Drodzy
dzisiaj na nowo przyjrzymy się wszystkim nam dobrze znanej historii o
narodzeniu Pana Jezusa Chrystusa. Jest konieczne byśmy ciągle przypominali
sobie jak wielką łaskę okazał nam Bóg w Chrystusie posyłając na świat swojego
jedynego syna, by stał się ofiarą przebłagalną za grzechy każdego, kto wierzy.
I
oczywiście zdaje sobie sprawę, że jest to historia wszystkim nam dobrze znana.
Być może słyszeliśmy już wiele kazań na jej temat. Przypominamy ją sobie niemal
co roku, a może nawet częściej przy innych okazjach. Z tego też powodu, że jest
to tak znana historia i mamy Boże narodzenie oraz jesteśmy oswojeni z tradycją
tych świąt mam pewne obawy, że treść i głębia tego wydarzenia może nam gdzieś
umknąć.
Jakiś
czas temu słyszałem kaznodzieje, który kazanie na temat narodzenia Bożego syna
miał w połowie roku i cieszył się, że przyszło mu akurat w tym okresie
zwiastować w oparciu o ten fragment, bo słuchacze mogli w nowy świeży sposób
spojrzeć na tą historie.
Po
prostu do pewnych rzeczy się przyzwyczajamy i stają się one dla nas czymś
powszednim, gdy tak się stanie mogą one stracić dla nas swój blask i swoją
niezwykłość.
Podobnie
jest Bożym narodzeniem, wcieleniem Chrystusa, z tym że druga osoba trójcy, odwieczny
Boży Syn zszedł z nieba na ziemię stając się człowiekiem.
Powinniśmy
wciąż na nowo przypominać sobie te wydarzenia i strać się zgłębiać ich treść.
Wciąż dociekać i prosić Ducha Św. by
pomógł nam w jeszcze większym stopniu zrozumieć jak wielkie rzeczy uczynił Bóg dla
nas w Chrystusie. Jak wielką moc okazał, by wieczny Boży Syn, Bóg, stał się
człowiekiem.
Powinniśmy
wciąż zgłębiać to tym bardziej, widząc że wszyscy prorocy Starego Testamentu
zwiastują o tym i wyglądają tego dnia kiedy przyjdzie Król Izraela. Możemy
powiedzieć, że wszyscy prorocy ilu ich się pojawiło służyli Chrystusowi i
posłani zostali z Jego powodu, by podkreślić znaczenie i wagę Bożego narodzenia
oraz całej misji Chrystusa.
Któregoś
roku postanowiłem czytać Biblie, Stary Testament przez cały rok zwracając
szczególną uwagę, by dostrzegać w tekście Chrystusa. I byłem pełen zachwytu
oraz podziwu oraz chwały dla Boga widząc jak często Chrystus pojawia się w
Biblii jeszcze przed swoimi narodzinami.
Dobrze,
to więc przejdźmy do naszej historii.
Świat jest w Bożym ręku
Historia
posłania Jezusa na świat w relacji ewangelisty Łukasza umieszczona jest w
kontekście wydarzeń politycznych.
Cesarz
August zarządził spis ludności w wyniku którego Maria z Józefem musieli udać
się do Betlejem do miasta Dawidowego z którego pochodzili, by tam zostać
zapisanym. Owy spis ludności nie był niczym niezwykłym, ot zwyczajnie cykliczne
wydarzenie, które cesarstwu rzymskiemu służyło do liczenia obywateli, ściągania
podatków i wcielania do służby wojskowej. Takie spisy ludności odbywały się co
14 lat w sposób cykliczny, aż do trzeciego wieku naszej ery. Prawdopodobnie
pomysł tych spisów Cesarstwo przyswoiło sobie od Egipcjan, którzy także
organizowali je co 14 lat.
Żydzi
nienawidzili tych spisów, bo czuli się przez nie upokorzeni, czuli że nie są
wolni i muszą być podporządkowani pogańskiemu władcy.
Widzimy
jak Bóg działał i działa przez zwykłe wydarzenia polityczne, przez codzienną
historię, która rozgrywa się na naszych oczach. I choć często ludzie nie
dostrzegają działania mocy Bożej, to Bóg ją okazuje. Jest to jakby moc Boża
okazana w słabości, ale właśnie na tym polega jej wielkość. Wielkość jej polega
na tym, że Bóg zaprzągł historię do swoich wiecznych celów i ona mu jest
podporządkowana. I chociaż cesarz August nie był tego świadomy, pewnie nie znał
Biblii i żadnych proroctw dotyczycących przyjścia Mesjasza, to przyczynił się
do wypełnienia Słowa Bożego. Bóg posłużył się pogańskim władcą jak zresztą
czynił to wielokrotnie np. z Perskim królem Cyrusem lub Babilońskim królem
Nebukadnesarem, by wywieść na światło dzienne swój odwieczny plan.
Proroctwo
mówiło, że Mesjasz musi urodzić się w Betlejem, zwróćmy na nie uwagę.
Micheasza 5:1 Ale ty, Betlejemie Efrata, najmniejszy z
okręgów judzkich, z ciebie mi wyjdzie ten, który będzie władcą Izraela.
Początki jego od prawieku, od dni zamierzchłych.
Micheasz
swoją posługę prorocką piastował ponad 700 lat przed narodzeniem Chrystusa za
czasów trzech królów Judzkich, Jotama, Achaza i Ezechiasza. W tym czasie również
inny prorok Izajasz mówił o narodzeniu Chrystusa, że Panna pocznie Syna i nazwą Go imieniem Imanueel (Izaj 7,14).
Nie
bez przyczyny Mesjasz miał urodzić się w Betlejem. Betlejem było miastem
pochodzenia Króla Dawida (1 Sam 16,1). Jak
wiemy Król Dawid był człowiekiem według Bożego serca. Człowiekiem któremu Bóg
obiecał, że Jego potomek zasiądzie na wieki na tronie Izraela (2 Sam 7). Dawid dostał wspaniałą
obietnice od Boga wiecznej dynastii. Jaki Król w świecie może mieć nadzieje na
coś takiego? Chyba tylko Król, którego wybrał Bóg.
Wykonawcą
tej wiecznej dynastii miał być właśnie Pan Jezus, który w ludzkiej linii
pochodzi z rodu Dawida (2 Tym 2,8).
On
zasiadł na wiecznym tronie na wzór Dawidowy. Jest królem który odkupił i odkupi
Izraela, a także wszystkich, którzy w niego uwierzyli. Wprawdzie Pan zasiadł
już na tronie, ale pełnia Jego zwycięstwa okaże się w przyszłości, gdy powróci
w wielkiej mocy i w wielkiej chwale, by sądzić wszystkie narody.
To
więc było konieczne, by przyszły Mesjasz urodził się w Betlejem. Dawid nie bez
przyczyny pochodził z Betlejem, był on bowiem cieniem, zwiastunem oraz typem
nadchodzącego Mesjasza. Jakże niewybadane są drogi Boże, jak głębokie ścieżki,
jak wielkie po całej ziemi są dzieła Jego.
Bóg
wzbudził Dawida jako Króla i umieścił go w Betlejem, by w ten sposób był
zwiastunem nadchodzącego Mesjasza. Później przez proroka Michesza powiedział w
bardzo wyraźny sposób, że Chrystus będzie z Betlejem. Później Bóg przygotował
świat na przyjście swego syna między innymi przez cesarstwo Rzymskie i przez
cezara Augusta pobudzając go do wydania dekretu spisania ludności, by w czasie
kiedy zbliżał się dzień porodu Marii. Udali się wraz z Józefem do Betlejem,
mieszkali bowiem w tym czasie Nazarecie.
Czy
Maria z Józefem planowali, że dziecko urodzi się w Betlejem? Nie, być może
brali to pod uwagę, gdy dzień rozwiązania się zbliżał a oni musieli udać się do
miasta swego pochodzenia. Jednak to nie był ich plan, by do narodzin doszło w
Betlejem, ale Boży. Musieli udać się podróż która liczyła 129 kilometrów w
czasach kiedy nie było samochodów, telefonów, dróg takiej jakości jak nasze i
zbliżała się zima. Mieli w Betlejem przebywać tylko kilka dni, ale właśnie w
tym czasie nastąpił Poród Marii, być może przyśpieszony z powodu ciężkiej
podróży. Ale w tym wszystkim był Boży plan. Bóg kierował całym cesarstwem
Rzymskim i wszystkimi okolicznościami. Także tymi trudnymi, związanymi z
wysiłkiem Marii i Józefa, by Zbawiciel urodził się wtedy kiedy miał się urodzić
i w miejscu w którym mówił prorok.
Później
pamiętamy z Ew. Jana (Jana 7,41-42),
że dla wielu Żydów znających Pisma pochodzenie Pana Jezusa sprawiało im
problem.
Znali
Jezusa jako człowieka pochodzącego z Nazaretu i nie wiedzieli o faktycznym
miejscu Jego urodzenia. Z tego też powodu odrzucali Go jako Mesjasza, że nie
spełniał zapowiedzi prorockich. Wygląda na to, jakby Bóg specjalnie ukrył
pochodzenie Pana Jezusa, by poznali Go ci, którzy szczerze są zainteresowani
Jego zbawieniem, by poznali Go ci którzy naprawdę Go szukają.
Tak
jak wtedy, podobnie i dzisiaj Bóg trzyma w swoim ręku historię całego świata,
historię wszystkich okoliczności, twoją historie. Nie powinniśmy myśleć, że wydarzenia zależą
wyłącznie od polityków, rządów, ludzkich decyzji. Ale powinniśmy pamiętać, że
Bóg zarządza każdym kolejnym dniem, jest Panem każdej mojej godziny i każdej
minuty mojego życia. To co się stanie jutro za tydzień za rok zależy od Boga.
Jego
Plan jest niezachwiany i nic nie może zmienić Jego decyzji. Człowiek w swojej
pysze i głupocie myśli, że jest kowalem własnego losu, ale Słowo Boże mówi w
ten sposób
Jeremiasza 10:23 Wiem, Panie, że droga człowieka nie od niego
zależy i że nikt, gdy idzie sam, nie kieruje swoim krokiem.
Czy
ty to wiesz, że twoja droga nie zależy od ciebie? Czy wiesz że Bóg ma w ręku
całe twoje życie? Jeśli wiemy to i jesteśmy pokorni wobec tego faktu
powierzając Panu swoje drogi jesteśmy błogosławieni i pełni pokoju wobec
wydarzeń przyszłości. Wtedy nie boje się panicznie wojny, utraty pracy,
choroby, śmierci i sądu ostatecznego, bo wiem że Bóg jest po mojej stronie.
Jeśli
jednak nie wierzymy w to, buntujemy się przeciw temu, jesteśmy wtedy bez
nadziei i Boga na świecie zdani na kaprysy historii która przyniesie
rozczarowanie wszystkim, którzy polegają na sobie.
Ale Bóg nie chce by tak było, dlatego objawia
nam ten wielki plan Zbawienia, byśmy wierząc w Chrystusa odnaleźli w Nim pokój
z Bogiem i przebaczenie grzechów.
Dlatego
tym bardziej zachęcam nas, zbliżmy się do Boga przez wiarę w Pana Jezusa
powierzając Mu nasze lęki, obawy i frustracje i znajdźmy w Nim bezpieczną
przystań.
Moc okazana w słabości
Kolejna
rzecz w naszej historii która nie od razu rzuca się w oczy, to sposób w jaki
Bóg wprowadza na świat swego Syna. To
Boży komunikat w czym Bóg ma upodobanie jaki charakter będzie Służby Pana
Jezusa i jacy ludzie głównie Go przyjmą.
Zauważmy,
że już od początku realizacji Bożego Planu Bóg wybiera na rodziców Jezusa zwykłych prostych niewykształconych
Żydów. Marię z Józefem, osoby bez pozycji społecznej w Izraelu, bez pieniędzy,
bez wielkiego znaczenia. Przecież Bóg mógłby wybrać, czy spowodować że Maria z Józefem
byliby zamożną rodziną z wielkim majątkiem, świetnym wykształceniem, cieszyliby
się ogromnym szacunkiem z wysoką pozycją społeczną.
Nadto,
Mesjasz rodzi się w Betlejem prowincjonalnym małym miasteczku, a w zasadzie
wiosce Królestwa Izraela. Zaledwie 8 kilometrów od Jerozolimy centrum
religijnego Żydów, ale jednak nie w samej Jerozolimie, gdzie pewnie wielu Żydów
się go spodziewało. Do tego przychodzi
na świat nie w domu, czy gospodzie, ale w żłobie w korycie. Miejscu pełnym
przenikliwego zapachu zwierząt ich potu i odchodów. Zastanawiam się, czy kiedyś
byłeś w stajni lub w chlewie i wiesz o czym mówię. W każdym takim miejscu
panuje intensywny charakterystyczny zapach. Często ci którzy pierwszy raz mają
okazje wejść do takiego miejsca po chwili muszą je opuścić, bo zbiera im się na
wymioty. Możemy powiedzieć, że w pewnym
sensie Zbawiciel przychodzi na świat jak bezdomny, w grocie, która
prawdopodobnie przylegała do jakiejś oberży, gdzie goście parkowali zwierzęta.
Czy Bóg nie mógłby spowodować, że Jego Syn urodzi się otoczony dobrą opieką
medyczną, w wygodnym łóżku, czy nawet w pałacu będąc otoczonym służbą? A
tymczasem Maria do pomocy ma jedynie swojego męża, prawdopodobnie
niedoświadczonego nastolatka, a sama ma około trzynastu lat. Gdy urodziła
owinęła małego Jezusa w pieluszkę w rzeczywistości były to kawałki szmaty,
którymi ciasno owijano dziecko, by było mu ciepło i żeby nie machało raczkami. Zbawiciel
świata, Król Królów, Bóg wcielony rodzi się jak zwyczajne dziecko w naprawdę
kiepskich warunkach socjalnych.
Pierwszymi którym Bóg komunikuje to niezwykłe
wydarzenie są pasterze, prości niewykształceni ludzie w Izraelu, często
ignorowani ze względu na swój zawód do wykonywania którego nie trzeba było
żadnych kwalifikacji. Ludzie na najniższym szczeblu drabiny społecznej.
Pasterze również często byli postrzegani przez religijnych Faryzeuszy jako ci
którzy Bogu specjalnie podobać się nie mogą, bo z powodu swojego zajęcia łamali
szabat lub nie mogli uczestniczyć w religijnym życiu Izraela.
Dlaczego
Bóg nie oznajmił tego wspaniałego wydarzenia przede wszystkim wielkim tego
świata, przywódcą Izraela, ludziom znanym i podziwianym?
Drodzy
jest dokładnie tak jak mówi Słowo Boże
1 Koryntian 1:27 Ale to, co u świata głupiego, wybrał Bóg, aby
zawstydzić mądrych, i to, co u świata słabego, wybrał Bóg, aby zawstydzić to,
co mocne.
Widzimy,
że Boże drogi rzeczywiście są dziwne i inne niż drogi i zamysły człowieka. Bóg
wprowadził na świat swojego syna od samego dołu do góry. Uczynił tak, by Jego
syn do końca utożsamił się z grzesznikami. Bóg uczynił tak, by pokazać nam że
On ma upodobanie w tym co słabe, biedne, bez mocy, bez perspektyw, bez pozycji,
bez podziwu w oczach świata. By pokazać nam i wezwać nas, że tak właśnie do
Niego musimy przyjść żeby być zbawionymi. Jeśli chcemy być zbawieni musimy
przyjść do Boga jak nędzarze, jak żebracy Jego łaski odrzucając swoją
sprawiedliwość, swoja dobroć, swoje pieniądze, swoje wykształcenie, swoją
pozycje społeczną i podziw świata. Jeśli chcemy być zbawieni musimy się ukorzyć
do maksimum i stać się ubogimi w duchu by drzwi Królestwa Bożego się dla nas
otworzyły. Jeśli chcemy być zbawieni musimy z całą pokorą przyjąć łaskę
zbawienia znajdującą się w Jezusie Chrystusie, który jest jedynym Zbawicielem,
jedynym którego krew gładzi nasze grzechy.
Przez
sposób wprowadzenia na świat Jezusa Bóg poniża wszystko za czym goni ten świat,
a wywyższa to co chore słabe, biedne i odrzucone. Nie bez powodu właśnie takie
osoby później będą garnąć się do Chrystusa.
Bóg
uczynił tak, by pokazać że pogoń tego świata za wszystkimi tymi świeckimi
wartościami które wymieniłem wyżej, a których Bóg się zaparł w Chrystusie nie
ma dla Niego wielkiego znaczenia. Po prostu musimy nabrać dystansu do tego
wszystkiego co ceni sobie ten świat, pieniędzy, władzy, rozrywki, rzeczy
materialnych, ludzkiej dumy, ludzkich pochlebstw.
W
Rzeczywistości Boża moc w słabości się doskonali. Wielka chwała dla Boga wbrew
pozorom wcale nie jest wtedy, kiedy widzimy ogromną ilość cudów i wielką Bożą
moc. Ale wtedy, kiedy to co słabe w swojej słabości zwycięża to co silne. Narodzone
dziecko w Betlejem słabe, przychodzące
na świat w opłakanych warunkach okazuje się Bogiem, który niszczy śmierć,
grzech i Szatana. Wielka chwała dla Boga jest wtedy kiedy z pozoru zwykłe
dziecko urodzone w żłobie pochodzące z biednej rodziny staje się Królem
wszechświata.
Najwidoczniej
największa chwała dla Boga wcale nie jest wtedy kiedy zbiorę mnóstwo słuchaczy
czyniąc cuda, ale wtedy kiedy pomimo tego, że nie chcą mnie słuchać zwiastuje
ewangelię nie zniechęcam się i czynie to równie mocno gorliwie jak na początku.
Najwidoczniej największa chwała dla Boga wcale nie jest wtedy kiedy chory
sparaliżowany chrześcijanin wstanie z wózka, ale wtedy, kiedy pomimo swojej
choroby jest pełny dziękczynienia i pokoju w sercu.
Najwidoczniej
Największa chwała dla Boga wcale nie jest wtedy kiedy mam pełny portfel i mówię
jak wspaniale mi Bóg błogosławi, ale wtedy kiedy nie mam i ufam Bogu, że On
mnie zaopatrzy i nie opuści w potrzebie.
Drodzy
Bóg ma upodobanie w słabości, na nim żadna moc nie robi wrażenia, bo wszelka
moc, władza i potęga do Niego należy. Sfera cudów, splendoru, mocy i chwały, to
sfera Bożej rzeczywistości. I tego chcą wszyscy ludzie, cały świat chce mocy,
wielkości, siły i to ludziom imponuje. A Bogu imponuje pokora, uniżenie,
skłanianie się ku słabości, bycie usługującym innym. Jak czytamy kto się uniży
będzie wywyższony, a kto się będzie wywyższał będzie poniżony.
Bogu
imponuje zwykła codzienna pobożność, uczciwa praca, prawdomówność, zapieranie
się samego siebie. Bogu imponuje, kiedy pomimo wysiłku i zmęczenia nadal
podejmujemy się Bożej pracy i Bożych dzieł wierząc, że trud nasz w Panu nie
jest daremny.
Czy
nie zastanawia was, dlaczego Bóg wysłał ciężarną 13 letnią Marie w 9 miesiącu
ciąży na przełomie jesieni i zimy 129 kilometrów z Nazaretu do Betlejem?
Jestem
pewny, że Boża moc okazuje się w słabości. Tak więc stańmy się słabi, byśmy
mogli stać się silni. Oznacza to, że wobec Bożego narodzenia, posłania na świat
swego syna uniżmy się przed Bogiem, przyjmijmy pokornie to, co aniołowie
oznajmili pasterzom, że dziś narodził się nam Zbawiciel, którym jest Chrystus
Pan. A przyjęcie tej prawdy spowoduje wyzwolenie z grzechów, dar życie
wiecznego i wiele radości w twoim życiu. Amen
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz