Drodzy
dzisiaj spróbujemy dostrzec różnicę miedzy pustą religijnością, która jest
nacechowana wieloma rytuałami, praktykami, postami i różnymi technikami
umartwiania ciała, ale nie przynosi żadnej ulgi człowiekowi, a prawdziwą
społecznością z Bogiem.
A
drugą rzeczą o której powiemy to że, ewangelia niesie ze sobą nowość i świeżość
oraz wolność od przepisów i nakazów, Starego Testamentu. Więcej skupie się na
tym, że ewangelia nie tyle wymaga od chrześcijan przestrzegania jakiś
konkretnych literalnych praw jak ma to
miejsce w wielu religiach. Ale ewangelia sprawia, że chrześcijanie w Chrystusie
mają cudowny zakon wolności.
Mamy
w naszym fragmencie sytuacje, że przychodzą do Chrystusa uczniowie Jana i faryzeusze jak pisze Łukasz i mają pytania
dotyczące zachowania uczniów Chrystusa. Widać, że w ich pytaniu jest pewna doza
pretensji. Dlaczego twoi uczniowie nie poszczą tak jak my to czynimy i
faryzeusze? Faryzeusze w tamtym czasie byli jednym z najważniejszych stronnictw
religijnych. Dzisiaj byśmy powiedzieli największa denominacja religijna, która
dyktuje sposób wyrażania pobożności.
Według
tych grup uczniowie Chrystusa i sam Chrystus prowadzili bardzo frywolne, lekkie
mało ograniczone życie. Istniało takie przekonanie i istnieje do dzisiaj, że Boży
człowiek swoją pobożność wyraża przez surowe praktyki religijne, czym bardziej surowe tym bardziej pobożny.
Skoro nie pościli tak często jak inni
(faryzeusz pościł przynajmniej dwa razy w tygodniu chociaż prawo nakazywało tylko
raz) nie zachowywali w ścisły sposób sabatu, nie obmywali rąk przy jedzeniu co
było w tamtym czasie w zwyczaju, to Bóg nie może być z nimi. Taka swoboda jaką
mieli uczniowie Chrystusa według współczesnych mu religijnych ludzi odbierała
powagę „prawdziwej religii”. Ale Chrystus wyjaśnia, że wszelkie praktyki
duchowe dla chrześcijanina nie mają wynikać z samego obowiązku, tradycji,
przywiązania do nich czy wyuczenia. Ale chrześcijanin zawsze powinien wiedzieć,
dlaczego coś robi i po co coś robi.
Jeśli pości to ma to wynikać z prawdziwej potrzeby, a nie odgórnego nakazu.
Jeśli chodzi do kościoła, na społeczności to niech tam uczęszcza z otwartym sercem, by słuchać Słowa
Bożego, a nie z wyuczonej tradycji. Jeśli się modli niech to będzie świadome,
do Kogo się zwraca i z czym się zwraca.
Jezus mówi, że w życiu jego uczniów również przyjdzie czas na post i smutek,
ale teraz nie ma potrzeby tego czynić, bo oblubienic jest z nimi, bo Chrystus
jeszcze nie umarł. I w tej chwili
uczniowie Chrystusa powinni się radować.
Myślę,
że wolność w Chrystusie jaką mamy przez ewangelię jest czymś niezwykle
wspaniałym. Mówił już o tym apostoł
Paweł w słowach A Pan jest Duchem; gdzie
zaś Duch Pański, tam wolność 2 Koryntian 3:17 . Mówił także o tym, że ludzie nie odrodzeni
z Ducha Świętego nie znający Boga, nie rozumieją tej wolności nie rozumieją, że
prawdziwe uwielbienie Boga nie polega na jakiś rytuałach, religijnej minie, odprawianiu
czegoś, medytacjach, postach, składaniu ofiar itp.. rzeczy. Nie polega na tym, że mamy post w piątek, różaniec we
wtorek, grupę biblijną w czwartek i ktoś widząc to, mówi o ci są prawdziwie
pobożni. Nie, prawdziwe uwielbienie Boga polega na tym, że oddajemy cześć Bogu w duchu i w prawdzie.
Jezus w wyraźny sposób komunikował to
samarytance, gdy ona mówiła o religijnym życiu, że jej ojcowie na tej
górze oddawali cześć Bogu, a żydzi mówili że w Jerozolimie należy to czynić.
Ona mówiła o miejscach, przepisach,
zasadach. A Jezus mówił o wewnętrznej duchowej, prawdziwej społeczności z
Bogiem opartej na relacji przez wiatę w Chrystusa. Spytajcie się ludzi jak
należy uwielbiać Boga, a zobaczycie, że zaczną wam mówić o przepisach rytuałach
i religijnych zachowaniach. Słowo Boże mówi:
Jan 4:24
Bóg jest duchem, a ci, którzy mu cześć oddają, winni mu ją oddawać w
duchu i w prawdzie. Czyli chodzi o
to, że należy uwielbiać Boga zgodnie z Jego Słowem zapisanym w Biblii, to jest
ta prawda. Zawsze mówię, że Bóg nie przyjmie innej czci jak tylko tą, którą
ustanowił. Tak więc nie możemy sobie wymyślać jak chcemy czcić Boga i teraz
będziemy tak czynić jak uważamy. Mamy czcić Go w taki sposób jak On sam chce. A
chce byśmy ściśle trzymali się tego co jest napisane. Mamy też czynić to z
odpowiednim nastawieniem i szczerymi motywacjami „będziesz miłował Boga z całego
serca z całej duszy i z całej siły”. I ta cześć nie jest oddawana przez posługę
religijną, ale czcimy Boga w naszym
sercu. Pusta religijność polega na tym, że sprowadzamy Boga do osoby,
która jest zależna od naszej posługi, od
naszych działań, od naszych rytuałów i ich potrzebuje. A przecież to nie On
potrzebuje nas, ale my potrzebujemy Jego. On jest stwórcą i dał życie
wszelkiemu stworzeniu jest źródłem od którego pochodzi wszystko.
Apostoł
Paweł w Dziejach apostolskich powiedział o tym w ten sposób:
Dzieje
Apostolskie 17:24 Bóg, który stworzył
świat i wszystko, co na nim, Ten, będąc Panem nieba i ziemi, nie mieszka w
świątyniach ręką zbudowanych
25
Ani też nie służy mu się rękami ludzkimi, jak gdyby czego potrzebował,
gdyż sam daje wszystkim życie i tchnienie, i wszystko.
Pusta
religijność oparta nawet o najsurowsze przepisy nigdy nie usatysfakcjonuje
Boga, bo Bóg tego nie potrzebuje. Bóg chce byśmy prowadzili nasze
chrześcijańskie życie nie w oparciu o rytuały i ceremonie, ale o żywy związek z
Nim samym. I z tego związku ma wynikać nasza czystość, radość, gorliwość i
oddanie Bogu. Posłużę się przykładem życia małżeńskiego. Wyobraźmy sobie męża,
który stara się spełniać wszystkie formalne obowiązki wobec swojej żony. Dba o
jej utrzymanie, zawozi ją do lekarza gdy jest chora, dba o dom i życie
rodzinne, ale w trakcie trwania tego małżeństwa nigdy nie okazał żadnych
ciepłych uczuć w stosunku do niej. Nigdy nie powiedział że ją kocha i nigdy nie
dał jej tego odczuć. Chociaż nigdy jej nie obrażał, to zawsze odnosił się do
niej chłodno, chociaż nigdy niczego nie
zaniedbał, to zawsze było widać, że czyni to z poczucia obowiązku, a nie z
miłości. I podobnie wygląda religijne życie. Z jednej strony tworzy jakiś obraz
pobożności, ale gdy przyjrzymy się bliżej zobaczymy, że to wszystko jest puste bez
radości, bez miłości i nie ma w sobie ognia, który daje ewangelia, nie ma w sobie życia. Zobaczymy, że religijni
ludzie nie znajdują w ogóle pokoju i odpocznienia w tych tradycjach, przepisach
i rytuałach. Chociaż je mnożą i dodają do nich kolejne mając nadzieje na
większe uświęcenie ceremonii i wzniosłość życia religijnego, to jednak nic przez to
nie zyskują. To właśnie Jezus przekazuje uczniom Jana i
Faryzeuszom, którzy pytają dlaczego my
prowadzimy takie surowe religijne życie i nie mielibyśmy mieć społeczności z
Bogiem. A ty i twoi uczniowie tak nie
robicie i twierdzicie, że jesteście blisko Boga. Upadek w grzech spowodował, że
człowiek pragnie religii, Bóg natomiast wzywa nas do społeczności.
W książce „Sundar Singh: Ślady stóp w
Himalajach” młody nawrócony Hindus
Sundar spotyka Sadhu - hinduskiego wędrownego ascetę, żyjącego ściśle według
zasad swojej religii. Spotyka go w niecodziennej sytuacji, gdy siedzi w upalny
dzień między czterema dużymi ogniskami. Dowiaduje się, że ten religijny
człowiek nie tylko to czyni, ale np. zimą stoi do pasa godzinami w lodowatej
wodzie. Sundar pyta się go, co on robi? On odpowiada, że ćwiczy i umartwia
swoje ciało. Więc chrześcijanin zadaje mu pytanie, czy udało mu się, to już
uczynić? Czy udało mu się coś w ten
sposób osiągnąć, poznać Boga? „Nie”, odpowiada. „Nie mam nadziei, że
kiedykolwiek mi się to uda” mówi. Wtedy
Sundar odpowiada, że Bóg oferuje życie w wolności od grzechów nie poprzez
surowe ceremonie, ale poprzez wiarę w Chrystusa. Czy ty to wiesz, że Bóg
oferuje życie i społeczność ze sobą nie poprzez ceremonie i praktyki religijne,
ale poprzez wiarę w Jezusa Chrystusa? Nie przez sakramenty, posty, długie
modlitwy, surowe ascetyczne życie, ceremonie, święta itp.. ale przez wiarę w Jezusa Chrystusa. Czy masz z Bogiem
społeczność w duchu i w prawdzie z której wypływa jeśli trzeba post, z której
wypływa modlitwa, słuchanie słowa Bożego, ewangelizacja i inne aktywności. Bóg
miał żal i pretensje już do Izraela, że skupili się na życiu religijnym, ale nie
kochali Boga.
Izajasza 1:13 Nie składajcie już ofiary daremnej, kadzenie,
nowie i sabaty mi obrzydły, zwoływanie uroczystych zebrań - nie mogę ścierpieć
świąt i uroczystości.
14
Waszych nowiów i świąt nienawidzi moja dusza, stały mi się ciężarem,
zmęczyłem się znosząc je.
15
A gdy wyciągacie swoje ręce, zakrywam moje oczy przed wami, choćbyście
pomnożyli wasze modlitwy, nie wysłucham was, bo na waszych rękach pełno krwi.
16
Obmyjcie się, oczyśćcie się, usuńcie wasze złe uczynki sprzed moich
oczu, przestańcie źle czynić!
17
Uczcie się dobrze czynić, przestrzegajcie prawa, brońcie pokrzywdzonego,
wymierzajcie sprawiedliwość sierocie, wstawiajcie się za wdową!
Na
innym miejscu Bóg mówi
Izajasza 29:13 I rzekł Pan: Ponieważ ten lud zbliża się do
mnie swoimi ustami i czci mnie swoimi wargami, a jego serce jest daleko ode
mnie, tak że ich bojaźń przede mną jest wyuczonym przepisem ludzkim,
Bóg
nie chce by nasza pobożność była wyuczonym przepisem ludzkim, ale pragnie by w społeczność
z Nim był zaangażowany nasz umysł i
serce. Bóg chce byśmy miłowali Go z całej duszy, siły i mocy.
Lud
ten czci mnie tylko wargami mówi do Izraela. Co to znaczy czcić Boga tylko
wargami? To znaczy pośpiewać trochę, pomodlić się, powiedzieć Boże jak ja cię
kocham i prowadzić nadal pogańskie grzeszne życie. Oszukujemy wtedy samych
siebie myśląc, że Bóg się tym zadowoli.
Formalne
życie religijne zawsze prowadzi do legalizmu, niewłaściwego postrzegania Boga,
przeświadczenia że jesteśmy lepsi niż inni. Należy też podkreślić, że Pan Jezus nie sprzeciwił się tutaj
ćwiczeniom duchowym jak post. Wprost
przeciwnie czytamy w biblii, że mężowie
Boży często pościli i modlili się. Pan Jezus przestrzega nas by duchowe
ćwiczenia nie stały się dla nas czystą formalnością, przykrym obowiązkiem bez
kontaktu z Bogiem. On mówi, w Mat 9,15, że jak przyjdzie czas gdy oblubieniec
zostanie zabrany, gdy On zostanie wydany na śmierć i przyjdą dni smutku, próby,
trudności wtedy będą pościć. Gdy przychodzi odpowiedni czas powinniśmy pościć.
Bóg dał nam post jako narzędzie walki duchowej z której powinniśmy korzystać w
odpowiedniej porze. Gdy czytamy Biblię zawsze widzimy, że z tego narzędzia
korzystano w szczególnie trudnym czasie gdy były dni pokuty, oczyszczenia, gdy
były problemy, ważne decyzje do podjęcia wtedy Boży mężowie pościli. Musimy
sobie powiedzieć, że grzech jest podstępny, że zwodnicze jest serce człowieka,
że diabeł stara się by nawet dobre dyscypliny życia duchowego stały się w
naszym życiu czystą formalnością. Nie pozwólmy na to, rozmyślaj nad tym co
robisz ze swoim życiem duchowym i po co to robisz.
Druga
zaś rzecz znajduje się od 16 wersetu do 17. Pan Jezus podaje w tym fragmencie
dwa porównania, które mają za zadanie zobrazować nam różnice między starym
przymierzem zawartym z Mojżeszem na górze Synaj, a nowym zawartym we krwi
Jezusa. Jezus mówi, że nadchodzi nowe i nowe nie może być wymieszane ze starym.
Stare w tych porównaniach to Judaizm jego obrzędy i sprawiedliwość jaką daje
prawo. Nowe to Chrystus i chrześcijaństwo. Nie przyszywa się do starego ubrania
łaty z nowego, bo dziura stanie się większa. Stare przymierze było dobre i
spełniało swoją rolę do powrotu Chrystusa. Jego zadaniem było wskazywanie na
lepszą i doskonalszą sprawiedliwość nie
przez uczynki zakonu, ale przez wiarę w Jezusa. W ten sposób prawo Starego
Testamentu spełniało rolę przewodnika,
który wziął nas za ręce i poprowadził do Chrystusa, Teraz gdy przyszedł
Chrystus stare spełniło swoją rolę i zostało zastąpione przez nowe. W liście do
hebrajczyków czytamy:
Hebrajczykow 7:18 A przeto poprzednie przykazanie zostaje
usunięte z powodu jego słabości i nieużyteczności,
19
Gdyż zakon nie przywiódł niczego do doskonałości, z drugiej zaś strony
wzbudzona zostaje lepsza nadzieja, przez którą zbliżamy się do Boga.
Hebrajczykow 7:11 Gdyby zaś doskonałość była osiągalna przez
kapłaństwo lewickie, a wszak w oparciu o nie otrzymał lud zakon, to jaka
jeszcze była potrzeba ustanawiać innego kapłana według porządku Melchisedeka,
zamiast pozostać przy porządku Aarona?
12
Skoro bowiem zmienia się kapłaństwo, musi też nastąpić zmiana zakonu.
Jezus
wyraża to również przez obraz wlewania młodego
wina do starych bukłaków. Gdy młode wino wlewane jest do starych
bukłaków ze skóry to bukłaki pękają.
Młode wino zawsze jeszcze trochę fermentuje, ale stary bukłak już się nie
rozciąga i w końcu gazy fermentacyjne go rozsadzają. Młode wino musi być
wlewane do nowych bukłaków by zachowało się jedno i drugie. Ewangelia jest tym
młodym winem i rządzi się nowymi prawami. Stare tradycje żydowskie i formy
życia religijnego usztywniły się i stały się skamieniałe. Młode wino nowego
życia od Chrystusa nie może poddać się tym starym przepisom. Nie chodzi o to,
że ewangelia uwalnia nas od wszelkiej dyscypliny, ale życie ewangelii jest
bardziej giętkie dopasowane do nowego przymierza, przymierza łaski, która
okazuje się o wiele silniejsza niż prawo.
Co
to dla nas oznacza?
Przede
wszystkim oznacza, że w przymierzu łaski nie możemy zawracać do uzyskania
usprawiedliwienia czy uświęcenia przez dawne rytualne przepisy ceremonialne czy
żywnościowe. Dobra nowina o Chrystusie i Jego zbawczej śmierci na krzyżu
całkowicie wystarczy, by przywieść nas do Boga, by przykryć nasze grzechy, by wprowadzić nas do nieba. Nie ma potrzeby i
nie wolno nic do tego dodawać. I nie
możemy nic z tego ujmować.
Galacjan 1:9 Jak powiedzieliśmy przedtem, tak i teraz
znowu mówię: Jeśli wam ktoś zwiastuje ewangelię odmienną od tej, którą
przyjęliście, niech będzie przeklęty!
Jest
to Boże dzieło całkowicie zakończone. Jezus
powiedział na krzyżu „wykonało się” Jana
19,30. Z jakiś powodów wciąż widzimy, że ludzie uważający się za
chrześcijan chcą poprawiać i udoskonalać dzieło Chrystusa. W kościele
katolickim wrócono do starego przymierza przez ołtarz, przez składaną bezkrwawą
ofiarę, przez miejsce najświętsze jakim jest tabernakulum, przez kapłaństwo i
wiele innych rzeczy. Inni znowu powstrzymują się od pokarmów, wieprzowiny, przestrzegają
literalny sabat i inne święta jako warunki zbawienia. Tak jak kiedyś, tak i
dzisiaj ciężko wielu uwierzyć i zaakceptować, że stare przeminęło i przyszło
nowe. Ciężko uwierzyć że Bóg usprawiedliwia grzesznika nie z powodu tego co
robi ten człowiek, ale z powodu tego co zrobił Chrystus.
Inną
formą zastosowania zasady Jezusa jest pewne otwarcie na nowe rzeczy. Świat się
zmienia i kościół również powinien się
zmieniać. Rdzeń i przesłanie ewangelii zawsze powinno być takie samo, ale wciąż
musimy poszukiwać nowej formy przekazu. Nie możemy być zamknięci i ograniczeni
np. do jednej metody zwiastowania
ewangelii czy jednego przekładu biblii.
Ostatnio
spotkałem się z denominacją która uważa,
że stary przekład biblii Gdańskiej jest jedynym natchnionym przez Boga.
Występuje już tam archaiczny język, a wiele słów wyszło z użycia. Ale oni
uważają, że nie należy tego zmieniać, bo
zmienimy słowo Boże. To jest
przykład źle pojmowanego konserwatyzmu. Mamy dbać o doktrynę, o treść
przeslania, ale musimy uczyć się przekazywać ją w nowy jasny sposób, nowym
językiem i nowymi środkami przekazu np. przez Internet, telewizje czy inne
formy. Wiele metod pod wpływem zmiany kultury i czasów wychodzi z użycia i niekiedy
stają się nawet przeszkodą w jasnym komunikowaniu ewangelii. Dlatego kościół
Chrystusa nigdy nie powinien być zamknięty na nowe pomysły i nowe metody. To
nie znaczy, że mamy przyjmować wszystko co nowe, ale mamy oceniać i korzystać z
tego co dobre.
Drodzy
przywiązujemy się do różnych form, kroju, i rytu, które to pierwotnie mają nam pomagać,
ale z czasem mogą się stać dla nas pułapką, lub przeszkodą w zbliżaniu
się do Boga. To może być forma nabożeństwa, czy elementy nabożeństwa (przykłady
nabożeństw w krajach muzułmańskich) to może być charakter i sposób modlitwy,
współczesne narzędzia pomocnicze na nabożeństwie takie jak projektor, czasami
przeszkodą staje się sam budynek gdy trzymamy się go niczym kotwicy, nagłośnienie itp. rzeczy. Po prostu czasami
stare wychodzi z użycia i należy je zmienić. Wbrew pozorom
dla wielu z nas mogą to być rzeczy
tak ważne, że ciężko nam się skupić na
treści gdy zmieni się forma. Niektórzy zielonoświątkowcy będąc na nabożeństwie
baptystycznym mogą dojść do wniosku, że u baptystów nie ma ducha bo pieśni są zbyt mało entuzjastyczne,
bo modlitwa jest zbyt spokojna, bo w nabożeństwie jest mało miejsca na
spontaniczność i kreatywność. Znowu Baptysta idąc na nabożeństwo
zielonoświątkowe może uważać, że tamta forma jest zbyt frywolna i nie do
przyjęcia i Bóg, by się pod tym nie podpisał. Trzeba zachować pewien dystans do
formy i prosić Boga o mądrość, by umieć odróżnić kiedy forma przysłania nam treść.
Drodzy
czasami smakuje tak mocno stare, że nie chcemy nowego. Wiele osób uważało, że
komputer się nigdy nie przyjmie, a teraz trudno sobie wyobrazić wiele zajęć bez
tego urządzenia. Czasami z powodu, źle rozumianego konserwatyzmu w ogóle nie
chcemy spróbować czegoś nowego, chociaż nowe może być lepsze.
Konserwatyzm
na tendencje mówić stare jest lepsze, bo jest stare i sprawdzone. Nowe jest
podejrzane dlatego, że jest nowe. Tak więc czasami trzeba coś zmienić coś
poprawić z czegoś zrezygnować, zacząć coś robić w zupełnie nowy sposób i nie
bać się tego.
Podsumowując
1.
Po pierwsze, religijne
surowe życie nie musi świadczyć o pobożności. Często okazuje legalizmem pod
którym kryje się grzech. Społeczność z Bogiem przynosi radość i wolność od
martwych legalistycznych przepisów.
Człowiek chce religii Bóg oczekuje prawdziwej i szczerej wiary wyrażonej
w posłuszeństwie, a nie w martwych ceremoniach.
2.
Po drugie dzieło Chrystusa zostało całkowicie
zakończone. Jedynie co możemy zrobić to je przyjąć, a ono przynosi
przebaczenie, uwolnienie i nowe życie. Musimy dbać o czystość tego przesłania
przez które mamy wolność, by nie dać się na nowo podbić w niewolę. Kto
zwiastuje inną ewangelię niż zbawienie wyłącznie z łaski przez wiarę niech
będzie przeklęty.
3.
Po trzecie nie
bójmy się nowych rzeczy, nowych metod i nowych wyzwań. Mamy być konserwatywni w
doktrynie, ale liberalni w formie. Amen
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz