces i rozgłos jakim się cieszy nie wywierają na niego wpływu. Nie ma wątpliwości, że tajemnicą stałego rozwoju kościoła w Seulu jest modlitwa wzmacniana postem.
W 1987 liczba członków przekroczyła pół miliona. Do 1990 było ponad siedemset tysięcy członków.
W roku 1973 kościół ustanowił tzw. Górę Modlitwy. Usytuowana ok.45 kmna północ od Seulu znajduje się w strategicznym miejscu miedzy stolica Korei Południowej, a granicą z Koreą Północną. Codziennie, bez względu na porę roku, można tam znaleźć modlących się ludzi. Wielu z nich pości. Można zawsze liczyć na obecność trzech tysięcy osób, a w weekendy liczba wzrasta do dziesięciu tysięcy. Przy szczególnych okazjach może się tam zmieścić dwadzieścia pięć tysięcy ludzi. Modlitwa o przebudzenie znajduje się zawsze na początku listy.
Największe wyzwanie
Chociaż dr Cho i jego lokalny kościół są najbardziej znane na świecie to stanowią tylko część tego co Bóg czyni w tym szczególnym narodzie. W Seulu znajduje się największy na świecie lokalny kościół metodystyczny, największy lokalny kościół prezbiteriański, największy lokalny kościół baptystyczny i największy lokalny kościół zielonoświątkowy. W Korei Południowej panuje atmosfera ciągłego przebudzenia. Ponad dwadzieścia pięć procent ludności to chrześcijanie, a liczba ta każdego dnia się zwiększa. Szczególnie zależy im na Korei Północnej. Być może nadchodzi dzień, gdy Korea Północna zrzuci jarzmo komunistycznego ucisku. To będzie wspaniały dzień w historii tego wyjątkowego narodu. Zjednoczony naród koreański mógłby rozpowszechnić przebudzenie w całej Azji, Japonii, a nawet przechylić szalę w Chinach.
Fragmenty książki Colina Whittakera pt.: „Wielkie przebudzenia”



Brak komentarzy:

Łączna liczba wyświetleń