Dzisiaj
idziemy dalej w naszym wezwaniu Pana Jezusa do czujności. Ostatnio mówiliśmy o
tym, że Pan Jezus wzywał wszystkich, by byli gotowi przez cały czas na Jego
powrót i spotkanie z Nim. Gotowość ta ma polegać na żywej wierze w Chrystusa i miłości do Niego,
wyrażonej w posłuszeństwie Słowu Bożemu zapisanemu w Biblii. Pan Jezus mówił,
że przyjdzie jak złodziej w nocy i wielu będzie nieprzygotowanych. Dlatego
powiedział, że mamy być jak sługa, oczekujący swego Pana. W kulturze żydowskiej
w tamtym czasie, w świecie panów i niewolników przekaz był bardzo zrozumiały,
masz być czujny, przygotowany na spotkanie z przychodzącym Chrystusem. Załóżmy,
że wiemy, wiemy na pewno, że Jezus przyjdzie jutro rano, co byśmy jeszcze
zrobili dzisiaj, by odpowiednio przyjąć naszego przychodzącego Pana?
Skończyliśmy ostatnio na 40. wierszu:
i wy bądźcie gotowi, gdyż Syn Człowieczy
przyjdzie o takiej godzinie, której się nie spodziewacie.
Mówię
wam, bardzo wielu będzie nieprzygotowanych. Można zostać zaskoczonym Jego
nagłym powrotem, ale wielu też ludzi zostaje zaskoczonych codziennie dniem śmierci,
kiedy Bóg przerywa cienką nić ich życia, wzywając na sąd, a oni nie są
przygotowani na spotkanie z Bogiem. Pan Jezus mówił, że w czasach ostatnich będzie
tak, jak za dni Noego i Lota, że ludzie będą jedli i pili, sprzedawali i
kupowali, budowali i za mąż wydawali, aż przyszedł sąd i zaskoczył wszystkich.
Wielu będzie zajmować się wyłącznie jedzeniem, piciem, tym, co mogą sobie kupić
i sprzedać, a nie będzie w ich życiu miejsca dla Jezusa w dzień Jego powrotu. Ci którzy byli przygotowani, wierzyli w
Niego, kochali Go oraz oczekiwali Jego powrotu z nieba, otrzymają obiecaną
nagrodę, żywot wieczny, przygotowany dla nich od założenia świata, czytamy Ew. Mat 25 rozdz. Ci zaś, którzy nie
byli przygotowani, ignorowali ostrzeżenia Pana Jezusa, nie wierzyli w Niego,
nie poddali Mu swojego życia, by mógł ich zbawić przez swoją śmierć na Krzyżu
za nasze grzechy, zostali potępieni. Musimy rozumieć, że jeśli chodzi o naszą
wieczność, są tylko dwie drogi, droga do żywota - przez wiarę w Zbawczą śmierć
Chrystusa, gdy wierząc w Niego nasze grzechy zostają przebaczone. A druga, to
droga na potępienie, kiedy nie przejmujemy się wiecznością, tym, że Syn Boży
umierał za nas i żyjemy po swojemu, licząc na to, że jakoś to będzie w dzień
sądu. Wtedy staniemy przed Bogiem z ogromnym bagażem naszych grzechów, za które
musimy odpowiedzieć, a zapłatą za grzech jest śmierć wieczna, jak czytamy w Liście
Ap. Pawła do Rzymian 6,23. Nie ma
czegoś pośrodku, nie ma drugiej szansy, poprawki, odwołania się do wyższej
instancji, czy ucieczki od naszego wiecznego losu, albo wierzymy w Jezusa i ze
śmierci przechodzimy do żywota, albo nie wierzymy i zostajemy potępieni. Pan Jezus przestrzega nas, by tak się nie
stało, On nie chce, by ktokolwiek zginął, chce byśmy byli przygotowani na
spotkanie z Nim, a nasze serca gorąco oczekiwały Jego powrotu. Piotr, słuchając
Jezusa o tym, że musimy być przygotowani jak sługa wyczekujący Pana, zadaje
Jezusowi pytanie, czy to, co mówił wcześniej o czujności, było skierowane do
apostołów, czy do wszystkich ludzi w. 41.
Pan
Jezus nie odpowiada na Jego pytanie wprost, ale sugeruje, że prawdy wcześniej
wypowiadane odnoszą się do wszystkich, a szczególnie do tych, do których
ewangelia o Jezusie dotarła i ludzie zostali przez nią wezwani do nawrócenia. W
odpowiedzi na pytanie Piotra, Jezus zadaje pytanie w 42 wierszu
Łukasza 12:42 A Pan rzekł: Któż jest tym wiernym i
roztropnym szafarzem, którego ustanowił pan nad czeladzią swoją, aby im dawał wyżywienie
w czasie właściwym?
Inaczej
mówiąc, Pan pyta się, kto okaże się tym wiernym sługą w dzień Jego przyjścia,
oczekującym wytrwale na Jego powrót? Kto okaże się tym, który do końca pełnił
Jego wolę? Wielu w dniach oczekiwania się zniechęci, zmęczy, przestanie wierzyć
i odstąpi od Boga, bo jak mówiliśmy ostatnio, czas powrotu Pana Jezusa się
wydłuża.
Jest
tutaj zawarta myśl, że Pan wyjechał w długą podróż, przyjdzie po długim czasie,
jak w podobieństwie o talentach z 25
rozdz. Ew. Mateusza i każdemu powierzył jakiś majątek, którym mamy
zarządzać. Tym majątkiem w naszym przypadku jest nasze życie, Boże dary w które
Bóg nas wyposażył, nasze zdolności, intelekt, umiejętności, możliwości,
odpowiedzialności, zdrowie i wszystko, co Bóg nam daje. Wszyscy zostaliśmy
obdarowani życiem od Boga, a szczególnie wierzący. Mamy to wykorzystywać w taki
sposób, by Pan Jezus Chrystus był w naszym życiu uwielbiony. Wszystko, co Bóg
nam dał, ma służyć dla chwały Bożej. Słowo Boże mówi, czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek czynicie, wszystko czyńcie dla
Bożej chwały lub wszystko czyńcie w imieniu Pana Jezusa (1 Kor 10,31). Tak mamy wszystkim
zarządzać, by móc powiedzieć w każdej sprawie, w każdej naszej
odpowiedzialności, służbie i pracy, że Bóg się do tego przyznaje i jest w tym
uwielbiony.
Tu
wracamy do pytania Jezusa, kto okaże się w tym wierny w dzień Jego przyjścia?
Jezus
wyjechał w daleką podróż, wstąpił do nieba po swoim zmartwychwstaniu, o czym
czytamy w 1 rozdz. Dziejów Apostolskich,
ale któregoś dnia powróci, by rozliczyć wszystkich z tego, co im powierzono,
zarówno z ich służby w Jego kościele, jak i z odpowiedzialności ludzi wobec
ewangelii. My jesteśmy szafarzami, zarządcami Jego majątku i tak mamy nim
zarządzać, by Pan był z nas zadowolony, kiedy powróci, a my staniemy przed Jego
tronem. Podobieństwo to w sposób szczególny odnosi się do przywódców w kościele,
ale nie tylko. Oni dźwigają szczególną odpowiedzialność, bo Pan ich postawił
nad swoim kościołem, by karmili Słowem Bożym owce Chrystusa. Jeśli tego nie
robią w sposób należyty, to otrzymają szczególnie surowy wyrok. Mają oni dawać,
jak czytamy w 42. wierszu Bożemu
kościołowi odpowiedni duchowy pokarm, składający się ze Słowa Bożego w myśl
tego, co powiedział Pan Jezus, że nie samym chlebem żyje człowiek, ale każdym
Słowem pochodzącym od Boga. Szafarze dóbr Chrystusa, a tym jest Kościół, Jego
oblubienicą, nie mają prawa karmić owiec czym chcą, np. polityką, świecką
filozofią, pustą gadaniną, ale są zobowiązani posilać Go słowem Chrystusa, bo jedynie
te słowa darzą życiem i powodują wzrost duchowy.
Wielu
myśli, że duchowni w kościele będą mieli lżej przed sądem Bożym, bo są blisko
Boga i Bóg łagodniej ich potraktuje, jakby po znajomości. Ale u Boga tak to nie
działa, to tylko w tym zepsutym grzechem świecie tak to wygląda. Bóg nie ma
względu na osobę, nie jest przekupny, nie przymyka oczu, ale wszystkich ocenia
sprawiedliwie (Ks. Pwt 10,17). Pan
Jezus nauczał, że ci którzy biorą na siebie odpowiedzialność za Boży kościół, Ci
którzy biorą na siebie odpowiedzialność za służbę i wiele im powierzono,
otrzymają surowsze werdykty, od nich będzie się więcej wymagać w. 48. Oczywiście, kiedy pełnią tę
służbę wiernie, otrzymają nagrodę. Ale jeśli nie czynią tego i zamiast służyć
ludziom w imieniu Jezusa oraz na Jego chwałę, wykorzystują ich, wtedy kara
będzie dla nich szczególnie sroga. Dlatego Jakub w swoim liście napisał:
Jakuba 3:1 Niechaj niewielu z was zostaje nauczycielami,
bracia moi, gdyż wiecie, że otrzymamy surowszy wyrok.
Pan
Jezus wymienia w naszym fragmencie 2 kategorie sług, z których każdy otrzyma
inną nagrodę lub karę, w zależności od piastowania swojej odpowiedzialności, ze
szczególnym naciskiem na przywódców.
Wierny i roztropny, sługa
Pierwszym
jest wierny i roztropny sługa. To człowiek prawdziwie mądry, który poznał Pana
Jezusa, uwierzył, że On jest Zbawicielem świata i umarł za jego grzechy. W
związku z tym nawrócił się szczerze, pokochał Pana Jezusa i przez całe swoje
pozostałe życie wiernie Mu służył. Jak mówi List do Hebrajczyków z powodu wiary
w Chrystusa dążył do uświęcenia, bez którego nikt nie ujrzy Pana. Sługa ten
zabiegał, by we wszystkim podobać się Jezusowi
i szukał Jego woli w swoim życiu. Odrzucił on religijną obłudę oraz hipokryzję
polegającą jedynie na zachowywaniu pustych religijnych rytuałów, martwych
ceremonialnych gestów, a nie upodobniających nas do życia na wzór Chrystusa.
Sługa ten zaparł się samego siebie, tego czego on pragnął, jak wzywał Pan Jezus
wszystkich swoich naśladowców i wziął na siebie swój krzyż wynikający z
podążania za Jezusem. Czyli zaakceptował wszystkie wymagania, koszty i
trudności, które musiał ponosić jako chrześcijanin. Odrzucił to wszystko, co
wiedział że nie podoba się Bogu jak: gniew, zapalczywość, mściwość, kłótliwość,
złość, bluźnierstwo, złą pożądliwość, czary, wrogość, nieprzyzwoite słowa i
żarty, nieczystość, chciwość oraz wiele innych grzechów, o których mówi np. Apostoł
Paweł w liście do Kolosan, Efezjan, czy Galacjan. Przyjął w mocy Ducha Św.
wszystkie te cnoty, które wynikają z ewangelii jak miłość, radość , pokój,
cierpliwość, uprzejmość, dobroć, łagodność, wstrzemięźliwość, współczucie,
pokorę i wiele innych cech upodobniających nas do Pana Jezusa. Krzyż ewangelii
nie raz był ciężki w Jego życiu, z tego powodu, że ów sługa nie wstydził się
Jezusa i otwarcie Go wyznawał. Nie raz z tego powodu cierpiał prześladowania,
trudności i doświadczenia, a diabeł, grzech i świat próbowali go odwieść często
od wiary. Ale nigdy się nie poddał, nawet jak upadł, zasmucił swego Pana w
jakimś przedsięwzięciu, czy postępowaniu, to pokutował, prosił o przebaczenie,
wyznawał swój grzech, podnosił się, wytrwale szedł dalej i wierzył, że święta
krew Chrystusa wylana na Krzyżu oczyszcza Go ze wszystkich grzechów.
Były
chwile, że naprawdę było ciężko, ale nie poddawał się zniechęceniu, nie opuścił
swojego Pana, ufał Mu przez cały czas, a Pan przydawał Mu wiary, zrozumienia i
wzrostu. W końcu doszedł do końca swojej drogi, nastąpił dzień spotkania ze
swoim Panem, któremu zawsze służył i czekał z niecierpliwością, kiedy będzie
mógł spotkać się z Nim. Teraz ten dzień nastąpił. Jego Pan przybył jak obiecał,
a On był gotowy na spotkanie.
Teraz
wierny sługa jako dobry zarządca majątku swego Pana otrzyma wspaniałą nagrodę,
niebiańskie pocieszenie po wszystkich trudach i zmaganiach. Teraz zobaczy w
całej pełni, że te wszystkie doświadczenia, wyrzeczenia oraz koszty jakie
ponosił ze względu na wiarę w Jezusa miały sens. Teraz doświadczy tego, o czym
pisał apostoł Paweł w Liście do Rzymian
w 8,18 rozdz. że wszelkie doświadczenia i trudności ponoszone dla ewangelii
nic nie znaczą w porównaniu do chwały i wspaniałości nagrody jaką Bóg
przygotował dla tych, którzy Go miłują.
Pan
Jezus powiedział, że szczęśliwy, błogosławiony człowiek, który okaże się wierny
w dzień Jego przyjścia. Trzy razy Jezus to powtarza w tym fragmencie (w.37; w.38; w.43), byśmy byli świadomi,
że wielka nagroda czeka na każdego wiernego sługę. Pan Jezus obiecywał, że w
domu Jego Ojca jest wiele mieszkań dla ufających Mu, że zwycięzcy da zasiąść na
Jego tronie, jak On zasiadł na tronie Ojca. Mówił również, że wszystkich,
którzy Go kochają zaprosi na wielką ucztę, obdarzy ich życiem wiecznym, da im
ziemię w posiadanie, władzę nad poganami i wielką chwałę oraz nowe ciała, które
już nigdy nie będą mogły chorować, umrzeć, cierpieć, czy uczynić cokolwiek
złego i tak na wieki Boga oglądać będą, a Bóg będzie z nimi. Na wieki będą
oglądać chwałę swego Pana, podziwiać Jego mądrość, cieszyć się Jego obecnością.
Będą czerpać ze zdrojów życia w takiej obfitości, że czego oko nie widziało i
ucho nie słyszało, i co do serca ludzkiego nie wstąpiło, to przygotował Bóg
tym, którzy go miłują (1 Kor 2,9).
Sługa wykorzystujący nieobecność Pana
Kolejnym
sługą, o którym powiedział Pan Jezus, to sługa wykorzystujący nieobecność
swojego Pana. W jakimś stopniu był kiedyś religijny, może nawet wydawało się,
że się nawrócił. Czytamy jednak, że „rzekł
w sercu swoim: Pan mój zwleka z przyjściem i zaczął bić sługi i służebnice,
jeść, pic i upijać się”. Być może nawet jest religijny dalej, ale w sercu
swoim już nie wierzy swemu Panu, nie kocha Go, nie pragnie Jego powrotu. Teraz postanowił wykorzystać
nieobecność Jezusa i brak rychłego sądu nad nim, do zaspokajania swoich
grzesznych pożądliwości. Pomyślał, że ma jeszcze dużo czasu i zanim Pan
przyjdzie, to zdąży się poprawić, a zanim to się stanie, to użyje sobie życia.
Jakże wiele osób myśli w ten sposób, że mają wiele czasu, że mogą sobie żyć
grzesznym życiem, a jak przyjdzie odpowiednia chwila to się nawrócą. Nie biorą
pod uwagę tego, że Pan Jezus może przyjść w każdej chwili lub życie nasze się
zakończy i Bóg wezwie nas na sąd. Jakże często jesteśmy pewni kolejnego dnia,
który zaczyna się z myślą, że dane nam będzie doczekać wieczora. A tymczasem
Bóg w każdej chwili może przerwać nasze życie na tysiące różnych sposobów,
nagłą chorobę, wypadek, nieprzewidziane okoliczności. W znanej pieśni „Kiedy
ranne wstają zorze” śpiewamy:
„Wielu śmierci snem upadli
Co się wczoraj spać pokładli”
Jakże
to prawdziwe, w Polsce dziennie umiera około 1100 ludzi. Większość z nich miała
plany na jutro, ale nie było im dane, ich zrealizować. Podobnie ten niewierny
sługa miał wiele planów, będzie jadł, pił, zabawiał się z nadzieją, że ma wiele
czasu, bo Pan wyjechał w daleką podróż i długo nie wróci.
Sługa
wyznawał jakąś religię, może nawet chodził do kościoła, modlił się lub czytał
Biblię, ale serce jego oraz życie było daleko od Boga. Nie postępował według
Bożych przykazań, nie chciał służyć Panu Jezusowi, nie przynosił owocu, nie
liczył się z Jego wolą i uważał, że Jego życie to wyłącznie Jego sprawa, a
tymczasem zaskoczył go powrót Pana Jezusa lub dzień Jego śmierci, a On nie był przygotowany,
by stanąć na sądzie.
Szczególnie
te słowa odnoszą się do duchownych, kaznodziejów, księży, pastorów, liderów,
których Pan Jezus wyznaczył, by karmili Jego owce, prowadzili Jego trzodę w
Jego imieniu, ku lepszemu poznaniu Boga, pokazując im przez nauczanie Słowa
Bożego i swój przykład jak należy służyć Bogu. Jeśli jednak zachowują się jak
ten sługa, wykorzystują ludzi, jak to się kolokwialnie mówi, zamiast paść owce,
to je golą. Budują dzięki nim swój autorytet, żądzą nimi żelazną ręką, zamiast
im służyć, okradają ze środków, a przy tym żyją wystawnie na ich koszt,
zabawiając się, pijąc i goniąc za przyjemnościami, to Pan przyjdzie i wyznaczy im
straszny los.
Takich
było wielu pasterzy w Izraelu, o których czytamy choćby w Ks. Ezechiela
Ezechiela 34,2 …Biada pasterzom Izraela,
którzy sami siebie paśli! Czy pasterze nie powinni raczej paść trzody?
3
Mleko wy zjadacie, w wełnę wy się ubieracie, tuczne zarzynacie, lecz
owiec nie pasiecie.
4
Słabej nie wzmacnialiście, chorej nie leczyliście, skaleczonej nie
opatrywaliście, zbłąkanej nie sprowadzaliście z powrotem, zagubionej nie
szukaliście, a nawet silną rządziliście gwałtem i surowo.
5
Tak rozproszyły się moje owce, gdyż nie było pasterza i były żerem dla
wszelkiego zwierzęcia polnego, Rozproszyły się.
Bóg
miał uzasadnione pretensje do pasterzy Izraela, że nie troszczyli się o ludzi,
nie uczyli ich bojaźni Bożej, nie pouczali ich zgodnie z tym co Pismo Św., nie służyli im, ale ich okradali. Dzisiaj
również wielu jest takich oszustów, pustych gadułów mówiących wyobrażenia
własnego serca, niewiernych sług, na których, wyrok potępienia od dawna już
zapadł.
Końcem
niewiernego sługi niezależnie od tego, czy byłby zwykłym wierzącym, czy
duchownym, jest zatracenie, potępienie wieczne. Oryginalne greckie słowo, które
u nas jest tłumaczone w 46 wierszu
jako usunięcie takiego sługi, to dichotomeō,
co dosłownie znaczy „poćwiartowany” lub „przecięty na pół”. Niewierny sługa
zostanie poćwiartowany, co znaczy, że zostanie wrzucony do piekła, przed czym
Pan Jezus często przestrzegał (Mt 5: 29-30; 8:12; 13: 50; 18: 8-9; 22:13,25,41), że ci którzy nie uwierzą lub myślą, że z wiary mogą
ciągnąc zyski, pójdą w ogień wieczny, który też jest przygotowany dla diabła i
jego aniołów.
Odpowiedzialność przed Bogiem
Następnie
Pan Jezus przechodzi do naszej odpowiedzialności względem ewangelii. Wydaje
się, że wymienia kolejnego sługę, sługę leniwego. Ale najwyraźniej ten leniwy,
to jest ten niewierny, który nie przygotował się na przyjście Chrystusa.
Dlatego uważam, że nie tyle Pan Jezus mówi w 47. wierszu o kolejnym słudze, ale ma na myśli odpowiedzialność
naszą przed Bogiem, co zrobiliśmy z ewangelią. Czytamy w 47 i 48 wierszu
Łukasza 12:47 Ten zaś sługa, który znał wolę pana swego, a
nic nie przygotował i nie postąpił według jego woli, odbierze wiele razów.
48
Lecz ten, który nie znał, choć popełnił coś karygodnego, odbierze
niewiele razów. Komu wiele dano, od tego wiele będzie się żądać, a komu wiele
powierzono, od tego więcej będzie się wymagać.
Musimy
zrozumieć, że wszyscy ludzie na całej ziemi są odpowiedzialni przed Bogiem, bo
są Bożą własnością. Nie ma znaczenia z jakiego narodu pochodzą, jakie poglądy
mają, kolor skóry, wykształcenie, czy jakie stanowiska piastują. Bóg ich
stworzył i dał im życie, wszyscy należymy do Boga. Do niego należy cały świat,
całe stworzenie, niebo gwiazdy, cały wszechświat i każdy człowiek. Nieraz
ludzie pytają z pretensją, jakie Bóg ma prawo wtrącać się w nasze życie? A
jakie prawo mają rodzice wtrącać się w życie swoich dzieci? Rodzice mają prawo,
bo są rodzicami, są niejako dawcami życia dla swoich dzieci. Dlatego też Bóg ma
prawo, bo On jest Ojcem nas wszystkich z racji stworzenia, więc ma prawo
decydować, jak mamy żyć, a On chce by wszyscy ludzie byli Mu posłuszni, dał im
prawo i przykazania, by uwierzyli w ewangelię, w Jego syna Jezusa, by
przebaczyć ludziom grzechy i zbawić ich. Bóg nie może ludziom puścić płazem
grzechów, bo jest Święty i sprawiedliwy, dlatego grzech musi być ukarany. Jeśli
grzesznik uwierzy w Jezusa, Bóg obiecał, że na Jego podstawie będzie mu
przebaczone, ale jeśli nie uwierzy, sam musi zostać ukarany.
Jeśli
ludzie nie chcą wierzyć, nie chcą być posłuszni Bogu, są buntownikami w
stosunku do Niego i Bóg będzie ich sądził.
Bardziej
surowo będzie sądził te sługi, którzy znali wolę swego Pana, wiedzieli, że
należy wierzyć ewangelii i być jej posłusznymi, ale nie byli, niż tych, którzy
może nie słyszeli ewangelii lub nie znali dokładnie jej wymogów.
Nasza
odpowiedzialność względem Boga wzrasta w chwili, gdy poznajemy Jego wolę i
słowo coraz lepiej. Niektórzy ludzie ociągają się z nawróceniem, wiedzą że
powinni to zrobić, ale nie czynią tego. Wiedzą, że należy porzucić grzechy i
pójść za Jezusem, ale ciągle odkładają tą decyzję na później, bo chcą najpierw
spełnić swoje pragnienia i mówią, że nie mają czasu na Boga. Ostatnio widziałem
obrazek podpisany słowami „ nie mam czasu na Jezusa, bo jestem za młody,
później za-kochany, za-pracowany, za-troskany za-stary no i tak ciągle jest
jakieś za,za,za, aż jest za-późno”. Im
więcej wiemy o Jezusie, im bardziej znamy Słowo Boże, im częściej nam zwiastowano
ewangelię i wzywano do nawrócenia, tym większa nasza odpowiedzialność.
Pan
Jezus w Ew. Jana powiedział kiedyś do Żydów
Jan 15:22 Gdybym nie przyszedł i do nich nie mówił, nie
mieliby grzechu; lecz teraz nie mają wymówki z powodu grzechu swego.
To
jest ta sama zasada, dlatego że słyszeliśmy, wiemy czego Bóg od nas wymaga, to
nasza odpowiedzialność wzrasta.
Im więcej nam powierzono, czym bardziej
zaszczytną służbę nam dano, czym więcej talentów i zdolności otrzymaliśmy od
Boga, tym więcej od nas będzie się wymagać.
Ci,
którzy byli często wzywani, ale ciągle nie słuchali, otrzymają surową karę, Pan
Jezus mówi, że wiele razów. Najbardziej srogą karę otrzymają osoby, które
otrzymały najwięcej odpowiedzialności, łaski i poznania, którym się
sprzeniewierzyli. Zamiast dobrze służyć,
byli leniwi, nieposłuszni, a otrzymane błogosławieństwa zużywali na grzeszne
życie i zaspokajanie swoich egoistycznych pragnień.
Ci,
którzy wiedzieli mniej, otrzymali mniej zaszczytną służbę, czy mieli mniejsze
zdolności lub w ogóle nie mieli okazji słyszeć ewangelii, mają mniejszą
odpowiedzialność, otrzymają mniej surową karę. Bóg wszystkich oceni sprawiedliwie,
w zależności od poznania, tym co byli wierni, da wspaniałą nagrodę. Tym, co
byli nieposłuszni i leniwi, karę, a wszystkim, w zależności od tego, ile im
powierzono. Oczywiście to nie znaczy, że ci którzy w ogóle nie słyszeli
ewangelii będą zbawieni, otrzymają oni jedynie niewiele razów, mniej surową karę,
ale nie ułaskawienie. My którzy mieszkamy w kraju, gdzie Imię Jezusa jest
dobrze znane, a niemal każdy ma Pismo Św. w domu, może wziąć do ręki, czytać,
słuchać bez przeszkód słowa Bożego mamy dużą odpowiedzialność przed Bogiem. Jak
mówi list Pawła do Rzymian 1 rodz, żaden człowiek nie ma nic na swoją obronę, ponieważ
to, co o Bogu należy wiedzieć jest dla ludzi jawne, przez wspaniałe stworzenie,
które codziennie oglądamy. Szczególnie my, którzy nie tylko możemy widzieć
chwałę Boga w stworzeniu, ale wiedzieć, kim jest Jezus i co dla nas uczynił i
jak należy Mu służyć.
Drodzy, Podczas urzędowania Jimmiego Cartera
39. prezydenta Stanów zjednoczonych w latach 1977 – 1981, Carter miał zwyczaj
od czasu do czasu nocować w domach zwykłych ludzi, by przedstawiać się jako
prezydent zwykłych obywateli. Z
pewnością dla tych, którzy mieli możliwość go przyjąć, była to wyjątkowa wizyta,
do której starano się jak najlepiej przygotować. Rozumiem, że niektórzy z nas
mogliby nie chcieć, żeby nasz prezydent spędził noc w naszych domach, ale
pomyślmy chwilę o tym, jak byśmy się przygotowywali na takiego prezydenta,
którego chcielibyśmy przyjąć. Prawdopodobnie staralibyśmy się dobrze wysprzątać
nasze mieszkania, domy, zrobić porządek na podwórku. Być może niektórzy
zrobiliby jakiś drobny remont, malowanie, odpowiednie dekoracje, kwiaty, czy
coś w tym rodzaju. Po prostu chcielibyśmy dobrze wypaść podczas takiej wizyty i
sprawić, by nasz gość czuł się dobrze przyjęty.
Pewnego
dnia wszyscy będziemy mieli taką wizytę, wizytę która jest zapowiedziana już od
dwóch tysięcy lat i mieliśmy dostatecznie dużo czasu, by się na nią
przygotować. Wizytę o wiele ważniejszego gościa niż jakikolwiek przywódca
ziemskiego państwa, bo wizytę Pana Panów i Króla Królów. Wizytę tego, przed
którym w niebie wszyscy padają na twarz i oddają mu pokłon w słowach Święty,
Święty, Święty jest Pan Bóg zastępów i pełne są niebiosa i ziemia chwały Jego (Obj 4,8; Izaj 6,3). Czy staramy się
odpowiednio dobrze przygotować do niej, nie w sensie wysprzątanego podwórka,
czy odmalowanego domu, ale w sensie duchowym. Gdyby Pan Jezus wrócił dzisiaj, w
jakim stanie duchowym by nas zastał? Czy są jakieś rzeczy w naszym życiu, które
chcielibyśmy przed nim ukryć, których się wstydzimy, a które powinniśmy
porzucić? To mogą być jakieś grzeszne czynności, sposób myślenia, to w jaki
sposób wykorzystujemy nasz czas i na co wydajemy nasze pieniądze. To może być nasz stosunek jaki
mamy do innych osób, może być on pełny surowego osądu lub łaski i wzajemnej
miłości. To może być decyzja o nawróceniu, którą należy podjąć, bo Jezus wciąż
wzywa, by przyjść do Niego, pokochać prawdę, a On nas wyswobodzi.
Pamiętaj,
że gdy Zbawiciel zapuka, nie ma miejsca już na korektę, gdy przybędzie pragnie
abyś zaraz Mu otworzył. Wtedy nie będzie już czasu na upamiętanie, ale musimy
zdać sprawę z tego jak wykonywaliśmy swoją służbę. To od nas dzisiaj zależy,
czy będziemy dumni z naszej służby dla Pana, wiedząc, że dobrze ją wypełniliśmy.
Możemy być także zawstydzeni, kiedy ociągaliśmy się z naszym posłuszeństwem lub
odrzuceni, ignorując wezwania naszego Pana. Dzisiaj mamy wybór, jak Pan kiedyś
powiedział przed Izraelem: Patrz! Kładę dziś przed tobą życie i dobro oraz
śmierć i zło; (Pwt 30:15),
błogosławieństwo i przekleństwo (Pwt
11,26) wybierzmy życie, byśmy żyli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz