23.12.2016

Moc okazana w słabości Ew. Łukasza 2, 1 – 24


Drodzy dzisiaj na nowo przyjrzymy się wszystkim nam dobrze znanej historii o narodzeniu Pana Jezusa Chrystusa. Jest konieczne byśmy ciągle przypominali sobie jak wielką łaskę okazał nam Bóg w Chrystusie posyłając na świat swojego jedynego syna, by stał się ofiarą przebłagalną za grzechy każdego, kto wierzy.
I oczywiście zdaje sobie sprawę, że jest to historia wszystkim nam dobrze znana. Być może słyszeliśmy już wiele kazań na jej temat. Przypominamy ją sobie niemal co roku, a może nawet częściej przy innych okazjach. Z tego też powodu, że jest to tak znana historia i mamy Boże narodzenie oraz jesteśmy oswojeni z tradycją tych świąt mam pewne obawy, że treść i głębia tego wydarzenia może nam gdzieś umknąć.
Jakiś czas temu słyszałem kaznodzieje, który kazanie na temat narodzenia Bożego syna miał w połowie roku i cieszył się, że przyszło mu akurat w tym okresie zwiastować w oparciu o ten fragment, bo słuchacze mogli w nowy świeży sposób spojrzeć na tą historie.
Po prostu do pewnych rzeczy się przyzwyczajamy i stają się one dla nas czymś powszednim, gdy tak się stanie mogą one stracić dla nas swój blask i swoją niezwykłość.
Podobnie jest Bożym narodzeniem, wcieleniem Chrystusa, z tym że druga osoba trójcy, odwieczny Boży Syn zszedł z nieba na ziemię stając się człowiekiem.
Powinniśmy wciąż na nowo przypominać sobie te wydarzenia i strać się zgłębiać ich treść. Wciąż dociekać  i prosić Ducha Św. by pomógł nam w jeszcze większym stopniu zrozumieć jak wielkie rzeczy uczynił Bóg dla nas w Chrystusie. Jak wielką moc okazał, by wieczny Boży Syn, Bóg, stał się człowiekiem.
Powinniśmy wciąż zgłębiać to tym bardziej, widząc że wszyscy prorocy Starego Testamentu zwiastują o tym i wyglądają tego dnia kiedy przyjdzie Król Izraela. Możemy powiedzieć, że wszyscy prorocy ilu ich się pojawiło służyli Chrystusowi i posłani zostali z Jego powodu, by podkreślić znaczenie i wagę Bożego narodzenia oraz całej misji Chrystusa.
Któregoś roku postanowiłem czytać Biblie, Stary Testament przez cały rok zwracając szczególną uwagę, by dostrzegać w tekście Chrystusa. I byłem pełen zachwytu oraz podziwu oraz chwały dla Boga widząc jak często Chrystus pojawia się w Biblii jeszcze przed swoimi narodzinami.
Dobrze, to więc przejdźmy do naszej historii.

Świat jest w Bożym ręku
Historia posłania Jezusa na świat w relacji ewangelisty Łukasza umieszczona jest w kontekście wydarzeń politycznych.
Cesarz August zarządził spis ludności w wyniku którego Maria z Józefem musieli udać się do Betlejem do miasta Dawidowego z którego pochodzili, by tam zostać zapisanym. Owy spis ludności nie był niczym niezwykłym, ot zwyczajnie cykliczne wydarzenie, które cesarstwu rzymskiemu służyło do liczenia obywateli, ściągania podatków i wcielania do służby wojskowej. Takie spisy ludności odbywały się co 14 lat w sposób cykliczny, aż do trzeciego wieku naszej ery. Prawdopodobnie pomysł tych spisów Cesarstwo przyswoiło sobie od Egipcjan, którzy także organizowali je co 14 lat.
Żydzi nienawidzili tych spisów, bo czuli się przez nie upokorzeni, czuli że nie są wolni i muszą być podporządkowani pogańskiemu władcy.
Widzimy jak Bóg działał i działa przez zwykłe wydarzenia polityczne, przez codzienną historię, która rozgrywa się na naszych oczach. I choć często ludzie nie dostrzegają działania mocy Bożej, to Bóg ją okazuje. Jest to jakby moc Boża okazana w słabości, ale właśnie na tym polega jej wielkość. Wielkość jej polega na tym, że Bóg zaprzągł historię do swoich wiecznych celów i ona mu jest podporządkowana. I chociaż cesarz August nie był tego świadomy, pewnie nie znał Biblii i żadnych proroctw dotyczycących przyjścia Mesjasza, to przyczynił się do wypełnienia Słowa Bożego. Bóg posłużył się pogańskim władcą jak zresztą czynił to wielokrotnie np. z Perskim królem Cyrusem lub Babilońskim królem Nebukadnesarem, by wywieść na światło dzienne swój odwieczny plan.
Proroctwo mówiło, że Mesjasz musi urodzić się w Betlejem, zwróćmy na nie uwagę.
Micheasza 5:1  Ale ty, Betlejemie Efrata, najmniejszy z okręgów judzkich, z ciebie mi wyjdzie ten, który będzie władcą Izraela. Początki jego od prawieku, od dni zamierzchłych.
Micheasz swoją posługę prorocką piastował ponad 700 lat przed narodzeniem Chrystusa za czasów trzech królów Judzkich, Jotama, Achaza i Ezechiasza. W tym czasie również inny prorok Izajasz mówił o narodzeniu Chrystusa, że Panna pocznie Syna i nazwą Go imieniem Imanueel (Izaj 7,14).
Nie bez przyczyny Mesjasz miał urodzić się w Betlejem. Betlejem było miastem pochodzenia Króla Dawida (1 Sam 16,1). Jak wiemy Król Dawid był człowiekiem według Bożego serca. Człowiekiem któremu Bóg obiecał, że Jego potomek zasiądzie na wieki na tronie Izraela (2 Sam 7). Dawid dostał wspaniałą obietnice od Boga wiecznej dynastii. Jaki Król w świecie może mieć nadzieje na coś takiego? Chyba tylko Król, którego wybrał Bóg.
Wykonawcą tej wiecznej dynastii miał być właśnie Pan Jezus, który w ludzkiej linii pochodzi z rodu Dawida (2 Tym 2,8).
On zasiadł na wiecznym tronie na wzór Dawidowy. Jest królem który odkupił i odkupi Izraela, a także wszystkich, którzy w niego uwierzyli. Wprawdzie Pan zasiadł już na tronie, ale pełnia Jego zwycięstwa okaże się w przyszłości, gdy powróci w wielkiej mocy i w wielkiej chwale, by sądzić wszystkie narody.
To więc było konieczne, by przyszły Mesjasz urodził się w Betlejem. Dawid nie bez przyczyny pochodził z Betlejem, był on bowiem cieniem, zwiastunem oraz typem nadchodzącego Mesjasza. Jakże niewybadane są drogi Boże, jak głębokie ścieżki, jak wielkie po całej ziemi są dzieła Jego.
Bóg wzbudził Dawida jako Króla i umieścił go w Betlejem, by w ten sposób był zwiastunem nadchodzącego Mesjasza. Później przez proroka Michesza powiedział w bardzo wyraźny sposób, że Chrystus będzie z Betlejem. Później Bóg przygotował świat na przyjście swego syna między innymi przez cesarstwo Rzymskie i przez cezara Augusta pobudzając go do wydania dekretu spisania ludności, by w czasie kiedy zbliżał się dzień porodu Marii. Udali się wraz z Józefem do Betlejem, mieszkali bowiem w tym czasie Nazarecie.
Czy Maria z Józefem planowali, że dziecko urodzi się w Betlejem? Nie, być może brali to pod uwagę, gdy dzień rozwiązania się zbliżał a oni musieli udać się do miasta swego pochodzenia. Jednak to nie był ich plan, by do narodzin doszło w Betlejem, ale Boży. Musieli udać się podróż która liczyła 129 kilometrów w czasach kiedy nie było samochodów, telefonów, dróg takiej jakości jak nasze i zbliżała się zima. Mieli w Betlejem przebywać tylko kilka dni, ale właśnie w tym czasie nastąpił Poród Marii, być może przyśpieszony z powodu ciężkiej podróży. Ale w tym wszystkim był Boży plan. Bóg kierował całym cesarstwem Rzymskim i wszystkimi okolicznościami. Także tymi trudnymi, związanymi z wysiłkiem Marii i Józefa, by Zbawiciel urodził się wtedy kiedy miał się urodzić i w miejscu w którym mówił prorok.
Później pamiętamy z Ew. Jana (Jana 7,41-42), że dla wielu Żydów znających Pisma pochodzenie Pana Jezusa sprawiało im problem.
Znali Jezusa jako człowieka pochodzącego z Nazaretu i nie wiedzieli o faktycznym miejscu Jego urodzenia. Z tego też powodu odrzucali Go jako Mesjasza, że nie spełniał zapowiedzi prorockich. Wygląda na to, jakby Bóg specjalnie ukrył pochodzenie Pana Jezusa, by poznali Go ci, którzy szczerze są zainteresowani Jego zbawieniem, by poznali Go ci którzy naprawdę Go szukają.
Tak jak wtedy, podobnie i dzisiaj Bóg trzyma w swoim ręku historię całego świata, historię wszystkich okoliczności, twoją historie.  Nie powinniśmy myśleć, że wydarzenia zależą wyłącznie od polityków, rządów, ludzkich decyzji. Ale powinniśmy pamiętać, że Bóg zarządza każdym kolejnym dniem, jest Panem każdej mojej godziny i każdej minuty mojego życia. To co się stanie jutro za tydzień za rok zależy od Boga.
Jego Plan jest niezachwiany i nic nie może zmienić Jego decyzji. Człowiek w swojej pysze i głupocie myśli, że jest kowalem własnego losu, ale Słowo Boże mówi w ten sposób
Jeremiasza 10:23  Wiem, Panie, że droga człowieka nie od niego zależy i że nikt, gdy idzie sam, nie kieruje swoim krokiem.
Czy ty to wiesz, że twoja droga nie zależy od ciebie? Czy wiesz że Bóg ma w ręku całe twoje życie? Jeśli wiemy to i jesteśmy pokorni wobec tego faktu powierzając Panu swoje drogi jesteśmy błogosławieni i pełni pokoju wobec wydarzeń przyszłości. Wtedy nie boje się panicznie wojny, utraty pracy, choroby, śmierci i sądu ostatecznego, bo wiem że Bóg jest po mojej stronie.
Jeśli jednak nie wierzymy w to, buntujemy się przeciw temu, jesteśmy wtedy bez nadziei i Boga na świecie zdani na kaprysy historii która przyniesie rozczarowanie wszystkim, którzy polegają na sobie.
 Ale Bóg nie chce by tak było, dlatego objawia nam ten wielki plan Zbawienia, byśmy wierząc w Chrystusa odnaleźli w Nim pokój z Bogiem i przebaczenie grzechów.
Dlatego tym bardziej zachęcam nas, zbliżmy się do Boga przez wiarę w Pana Jezusa powierzając Mu nasze lęki, obawy i frustracje i znajdźmy w Nim bezpieczną przystań.

Moc okazana w słabości
Kolejna rzecz w naszej historii która nie od razu rzuca się w oczy, to sposób w jaki Bóg wprowadza na świat swego Syna.  To Boży komunikat w czym Bóg ma upodobanie jaki charakter będzie Służby Pana Jezusa i jacy ludzie głównie Go przyjmą.
Zauważmy, że już od początku realizacji Bożego Planu Bóg wybiera na rodziców  Jezusa zwykłych prostych niewykształconych Żydów. Marię z Józefem, osoby bez pozycji społecznej w Izraelu, bez pieniędzy, bez wielkiego znaczenia. Przecież Bóg mógłby wybrać, czy spowodować że Maria z Józefem byliby zamożną rodziną z wielkim majątkiem, świetnym wykształceniem, cieszyliby się ogromnym szacunkiem z wysoką pozycją społeczną.
Nadto, Mesjasz rodzi się w Betlejem prowincjonalnym małym miasteczku, a w zasadzie wiosce Królestwa Izraela. Zaledwie 8 kilometrów od Jerozolimy centrum religijnego Żydów, ale jednak nie w samej Jerozolimie, gdzie pewnie wielu Żydów się go spodziewało.  Do tego przychodzi na świat nie w domu, czy gospodzie, ale w żłobie w korycie. Miejscu pełnym przenikliwego zapachu zwierząt ich potu i odchodów. Zastanawiam się, czy kiedyś byłeś w stajni lub w chlewie i wiesz o czym mówię. W każdym takim miejscu panuje intensywny charakterystyczny zapach. Często ci którzy pierwszy raz mają okazje wejść do takiego miejsca po chwili muszą je opuścić, bo zbiera im się na wymioty.  Możemy powiedzieć, że w pewnym sensie Zbawiciel przychodzi na świat jak bezdomny, w grocie, która prawdopodobnie przylegała do jakiejś oberży, gdzie goście parkowali zwierzęta. Czy Bóg nie mógłby spowodować, że Jego Syn urodzi się otoczony dobrą opieką medyczną, w wygodnym łóżku, czy nawet w pałacu będąc otoczonym służbą? A tymczasem Maria do pomocy ma jedynie swojego męża, prawdopodobnie niedoświadczonego nastolatka, a sama ma około trzynastu lat. Gdy urodziła owinęła małego Jezusa w pieluszkę w rzeczywistości były to kawałki szmaty, którymi ciasno owijano dziecko, by było mu ciepło i żeby nie machało raczkami. Zbawiciel świata, Król Królów, Bóg wcielony rodzi się jak zwyczajne dziecko w naprawdę kiepskich warunkach socjalnych.
 Pierwszymi którym Bóg komunikuje to niezwykłe wydarzenie są pasterze, prości niewykształceni ludzie w Izraelu, często ignorowani ze względu na swój zawód do wykonywania którego nie trzeba było żadnych kwalifikacji. Ludzie na najniższym szczeblu drabiny społecznej. Pasterze również często byli postrzegani przez religijnych Faryzeuszy jako ci którzy Bogu specjalnie podobać się nie mogą, bo z powodu swojego zajęcia łamali szabat lub nie mogli uczestniczyć w religijnym życiu Izraela.
Dlaczego Bóg nie oznajmił tego wspaniałego wydarzenia przede wszystkim wielkim tego świata, przywódcą Izraela, ludziom znanym i podziwianym?
Drodzy jest dokładnie tak jak mówi Słowo Boże
1 Koryntian 1:27  Ale to, co u świata głupiego, wybrał Bóg, aby zawstydzić mądrych, i to, co u świata słabego, wybrał Bóg, aby zawstydzić to, co mocne.

Widzimy, że Boże drogi rzeczywiście są dziwne i inne niż drogi i zamysły człowieka. Bóg wprowadził na świat swojego syna od samego dołu do góry. Uczynił tak, by Jego syn do końca utożsamił się z grzesznikami. Bóg uczynił tak, by pokazać nam że On ma upodobanie w tym co słabe, biedne, bez mocy, bez perspektyw, bez pozycji, bez podziwu w oczach świata. By pokazać nam i wezwać nas, że tak właśnie do Niego musimy przyjść żeby być zbawionymi. Jeśli chcemy być zbawieni musimy przyjść do Boga jak nędzarze, jak żebracy Jego łaski odrzucając swoją sprawiedliwość, swoja dobroć, swoje pieniądze, swoje wykształcenie, swoją pozycje społeczną i podziw świata. Jeśli chcemy być zbawieni musimy się ukorzyć do maksimum i stać się ubogimi w duchu by drzwi Królestwa Bożego się dla nas otworzyły. Jeśli chcemy być zbawieni musimy z całą pokorą przyjąć łaskę zbawienia znajdującą się w Jezusie Chrystusie, który jest jedynym Zbawicielem, jedynym którego krew gładzi nasze grzechy.

Przez sposób wprowadzenia na świat Jezusa Bóg poniża wszystko za czym goni ten świat, a wywyższa to co chore słabe, biedne i odrzucone. Nie bez powodu właśnie takie osoby później będą garnąć się do Chrystusa.
Bóg uczynił tak, by pokazać że pogoń tego świata za wszystkimi tymi świeckimi wartościami które wymieniłem wyżej, a których Bóg się zaparł w Chrystusie nie ma dla Niego wielkiego znaczenia. Po prostu musimy nabrać dystansu do tego wszystkiego co ceni sobie ten świat, pieniędzy, władzy, rozrywki, rzeczy materialnych, ludzkiej dumy, ludzkich pochlebstw.
W Rzeczywistości Boża moc w słabości się doskonali. Wielka chwała dla Boga wbrew pozorom wcale nie jest wtedy, kiedy widzimy ogromną ilość cudów i wielką Bożą moc. Ale wtedy, kiedy to co słabe w swojej słabości zwycięża to co silne. Narodzone dziecko  w Betlejem słabe, przychodzące na świat w opłakanych warunkach okazuje się Bogiem, który niszczy śmierć, grzech i Szatana. Wielka chwała dla Boga jest wtedy kiedy z pozoru zwykłe dziecko urodzone w żłobie pochodzące z biednej rodziny staje się Królem wszechświata.
Najwidoczniej największa chwała dla Boga wcale nie jest wtedy kiedy zbiorę mnóstwo słuchaczy czyniąc cuda, ale wtedy kiedy pomimo tego, że nie chcą mnie słuchać zwiastuje ewangelię nie zniechęcam się i czynie to równie mocno gorliwie jak na początku. Najwidoczniej największa chwała dla Boga wcale nie jest wtedy kiedy chory sparaliżowany chrześcijanin wstanie z wózka, ale wtedy, kiedy pomimo swojej choroby jest pełny dziękczynienia i pokoju w sercu.
Najwidoczniej Największa chwała dla Boga wcale nie jest wtedy kiedy mam pełny portfel i mówię jak wspaniale mi Bóg błogosławi, ale wtedy kiedy nie mam i ufam Bogu, że On mnie zaopatrzy i nie opuści w potrzebie.
Drodzy Bóg ma upodobanie w słabości, na nim żadna moc nie robi wrażenia, bo wszelka moc, władza i potęga do Niego należy. Sfera cudów, splendoru, mocy i chwały, to sfera Bożej rzeczywistości. I tego chcą wszyscy ludzie, cały świat chce mocy, wielkości, siły i to ludziom imponuje. A Bogu imponuje pokora, uniżenie, skłanianie się ku słabości, bycie usługującym innym. Jak czytamy kto się uniży będzie wywyższony, a kto się będzie wywyższał będzie poniżony.  
Bogu imponuje zwykła codzienna pobożność, uczciwa praca, prawdomówność, zapieranie się samego siebie. Bogu imponuje, kiedy pomimo wysiłku i zmęczenia nadal podejmujemy się Bożej pracy i Bożych dzieł wierząc, że trud nasz w Panu nie jest daremny.
Czy nie zastanawia was, dlaczego Bóg wysłał ciężarną 13 letnią Marie w 9 miesiącu ciąży na przełomie jesieni i zimy 129 kilometrów z Nazaretu do Betlejem?
Jestem pewny, że Boża moc okazuje się w słabości. Tak więc stańmy się słabi, byśmy mogli stać się silni. Oznacza to, że wobec Bożego narodzenia, posłania na świat swego syna uniżmy się przed Bogiem, przyjmijmy pokornie to, co aniołowie oznajmili pasterzom, że dziś narodził się nam Zbawiciel, którym jest Chrystus Pan. A przyjęcie tej prawdy spowoduje wyzwolenie z grzechów, dar życie wiecznego i wiele radości w twoim życiu. Amen 

Brak komentarzy:

Łączna liczba wyświetleń