Ostatnio
mówiliśmy o tym jak przywódcy religijni sprzeciwiali się Panu Jezusowi i
kwestionowali Jego autorytet z tego powodu, że nie uczył się w ich szkołach i
nie zabiegał o ich poparcie. Nie czynił tego, bo Jego autorytet pochodził z
samej góry, od samego Boga. To oni powinni przyjść do Niego i prosić Go o
powołanie oraz moc do służby. To oni powinni Go błagać, by uczynił ich
użytecznymi narzędziami w swoim królestwie i swego Ojca. Jednak ówczesnym
przywódcą religijnym wcale nie zależało na prawdziwej pokornej służbie Bogu i
na Bożym powołaniu. Stworzyli religijny system, dobrze prosperującą religijną
organizacje która zapewniała im zaszczyty, stanowiska, pieniądze i podziw tego
świata. Ze świątyni, gdzie miano oddawać Bogu cześć w uniżeniu w pokorze i ze
złamanym sercem, uczynili jaskinie zbójców, która głównie służyła im do
nabijania sakiewki. Propagowali również nieprawdziwy zafałszowany obraz Boga.
Boga który wymaga od człowieka jedynie jakiejś religijności, rytuałów i
ceremonii, a nie zwraca uwagi na Jego serce i praktyczną pobożność.
To
więc służba Pana Jezusa nie podobała im się, bo nie czynił tego dla pieniędzy,
nie zabiegał o poparcie, nie szukał ludzkiej chwały, nie zważał na ludzką
krytykę, ale bezkompromisowo głosił Bożą prawdę i obnażał faryzejskie
zakłamanie i obłudę. Byli zazdrośni o
Jego wpływ, o to, że ludzie Go słuchają, o Jego moc, mądrość jaką posiadał
pomimo to, że nie uczył się w ich szkołach oraz o Jego autorytet. Byli również
źli na Niego, że pominął całą tą religijną bandę w swojej służbie, że nie pytał
się ich o zdanie, czy może nauczać w świątyni którą oni uważali za swoją
własność, że kwestionował ich władzę i przepisy. Z tego też powodu chcieli go
zabić.
Wiemy
że niebawem to się wydarzy. Zostało już kilka dni do śmierci Pana Jezusa. Zaraz
zostanie ukrzyżowany, zaraz haniebny diabelski plan religijnych ludzi spełni
się. Każdego dnia narasta w nich nienawiść w Jego kierunku. Z chęcią zrobiliby to
już teraz, ale jeszcze nie nadeszła Jego godzina.
Po
tym jak będąc w świątyni nie odpowiedział im na pytanie jaką mocą to czyni,
przedstawił ich zachowanie na przykładzie przypowieści o dwóch synach.
Zaczął
od pytania „A jak się wam wydaje”.
Chciał żeby sami sobie odpowiedzieli w
jakim miejscu są w stosunku do Boga. Pomimo ich niechęci do Niego, nienawiści,
nadal daje im szansę by uświadamiali sobie, że są zgubieni. Taki jest Bóg, jest
dobry i miłosierny oraz ma wielką cierpliwość dla grzeszników. Ale Jego cierpliwość
również ma granice. Jeśli ludzie pomimo wyraźnych Bożych wezwań nie chcą się
upamiętać, nie chcą się odwrócić od buntu wobec Boga, od swoich grzechów, to w
końcu Bóg wyleje na nich swój gniew.
Jest
to bardzo prosta przypowieść przedstawiająca Ojca mającego dwóch synów. Obaj są
winni Ojcu posłuszeństwo.
Ojciec
jest właścicielem winnicy i wysyła synów do pracy przy niej. Mówi do pierwszego
idź pracuj w winnicy, a On chętnie się zgadza. Ale nie posłuchał Ojca, nie
poszedł. Drugiemu Ojciec powiedział tak samo. Ten z kolei otwarcie się buntował
przeciw Ojcu i nie chciał iść do winnicy. Jednak później sumienie go ruszyło i
poszedł.
Chciałoby
się widzieć jeszcze w tej przypowieści
trzeciego syna. Takiego który by powiedział do Ojca bez szemrania, że pójdzie i
by poszedł. Ale takiego nie ma. Musimy sobie zdać sprawę że choć ta przypowieść
Pana Jezusa skierowana jest w kierunku Faryzeuszy, to jednak przedstawia obraz
całej ludzkości.
Religia chce służyć Bogu, ale nie służy
Ojcem
w tej przypowieści jest Bóg. Pierwszym synem którego Ojciec posyła do swojej
winnicy są ludzie religijni. W kontekście tej przypowieści to faryzeusze,
uczeni w piśmie, nauczyciele prawa, kapłani. Ludzie kochający swoją religię i w
niej pokładający swoją nadzieję. Ludzie czujący się z powodu swojej
religijności sprawiedliwymi. Myślą że jak mają swoje rytuały, obrzędy i
napompowane ceremonie, to ich grzechy z powodu samego ich udziału w nich są
przebaczone. Dzięki swojej religijności myślą że słuchają Boga i oddają Mu
cześć, bo studiują swoje księgi wyznaniowe, recytują pisma itp. Spędzają czas w
swoich świątyniach gorliwie recytując
kolejne litanie, mówią długie modlitwy, czynią religijne gesty jak np. składnie
rąk, żegnanie się, klękanie czy wstawanie. Same w sobie te rzeczy nawet nie
muszą być złe. Problem jednak polega na tym, że ten pierwszy syn reprezentuje ludzi,
którzy myślą że przez swoją tradycje, ludzką sprawiedliwość i religijne rytuały
będą zbawieni.
Zwróćcie
uwagę, że te religijne osoby słuchają nawet przesłania ewangelii. Tak jak
słuchali go faryzeusze, arcykapłani i uczeni w piśmie. Czytamy że Ojciec mówi
do syna idź pracuj w mojej winnicy, bądź mi posłuszny (w. 28). I wydaje się że On rozumie to przesłanie. On zgodził się z
Ojcem, że musi mu być posłuszny i poszedł, ale nakazu nie wykonał.
Jakże
często Pan Jezus nauczał na ich ulicach, przy ich domach, wzywał do
posłuszeństwa i oni wiedzieli o co chodzi, wiedzieli że muszą się upamiętać.
Wiedzieli że są grzesznikami jak chociażby sytuacja z jawnogrzesznicą którą
chcieli ukamienować, a Pan powiedział że kto jest bez grzechu, niech pierwszy
żuci w nią kamieniem (Jana 8,7). Ludzie
religijni wiedzą że potrzebują łaski u Boga, wiedzą że potrzebują przebaczenia
wiedzą że mają grzechy i sprawa między nimi, a Bogiem musi być uregulowana. Ale
ta wiedza nie prowadzi ich do Zbawiciela, nie prowadzi ich do Jezusa Chrystusa,
aby oczyścił ich z grzechów przez swoją zbawczą ofiarę, przez swoją świętą
krew. A gdzie ich prowadzi? Gdzie ludzie religijni szukają zbawienia? Szukają
zbawienia w swojej religii. Zamiast szukać zbawienia w żywej osobie, w Jezusie
Chrystusie. Oni szukają w gorliwości religijnej w kadzidłach, w ofiarach, w
modlitwach, w sakramentach, religijnych gestach i martwych uczynkach. Są gotowi
na zdartych kolanach do samej krwi iść w „święte miejsce”, ale do Zbawiciela by
błagać Go o zbawienie nie przychodzą. Ludzie religijni myślą że sami wypracują
swoje zbawienie przez gorliwość dla swojej religii. Raptem wczoraj moja dusza
była bardzo zasmucona kiedy na ulicach naszego miasta widziałem wielkie pochody
idące za obrazami i ludzi kłaniających h się bałwanom.
Ludzie
religijni Mogą siedzieć w kościele i słuchać kaznodziei, mogą być na
ewangelizacji, można im zwiastować o Jezusie Chrystusie, o Jego zbawczej i
uwalniającej nas ofierze. O tym jak cudowna jest Jego łaska i jak wspaniałą
wolność przynosi do naszego życia. Mogą wysłuchać tego wszystkiego i nadal nie
uwierzą. Nawet czasami pokiwają głowami jak gdyby z wszystkim się zgadzali. I
co? I odejdą dalej do swojej religii, machną na to ręką i powiedzą, że nie
wierzą, bo to jest zbyt proste, by przez wiarę w Jezusa Bóg mógł przebaczyć nam
grzechy.
Religia
mówi: tak wiemy że potrzebujemy Boga, wiemy że potrzebujemy przebaczenia. Mówi
jak ten pierwszy syn. Mówi że przyjdziemy do Boga i będziemy go czcić i
uwielbiać. Będziemy Go chwalić i oddawać Mu cześć, wiemy że Bóg nas wzywa.
Wiemy że On powiedział byśmy poszli i pracowali w Jego winnicy. Wiemy to
wszystko i chętnie to uczynimy! I co robią? Idą do swojej religii i z niej czynią swojego Boga. Mnożą
przepisy i święta, udoskonalają kolejne elementy ceremonii przez przedmioty
szaty, dzwonki, kadzidła, obrazy, sztywną liturgię itp. Czyniąc w ten sposób
myślą że są posłuszni poleceniu Ojca. A czego nie czynią? Czego oczekiwał
Ojciec od Syna gdy wysyłał Go do pracy w winnicy? Czy oczekiwał od niego
religii?
Posłuchajcie
co powiedział ap. Paweł będą w Atenach i przyglądając się bardzo religijnym
ludziom:
Dzieje Ap. 17:22 A Paweł, stanąwszy pośrodku Areopagu, rzekł:
Mężowie ateńscy! Widzę, że pod każdym względem jesteście ludźmi nadzwyczaj
pobożnymi.
23
Przechodząc bowiem i oglądając wasze świętości, znalazłem też ołtarz, na
którym napisano: Nieznanemu Bogu. Otóż to, co czcicie, nie znając, ja wam
zwiastuję.
24
Bóg, który stworzył świat i wszystko, co na nim, Ten, będąc Panem nieba
i ziemi, nie mieszka w świątyniach ręką zbudowanych
25
Ani też nie służy mu się rękami ludzkimi, jak gdyby czego potrzebował,
gdyż sam daje wszystkim życie i tchnienie, i wszystko.
Czy
widzicie to?
Bóg
nie mieszka w świątyniach ręką ludzką uczynionych, ani nie służy mu się rękami
ludzkimi jak gdyby czego potrzebował, gdyż to On obdarza wszystkich życiem (Dz 17,24-25).
To
więc czy Bóg pragnie jakieś religii? Czy jest spragniony jakiejś ceremonii na
wzór fałszywych bóstw? Nie, a czego pragnie? Pragnie posłuszeństwa! Pragnie by
człowiek odwrócił się od swoich grzechów, by porzucił swoje obrzydliwości, kłamstwa,
kombinatorstwo, bałwochwalstwo, niemoralność, miłość do rzeczy tego świata,
pychę, egoizm, wrodzony bunt przeciw Stwórcy i wiele innych. Bóg pragnie
posłuszeństwa Ewangelii jak powiedział Paweł do ateńczyków na Areopagu. Pragnie
by wszyscy upamiętali się i poddali swoje życie Jedynemu Zbawicielowi, Jezusowi
Chrystusowi. To miał na myśli Pan Jezus, gdy mówił o Ojcu wysyłającego syna do
winnicy. Miał na myśli że faryzeusze, arcykapłani i wszyscy religijni Żydzi
oraz wszyscy religijni ludzie mają przestać pokładać nadzieje w swojej religii
i zacząć czcić Boga w duchu i w prawdzie Bożego słowa (Jana 4,24). Mają przestać pokładać nadzieje w swoich uczynkach i w
swojej religijnej gorliwości, a zwrócić się do Bożego Syna o Zbawienie. On
powiedział chodźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście umęczeni tą religią,
spracowani swoją gorliwością by dostać się do nieba (Mat 11,28). Chodźcie do mnie, a dam wam ukojenie, dam wam
odpoczynek od religii i ludzkiej złudnej sprawiedliwości, odpoczynek od waszych
grzechów.
Nie
zrobili tego, nie chcieli i do dzisiaj nie chcą.
Często
religijni ludzie wolą swoją religię od Zbawiciela. Często też religijni ludzie
są najbardziej przeciwni ewangelii.
Poczytajcie
Historię Baptyzmu Na Ziemiach Polskich, poczytajcie o tym jak pionier Baptystów
Gotfryd Alf narodził się na nowo i zaczął organizować spotkania modlitewne w
szkole po zajęciach bo był nauczycielem. Jak zabroniono mu z powodu coraz
większej liczy osób nawróconych, a później pod naciskiem pastora Luterańskiego
zwolniono go z pracy, a nawet wypędzono z domu. Uczyniono mu tak dlatego, bo
chciał by ludzie się dowiedzieli, że zbawienie daje Osoba, żywa relacja ze
Zbawicielem Panem Jezusem Chrystusem. Chociaż był Luteraninem, to nikt mu nie
powiedział, że to Jezus Zbawia, a nie religia.
Tak,
religia czuje się zagrożona wobec Zbawiciela. Diabeł wtedy okopuje się i gryzie
najmocniej chcąc obronić swoje zdobyte pozycje. W rzeczywistości diabeł jest
twórcą wszystkich fałszywych religii na świecie. Nawet z chrześcijaństwa chce
uczynić martwą religię, chce zabrać nam Zbawiciela, a w to miejsce dać nam
religijne gesty, ceremonie, martwe formułki i uczynić z nas religijne automaty.
Grzesznicy buntują się, ale przychodzą
Jest
również drugi syn. Ten drugi nie chciał iść pracować w winnicy. Od razu
powiedział Ojcu, że nie pójdzie. Od razu powiedział że zbawienie go nie
interesuje. Woli żyć własnym życiem dla grzechu i dla przyjemności. Tu Jezus
mówi o ludziach którymi faryzeusze i religijni żydzi pogardzali. Mówi o
celnikach o cudzołożnicach, złodziejach, pijakach, narkomanach i o tych, o
których religijni ludzie mówią że to oni potrzebują nawrócenia. Pan Jezus mówi
o takich którzy żyją po uszy w grzechu i wiedzą że tak jest, bo sami wybrali
takie życie. To więc religijni ludzie sprawiedliwi we własnych oczach patrzą na
tego grzesznego Kowalskiego i mówią: „tak ewangelia jest dla niego, ja jestem
dobrym człowiekiem, ja chodzę do kościoła, ale ten Kowalski, On potrzebuje się
upamiętać . Ja jestem lepszy od niego, on do nieba nie wejdzie, ale ja, to mam
nadzieje że tam trafie, bo nie jestem taki zły”.
Pamiętacie
tą historie z 18 rozdz. Ew. Łukasza, historię o faryzeuszu i celniku. Jak jeden
i drugi byli w świątyni i jak faryzeusz modlił się do Boga, że jest lepszy niż
inni ludzie, jest religijny i na tym budował swoją sprawiedliwość. Wskazywał na
celnika, że On jest gorszy od niego i tak się usprawiedliwiał przed Bogiem.
Celnik
jednak wiedział, że jest grzesznikiem i wiedział że nie zasługuje na boże
przebaczenie w odróżnieniu od faryzeusza. Celnik wiedział, że jeśli otrzyma
przebaczenie, to otrzyma je tylko i wyłącznie dzięki Bożej łasce. To jest ten
drugi syn, to ludzie którzy noszą ogromny ciężar grzechu. Ludzie którzy daleko
odeszli od Boga, ale wiedzą że są daleko. I choć na początku powiedzieli że nie
pójdą pracować w winnicy, nie będą służyć Bogu, ale będą żyć własnym życiem, to
jednak z czasem gdy usłyszeli Pana Jezusa Chrystusa, gdy usłyszeli Jego
zwiastowanie i wezwanie do nawrócenia, to przyszli do Niego. Choć na początku
się buntowali, to z czasem Słowo Boże, wezwanie Ojca, skruszyło ich serce i
okazali Mu posłuszeństwo. W odpowiednim momencie życia przyszła refleksja,
zastanowienie i zobaczyli że życie dla grzechu nie ma sensu, że jest to życie
na zatracenie. Zobaczyli że jedynym wyjściem, jedyną ucieczką przed potępieniem
jest wiara w Zbawiciela.
I
dzisiaj też, ci którzy najczęściej się nawracają, to nie religijni ludzie. Nie
ci którzy są ważni, szanowani, piastują jakieś stanowiska i zajmują pierwsze
ławki w kościołach. Jak mówiłem, ci religijni wysłuchają kaznodziei i często
odejdą do swojej religii, nie zmieniając nic w swoim życiu. Najszybciej
nawracają się ci którzy wiedzą że są obciążeni grzechem, ci którzy wiedzą że są
chorzy i potrzebują prawdziwego lekarza. Często są to ludzie słabi w oczach
tego świata i przez niego odrzuceni. Ludzie na marginesie uwikłani w swój
grzech. To ci najczęściej przychodzą do Zbawiciela.
Grzesznicy wyprzedzają religijnych ludzi
w dojściu do Zbawienia
To
jest obraz całej ludzkości. Z jednej strony są religijni ludzie, którzy nie
przychodzą do Chrystusa, bo ich zbawicielem jest ich gorliwość religijna. Myślą
że dzięki niej dostaną się do Królestwa Bożego. I na świecie jest mnóstwo
takich ludzi. Do jakiegokolwiek zakątka świata byś nie pojechał zobaczysz że
jakaś część ludzi jest bardzo oddana swojej religii, gorliwie wypełniając jej
nakazy. A z drugiej strony mamy osoby, które nie szukają zbawienia. Żyją dla
świata i dla grzechu biorąc z życia to co im się podoba.
Teraz
Pan Jezus zadaje pytanie arcykapłanom i starszym, który z tych dwóch synów
wypełnił wolę Ojca (w. 31)? Czy ten
pierwszy, który chętnie się zgodził na prace w winnicy, ale ostatecznie nie
poszedł, czy ten drugi który zbuntował się, ale w końcu poszedł?
Prawdopodobnie, gdy słuchali tej historii i tak chętni byli, by odpowiedzieć na
pytanie Jezusa nie zdawali sobie sprawy, że to podobieństwo obciąża ich. Zaraz
wskazali na tego drugiego syna, że On wypełnił wolę Ojca. I wtedy Pan Jezus
powiedział do nich szokujące słowa, że celnicy, wszetecznice, wyrzutki
społeczeństwa wyprzedzają ich do Królestwa Bożego. „Jak to! Ci straszni
grzesznicy mieli by nas, sprawiedliwych, religijnych, dobrych ludzi wyprzedzać
do Królestwa Bożego? Co to za niedorzeczność! A tak to! Oni was wyprzedzają, bo
jak przyszedł Jan i wzywał ich do upamiętania, to ci najgorsi uwierzyli mu”.
Oni uwierzyli że nadchodzi Mesjasz i muszą się przygotować na Jego przyjście.
Faryzeusze i Starsi zaś widzieli zmianę jaka zachodziła w ludziach, jak
odwracali się od swoich grzechów, jak zmieniali swoje życie, a jednak nie
uwierzyli Janowi. Nie tylko nie uwierzyli Janowi, ale nawet nie cieszyli się z
tego że ludzie którzy przez całe życie byli zniewoleni grzechem, teraz
odnajdują łaskę u Boga będąc pełnym pokoju i radości. Nie cieszyli się że
opętani przez demony, trędowaci, odrzuceni celnicy przychodzą do Jezusa
doznając oczyszczenia i przebaczenia. Wprost przeciwnie, jeszcze odrzucali tych
ludzi, krytykowali służbę Jana i owoce tej pracy. Dlatego grzesznicy i
wszetecznice wyprzedzały ich do Królestwa Bożego.
Oni
od tych religijnych nawracają się o wiele szybciej. Jaka straszna jest tragedia
wielu religijnych ludzi, w jakiej strasznej iluzji oni żyją. Myślą że Bóg jest
zachwycony ich religijnością, czystością i sprawiedliwym życiem. Myślą że Pan
Bóg, aż podskakuje z radości, bo pojawią się w kościele i dobrze się prowadzą.
Nie, Bóg nie potrzebuje naszej łaski, to my potrzebujemy Jego. To my przede
wszystkim powinniśmy się radować i cieszyć, że mamy możliwość zbliżać się do Boga,
że możemy podejść do miejsca najświętszego, przed samo Boże oblicze przez Pana
naszego Jezusa Chrystusa.
Tak
więc nie myślmy, że „tamci” (ci źli) są gorsi od nas, że oni potrzebują łaski,
ale my nie. Nie myślmy że my jesteśmy dobrymi ludźmi bo grzecznie w niedzielę
siedzimy na nabożeństwie i słuchamy Słowa Bożego. Prawda jest taka, że wszyscy
potrzebujemy w tym samym stopniu Zbawiciela, wszyscy potrzebujemy Bożej łaski i
Bożego ratunku. Zarówno ten sprawiedliwy, ten dobry religijny człowiek jak i
ten niemoralny, ten bluźnierca, ten pijak, złodziej, narkoman, ta patologia.
Tak, wszyscy jesteśmy w takim samym stanie, nie ma ani jednego sprawiedliwego (Rzym 3,10), wszyscy pobłądzili,
wszyscy się splugawili, a Bóg dotknął karą Jezusa Chrystusa za winę nas
wszystkich. Różnica jednak polega na tym, że ci których bunt jest ewidentny, bo
ich grzech jest wyraźny często widzą dużo wyraźniej, że potrzebują lekarza. Ci
natomiast, którzy są religijni często uważają, że nie potrzebują go i nie
nawracają się.
Wiecie
że chodzę do więzienia w każdą środę zwiastować więźniom ewangelię i jednego
nie muszę im za długo tłumaczyć. Nie muszę im tłumaczyć, że pobłądzili w życiu
i potrzebują Zbawiciela. Często jak przychodzą, to już to wiedzą. Życie jakie
prowadzili, miejsce w jakim się znaleźli pokazało im to bardzo wyraźnie. Ale
gdy spotkam się z osobą chodzącą do kościoła, modlącą się i bijącą pokłony
przed ołtarzem i zaczynam jej głosić o Jezusie, to często słyszę że Ona tego
nie potrzebuje, bo ja już jestem wierzący. Ja już to wszystko znam, ja mam swój
kościół. A co daje ci twój kościół? Daje ci religię, czy prowadzi cię do
Chrystusa? To pierwsze prowadzi na zatracenie, to drugie do żywota.
Wszyscy
potrzebujemy Chrystusa, dobrzy i źli, młodzi i starzy, bogaci i biedni, ja też
Go potrzebuje. Boże chroń nas od pułapki religii. Pokaż nam jak bardzo Cię
potrzebujemy, jak bardzo potrzebujemy twojego zbawienia, Krwi twojego Syna
byśmy nigdy nie zadowalali się tym co na zewnątrz zapominając, że potrzebujemy
przemiany serca. Amen
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz