23.11.2014

Posłuszeństwo Bogu przed lojalnością wobec rodziny Ew. Mateusza 10,34-43


Drodzy od początku publicznej działalności Jezusa często źle rozumiano charakter Jego posługi. Nie wielu widziało w Jezusie tego kogo powinni zobaczyć wszyscy ludzie, Zbawiciela świata. Niektórzy uważali Jezusa za wielkiego przywódcę politycznego, inni widzieli w nim tylko proroka, wielkiego nauczyciela, jeszcze inni uważali, że Jezus zapoczątkuje nową erę wspaniałego  królestwa pokoju. Dlatego gdy Pan Jezus zmarł na Krzyżu wielu zawiodło się na nim sadząc, że Jezus odniósł porażkę. Nawet uczniowie w pierwszej chwili sądzili, że misja Jezusa nie powiodła się. Znamienne słowa znajdują się w Ew. Łukasza kiedy zmartwychwstały Jezus spotyka idących uczniów do Emaus i w czasie rozmowy uczniowie mówią o Jezusie
Łukasza 24:21  A myśmy się spodziewali, że On odkupi Izraela, lecz po tym wszystkim już dziś trzeci dzień, jak się to stało.
Inaczej mówiąc „Jezus nie uczynił tego cośmy się spodziewali w pewien sposób zawiódł nas,  bo zmarł”. I wtedy Jezus wykładał uczniom co o nim było napisane we wszystkich pismach, że nie przyszedł On odkupić Izraela w tym czasie, nie przyszedł pobić wrogów Izraela i  nie przyszedł zaprowadzić pokoju na ziemi w tej chwili. Prawdziwy Charakter Jego przyjścia, to zbawienie ludzi, On przyniósł pokój z Bogiem. On przyszedł Zbawić  świat z jego grzechów. Przyszedł, by stać się ofiarą przebłagalną przed obliczem Bożym za grzech każdego z nas.
Tak więc dzisiejsze wypowiedzi Jezusa „nie mniemajcie że przyszedłem przynieść pokój” należy rozumieć w tym kontekście.
1.      Po pierwsze wiara w Jezusa może rodzić i często rodzi napięcia w rodzinie i konflikty społeczne w życiu chrześcijanina.
Słowa Jezusa mogą być dla  nas niezrozumiałe, jeszcze kilka rozdziałów wcześniej Jezus mówił o miłości do wrogów i swoich prześladowców. Mówił że błogosławieni czyniący pokój (Mat. 5,9) Sam nazwany jest księciem pokoju, a tutaj mówi, że przyszedł przynieść miecz a nie pokój, „że przyszedł poróżnić syna z ojcem, córkę z matką, synową z teściową. Pan Jezus podaje tutaj przykład konfliktu na płaszczyźnie najbliższych relacji, relacji rodzinnych. Przykład Jezusa należy poszerzyć o konflikty między przyjaciółmi, o konflikty między sąsiadami. Wcześniej Jezus powiedział (w. 22) że nawracający się Chrześcijanin, człowiek stający się uczniem Chrystusa będzie w nienawiści u wszystkich z powodu Imienia Jego. Jak mamy rozumieć te słowa? Dlaczego tak się dzieje?  Czy Jezusowi zależy na tym, by przynieść nienawiść na świecie? Oczywiście nie. To nie nawracający chrześcijanin staje się wrogiem swoich bliskich, czy wrogiem świata, czy wrogiem swoich przyjaciół, sąsiadów i znajomych. To świat staje się wrogiem chrześcijanina. Jezus powiedział, że staną się wrogami człowieka domownicy Jego (w. 36).  Dzieje się tak z powodu przemiany jaka zachodzi w człowieku pod wpływem wiary w Chrystusa. Słowo Boże uczy nas, że gdy chrześcijanin nawraca się, to staje się nowym człowiekiem, jest zrodzony przez Boga na nowo mocą Ducha Świętego. Pod wpływem tych duchowych narodzin chrześcijanin chce żyć nowym życiem  na wzór Chrystusa, chce żyć życiem w posłuszeństwie Bogu. Wszystko co robi i jak myśli od tego momentu jest zdominowane  i podporządkowane Królestwu Bożemu. Jezus w Ew. Jana powiedział do Samarytanki, że woda życia którą On jej da stanie się w niej źródłem wody wytryskującej ku żywotowi wiecznemu Jana 4,14. Ta woda Życia, Duch Święty przebywający w człowieku wierzącym pcha, prowadzi i pobudza ucznia Chrystusa, by życie wierzącego od momentu poznania Pana było skupione na Chrystusie. Domownicy człowieka widzą tą zmianę, twoi znajomi widzą tą zmianę i świat widzi tą zmianę. Widzą że ten człowiek niby taki sam, a jednak inny. Zaczyna fascynować się Bogiem, Chrystusem i tym co zrobił dla niego na Krzyżu. Wprawdzie wcześniej chodził do kościoła, ale teraz to jest zupełnie coś innego. Bóg dla tego człowieka staje się żywy i realny, staje się kimś w kogo wierzy że naprawdę działa w Jego życiu i kogo uwielbia.
Mógłby spędzić całe godziny na rozmowach o Chrystusie, o Bożym Słowie. Życie zawodowe przestaje już być tak ważne jak wcześniej. Spełnianie egoistycznych pragnień i pogoń za skarbami tego świata jak sława, pieniądze, moda już nie jest takie interesujące. Właściwie wszystko poza  Bogiem i Królestwem Bożym staje się nudne. Nadto taki człowiek zaczyna dzielić się tym co doświadczył, tym że już zna prawdziwy sens życia, który polega poznaniu Boga i poświęceniu Mu pozostałego czasu życia. Wszyscy którzy to widzą, mówią że z nim  coś jest nie tak, że zwariował, że przesadza z tą religią i są zaniepokojeni. Jest tak dlatego, że nie rozumieją tej duchowej zmiany, mówią że jeszcze kilka dni temu lub tygodni był całkiem normalny. Normalnie się zachowywał i normalnie mówił, a teraz tylko o tym Jezusie. Niektórzy zaczynają twierdzić, że z tym człowiekiem nie da się już zwyczajnie porozmawiać. Przez jakiś czas, rodzina, znajomi próbują  zawrócić człowieka z tej drogi, próbują powiedzieć mu, że musi dopasować się do tego świata bo stał się dziwny i niezrozumiały.
Stało się tak dlatego, że w tym człowieku narodziło się Nowe życie, Boże życie. Człowiek ten przeszedł z ciemności do światłości. Został wyrwany przez Boga spod władzy szatana i przeniesiony do Królestwa Syna Bożego Jezusa Chrystusa. A świat? Co ze światem? A świat nienawrócona rodzina, nie znający Jezusa przyjaciele, znajomi i sąsiedzi w ciemności pozostali. Oni wciąż są pod władzą i wpływem złego. Więc zaczynają prześladować tego człowieka, zaczynają mu mówić, że padł ofiarą fanatyzmu religijnego lub sekty. Rodzina zaczyna się denerwować, że ów nawrócony człowiek zaczyna stawiać na pierwszym miejscu Boga, że próbuje im zwrócić uwagę na to, że muszą się upamiętać i poznać Chrystusa. Denerwują się i zgrzytają na ciebie zębami, gdy zwracasz uwagę na ich grzechy,  na powierzchowną pustą religijność i chcesz uratować ich dusze. Nie, świat tego znieść nie może. Świat chce nadal podążać szeroką drogą na zatracenie, a ty chcesz iść wąską ścieżką za Jezusem. Jeśli tak chcesz czynić, będziesz atakowany nawet przez swoją rodzinę przez swoich najbliższych. To może być mąż nie znający Chrystusa lub żona, brat, siostra, dziadkowie i inni. To mogą być rodzice przeciw nawracającym się dzieciom i odwrotnie. To mogą być dotychczas twoi najbliżsi przyjaciele. I gdy tak się będzie działo będziesz rozdarty, twoja dusza będzie rozdarta, będziesz cierpiał i będziesz płakał z tego powodu że twoi najbliżsi mają cię za wroga i nie podzielają twojego entuzjazmu. Od tego momentu kiedy poznasz Pana już zawsze gdy będziesz spotykał się ze swoją nienawróconą rodziną będziesz czuł pewien dystans duchowy. Ten dystans wynika z tego, że oni należą do innego świata, a ty do innego, stałeś się obywatelem Królestwa Bożego.
Tak jak powiedziałem rodzina będzie cię naciskać byś zawrócił z tej drogi jak w znanej książce „Wędrówka pielgrzyma” gdy chrześcijanin ucieka z miasta zagłady przed przyszłym gniewem Bożym, przed sądem, wszyscy próbują go zawrócić, czyni to nawet jego żona i dzieci. Ale On nie daje się zawrócić, a jego  bliscy nie chcą podążać za Chrystusem, więc musi iść samotnie.
Podobnie będzie i w naszym życiu gdy poznamy Jezusa, gdy On stanie na naszej drodze, często rodzina i znajomi będą próbowali nas odwieść od podążania za Chrystusem. Będą próbowali odwieść nas od wiary w Niego, od posłuszeństwa Słowu Bożemu. Może się również zdarzyć że będą robili nam poważne przeszkody w podążaniu za Panem jak zastraszanie, awantury, groźby a nawet pobicie.  Może się zdarzyć, że będą zabraniać nam uczęszczać na społeczności chrześcijańskie, zniszczą nam biblię czy literaturę chrześcijańską. W niektórych krajach np. o tradycji muzułmańskiej, hinduskiej za nawrócenie się do Chrystusa grozi śmierć i to śmierć z rąk własnej rodziny. Kilka dni temu pewien misjonarz opowiadał, że gdy syn pewnego muzułmanina przyniósł do domu Biblię jego ojciec się w ściekł i próbował go pobić . W naszym Kraju, czy w Europie nierzadko jest tak że rodzina wypiera się i przeklina człowieka z powodu Chrystusa.
John MacArthur znany autor książek chrześcijańskich opowiada pewną historię o dziewczynie, którą poznał na konferencji chrześcijańskiej. Powiedziała mu ona że gdy stała się chrześcijanką, a pochodziła z rodziny całkowicie pogańskiej jej ojciec przestał odzywać się do niej. Gdy ona dzwoni, to on odkłada słuchawkę i mówi że nie chce mieć z nią nic wspólnego. Ale ona przed poznaniem Chrystusa była alkoholiczką i narkomanką, była przestępczynią i prostytutką. Często kręciła się po ulicach czekając na kolejnego klienta. W każdej chwili mogła zginąć, zostać okaleczona lub pobita. Teraz została przez Chrystusa uwolniona z grzechu i brudu tego świata. Mówiła że nigdy nie miała takiej radości i pokoju jak teraz, ale ojciec nie chce z nią rozmawiać z powodu wiary w Jezusa. Był gotowy utrzymywać kontakty z prostytutką i narkomanką, ale nie może znieść chrześcijanki.
Nieraz od bliskich wobec nawróconych chrześcijan padają słowa „wolałabym/wolałbym żebyś nie żył niż chodził do tego zboru, zadawał się z tymi ludźmi, chodził na te spotkania biblijne, wierzył w Jezusa”. Często dla bliskich nie ma znaczenia, że twoje życie się zmieniło, że porzuciłeś nałogi, że zacząłeś solidnie i uczciwie pracować, że staliśmy się nowymi lepszymi ludźmi. To się nie liczny, ale myślą o tym że stracili męża, córkę, syna bo uwierzyli w Chrystusa. Jest to nic innego jak walka świata, walka złego o ciebie i to walka najbardziej raniącą bronią, bo przez twoją rodzinę.
Ale Jezus mówił, że ten podział musi się dokonać, że przyszedł wprowadzić tą różnice między wierzącym a niewierzącym, między zbawionym, a nie zbawionym, między światłością, a ciemnością, między wiarą w prawdę, a kłamstwo. Ostateczny ten podział dokona się na sądzie, ale on już się zarysowuje już jest dostrzegalny. Już chrześcijanie czują, że świat to nie jest ich miejsce i świat również czuje, że chrześcijanie  do tego świata nie pasują.
Jezus powiedział:
„Ogień przyszedłem rzucić na ziemię i jakżebym pragnął, aby już płonął” (Łukasza 12:49).
 Człowiek zderzający się z tym poselstwem musi opowiedzieć się, czy chce iść za Chrystusem, czy być przeciwko niemu? Iść za Bogiem czy nadal pozostawać w szponach złego. Podać się  pod wpływ niewierzącej rodziny, czy jednak być posłuszny Słowu Bożemu. Jezus oczekuje od nas tej deklaracji, chce byśmy wybrali kogo chcemy słuchać, kto ma być najważniejszy w twoim życiu. Czy postawisz Jego (Jezusa) na pierwszym miejscu co może oznaczać sprzeciw wobec rodziny ich niechęć, a nawet wrogość wobec ciebie, czy jednak będziemy słuchać naszych bliskich kosztem posłuszeństwa Chrystusowi. O tej deklaracji Jezus mówi w taki sposób
Mateusza 10:37  Kto miłuje ojca albo matkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien; i kto miłuje syna albo córkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien.
38  I kto nie bierze krzyża swego, a idzie za mną, nie jest mnie godzien.
W jeszcze mocniejszy sposób Jezus wyraził to w Ew. Łukasza mówiąc
Łukasza 14:26  Jeśli kto przychodzi do mnie, a nie ma w nienawiści ojca swego i matki, i żony, i dzieci, i braci, i sióstr, a nawet i życia swego, nie może być uczniem moim.
Ziemska rodzina w naszym życiu nie może być ważniejsza od Chrystusa, nie może  powstrzymywać nas w podążaniu za Chrystusem. Ewangelia jest zbyt cenna, zbawienie zbyt wartościowe, zbyt ważne, by zaniechać go  ze względu na  rodzinę. I Chociaż Zbawienie nie wymaga zapłaty jest ono darmo z łaski, Chrystus za nie zapłacił swoją najświętszą krwią. To jednak kwestia zbawienia i stania się uczniem Chrystusa wymaga od  nas deklaracji, wymaga od nas decyzji, by iść za Panem, by porzucić wszystko co mogłoby stanąć na tej drodze miedzy mną a Jezusem. I w tym sensie ta decyzja będzie nas kosztować, Jezus nazywa to Krzyżem ewangelii. Ta decyzja będzie nas kosztować utratę tego co dotychczas było najważniejsze w naszym życiu, to może być rodzina, kariera, przyjaciele, a nawet cena naszego życia. Ale gdyby tak nawet miało się stać, Pan Jezus mówi że warto i trzeba to zrobić,  że nie ma  ceny której  nie warto by było zapłacić dla Ewangelii.
Jezus również powiedział, że nie zadowoli się drugim czy kolejnym miejscem w naszym życiu. On powiedział, że kto nie postawi Jego osoby i relacji z nim jako najważniejszej „nie jest go godzien”. To pierwszeństwo Jezusa dotyczy również, a może przede wszystkim tych relacji rodzinnych. Relacji mąż żona, matka córka, Ojciec syn. Najważniejsze przykazanie jakie Bóg nam daje to „będziesz miłował pana Boga swego z całego  serca swego z całej duszy swojej i z całej siły swojej” (Łuk 10,27) a drugie podobne „będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego” (Łuk 10,27). Ale zauważmy, że Bóg jest przed bliźnim, że Bóg jest przed moją żoną, synem czy córką. Nie zachowywanie tej kolejności jest złamaniem pierwszego przykazania z dekalogu „nie będziesz miał innych Bogów obok mnie”. Nie zachowywanie tej kolejności jest jedną z form bałwochwalstwa. Obrazowo ukazuje nam to historia z Abrahamem, kiedy  Bóg żąda od niego jego jedynego syna Izaaka.  Bóg żąda, by Abraham złożył  Izaaka na ofiarę. Nawet trudno nam sobie wyobrazić jakie zmaganie przechodził Abraham gdy szedł w miejsce wyznaczone przez Boga, by tam okazać Bogu posłuszeństwo. Gdy już miał tego dokonać i podniósł nuż by ofiarować swego syna, Bóg zainterweniował powstrzymał go, a później wystawił mu świadectwo
Rodzaju 22:12  I rzekł: Nie podnoś ręki na chłopca i nie czyń mu nic, bo teraz wiem, że boisz się Boga, gdyż nie wzbraniałeś się ofiarować mi jedynego syna swego.
Chodzi tutaj o to właśnie, że Abraham okazał większą miłość do Boga niż do swojego syna. To co Bóg o nim myślał i posłuszeństwo Bogu miało większe znaczenie dla niego niż życie Izaaka. Jest to wspaniały przykład co to znaczy, że moja miłość do Boga ma być większa niż miłość do moich bliskich. W pewnym sensie Jezus również oczekuje i od nas byśmy na tym ołtarzu posłuszeństwa Bogu złożyli własną rodzinę.
Jest pewna znana historia z życia Charlesa Spurgeona znanego kaznodziei ewangelicznego. Zanim się ożenił pewnego razu zabrał swoją narzeczoną do miejsca gdzie miał zwiastować ewangelię. A że już trochę był znany w wieku 20 lat tysiące ludzi chciało usłyszeć jego kazanie. Po zakończonym kazaniu tłum otoczył go i zapomniał o swojej  narzeczonej. Później gdy sobie o niej przypomniał już nie mógł jej znaleźć, więc poszedł do domu. Ona tam była cała zapłakana i czyniła mu wyrzuty, że ją zostawił. Wtedy Spurgeon odpowiedział: Przykro mi, że tak się stało, ale może to, że tak się stało było opatrznościowe. Nie chciałem być niegrzeczny, ale gdy mam do wypełnienia obowiązki wobec Chrystusa byłem tak przytłoczony poczuciem odpowiedzialności że zapomniałem  o tobie. I chciałbym żeby regułą naszego małżeństwa jeśli się pobierzemy było posłuszeństwo Chrystusowi na pierwszym miejscu, a ty będziesz miała drugie miejsce. Chwała Bogu, że narzeczona Spurgeona była gotowa to zaakceptować. Ale mówię ci wiele osób z twojego najbliższego otoczenia nie będzie chciało tego zrobić. Czy wtedy będziesz gotowy okazać posłuszeństwo Chrystusowi mimo wszystko, mimo starty najbliższych?
Mamy również w Słowie Bożym wspaniałe przykłady naszego Pana Jezusa Chrystusa jak sprawa posłuszeństwa Jego Ojcu była wystawiana na próbę w konfrontacji z wolą  jego cielesnej rodziny.  Jeden z przykładów znajdujemy w kanie Galilejskiej gdy Maria prosi Jezusa o interwencje w związku z brakiem winna na weselu. Jezus odpowiada jej
…Czego chcesz ode mnie, niewiasto? Jeszcze nie nadeszła godzina moja. Jana 2,4
Inna sytuacja ma miejsce gdy Jezus przemawia do tłumów i usługuje ludziom. Jego rodzina jest zaniepokojona, a nawet dochodzi do wniosku, że Jezusowi pomieszało się w głowie (Marka 3,21) przychodzą go pochwycić, sprowadzić  na właściwą drogę. Wtedy zawiadomiono Jezusa że jego rodzina go oczekuje, a Jezus powiedział że prawdziwą Jego rodzina są ci którzy słuchają Słowa Bożego i czynią wolę Boga (Marka 3,31-35). W ten właśnie sposób Jezus pokazuje, że najważniejsza jest wola Boga, przed tym czego pragnie twoja rodzina od ciebie.
To więc co powinienem zrobić gdy moja cielesna rodzina próbuje powstrzymać mnie w podążaniu za Jezusem? Powstrzymać mnie przed słuchaniem Słowa Bożego i czynieniem Bożej woli? Powinienem dać grzecznie, ale wyraźnie do zrozumienia, że najważniejsze dla mnie od momentu poznania Chrystusa jest posłuszeństwo Bogu. Posłuszeństwo nawet wtedy gdyby z tego powodu moja rodzina zdecydowała o zerwaniu kontaktów ze mną lub wyparciu się mnie. Oczywiście my zawsze powinniśmy zabiegać o dobre relacje ze swoją nienawróconą rodziną, ale nigdy nie powinniśmy tego robić kosztem Ewangelii.
2.      Druga zaś rzecz znajduje się w wersetach 39-42. Życie poświęcone w służbie Chrystusowi nie jest życiem zmarnowanym!
Po wypowiedziach Jezusa odnośnie rodziny ktoś mógłby pomyśleć, czy warto płacić tak wysokie koszty? Żądania Jezusa są tak wygórowane i radykalne, że mogą szokować Jego słuchaczy. Ale Jezus nie pozostawia wątpliwości i mówi, że innej drogi nie ma.
Mateusza 10:39  Kto stara się zachować życie swoje, straci je, a kto straci życie swoje dla mnie, znajdzie je.
Jeśli ktoś nie chce ponieść tych kosztów związanych z ewangelią dotyczących porzucenia świeckich ambicji, egoistycznych pragnień, odrzucenia ze względu na Chrystusa, przedłożenie miłości do Boga nad miłość do rodziny. To niech się nie łudzi że otrzyma życie wieczne. Życie spędzone na realizacji świeckich celów choćby było najbardziej słuszne i szlachetne jest życiem  zmarnowanym. Historia pamięta wielu szlachetnych wspaniałych wielkich ludzi, którzy zapisali się na kartach przeszłości wielkimi czynami, niektórych z nich być może podziwiamy. Ale jeśli ich czyny nie były skupione na Chrystusie, motywacją ich działań nie było podobanie się Bogu, to nie uniknęli życia zmarnowanego. I zobaczcie jaka Ironia. Świat uważa, że gdy człowiek nawraca się do Chrystusa i jemu poddaje swoje życie, to marnuje je. Tymczasem Jezus mówi, że marnujesz życie kiedy spędzasz je na wszystkim, ale nie na służbie Bogu. Ile razy słyszałeś że to wszystko strata czasu? Nie, Chrystus mówi że prawdziwą stratą, stratą wieczną, stratą nie do odzyskania jest żyć dla siebie, dla rodziny, dla świata, a nie żyć dla Niego. Gdy znajdujemy Chrystusa, a raczej On nas znajduje zyskujemy życie na wieki.
Znany misjonarz ewangeliczny Jim Elliot powiedział
„Nie jest głupcem ten, kto oddaje coś, czego nie może zatrzymać, aby zyskać to, czego nie może stracić”.
Tak właśnie jest z naszym życiem,  nie możemy go zatrzymać. Ale powierzając je Chrystusowi odzyskujemy je. I choć strata wydaje się wysoka, to Jezus po raz kolejny przypomina nam, że służba Jemu nie zostanie zapomniana. Służba i poświęcenie dla Królestwa Bożego, dla Kościoła Chrystusa, dla sprawy Ewangelii nie zostanie puszczone w niepamięć. Jeśli świat pamięta swoich i rozpisuje się na ich temat w książkach, stawia im pomniki i opiewa ich wielkość. Tym bardziej Bóg nie zapomni swoich wybranych. Choćby był to najmniejszy czyn jak poczęstowanie kogoś kubkiem zimnej wody ze względu na uczniostwo Chrystusowi, Bóg odpłaci tobie. Zauważmy że Jezus mówi w (w.42), że zapłata od Boga jest wtedy kiedy napoisz kogoś jako ucznia. Dlaczego to jest ważne? Świat nie ma nic przeciwko akcjom charytatywnym. Jest wielu filantropów, zamożnych ludzi którzy oddają swój majątek na cele dobroczynne, ale nie czynią tego ze względu na Chrystusa, nie w tym celu by ewangelia była głoszona, czy Boże imię uwielbione. Oni czynią to z powodu swoich prywatnych celów i w wielu przypadkach zapłatę odbierają tu na ziemi.
Ale jeśli czynimy to ze względu na Jezusa nasza zapłata jest pewna.
1Koryntian 2:9 …Czego oko nie widziało i ucho nie słyszało, i co do serca ludzkiego nie wstąpiło, to przygotował Bóg tym, którzy go miłują.

1Ko 15:58  A tak, bracia moi mili, bądźcie stali, niewzruszeni, zawsze pełni zapału do pracy dla Pana, wiedząc, że trud wasz nie jest daremny w Panu. 

Brak komentarzy:

Łączna liczba wyświetleń