12.07.2015

Przypowieść o siewcy Ew. Mateusza 13,3 – 9 ; 18 – 23


Drodzy dzisiejszego ranka rozważymy jedną z najbardziej znanych przypowieści biblijnych, przypowieść o siewcy. Przypowieść ta występuje we wszystkich ewangeliach synoptycznych tzn. w Ew. Mateusza, Ew. Marka 4,1-9;13-20 i w Ew Łukasza 8,4-8;11-15.
Jak czytamy w 3 wierszu Jezus nauczał lud w przypowieściach i wiemy z Ewangelii, że czynił to wielokrotnie. Myślę że nie przesadzę kiedy powiem, że Pan Jezus był absolutnym mistrzem w dobieraniu przykładów. Czerpał je z tego co go otaczało, z przyrody, codziennej pracy, domowych obowiązków. Istotne było to, by ludzie rozumieli język którym do nich przemawiał, a przykłady były na tyle znane że mogli się z nimi utożsamić. Pan Jezus raczej nie używał przykładów, które były dla ludzi odległe i nie zrozumiałe. Pamiętam jak uczyliśmy się na homiletyce używać przykłady do kazań i homiletyk przedstawił pewnego człowieka, misjonarza, który przyjechał do obcej mu kultury i używał przykładu strzelania do kaczek jako „strzału ewangelii w serce” problem jednak polegał na tym, że w tej kulturze miało kto posiadał broń i nikt nie polował na kaczki, przykład dla słuchaczy był bardzo odległy więc nie zrozumieli go. Jezus jednak tak nie czynił, korzystał z tego co otaczało ludzi tu i teraz, był absolutnym wzorcem. Wziął zwykłe codzienne dobrze znane wszystkim wydarzenie i zastosował je do prawd duchowych. Definicja biblijnego podobieństwa może brzmieć w ten sposób „ziemska, zwykła bliska  nam historia o niebiańskim znaczeniu”
Również i obraz naszej dzisiejszej przypowieści był dobrze znany współczesnym Jezusowi. Może nawet w tym czasie gdy Jezus przemawiał niedaleko jakiś siewca rozsiewał ziarno na pole. Siew ziarna w tamtym czasie wyglądał inaczej niż dzisiaj. Nie czyniono tego za pomocą zaawansowanych siewników, ale zazwyczaj siewca miał coś w rodzaju płachty lub torby przewieszonej przez ramię do której sięgał ręką i nabierał ziarna rozsiewając go. Gdy w ten sposób rozsiewał ziarno wiadome było, że ziarna upadały w różnych miejscach. Dzisiaj dzięki zaawansowanym siewnikom mamy niemalże 100 % pewność że ziarno powędruje tam gdzie ustawimy lejek siewnika, ale wtedy siew metodą rozsypywania powodował, że wiatr i siła wyrzutu kierowała ziarno w różne miejsca. Czasami na drogę, skałę, między ciernie lub właśnie na przygotowaną glebę. Dokładnie jeszcze pamiętam, gdy mój dziadek, a później mój ojciec rozsiewali w ten sposób ziarno, również i mi zdarzyło się kilka razy. Teraz gdy omawiamy tą przypowieść mam tego siewce, przed oczami. On wyszedł z zadaniem rozsiana ziarna, którym jest Słowo Boże.
 Pierwszym  miejscem wspomnianym przez Jezusa jest droga. Ale jaki siewca sieje ziarno na drogę? Chyba tylko taki, który nie zna się na sianiu ziarna. Czytając tą przypowieść zaraz myślimy o typowej drodze jakich wiele wokół nas po której jeżdżą konie i wozy, dzisiaj byśmy powiedzieli samochody. Ale tutaj Jezus mówi o ścieżce po której w czasach Jezusa chodzili ludzie i wydeptywali je w polu. Dzięki takim ścieżką skracali sobie drogę jak np. Jezus z uczniami w 12,1 rozdz. Mat. Gdy przez taką ścieżkę na polu przechodziło wiele osób ziemia stawała się twarda i udeptana jak beton. Ewangelista Łukasz dodaje, że ziarno które padło na taką ścieżkę zostaje również zdeptane (Łuk 8,5). W suchym klimacie jaki panuje w Izraelu upadek ziarna na taką ścieżkę był równoznaczny z tym, że ziarno nie zakiełkuje, nie wzrośnie, a w końcu nie wyda również owocu. Przez jakiś czas takie ziarno leżało na ścieżce, aż do momentu gdy przyleciały ptaki i zjadły. Ptaki dla rolnika siejącego ziarno,  to  nic miłego. Pamiętam, że wiele razy przepędzaliśmy gołębie z pola tuż po zasiewach, które przylatywały stadami i wydziobywały ziarna. Tam gdzie gołębie wydziobały zasiew, nic nie urosło.
Druga zaś gleba na które padło ziarno to również nie jest najlepsze miejsce dla wzrostu nasienia. Jest to gleba płytka, w Palestynie ziemia jest kamienista, niektóre miejsca na polu gdzie padało ziarno to wapienne płaskie skały. Ziarno szybko wschodziło, ale z powodu niemożliwości zapuszczenia korzenia i czerpania z niej odpowiednich minerałów i wody szybko usychało. Prawdziwe życie rośliny jest pod ziemią. To co jest na zewnątrz jest wynikiem tego jak silny i mocny jest korzeń danej rośliny. Jeśli korzeń nie ma  dobrej gleby jest słaby, cała roślina będzie słaba. Jeśli korzeń jest silny i mocny roślina będzie okazała i piękna. Szósty wiersz mówi, że roślina usychała gdy słońce wzeszło i spiekło ją. Z powodu słabego korzenia woda do rośliny nie została dostarczona, a słońce piekło i nie trwało długo gdy roślina zmarniała.
Trzecia gleba o której mówił Jezus, to gleba pełna chwastów (w. 7). Ziarno które  tam padło nie miało wielkich szans na wzrost i wydanie owoców. Każdy kto próbował choć raz w życiu zasiać czy zasadzić jakąś roślinę wie, że trzeba glebę oczyścić i uprawić zanim cokolwiek w nią posiejemy. Jeśli nie dopilnujemy tego, szybko zaczną rosnąć chwasty które przeganiają roślinę i przyduszają ją tak, że nie może dalej rosnąć. Chwasty odbierają roślinie słońce wodę, minerały i wszystko co jest potrzebne do wzrostu, tak że w końcu zagłuszają ją zupełnie i owocu nie wydaje. Chwasty rosną szybko i z czasem przykrywają całkowicie dobrą roślinę, tak że po pewnym czasie nic nie widać, po za chwastami.
Ale jest również i dobra gleba (w. 8), to gleba uprawiona przez rolnika, odchwaszczona, żyzna, głęboka. I tam ziarno znajduje odpowiednie warunki do wzrostu.
Teraz Pan Jezus zwraca się do ludzi, by trochę się wysilili i próbowali zrozumieć co do nich powiedział, „kto ma uszy niechaj słucha”. Innymi słowy mówi jak myślicie co znaczy ta przypowieść, czy rozumiecie co do was powiedziałem? Duża część ludzi powie, że rozumie, ale nie odkryje głębi tej przypowieści. Mówiąc że rozumieją będą mieć na myśli rolnika, ziarno, glebę, chwasty i wszystkie te składowe elementy o których mówił wcześniej. Ale On nie wzywa, by rozumieć na czym polega uprawa ziarna. On wzywa by odkryć w tej przypowieści prawdy duchowe. On wzywa by ludzie zaczęli się zastanawiać co ten nauczyciel przez tą historię chce do nas powiedzieć. Mam nadzieje, że i my dzisiaj zastanawiamy się co On chce do nas powiedzieć przez historię o  siewcy!  
Część ludzi, która nie była zainteresowana Królestwem poprzestała na wysłuchaniu pięknej historii o siewcy i nic po za tym. Ale ci którzy pragnęli dowiedzieć się więcej pytali Go i prosili o wyjaśnienie. Wtedy Jezus otwierał przed nimi tą historię tak że mogli ją zrozumieć.

Być siewcą
Czytamy, że wyszedł siewca by siać, kto jest siewcą w tej historii? Pan Jezus tutaj nam tego nie wyjaśnia, ale w innej przypowieści o pszenicy i kąkolu Mat 13,37 czytamy, że siewcą jest Pan Jezus. Pan Jezus jest największym i pierwszym siewcą nauki o zbawieniu jaki kiedykolwiek się pojawił. Nie marnował On żadnej okazji, by głosić o Królestwie Bożym i był niestrudzony w swojej pracy. To było dla niego absolutnym priorytetem, by ludzie mogli słyszeć ewangelie. On rozumiał w doskonały sposób, że od przyjęcia lub odrzucenia ewangelii zależy wszystko. Również uczniowie Jezusa, apostołowie byli siewcami nauki o Jezusie, jego ofiarnej śmierci i zmartwychwstaniu, oni mówili że nie mogą milczeć o tym co widzieli i słyszeli (Dz 4,19-20), ap. Paweł był siewcą, posłuchajcie co powiedział w liście do Rzymian
Rzymian 15:19  Przez moc znaków i cudów oraz przez moc Ducha Świętego, tak iż, począwszy od Jerozolimy i okolicznych krajów aż po Ilirię, rozkrzewiłem ewangelię Chrystusową.
Miano siewcy również przysługuje wszystkim innym, którzy głoszą słowo Boże, dzielą się ewangelią z innymi. Zawsze gdy ja podejmuje się tego zadania i  mam okazje mówić o zbawieniu w Jezusie Chrystusie, mam przed oczami ten obraz, że wyszedł siewca by siać. Mam przed oczami ten obraz, gdy rozmawiam z ludźmi, rozdaje traktaty, książki, czy w jakikolwiek inny sposób podejmuje się siania Ewangelii. Ty również stajesz się siewcą, gdy głosisz ludziom o zbawieniu, siejesz ziarno wieczności by mogło wydać błogosławiony plon.
Ale zwróćmy uwagę jak ważne jest, by ten siewca wyszedł i zaczął siać. Nie Możemy spodziewać się żadnego plonu w postaci nawrócenia ludzi do Chrystusa i ludzie nie mają żadnej nadziei jeśli nie ma siewcy. Nie ma plonów bez siania, rozumie to  każdy początkujący rolnik. Głupotą nawet byłoby oczekiwać na zbiór bez zasiania ziarna, głupotą jest oczekiwać na nawrócenia jeśli nie zwiastujemy Ewangelii.
Ap. Paweł w liście do rzymian powiedział o tym w ten sposób
Rzymian 10:14  Ale jak mają wzywać tego, w którego nie uwierzyli? A jak mają uwierzyć w tego, o którym nie słyszeli? A jak usłyszeć, jeśli nie ma tego, który zwiastuje?
Siewca musi wyjść i ziarno musi zostać posiane, modlę się o to, byśmy rozumieli tą kwestię tak jasno jak to tylko możliwe, jak rozumiał to  Pan Jezus.

Siać właściwe ziarno
Ale siewca musi wyjść z ziarnem, by plon mógł zostać zebrany. Nie może posiać byle czego, ale ma posiać ziarno którym jest Słowo Boże (Łuk 8, 11). Zwróćmy uwagę jak wielkie znaczenie ma, co my głosimy. Jeżeli siewca wyjdzie z czymś innym niż Słowo Boże, to może pozyska jakiś sympatyków, ale nie będzie miał prawdziwych nawróceń. Jeśli chcemy by ludzie naprawdę doświadczali nowego narodzenia, wejścia do Królestwa Bożego, by została odkryta przed nimi Chwała naszego Boga i Pana Jezusa Chrystusa, musi  być zwiastowane Słowo Boże. Ale Słowo Boże to szerokie pojęcie biblia przecież liczy grubo ponad 1000 stron. Co ten siewca ma  zwiastować? Jestem przekonany, że gdy Pan Jezus mówi o zwiastowaniu Słowa Bożego ma  na myśli ewangelię. Cała ta przypowieść o siewcy jest zbudowana w taki sposób, by pokazać nam że do Królestwa Bożego wchodzą tylko ci którzy przyjmą poselstwo od Boga. Ale przez jakie poselstwo wchodzimy do Królestwa Bożego? Jest tylko jedno poselstwo, które może dać ludziom zbawienie, to poselstwo o Panu naszym Jezusie Chrystusie, że przyszedł do nas z nieba, że narodził się jako człowiek, że żył bezgrzesznym życiem, że został ukrzyżowany za nasze grzechy, że zmartwychwstał trzeciego dnia i zasiadł po prawicy tronu Ojca w Niebie i wkrótce przyjdzie znowu z Nieba dokonując powstania z martwych wierzących do życia wiecznego i powstania z martwych niewierzących na sąd. Po prostu mamy głosić poselstwo ewangelii, że Zbawienie jest jedynie przez wiarę w Chrystusa i dzisiaj każdy człowiek może pojednać  się do Bogiem, ufając Panu Jezusowi Chrystusowi, że On na Krzyżu zapłacił wszystkie nasze winy.
Jeśli to głosimy, jeśli takie ziarno siejemy, to jest to ziarno wartościowe w oczach Bożych, wtedy głosimy prawdę. Pamiętacie co powiedział Paweł, jaką naukę on rozkrzewił w Cesarstwie Rzymskim? To była Ewangelia, dobra nowina o Panu naszym Jezusie Chrystusie. Głosząc takie poselstwo, siejemy ziarno, które ma w sobie Boży potencjał i Boże błogosławieństwo, by odrodzić człowieka i wydać plan. Jest to Ziarno do którego Bóg będzie się przyznawał i które będzie wydawało prawdziwe owoce upamiętania.
Z jednej stromy ktoś może powiedzieć, że to nic nowego i są to bardzo proste rzeczy, a z drugiej wciąż mamy tendencje o tym zapominać i zaniedbujemy to co najważniejsze. Wystarczy posłuchać co dzisiaj naucza się w wielu kościołach, na ewangelizacjach. Często  zamiast wartościowego ziarna ewangelii słyszymy politykę, psychologię, głoszenie znaków i cudów, powodzenia w finansach, czy naukę zdrowia dla każdego.
Teraz przechodzimy do ziarna na drodze.
Ziarno na drodze
Sianie ziarna prowadzi nad do gleby. Gleba w przypowieści Pana Jezusa to serce człowieka, do którego wpada Ewangelia. W zależności od tego jak to serce jest przygotowane na poselstwo Ewangelii taki mamy skutek.
Pierwszymi ludźmi są ci którzy są posiani na drodze, pamiętamy że to twarda udeptana ścieżka niczym beton. Jest to obraz zatwardziałego  serca na ewangelię. Obraz człowieka, który słyszy poselstwo o Chrystusie, ale od razu odrzuca je (w. 19).
Uważa, że całe to gadanie o  Jezusie, grzechach, potępieniu w piekle, to strachy na lachy, że to wszystko jest śmieszne, że nowoczesny człowiek już dawno przestał słuchać czegoś takiego, „daj spokój nie żyjemy w średniowieczu” -  powiedzą, ktoś inny powie że „nauka już dawno udowodniała że nie ma Boga” jeszcze inny „a co z innymi religiami, nie możesz być taki nietolerancyjny uważając, że tylko Chrystus daje zbawienie” i wiele innych argumentów, by nie uwierzyć.
Człowiek taki sam na siebie ściąga potępienie, odrzucając jedyne poselstwo, które mogło go zbawić. Gdy odrzuci, zaraz przychodzi diabeł, wydaje się że tylko czeka, by porwać to słowo, przykryć je innymi sprawami, odwrócić od niego uwagę, by nigdy już nie zostało powiązane z wiarą. Szatan porywa Słowo przez upór człowieka, przez umiłowanie grzechu, przez fałszywych nauczycieli, przez przyjemności tego świata, przez lęk i strach przed sąsiadami, rodziną i znajomymi, „co oni wszyscy powiedzą jak pójdę za tym Jezusem „bój się Boga co ludzie powiedzą”. Szatan porywa słowo, przez ludzką dumę, ludzkie ja, ludzkie wątpliwości i ufność wielkim tego świata, autorytetom świata nauki, którzy mówią że Boga nie ma, że to wszystko wymysł człowieka, że ewolucja a nie stworzenie jest odpowiedzią na istnienie świata. W ten właśnie sposób Słowo zostaje z serca wykradzione.
Należy zauważyć, że to nie siewca zmienia  serce, to nie od jego inteligencji i błyskotliwości zależy wzrost ziarna. Siewca ma za zadanie podzielić się właściwym przesłaniem, ale wzrost daje Bóg (1 Kor 3,7).
Osoba jednak do serca której wpada to ziarno odrzuca, nie chce Boga, nie chce Bożego Słowa i nie chce pokutować. W ten sposób ziarno nie może wydać owocu.
Musimy patrzeć na własne serca, by nie były jak ta droga, nie czułe na Boże Słowo o zbawianiu, zamknięte na Zbawiciela i nieskore do upamiętania. Musimy patrzeć na własne serca i nie pozwolić na to, by grzech zatwardził je do tego stopnia, że Boże Słowo nie znajdzie dla siebie miejsca. Diabeł tylko czeka, byś odrzucił ewangelię, a wtedy on może działać.

Płytka wiara
Druga gleba to  grunt skalisty, to serce płytkie, płytka wiara (w. 20-21). To ludzie,  którzy szybko przyjmują naukę o Zbawieniu, radują się nią i mówią: „jakie to poselstwo wspaniałe, szkoda że nie wiedziałem o tym wcześniej”! Wydaje się, że są naprawdę przejęci i naprawdę nawrócili się. Bardzo Cieszą się i są entuzjastyczni, przez jakiś czas będą bardzo gorliwi. Uczęszczają na nabożeństwa, wszystkie spotkania, składają wielkie deklaracje wiary i zapewniają że  są gotowi wielkie rzeczy uczynić dla Pana.
Pamiętam że jako mało doświadczony chrześcijanin byłem przekonany, że ta początkowa euforia i entuzjazm jest wynikiem prawdziwego nawrócenia. Ale Pan Jezus wyjaśnia  nam, że wcale  tak nie musi być (w. 21). Ludzie radują się z różnych powodów np. gdy skończą im się kłopoty i zostaną wybawieni z jakieś opresji, unikną mandatu, zarobią dodatkową sumę pieniędzy, doświadczą jakieś pomocy, oglądają dobry film, czy biorą udział w jakimś koncercie. Po prostu w ten sposób okazujemy emocje, a emocje nie muszą świadczyć o prawdziwym zbawieniu. W czasie swojej służby widziałem już wiele takich emocji, niektóre trwały kilka tygodni inne kilka miesięcy, lub trochę dłuższy czas, ale ostatecznie gdy emocje znikały, kończyło się podążanie za Jezusem.
Pan Jezus dokładnie wyjaśnia nam kiedy następuje koniec płytkiego chrześcijaństwa. Koniec płytkiej wiary następuje, gdy trzeba zapłacić koszty podążania za Jezusem „gdy przychodzi ucisk lub prześladowanie dla słowa wnet się gorszy”.
Takie osoby nigdy nie myślą o tym, że chrześcijaństwo może coś kosztować, stratę reputacji, utratę znajomych ze świata, problemy w pracy, brak awansu czy nawet zwolnienie, a także podziały w rodzinie. W cięższych przypadkach w niektórych rejonach świata chrześcijaństwo kosztuje stratę domu, majętności, a nawet życia. Płytka wiara jednak nie jest w stanie ponosić takich kosztów, więc takie osoby podczas trudności, prześladowań szybko odpadają.
Zwróćcie uwagę na 6 rozdz. Ew Jana kiedy Jezus nakarmił wielotysięczny tłum. Mogło tam być grubo ponad 10000 tys. ludzi. Słowo Boże mówi 5000 tys. mężczyzn oprócz kobiet i dzieci.
Wszyscy cieszyli się, że mogli otrzymać jedzenie za darmo, byli zadziwieni cudami które Jezus czynił, chcieli obwołać go Królem.
Następnego dnia znowu przyszli, ale nie po to żeby stać się naprawdę Jego uczniami. Jezus powiedział że przyszli, bo wcześniej dał im chleb, nasycili się i było fajnie. Teraz mieli nadzieje otrzymać jedzie kolejny raz. Jezus jednak zaczął nauczać o chlebie żywota i konieczności wiary i Niego. Jak tylko przedstawił naukę o kosztach zaraz wielu uczniów zawróciło i już z nim nie chodziło. Nie bądźmy zaskoczeni kiedy będziesz świadkiem takiej właśnie wiary, nie bądź wtedy zniechęcony,  zrezygnowany, wszak Pan Jezus wcześniej nam mówi, że takie sytuacje będą miały miejsce.
Dbaj o swoją wiarę, by nie była wiarą płytka, powierzchowną, wiarą która wnet się gorszy z powodu trudności i prześladowań. Bądźmy również gotowi ponieść koszty naszego podążania za Jezusem On powiedział: „Kto idzie za mną, a nie niesie Krzyża swego nie jest  mnie godzien” (Mat 10,38)

Wiara w cierniach
Trzecią glebą gdzie wpadło ziarno jest miejsce pełne zielska. Gleba z cierniami, to serce rozdwojone, człowiek o rozdwojonej duszy jak pisze Jakub (Jak 1,8). Z jednej strony pragnie podążać za Jezusem, ale z drugiej pragnie również żyć ze światem. To serce które chce dzielić miłość do Pana Jezusa z miłością do pieniędzy, przyjemności, rozkoszy grzechu i nie chce tego wszystkiego porzucić. To nie koniecznie musi być człowiek bogaty, to raczej ktoś jak powiedział Jezus kto goni za ułudą bogactwa, To ktoś kto zamiast skupić się całym sercem na Słowie Pana Jezusa, pragnie podążać za tym co świat ma do zaoferowania. Najbardziej zajmuje go zarabianie pieniędzy, opowiadanie o tym co może za nie zrealizować, kim może się stać i gdzie może pojechać. Ale stając się przyjacielem świata, stajemy się nieprzyjaciółmi Boga (Jak 4,4), miłość do świata to wrogość wobec Boga. Nie chodzi o to, żeby teraz żyć jak pustelnik, wyizolować się, ale chodzi o to, by świat i rzeczy tego świata nigdy nie były dla nas celem, nigdy nie stały się naszym bogiem,  któremu zaczniemy służyć. Bóg zazdrośnie pragnie,  by twój duch Jego wielbił, Jego uczynił swoim Bogiem, bo stworzył cię dla  siebie i do Niego należymy.
Tak więc zobaczmy, że nasze serce musi być przygotowane do wzrostu ziarna, którym jest Słowo Boże, musi być oczyszczone, a grzech musi być z niego wyrwany, by Ewangelia w nim mogła bez przeszkód rozwijać się i wydać owoce.
Jeśli pozwalamy na to, by grzech wzrastał w naszym  sercu, nie dbamy o Jego czystość i nie pielęgnujemy Słowa, to wtedy grzech ściąga nas w dół. Powoduje, że nie wzrastamy w Chrystusie i nie rozwijamy się. Ostatecznie te wszystkie ciernie, miłość do grzechu, niemoralności, nieprawości i bogactwa powodują, że Słowo owocu nie wydaje.
Drodzy dbajmy o to, by wyrywać z naszego serca wszystkie chwasty duchowe, które tam rosną, złość, nienawiść, niemoralność, złe myśli, nieprzebaczenie. Dbajmy o to, by porzucać nasze grzechy,  odwracać się od nich i oczyszczać się przez wyznanie naszych nieprawości Panu. Jedynie on jest w mocy przemienić  nasze serca i sprawić, że będą one pragnęły Boga żywego, a nie grzechu.
Wiara wydająca owoce
Jest również i ostatnia gleba, to gleba dobra, żyzna, uprawiona (w. 23). Glebą tą jest serce, które słucha Ewangelii i rozumie ją. Podąża w posłuszeństwie za Słowem Bożym i wydaje owoce. Serce żyzne, to serce przeorane przez Boga, to serce przygotowane, to serce oczyszczone z chwastów, to człowiek który się naprawdę upamiętał. Gdy tylko usłyszy ewangelię jest gotowy zapłacić za nią każdą cenę i pójść za Chrystusem. To człowiek który nie ogląda się za siebie już nie chce wracać do tego świata, bo rozumie z jakiego bagna Bóg go wyrwał. Rozumie, że dotychczas żył w ciemności zaślepiony swoimi grzechami w duchowej niewoli posłuszny światu i diabłu. Ale teraz został  przeniesiony do Królestwa Bożego syna, rozumie też jaką wielką cenę Boży syn zapłacił za jego wybawienie i jest w pełni świadomy ogromu błogosławieństw jakie w Chrystusie zostały mu darowane.
Nie każdy jednak nawrócony chrześcijanin wydaje te same owoce. Pan Jezus powiedział, że jeden stokrotny, jeden sześćdziesięciokrotny, a inny trzydziestokrotny. Ale każdy chrześcijanin jest chrześcijaninem owocującym w zależności od tego jaka to jest gleba, jakie to jest serce i ile dał mu Bóg.
Co jest tym owocem? Ten owoc to przemienione życie na chwałę Boga. List do Hebrajczyków mówi, że przynosimy Bogu owoc w postaci uwielbienia warg chwalących jego imię (Hebr 13,5). Chwalimy Boga, żyjemy po to, by uwielbiać Boga, oddawać mu chwałę, śpiewać Mu i wywyższać Go. Żyjemy po to, by ogłaszać Jego wspaniałość jego  majestat i Jego wielkość. Nasz Bóg godny jest chwały, czci, uwielbienia i chce być wywyższony. Jest to również owoc sprawiedliwości, owoc Ducha, miłość radość, pokój, wstrzemięźliwość, łagodność, dobroć wierność, cierpliwość (Gal 5,22-23).
Teraz spróbujmy podsumować.
Wspaniała przypowieść o siewcy, niezwykle głęboka, dająca nam wgląd w serce człowieka. Pokazująca nam, że kwestia nawrócenia to kwestia gleby. W zależności od tego jaka jest gleba takie są owoce. Jeśli gleba jest twarda, serce zatwardziałe, to nic nie wyrośnie. Jeśli gleba jest płytka, serce nie gotowe ponosić kosztów, to Słowo szybko uschnie. Jeśli gleba jest pełna chwastów, to Słowo zostanie zduszone. Jeśli gleba jest dobra, oczyszczona, zaorana, to wyda owoc.
Jest specjalny instytut do badania wartości gleby. Możesz wziąć próbkę swojej ziemi ze swojej działki i powiedzą ci tam, co to jest za ziemia. Jakie rośliny możesz na niej sadzić i jakiego oczekiwać plonu. Powiedzą ci jakie minerały i witaminy ta ziemia zawiera i czym się charakteryzuje i jak można ją użyźnić.
Ale jak zbadać glebę którą jest ludzkie serce? Pan Jezus powiedział nam, że jedynym sposobem, by ocenić glebę naszego serca jest owoc jaki ona wydaje. Po owocu poznacie
Łukasza 6:43  Nie ma bowiem drzewa dobrego, które by rodziło owoc zły, ani też drzewa złego, które by rodziło owoc dobry.
44  Każde bowiem drzewo poznaje się po jego owocu, bo nie zbierają z cierni fig ani winogron z głogu.
Tak więć jeśli ziarno trafi na dobrą glebę, wyda dobry owoc.
Zastosowanie które również widzę w tym słowie, to konieczność siania i to siania obfitego. Jeśli mało siejemy lub w ogóle nie siejemy to mało lub w ogóle nie zbieramy. Jeśli dużo siejemy mamy większe szanse, że ziarno padnie na właściwą glebę i będziemy widzieć prawdziwe nawrócenia. Nie musimy produkować ziarna, ziarno mamy, tym ziarnem jest ewangelia, jedyne co musimy zrobić to wziąć to ziarno w garść i zacząć je siać, a wtedy ono będzie padać w różne miejsca i zacznie wydawać plon. Musimy zdobyć się na odwagę, by głosić to poselstwo ewangelii z ludźmi którzy żyją wokół nas. Siewca musi wyjść i zacząć siać. Pamiętaj, że wzrost ziarna nie zależy od twojej inteligenci i umiejętności,  zależy od gleby i nie ma nic cudowniejszego dla wierzącego jak wiedzieć, ze ziarno padło na dobrą glebę. Amen



Brak komentarzy:

Łączna liczba wyświetleń