5.10.2016

Czy możemy utracić zbawienie?


Czy możemy utracić zbawienne jeśli rzeczywiście narodziliśmy się na nowo z Ducha Św?
To pytanie dzieli chrześcijan na całym świecie od wieków. I być może jest pytaniem w wyniku którego najczęściej w chrześcijańskich społecznościach i między braćmi dochodziło do podziałów. Już tak znani w Wielkiej Brytanii dwaj kaznodziejowie przebudzeniowi jak John Wesley i Georg Whitefield którym Anglia zawdzięcza wielkie przebudzenie w XVIII w poróżnili się na tym tle. John Wesley uważał, że zbawienie można utracić, Whitefield natomiast, że odrodzony człowiek jest wiecznie bezpieczny w rękach miłującego Boga.
I cała sprawa wydaje się dosyć smutna, bo Pismo Św. jest dosyć jasne jeśli chodzi o ten temat. Jednak wielu chrześcijan podważających wieczne bezpieczeństwo zbawionych ignoruje tak oczywisty fragment Słowa Bożego jak Rzymian 8,28-30
Rzymian 8:28  A wiemy, że Bóg współdziała we wszystkim ku dobremu z tymi, którzy Boga miłują, to jest z tymi, którzy według postanowienia jego są powołani.
29  Bo tych, których przedtem znał, przeznaczył właśnie, aby się stali podobni do obrazu Syna jego, a On żeby był pierworodnym pośród wielu braci;
30  A których przeznaczył, tych i powołał, a których powołał, tych i usprawiedliwił, a których usprawiedliwił, tych i uwielbił.
Słowo Boże nie pozostawia wątpliwości, każdy kto został powołany przez Boga do zbawienia, zostanie uwielbiony. Jeśli Bóg zaczął w nim dobre dzieło będzie je także pełnił do dnia Jezusa Chrystusa (Flp 1,6). W tym właśnie jest największe nasze pocieszenie, że dzieło mego zbawienia nie zależy ode mnie. Gdyby zależało ode mnie, nie mógłbym być w żadnym wypadku pewnym mego zbawienia, bo skąd mogę wiedzieć, że jutro, za tydzień, za miesiąc lub kilka lat, go nie stracę? Ale skoro dzieło naszego zbawienia zależy od Boga, zostało zainicjowane przez Niego przez powołanie mnie do żywota wiecznego i czuwa nad moim zbawieniem Bóg Wszechmogący, to mogę powtórzyć za apostołem Pawłem, że tych których przeznaczył, tych powołał, a tych których powołał, tych i usprawiedliwił, a których usprawiedliwił tych i uwielbił. Bóg żadnych rozpoczętych spraw nie zostawia niezałatwionych. Jeśli tylko rzeczywiście przyjąłeś Pana Jezusa Chrystusa i w wyniku wiary w Niego zostałeś/aś odrodzony twoje zbawienie jest postanowione.
Bóg jak mówi Paweł, robi wszystko każdego dnia byśmy stawali się podobni do obrazu Jego Syna. Nie tylko nas powołał, ale Duch Boży wstawia się za nami, a Bóg obraca wszystko, co ma miejsce w życiu wierzącego ku dobremu, by nasze uświęcenie, przemiana charakteru i chrześcijański wzrost dokonywały się każdego dnia. Dlaczego Pan to robi? Wydaje mi się, że istnieje tylko jednio wytłumaczenie, bo tak chce, bo tak postanowił. To jest Jego suwerenny wybór. Zwolennicy utracalności zbawienia („utracjusze”)  wielokrotnie z tym mają problem, mają problem z suwerennością Boga. Mają problem z postanowieniami Bożymi, bo suwerenne postanowienia Boga nie mieszczą się w ich zakresie pojmowania Jego osoby. Jednak Bóg jest zupełnie wolny w swoich wyborach i całkowicie niezależny od swego stworzenia. Jeśli coś postanowił (a w tym wypadku, że ci konkretni ludzie będą zbawieni) to tak będzie i nic nie może tego zmienić. I jak powiedział dalej w 8 rozdziale  ap. Paweł w  Rzym 8,38-39, że w związku Bożym postanowieniem jest pewien, że nic nie może człowieka odrodzonego przez Ducha Św. od Chrystusa odłączyć. Niektórzy zwolennicy utracalności zbawienia mówią „no tak, nic nie może odłączyć, ale człowiek sam może się odłączyć”. Tu musimy powiedzieć bardzo wyraźnie jeśli człowiek odrodzony chce się odłączyć od Boga, to tak naprawdę nie jest odrodzony. Na tym właśnie polega nowa natura, którą daje wierzącym Bóg, że od chwili nowego narodzenia mają nowe serce, nowe myśli, nowe motywacje, a to wszystko jest nakierowane ku żywotowi wiecznemu (Jana 4,14). Pan Jezus powiedział, że prawdziwe odrodzenie między innymi polega na tym, że nowe życie (woda żywota) które On nam da, pokonuje wszystko i nic nie może tego nowego życia zagasić. Ono nieustannie zdobywa nas, tryska z naszego wnętrza na zewnątrz, zwycięża nasz grzech, naszą cielesność, duchową apatię i wszystko inne co próbuje odłączyć nasz od miłości Bożej (Jana 4,4). Jest jak mała kiełkująca roślinka, która zaczyna rosnąć i rozsadzać wszystkie przeszkody na swojej drodze. Dzieje się w ten sposób, bo taka jest natura tego życia. Jest to życie Boże złożone w nas, z definicji niezniszczalne, wieczne. Życie które poczęło się w człowieku z postanowienia Bożego, a nie wyboru ludzkiego (Efez 1,4). Jeśli człowiek nawet dokonuje wyboru, by wybrać Jezusa Chrystusa, to jest to dziełem Bożej łaski. Pismo uczy nas, że człowiek jest duchowo martwy w wyniku upadków i grzechów (Efez 2,1). Jeśli rzeczywiście jest duchowo martwy, to jak martwy człowiek może wybrać Chrystusa? Miałem kilka razy w swoim życiu do czynienia z martwymi ludźmi i wiem o czym piszę, martwy nie może zrobić nic, bo jest martwy. Martwy duchowo człowiek potrzebuje Bożej łaski, potrzebuje Bożego dotknięcia. Z pomocą przychodzi nam Ew. Jana 6,44, że to Bóg Ojciec pociąga nas do Jezusa. To On sprawia, że do Niego przychodzimy, to On sprawia że Go wybieramy, a nie nasza wolna wola, chęć, czy pragnienie. Nasza wolna wola, na którą tak często powołują się zwolennicy utracalności zbawienia nie może wybrać Jezusa, bo jest zdominowana przez grzech. O tym również mówił Pan Jezus w Ew. Jana, że każdy kto grzeszy jest niewolnikiem grzechu (Jana 8,34). To co możemy wybrać w życiu dzięki naszej wolnej woli, to grzech. I to właśnie bez Bożej pomocy i Bożej łaski wybieramy, wybiera to cały świat. Życie w grzechu jest naturalnym stanem każdego człowieka. Grzesznik sam z siebie nie może się zdobyć na żaden gest w kierunku Boga z wyjątkiem grzechu. Reformatorzy nazywali to całkowitą deprawacją, całkowitym zepsuciem, wszystkie nasze cnoty są jak szmata krwią zbroczona (Izaj 64,6). Pan Jezus powiedział, że każdy kto źle czyni nienawidzi światłości i nie zbliża się do niej (Jana 3,20), do światłości zbliża się tylko ten, którego czyny są dokonane w Bogu (Jana 3,21). Chodzi o takie czyny które są wynikiem Bożej mocy działającej w człowieku. Tylko człowiek będący w Bogu tzn. w Chrystusie zbliża się do Boga. Człowiek sam z siebie nie może wybrać Boga, bo go nienawidzi, ciało pożąda przeciwko Duchowi (Gal 5,17). Apostoł Paweł również powiedział w (1 Kor 2,14) że człowiek zmysłowy nie przyjmuje tych rzeczy, które są z Ducha Bożego i nie może ich poznać, bo należy je rozsądzać Duchem Bożym.
Więc pomysł, że człowiek ma na tyle wolnej woli, by wybrać Boga jest całkowicie sprzeczny z Pismem Świętym. To jest pomysł teologii katolickiej, że zbawienie człowieka jest dziełem Bożym i ludzkim art. I punkt III podpunkt 155 dział „Wierzę Wierzymy”.   

Boże wybranie
Biblia wyraźnie uczy nas, że staliśmy chrześcijanami nie dlatego, że my coś uczyniliśmy, ale dlatego że Bóg coś uczynił. On wydał swojego syna i posłał Go do nas. Bóg zaplanował całe zbawienie przed wiekami, przed założeniem świata o czym apostoł Paweł powiedział jasno w liście do Efezjan
Efezjan 1:3 Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego, Jezusa Chrystusa; On napełnił nas wszelkim błogosławieństwem duchowym na wyżynach niebieskich w – Chrystusie.
4 W Nim bowiem wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem. Z miłości
5 przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów poprzez Jezusa Chrystusa, według postanowienia swej woli.
Czemu w ogóle możemy chwalić Boga? czemu mogliśmy Go poznać? Czemu możemy wierzyć w Pana Jezusa? Czemu tak się dzieje? Powiedzcie mi z jakich powodów to jest możliwe? Czy jesteśmy bystrzejsi niż inni którzy Pana Jezusa nie wybrali? Czy jesteśmy od nich mądrzejsi, bardziej inteligentni? Czy przeczytaliśmy więcej książek, bardziej interesowaliśmy się tymi sprawami, czy sami do tego doszliśmy? Czy to sprawiło że Go wybraliśmy? Nie, wybraliśmy Chrystusa, bo Bóg tak zaplanował zanim się urodziliśmy, zanim świat powstał. Nawet więcej, nie my go wybraliśmy to On wybrał nas (Jana 15,16). To On, odwieczny Bóg spowodował przez różne okoliczności, swoją opatrzność i potężną swoją moc, że w odpowiednim czasie w historii nawróciliśmy się. Na tym polega miłość ku Bogu mówi Jan, że nie my Go wybraliśmy, ale On wybrał nas (1 J 4,10). Nie tylko spowodował, że nawróciliśmy się, ale na tej drodze zbawienia cały czas prowadzi nas do pełnego uświęcenia i doprowadzi do końca swoje dzieło. Doprowadzi nas do naszej ojczyzny w niebie skąd Zbawiciela oczekujemy. Doprowadzi nas tam, byśmy mogli chwalić Go na wieki i  stać przed Jego obliczem jako święci, nieskalani ku Jego wiecznej chwale. Uczyni to, bo tak chce, tak zdecydował i nic nie może Mu w tym przeszkodzić. Nie ma takiej mocy we wszechświecie, która by była większa od naszego Boga. Więc nasze bezpieczeństwo nie zależy od naszej zdolności, od naszej gorliwości, staranności, od naszego trwania w Chrystusie, od tego ile z siebie dajemy i jak mocno się Go trzymamy. Nasze bezpieczeństwo zależy od Jego obietnic, od Jego mocy, od tego czy On jest w stanie dotrzymać tego co powiedział, że ci których wybrał będą stać jako święci i nieskalani przed Jego obliczem. Jeśli Bóg nie może dotrzymać Swojego Słowa, ma za mało mocy lub my możemy przeciwstawić się Jego woli, czy ktokolwiek inny, szatan albo jakieś potęgi niebieskie, to jesteśmy straceni. Jeśli rzeczywiście tak jest, to jesteśmy  zdani na przypadek, ślepy los, a co gorsza na nas samych, słabych, grzesznych nie mających mocy, by być Mu wiernym.  W takim wypadku niczego nie możemy być pewni, nie możemy być pewni swojego zbawienia, ani żadnej innej Bożej obietnicy. Oczywiście to nie oznacza, że nie mamy trwać w Chrystusie, czy wytrwać w Nim. Jedno drugiego nie wyklucza, chce jedynie powiedzieć, że dzieło trwania i wytrwania to nie moje dzieło, ale Jego przemieniającej łaski. Nasza gorliwość i wytrwałość potwierdza nasze zbawienie, ale  ono nie jest dzięki nim.
Jednak Osobiście nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości, że jeśli Bóg zaczął we mnie dzieło swego zbawienia, to doprowadzi je do samego końca (2 Tym 1,12). Nie mam również żadnych wątpliwości, że Bogu nie brakuje mocy i chęci by wypełnić każde swoje Słowo. Dlatego możemy mieć 100 % pewności, że jeśli mnie zbawił, że jeśli przyjąłem Zbawiciela, przyjąłem Jezusa Chrystusa, jeśli naprawdę narodziłem się na nowo, narodziłem się z wody i z Ducha przez Boże Słowo, to jestem i będę zbawiony i nic nie może tego zmienić. Tak więc to co należy czynić, to mamy się upewniać że rzeczywiście jesteśmy ludźmi odrodzonymi duchowo przez Boga. Mamy sprawdzać swoje pragnienia, motywacje i czyny ze Słowem Bożym ze słowami Chrystusa. Mamy sprawdzać siebie samych, czy widać w nas oznaki nowego życia takie jak: naśladowanie Jezusa, miłość do Niego, radość ze służenia Mu, pragnienie wszystkiego co dobre i Chrystusowe, wstręt do grzechu, pragnienie poznawania i karmienia się Słowem Bożym, radość obcowania z kościołem, pokój Boży w sercu, wierne znoszenie trudności i prześladowań, poleganie w kwestii swojego zbawienia wyłącznie na ofierze krzyża i o wiele więcej. Te wszystkie rzeczy dają mi realny obraz mojego stanu duchowego. Jeśli mój stan duchowy odzwierciedla to co mówi Słowo Boże na temat odrodzonych osób i tego jakie towarzyszą im uczucia, to mam podstawy twierdzić, że jestem zbawionym człowiekiem. Jeśli jednak widzę, że to co mówi Biblia na temat odrodzonych duchowo odbiega od mojego faktycznego stanu, to nie mogę twierdzić, że jestem odrodzony.

Czy nieutracalność zbawienia prowadzi do folgowania sobie?
Zarzut ze strony „utracjuszy” że nieutralność zbawienia może prowadzić i wielu prowadzi do folgowania sobie i do przeświadczenia, że teraz „już nic nie muszą robić” jest zupełnym zaprzeczeniem tego, czym jest nowe narodzenie. To tylko pokazuje, że „utracjusze” nie rozumieją nowego życia w Chrystusie i nie rozumieją, że człowiek zbawiony przez Chrystusa ma nowe serce, nowe pragnienia i ma Ducha Św. Tylko człowiek, który nie jest odrodzony przez Boga myśli w sposób jaki sugerują „utracjusze”. Czyli jak tu daleko od Boga chodzić, ale jeszcze mieć przekonanie, że jestem z Bogiem i mam zbawienie. Jeśli naprawdę zostałeś zrodzony z Boga, to Duch Św. będzie cię prowadził i pobudzał cięgle i wciąż na nowo byś uwielbiał Boga w Chrystusie i czynił to z całego serca z całej mocy i z całej duszy. Dla człowieka odrodzonego z Boga nie ma większej przyjemności i radości jak być blisko Pana, służyć Mu i żyć dla Niego.
Owszem mogą pojawić się osoby dla których nieutracalność zbawienia będzie zachętą do grzeszenia, ale będzie to dotyczyć tylko osób, które i tak nie są zbawione. Dla nich doktryna o zachowaniu świętych będzie służyła jako możliwość do pomnażania grzechów. Pisał o takiej sytuacji Juda mówiąc:
Judy 1:4  Wkradli się bowiem pomiędzy was jacyś ludzie, na których od dawna wypisany został ten wyrok potępienia, bezbożni, którzy łaskę Boga naszego obracają w rozpustę i zapierają się naszego jedynego Władcy i Pana, Jezusa Chrystusa.

Płytkie zbawienie
Trzeba powiedzieć, że dzisiejsze chrześcijaństwo bardzo płytko rozumie proces zbawienia. Zbawienie przedstawia się w taki sposób jakby była to wyłączenie decyzja człowieka. Przedstawia się, że to człowiek podejmuje decyzje i człowiek wybiera Boga, a nie Bóg pociąga nas jak nauczał Chrystus (Jana 6,44). Najwidoczniej dla Pana Jezusa nie było sprzeczności między decyzją Boga a wyborem człowieka. Jednak wielu współczesnych chrześcijan nie rozumie jak to możliwe, że Bóg pociąga do zbawienia, czyni pierwszy krok w stronę człowieka, a jednocześnie człowiek jest odpowiedzialny przed Bogiem za swoje zbawienie. Niektórzy ludzie uważają, że skoro Bóg jednym się objawia i ich pociąga, a innym nie, to Bóg jest odpowiedzialny za ich potępienie. Ale Słowo Boże naucza wyraźnie, że ludzie idą do piekła nie dlatego, że Bóg ich na nie skazał, czy stworzył ich do piekła, ale dlatego że odrzucają ewangelię (Jana 3,18). Dla wielu jednak np.. „utracjuszy” to nie ma sensu, więc starają się jakoś pogodzić wybór Boga i decyzje człowieka. Jak gdyby chcieli usprawiedliwić, dowieść sprawiedliwość Bożą.  Wszelkie takie próby z góry skazane są na niepowodzenie, bo zawsze punkt ciężkości przesuniemy albo w jedną, albo w drugą stronę. Po prostu pokornie musimy przyjąć to, co mówi Pismo, że pomimo wyboru Bożego, człowiek jest odpowiedzialny przed Bogiem za przyjęcie lub odrzucenie ewangelii. Czy musimy to rozumieć? Czy my jesteśmy na miejscu Boga? Czy jesteśmy mu równi? Jest wiele rzeczy dotyczących Boga, które musimy zaakceptować tak jak podaje je nam Słowo Boże, nie starając się za wszelką cenę ich wytłumaczyć np. to, że Bóg jest jeden w trzech osobach. Albo to, że list Pawła do Rzymian chociaż jest napisany przez Pawła i widać w nim Pawłowy styl, sposób argumentacji i wysławiania się, to mimo to, autorstwo listu jest Boże. Jednocześnie autorem listu do Rzymian jest Paweł i każde słowo pochodzi od niego  i jest nim Bóg i każde słowo napisane przez Pawła pochodzi od Boga.
Inna kwestia której nie rozumiemy, to czy Pan Jezus był Bogiem, czy człowiekiem. Wiemy i akceptujemy to jak przedstawia Pismo, że jednocześnie był w pełni Bogiem i w pełni człowiekiem. Nie było w nim trochę Boga i trochę człowieka, ale 100% Boga i 100% człowieka. Ale czy jesteśmy w stanie wytłumaczyć jak to Bóg sprawił, że Chrystus to Bóg człowiek w całej pełni?
Jeszcze inny przykład gdy ap. Paweł mówi, że umartwia i ujarzmia ciało swoje (1 Kor 9,27), a na innym miejscu twierdzi, że jest ukrzyżowany wraz z Chrystusem i nie żyje już on, ale żyje w nim Chrystus (Gal 2,20). To więc kto żyje, kto walczy, Paweł czy Chrystus? Zarówno Paweł jak i Chrystus. Musimy zrozumieć, że znaczna część doktryn w Piśmie jest taka, że nie możemy ich w pełni wyjaśnić. I gdy staramy się sprowadzić Boga do naszego poziomu, to potykamy się i wykrzywiamy Jego obraz, co np. czynią Świadkowie Jehowy. Zawsze jak rozmawiam ze Świadkami Jehowy, to dostrzegam że wszystkie kwestie dotyczące Boga starają się wytłumaczyć rozumowo, ale jest to droga donikąd. Wiele doktryn dotyczących Boga nie da się wyjaśnić i Bóg nie oczekuje że je zrozumiemy, oczekuje że je przyjmiemy.

Brak komentarzy:

Łączna liczba wyświetleń