Drodzy
dzisiaj przyjrzymy się podobieństwu o pracownikach w winnicy. Zaczęliśmy od 30
wiersza 19 rozdz. bo widzimy wyraźnie że ten wiersz łączy się tym
podobieństwem. Zresztą nasz Pan na podsumowanie swojego podobieństwa powtarza
ten sam wiersz 20 rozdz. 16 wierszu
Mateusza 20:16 Tak będą ostatni pierwszymi, a pierwsi
ostatnimi.
To
krótkie zdanie Pana Jezusa może wydawać się niezrozumiałe i zawiłe, ale w
rzeczywistości chodzi o proste przysłowie, że wszyscy otrzymają tyle samo.
Zarówno ci którzy nawrócili się bardzo wcześnie i służyli Bogu bardzo długo jak i ci
którzy nawrócili się w ostatniej chwili jak łotr na Krzyżu (Łuk 23,42), oni też otrzymają życie wieczne. Musimy zrozumieć że każdy
z nas w oczach Bożych jest równy i u Boga nie ma uprzywilejowanych osób,
ulubieńców, tych których Bóg traktuje w specjalny sposób. Jak wiemy Bóg nie ma
względu na osobę. Nie darzy sympatią ludzi, czy gniewa się na nich z powodu
swoich kaprysów. Jeśli obdarza życiem wiecznym, to czyni to na podstawie swojej
łaski. Jeśli wylewa gniew, to czyni to w wyniku swojej świętości i
sprawiedliwości.
Wieczerza pańska którą dzisiaj obchodzimy jest dobrym czasem, by to sobie
przypominać, że wszyscy przed Bogiem jesteśmy równi, że wszyscy jesteśmy jak
ten nędzarz i żebrak z ewangelii Łukasza z 16 rodz. który leżał owrzodziały u
wrót bogacza. Wszyscy jesteśmy żebrakami Bożej łaski, wszyscy zostaliśmy
zbawieni w ten sam sposób, przez wiarę w Jezusa Chrystusa i wszyscy
otrzymaliśmy to samo życie wieczne, z tego samego źródła.
Znaczenie podobieństwa
Tak
więc przejdźmy teraz do naszego podobieństwa.
Pan
Jezus mówi, że Królestwo niebios podobne jest do pewnego gospodarza, który
wyszedł wczesnym rankiem najmować robotników do swej winnicy (w 1). W Palestynie w tamtym okresie
nie było to nic niezwykłego, ot normalny zwyczajny dzień gospodarza. Wprawdzie
miał swoich pracowników, ale w czasie zbiorów w winnicy musiał zatrudniać
jeszcze kolejnych tzw. sezonową siłę roboczą. Było to konieczne, bo gdy grona
dojrzewały w końcu września, zaraz potem następował okres deszczowy. Kto nie
zdążył w tym krótkim przedziale czasu zebrać plonów z winnicy niechybnie je
stracił. Dlatego każdy robotnik w tym okresie był niemal na wagę złota. Jak byłem
dorastającym chłopakiem chodziłem na zarobek do różnych gospodarzy w okresie
żniw i pamiętam, że jak były sianokosy i siano wyschło na polach, to trzeba
było koniecznie je zwieźć do stodoły jak najszybciej w ciągu kilku dni, by
deszcz nie zapadał. Wtedy praca trwała od wczesnych godzin rannych do bardzo
późnych godzin wieczornych. To było istne wariactwo, byle szybciej, byle więcej
i byle zdążyć przed deszczem.
I
tutaj nasz gospodarz wyrusza wczesnym rankiem około godz. 5 – 6 na rynek
miejski gdzie gromadzili się pracownicy którzy chcieli podjąć pracę. Tam
najmuje tych którzy czekali.
Umówił
się z robotnikami na stawkę jednego denara za cały dzień pracy. Była to
przeciętna dniówka robotnika w tamtym czasie. Gdybyśmy chcieli to odnieść do
dzisiejszych wartości, to byłoby to około sto złotych, może trochę ponad sto.
Następnie
ten sam gospodarz wybrał się znowu na rynek by zatrudnić tych, którzy tam stali
o godz. 9, wtedy kiedy poprzedni pracownicy już kilka godzin pracowali w
winnicy. Im obiecał, że uczciwie się z nimi rozliczy, gdy podejmą się
oferowanej pracy.
Później
to samo uczynił w południe i zatrudnił tych, którzy nie mieli zajęcia. Zrobił
to także o godz. 15 i uczynił tak też o godz. 17, jedną godzinę przez
zakończeniem pracy.
Tak
więc ten gospodarz zatrudniał ludzi przez cały dzień, o różnych porach. Z
pierwszymi umówił się na denara z poprzednimi umówił się na uczciwa zapłatę.
Gdy
dzień się zakończył nadszedł czas rozliczeń, tak nakazywało prawo (Kpł 19,13). Gospodarz zlecił wypłatę
zarządcy Najpierw wezwano tych, którzy pracowali najkrócej, jedną godzinę i zarządca
wręczył im całego denara, później kolejnych i zapłacił im tak samo. Wszyscy
otrzymali taką samą zapłatę. Tyle ile oni potrzebowali na życie, gospodarz
zaspokoił ich potrzeby.
Czy
zapłata według ludzkich standardów była sprawiedliwa? Czy ci którzy pracowali
najkrócej zasłużyli na taką samą zapłatę jak ci którzy pracowali dłużej? Nie,
to jest właśnie łaska, miłosierdzie gospodarza, chciał im dać denara, tyle ile
tamtym i dał.
Teraz
podeszli ci którzy pracowali cały dzień, wiedząc o tym, że tamci chociaż krócej
od nich pracowali otrzymali tyle na ile ci pierwsi umówili się z gospodarzem.
No, ale teraz doszli do wniosku, że skoro tamci dostali po denarze, to ich
pierwotna umowa z gospodarzem już jest nieważna. Muszą dostać więcej (w 10), przecież trudzili się dłużej,
napracowali ciężej. Z pewnością byli bardzo podekscytowani stojąc przed
zarządcą, spodziewali się sporej zapłaty. A tymczasem otrzymali tyle na ile
umówili się z gospodarzem, jednego denara. Tyle samo jak ci, co pracowali
godzinę. I co? Rozczarowanie, rozgoryczenie, ich oczekiwania były tak duże, że nie byli w stanie ukryć swego rozżalenia.
Szemrali przeciwko gospodarzowi, narzekali na niego, poczuli się przez niego
oszukani, skrzywdzeni.
Gospodarz
jednak odpowiedział im w bardzo prosty i mądry sposób. Powiedział, czy nie na
denara się ze mną umówiliście (13-14)?
Czy nie taką stawkę wam obiecałem? Skoro wtedy kiedy się dogadaliśmy byliście
zadowoleni, dlaczego teraz jesteście niezadowoleni? Przecież otrzymaliście
tyle, ile wam obiecałem. Dlaczego macie do mnie pretensje o to, jak ja
rozporządzam swoim majątkiem? Dlaczego się złościcie, gdy ja jestem dobry ( 15)?
Prawdziwym
problemem tych ludzi nie było to, że gospodarz ich oszukał jak twierdzili, bo
nie oszukał, albo to, że tamci otrzymali tyle samo co oni. Prawdziwym problemem
była zawiść i zazdrość.
Jakiś
czas temu oglądałem stary polski film, gdy pewien lubiany człowiek w wiosce
mający wielu przyjaciół wygrał milion w totolotka. Zrobił wielką imprezę dla
znajomych i sąsiadów i zajął się organizowaniem swojego życia. Wyremontował
dom, kupił ciągnik do uprawy roli, dokupił ziemi. Ale ci sąsiedzi, już nie byli
mu tacy przychylni jak wcześniej, teraz uważali go za wroga tylko z tego
powodu, że miał więcej od nich.
Zawiść
i zazdrość, to była prawdziwa przyczyna ich niezadowolenia.
Teraz
spróbujmy wyjaśnić o co chodzi w tym podobieństwie, co to znaczy, że ostatni
będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi? Co to znaczy, że wszyscy otrzymali tyle
samo?
Gospodarzem
w tym podobieństwie jest Bóg, winnica to Jego królestwo, Królestwo Boże.
Pracownicy zatrudnieni do pracy w winnicy, to ludzie którzy zostali przez Boga
powołani do zbawienia. Jedni zostali powołani bardzo wcześnie, może jak byli
młodzi i pracują już w Bożej winnicy bardzo długo. Od wielu lat służą Bogu
w Jego Królestwie, niektórzy 50, 60, a może nawet więcej. Inni pracownicy
ci pracujący krótko, to osoby które nawróciły się późno lub nie miały okazji
długo służyć Panu, bo ich życie rychło się zakończyło, albo zostali powołani
przed samym przyjściem Zbawiciela. Więc w stosunku do tych co służyli Bogu od
dziesięcioleci, służba tych drugich była bardzo krótka
Wieczór to chwila zapłaty, to wieczność, to dzień kiedy wejdziemy do odpocznienia naszego
Pana, to moment kiedy otrzymamy naszą nagrodę. To chwila kiedy po jednym dniu
pracy, życia które szybko mija wejdziemy do Królestwa które nie będzie
zniszczone nigdy.
Zarządca zaś dający wypłatę, to Pan Jezus
Chrystus. On wszystkim tym, którzy trudzili się w Jego królestwie wypłaci
nagrodę.
I
wszyscy ci którzy niezależnie od tego w jakiej chwili zostaną powołani
otrzymają życie wieczne. Czy to jest sprawiedliwe by ktoś, kto nawrócił się
jako młody człowiek i przez całe swoje życie służył Panu dożywając 100 lat,
otrzymał tyle samo co jakiś przestępca, który przez całe życie żył bezbożnie i
nawrócił się niemalże na łożu śmierci, albo dosłownie na łożu śmierci? Z ludzkiej perspektywy
jest niesprawiedliwe, niezrozumiałe. Ale Bóg jest wspaniały, jest miłosierny,
dobry, łaskawy i wszystkim tym, którzy uwierzyli w Chrystusa chce okazać
miłosierdzie w takim samym stopniu.
Przecież
wszyscy zasługiwaliśmy na potępienie, Nikt z nas nie był godny i nie jest godny
tego, by Bóg okazał mu łaskę. Jak mówi Ks. Izajasza
Izajasz 64:6 …wszyscy staliśmy się podobni do tego, co
nieczyste, a wszystkie nasze cnoty są jak szata splugawiona, wszyscy więdniemy
jak liść, a nasze przewinienia porywają nas jak wiatr.
To
co zrobił Bóg w tej przypowieści to łaska w czystej postaci.
Życie wieczne to dar
I
musimy zrozumieć, że podobieństwo to ma szerszy kontekst. Kontekstem dla tego
podobieństwa jest to, co Pan Jezus wcześniej mówił do apostołów, że ciężko
bogaczowi wejść do Królestwa Bożego (Mat
19,23). Powiedział to na przykładzie bogatego młodzieńca, który nie chciał
zostawić swoich majętności i pójść za Chrystusem. Wtedy Piotr zapytał się Pana
co uczniowie będą mieć za to, że poszli za Jezusem (Mat 19,27).
Bogacz,
który nie chciał zostawić swoich pieniędzy wciąż miał swoje pieniądze. A co my
będziemy mieć, niektórzy opuścili swoje domy, swoją pracę, ich wcześniejsze
wykształcenie straciło na znaczeniu, pozostawili swoje rodziny.
To
jest ta grupa, która została powołana o 6 rano. Apostołowie poświęcili całe
życie w dosłownym sensie dla Królestwa Bożego. Znaczna większość apostołów po
wieloletniej wiernej służbie Chrystusowi w sposób męczeński straciła życie.
Prawdopodobnie tylko apostoł Jan zmarł śmiercią naturalną.
I
zanim apostołowie pojęli, że nagroda która otrzymają nie polega na zapracowaniu
sobie, ale na łasce, minęło wiele czasu. Oni ciągle myślą o pierwszych
miejscach i zaszczytach w Królestwie Bożym (Mat
18,1). Niekiedy kłócą się o to (Łuk
22,24-27), przypomnijmy sobie matkę synów Zebedeuszowych, która przyszła do
Pana Jezusa załatwiać najważniejsze stanowiska dla Jakuba i Jana (Mat 20,21). Nawet przed samą śmiercią
Pana Jezusa, przy stole podczas ostatniej wieczerzy spierali się o to, kto jest
ważniejszy (Łuk 22,24). I przed tym
podobieństwem oni pytają się Pana, co będziemy mieć? Wciąż myślą w sposób
ziemski, choć samo pytanie o nagrodę nie jest pozbawione sensu. To jednak w
mniemaniu uczniów będą mieć pewnie więcej niż inni, którzy tak nie poświęcili
się, którzy później zostali powołani, mniej pracowali, mniej cierpieli. W tym
pytaniu „co będziemy mieć”, gdzieś
przebija się ta chęć górowania nad innymi, rywalizacji, dążenie do zaszczytów,
zasiadanie po prawicy i lewicy Pana Jezusa.
Więc
Pan Jezus kieruje do nich to podobieństwo, że Królestwo Boże nie polega na tych
samych wartościach jakimi kieruje się świat. Nie powinniśmy o Królestwie Bożym
myśleć w kategoriach, zaszczytów, stanowisk, lepszej zapłaty od innych. Nie
powinniśmy uważać, że jesteśmy lub będziemy ważniejsi od innych w Bożym
Królestwie, bo może wcześniej się nawróciliśmy, czy bardziej poświęcamy dla
Pana Jezusa. Nie, Królestwo Boże na tym nie polega. Królestwo Boże to Królestwo
łaski. Życie wieczne to coś, na co nie możemy zapracować. Życie wieczne to Boży
dar, który Bóg udziela według suwerennej swojej woli i udziela go niezależnie
od uczynków, ludzkich starań, naszego poświęcenia i naszej religijności, a
wyłącznie na podstawie wiary w Chrystusa.
Życie
wieczne to nie jest kwestia tego kiedy zostałeś przez Boga powołany do Jego
Królestwa, czy o 6 godz., na początku swego życia, czy w środku, czy u schyłku.
Bóg postanowił przez Pana naszego Jezusa Chrystusa dać wszystkim życie wieczne,
nawet tym, którzy nawrócą się na łożu śmierci. Nawet tym, którzy przez całe
życie oddawali się grzechowi, ale gdy nastał ich koniec zostali zdjęci bojaźnią
Bożą i została im okazana Boża łaska. Niektórzy twierdzą, że pod koniec swojego
życia nawrócił się w więzieniu Hitlerowski zbrodniarz Rudolf Höss, komendant
obozu w Oświęcimiu Auswitch Birkenau. Ostatnie jego słowa przed wykonaniem
wyroku śmierci były prośbą o przebaczenie u Boga u ludzi i u Narodu Polskiego.
Nie wiem czy on naprawdę się nawrócił, czy nie. Nie mnie to oceniać. Ale gdyby
ktoś taki znalazł się w niebie czy byłbyś zdziwiony? Czy mielibyśmy do Boga pretensję i przekonanie, że
to jest niesprawiedliwe? Czy mielibyśmy
postawę, że to jest niesprawiedliwe, gdyby ofiary tego hitlerowskiego oprawcy
poszły do piekła, a on przez wiarę w Chrystusa znalazł się w niebie?
Musimy
powiedzieć, że Boża łaska wykracza poza ludzkie zrozumienie. Bóg chce dać tym,
którzy uwierzą w Chrystusa życie wieczne. I jest gotowy przebaczyć grzechy
choćby największemu grzesznikowi nawet na łożu śmierci jeśli się upamięta i szczerze będzie żałował za swoje grzechy.
I
choć przyjmujemy Bożą łaskę, to nawet w Kościele nie do końca rozumiemy jej
głębie i próbujemy w niej doszukiwać się ludzkiej sprawiedliwości, jak czynili
to pracownicy winnicy oburzając się, że ci którzy mniej pracowali otrzymali
taką samą zapłatę. Widzimy również , że Bóg przez swoją łaskę daje to, co obiecał i o wiele więcej,
gdy ci ostatni otrzymali tą samą
obfitość Bożego błogosławieństwa.
Taka sama wartość życia wiecznego
To
więc teraz ktoś mógłby zapytać, a co z nagrodami? Czy to znaczy że w ogóle nie
będzie nagród w niebie, za służbę wytrwałość i poświęcenie? Co z tymi którzy pracowali więcej, poświęcali się bardziej, modlili się dłużej, służyli gorliwiej?
Po
prostu musimy zrozumieć, że Pan Jezus tutaj tym się nie zajmuje. On mówi, że
każde życie wieczne jakie otrzymają ci którzy za Nim poszli ma taka samą
wartość. Tutaj chodzi o równość życia wiecznego.
Nie ma lepszych zbawionych i gorszych
zbawionych. Nie ma dwóch klas zbawionych jak wierzą np. Świadkowie Jehowy. Oni
wierzą że jest klasa niebiańska tzw. 144 tys. i ci znajdują się w niebie służąc
przed obliczem Bożym i ich życie wieczne jest lepsze i bardziej wartościowe niż
innych. I jest również klasa zbawionych żyjących na ziemi, wprawdzie też
zabawieni, ale jakość tego zbawienia jest trochę gorsza.
Nie
ma czegoś takiego, wszyscy będziemy w domu Ojca gdzie wiele jest mieszkań (Jana 14,2). Wszyscy jesteśmy
dziedzicami Bożymi i współdziedzicami Chrystusa (Rzym 8,17). Wszyscy jesteśmy na uczcie baranka i bierzemy udział w
Jego weselu. Wszyscy jesteśmy świętym kapłaństwem Boga i wszyscy z tego samego
źródła duchowego pijemy.
Jeśli
chodzi o życie wieczne jest tutaj równość. Gospodarz zapłacił wszystkim tak
samo.
Wprawdzie
nagrody jakieś będą, ale Biblia nigdzie dokładnie nie mówi o szczegółach tych
nagród. Nie wiemy dokładnie co to za nagrody. Jedno jest pewne, nagrody które otrzymają ci którzy pracowali bardziej i więcej w żaden sposób nie sprawią, że ci którzy ich nie otrzymają będą mieli gorszą jakość życia wiecznego.
Ale
wszyscy co otrzymują życie wieczne mają tą sama jakość pełni życia.
Zarówno prosty brat, czy siostra w Zborze jak i wielki ewangelista gromadzący
na kampaniach ewangelizacyjnych tysiące osób. Nie ma lepszych i gorszych w
Bożym Królestwie wszyscy są również ważni i potrzebni.
Suwerenność Boga
Są
jeszcze inne pośrednie prawdy w tym podobieństwie na które warto zwrócić uwagę.
choć nimi dzisiaj nie będziemy się zajmować tak szeroko.
Zobaczmy,
że do życia wiecznego człowiek nie powołuje się sam. Gospodarz o każdej
godzinie jechał na rynek i brał tych, którzy byli przygotowani do pracy. To Bóg
powołuje człowieka do Królestwa Bożego, to On wybiera, to On daje prace w
winnicy, to On zbawia.
Ew.
Jana w sposób szczególny wyjaśnia nam te prawdy „kogo Ojciec nie pociągnie nikt nie może przyjść do mnie”, mówił Pan
Jezus (J 6,44).
Wszyscy pracują
Następna
prawda jaką widzimy w tym podobieństwie, to że wszyscy pracują w Bożym
Królestwie. Nie ma lenistwa, bezczynności. Każdy wierzący, jeśli jest naprawdę
wierzący będzie odznaczał się uczynkami płynącymi z wiary. Prawdziwa wiara w
Chrystusa przynosi owoce upamiętania. Jedna z zasad reformacyjnych brzmiała „sola
fides nunquam sola” „sama wiara nigdy sama”. Zbawienie jest z wiary, ale
prowadzi do pobożnego i bogobojnego życia.
Bóg wciąż powołuje
I
ostatnia rzecz na którą możemy zwrócić uwagę w naszym tekście to, to że Bóg
wciąż powołuje do swojej winnicy do Królestwa Bożego. Wierzę, że Bóg będzie
powoływał ludzi do ostatniego dnia przed przyjściem Pana jak gospodarz w naszej
winnicy. Byli tacy których powołał na ostatnią godzinę przez zakończeniem dnia
pracy. Łaska wciąż trwa, ewangelia wciąż jest głoszona, teraz już po całym
świecie. Wciąż nawracają się ludzie i Bóg powołuje nowych. Aż nadejdzie dzień
żniwa, dzień wypłaty. Wtedy praca zostanie przerwana, drzwi łaski zamkną się i
nastanie wesele branka.
Jeśli
zostaliśmy powołani do pracy przy pańskiej winnicy do życia wiecznego, nie
bójmy się o swoją przyszłość, pełną zapłatę otrzymamy. Dziękujmy również Bogu
za Jego łaskę, jego dobroć, błogosławieństwo i obietnice mające wieczną pieczęć.
Jeśli
jednak nie zostaliśmy powołani, nie rozumiemy tych wszystkich rzeczy, nie
tęsknimy za spotkaniem z Panem, to wzywam: przyjdź pracuj w Pańskiej winnicy,
uwierz w Chrystusa, a zapłata twoja będzie obfita.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz