Jan wyjaśnia na czym polega prawdziwa miłość, co to znaczy kochać innych członków kościoła. Mówiliśmy ostatnio, że miłość Chrystusowa polega na trosce, na zdrowym zainteresowaniu, na poświęceniu się dla drugich. Teraz Jan przechodzi do bardziej praktycznego aspektu tego poświęcenia. Prawdopodobnie fałszywi nauczyciele mówili, że też kochają innych, ale brakowało w ich życiu Chrystusowego poświęcenia i praktycznej troski o członków społeczności. To dowodziło, że tak naprawdę nie mieli miłości. Jednak z miłości wynika pewność naszego związku z Chrystusem i to drugi temat, którego dzisiaj dotkniemy.
3,17
Troska ma się wyrażać na praktycznej pomocy. Jan podaje tu jeden z przykładów, (ale to może być cokolwiek innego) że jeśli ktoś posiada jakieś środki, dobra materialne, pieniądze i mógłby się nimi podzielić, a drugiemu wierzącemu tego brakuje, to ten pierwszy jest zobowiązany mu pomóc jeśli wie o jego potrzebie, to jest prawdziwa miłość chrześcijańska.
Bóg nie bez powodu jednym wierzącym daje nadmiar środków, a inni ich nie posiadają. Ci którzy mają nadmiar, mają w tym celu by okazać szczególną troskę tym, którym ich brakuje.
Co w takim razie byłoby brakiem miłości?
Brakiem
miłości byłaby obojętność na cierpienie brata, czy siostry w Chrystusie.
Brakiem miłości byłaby sytuacja, gdy ten, który ma nadmiar opływałby w
dostatki, wiedząc, że inny brat czy siostra nie mają co do garnka włożyć.
Pozostaje również pytanie o ciągłe gromadzenie dóbr materialnych przez chrześcijan jak czyni to świat. Nie mówię tu o posiadaniu jakiś oszczędności na czarną godzinę, ale o ciągłym zbieraniu i gromadzeniu skarbów jak czynią to poganie, a przed czym, przestrzegał nas Pan Jezus. On wzywał nad do zbierania sobie skarbów w niebie przez dzielenie się tym, co Bóg daje nam w nadmiarze Mateusza 6,19-21.
Dzielenie się z innymi jest gromadzeniem
skarbów w niebie.
Słowo
Boże wyraźnie nas zachęca, by dzielić się tym, co Bóg nam daje w nadmiarze z
innymi wierzącymi. To jest z tymi, którzy mogą potrzebować naszej pomocy 1 Tymoteusza 6,17-19; Hebrajczyków 3,16;
Gal 6,10; 1 Tes 5,15
3,18
Jan
tu odnosi się do tego, co często świat zarzuca chrześcijańskiemu kościołowi, że
wiele mówi o miłości, ale nie wiele robi, by miłość rzeczywiście była widoczna.
Często
jest tak, że łatwiej nam mówić o wierze niż nią żyć. Jednak to, co mówimy ma
być treścią tego jak żyjemy.
Nie
tylko mamy mówić o miłości, ale okazywać ją w sposób praktyczny. Twierdzenie że
posiada się miłość chrześcijańską niczego nie dowodzi i nie wystarczy, bo
miłość, to nie odczuwanie czy opinia, ale czyny i fakty.
To
więc jeśli naprawdę kochamy nie pozostaniemy obojętni wobec tych wierzących,
którzy mogliby potrzebować naszej pomocy Jakuba
2,14-17.
Czasami
zadajemy pytanie innym co u ciebie słychać, ale czy bylibyśmy gotowi pomóc
jeśli miałoby się okazać, że ktoś jest w ciężkiej sytuacji?
Należy
też powiedzieć, że obowiązek chrześcijańskiej pomocy nie daje nikomu
przyzwolenia do wykorzystywania innych wierzących. Słowo Boże wzywa nas do
pracy, abyśmy pracowali na własny chleb, a kto nie chce pracować niech nie je 1 Tesaloniczan 4,10 – 12; 2 Tesaloniczan
3,10 – 12
3,19
Jakie świadectwo wystawia nam praktyczna
miłość?
Jan
mówi, że gdy okazujemy sobie miłość w sposób praktyczny, to mamy dowód na to,
że rzeczywiście jesteśmy wierzącymi. Zbawianie jest z łaski przez wiarę, ale
prawdziwości tego zbawienia dowodzą nasze uczynki Jakuba 2,17-2. Jeśli nie ma
uczynków, a jedynie same twierdzenia, że jest się człowiekiem zbawionym,
uczniem Chrystusa, to niekoniecznie musi być to prawdą. Nie możemy uspokajać
swoich sumień samymi słowami, ale to, co nas upewnia w naszym zbawieniu to
nasze posłuszeństwo Chrystusowi.
Dlaczego potrzebujemy uspokajać przed
Bogiem nasze serca?
Nasze
serca skłonne są do zwątpień i wątpliwości, czy rzeczywiście jesteśmy uczniami
Pana Jezusa. Nie jeden chrześcijanin w różnych okolicznościach życia zadawał
sobie pytanie, czy rzeczywiście jest dzieckiem Bożym. Czasami upadamy, a diabeł
chce mnożyć wątpliwości w naszym życiu. Na rękę byłoby diabłu, by każdy
chrześcijanin doszedł do wniosku, że wiara jest bez sensu i porzucił swoją
ufność.
To
więc sprawdzian jest bardzo prosty, który robi nam Jan. Zadaje On pytanie, czy
żyjemy dla innych chrześcijan, czy okazujemy im praktyczną pomoc, czy staramy
się o ich dobro i zależy na ich, bo to jest świadectwo Chrystusa w nas. Za
każdym razem, gdy pojawiają się wątpliwości co do naszego zbawienia, to
powinniśmy uspokajać je nie tym, że kiedyś zmówiliśmy jakąś modlitwę i
przejęliśmy Pana Jezusa do serca, ale tym, że rzeczywiście żyjemy na wzór
Chrystusa, kochamy innych wierzących i to widać w naszym życiu.
Jeśli nie ma uczynków wiary, uczynków miłości, to być może nie poznaliśmy Chrystusa i lepiej dowiedzieć się o tym dzisiaj i poznać Go teraz niż w wieczności przed jego sądem i zostać potępionym.
3,20
Z
drugiej strony może być sytuacja, że pomimo naszego starania się nie mamy pewności
naszego zbawienia, że oskarża nas jednak serce. Same oskarżenia serca nie muszą
znaczyć, że ktoś nie jest zbawiony. Często podkreślam, że lepiej być niepewnym
i pójść do nieba, niż być bez podstawienie pewnym i pójść do piekła. Mogą być
chrześcijanie, którzy szczerze kochają Pana, ale ich serce nachodzą wątpliwości
są słabi w sumienu, ale znają Chrystusa i są odrodzeni. Ale są też wierzący,
którzy mają fałszywą pewność wynikającą gorliwości religijnej, sakramentów,
deklaracji, ale nie mają uczynków. Jednak Pan Jezus zna tych, którzy są
naprawdę wierzący 2 Tymoteusza 2,19 .
Ale
powinniśmy dążyć do tego, by być pewnymi swojego związku z Chrystusem, Bóg chce
utwierdzać swoje dzieci w prawdzie. Biblia nas zachęca do upewniania się i
potwierdzania naszej wiary Rzymian 8,1;
1 Jana 5,13.
3,21-22
Co Jan ma na myśli mówiąc, że jeśli nas
serce nie oskarża to możemy śmiało stanąć przed Bogiem i otrzymamy od niego to,
o co prosimy?
Jan
mówi o tym, że powinniśmy do Boga zbliżać się z ufną odwagą w Chrystusie (Heb 4,16). Jednak gdy serce nas oskarża,
to ciężko nam modlić się z wiarą i mieć ufność, że to, o co się modlimy Bóg nam
da. To jest problem wielu chrześcijan, nie są pewni swojej relacji z Chrystusem
i nie modlą się z pełną ufności wiarą. Modlą z wieloma wątpliwościami, a wtedy
ich modlitwy są niewysłuchiwane o czym mówi Jakub Jak 1,5-7.
Ale gdy odsuwamy naszą niepewność, nasze
wątpliwości przez wzajemną miłość i praktyczne uczynki wiary, to wzrasta nasza
ufność do Boga i wtedy śmiało przed nim stajemy i z wiarą go prosimy, a On na
taką modlitwę wiary odpowiada.
Widzimy więc, że przez praktyczną miłość
jedni ku drugim nasze modlitwy są skuteczniejsze.
Słowa
te są dokładnym powtórzeniem tego co powiedział Pan Jezus podczas ostatniej
wieczerzy do uczniów Jana 15,7.
Chrześcijanie, którzy nie okazują praktycznej miłości lub nie starają się jej okazywać, albo nie są chrześcijanami, a jeśli są, to duchowo są ubodzy i często chwiejni. Miłość właśnie do bliźniego jest posłuszeństwem Bogu, wypełnianiem Jego przykazań. Może być ona w życiu chrześcijanina mniejsza lub większa, ale bez niej nie można być chrześcijaninem Rzymian 13,8-10; Mateusza 22,37-40.
Podsumowując
chrześcijanie okazują sobie praktyczną miłość. Miłość ta objawia się przez pomaganie sobie wzajemnie w wielu aspektach życia. Gdy jest ta praktyka miłości, to upewniamy się, że rzeczywiście nasz związek z Chrystusem jest prawdziwy. Gdy kochamy to nabieramy pewności, że rzeczywiście zostaliśmy zbawieni, a gdy nabieramy pewności, to nasza wiara wzrasta, a nasze modlitwy są skuteczniejsze, bo są zanoszone w większej ufności przed Boży tron. Tak więc pozostaje tylko powiedzieć, miłujmy się nawzajem, miłujmy jak najwięcej, a to zbliży nas do Chrystusa najmocniej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz