Dzisiejsza
nasza historia jest bardzo pouczająca. Biblia przedstawia nam Mojżesza, który
pewnego razu przyglądał się pracy swoich braci hebrajczyków. W tym czasie
Mojżesz już wiedział, że jest jednym z nich i nie jest Egipcjaninem chociaż
został wychowany na dworze Faraona jak Egipcjanin. Nie wiemy w jakich
okolicznościach dowiedział się o tym, że został adoptowany, gdy był małym
chłopcem, ale najwyraźniej odkąd dowiedział się o tym czuł więź emocjonalną ze
swoimi braćmi Żydami. Wydaje się, że to jego przyglądanie się ich ciężkiej
pracy, nie było tylko zwykłym przyglądaniem się, ale zastanawiał się jak może
im pomóc, jak może im ulżyć w tych nadludzkich obowiązkach. Czytamy że któregoś
dnia, prawdopodobnie jakiś nadzorca pracy Hebrajczyków, bił jednego z nich.
Dłużej Mojżesz nie mógł na to patrzeć, bolało go serce, że jego bracia tak
cierpią. Postanowił wstawić się za tym,
który był krzywdzony i zabił Egipcjanina. Nie była to śmierć przypadkowa, bo
Słowo Boże nam mówi, że zanim zabił tego człowieka, rozejrzał się dookoła czy
nikt go nie widzi. Po prostu Mojżesz zamordował tego Egipcjanina z
premedytacją. I być może myślał, że to spowoduje jakąś zmianę, jakieś wielkie
poruszenie w narodzie, może rewolucję lub wyzwolenie, ale nic takiego się nie
stało.
W
dziejach apostolskich donośnie tej sytuacji czytamy
Dzieje Ap. 7:24 I ujrzawszy (Mojżesz) jednego, którego
krzywdzono, ujął się za nim, pomścił krzywdzonego i zabił Egipcjanina.
25
Sądził zaś, że bracia zrozumieją, iż Bóg przez jego ręce daje im
wybawienie, ale oni nie zrozumieli.
Dlaczego
nic takiego się nie stało? Dlaczego nie zrozumieli? Dlaczego Mojżesz w tym
czasie wtedy kiedy chciał nie mógł wyzwolić Izraela z niewoli Egipskiej?
Drodzy, nie mógł tego uczynić, bo to nie był Boży czas na wyzwolenie, to nie
było jeszcze w Bożych planach na tą chwilę. Bóg chciał posłać Mojżesza za 40
lat do tej pracy, ale nie teraz. Najpierw sam Mojżesz musiał być przez Boga przygotowany
do tego dzieła, a to wymagało czasu. W chwili gdy zabił Egipcjanina i chciał
oswobodzić Izraela, to nie mogło się udać, bo Bóg w tej sprawie nie był z Nim. Możemy
powiedzieć, że Mojżesz w tej sytuacji działał sam z własnej inicjatywy bez
Bożego błogosławieństwa.
Historia
ta jest dobrym przykładem tego, że jeśli Bóg czegoś nie pobłogosławi, jeśli Bóg
do jakiegoś dzieła się nie przyzna, to my własną mocą nie zrealizujemy Bożego
dzieła. Nie możemy czynić Bożej pracy bez Boga. Nie możemy żyć chrześcijańskim
życiem i realizować chrześcijańskich zadań bez Bożego namaszczenia, bez Ducha Świętego
bez prowadzenia Bożego. Za każdym razem gdy będziemy próbowali podjąć się Bożego
dzieła bez Boga odniesiemy porażkę. Za każdym razem gdy będziemy ewangelizować ludzi,
bez prowadzenia Ducha Św. nie stanie się nic po za tym, że przekażemy komuś
pewne treści. Za każdym razem gdy będziemy próbowali usługiwać w jakikolwiek
sposób w kościele, bez polegania na Bogu, bez Jego błogosławieństwa nasza
służba będzie jałowa i nie będzie przynosić owoców dla Boga.
Pan
Jezus w Ew. Jana powiedział:
Jana 15:5 Ja jestem krzewem winnym, wy jesteście
latoroślami. Kto trwa we mnie, a Ja w nim, ten wydaje wiele owocu; bo beze mnie
nic uczynić nie możecie.
Czy
widzimy to? Bez Pana Jezusa, bez Boga nic uczynić co Bogu przyniesie chwałę nie
możemy. Dlatego prawdziwe chrześcijaństwo nie jest tylko robieniem czy nie
robieniem pewnych rzeczy, nie polega tylko na jakiś paktach religijnych i nie
wypływa z moich postanowień. Ale prawdziwe chrześcijaństwo polega na relacji z
osobą, na relacji z Jezusem Chrystusem, na społeczności z Bogiem, z tego się bierze
wszystko. Tak długo jak długo tego nie zrozumiemy i nie będziemy praktykować
nie będziemy odnosić duchowych sukcesów w naszym chrześcijańskim życiu. Wiele
rzeczy, które chcą chrześcijanie, wiele działania które czynią chrześcijanie
często pochodzi z nich samych. Jest to tzw. działanie z ciała za pomocą cielesnych
środków. Wtedy, to jest moje chcenie, moje wykonanie, moje decyzje, moje
postanowienia. One mogą mieć charakter chrześcijański, wyglądać na
chrześcijańskie, ale nie są dokonane z Bożym namaszczeniem. Spróbuje podać jakiś
przykład: weźmy choćby pod uwagę służbę karmienia i pomocy ubogim. Wszyscy się
zgodzą, że taka służba jest bardzo dobra i szlachetna. Ale jeśli celem tej
służby nie jest uwielbianie Boga, przynoszenie chwały naszemu Panu jezusowi
Chrystusowi i taka służba nie jest Mu oddana, Jemu powierzona, pod Jego
kontrolą, to będzie to tylko jakieś działactwo o charakterze chrześcijańskim.
Pan Jezus powiedział, że moc do duchowego zwycięstwa nie bierze się z naszego
samozaparcia, ale bierze się z tego, że trwamy w nim. Gdy tak się dzieje, te
soki Chrystusa, życie Chrystusa przepływa przez nas i nasze myśli stają się
myślami Chrystusa, nasze plany stają się planami Pana Jezusa. Mojżesz nie mógł
odnieś sukcesu podczas pierwszej próby wyswobodzenia Izraela, bo moc w której
chciał to uczynić pochodziła z niego a nie z Boga.
Ap
Paweł w taki sposób pisał do koryntian
2 Koryntian 10:3 Bo chociaż żyjemy w ciele, nie walczymy
cielesnymi środkami.
4
Gdyż oręż nasz, którym walczymy, nie jest cielesny, lecz ma moc burzenia
warowni dla sprawy Bożej ; nim też unicestwiamy złe zamysły.
Ap.
Paweł dowodzi koryntianom, że chociaż żyje w ciele, to jednak nie walczy w
sposób cielesny. Cielesne życie chrześcijanina jest bowiem bezowocne duchowo.
Paweł mówi, że jego walka o ludzkie dusze tylko z pozoru może wyglądać na
ludzkie działanie, ale za jego działaniem stoi duchowa moc, moc Boga
wszechmogącego, stąd duchowe zwycięstwa apostoła Pawła, nawrócenia i wiele
założonych zborów. Paweł nie używał ludzkich pomysłów, ziemskiej mądrości i
ludzkich środków, by doprowadzić ludzi do Chrystusa. Środki i pomysły z pozoru
mogły wydawać się ludzkie jednak wypływały prosto z Bożej woli. Choćby ta sytuacja
gdy w 16 rozdz. Dziejów Apostolskich
opisane są misyjne podróże Pawła, czytamy tam, że w niektórych miejscach Duch
Święty przeszkadzał w głoszeniu Słowa Bożego, a winne miejsca posyłał
misjonarzy Dz. Ap. 16,6-10. Ap. Paweł
nie tylko głosił to co trzeba głosić, ale głosił ewangelię w miejscach gdzie
miał głosić, gdzie Bóg go posyłał. Wiedział
dobrze że cielesne środki choć mogą przyciągnąć uwagę ludzi, to jednak nie będą
błogosławione przez Boga, a tym samym nie dadzą prawdziwych nawróceń i nikogo w
Chrystusie nie doprowadzą do dojrzałości.
Tak
więc nie tylko chcemy coś robić, ewangelizować, pomagać potrzebującym, organizować
konferencje, usługiwać, organizować spotkania biblijne, czy mieć nabożeństwo. Pragniemy
przede wszystkim, by te wszystkie nasze starania wypływały z Bożej woli, o co
się też modlimy, by Bóg nas prowadził. I pragniemy, by naszym staraniom
towarzyszyła moc Ducha Świętego. Jeśli nasze starania będą wypływały z nas,
choć mogą mieć charakter chrześcijański, chrześcijańskie jednak nie będą.
Zamiar
Mojżesza, by wyzwolić Izraela był bardzo dobry, nawet był Bożą wolą, ale nie w tym
czasie. Jednak zamiar ten nie był oparty na Bogu i nie towarzyszyła Mu Boża
moc. Za dużo było w tym Mojżesza, a za mało Boga. I później gdy Bóg posyła
Mojżesza z misją wyprowadzenia Izraela, Mojżesz jest zrezygnowany Ks. Wyj. 3,11-12. Jakby chciał powiedzieć
Bogu, „Boże skoro nie udało się wtedy jak byłem księciem Egiptu jakże uda się
teraz kiedy jestem nikim, a Bóg mówi idź, teraz się uda, bo ja z tobą. Wtedy się
nie udało, bo polegałeś na sobie na swojej sile na swojej pozycji, dzisiaj jesteś
nikim więc musisz polegać na mnie i to jest wszystko czego ci trzeba. Amen
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz