17.09.2016

Nierozerwalność małżeństwa Ew. Mateusza 19,1-6


Drodzy przechodzimy do 19 rozdz. Ew. Mateusza.
Bóg sprawił niezwykłą rzecz, gdy przygotowywałem się do tego kazania. Rok temu zgubiłem obrączkę i przymierzałem się do kupna nowej. Wczoraj moja kochana żona prała moje spodnie, których nie nosiłem od wielu miesięcy, a po wyjęciu ich z pralki znalazła tam moją obrączkę. Nie mamy pewności czy ta obrączka była w tych spodniach, czy schowała się gdzieś w fartuchu pralki, a teraz się odsłoniła. Dała mi ją w chwili gdy pracowałem nad tym kazaniem nierozerwalności małżeństwa, jakby Bóg chciał mi uświadomić w jeszcze głębszy sposób jak ważne jest dla niego nasze małżeństwo i każde inne.
Widzimy że Pan Jezus powoli zbliża się do Jerozolimy, tam gdzie ma dopełnić swojej misji. I 19 rozdz. zaczyna się od nauczania na temat małżeństwa i rozwodu, gorący temat naszych czasów. Możemy powiedzieć, że rozwody to dzisiaj epidemia, plaga. Wydaje mi się że niewiele jest dzisiaj tematów bardziej aktualnych o których powinniśmy mówić w kontekście Bożej woli. Jest tak dlatego, że w ostatnich latach dramatycznie zmniejsza się ilość zwieranych małżeństw i dramatycznie zwiększa ilość rozwodów. Obecnie według statystyk blisko 1/3 zawieranych małżeństw w Polsce rozchodzi się ze sobą, a wskaźnik ten każdego roku wzrasta. W wielu krajach na świecie wygląda to jeszcze gorzej, np. w Belgii 70% małżeństw rozpada się. Oznacza to, że na 10 zawartych związków małżeńskich 7 rozwodzi się.
Gdybyśmy rozejrzeli się, to zobaczylibyśmy, że niemal każdy z nas ma wokół siebie kogoś w dalszym lub bliższym środowisku, kto jest w trakcie lub już jest po rozwodzie.
Przyczyną takiego stanu jest kilka sprzyjających ku temu czynników:

Słabe więzi rodzinne
Pierwszą z nich jest osłabienie więzi rodzinnych.
 Dla wielu osób, mąż, żona, syn córka, ojciec matka już nie wiele znaczy. Kiedyś rodzina była bardzo ważna, życie osób obracało się wokół rodziny, a  matka i ojciec to niemal świętość. W rodzinach była miłość, troska, opieka i bezpieczeństwo. Ale w społeczeństwach tzw. rozwiniętych przyszło rozluźnienie moralne, osłabienie i odwrócenie ról kobiety i mężczyzny w rodzinie i próby zmiany definicji rodziny, a także rewolucja seksualna przekazywana przez media: gazety, telewizje, Internet. Do tego doszła łatwość komunikacji, przemieszczania się za pracą, częste rozstania współmałżonków. Również społecznie w wielu środowiskach nie podkreśla się wartości rodziny, wprost przeciwnie, mówi się że rodzina nie ma wielkiego znaczenia w trwałości i jakości społeczeństwa. Te wszystkie rzeczy znacząco przyczyniły się do słabej kondycji rodziny.   

Akceptacja społeczna
Innym czynnikiem przyczyniającym się do wzrostu wskaźnika rozwodów to akceptacja społeczna. Pamiętam, że gdy ja byłem dzieckiem i doszło do rozwodu w jakieś rodzinie, to była to wielka sensacja i tygodniami o tym mówiono, a rozwiedzionych piętnowano, a czasami nawet byli poddawani izolacji społecznej. Tracili znajomych, przyjaciół, a nawet rodzinę. Po prostu był to skandal. Dzisiaj często przez wielu rozwód traktowany jest jako coś naturalnego, zwykłego, następny etap życia, a nie życiowa tragedia. Jakiś czas temu słyszałem że przez niektórych rozwód jest powodem do imprezy czemu naprzeciw wychodzą firmy, które taką uroczystość z okazji rozwodu organizują. Jedną z atrakcji na takiej uroczystości jest spłukiwanie obrączki w toalecie.
Kilka dni temu jechałem pociągiem i zacząłem rozmawiać z kobietą siedzącą naprzeciw mnie. Powiedziała mi że od wielu lat jest po rozwodzie i tak naprawdę to ją cieszy, bo teraz dopiero może robić to, na co ma ochotę. Ludzie zamiast się smucić z powodu rozwodu, to cieszą się, zamiast żałoby mają wesele.

Słaby kościół
Trzecią natomiast rzeczą, która przyczynia się do wzrostu rozwodów jest osłabienie kościoła i jego liberalizacja. W wielu kościołach już tak nie podkreśla się nierozerwalności i świętości małżeństwa, nie piętnuje się rozwodów, nie napomina się członków swoich kościołów gdy dążą do rozwodu. A nawet są kościoły, które są zupełnie liberalne w tej kwestii i akceptują rozwody oraz ponowne małżeństwa. Znam osoby które po rozwodzie odeszły ze swojego kościoła i przystały do innego, bo tam mogły zawrzeć ponowny ślub.
I z tych trzech, chyba najbardziej jest smutne to, że kościół ulega modzie tego świata i przestaje głosić prawdę.
Teraz chciałbym wam pokazać dane statystyczne od 1980 r do 2013 jak wyglądał wskaźnik zawieranych małżeństw i wzrost w tych latach liczby rozwodów (tabela patrz poniżej).  I jeszcze jedną tablicę, która pokazuje jak to wygląda na świecie. 
Co my mamy wobec tego robić, jak to będzie się dalej rozwijać?
Obawiam się że nadal będziemy obserwować  w następnych latach wzrost rozwodów, na razie nic nie zapowiada że coś się zmieni. Wobec tego możemy pójść w dwie strony, albo zaakceptujemy taki stan rzeczy i przyjmiemy normy tego świata, albo zwrócimy się do Słowa Bożego będąc Mu jeszcze bardziej wiernymi. Wierzę głęboko, że Słowo Boże odpowiada nam na pytanie jaka jest Boża wola odnośnie małżeństwa i nie podlega to dowolnej interpretacji.

Teraz zwróćmy się do naszego tekstu. Widzimy pewną zmianę w służbie Pana Jezusa w wierszu 1. Przez długi czas Pan Jezus pełnił swoją służbę w Galilei, gdzie ludzie mogli oglądać jego światłość i widzieć Bożą chwałę. Jak wiemy przez swoją służbę w tamtym obszarze wypełnił proroctwo z końca 8 rozdz. i początku 9. Izajasza. Tam jest powiedziane że okręg Galilei, ziemia Zebulona i ziema Naftalego oraz Zajoradnie ujrzy światłość wielką (Mat 4,14-16) . Przez ponad dwa lata mogli słuchać tam Pana Jezusa, mogli przyjść do Niego, mogli nawrócić się i zostać oczyszczonym ze swoich grzechów. Ale pomimo najlepszego nauczania jakie mogli mieć, najlepszego nauczyciela, najlepszego świadectwa, najlepszego przykładu wielu z ówczesnych nie nawróciło się i nie uwierzyli.  Teraz łaska oglądania Go skończyła się, teraz światłość odeszła w tym sensie, że Pan Jezus przeniósł się w okolice Judei. Ale zawsze tak jest, człowiek ma jakiś czas na pójście za Chrystusem, ma jakiś czas na podjęcie decyzji, ma jakiś czas by odpowiedzieć na jego wezwanie, ma jakiś czas na upamiętanie. Bóg jest dobry i łaskawy i cierpliwie czeka, ale jeśli w tym czasie człowiek tego nie uczyni, łaska skończy się, możliwość nawrócenia i upamiętania odejdzie. Może przyjść dzień śmierci i będziemy musieli stanąć przed sądem Bożym, może też pojawić się brak wrażliwości na Słowa Pana Jezusa w wyniku zatwardziałości. Dlatego Słowo Boże zawsze przypomina nam, gdy dziś usłyszycie Jego głos nie zatwardzajcie serc swoich, nie lekceważmy słów Pana Jezusa, by ta światłość ciągle mogła nam oświecać (Hebr 3,15).
I gdy pojawił się w tym rejonie, powtarza się to co było w Galilei, szło za nim mnóstwo ludzi (w. 2). Prawdopodobnie mamy tu do czynienia z wielotysięcznym tłumem, który słyszał o Jego służbie w Galilei, a być może część z nich nawet przyszła z Nim. I Pan posługuje w podobny sposób jak wcześniej, nauczał ich (Mk 10,1) i uzdrawiał. Przez cuda potwierdzał swój mesjański autorytet. I w 3 wierszu kolejny raz dochodzi do konfrontacji między Panem Jezusem a Faryzeuszami. Możemy powiedzieć, że znów pojawili się starzy wrogowie. Właściwie towarzyszą mu od początku Jego służby. Towarzyszą Mu w  3 rozdz. Matusza., 5,9,12,15,16, a teraz 19. Zawsze jak pojawiali się mieli jakieś ukryte zamiary. Nigdy nie pojawiali się wokół niego z powodu prawdy, ale zawsze z chęci zdyskredytowania Go, ośmieszenia, osłabienia Jego pozycji. I podobnie jest tym razem. Z pozoru zadają mu niewinne pytanie w wierszu 3 „czy wolno odprawić żonę swoją dla każdej przyczyny.
Ale wcale nie chodzi im o to, że chcą dowiedzieć się prawdy, tego jaka jest Boża wola co do małżeństwa. Ich ukrytym zamiarem jest wywołać zamieszanie, spowodować że lud nie będzie zgadzał się z Panem Jezusem i wystąpi przeciw niemu. Ich intencja jest podobna jak wtedy gdy zapytali się Go, czy należy płacić podatek cesarzowi. Wtedy również chcieli, by Pan Jezus został uznany przez ludzi za wroga.
Mieli nadzieje że ludzie widząc jego radykalne przekonania odwrócą się od Niego. Powszechny był pogląd w tamtym czasie wśród Żydów, że można odprawić swoją żonę właściwie z każdego powodu. Faryzeusze nauczali, że mogłeś to zrobić, gdy znalazłeś w niej „coś odrażającego” na podstawie Ks. Pwt. Prawa 24,1.
Ks. Powtórzonego Prawa 24:1  Jeżeli ktoś pojmie kobietę za żonę, a potem zdarzy się, że ona nie znajdzie upodobania w jego oczach, gdyż on odkrył w niej coś odrażającego, to wypisze jej list rozwodowy, wręczy jej go i odprawi ją ze swego domu.
W interpretacji znacznej większości Faryzeuszy coś odrażającego, to było właściwie cokolwiek. Istniały wtedy dwie szkoły. Jedna bardzo restrykcyjna szkoła rabbiego Szemmaja, uczyła że coś odrażającego to wyłącznie cudzołóstwo i nierząd. Druga natomiast szkoła rabbiego Hillela „coś odrażającego” interpretowała w bardzo swobodny sposób. Przewagę oczywiście zyskiwała ta bardziej liberalna szkoła, bo pozwalała na swobodniejsze życie. Ta swobodna interpretacja mówiła „że coś odrażającego to mogły być słabe umiejętności kulinarne żony, przesolone jedzenie, spalony chleb. Mogło to być również jej gadulstwo, rozpuszczone włosy, uśmiech w niestosownej chwili lub rozmowa z innym mężczyzną na ulicy lub to, że wypowiadała się źle o rodzicach męża. Jeden z rabinów, Rabbi Akiba , zwolennik tej bardziej liberalnej szkoły posunął się do tego, że powiedział, że mężczyzna może oddalić żonę, jeżeli znajdzie inną kobietę, którą będzie bardziej miłował i którą będzie uważał za piękniejszą, bo wtedy ta pierwsza będzie dla niego odrażająca.
To spowodowało, że związek małżeński często był traktowany z lekceważeniem, było wiele rozwodów z błahych powodów.
Prawdopodobnie Faryzeusze wiedzą mniej więcej co uważa Pan Jezus na ten temat, bo w 5 rodz. Ew. Mateusza już wypowiadał się o tym mówiąc o cudzołóstwie (Mt 5,31-32). Wiedzą że jego linia jest bardzo konserwatywna. Wiedzą że On uważa iż nie wolno opuszczać swojej żony i bez poważnego powodu tzn. cudzołóstwa wręczać jej listu rozwodowego. Teraz wokół Pana chcą zaognić sytuacje, chcą wciągnąć go w spór i oskarżyć przed ludem. Chcą też wykazać że on nie szanuje nauczania rabinów których lud darzy autorytetem i nie szanuje faryzeuszy jako nauczycieli. Ale wydaje się, że w ich postępowaniu jest jeszcze coś. Nie tylko zależy im na tym, by pozbawić Pana autorytetu, ale chcą go również zgładzić. Rejon gdzie Pan Jezus obecnie przebywa to rejon Perei, pogranicze Judei, druga strona Jordanu. Władzę na tym obszarze sprawował Herod Antypas.
Trochę wiemy o tym człowieku, mówiliśmy o nim przy okazji historii z Janem Chrzcicielem. Wiemy że Herod uwięził Jana, bo Jan wypowiadał się publicznie na temat związku Heroda z Herodiadą. Kim była Herodiada? Herodiada zanim została żoną Heroda była żoną jego brata Filipa, którą Herod Antypas uwiódł i odbił swojemu bratu. Więc obecnie żyje on w niemoralnym cudzołożnym związku ze swoją szwagierką, która uciekła od swojego męża.
 Prawdopodobnie Faryzeusze mają nadzieje, że podobnie jak w sytuacji Jana, Herod aresztuje Pana Jezusa za publiczne piętnowanie rozwodu i niemoralnych związków. W ten sposób Faryzeusze mieliby Pana Jezusa z głowy.
Ale jak to zwykle z Panem Jezusem bywa, Jego odpowiedź ich zaskakuje. Oni myśleli że wciągną go w spór, że opowie się za jednym z poglądów, a tymczasem Pan Jezus w ogóle nie zajął się tym, jaka była opinia ówczesnych rabinów. On nie musiał podpierać się ludzkim autorytetem, mówi z pozycji Boga. On sięgnął tak głęboko jak tylko mógł, sięgnął do stworzenia, sięgnął do początków i stąd wywiódł na światło Boży wzór na małżeństwo. Powiedział coś co znamy z kazania na górze, wy mówicie tak, a tak, a ja wam powiadam, Słowo Boże mówi tak.
A tak apropo, dla Pana Jezusa początek ludzkości zaczął się od Adama i Ewy. Dla Niego to nie były jakieś mityczne, symboliczne postacie. Ale prawdziwe fizyczne i historyczne osoby, które zostały stworzone przez Boga (w 4). Pan Jezus doskonale wiedział, bo brał udział w stworzeniu, że ludzkość zaczęła się od Adama i Ewy, że ci pierwsi ludzie nie wyewoluowali z niższych form życia, ale zostali stworzeni przez Boga jako w pełni dojrzali, dorośli ludzie. Jeśli ktoś to kwestionuje, tym samym musi uznać, że Pan Jezus kłamał powołując się na Adama i Ewę. Pan Jezus również uznawał całkowite natchnienie i bezbłędność Starego Testamentu, On mówi, czy nie czytaliście Ks. Rodzaju? Co Biblia mówi o początkach, czytajcie a będziecie wiedzieć  jaki jest Boży wzór?
Czytajcie i rozważajcie, a nie będziecie mieli wątpliwości jaka jest Boża wola odnośnie małżeństwa. „Czyż nie czytaliście że stwórca od początku stworzył mężczyznę i kobietę. Czyż nie czytaliście, że opuści człowiek ojca i matkę i połączy się z żoną swoją, i będą ci dwoje jednym ciałem” (w 5). A tak gdy dopuszczacie do rozwodu, nauczacie o rozwodach, że można bez przeszkód z jakiejkolwiek przyczyny dać list rozwodowy i zostawić swoją żonę, to już nie są dwoje jednym ciałem! Bóg ich połączył jako małżeństwo, a wy  - mówi Pan Jezus do faryzeuszy -  występujecie przeciw Bogu, bo rozdzielacie to, co Bóg połączył. Przez swoje fałszywe nauczanie zachęcacie do rozwodów i sprawiacie, że ci którzy mieli być połączeni na zawsze są rozdzieleni.
Teraz chciałbym podać kilka powodów, dlaczego rozwód jest zły wynikających z tego tekstu Słowa Bożego.

Jeden mężczyzna i jedna kobieta
Po pierwsze Pan Jezus mówi, że Bóg stworzył na początku mężczyznę i kobietę i połączył ich jako pierwsze małżeństwo. Pamiętamy że Bóg stworzył różne istoty żywe, ale dla Adama nie znalazła się odpowiednia pomoc  Ks Rodz. 2,20. Wtedy Bóg uczynił Ewę i gdy Adam ją zobaczył od razu pojął,  że ta ma być Jego żoną. Rozumiał, że kobieta, która stworzył Bóg jest właściwą dla niego osobą, by tworzył z nią rodzinę. I później w 24 wierszu Ks. Rodzaju czytamy że człowiek na jakimś etapie życia opuści ojca i matę by połączyć się z kobietą. To jest Boży model rodziny, jedna kobieta i jeden mężczyzna. Nie kilka kobiet i jeden mężczyzna lub odwrotnie. Albo jeszcze gorzej dwóch mężczyzn, czy dwie kobiety. Gdy Bóg stworzył pierwszych ludzi, to nie stworzył jednego Adama, Ewe i cztery jeszcze inne kobiety lub Adama, Ewe i jeszcze koleżankę Ewy jak to np. jest w Islamie, czy u Mormonów. Czym więcej żon twierdzą, tym bliżej nieba. Bóg od początku stworzył jednego mężczyznę i jedną kobietę, wszelkie inne formy związków i nazywanie ich rodziną jest fałszem, kłamstwem wypaczeniem Bożej woli, sprzeniewierzeniem się Bożej woli. Zobaczmy, że Bóg nie zamierzał dla Adama rozwodu, stworzył dla niego jedną kobietę na całe życie. A później Bóg powiedział, że taki wzór będzie dla wszystkich innych pokoleń (Ks. Rodz. 2,24). Opuści Ojca i matkę i złączy się z jedną kobietą na całe życie. Dlatego też to co Pan Jezus powiedział wywołało taki szok u słuchaczy i uczniów. Byli przerażeni, „co jedna kobieta na całe życie, to lepiej się nie żenić” (Mt 19,10). To pokazuje jak ich myślenie w tej kwestii było spaczone przez grzech. Jednak Boże Słowo nie pozostawia nam innych opcji jak jeden mężczyzna i jedna kobieta. Adam nawet nie był  wstanie wziąć sobie innej żony, bo innej nie było. I jestem pewny, że gdyby człowiek nie upadł w grzech i gdyby przed upadkiem pojawili się kolejni ludzie, Adam nie zmieniłby Ewy na inną kobietę, ani Ewa nie porzuciłaby Adama. Nie zrobiliby tego, bo grzeszne pragnienia pojawiły się dopiero po upadku. Łączyła ich tak silna niezaburzona niczym więź, że ich potrzeby były całkowicie zaspokojone. Adam od Ewy otrzymywał wszystko co powinien otrzymywać jako mąż, podobnie i Ewa, otrzymywała wszystko od męża jako żona.

Nierozerwalna więź
Po drugie rozwód w Bożych oczach jest zły i nie jest Bożym planem z powodu więzi jaką Bóg ustanowił miedzy mężczyzną a kobietą od chwili gdy się połączą. Czytamy w Słowie Bożym, że od momentu kiedy człowiek opuści Ojca i matkę i złączy się z kobietą, to będą jednym ciałem (Mt 19,5).
W rzeczywistości to jest tak silna więź, że nierozerwalna ze sobą. Jest to silniejsza więź niż ta, która łączyła człowieka z rodzicami, bo ich opuszcza łącząc się ż żoną, a żony ma nie opuszczać.  Mąż i żona przylgną do siebie, będą jak sklejeni ze sobą. Czasami ucząc na ten temat pokazuje się dwie ze sobą sklejone kartki klejem. I spróbuj je rozdzielić? Oczywiście to jest niemożliwe. Jeśli próbujesz rozłączyć dwie sklejone kartki ze sobą, to zniszczysz je obie. I podobnie z małżeństwem, gdy dochodzi do rozwodu zarówno jedna jak i druga strona cierpi, choć mogą tego nie okazywać. I to sklejenie jest sklejeniem we wszystkich sferach życia. W sferze emocjonalnej, w sferze duchowej i w sferze cielesnej, staną się jednym ciałem. I szczerze musimy przyznać, że do końca tego nie rozumiemy w pełni, rozumie to jedynie tylko Bóg. Dlatego też, tak ważne jest. że gdy osoba wierząca w Pana łączy się w związku małżeńskim z drugą osobą, to powinna wybierać tylko osobę odrodzoną duchowo z Boga, wierzącą w Chrystusa, jeśli chce stworzyć trwały, mocny, sklejony ze sobą związek. Dlatego, że tylko w takim związku będą mogli osiągnąć ten poziom jedności o jakim mówi Biblia, tylko w takim związku mogą w pełni stać się jednym ciałem.
Żydzi nawet mieli specjalne słowo, którego używali w stosunku do poświecenia się Bogu i oddania małżeńskiego, było to słowo „Kiduszin” – poświęcenie, zaślubiny. Tego słowa używali gdy chcieli powiedzieć, że ktoś  poświęcił się dla Boga całkowicie i używali go również, gdy chcieli powiedzieć, że mąż i żona poświecili się  dla siebie nawzajem. Małżeństwo jest rodzajem najwyższego oddania się sobie nawzajem, dlatego w 1 Koryntian 7 rozdz. czytamy że ci połączeni już nie należą do siebie i nie oni sami rozporządzają własnym ciałem. Ale mąż należy do żony, a żona należy do męża.

Jedno ciało
Kolejna rzecz, która świadczy o nierozerwalności małżeństwa to, to co Pan Jezus powiedział w 5 i 6 wierszu 19 rozdz. Połączone małżeństwo jest jednością do tego stopnia że stają się jednym ciałem. Jak wiemy liczba jeden jest niepodzielna. I to właśnie Pan Jezus chce wyrazić oraz podkreślić wobec faryzeuszy. Chce im powiedzieć: jak możecie rozdzielać to, co stało się jednym, czy nie widzicie, że tego już nie można ponownie rozłączyć? Drodzy musimy wziąć sobie do serca że nasze żony, czy nasi mężowie według Bożego Słowa są nam bliżsi niż nasze dzieci. Nam czasami wydaje się, że nasze dzieci są nam najbliższe. Ale zauważcie że nasze dzieci nie są z nami jednym ciałem, a nasze żony, czy mężowie są. Wprawdzie nasze dzieci pochodzą z naszego ciała i są częścią nas, ale nie są z nami jednością w przeciwieństwie do naszych współmałżonków. Czasami podczas rozwodów widzimy jak rozwodzący się małżonkowie walczą o opiekę nad dziećmi, gdyby tylko widzieli dostatecznie jasno do jakiej relacji powołał ich Bóg, walczyli by tak o względy wobec siebie. Apostoł Paweł w liście do Efezjan w 5 rodz. używając argumentu jedności miedzy mężem a żoną mówi że troska o dobro współmałżonka to tak naprawdę troska o siebie samego (Efez 5,28-29). Mąż i żona są  ze sobą tak mocno złączeni i tak do siebie mocno należą, jak nasze ciała należą do nas. Życzę sobie i wam i wszystkim przyszłym współmałżonkom by Bóg dał nam łaskę jak najgłębiej pojąc tą prawdę.

Bóg ich połączył
I ostatnia rzecz z powodu której rozwód jest zły, to, że Bóg ich połączył i człowiek nie może tego rozdzielać. Wydaje się, że Faryzeusze i także wielu innych dzisiaj nie widzi w małżeństwie Bożego działania, Bożej ingerencji. Najczęściej ludzie patrząc na małżeństwo widzą czynnik czysto ludzki, to że dwoje ludzi się spotkało, poznali się i zdecydowali się pobrać. Lub widzą podobnie jak w czasach Pana Jezusa jedynie jakąś umowę cywilną prawną. Widzą, że to człowiek zaaranżował małżeństwo, człowiek zdecydował i człowiek ma prawo zakończyć ten związek. Ale Słowo Boże mówi w 6 wierszu naszego fragmentu „co tedy Bóg  złączył, człowiek niechaj nie rozłącza”.
Każde małżeństwo jest cudem Bożym. Każde małżeństwo nie tylko jest umową między kobietą a mężczyzną, nie tylko jest związkiem cywilno – prawnym, ale każde małżeństwo jest w jakieś części Bożym dziełem. I nie dotyczy to tylko małżeństw wierzących osób. Pan Jezus, gdy sięgnął do wzoru małżeństwa, sięgnął do pierwszych ludzi. Adam i Ewa to wzór dla całej ludzkości, a nie tylko dla kościoła. Tak więc tak samo jak wierzymy, że każde poczęte dziecko to życie dane od Boga, tak i z małżeństwem. Każde połączone małżeństwo jest Bożym dziełem w świecie dla chwały Boga, bo Bóg stworzył małżeństwo.  
 Znany kaznodzieja John MacArthur powiedział: „że za każdym razem gdy małżeństwo jest ze sobą i doświadcza radości ze swego towarzystwa, radości z przyjaźni, radości z wzajemnej bliskości, czy radości z czegokolwiek innego co dotyczy ich wspólnie, to przeżywają wtedy Boży cud.
Każda próba rozdzielenia małżeństwa, działania na rzecz szkody małżeństwa, niszczenia małżeństw czy to przez instytucje państwowe, czy przez indywidualne osoby nie jest zgodna z Bożą wolą i spotka się z Bożym sądem i Bożą odpłatą. Nie chciałbym być na miejscu cudzołożników, gdy przyjdzie im stanąć przed Bogiem. Wtedy będą musieli odpowiedzieć za każde rozbite małżeństwo.
Pomimo tak jasnych ostrzeżeń, niektórzy dążąc do rozwodu nawet mają czelność mówić, że Bóg ich w tym prowadzi. Ostatnio słyszałem jak wierząca kobieta będąca w małżeństwie oraz wierzący mężczyzna również będący w małżeństwie zakochali się w sobie w kościele. Nie mieli pewności, czy mają być razem i opuścić swoich współmałżonków, więc postanowili przez miesiąc modlić się i pościć w tej intencji. Po miesiącu doszli do wniosku, że Bóg ich w tym prowadzi. Rozwiedli się więc ze swoimi połówkami i pobrali się razem twierdząc, że taka jest Boża wola. Jak wielkie diabelskie oszustwo, jak spaczone zatwardziałe pragnące pożądliwości serce musi się stać, by dojść do takich wniosków. Co Bóg złączył człowiek niech nie rozdziela. Drogi przyjacielu bracie, siostro chciałem cię dzisiaj zachęcić byś troszczył/a się o swoją żonę, męża. Jeśli kiedykolwiek przyjdą ci myśli w twoim sercu o rozwodzie pomyśl o tym, co Pan Jezus tutaj powiedział, że Bóg was połączył i połączył was, nas połączył. I uczynił to tak ściśle, że staliśmy się jednym ciałem, nie mamy prawa, by niszczyć to co Bóg uczynił. Amen.   

Brak komentarzy:

Łączna liczba wyświetleń