Dzisiaj
zajmiemy się znaną przypowieścią Pana Jezusa o mądrych i głupich pannach. Jedne
były gotowe na spotkanie z nadchodzącym oblubieńcem, a drugie nie. Rozważając
tą przypowieść wciąż musimy pamiętać, że jest wypowiedziana przez Pana Jezusa
na górze oliwnej w kontekście czasów ostatecznych i pytania uczniów, kiedy
będzie koniec wieku i nadejście Jego Królestwa.
Jak
wiemy Pan Jezus przyjdzie niespodziewanie jak złodziej w nocy i w naszej
dzisiejszej przypowieści kolejny raz nam o tym przypomina. Chodzi o to, żeby w
obliczu Jego zbliżającego się powrotu nie stracić wiary, bo nie będzie drugiej
szansy. Ludzie będą pukać, stukać, płakać prosić i błagać gdy On powróci, by
dał im jeszcze jedną możliwość, by zmiłował się nad nimi i przyjął ich do swego
Królestwa. Ale nie będzie takiej możliwości, bo to dzisiaj jest dzień zbawienia,
to dzisiaj jest dzień łaski i dzień upamiętania. Dlatego wezwań naszego Pana nie możemy
odkładać na jutro, bo jutro możemy znaleźć się już przed Jego tronem, gdzie
będziemy musieli zdać Panu sprawę z całego naszego życia.
Wtedy
kiedy Pan przybędzie z Królestwem Bożym będzie tak jak w tej przypowieści, ale
żeby dokładnie zobaczyć jak musimy wejść głębiej w tą historię.
Dzisiaj
dla nas może ona nie być zbyt zrozumiała, bo jest mocno osadzona w kulturze
żydowskiej.
Izraelskie zaślubiny
Pan
Jezus przyrównuje dzień swojego przyjścia do uroczystości zaślubin jaka w
tamtym czasie była odprawiana w Izraelu. Zaślubiny w czasach Pana Jezusa to
było naprawdę wielkie wydarzenie w które była zaangażowana bliższa i dalsza
rodzina oraz przyjaciele.
Ślub
zazwyczaj dokonywał się w trzech lub dwóch etapach. Pierwszym etapem była
przysięga ojców, oficjalna umowa że obiecywali córkę lub syna, by dane
małżeństwo mogło zaistnieć. Niedługo później następował drugi etap, oficjalne
zaręczony między młodymi i rodziną. Młodzi potwierdzali przysięgę ojców i
składali sobie obietnice na około rok przed ślubem. Zaręczyny takie były niemal
jak ślub, a młodzi mieli prawdziwą ceremonie ślubną z tą różnicą, że nie
dochodziło do wspólnego mieszkania i skonsumowania małżeństwa. Musimy zrozumieć,
że te oficjalnie zaręczyny, to była bardzo poważna sprawa i w zasadzie nie
można było ich zerwać. Jeśli w okresie tych oficjalnych zaręczyn dochodziło
jednak do rezygnacji jednej ze stron, to następował oficjalny rozwód. A jeśli
np. w tym okresie oczekiwania przyszły mąż zmarł, to kobietę uważano za wdowę.
Po
oficjalnych zaręczynach był rok w którym Pan młody musiał przygotować się na
wzięcie Panny młodej do siebie. Musiał przygotować miejsce zamieszkania, może
rozbudować dom rodziców, może kupić jakieś pole i zatroszczyć się o przyszłość
dla nowej rodziny. Po roku następował trzeci etap: zaślubiny, kiedy pan młody
przychodził po swoją oblubienicę do jej domu i zabierał ją do siebie, gdzie
była wielka siedmiodniowa uroczystość weselna. W domu panny młodej czekała na pana
młodego oblubienica i druhny. Pan młody przychodził w nocy, więc należało być
czujnym i gotowym na Jego nadejście. Nie było wiadomo dokładnie o której
godzinie przyjdzie. Druhny panny młodej miały specjalne pochodnie
przetłumaczone w naszej przypowieści jako lampy. Pochodnia taka składała się z
kawałka dłuższego drąga na końcu którego była zamontowana siatka, a w niej
specjalny materiał, który nasączano oliwą, a następnie podpalano. W zależności
od tego jak miałeś wiele oliwy, tak długo mogła palić się pochodnia. Każda z
panien powinna mieć przy sobie buteleczkę z oliwą na przyjście Pana młodego, by
w czasie Jego nadejścia zapalić pochodnie. Gdy Pan młody nadchodził panowało
wielkie poruszenie, druhny zapalały pochodnie i wraz z oblubienicą wychodzono
na spotkanie oblubieńca. Później wszyscy udawali przez wioskę w akompaniamencie
śpiewów do domu pana młodego, gdzie zaczynało się wesele.
To
więc nasza przypowieść to jest ten trzeci etap. Etap oczekiwania panny młodej
kiedy nadchodzi dzień nadejścia Pana młodego. Czy możecie sobie wyobrazić jakie
temu musiało towarzyszyć napięcie, cięgle trzeba było być czujnym, bo nie wiadomo
o której dokładnie godzinie przyjdzie pan młody. Wiedziano, że będzie to, tego
wieczoru, tej nocy, ale nie wiadomo było dokładnie kiedy. W zwyczaju pana
młodego było spóźniać się ze swoim nadejściem, by jeszcze bardziej podsycać
wyczekiwanie. Jeśli Pan młody zastałby oblubienicę nieoczekującą i śpiące druhny,
to strasznie ogromny wstyd i kompromitacja. Co to za panna młoda, która nie
czeka na swego oblubieńca?
Mądre i głupie panny
Widzimy
więc, że Izraelska uroczystość zaślubin doskonale oddaje charakter nadejścia
Królestwa Bożego. Mniej więcej mamy określony czas przyjścia Pana poprzedzony
znakami, wielki ucisk, przyjście antychrysta, wojny, choroby, wielkie
kataklizmy, znaki w przyrodzie i w kościele. Mamy również wyraźne obietnice
jego powrotu i wezwania do czuwania. Zaręczyny zostały już dokonane, obietnica
została złożona, teraz czekamy na przyjście oblubieńca i wielką uroczystość
weselną. Ale pomimo znaków nie wiemy dokładnie kiedy przyjdzie, nie znamy dnia
ani godziny. Będziemy widzieć ogólnie zbliżanie się tego okresu, ale ten konkretny
moment nadejścia Pana zawsze będzie tajemnicą. Będzie wrażenie, że Pan się
spóźnia jak w naszej przypowieści, że panny się zdrzemnęły, bo oblubieniec
długo nie nadchodził. Będzie dokładnie tak jak powiedział Piotr w swoim liście,
że będą szydzić i śmiać się, „gdzież
jest przyobiecane przyjście Jego (2 Ptr 3,4)”. Niemal zawsze jak mówię
dzisiaj o ponownym przyjściu Chrystusa i nadchodzącym sądzie, gdzieś w
towarzystwie, czy podczas zwiastowania ewangelii, to spoglądają na mnie z
politowaniem. Niektórzy mówią wprost, „człowieku skąd ty się urwałeś, mamy XXI
wiek, co ma oznaczać, że dzisiaj nikt w takie bajki nie wierzy”.
Ale
Pan przyjdzie, jednak zanim to się stanie nastąpi okres, znużenia, zmęczenia i
osłabnięcia gorliwości w życiu wielu osób, tych, którzy nazywają się
chrześcijanami. Oczekujące panny w naszej przypowieści to są właśnie ci, którzy
deklarują się jako wierzący. Czekają na
przyjście Zbawiciela, utożsamiają się z Jezusem Chrystusem, mają pochodnie, by
je zapalić gdy nadejdzie oblubienic.
Wyznają,
że Pan Jezus jest ich Zbawicielem i utrzymują że kochają go. Właściwie na
etapie deklaracji i wyznania wiary nie zawsze jest prosto odróżnić prawdziwych
wierzących od tych, którzy wiary w Chrystusa nie mają. Zobaczmy, że wszystkie
panny miały pochodnie, wszystkie miały strój weselny, wszystkie w jakiś sposób
czekały na przyjście Pana Jezusa. To tak jak w Zborze jak w kościele, wszyscy
czekają, wszyscy wyznają, wszyscy śpiewają, wszyscy słuchają ewangelii i
wszyscy deklarują się uczniami Jezusa zapewniając o wielkiej swojej miłości do
Niego.
Gdyby
wziąć pod uwagę tylko te zewnętrzne cechy wszystkich moglibyśmy uznać za
uczniów Chrystusa. Ale w naszej przypowieści czytamy, że pomimo podobnych
deklaracji, podobnego zachowania pięć panien było głupich, a pięć mądrych (w 2). To co ich różniło, to, to co
miały w swoich sercach. Zewnętrznie nie było widać wielkich różnic, zasadnicza
różnica polegała na tym, co było w ich środku. Zasadnicza różnica polegała na tej
buteleczce z oliwą do swoich pochodni, które miały zapalić wraz z przyjściem
oblubieńca. Oliwa ta przedstawia prawdziwą wiarę, prawdziwą ufność złożoną w
Jezusie Chrystusie. Pięć mądrych panien, to chrześcijanie którzy rzeczywiście
narodzili się na nowo z łaski Bożej i mocy Ducha Św. Oni całą swoją nadzieje
złożyli w Jezusie i Jego ofierze na Krzyżu. Wszystko co robią, jak żyją, praca,
rodzina, odpoczynek, służba, czynią rzeczywiście dla chwały Bożej. Chcą żeby
Chrystus był uwielbiony w każdym ich przedsięwzięciu. Nie zależy im na wielkim
uznaniu w tym świecie, na poklasku, zaszczytach, bogactwie itp., ale na tym, by
we wszystkim przynieść chwałę swojemu Zbawicielowi. Pięć głupich panien zaś, to
chrześcijanie, którzy wszystko robili wyłącznie zewnętrznie. W ich sercu jednak
nie było prawdziwej wiary i oddania Panu Jezusowi. Wprawdzie religijnie mogli
wydawać się przygotowani na spotkanie z Chrystusem, ale ich serce nie zostało
przemienione. To jak żyli, o czym myśleli, za czym gonili było jedynie wyrazem
ich pragnień, zachcianek i decyzji. Tak naprawdę służyli sobie, a nie Panu
Jezusowi.
Słowo
Boże często przestrzega nas przed taką fałszywa płytką wiarą, która nie ma nic
poza zewnętrzną skorupą w środku jednak jest pusta.
Apostoł
Paweł powiedział, że pusta wiara przybiera pozór pobożności, ale nie ma nic z
jej mocy (2 Tym 3,5). Pod
płaszczykiem praktyk religijnych nadal pozostaje stare zepsute serce, które
jest przewrotne, samolubne, chciwe, pyszne, nadęte, zuchwałe, zdradzieckie,
pełne buntu, egoizmu i różnych pożądliwości.
Również
Jakub w swoim liście pisał o takich osobach, że są to ludzie, którzy utrzymują
że mają wiarę, ale nie mają uczynków wynikających z wiary (Jak 2,14). Ich wiara była pustą wydmuszką bez zdolności
posłuszeństwa Chrystusowi.
I
Pan Jezus ciągle nas przestrzega, ciągle zachęca do badania naszego serca i
przyglądania się naszej wierze. Zachęca nas do zadawania sobie pytania, czy
rzeczywiście wierzymy, dlaczego wierzymy, a jeśli wierzymy, to co wynika z
mojej wiary? Zachęca nas by się nie okazało w dzień jego powrotu, że jesteśmy
głupimi pannami.
Ten
obraz głupiej panny, dobrze wyraża stara historia szkockiego latarnika, który
pracował na wybrzeżu i raz w miesiącu otrzymywał zapas paliwa do swojej
latarni. Ale któregoś razu przyszła kobieta z pobliskiej wioski, by dał jej
trochę paliwa do ogrzania domu. Latarnik nie myśląc zbyt wiele dał jej. Później
przyszedł ktoś, kto prosił go o paliwo do swojej lampy i znowu mu dał. Jeszcze
ktoś inny przyszedł po oliwę by nasmarować swoje koło od wozu i temu też dał.
Latarnik próbował być dobry i wszystkich zadowolić. Ale pod koniec miesiąca
zauważył, że zaczyna mu brakować paliwa do latarni. Wkrótce paliwo się
skończyło i w ostatni dzień miesiąca latarnia nie zapaliła się. W wyniku czego
doszło do kilku katastrof statków i setki osób poniosło śmierć. Później gdy
latarnik był sądzony usprawiedliwiał się, że chciał wszystkich zadowolić, ale
odpowiedź sądu była prosta, że dostał paliwo tylko w jednym celu, by paliła się
latarnia. Podobnie chrześcijanie, otrzymali łaskę od Boga w jednym celu, by
zaprzeć się samych siebie i służyć Chrystusowi. Jeśli łaską Bożą próbujemy
usprawiedliwiać naszą pustą religijność, to może się okazać że jesteśmy jak ten
latarnik, jak te głupie panny które przedstawił Pan Jezus.
I
chciałbym bardzo wyraźnie podkreślić, że my w naszych ewangelicznych
kościołach, możemy wpaść w pułapkę, że nas to nie dotyczy. Dotyczy to
wszystkich innych, ale nie nas, bo zwiastujemy z Biblii, bo mamy właściwe
przesłanie ewangelii, właściwą doktrynę, bo śpiewamy o Chrystusie, o Jego
krzyżu i o tym jak ważna jest dla nas Jego ofiara i znamy prawdę. I z tego
powodu możemy myśleć że ostrzeżenia Pana Jezusa są do innych religijnych ludzi,
może do katolików, prawosławnych, charyzmatyków, czy innych denominacji. Ale
musimy zrozumieć, że one są skierowane do nas, do naszych zborów do naszych
kościołów. Część z tych głupich panien, to członkowie naszych zborów, którzy
być może zostali ochrzczeni, może przystępowali do wieczerzy, są członkami
naszych zborów w literalnym znaczeniu, ale nigdy nie poznali Chrystusa. I jak
widzimy na podstawie naszej przypowieści, tych którzy są niewierzący w kościele
wcale nie jest tak mało. Z jednej strony mamy pięć mądrych panien, ale z drugiej
pięć głupich. Oczywiście nie chodzi o to, że teraz wszędzie jest pół na pół,
ale nie bądźmy zdziwieni kiedy w dzień sądu okaże się dla wielu członków
chrześcijańskich zborów, kościołów, że nie znali Chrystusa. Oby nie okazało się
to w naszym przypadku!
Wszystkie Panny się zdrzemnęły
I
widzimy wyraźnie w naszej przypowieści, że przyjście Pana będzie się wydłużać.
Pan będzie jak ten oblubieniec, który by podnieść jeszcze bardziej napięcie
zwleka ze swoim przyjściem. Ale na podstawie 2 listu Piotra, wiemy że nie
chodzi o zwlekanie w sensie iż Pan nie chce przyjść, nie może lub nie ma mocy
żeby doprowadzić historię ludzkości do końca. Ale Bóg w ten sposób okazuje
cierpliwość i daje czas na upamiętanie tym, którzy jeszcze usłyszą głos naszego
Zbawiciela, chodźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście obciążeni grzechem, a ja
dam wam ukojenie (Mat 11,28). I gdy
usłyszą nie zatwardzą swoich serc.
Ale
wydłużający się okres przyjścia Pana spowoduje drzemkę zarówno mądrych jak i
głupich panien. Kiedyś zastanawiałem się co to jest ta drzemka, dlaczego
zarówno głupie jak i mądre się zdrzemnęły? Bardziej drzemki w tym kontekście
byśmy się spodziewali po głupich pannach. Ale nasz Pan wiedział, że nie da się
całego życia spędzić tylko na śpiewaniu „przyjdź
panie Jezu” i zaniechaniu naszych obowiązków. Drzemka tutaj jest zajęciem
się życiem, trzeba chodzić do pracy, zająć się rodziną, domem, szkołą,
obowiązkami i sprawami życia. To nie jest złe, po odejściu Pana Jezusa do nieba
Jego uczniowie mają żyć dalej w tym świecie dając świadectwo o tym, co On dla
nas uczynił. On nie wezwał nas do porzucania naszych obowiązków, ale mamy
oczekiwać jego przyjścia w tych obowiązkach, mamy mieć oliwę pomimo, tych
obowiązków. Oczywiście może być sytuacja, że ktoś ma za dużo na głowie i Pan
Jezus wzywa żeby część rzeczy zostawił. Ale Pan nie chce byśmy się teraz
odizolowali od świata i resztę życia spędzili tylko z rękami w górze i na
modlitwie. To jest to, czego wiele osób nie rozumie, że gdy mówisz iż należy
całe nasze życie oddać Chrystusowi i Jemu zaufać, to krytycy mówią „ to co,
teraz mam porzucić wszystko i tylko zacząć się modlić”. Oni nie umieją zobaczyć
różnicy między poddaniem życia Chrystusowi, a codziennymi obowiązkami. Oni nie
rozumieją że masz poddać się Jezusowi w tych obowiązkach, a nie kosztem ich.
To
więc w swojej ufności Chrystusowi mądre panny zajmują się codziennym życiem i
głupie też zajmują się życiem. Jedni i drudzy chrześcijanie zajmują się życiem
i ci z wiarą i ci bez wiary. Jedni i drudzy mają rodziny i jedni i drudzy
chodzą do pracy, szkoły zmagając się z wyzwaniami życia.
Ale
ci prawdziwą wiarą pomimo rutyny nie zapominają o swoim Zbawicielu. Właściwie
wszystko robią dla Niego. Drudzy zaś o Jego powrocie nie pamiętają, jak
mówiliśmy wcześniej, żyją dla siebie.
Przyjście oblubieńca
I
po okresie oczekiwania przychodzi oblubienic, 6 wiersz, przychodzi o północy, nikt się Go nie spodziewa,
wszystkie panny zasnęły, bo była późna pora. Naraz powstał wielki krzyk,
panika, ludzie nie wiedzą co się dzieje. Tak będzie z ponownym przyjściem Pana
Jezusa, wszyscy nagle się zbudzą, że jednak ponowne przyjście Chrystusa i sąd,
to nie jakaś bajka dla małych dzieci, ale prawda.
Mądre
panny, które miały ze sobą oliwę, to wierzący chrześcijanie których pochodnie w
ten dzień zabłysną. Wraz z przyjściem Chrystusa okaże się że mieli prawdziwą
wiarę i każdego dnia w codziennej pracy wyglądali zbawiciela z nieba. Każdego
dnia myśleli i tęsknili za tym co w górze, a nie za tym co na ziemi. Dlatego
gdy przyjdzie oblubienic wejdą z Nim razem na ucztę weselną, wejdą do
tysiącletniego Królestwa i tak z Panem będą już na wieki.
Również
okaże się w ten dzień brak wiary i ufności głupich panien. Nie mieli oliwy, nie
mieli jak zapalić swoich lamp, by udać z panem młodym na uroczystość weselną.
Przez cały okres oczekiwania głupie panny zadowalały pozorami pobożności, nigdy
nie poddały się próbie, nie zweryfikowały swojej wiary, nie prosiły jak prosił
Dawid w psalmie 139, by Bóg
doświadczył go i prostował Jego drogi jeśli miałby być drogami do piekła, by
Bóg mu wyraźnie to pokazał. Lepiej dzisiaj być upokorzonym i dowiedzieć się że
nie jestem zbawiony pomimo chrztu i członkostwa w kościele i dojść do
upamiętania. Niż dowiedzieć się tego w dzień przyjścia Pana, bo jak widzimy
wtedy nie ma już drugiej szansy.
Gdy
okazało się że głupie panny nie mają oliwy do swoich pochodni, prosiły
pozostałych 5 panien, by te dały im swojej oliwy 8 - 9 wiersz. Ale nie było takiej możliwości nikt, nie może za nas
samych załatwić nam zbawienia. Nikt nie może załatwić dla ciebie zbawienia
jeśli ty sam osobiście nie pojednałeś się z Chrystusem i nie przyjąłeś Go jako
swego Pana i Zbawiciela. Nawet najbardziej bogobojni ludzie jak Abraham,
Mojżesz, czy apostołowie, Maria, pastor, ksiądz i wszyscy święci, czy
ktokolwiek inny nie mogą wstawić się za nami w dzień sądu jeśli sami nie
mieliśmy swojej osobistej wiary w Chrystusa. Czy widzicie jakie to wielkie
oszustwo, że w kościele Rzymskim naucza się, że ludzkie modlitwy, różaniec,
msze lub wstawiennictwo świętych mogą wybawić twojego bliskiego z czyśćca?
Nie,
nic nie może nas ocalić oprócz Chrystusa, oprócz prawdziwej szczerej wiary w
Niego. Twój olej, twoje zbawienie nie pomoże innej osobie w taki sposób, że ona
na twoich plecach dostanie się do nieba. Dlatego musimy zachęcać naszych
bliskich, naszą rodzinę i sąsiadów by sami doszli do wiary. Musimy im mówić
zanim staną na sądzie to, co jest napisane w 9 wierszu „idźcie raczej do sprzedawców i kupcie sobie” (w. 9).
Co
oznacza, że ty sam musisz pojednać się z Bogiem, ty sam musisz u Boga nabyć
przez wiarę w Jezusa swoje zbawienie. Mówmy o tym naszym dzieciom, rodzicom,
przyjaciołom, sąsiadom i wszystkim innym. Mówię wam sumienie wielu ludzi
zostaje uspokojone przez diabła, bo ktoś ich kiedyś ochrzcił, bo przyjęli jakieś
sakramenty, bo chodzą do kościoła, bo są gdzieś zapisani, bo zmówili jedną
modlitwę. Jak wiemy Bóg nie ma wnuków, nie ma zbawienia po znajomości, ma tylko
swoje dzieci.
Ale
gdy druhny poszły po olej o północy, to było już za późno. Czas łaski skończył
się i wraz z momentem powrotu Pana Jezusa nie ma już możliwości zbawienia.
Drodzy nie lekceważmy tego, póki czas mamy upewniajmy się przez posłuszeństwo Panu
Jezusowi, przez badanie siebie w świetle Słowa Bożego, że jesteśmy odrodzonymi
przez Ducha Bożego chrześcijanami, by nie okazało się, że gdy Chrystus
przyjdzie lub pójdziemy do Niego komuś z nas brakło oliwy.
Potępienie
Teraz
zwróćmy uwagę co pan Jezus mówi 11
wierszu o tych głupich pannach, które poszły kupować oliwę. Po pewnym
czasie one przyszły, gdy już trwała uroczystość i prosiły oblubieńca, by ich
wpuścił. Błagały i prosiły otwórz nam, wpuść nas, ale nie było możliwości
wejścia. Tak będą błagać i prosić ludzie o zbawienie w dzień przyjścia Pana jeśli
dzisiaj zwlekają z zaufaniem Jezusowi i nie podejmą tego kroku do dnia
spotkania z Nim. Będzie płacz i jęk i rozpaczliwe wołanie o pomoc, ale nie
będzie drugiej szansy. Pan powiedział do tych panien nie znam was, co oznacza że ci którzy nie mieli wiary nie mogli
dostąpić zbawienia i poszli do piekła. Oni będą powoływać się na swoją
religijność, na swoje członkostwo w kościele, na swoje zaangażowanie jak np.
czytamy w Ew. Mateusza w 7 rozdz. gdy mówią że prorokowali i czynili wiele
cudów w imię Pana Jezusa. Ale będzie tylko jedna odpowiedź „nie znam was, nie wiem kim jesteście”.
Dlatego
Pan Jezus mówi dzisiaj do mnie i do ciebie
Mateusza 25:13 Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani
godziny, o której Syn Człowieczy przyjdzie.
Podsumowanie
Drodzy,
jeszcze raz, badajmy nasze serca i upewniajmy się, czy rzeczywiście jesteśmy
nowo narodzeni z Ducha Św, bo mnóstwo z tych którzy pójdą do piekła są dzisiaj
w kościele. Dbajmy o to, by być gotowymi w każdej chwili na spotkanie z naszym
Panem nie dając się zaskoczyć.
Weźmy
sobie do serca mocno słowa refrenu jednej z pieśni:
„Tylko dotrzeć tam, Tylko wytrwać w Nim z wiarą w końcu dni znalezionym być”. Amen
3 komentarze:
Swietny komentarz. Dziekuje. Katoliczka
Dziękuje za słowa zachęty, pozdrawiam.
Nadal uwazam przypowieść za naciąganą: dlaczegi na 1 oblubieńca czekało aż 10 panien?
Dlaczego o tych "nieużytych" /egoistkach mowimy, ze sa MĄDRE?
Prześlij komentarz