26.03.2017

Koronacja na Króla Ew. Mateusza 21,1 – 11


Nie wiem, czy ktoś z nas był kiedyś świadkiem koronacji, wprowadzenia na tron nowego króla lub królowej. Ale zazwyczaj takie wydarzenie jest bardzo uroczyste, podniosłe i poprzedzone różnymi uroczystościami. W polskiej tradycji zanim nastąpił finał, to koronacja była poprzedzona czterodniowymi obchodami pełnymi przepychu.  Sama koronacja to wydarzenie pełne chwały, majestatu i wielkiego splendoru. Podczas takiej uroczystości są obecni wszyscy najważniejsi ludzie w państwie, znamienici goście ze świata i prominenci różnych środowisk.
Możliwość uczestniczenia w takim wydarzeniu na długo pozostaje człowiekowi w pamięci. Wszędzie widać wielkie bogactwo, piękne stroje i panuje podniosła atmosfera.
Szczytowy moment jest wtedy kiedy pretendent do tronu zostaje koronowany i otrzymuje insygnia królewskie, berło i koronę, oznaki władzy.
Korona Królowej Elżbiety II uchodzi za najwspanialszy klejnot  kolekcji skarbca Tower w Londynie. Ozdobiona jest przez: 5 rubinów, 11 szmaragdów, 17 szafirów, 273 perły i 2868 diamentów, oraz wiele kamieni szlachetnych.
I tu w naszym dzisiejszym fragmencie również jesteśmy świadkami koronacji. Koronacji Pana Jezusa, obwołania Go Królem. Jednak koronacja naszego Pana w tym świecie wyglądała inaczej niż ziemskich władców w porównaniu do nich była bardzo skromna. On nie szukał chwały dla siebie, nie zabiegał o splendor i zaszczyty. I chociaż był i jest Królem Królów wjechał do Jerozolimy bardzo pokornie na osiołku. Na Jego koronacje nie przyszły najważniejsze osoby w państwie, przywódcy, zarządcy i ważni politycy, ale prości zwykli ludzie. Ci najważniejsi nie widzieli w nim Króla bo w ich mniemaniu nie miał im nic do zaoferowania, nie miał pieniędzy, władzy, pozycji w tym świecie, wielkich znajomości. To co oferował to przebaczenie grzechów, to życie wieczne, ale wielcy tego świata nie byli tym zainteresowani. Dla nich to obietnice bez wartości mało realne. Nie dali wiary temu, że to co Boże jest o wiele trwalsze niż ludzkie.
Przez wjazd na osiołku do Jerozolimy Pan Jezus  pokazał, że jest oczekiwanym Mesjaszem i Królem pokoju, ale nie takim jakim oczekiwali go ludzie, bo Królestwo Jego nie jest z tego świata.

Właściwy obraz Mesjasza
Teraz mówimy o ostatnim tygodniu życia Pana Jezusa. Już niebawem będziemy obchodzić kolejną pamiątkę śmierci Chrystusa, tzw. Święta Wielkanocne. I przez wjazd Pana Jezusa do Jerozolimy właśnie wkraczamy w te wydarzenia. To jego ostatnie odwiedziny w tym mieście. W nim ma zostać za kilka dni niesprawiedliwie osądzony, wyśmiany, ubiczowany i zabity przez okrutne narzędzie tortur jakim był Krzyż. Krzyż był tak okrutnym i hańbiącym rodzajem śmierci, że Rzymianie nie skazywali na ten rodzaj egzekucji rzymskich obywateli.
Jednak Bóg pozwolił na to, by nasz Zbawiciel w taki właśnie sposób zginął co wskazuje, jak wielki i straszny jest grzech w Jego oczach i na jak wielką karę zasługuje.
Ale w tej chwili może się wydawać, że nic nie przepowiada rychłej śmierci. Ludzie ogłaszają Go królem, skandują na Jego cześć, uwielbiają Jezusa. Faryzeusze nawet myślą czytamy w Ew. Jana 12,19 że ich plan zabicia Go legł w gruzach, bo cały świat za nim poszedł. Jednak tłum jest bardzo zmienny ich wiara nie była głęboka. Za chwilę gdy ma się okazać, że Pan Jezus nie przyszedł zwyciężać politycznych wrogów i dać im dobrobyt, wtedy odwrócą się od Niego.
I teraz Chrystus przygotowuje się do śmierci. Wysyła swoich uczniów do wioski Betfage w pobliżu Betanii by tam znaleźli oślicę i młode oślę na którym nikt z ludzi jeszcze nie siedział (Mk 11,2). Każe uczniom przyprowadzić je do siebie, by w sposób jak zapowiada prorok Zachariasz ponad 500 lat wcześniej wjechać do Jerozolimy.
 Zachariasza 9:9  Wesel się bardzo, córko syjońska! Wykrzykuj, córko jeruzalemska! Oto twój król przychodzi do ciebie, sprawiedliwy on i zwycięski, łagodny i jedzie na ośle, na oślęciu, źrebięciu oślicy.
Widzimy jak Pan Jezus w sposób całkowicie cudowny panuje nad każdym szczegółem tej sytuacji. On wiedział gdzie ten osiołek jest przywiązany, on wiedział o tym, że tam jest matka i jej młode, wiedział o tym, że uczniowie zostaną zapytani w jakim celu go biorą i powiedział też co mają odpowiedzieć właścicielowi. Wiedział również, że po tej odpowiedzi bez przeszkód uczniowie będą mogli wziąć źrebię. Wszystko było mu wiadome, wszystko było zaplanowane. Bóg nad wszystkim panował również nad chwilą śmierci Pana.
I ktoś mógłby powiedzieć co to za koronacja, co to za władca który jedzie na oślęciu, przecież to jest śmieszne. Wtedy władcy triumfalnie wjeżdżali na koniu jak np. Aleksander Wielki, wspaniały zwycięzca.
Ale pan Jezus nie bez przyczyny wybiera oślę. Czyni tak z powodu Słowa Bożego które zapowiadało te wydarzenia. I chce w ten sposób zaznaczyć, że Jego władza jest inna, jest dobra, sprawiedliwa, delikatna, pokorna. Ziemski władca który jechał na koniu zwiastował siłę, twarde rządy, potęgę. Pozornie przynosił ulgę, ale tak naprawdę nigdy pełnego wyzwolenia ludziom nie dawał.
Pan Jezus w ten sposób pokazuje, że On jest inny, On przychodzi ludzi zbawić, pocieszyć, podnieść ich w sposób delikatny. Jak wiemy trzciny nadłamanej nie do łamie, a knota tlącego się nie do gasi (Izaj 42,3). On nie przyszedł teraz rozliczyć się ze swoimi wrogami. On przyszedł ich zbawić. On przychodzi dać ludziom nadzieje inne niż daje ten świat, nadzieje lepsze i trwalsze. On przychodzi dać nadzieje na życie wieczne. Nadzieje pokoju i radości. I jedzie na oślęciu, bo nie chce by ktokolwiek pomyślał, że On jest taki sam jak inni władcy. Chce by wszyscy go utożsamili z nadchodzącym sprawiedliwym Mesjaszem i chce by wszyscy zobaczyli, że On jest Mesjaszem pokoju a nie wojny.
I rzeczywiście ludzie rozpoznali w nim Mesjasza, ale nie takiego jak On chciał, by rozpoznali. Oni myśleli, że teraz na tym osiołku zwycięży Rzym i ustanowi polityczne Królestwo. Wołali Hosanna Synowi Dawidowemu, co znaczy Zbaw teraz, uratuj teraz nadchodzący Królu. Oni wiedzieli w nim kogoś na wzór Dawida, wyzwoliciela, wielkiego Króla ze starego Testamentu
Oczywiście kiedyś Pan Jezus przyjdzie jako sędzia, jako silny mocny Król pełen potęgi na białym koniu i wtedy przyniesie to polityczne zwycięstwo. Teraz już Go takim oczekujemy i o tym czytamy w Ks. Objawienia 19,11-16.
Ale należy zauważyć, ze to jest także odpowiedź na to, dlaczego tak wielu ludzi jest Panem Jezusem rozczarowanych? Dlaczego tak wielu ludzi uważa że pan Jezus odniósł porażkę? Dlaczego tak wielu ludzi twierdzi że Pan Jezus nie może być odpowiedzią na ich problemy? Drodzy jest tak dlatego, że musimy Pana Jezusa brać za kogoś kim On w rzeczywistości Jest i co przynosi, a nie za kogoś kim myślimy że Jest! Jeśli szukasz w Chrystusie Zbawiciela, kogoś kto da ci życie wieczne i pojedna cię z Bogiem. Kogoś kto wyzwoli cię od twoich grzechów i potępienia. Kogoś kto jest drogą prawdą i życiem, to znajdziesz Go, to Chrystus cię nie zawiedzie. Ale jeśli szukasz w Chrystusie panaceum na wszystkie twoje problemy i myślisz że za sprawą Pana Jezusa one zginą jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, to się rozczarujesz. Wprawdzie Pan Jezus pomaga nam w życiu i przeprowadza nas przez ciemne doliny, ale nie usuwa wszystkich przeszkód z naszej drogi. On powiedział że Jego uczniowie na świecie będą mieć ucisk (Jan 16,33), ale mamy Mu ufać, Jego obietnicom w końcu zwyciężamy ten świat, tak jak On zwyciężył. Zwycięstwo chrześcijan nad światem o którym mówił Pan polega na nie przyjęciu norm życia tego świata i zwycięstwo przemijalności i marności tego świata.   

Pana Jezus wypełnia proroctwo Daniela
 I widzimy że On nadjeżdża od strony Betanii około trzech kilometrów od Jerozolimy, tam gdzie mieszkał Łazarz, Maria i Marta. Stało się to niedługo po tym, gdy Łazarza wskrzesił z martwych. Ew. Jan podaje nam ciekawą informacje, że przybył do Betanii na 6 dni przed Paschą. Tam został przyjęty przez Łazarza, Marię i Martę, tam też został przez Marię namszczony na swój pogrzeb (Jan 12,1-10). Tam też spędza i odpoczywa w ostatnich godzinach swojego życia. I nazajutrz, kolejnego dnia prawdopodobnie w niedzielę wjeżdża do Jerozolimy.
I przez ten triumfalny wjazd Pana Jezusa do Jerozolimy wypełnia się jeszcze jedno niesamowite proroctwo z Ks. Daniela z 9 rozdz. gdzie czytamy.
Daniela 9:24-26  Siedemdziesiąt tygodni wyznaczono twojemu ludowi i twojemu miastu świętemu, aż dopełni się zbrodnia, przypieczętowany będzie grzech i zmazana wina, i przywrócona będzie wieczna sprawiedliwość, i potwierdzi się, widzenie i prorok i Najświętsze będzie namaszczone.
25 Przeto wiedz i zrozum: Odkąd objawiło się słowo o ponownej odbudowie Jeruzalemu aż do Pomazańca Księcia jest siedem tygodni, w ciągu sześćdziesięciu dwu tygodni znowu będzie odbudowane z rynkiem i rowami miejskimi; a będą to ciężkie czasy.  
 26 A po sześćdziesięciu dwóch tygodniach Pomazaniec będzie zabity i nie będzie go; lud księcia, który wkroczy, zniszczy miasto i świątynię, potem nadejdzie jego koniec w powodzi i aż do końca będzie wojna i postanowione spustoszenie.
Słowa Daniela mówią prosto, jaki czas musi upłynąć od wyjścia słowa o odbudowie Jerozolimy aż do przyjścia Mesjasza na świat. To 69 tygodni gdzie za każdy tydzień należy przyjąć siedem lat na co wskazuje hebrajska konstrukcja. Słowo o odbudowie Jerozolimy o którym prorokuje  Daniel, to słowo jakie otrzymał Nehemiasz od Perskiego króla Artaksereksesa który panował w latach 465 p.n.e. – 424 p.n.e.  W roku 20  jego panowania, na przełomie marca/ kwietnia, wydał on specjalne rozporządzenie Nehemiaszowi który upoważniał go do odbudowy Jerozolimy, o czym możemy przeczytać w Ks. Nehemiasza 2,1-8. Jeśli pomnożymy 69 tygodni razy 7 to da nam 483 lata jakie miało upłynąć od wydania dekretu Artekserksesa do objawienia się Jezusa jako Króla. Gdy te 483 lata dodamy do czasu wydania dekretu, to otrzymamy dokładną datę wjazdu Pana Jezusa do Jerozolimy.
 Pan Jezus wjechał do Jerozolimy w niedzielę, dziewiątego dnia miesiąca Nisan (marzec/ kwiecień) dokładnie 483 lata po wygłoszeniu dekretu przez Artakserksesa. A przypomnę że Ks. Daniela jest mocno potwierdzona, bo najstarsze jej kopie zachowały się z III wieku p.n.e. Czyż to niesamowite jak dokładne i wiarygodne jest Słowo Boże? Czyż Bóg w ten sposób nie zapewnia nas, że bezgranicznie możemy Mu ufać? Tak, możemy to zrobić, bo nie jest tak by mogło zawieść Słowo Boże (Rzym 9,6).

Zbawcza wiara
Widzimy, że wjazd Pana Jezusa do Jerozolimy wywołał wielkie poruszenie. Tysiące ludzi przyszło powitać swojego nowego Króla. Zbliżał się dzień Paschy jednego z najważniejszych świąt w kalendarzu Żydowskim obchodzonego raz do roku. Ludzie z całego Cesarstwa rzymskiego przybili na te obchody. Szacuje się że mogło być w tym czasie w Jerozolimie około 2 milionów osób. Gdy czytamy w ósmym wierszu że wielki tłum rozpościerał szaty na drodze, a inni kładli gałązki palmowe, by powitać przybywającego Mesjasza, to mówimy tutaj o przynajmniej kilkudziesięciu tysiącach osób czekających na wjeżdżającego Chrystusa. Inny tłum szedł z nim od strony Betanii. A gdy Pan wjechał do miasta prószyło się całe miasto, kilkaset tysięcy ludzi. Wszyscy byli Nim zainteresowani pragnąc dowiedzieć się kim On jest. I część osób z tego wielkiego tłumu rozpoznała w Chrystusie Króla. Widzimy jak wołają Hosanna (zbaw teraz) by ich uratował, nazywają Go Synem Dawida, kładą palmy i szaty swoje na drogę którą ma jechać.
Rozkładanie szat i palm jest bardzo wymowne. Takim zwyczajem w Izraelu witano nowego Króla. Uczyniono tak np. z Królem Jehu (2 Król 9,13) kiedy wyniesiono go na tron. Kładzenie szat przed nadjeżdżającym królem było oznaką uległości i oznaczało, że jesteśmy do twojej dyspozycji, że jesteśmy ci poddani, kładziemy się u twoich stóp.
Gałęzie palmowe były znakiem Izraela świadczące o dobrobycie, odrodzeniu państwa, zbawianiu, symbolem radości i Bożego błogosławieństwa. Były tak znaczące w Izraelu, że swojego czasu rzymianie chcieli całkowicie je wytępić, by nie dawały Żydom nadziei.
Tak więc nie ma co do tego wątpliwości że ten wielki tłum uznał w Jezusie Króla i nadchodzącego Mesjasza. Nawet wołali, że jest ich Zbawicielem.
I zobaczmy, pomimo takiej euforii, takiego zachwytu nad Jezusem, pomimo obwoływania go Zbawcą i Królem nie stał się większości z nich prawdziwie ich Zbawicielem, osobistym Zbawicielem. Dlatego że Pan Jezus nie był takim Odkupicielem jakiego oni chcieli, jakiego oni się spodziewali.
To że ktoś krzyczy, że Pan Jezus jest jego Zbawicielem, że jest Królem, że On jest wspaniały wcale nie musi oznaczać, że On stał się Zbawicielem duszy tego człowieka. Należałoby zapytać co masz na myśli, gdy mówisz iż Pan Jezus jest twoim Zbawcą? Co masz na myśli gdy nazywasz Jezusa swoim Panem? Ostatnio dosyć popularna jest kampania w Polsce pośród celebrytów „Nie Wstydzę Się Jezusa”. Znani aktorzy, sportowcy i piosenkarze mówią publicznie w środkach masowego przekazu jak ważny jest dla nich Jezus. A za chwilę o tych samych ludziach dowiadujemy się, że mają kolejny rozwód, że zabawiali się do nieprzytomności na takiej czy innej imprezie. Widzimy jak wielu z nich choć ma na ustach Chrystusa, to bierze udział w fałszywym niebiblijnym kulcie, kłania się bałwanom, zajmuje się czarami i okultyzmem. Niektórzy zostali złapani z narkotykami lub jeździli samochodem po alkoholu. Czy Pan Jezus rzeczywiście jest ich Zbawicielem? Być może niektórych tak, ale prawda jest taka że większość z nich nigdy nie spotkała prawdziwego Jezusa. Takiego jakim przedstawia go Słowo Boże. Jezusa który oddał za nas życie, który gładzi nasze grzechy. Jezusa który wzywa by iść w Jego ślady, zaprzeć się samego siebie i stać się Jego uczniem.
Inny przykład, jakiś czas temu ogłoszono publicznie Pana Jezusa Królem polski.
W sanktuarium w krakowskich Łagiewnikach 19 listopada 2016 r Chrystus został uznany „Królem i Panem”. Według biskupów intronizacja oznaczała „uznanie Jego panowania nad całym światem i poddania się Jego prawu”. W uroczystościach wziął udział prezydent Andrzej Duda.
Pytam, czy coś się zmieniło w życiu tych ludzi po tej intronizacji? Czy Chrystus stał się Królem ich dusz, ich Panem? Czy coś się zmieniło w naszym kraju  w wyniku tego wyniesienia Jezusa na tron? Czy było wielkie przebudzenie duchowe i ludzie zaczęli  się masowo nawracać się do Jezusa i kochać Go autentyczną szczerą miłością poddając Mu swoje życie? Nie, nic takiego nie miało miejsca, bo oni chcą Jezusa na swój obraz. Jezusa według własnego pomysłu, skrojonego na ich egoistyczne potrzeby. Jezusa wykreowanego na potrzeby religijne, albo Jezusa którym posłużą się do swych celów. Ile to Jezusów ludzie mają, Jezus eucharystyczny, Jezus sprawiający że jestem piękny zdrowy i bogaty, Jezus pobłażający grzechowi, który i tak wszystko wybaczy itp. Jednak wiara w takiego Jezusa nie jest żadną wiarą. Wiara w takiego Jezusa nie daje zbawienia, nie daje przebaczenia grzechów, a nawet przeszkadza, bo ktoś myśli że ma Jezusa, że wierzy w Jezusa i gdy przychodzi do niego ten prawdziwy. Ten który chce odkryć Jego grzech, poniżyć Jego pychę, chce by się wyrzekł dla niego wszystkiego, chce by poszedł za Nim, to wtedy taki człowiek mówi, „ale ja już wierzę w Jezusa”. Tak wierzysz, ale jeśli jest to wiara w takiego Zbawiciela w jakiego wierzył tłum na drodze przy wjeździe do Jerozolimy, to wiara fałszywa.
Dlatego każdy z nas musi zadać sobie pytanie i musi zadawać je codziennie w jakiego Jezusa ja wierzę? Czy On jest taki jakim przedstawia go Boże Słowo, czy taki jaki przedstawiają go ludzie, czy jakaś religia. W jakiego Jezusa wierzysz? Co chcesz żeby On ci uczynił? Czy chcemy by zmył nasze, twoje grzechy, czy tylko chcemy załatwić jakiś tam problem. W jakiego Jezusa ja wierzę?
Podsumowując
1.      Po pierwsze musimy kształtować właściwy obraz Jezusa Chrystusa w naszym sercu. Obraz który będzie Pana Jezus takim jak mówi o nim Słowo Boże, a nie takim jak chcielibyśmy go widzieć.
2.      Po drugie Pan Jezus przez swój wjazd do Jerozolimy wypełnia wspaniałe proroctwa z Ks. Zachariasz i z Ks. Daniela świadczące o tym, że tylko On może być obiecanym Mesjaszem
3.      I potrzecie nie każda wiara jest wiarą zbawczą. Wiarą Zbawczą jest tylko ta wiara która w Chrystusie uznaje swego Pana i Zbawiciela i w wyniku tej wiary następuje upamiętanie  wżyciu człowieka. Odwrócenie się od świata, od siebie samego i poddanie swojego całkowicie Panu Jezusowi Chrystusowi. 

Brak komentarzy:

Łączna liczba wyświetleń