Królestwo
niebios jest to zupełnie inna rzeczywistość niż Królestwo tego świata. Z tego
powodu tak ciężko zrozumieć nam, jak funkcjonuje i jak działa Królestwo Boże.
Często gdy myślimy o Królestwie niebieskim, to bierzemy to co jest na ziemi i
próbujemy przenieść tam, by wyobrazić sobie jak wygląda ta rzeczywistość.
Jednak taki sposób wyobrażenia sobie rzeczywistości Królestwa Bożego nie jest odpowiedni, dlatego że nasza
rzeczywistość i ludzkie wartości są często zupełnie inne, a nawet sprzeczne z
tym co Boże.
Pan
Jezus wiedział jak trudno grzesznym ludziom, którzy nigdy nie widzieli nieba,
nie byli w niebie i nie znają jego rzeczywistości jest wytłumaczyć jak ono wygląda,
funkcjonuje i jakie wartości przedstawia.
Pewnego
razu powiedział w Ew. Jana
Jan 3:12
Jeśli nie wierzycie, gdy wam mówiłem o ziemskich sprawach, jakże
uwierzycie, gdy wam będę mówił o niebieskich?
Właściwie
bez nowego narodzenia, bez Ducha Bożego, bez Bożego objawienia nie można pojąc
tych Bożych spraw. Jezus mówił do Nikodema: Nikodemie mówię wam o ziemskich
sprawach, mówię wam o tym, co musi się stać z człowiekiem na ziemi, by mógł
ujrzeć Królestwo Boże (Jan 3,3).
Mówię wam o tym, że musicie się narodzić na nowo, by w ogóle zobaczyć chwałę
Królestwa Bożego, by zobaczyć jego wspaniałość, wartość, splendor i piękno.
Dopiero
wtedy, gdy narodzisz się na nowo, narodzisz się z Ducha Bożego będziesz mógł
zobaczyć czym Królestwo Boże jest. Dopiero wtedy będziesz mógł w jakimś stopniu
pojąc i uwierzyć w sprawy niebieskie. Myślę sobie, że to co jest w niebie jest
tak niesamowite, tak wspaniałe i tak niewiarygodne, że żaden cielesny człowiek
nie jest w stanie uwierzyć w coś takiego. Dla każdego cielesnego człowieka będą
to bajki, których nie będzie w stanie zaakceptować. Dlatego też, jak próbujemy
opowiadać o rzeczywistości Królestwa Bożego ludziom nieodrodzonym, to nie
zrozumieją tego.
Zobaczmy,
że nawet apostoł Jan w Ks. Objawiania gdy miał wizje chwały Chrystusa i chwały
nieba, to nie był w stanie do końca opisać tego co widział, cięgle powtarzał „
widziałem jakby” lub „widziałem coś podobnego”
Podobnie
jest w naszym dzisiejszym fragmencie. Uczniowie pytają się Pana Jezusa kto jest
największy w Królestwie Niebios. Zadając to pytanie myślą w sposób ziemski,
myślą o zaszczytach, stanowiskach, władzy i dobrej pozycji w niebie. Ciągle o
tym dyskutowali, ciągle myśleli o sobie, ich „ja” wciąż było na pierwszym
miejscu. W Ew. Marka 9 rozdz.
czytamy że kłócili się o to, kto jest z nich najważniejszy (Mk 9,33-37). Niedługo przed samą śmiercią Pana Jezusa (20 rozdz. Ew. Mateusza) mamy prośbę
matki synów Zebedeusza, matki Jakuba i Jana, która przychodzi do Jezusa i
próbuje swoim synom załatwić dobre miejsce w niebie. Tak więc pomimo
chodzenia z Panem Jezusem, słuchania wspaniałego nauczania, widoku wielu cudów,
wspaniałych uzdrowień, nie mogą pojąć czym w rzeczywistości jest Królestwo
Boże. Myślą w sposób egoistyczny, myślą kto z nich będzie szefem, kto jest
lepszy, kto jest ważniejszy, komu przypadnie większy kawałek tortu. Myślą w
sposób ziemski, myślą na wzór tego świata w kategoriach władzy, zaszczytów,
pierwszych miejsc.
W
związku z tym, Pan Jezus przywołał małe dziecko. Nie wiemy dokładnie jak było
małe, czy to było niemowlę, czy już mogło chodzić. Prawdopodobnie było to
dziecko, które już mogło chodzić, może 2, 3 lata. I Pan wskazuje na to dziecko, że
jeśli nie staniemy się jak dzieci, nie wejdziemy do Królestwa Bożego.
Trzeba
powiedzieć, że jest to niezwykle mocne stwierdzenie, jest to stwierdzenie
podobne do tego, które Pan Jezus powiedział do Nikodema, że jeśli nie narodzisz
się na nowo nie będziesz w Królestwie Bożym. Jeśli nie staniesz się jak dziecko
nie wejdziesz do Królestwa Bożego. Właściwie od tego zależy wszystko. Od tego
zależy cała moja wieczność. Dlatego
musimy starać się w szczegółowy sposób odpowiedzieć sobie na pytanie, co Jezus
ma na myśli? W jaki sposób mamy stać się jak dzieci?
1.
Stać się jak dziecko by wejść do Królestwa
Zobaczmy, apostołowie rozmawiają o władzy,
zaszczytach i pierwszych miejscach jakie będą zajmować w niebie (Mk 9,33-37). A Pan Jezus mówi,
słuchajcie jeśli będziecie myśleć w taki sposób nawet nie traficie do Królestwa
Niebios. Jeśli będziecie myśleć o własnej chwale, o własnym wywyższeniu, o
sobie i myśleć w sposób egoistyczny, to wciąż jesteście poza Królestwem
Niebios.
To
więc co Jezus chce im powiedzieć?
Pierwsza
rzecz jaką Pan chce im powiedzieć to, żeby wejść do Królestwa niebios trzeba stać
się pokornym, uniżonym. Żaden pyszny człowiek, myślący że jest „kimś”, że mu
się należy, że on jest ważny, tam nie trafi.
Już
na samym początku nauczania Chrystusa w kazaniu na górze pojawia się to
znamienne wezwanie, „Błogosławieni cisi,
(pokorni) albowiem oni posiądą ziemię” (Mat 5,5). Błogosławieni są ci,
którzy uznają przed Bogiem, że są duchowymi nędzarzami, ci którzy płaczą z
powodu swojego grzechu, ci którzy wiedzą że nie mają żadnej swojej
sprawiedliwości. Ci którzy wiedzą, że przed Bogiem nie zasługują na nic dobrego
i jeśli coś od Boga otrzymują, to otrzymują to z Bożej łaski.
Prawdziwie
wielcy w Królestwie Bożym, to ludzie którzy odwrócą się od własnej chwały, od
własnej dumy i staną się jak dzieci.
Stać
się jak dzieci, to znaczy zrezygnować z całego swojego dorobku przed Bogiem, ze
wszystkich swoich osiągnięć, ze swojej mądrości, ze swojej wystarczalności i
całkowicie oprzeć się na Bogu. Całkowicie oprzeć się na Jego dziele zbawienia
dokonanego w Jezusie Chrystusie i całkowicie zaufać że to, co Chrystus dokonał
na Krzyżu jest zupełnie wystarczające dla naszego zbawienia.
Zwróćmy
uwagę, że dzieci są słabe, nie mają się czym poszczycić, nie mają jeszcze
żadnych umiejętności i żadnych rozwiniętych zdolności. Dzieci są całkowicie zależne
od swoich rodziców, potrzebują opieki, troski, chodzenia koło nich. Wiedzą
również one, że są zależne i tej zależności się poddają. Dzieci są proste w
swoich wypowiedziach i poglądach. Dzieci również ufają całkowicie w to, co
słyszą, są łatwowierne. Choćby mama i tata powiedzieli niedorzeczne rzeczy
wierzą w nie.
Pamiętam
jak często było to dla mnie niezwykle zabawne, gdy opowiadaliśmy naszym
dzieciom jakieś niestworzone zmyślone historyjki lub jakąś bajkę, a dzieci przyjmowały
je zupełnie naturalnie. Gdy ja byłem dzieckiem i któregoś razu mój tata
opowiedział mi, że zwierzęta w wieczór wigilijny przemawiają ludzkim głosem o
24.00, to poszedłem wigilijnej nocy do obory posłuchać czy tak jest w
rzeczywistości.
Tak
więc jeśli chcemy być Zbawieni, wejść do Królestwa Bożego, wejść do Bożej
rodziny musimy się uniżyć jak uniżone jest dziecko. Musimy w prostocie dziecka
przyjąć poselstwo ewangelii. Musimy przyjąć i nie kombinować, że Pan Jezus
zmarł na Krzyżu za wszystkie nasze grzechy i wierząc w Jego ofiarę Krzyża ,
wierząc w Niego, dostępujemy przebaczenia. Musimy uwierzyć, że Bóg już wszystko
uczynił dla naszego zbawienia i my nie możemy do tego nic dodać, nie możemy
tego poprawić, ulepszyć, uczynić bardziej atrakcyjnym. Jedynie możemy tylko
uwierzyć, zaufać że tak jest i przyjąć dar zbawienia. Jeśli nie przyjmiemy w
prostocie tego co Bóg uczynił w Chrystusie, nie wejdziemy do Królestwa Bożego w
ogóle. W prostocie dziecka mamy wierzyć w Słowa Chrystusa choćby były
najbardziej niedorzeczne z ludzkiego punktu widzenia. Często ludzie mają
problem z wiarą, bo nie są wstanie stać
się jak dzieci i zaufać prostym naukom Pana Jezusa. Nie są w stanie zaufać
wezwaniom by nie troszczyć się i polegać na Jego zaopatrzeniu, że On nas będzie
prowadzić. Nie są w stanie zaufać, że gdy modlimy się On nas wysłuchuje. Nie są
w stanie zaufać że służąc Mu nie jesteśmy sami, ale On jest z nami po wszystkie
dni, aż do skończenia świata. Nie są w stanie zaufać Jezusowi jako Panu i puścić
kierownice swojego życia polegając całkowicie na Nim.
Tą
prostotę wiary wyraża pewna anegdotka, którą kiedyś słyszałem, że pewien
człowiek pyta się chrześcijanina: „ty naprawdę wierzysz że to co w Biblii jest
napisane to jest prawda, ty wierzysz że Jonasza połknęła wielka ryba, a później
wypluła go na brzeg”? I wtedy ten chrześcijan odpowiedział, „że gdyby nawet w
Biblii było napisane, że Jonasz połknął wielką rybę, też bym wierzył”.
Po
prostu wierzymy Bogu, wierzymy że Biblia to Jego słowo, wierzymy że Bóg
rozdzielił morze czerwone i wyprowadził Izraelitów z Egiptu. Wierzymy że Bóg
ocalił trzech młodzieńców z Ks. Daniela ratując ich z pieca ognistego i posłał
swojego anioła, by nie spłonęli. Wierzymy, że Eliasz został na ognistym
rydwanie zabrany do nieba i nie oglądał śmierci. Wierzymy w dziewicze poczęcie
Jezusa Chrystusa, wierzymy w Jego cuda, chodzenie po wodzie, uzdrowienia, z
martwych wskrzeszenia i wierzymy w Jego Zbawczą śmierć oraz w Jego
zmartwychwstanie. Wierzy również, że wstąpił do nieba i wierzymy w powtórne
Jego przyjście w wielkiej chwale i wielkiej mocy, otoczony tysiącami aniołów i
swoich świętych. „Co ty mówisz, przecież to wszystko głupie i niedorzeczne” - ktoś
mógłby powiedzieć! Ale wierzymy w to, bo mamy dziecięcą wiarę i każdy kto ma
taką wiarę wierzy w te rzeczy. I wierzy nie dlatego, że dał się naciągnąć, że
dał się oszukać, że ktoś Go urobił, bo jak wiemy dziecko łatwo można zwieść.
Wierzymy w te rzeczy, bo pochodzą one od wiernego i prawdomównego Boga, od Boga
którego Słowo nie może zawieść. Dlatego możemy być ich całkowicie pewni.
I
ta dziecięca wiara zaczyna się od uniżenia, porzucenia ludzkiej dumy, musimy
stać się pokorni, uznać naszą grzeszność, odrzucić naszą ludzką sprawiedliwość,
ludzkie sposoby pojednania z Bogiem. Musimy uznać naszą słabość i zależność od
Boga. Jak małe dziecko jest wyłącznie zdane na rodziców, tak my w kwestii
naszego zbawienia i chrześcijańskiego życia musimy zupełnie zdać się na Boga.
To
jest to, czego nie potrafi zrobić świat i ludzie tego świata. Oni nie chcą być
zależni od Boga. Uważają że sami doskonale sobie poradzą, że sami się zbawią,
że przecież nie są tacy źli, by pójść do piekła. Dlatego mają swoją religie,
swoje sakramenty, swoje rytuały, swoje uczynki, swoich bogów. Inni Uważają że
nie potrzebują Boga i wiara w Jezusa Chrystusa to słabość. To dobre dla tych,
którzy nie mogą sobie sami poradzić w życiu. Mówią „ale ja nie potrzebuje Boga, doskonale bez Niego
sobie radzę”! Ciekawy jestem jak sobie poradzisz, gdy przyjdzie dzień śmierci,
gdy nadejdzie dzień sądu, gdy będziesz musiał stanąć przed Bogiem i będziesz
musiał zdać sprawę ze swego życia? Jak sobie poradzisz, gdy staniesz przed Świętym
i Sprawiedliwym Bogiem z bagażem swoich grzechów? Wtedy w ten dzień, będziesz
chciał być jak dziecko, będziesz chciał żeby Bóg był twoim Ojcem, ale On będzie
sędziom.
Dzisiaj
mamy stać się jak dzieci! Dzisiaj mamy się uniżyć! Dzisiaj mamy odrzucić nasza
pychę dumę, arogancje, przekonanie o naszej mądrości i przyjąć w prostocie Boże
Słowo.
2.
Być jak dziecko w Królestwie
Kolejna
rzecz, to że będąc w Bożym Królestwie, będąc już dzieckiem Bożym nadal musimy
być jak dzieci „kto się więc uniży jak
to dziecię, ten jest największy w Królestwie Niebios” (w 4). Czyli
wchodzimy do Królestwa Bożego jak dzieci, ale gdy już wejdziemy do niego nie
stajemy się pyszni, samowystarczalni, zadufani w sobie, nadęci, gardzący sobą
nawzajem, ale nadal jesteśmy pokorni wobec Boga i wobec siebie. Nadal jesteśmy
uniżeni wobec Boga i siebie nawzajem.
Nadal
nie szukamy dla siebie chwały i nie chcemy być w centrum. Ale pragniemy by cały
czas na pierwszym miejscu w naszym życiu był Bóg. Być wielkim w Królestwie
niebios, to pokornie realizować Bożą wolę. Nie dbam o to, co mówi i myśli świat
na mój temat, nie dbam czy mnie akceptuje czy nie. Pragnę z całego serca, by
Bóg był ze mnie zadowolony. Nie szukam poklasku w tym świecie i nie zależy mi
na zbyt wielkich rzeczach, błysku fleszy i ludzkiej chwale, laikach na facebook
itp. Postawę tą wyraził Dawid w Psalmie 131
Psalm 131:1 …Panie, nie wywyższa się serce moje I nie
wynoszą się oczy moje; Ani nie chodzi mi o rzeczy zbyt wielkie I zbyt cudowne
dla mnie.
2
Zaiste, uciszyłem i uspokoiłem mą duszę; Jak dziecię odstawione od
piersi u swej matki, Tak we mnie spokojna jest dusza moja.
lub
w psalmie 15 mówiąc że człowiek Boży
….czuje się wzgardzony i niegodny, A
czci tych, którzy boją się Pana. Choćby złożył przysięgę na własną szkodę, nie
zmieni jej. Psalm 15:4
Po
prostu człowiek Boży jest dzieckiem Bożym jest skromny i jest pokorny. Chociaż
został zbawiony przez Pana, to jak mówi Dawid wciąż czuje się wzgardzony i
niegodny. Wie że wszystko co ma, kim jest, wszelkie swoje powodzenie, zdrowie,
pracę, stan posiadania, wszystko zawdzięcza Bożej łasce.
I
choć komuś może się wydawać że on traci, bo nie jest najważniejszy, nie został
pochwalony czy doceniony lub zrezygnował z własnej racji. Może nie odpłacił
komuś pogardliwym zachowaniem, czy jakąś zemstą, słowną ripostą. To Pan Jezus
mówi, że on zyskuje, że on jest największy w Królestwie Bożym. Ten właśnie
najskromniejszy i nie domagający się uwagi dla siebie. Ten który umie zadowolić
się czymś zwykłym, codziennym, małym. Ten który wie, że ciągle musi polegać na Bogu
jak dziecko na swoich rodzicach, ten jest największy w Królestwie.
Biblia
mówi że takim człowiekiem był Mojżesz
W
ks. Liczb czytamy
Liczb 12:3 Mojżesz był człowiekiem bardzo skromnym,
najskromniejszym ze wszystkich ludzi, którzy są na ziemi.
Choć
mógł być wielkim księciem i mógł całkowicie odciąć się od swojego ludu, to
jednak Słowo Boże mówi, że nie pozwolił by nazywano go synem córki faraona (Heb 11,24). Później gdy został wybrany
na wodza Izraela zawsze uważał się za niegodnego i nieodpowiedniego do tego
urzędu. Uważał że są wokół niego inni, bardziej odpowiedni, lepsi od niego. Cieszył
się, gdy Bóg posłużył się innymi wokół niego i starsi w Izraelu zaczęli
prorokować. Gdy Jozue zaczął protestować żeby Mojżesz im zabronił, Mojżesz
powiedział że chciałby żeby wszyscy stali się prorokami Pana (Liczb 11,29).
A
gdy zaczęto podważać jego władzę i jego siostra Miriam oraz brat Aron wystąpili
przeciw niemu i Bóg wstawił się za nim karając Miriam trądem, Mojżesz modlił się
za nią do Pana, by wyzdrowiała. Nie miał do niej żalu, ani urazy i nie chciał
się zemścić.
Pomimo
swojej władzy i wielkości, do końca swojego życia zachował swoją prostotę, w
wieku 120 lat był jak dziecko które ufa Bogu. Później Bóg wyprowadził go na
górę, pokazał mu ziemię obiecaną z daleka i tam zmarł. Podobnie powinno być z
każdym chrześcijaninem, być uniżonym jako Boże dziecko niezależnie wielkości, władzy
jaką Bóg nam powierzy, czy naszej popularności. Potrafię się zachowywać w
uniżeniu choćbym nawet został ważnym politykiem, ministrem, prezydentem, czy
kimkolwiek innym.
3.
Być jak dziecko wobec innych chrześcijan
Ostatnia
zaś dotyczy tego, żeby mieć postawę dziecka i prostoty wobec innych
chrześcijan. Pan Jezus powiedział, „a
kto przyjmuje jedno takie dziecię w imię moje, mnie przyjmuje” (w 5)
Musimy
sobie tutaj wyjaśnić, że Panu Jezusowi nie chodzi w tym fragmencie o
przyjmowanie małych dzieci. Ale małe dziecko w tym porównaniu jest synonimem
odrodzonego chrześcijanina. Jak wiemy to chrześcijanin ma być jak małe dziecko,
on jest tym maluczkim który wierzy w Jezusa. I Pan Jezus bardzo mocno utożsamia
się ze swoim ludem ze swoimi dziećmi. Kto przyjmuje chrześcijanina, kto okazuje
szacunek chrześcijaninowi, kto służy bratu i siostrze. To tak, jakby służył samemu
Panu Jezusowi Chrystusowi. Kto z kolei lży człowieka wierzącego w Chrystusa,
pomiata nim, gardzi nim, nie chce słuchać poselstwa ewangelii, czy prześladuje
chrześcijan, to tak jakby lżył samego Pana Jezusa.
Jeśli
ktoś poniża moje dzieci, obraża je, czyni im krzywdę, to tak jakby dotykał mnie
samego. To mnie złości i pobudza do działania.
Ma
to również swoje przełożenie na kościół, na nasze relacje.
Apostoł
Paweł napisał o tym w ten sposób
Rzymian 12:10 Miłością braterską jedni drugich miłujcie,
wyprzedzajcie się wzajemnie w okazywaniu szacunku.
Czyli
największy w Królestwie niebios jest ktoś, kto służy innym w kościele
bezinteresownie. Podobnie jak małe dziecko jest chętne do pomocy, bez szukania
własnej korzyści, tak chrześcijanie powinni być chętni, by służyć sobie
nawzajem, by przyjmować się wzajemnie.
Chcesz
być wielki w Królestwie niebios, służ innym, poświęcaj się dla nich, bądź wobec
nich uniżony, pokorny, nie myśl o sobie, przyjmuj tych najsłabszych, najmniej
znaczących. To jest recepta na to, by być wielkim w Królestwie Bożym. Czasami
słyszę że pastor w jakimś kościele zajmuje się tylko tymi „najważniejszymi”,
najbogatszymi, najbardziej znaczącymi, a pomija tych zwykłych, prostych,
maluczkich. Nie, to nie jest właściwa postawa, to nie jest realizowanie
poselstwa Chrystusa. Mamy przyjmować wszystkich, a szczególnie tych najsłabszych.
W Królestwie Bożym nie chodzi o to, kto zajmuje lepsze stanowisko w kościele,
kto więcej robi, kto ma więcej odpowiedzialności, kto daje większe ofiary, kto
ma lepsze wykształcenie. Ale w Królestwie Bożym największy jest, kto najwięcej
miłuje braci i siostry, miłuje prostą zwykłą oddaną miłością, jak dziecko.
Największy jest ten, który nie kalkuluje, nie liczy kosztów i nie szuka
własnego interesu, ale przede wszystkim zależy mu na dobru innych. Ten jest
największy w Królestwie Niebios.
W
Ew. Łukasza w 22 rodz. 1 dzień przed śmiercią Pana Jezusa, apostołowie znów
spierają się kto z nich jest najważniejszy, kto największy, kto bardziej się
liczy. I wtedy Pan Jezus powiedział:
„lecz
kto jest największy wśród was, niech będzie jako najmniejszy, a ten, który
przewodzi, niech będzie jako usługujący” (Łuk 22,26).
Podobnie
też w Ew. Mateusza
Mateusza 23:11
Kto zaś jest największy pośród was, niech będzie sługą waszym,
12
A kto się będzie wywyższał, będzie poniżony, a kto się będzie poniżał
będzie wywyższony.
Podsumowując
1.
Musimy stać
się jak dzieci, by wejść do Królestwa Bożego. To znaczy, uniżyć się odrzucić
ludzką dumę, naszą sprawiedliwość, ludzką mądrość i przyjąć w prostocie Boże poselstwo ewangelii. W tej prostocie
Ewangelii jest moc Boża do zbawienia każdego człowieka.
2.
Wchodzimy do
Królestwa jako dzieci i dziećmi wciąż jesteśmy. W Królestwie mamy być pokorni,
polegać na Bogu i być całkowicie od Niego zależnymi.
3.
Mamy przyjmować
w prostocie i szczerości innych chrześcijan, bez osądzania, pogardy, poniżania.
Mamy przyjmować tych najsłabszych, a w
ten sposób będziemy wielcy w Królestwie Bożym. Amen
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz