Stary
Testament wymienia wielokrotnie Hetytów, tymczasem starożytni dziejopisarze nie
wspominali o takim ludzie. Brak pozostałości po Hetytach używano kiedyś za
argument przeciwko historycznej wiarygodności Pisma Świętego, aż na terenie
dzisiejszej Turcji odkryto stolicę dotąd nieznanego wielkiego imperium.
Kim są Hetyci?
Hetyci
pojawiają się w Biblii wielokrotnie. Na przykład czytamy, że Abraham kupił
ziemię od Hetyty blisko Hebronu (Rdz.23:7-20),
jednym z oficerów w wojsku króla Dawida był Uriasz Hetyta (2Sm.11:3), Salomon wziął sobie Hetytki za żony (1Krl.11:1), aby przypieczętować
stosunki handlowe z królami hetyckimi (2Krn.1:17),
zaś Aramejczycy przestraszyli się na myśl, że król izraelski zjednał sobie
pomoc Hetytów i Egipcjan (2Krl.7:6).
Z tych wzmianek wynikało, że Hetyci byli w starożytności potęgą dorównującą
Egiptowi, co jeszcze nie tak dawno wydawało się nieprawdopodobne w obliczu
braku materialnych dowodów ich istnienia.
Odrzucanie
historycznej wiarygodności Pisma Świętego ze względu na brak materialnych
dowodów potwierdzających jego świadectwo stało się normą w środowisku naukowym,
mimo że historycy nie mają tak irracjonalnej postawy wobec innych starożytnych
tekstów. U jej źródeł leży agnostyczna ideologia preferowana przez świat
akademicki, dlatego wielu uczonych cechuje bigoteryjny stosunek do Pisma
Świętego, choć został on skarcony za sprawą niejednego odkrycia
archeologicznego czy epigraficznego. Tak było w przypadku biblijnych tekstów o
Hetytach. W XIX w. odnaleziono stolicę imperium hetyckiego zwaną Hatussa, z
bogatą biblioteką tabliczek klinowych, a w XX w. odczytano pismo hetyckie.
Dzięki temu wiemy dzisiaj o Hetytach niemal tyle samo, ile o Babilończykach i
Egipcjanach.
Hetyci
byli ludem indoeuropejskim, który przybył do Anatolii na przełomie III i II
tysiąclecia p.n.e., zapewne z terenów na północ od Kaukazu. Podbili lud zwany
Hatti (tzw. Protohetyci), od którego przejęli nazwę. W okresie swojej
największej świetności kontrolowali Anatolię, północną Mezopotamię, Syrię i
północną Palestynę. W niektórych okresach dorównywali największym potęgom
Bliskiego Wschodu. Na przykład zdobyli Mari i Babilon w 1595 roku p.n.e. za
panowania Mursilisa I (1620-1590), a pod wodzą Muwatallisa II (1291-1272)
zadali ciężkie straty Egipcjanom w bitwie pod Kadesz nad Orontesem, co skłoniło
Egipcjan do podpisania z nimi układu pokojowego.
Bitwa pod Kadesz
Hetyci
byli świetnymi strategami. Starali się zaskoczyć wroga w otwartym polu, gdzie
mogli wykorzystać swoje ciężkie rydwany, którym zawdzięczali wiele sukcesów. W
1274 r. p.n.e. Ramzes II zaniepokojony rosnącymi wpływami Hetytów w Palestynie
poprowadził do południowej Syrii cztery dywizje, w sumie 20 tys. żołnierzy.
Dywizje Ptah i Set zostawił w odwodzie, a z dywizjami Re i Amon pociągnął do
przodu, sądząc, że Hetyci się wycofali. Tymczasem wódz hetycki Muwatallis
przygotował pułapkę, ukrywając za północnymi murami Kadesz około 20 tys.
żołnierzy. Pozostawił za sobą dwóch ludzi, którzy udawali dezerterów. Ich
zadaniem było utwierdzić faraona w przekonaniu, że Hetyci cofnęli się do
Aleppo. Faraon myśląc, że Hetyci są daleko, wysunął do przodu dywizję Re, a
dywizja Amon szykowała obóz na równinie przed miastem. Egipcjanie złapali, co
prawda, kilku szpiegów hetyckich, z których wydobyli torturami prawdę, ale
poniewczasie. Kiedy Ramzes gorączkowo szykował się do bitwy, ustalając
strategię z generałami, główne siły hetyckie wyłoniły się z brodu na rzece
Orontes. Ciężkie rydwany Hetytów przełamały szyki dywizji Re, która rzuciła się
do ucieczki. Hetyci skierowali się przeciwko dywizji Amon stojącej w obozie z
faraonem. Widząc ucieczkę zdziesiątkowanej dywizji Re i nacierających Hetytów,
żołnierze z dywizji Amon wpadli w popłoch. Prowizoryczny mur z tarcz utworzony
wokół obozu nie wytrzymał przed szarżującymi Hetytami, którzy wdarli się do
środka. Niestety, w obozie nie mogli wykorzystać przeciwko Egipcjanom swojej
głównej broni, ponieważ namioty przeszkadzały ich mało zwrotnym rydwanom.
Ramzes
rzucił się w wir walki na swoim zwinnym i szybkim rydwanie. Napisał później, że
został sam w obliczu wroga, bez pomocy swoich oficerów i tarczowników , a jak
dzielnie walczył, możemy zobaczyć na reliefie ze świątyni Ramzesa II w Abu
Simbel (na zdjęciu). Hetytom wydawało się, że losy bitwy zostały przesądzone,
toteż rzucili się na bogaty obóz wroga, zamiast ruszyć za nim w pogoń. To
uratowało Egipcjan od wielkiej klęski. Chwila wytchnienia wystarczyła
Ramzesowi, aby wycofać resztki żołnierzy obu rozbitych armii, zorganizować ich
szyki i poprowadzić do kontrataku. Zmasowane uderzenie sił egipskich zaskoczyło
Hetytów, zmuszając ich do bezładnego odwrotu w kierunku Orontesu. Na drugim
brzegu czekał Muwatallis na czele piechoty, aby ruszyć za swoimi „czołgami” i
dokończyć podboju. W osłupieniu obserwował, jak jego rydwany w popłochu wpadają
na siebie, ich koła zagłębiają się w mule rzeki, a jego ludzie ratują się
ucieczką wpław przed zaciekłym atakiem pragnących się zrehabilitować w oczach
faraona dywizji Re i Amon, do których dołączyła dywizja Ptah. Egipcjanie
chwytali każdego, kto nie zdążył uciec za rzekę.
Następnego
dnia rano wszystkie dywizje egipskie zaatakowały pozycje Hetytów, którzy
odparli żołnierzy Ramzesa, ale bez swoich „czołgów” Hetyci nie mieli
dostatecznej siły uderzenia, aby przechylić szalę zwycięstwa zdecydowanie na
swoją stroną. Z kolei Egipcjanie byli tak osłabieni stratami w ludziach, że nie
mogli pokonać liczniejszych Hetytów, dlatego wycofali się. Kadesz wraz z całą
Syrią pozostało w rękach Hetytów.
Obie
strony zawarły w 1258 r. p.n.e. przymierze, które jest pierwszym znanym w
historii traktatem pokojowym. Spisano go po egipsku i akadyjsku. Wersję
akadyjską (na zdjęciu) można zobaczyć w Muzeum Archeologicznym w Istambule, a
egipską na ścianie świątyni Amona w Karnak. Według wersji z Karnak to Hetyci
byli stroną zabiegającą o pokój, choć akadyjska wersja podaje, że było
odwrotnie. Także bitwę pod Kadesz egipskie źródła ukazywały jako zwycięstwo
faraona, choć w najlepszym przypadku była ona nierozstrzygnięta. Mamy tu do
czynienia z propagandą, jaką w Egipcie uprawiano wobec faraona, który jako żywy
bóg nie mógł z nikim przegrać. Z tych względów należy powątpiewać, czy w
oficjalnych kronikach egipskich kiedykolwiek wspomniano o wyjściu Izraelitów z
niewoli egipskiej.
Przymierza hetyckie
Jak
na owe czasy Hetyci byli humanitarnym ludem. Ich prawodawstwo przenika
miłosierny duch, jaki cechuje Prawo Mojżeszowe. Podobne były traktaty, jakie
zawierali z poddanymi sobie ludami. Miały one charakterystyczną siedmioczęściową
strukturę. Rozpoczynał je tak zwany historyczny prolog, poświęcony wszelkiemu
dobru, jakie Hetyci wyświadczyli narodowi, z którym zawierali przymierze.
Dopiero potem apelowali o spełnienie powinności wynikających z przymierza,
które miały wynikać bardziej z wdzięczności niż przymusu. Taki dokument
zamykały szczegółowe warunki, a także błogosławieństwo, w którym na świadka był
wzywany Bóg. Kopię takiego przymierza umieszczali w świętym miejscu, skąd miało
być co jakiś czas odczytywane publicznie, tak jak Prawo Mojżeszowe (Pwt.31:11).
Badacze
szybko dostrzegli uderzające podobieństwa między przymierzami Hetytów, a tymi,
które znamy z Ksiąg Mojżeszowych[1]. Podobną formę do nich mają także traktaty
z Mari i Tell Leilan w północnej Syrii, które pochodzą z II tysiąclecia p.n.e.,
a więc z czasów biblijnych patriarchów. Ich struktura i styl są zbieżne z tymi,
jakie zawierali Abraham, Izaak i Jakub (Rdz.21,
26, 31). Kilka wieków później zastąpiły je przymierza asyryjskie, które
miały już inną strukturę i innego ducha[2].
Odkrycie
to jest znamienne dla datowania Pięcioksięgu Mojżeszowego, bo gdyby powstał on
dopiero w I tysiącleciu p.n.e., jak zakładają uczeni krytyczni wobec Pisma
Świętego, to opisane w nim przymierza odzwierciedlałyby przymierza zawierane w
I tysiącleciu p.n.e. Uczeni nie mogą się tutaj oprzeć nawet na irracjonalnym
argumencie braku dowodów potwierdzających historyczność Biblii, ponieważ
hetyckie przymierza oraz zwyczaje opisane na tabliczkach odkrytych w Mari z II
tysiąclecia p.n.e. korespondują z biblijnym opisem zwyczajów panujących w
czasach patriarchów, świadcząc za tradycyjną datą powstania Pięcioksięgu w II
tysiącleciu p.n.e.
Odkrycie stolicy Hetytów
Podróżnicy
odwiedzający Turcję napotykali zabytki pokryte hieroglifami, które różniły się
od egipskich, ale nie potrafili ich odczytać. W XIX w. misjonarz William
Wright, a niezależnie od niego, prof. Archibald Sayce (1845-1933), wyrazili
przekonanie, że wykonali je Hetyci. Sayce wiedział, że w świątyni Amona w
Karnak na wielkiej płaskorzeźbie ukazującej bitwę pod Kadesz wielu z żołnierzy
walczących przeciw Egipcjanom nosiło buty z zakręconymi w górę czubkami, które
widywał na skalnych reliefach w Anatolii. Wysunął tezę, że Hetyci byli autorami
napisów na bazaltowych kamieniach znalezionych w Hamat i Aleppo, a także ludem
zwanym Cheta lub Hatti w pismach Egipcjan, Asyryjczyków i Babilończyków.
Kilka
pokrytych dziwnymi znakami kamieni znalezionych w Hamat opisał już w 1812 r.
szwajcarski podróżnik Johann Burckhardt, ten sam, który jako pierwszy Europejczyk
dotarł do Petry. Miejscowa ludność wykorzystywała te bloki do budowy swoich
domów. Pismo, które je pokrywało, przypominało hieroglify. Niestety, wrogie
nastawienie tamtejszej ludności nie pozwalało na ich skopiowanie. Na podobne
kamienie natrafił w 1872 r. wspomniany już protestancki misjonarz William
Wright, który zrobił ich odlewy i wysłał kopie do Muzeum Brytyjskiego.
Wiele
światła na potęgę Hetytów rzuciły tabliczki klinowe z egipskiej Amarny. W 1887
r. pewna kobieta, kopiąc ziemię w tej okolicy, natrafiła na 300 tabliczek,
które pochodziły z Archiwum Państwowego stolicy wzniesionej tam przez faraona
Echnatona (1377-1360). Listy z Amarna to korespondencja w języku akadyjskim
prowadzona przez tego faraona i jego ojca Amenhotepa III (1417-1380) z
bliskowschodnimi władcami. Wśród niej znaleziono list Suppiluliumy I
(1344-1322), króla hetyckiego gratulującego Echnatonowi wstąpienia na tron, a
także tabliczki pokryte nieznanym pismem, które okazało się pismem hetyckim.
Profesor
Sayce zwrócił się do słynnego odkrywcy Troi, a zarazem zamożnego niemieckiego
biznesmana Heinricha Schliemanna z pytaniem, czy ten zechciałby poprowadzić
wykopaliska na wzgórzu w pobliżu tureckiej wioski Boazkale (dawniej Boazköy),
położonej ponad 100 km na wschód od Ankary. W 1834 r. ruiny odkrył tam Charles
Texier, a Sayce wierzył, że było to hetyckie miasto. Schliemann odmówił, gdyż
był zajęty, choć na pewno znalazłby czas, gdyby wiedział, że ruiny to Hattusa,
dawna stolica imperium Hetytów.
Koncesję
na prowadzenie wykopalisk uzyskał niemiecki asyriolog Hugo Winckler. W 1906 r.
odkrył w pobliżu Boazkale archiwum tabliczek klinowych złożone z około 10 tys.
sztuk. Część z nich była zapisana – tak jak Listy z Amarna – językiem akadyjskim,
który w II tysiącleciu p.n.e. spełniał na Bliskim Wschodzie podobną rolę jak
łacina w średniowieczu.
Praca
na tym górzystym terenie była trudna. Za dnia było tam jak w tureckiej łaźni, a
w nocy wiał lodowaty wiatr. Dotkliwie kąsające muchy zmuszały Wincklera do
noszenia zasłony na twarzy i rękawiczek, mimo największych upałów.
Niedogodności nie umniejszały jego entuzjazmu, gdyż robotnicy wydobywali pod
jego okiem ponad sto tabliczek dziennie! W latach 1990-1991, pod kierunkiem
kolejnego niemieckiego archeologa Petera Neve’a, znaleziono jeszcze kilka
tysięcy tabliczek. W sumie było ich tam ponad 25 tysięcy!
Tabliczki
zawierały między innymi korespondencję między egipskimi faraonami a królami
hetyckimi. Na jednej z nich Winckler rozpoznał treść traktatu pokojowego
zawartego w Kadesz między Ramzesem II a hetyckim królem Hattusili III, która
zdobiła ścianę świątyni Amona w Karnak.
Odczytanie pisma hetyckiego
Większość
tabliczek odkrytych w Hattusie spisano nieznanym wówczas rodzajem pisma
klinowego. Przez lata nikt nie potrafił go odczytać. Winckler do swej śmierci w
1913 r. nie poznał treści tabliczek zapisanych pismem hetyckim, które odkrył. W
1915 r. odczytał je Bedřich Hrozný (1879-1952), niezwykle uzdolniony czeski
uczony, który już w wieku 24 lat został profesorem asyrologii na Uniwersytecie
Wiedeńskim.
W
1914 r. Hrozný pojechał do Turcji, aby pomóc w odczytaniu pisma Hetytów.
Zwrócił uwagę na zdanie, które stało się sławne wśród filologów: nu ninda-an
ezzateni watar-ma ekutteni. Przeczytał je setki razy, analizując jego składnię.
Nabrał przekonania, że ma do czynienia z językiem z grupy indoeuropejskich, a
nie semickich, jak pozostałe języki bliskowschodnie. W tym zdaniu rozpoznał
używane przez Hetytów babilońskie słowo ninda – „chleb” i stwierdził, że chleb
musi być podmiotem tego zdania. Co się robi z chlebem? Chleb się je. Jak w
językach indoeuropejskich brzmi słowo „jeść”? Po angielsku eat, po grecku
edein, po łacinie edere, a w staroniemieckim ez-zan. W powyższym zdaniu
występuje słowo ezzateni. Kolejne słowo watar było niewątpliwie indoeuropejskie
– wystarczy je porównać z angielskim water czy polskim woda. Całe zdanie
brzmiało: „Teraz zjesz chleb i napijesz się wody”.
Hrozný,
czasem na bazie pozornych podobieństw do słów indoeuropejskich, nadał wyrazom
hetyckim dowolne znaczenie. W rezultacie jego teza, choć prawdziwa, spotkała
się z krytycznym przyjęciem na kongresie językoznawców w Berlinie. Krytycyzm
miał źródło w tym, że jeśli czeski uczony miał rację, to do niedawna nieznany
hetycki byłby najstarszym znanym językiem indoeuropejskim, co wielu
językoznawcom wydawało się nieprawdopodobne!
W
siedem dni po kongresie Hrozný otrzymał wezwanie do wojska, gdzie wcielono go
do artylerii. Miał szczęście, że trafił na dowódcę o przychylnym stosunku do
wiedzy i intelektualistów, bo dzięki temu mógł kontynuować badania wolny od
większości obowiązków służbowych. W rezultacie już w 1917 r. opublikował
książkę o piśmie hetyckim. Kilka lat później jego teza została powszechnie
przyjęta i badania nad językiem hetyckim nabrały rozmachu.
Wciąż
nieodczytane pozostawało hieroglificzne pismo hetyckie, używane głównie przez
Hetytów w Syrii, którzy przetrwali tam po upadku ich anatolijskiego mocarstwa.
Długo poszukiwano hetyckiego „kamienia z Rozetty”, podobnego do napisu w trzech
językach, dzięki któremu Champollion rozszyfrował w 1822 r. hieroglify
egipskie. W roku 1940 tureccy nomadzi naprowadzili w Karatepe na taki kamień
niemieckiego uczonego Helmuta Bosserta (1889-1961). Na szczycie wzgórza, w
pobliżu rzeki Ceyhan u podnóża gór Taurus znaleźli bramę do starożytnej warowni
z napisem w języku starofenickim i hetyckim, co przyczyniło się do odczytania
hetyckich hieroglifów. Nie było to łatwe, dopóki jeden z uczonych nie
zorientował się, że Hetyci pisali tak zwanym bustrofedonem, co w języku greckim
oznacza „tak, jak wół orze”, a więc z prawej strony do lewej, a w następnej
linijce z lewej do prawej, jak możemy zobaczyć na zdjęciu kamiennej tabliczki z
Karkemisz.
Koniec cywilizacji
Państwo
Hetytów podupadło około 1200 roku p.n.e. pod naporem tak zwanych Ludów Morza,
kiedy to zburzono hetycką stolicę w Hattussa. Odtąd centrum kultury Hetytów
przeniosło się do południowo-wschodniej Anatolii i północnej Syrii, gdzie
powstały państwa początkowo zdominowane przez Hetytów, którzy wymieszali się z
ludnością aramejską. Wśród nich należy wymienić: Karkemisz, Hamat, Gurgum,
Melid i Kummuhi. Państwa te utraciły swoją niezależność dopiero za sprawą
Asyryjczyków. Z tego regionu Salomon brał sobie za żony Hetytki, pieczętując stosunki
handlowe ze wspomnianymi państwami[3].
Z
czasem pamięć o Hetytach zaginęła. Nie wspominał o nich żaden ze starożytnych
dziejopisarzy. Jedynie księgi starotestamentowe wymieniały Hetytów jako potęgę
równą Egiptowi. Jeszcze w XIX w. sceptycy brali to za dowód przeciwko
historycznej wiarygodności Starego Testamentu, ale zmieniło to odkrycie Listów
z Amarna oraz hetyckich archiwów i odczytanie ich pisma. Hetyci stali się
kolejnym przykładem historycznej wiarygodności Pisma Świętego. Nic dziwnego, że
wybitny amerykański archeolog William Albright napisał: „Odkrycie za odkryciem
potwierdziło dokładność niezliczonych szczegółów, przyczyniając się do
rozpoznania wartości Biblii jako rzetelnego źródła historycznego”[4].
[1] Miriam Lichtheim, Ancient
Egyptian Literature, t. 2, The New Kingdom, s. 65.
[2] Np. Pwt.5:1; 7:7-8.11;
5:6; 11:7-8.
[3] Kenneth A. Kitchen, The
Patriarchal Age: Myth of History, Biblical Archeology Review, marzec/kwiecień,
1995, s. 52.
[4] William F. Albright, The
Archeology of the Palestine, s. 128.
Tekst:
Alfred J. Palla
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz