3.06.2020

Nadzieja na dobrą zmianę Psalm 126



Psalm 126 jest o tym jak Bóg w cudowny sposób może nas pocieszyć i wzmocnić nawet po długotrwałym cierpieniu. Słowa Psalmu zostały spisane po długoletniej niewoli babilońskiej prawdopodobnie za czasów Ezdrasza, być może nawet Ezdrasz jest autorem tego psalmu.
Jak wiemy Król Nebukadnesar w 586 r.p.n.e uprowadził Judejczyków do Babilonu. Bóg dopuścił do tego wypełniając swoje słowa na Izraelu, że jeśli nie będą Go słuchać, to wyda ich na pastwę ich wrogów i dokładnie tak się stało. Około 150 lat wcześniej zostało uprowadzone do Asyrii północe królestwo Izraela, również za nieposłuszeństwo. Dla Izraela nastał bardzo trudny i smutny okres. Wydawało się, że nie ma nadziei, a obecny stan się nie zmieni. Nieliczni tylko jak np. Daniel i inni bardziej gorliwi Boży słudzy wierzyli Bożemu słowu wypowiedzianemu przez proroków jak Izajasz, czy Jeremiasz że Bóg kiedyś jeszcze okaże miłosierdzie Judzie i wyprowadzi ich z niewoli po 70 latach.
Psalmista w psalmie 126 właśnie opisuje te wydarzenia, jak mogli być świadkami dekretu Perskiego króla Cyrusa, który wydał rozkaz powrotu żydów do Jerozolimy i odbudowy świątyni.
Psalmista mówi, że to, co się stało z Izraelem było jakby jakimś snem (w. 1), nie mogli w to uwierzyć. Czasami mówimy, że coś jest zbyt piękne by było prawdziwe.  Po długim okresie niewoli, kiedy większość straciła już nadzieje na jakiekolwiek uwolnienie, a duża część z tych którzy pamiętali jeszcze ojczyste ziemie  zmarła, wydawało się, że nie ma szansy na powrót z niewoli. Jednak Bóg okazał się wierny swojemu słowu i wypełnił swą wolę odnośnie wygnańców i z powrotem sprowadził ich do ziemi Ojców. Było to tak niesamowite, że niewierzący byli zadziwieni. „Wtedy mówiono wśród narodów „Pan dokonał z nimi wielkich rzeczy” (w. 2). Psalmista wspomina to z nostalgią, mówi „Wtedy nasze usta były pełne śmiechu, a Język nasz radości” (w. 2). Zachwyt nad Bożymi dekretami pobudza serce psalmisty do modlitwy wobec problemów, które przechodzi obecnie, a o których mówi w  (w. 4) „Odmień Panie losy nasze”.
To co przeżywamy z Bogiem, to, co dobrego Bóg uczynił w naszym życiu powinno być głęboko wypisane w naszych sercach, byśmy mogli wspominać Jego wybawienie, ratunek od grzechu i różnych doczesnych problemów.  Pamiętajmy w jak cudowny sposób ratował nas Pan, by z tego czerpać siłę do zmagania się bieżącymi trudnościami oraz wzywaniami przyszłości. Zobaczmy że psalmista wspomina przeszłość, ale się na tym nie zatrzymuje. Nie mówi, że kiedyś to Bóg działał wspaniale, ale teraz, to już nie czeka nas nic dobrego. Raczej widzi On, że skoro Bóg zrobił coś cudownego kiedyś, może zrobić dzisiaj i jutro. Przecież nasz Bóg jest ciągle Bogiem żywym, aktywnym, działającym, to więc choć dzisiaj możemy siać ze łzami, jutro możemy zbierać z radością (w 5). Wierze że takiej właśnie perspektywy potrzebujemy w modlitwie, gdy do niej klękamy. Potrzebujemy czynić to z nadzieją, z wiarą, ze świadomością, że nasze wołanie do Boga ma sens, a Bóg na nie odpowiada i zmienia bieżące okoliczności niezależnie od ich wagi. Przecież dla Boga żadna rzecz nie jest niemożliwa. 
 Tak wielu chrześcijan żyje bezrefleksyjnie zapominając o Bożym ratunku w przeszłości i rozpaczają, gdy przychodzą doczesne doświadczenia jakby Bóg nie istniał i już nie miał dla nas nic uczynić. Pamiętamy, że jako uczniowie Chrystusa spodziewamy się czegoś o wiele lepszego, życia wiecznego, kiedy utrapienia doczesnego czasu zostaną całkowicie zapomniane wobec chwały i radości jaka nas czeka. Ale póki to nie nadejdzie, módlmy się z nadzieją, że Bóg zrobi dla nas coś cudownego, coś, co będzie dla nas niczym sen jak dla psalmisty wyprowadzenie wygnańców z Babilonu. Mam tutaj na myśli, przebudzenie duchowe w naszym kraju, wśród naszych rodzin, odpowiedzi na modlitwy związane z naszą służbą w naszym mieście itp. Módlmy się by Bóg odmienił losy nasze w wielu dziedzinach naszego życia, by dotknął się tego, co potrzebuje przemiany. Nie dajmy się zniechęcić w naszych staraniach siania, czyli przygotowywania gruntu pod przyszłe zbiory, bo choć często jak mówi psalmista w 5-6 wierszu możemy siać we łzach, to będziemy zbierać z radością. Odbudowa Izraela i świątyni trwała kilkadziesiąt lat, a przeciwnicy próbowali ją zahamować. To więc często sianie było we łzach, w strachu, obawach, zmęczeniu, ale w końcu Bóg dokonał swojego dzieła, naród się podniósł, by Zbawiciel mógł przyjść na świat i dokonać misji zbawienia ludzkości. Jeśli pozwolimy się zniechęcić, bo sianie jest trudne i wymaga od nas wysiłku, wiary, cierpliwości, to nie będzie również i zbiorów. Jeśli pozwolimy diabłu odwieść nas od modlitwy, od głoszenia Bożego słowa, od zwiastowania ewangelii, i od starania się, by nasz duchowy człowiek się rozwijał, wtedy tracimy nadzieje na Boże zmiany w naszym życiu.  
Wieźmy sobie do serca maksymę znanego baptystycznego misjonarza Wiliama Careya, który służył w Indiach, a często zwykł powtarzać   „Oczekuj wielkich rzeczy od Boga i czyń wielkie rzeczy dla Boga".
Czy klękając do modlitwy mamy wiarę, by oczekiwać wielki rzeczy od Boga, a wstając od niej, mamy siłę, by czynić wielkie rzeczy dla Boga? Na to pytanie każdy z nas musi odpowiedzieć sobie osobiście.


Brak komentarzy:

Łączna liczba wyświetleń