Po
wydarzeniu z rozmnożeniem żywności i chodzeniu po wodzie. Jezus przeprawił się
z uczniami na drugą stronę morza Galilejskiego do okręgu Genezaret. Jak widzimy
był bardzo popularny. Zaraz Go poznano z powodu wielkiego rozgłosu jakim się
cieszył (w 35). Informacja o tym, że
dotarł do nich ten cudowny uzdrowiciel rozeszła się błyskawicznie. Ludzie
zaczęli znosić wszystkich chorych z okolicy i wielu zostało uzdrowionych.
Ewangelista Marek mówi, że Jezus poruszał się w tym okręgu i nauczał, a tam
gdzie się pojawił kładziono przed nim chorych, by mogli Go dotknąć, a kto tylko
się Go dotknął natychmiast zostawał uzdrowiony (Mk 6,53-56). Nie było to tak, jak przypadkach w wielu dzisiejszych
uzdrowicieli, że ktoś mówi że został uzdrowiony, ale uzdrowienie jest w drodze.
Albo tylko niektórzy zostali uzdrowieni, tutaj wszyscy którzy dotknęli się Go
natychmiast byli zdrowi. Aż trudno sobie wyobrazić coś takiego. Nigdy przed Nim
i nigdy po Nim nie pojawił się podobny człowiek, który uzdrawiał wszystkich i z
każdej niemocy. W nim, w Chrystusie było dostatecznie dużo mocy, by pomóc
każdemu kto do Niego przyszedł z jakąkolwiek chorobą. I dzisiaj również w Nim
jest dostatecznie dużo mocy, by zbawić każdego grzesznika, który do Niego
przychodzi, by uratować tych którzy dniem i nocą wołają do Niego. W 2 rozdz. Dz. Ap 2,21 mamy wspaniałą
obietnicę, „że każdy kto będzie wzywał imienia Pańskiego, imienia Jezusa, zbawiony
będzie. Każdy kto zawoła do Niego z serca swego o przebaczenie i wyzna szczerze
swoje grzechy Bogu, dostąpi przebaczenia i otrzyma dar życia wiecznego.
Teraz
przechodzimy do trzech pozostałych rzeczy o których mówi ten fragment i na
których chciałbym się dzisiaj skupić, są to: pułapka pustej religii, ludzkie
tradycje znoszą Boże Słowo i religijna hipokryzja.
1.
Pułapka pustej religii
Jakoś tak jest, że łatwiej nam mieć zinstytucjonalizowaną
formę religii, rytuały, obrzędy sakralne, przepisy religijne, rozbudowaną
liturgię, wielką ceremonie dopracowaną w najmniejszych szczegółach, niż czcić
Boga w naszym sercu i poprzez nasze życie. Niż czcić Boga w duchu i w prawdzie
Słowa Bożego, jak powiedział Jezus, że Bóg Ojciec właśnie takich czcicieli
szuka (Jan 4,23). Wszyscy znamy
trzecie przykazanie nadane przez Boga pod górą Synaj: „nie będziesz wzywał imienia Pana Boga swego nadaremną” (Ks. wyj
20,7). Nie będziesz nadużywał i lżył imienia swojego Boga, bo Pan nie
pozostawi bez kary tych którzy tak czynią. W tym przykazaniu nie tylko chodzi o wypowiadanie Bożego imienia w
nieodpowiednich sytuacjach, ale również o traktowanie Boga w sposób pusty,
instrumentalny, lekceważący, nieszczery i fałszywy.
Drodzy,
przykro jest to powiedzieć, ale zastanawialiście się kiedyś, gdzie najwięcej i
najczęściej jest to przykazanie łamane? Czyż nie jest łamane w setkach i
tysiącach kościołów gdzie ludzie przychodzą czcić Boga oferując pusty kult,
nieszczere bezsensowne powtarzane modlitwy, będąc jednocześnie dalekimi od
chęci posłuszeństwa Bogu. Wiele osób idzie w niedziele do kościoła, śpiewa na
chwałę Boga, wychwala jego imię, mówi jaki On jest wspaniały i jak bardzo Go
kochają, ale zaraz po tym, gdy opuszczą mury kościoła żyją jak diabeł. Trzeba
jasno powiedzieć, ze takie obłudne uwielbienie jest obrzydliwe w oczach Boga,
takie obłudne uwielbienie jest przeklinaniem Boga. Jest szczytem hipokryzji, bo
na zewnątrz wydaje się że ludzie Boga czczą, ale w sercu Go przeklinają.
Nie
jest to tylko charakterystyczne dla naszych czasów już Izrael w czasach
Izajasza żył podobnie. Mieli reprezentować Boga, dawać o Nim świadectwo, żyć na
Jego chwałę, a tymczasem pomimo stałego religijnego kultu zapierali się Go, bo
ich codzienne życie często było gorsze niż życie pogan.
Czytamy
w Ks. Izajasza:
Izajasza
1:13 Nie składajcie już ofiary daremnej,
kadzenie, nowie i sabaty mi obrzydły, zwoływanie uroczystych zebrań - nie mogę
ścierpieć świąt i uroczystości.
14
Waszych nowiów i świąt nienawidzi moja dusza, stały mi się ciężarem,
zmęczyłem się znosząc je.
15 A gdy wyciągacie swoje ręce, zakrywam moje
oczy przed wami, choćbyście pomnożyli wasze modlitwy, nie wysłucham was, bo na
waszych rękach pełno krwi.
16
Obmyjcie się, oczyśćcie się, usuńcie wasze złe uczynki sprzed moich
oczu, przestańcie źle czynić!
Bóg
przede wszystkim oczekiwał oczyszczenia serca z grzechu, oczekiwał
przestrzegania prawa, oczekiwał upamiętania. Cały kult religijny bez szczerego
zwrócenia się do Boga, bez podporządkowania Mu swojego życia, bez pokory i
bojaźni Bożej jest na marne, jest bezcelowy. Jak w przypadku Faryzeuszy, którzy
zarzucali Jezusowi i Jego uczniom, że nie przestrzega nauki starszych (15,2). Oni byli zupełnie ślepi na
cuda które Jezus czynił, na Jego bezgrzeszne czyste życie, na Jego oddanie
Bogu, na Jego nauczanie. Dla nich najważniejsza była nauka starszych. To że
Jezus jej nie przestrzegał już Go dyskwalifikowało w ich oczach.
Nie
miało znaczenia, że ich serca były zepsute, że w ich sercach było pełno pychy,
egoizmu, złości, samouwielbienia, podstępu i nienawiści, oby tylko ludzkie
przepisy były zachowane. Pan Jezus powiedział do nich w innym miejscu, że są jak
Groby pobielane. Na zewnątrz wyglądają ładnie przystrojone, kwiatki stoją,
wysprzątane, ale wewnątrz są pełne trupich kości (Mat 23,27). Na zewnątrz wydają się bardzo sprawiedliwi i pobożni
ludzie, ale gdy przyjrzysz się Bliżej to zobaczysz, że ich pobożność jest
wyuczonym przepisem ludzkim i nie wynika z prawdziwej miłości do Boga. Jest to
pobożność bardzo niebezpieczna, bo daje fałszywe poczucie sprawowania kultu
Bożego i uwielbiania Boga, a tymczasem jak Jezus powiedział jest daremna (w. 15,9). Myślisz że będziesz miał u Boga za to uwielbienie jakąś
nagrodę, że jesteś duchowym pobożnym człowiekiem, że jesteś sprawiedliwy i Bóg
powinien być z ciebie zadowolony, jednak gdy taka osoba stanie przed Bogiem
będzie potępiona i wrzucona do piekła. Daremne było jej uwielbienie, daremne
były jej ofiary, daremne były jej pielgrzymki, daremne było jej chodzenie do
kościoła oraz śpiewanie i modlitwy, bo brakowało posłuszeństwa Słowu Bożemu.
Ważniejsze były dla niej puste gesty religijności, ale nie było tego co
najważniejsze, miłości do Boga i miłości do bliźniego. Musimy zrozumieć, że
prawdziwa cześć dla Boga i prawdziwe uwielbienie to nie zewnętrzny ceremoniał
ale to, co jest w sercu człowieka. Pan Jezus w kazaniu na górze dał wspaniałą
obietnicę dla tych, którzy rozumieją że prawdziwie wielbienie Boga to jest
religia serca „błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą” (Mat 5,8).
Tak
więc badajmy nasze serca, róbmy ich regularny przegląd jak robimy raz w roku
przegląd aut. Jeśli samochód wymaga by raz do roku sprawdzić Jego stan
techniczny tym bardziej nasze serce w sensie duchowym.
2.
Ludzkie tradycje znoszą Boże Słowo
Druga
zaś rzecz jest taka, że ludzkie tradycje i ludzki kult znosi Boże Słowo.
Spójrzmy, Faryzeusze mają pretensje do Jezusa, że On łamie naukę starszych i
nie przestrzega tradycji (w 2).
Jezus jednak nie występował przeciw Bożemu prawu, ale przeciw nauce starszych,
tradycji która narosła wokół Pisma Św. Była to nauka przekazywana z pokolenia w
pokolenie tak, że w końcu stała się niemal tak ważna lub często ważniejsza niż
Słowo Boże.
Mojżesz
dał Izraelitom prawo, ale Izraelici wzięli to prawo i zaczęli powoływać ekspertów,
specjalistów od przestrzegania i interpretacji prawa. Tak np. powstał Talmud,
komentarz Żydowski wyjaśniający jak przestrzegać zakonu. Coś w rodzaju Rzymskokatolickiego
katechizmu. Talmud zyskał w Izraelu podobną pozycje co Słowo Boże i w ten
sposób wokół Słowa Bożego zbudowano ogrodzenie. Ludzie nie mogli dojść do Słowa
Bożego, bo najpierw musieli przebić się przez wymyślone ludzkie tradycje. To
samo również uczyniono w kościele Rzymskokatolickim i w wielu innych kościołach
też protestanckich, gdzie ceremonia i tradycja stała się ważniejsza niż Słowo
Boże.
Dla przykładu Katechizm Kościoła
Rzymskokatolickiego w taki sposób mówi o roli tradycji w kulcie Boga.
"Tradycja święta i Pismo święte ściśle się z sobą łączą i komunikują...
wypływając z tego samego źródła Bożego, zrastają
się jakoś w jedno i zdążają do tego samego celu" (Sobór Watykański II,
konst. Dei verbum, 9). Tradycja i Pismo święte uobecniają i ożywiają w Kościele
misterium Chrystusa, który obiecał pozostać ze swoimi "przez wszystkie
dni, aż do skończenia świata" (Mt 28, 20).
„Wynika
z tego, że Kościół, któremu zostało powierzone przekazywanie i interpretowanie
Objawienia, "osiąga pewność swoją co do wszystkich spraw objawionych nie przez samo Pismo święte (ale też przez
tradycje). Toteż obydwoje należy z równym uczuciem czci i poważania
przyjmować i mieć w poszanowaniu" (Sobór Watykański II, konst. Dei verbum,
9).
Z
tego powodu tak ciężko rozmawiać o ewangelii z katolikiem zawsze może powołać
się na tradycje jeśli czegoś nie ma w Piśmie Świętym. Ale tradycja narasta z
pokolenia na pokolenie. Jeśli ta furtka budowania na tradycji jest otworzona to
kolejne pokolenie coś dodaje do kultu Bożego i z czasem Słowo Boże staje się
mało ważne i przysłonięte przez ludzkie przepisy. Są za to rozbudowane ludzkie
ceremonie, opasły religijny kult, ale gdzie jest Słowo Boże? Ono jest schowane
pod płaszczem ceremonii i tradycji. Ludzie przywiązują się do tego i praktykują
religię myśląc że oddają chwałę Bogu, a tymczasem jest to puste i martwe.
Podobnie
zrobili Żydzi i Jezus podaje im przykład. Uświadamia ich że łamią Boże prawo
kosztem swojej tradycji (w 4-6). Izraelici
mieli Boży nakaz troszczyć się o swoich rodziców. Wszyscy znamy piąte
przykazanie, „czcij Ojca swego i Matkę swoją”. W tym przykazaniu nie tylko
chodziło o okazywanie posłuszeństwa Ojcu i Matce, nie tylko o bycie dla nich
miłym, ale w tym przykazaniu zawiera się utrzymanie i opieka dla rodziców
szczególnie w okresie ich starości, gdy nie są w stanie już pracować. W innym
miejscu Ks. Wyjścia jest powiedziane
„kto złorzeczy ojcu swemu albo matce swojej, poniesie śmierć” (Wyj 21,17).
To
było bardzo jasne przykazanie, masz troszczyć się o ojca i matkę, masz zapewnić
im utrzymanie jeśli sytuacja tego wymaga, masz okazywać im szacunek. Jeśli nie
chcesz tak czynić powinieneś umrzeć.
Jednak
żydzi zmienili tutaj Boże prawo. Troska o rodziców wymagała wysiłku oni nie
chcąc ponosić tego wysiłku wymyślili nowe prawo „korban” oznaczające ofiarę.
Wszędzie nauczali, że możesz złożyć ten dar który należał się rodzicom, jako ofiarę
dla Boga. I tym samym jesteś zwolniony wobec obowiązku troski w stosunku do
matki i Ojca. Jakże to obłudne, jakże obrzydliwe. Nie dość że złamali
przykazanie Boże, znieśli przykazanie Boże, a ustanowili własną tradycję. To
jeszcze usprawiedliwiali takie postępowanie służbą dla Boga. Przychodzili do
nich rodzice, by wypełnili wobec nich Boży nakaz a oni mówili „jakże mi przykro
wszystko co miałem dla ciebie złożyłem dla Boga. W ten sposób wykrzywiali Boży
obraz i z Boga czynili kogoś nieczułego i niemiłosiernego.
To
prowadzi nas do bardzo ważnego wniosku, który Jezus chce nam przekazać, że
tradycja znosi Boże przykazanie (wiersz
6). Jeśli jesteśmy przywiązani do tradycji kościelnej, jeśli dodajemy do
istniejącej już tradycji kolejne elementy, jeśli czujemy się nieswojo, bo nasza
tradycja została naruszona. To jesteśmy na prostej drodzy do zniesienia Prawa
Bożego, tylko kwestią czasu jest kiedy tradycja kościelna stanie się ważniejsza
niż Słowo Boże. Do miana świętej tradycji mogą awansować różne rzeczy, to mogą
być jakieś objawienia ludzkie, mogą to być osobiste przekonania, jakieś
ceremonialne praktyki, odpowiedni liturgiczny ubiór i inne. To może być nawet
porządek nabożeństwa, który dla wielu mógłby się stać tak święty, że
jakakolwiek zmiana jest niedopuszczalna. Tak np. przestrzegał apostoł Paweł
Kolosan, by nie dali się zwieść ludzkim naukom mówiąc
Kolosan 2:8 Baczcie, aby was kto nie sprowadził na
manowce filozofią i czczym urojeniem, opartym na podaniach ludzkich i na
żywiołach świata, a nie na Chrystusie;
Na
czym nie może być budowana wiara? Nie może być budowana na ludzkiej filozofii,
czyli ludzkiej mądrości. Nie może być budowana na ludzkich urojeniach, to są
osobiste wizje i osobiste przekonania. Nie może być budowana na ludzkich
podaniach, wymysłach, ludzkiej tradycji, zjawiskach atmosferycznych czy
kosmicznych. Wiara ma być budowana na Chrystusie, ma być budowana na Słowie
Bożym.
Podobnie
mówi Piotr:
1 Piotra 1:18 Wiedząc, że nie rzeczami znikomymi, srebrem
albo złotem, zostaliście wykupieni z marnego postępowania waszego, przez ojców
wam przekazanego,
19
Lecz drogą krwią Chrystusa, jako baranka niewinnego i nieskalanego.
Dzisiaj
często nazywa się kult z którego ludzie są dumni „Wiarą Ojców”. Wiele osób nie zadaje sobie pytania czy czczę
prawdziwego Boga? Czy praktyki w których biorę udział podobają się Bogu? Ważne
żebym tylko dbał o „Wiarę Ojców” (mówią). A ja się pytam czy wiara twojego Ojca,
to była biblijna wiara? Czy postępowanie twojego Ojca było biblijnym
postępowaniem? Czy życie twojego Ojca podobało się Bogu? Jeśli nie, powinieneś
je porzucić na rzecz prawdy która znajduje się w Chrystusie. Piotr mówi, że Bóg
wyrwał nas, wykupił nas, przez krew Chrystusa od marnego postępowania
przekazanego nam przez Ojców. Bóg wyzwolił nas przez wiarę w Chrystusa od
niewoli tradycji, od niewolniczej wiary naszych Ojców, byśmy mogli służyć Bogu
żywemu i prawdziwemu.
3.
Religijna hipokryzja
Teraz
Jezus mówi do Żydów, że zbliżają się tylko do Boga wargami, a serce ich jest
daleko od Niego (Mat 15,8-9)
Jezus
przywołuje tutaj fragment z proroka Izajasza
29,13 gdzie Bóg gani Izraela, że ich bojaźń przed Nim nie wynika ze
szczerego upamiętania i prawdziwej wiary, ale jest wyuczonym przepisem ludzkim.
Chodzi o to, że jak idą do świątyni lub na jakieś uroczystości religijne, to
zaraz stają się szczególnie pobożni. Rozumiecie o czym mówię, ludzie przybierają
pobożne miny, zachowują się w sposób, który wskazywałby na ich oddanie Bogu,
mają religijne gesty, żegnanie się, składanie rąk, bądź ich podnoszenie. Gdy
popatrzyłbyś z zewnątrz powiedziałbyś, że są niezwykle pobożni. Ale to wszystko
fasada dla przykrycia ich grzechów i niesprawiedliwości. Słowo „hipokryta”
wywodzi się ze środowiska scenicznego i oznacza odgrywać coś, być aktorem,
zakładać maskę. Inaczej zachowujemy się na scenie, a inaczej w realu. Kiedyś
słyszałem historię że mafiosi we Włoszech w niedzielę zawsze tną do kościoła i
siadają w pierwszych ławkach, dając duże ofiary itp. A w tygodniu załatwiają
swoje interesy, sprzedaż narkotyków, likwidacja przeciwników, wymuszenia i inne.
Ale w niedzielę znowu do kościoła. Religijna hipokryzja, wszystkich nas to
dotyczy, wszyscy możemy wpaść w jej pułapkę. W niedzielę na nabożeństwie, lub
na spotkaniu biblijnym, ładne modlitwy, podnoszenie rąk, religijnie
zaangażowanie. Ale w tygodniu, żyje tak jakby Boga nie było.
Jest
jeszcze inny rodzaj religijnej hipokryzji, mogę zachowywać całe prawo,
przestrzegać przykazań, być niemalże idealnym człowiekiem, któremu nie można
nic zarzucić, a jednocześnie moje serce może być nieczułe na Boga. Cała moja
sprawiedliwość i pobożność będzie wyuczona, wytrenowana. Będę trzymał się
twardo przykazań, ale nie jak kochający syn swojego umiłowanego Ojca, ale jak
ten starszy brat z przypowieści o „synu marnotrawnym” (Łuk 15,11-32). Przypomnijmy sobie tego starszego syna, on służył
ojcu z całą wytrwałością mówił z pretensją do ojca „tyle lat służę ci i nigdy nie przestąpiłem rozkazu twego” (Łuk 15,29).
Czy
ten syn radował społecznością z Ojcem, czy służył mu z miłości? Nie, on służył
z obowiązku, ale służba Ojcu męczyła go równie mocno jak młodszego syna, który
odszedł. Tak naprawdę historia o synu marnotrawnym jest historią o dwóch
zgubionych synach. Jeden odszedł w świat, a drugi w religijną hipokryzje nie
znając Ojcowskiej miłości.
Znany
kaznodzieja John MacArthur powiedział cytując pewnego Rabina
„że
istnieje dziesięć rodzajów hipokryzji, dziewięć w Izraelu jeden wszędzie
indziej po za Izraelem. My możemy powiedzieć dzisiaj że dziewięć rodzajów
hipokryzji istnieje w kościele, jeden poza kościołem”.
Jezus
powiedział w Ew. Mateusza słowa, które z pewnością zaszokowały wielu słuchaczy:
Mateusza 5:20 Albowiem powiadam wam: Jeśli sprawiedliwość
wasza nie będzie obfitsza niż sprawiedliwość uczonych w Piśmie i faryzeuszów,
nie wejdziecie do Królestwa Niebios
Co,
jak mogę być sprawiedliwszy o od tego całkowicie oddanego Bogu Faryzeusza,
który modli się kilka godzin dziennie, ciągle studiuje Pismo, i stara się
przestrzegać Prawa Bożego w najdrobniejszych szczegółach? Ale musimy zrozumieć,
że sprawiedliwość wielu ludzi jest wyłączenie sprawiedliwością zewnętrzną, a w
środku w sercu, mordują innych gniewając się i źle im życząc, cudzołożą patrząc
pożądliwie na niewiasty, pożądają cudzą własność i inne.
To
czego potrzebujemy, by nie być religijnymi hipokrytami, to przemiany serca, to
operacji na naszej duszy dokonanej przez Ducha Św. Jak Bóg powiedział kiedyś
przez Ezechiela
Ezehiela 36:25 I pokropię was czystą wodą, i będziecie
czyści od wszystkich waszych nieczystości i od wszystkich waszych bałwanów
oczyszczę was.
26
I dam wam serce nowe, i ducha nowego dam do waszego wnętrza, i usunę z
waszego ciała serce kamienne, a dam wam serce mięsiste.
27
Mojego ducha dam do waszego wnętrza i uczynię, że będziecie postępować
według moich przykazań, moich praw będziecie przestrzegać i wykonywać je.
To
nowe serce, które da Bóg nie będzie zadowalało się zewnętrzną religijną
sprawiedliwością. Nie będzie zadowalało się wypełnieniem jakiejś normy Prawa
Bożego, ale z niego będzie tryskać źródło radości i miłości do Boga ku żywotowi
wiecznemu (J 4,14).
Drodzy
badajmy nasze serca, czy rzeczywiście kochamy Pana Jezusa! Badajmy nasze serca
i sprawdzajmy, czy nasze uwielbienie jest prawdziwe, czy nie jest czasem
wyuczoną formą religijności, bo gdyby tak było, byłoby ono daremne. Amen
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz