Drodzy
jesteśmy przed świętami Bożego narodzenia, za kilka dni będziemy obchodzili
kolejną pamiątkę przyjścia Syna Bożego na świat. W związku z tym chciałbym nam
przypomnieć jak Jan Chrzciciel zapowiadał Chrystusa i jak wzywał do
przygotowania się na Jego przyjście. My również dzisiaj jak współcześni Janowi
oczekujemy na przyjście Jezusa w chwale i też wzywa się nas byśmy byli
przygotowani na spotkanie z nim. Choć od słów Jana minęło ponad dwa tysiące
lat, to wciąż one brzmią równie dosadnie i mocno jak wtedy, gdy wychodziła do
niego cała kraina Judzka, aby go słuchać.
Zaczęło
się od tego, że Słowo Boże doszło do Jana w odpowiednim czasie przed nadejściem
Chrystusa. Jan podobnie jak Pan Jezus prowadził przez wiele lat zwykłe pobożne
życie zanim stał się zwiastunem nadejścia Mesjasza. Gdy Biblia mówi, że doszło do niego Słowo
Boże, to ma na myśli powołanie go do służby. Któregoś dnia Jan został pobudzony
przez Ducha Św. by zacząć publiczną działalność i wzywać Izrael do upamiętania
podobnie jak wielu proroków.
Czytamy
o Ezechielu
Ezechiela 1:3 Doszło słowo Pana Ezechiela, syna Buziego,
kapłana, w ziemi chaldejskiej nad rzeką Kebar, a ręka Pana spoczęła tam na nim.
Podobnie
u Ozeasza
Ozeasza 1:1 Słowo Pana, które doszło Ozeasza, syna
Beeriego, w czasach Uzjasza, Jotama, Achaza,
A
także u Joela
Joela 1:1 Słowo Pana, które doszło Joela, syna Petuela.
Swoją
drogą to jest niesamowite, że do chwili powołania człowiek może prowadzić
całkiem zwyczajnie życie, aż do momentu, gdy Bóg budzi w sercu człowieka wielką
troskę o Jego sprawę i prowadzi go, by wykonał Jego dzieło.
Pojawienie
się Jana Chrzciciela było spełnieniem się wcześniejszych proroctw, że zanim
przyjdzie Zbawiciel, to Bóg przed nim pośle swojego posłańca, by przygotował
ludzkie serca na spotkanie z Panem.
Zapowiedź
posłania Jana i charakter Jego służby znajdujemy w Ks. Malachiasza i Izajasza.
Ks.
Malachiasza o Janie mówi tak
Malachiasza 3:1 Oto Ja posyłam mojego anioła, aby mi
przygotował drogę przede mną. Potem nagle przyjdzie do swej świątyni Pan,
którego oczekujecie, to jest anioł przymierza, którego pragniecie. Zaiste, on
przyjdzie mówi Pan Zastępów.
A
Ks. Izajasza mówi, że będzie wzywał do upamiętania
Izajasza 40:3 Głos się odzywa: Przygotujcie na pustyni drogę
Pańską, wyprostujcie na stepie ścieżkę dla Boga naszego!
4
Każda dolina niech będzie podniesiona, a każda góra i pagórek obniżone;
co nierówne, niech będzie wyrównane, a strome zbocza niech się staną doliną!
Narodzenie
Jana chrzciciela było wielkim cudem, jego rodzice - Zachariasz i Elżbieta byli w zbyt podeszłym
wieku, około 70 lat, by mieć jeszcze dzieci.
Ale
Bóg w cudowny sposób doprowadził do poczęcia Jana wcześniej zapowiadając
Zachariaszowi, że będzie miał upragnionego syna, który okaże się wielkim
prorokiem przed Bogiem, a będzie napełniony Duchem Św. już w łonie matki (Łuk 1,15-17).
W
ten oto sposób Bóg przerwał 425 lat milczenia, bo tyle czasu upłynęło od
ostatniego proroka Malachiasza do Jana Chrzciciela.
Widzimy,
że Bóg ma dużo cierpliwości, milczał przez ponad 400 lat, by teraz wzbudzić
największego z proroków i przez Jana zapowiedzieć nadchodzącego Króla.
Nie
wiemy dokładnie jak długo Jan przed pojawieniem się Jezusa zaczął nawoływać
Izraela do przygotowania się na Jego przyjście, ale w kilku źródłach
historycznych na podstawie dat jakie podaje Ew. Łukasz czytałem, że było to około pół roku przed rozpoczęciem
publicznej działalności Pana Jezusa.
Więc
Jan przez około pół roku przed Jezusem i
kilka miesięcy po pojawieniu się Pana Jezusa obchodził całą krainę nadjordańską
tzn. całą długość rzeki Jordan od Jeziora Galilejskiego do Morza martwego w
linii prostej to około 150 kilometrów. Jan obchodził te wszystkie krainy,
wioski i miasta, które leżały na tej długości i tam pełnił swoją posługę.
I do czego on wzywał ludzi?
On
wzywał Izraela, by przygotowali się na przyjście Pana Jezusa przez żałowanie za
grzechy, przez pokutę, przez upamiętanie i porzucenie swoich złych dróg. Bóg w
ten sposób okazał wiele łaski Izraelowi dając im czas do przygotowania się na spotkanie z Panem. Gdyby Jan nie pojawił
się i nie przygotował ludzi na Chrystusa wiele serc byłoby o wiele bardziej
zatwardziałych i zostaliby potępieni za odrzucenie Jezusa.
W Ks. Malachiasza zaraz po ogłoszeniu proroctwa o Janie pojawia się
ostrzeżenie przed sądem, który Jezus przyniesie:
Malachiasza 3:2 Lecz kto będzie mógł znieść dzień jego
przyjścia i kto się ostoi, gdy się ukaże? Gdyż jest on jak ogień odlewacza, jak
ług foluszników.
Pan
Jezus niósł zbawienie dla tych, którzy prawdziwie pokutowali i pewne potępienie
dla tych, którzy trwali w swojej zatwardziałości.
Dlatego
Jan wzywał jako głos wołającego na pustyni co przepowiedział Izajasz na ponad
700 lat przed jego pojawieniem się „gotujcie
drogę Pańską prostujcie ścieżki Jego. Każdy padół niech będzie wypełniony, a
każda góra i pagórek zniesione, drogi krzywe wyprostowane, a nierówne
wygładzone. I ujrzą wszyscy ludzie zbawienie Boże (w. 4-6)”
Gdy
czytasz Ks. Izajasza to zobaczysz, że przez 39 rozdziałów Bóg zapowiada
Izraelowi straszny sąd, ale w 40 rozdz. następuje zmiana, i Bóg daje
pocieszenie swojemu ludowi. To pociesznie, będzie w przebaczeniu win, które
przyjdzie przez Mesjasza w wyniku głębokiej pokuty, porzucenia grzechów i wiary
w Jezusa Chrystusa. Nie ma żadnego pocieszenia dla ludzi jeśli nie chcą się
upamiętać i nie ma żadnego pocieszenia dla nas jeśli będziemy miłowali swoje
grzechy. Musimy pamiętać, że między pokutą, a zbawieniem jest ścisły
związek i nie ma drugiego bez pierwszego. Oczywiście jesteśmy zbawieni z łaski
przez wiarę w Jezusa, ale droga do zbawienia wiedzie przez ciasną bramę, którą
jest upamiętanie. Po prostu Bóg nie ma
wsparcia i błogosławieństwa dla tych, którzy z uporem chcą trwać w swoim
nieposłuszeństwie. Ma wprawdzie dla wszystkich takich ludzi cierpliwość, ale
jest to cierpliwość ku upamiętaniu. Jeśli skorzystają z Bożej cierpliwości i zawrócą ze swoich złych dróg, to będzie im wszystko przebaczone, ale jeśli tego nie uczynią,
to Boża cierpliwość stanie się dla nich pułapką. Tak właśnie tłumaczył to
apostoł Piotr w swoim 2 liście
2 Piotra3:9 Pan nie zwleka z dotrzymaniem obietnicy,
chociaż niektórzy uważają, że zwleka, lecz okazuje cierpliwość względem was, bo
nie chce, aby ktokolwiek zginął, lecz chce, aby wszyscy przyszli do
upamiętania.
Drodzy
nigdy nie lekceważmy Bożej cierpliwości, bo wprawdzie jest ona ogromna jak
ocen, ale w chwili gdy się kończy następuje nagły i nieuchronny sąd. Jak było w
przypadku pokolenia Noego, Lota, synów Heliego, Heroda i wielu innych.
Jan mówi do Bożego ludu, przygotujcie się, bo
idzie Pan, bądźcie gotowi na spotkanie z Nim przez skruszenie swoich serc i
skupienie waszego życia na uwielbieniu Boga.
Jak
myślisz, gdyby dzisiaj pojawił się taki Jan Chrzciciel, co by mówił, czego
moglibyśmy od niego oczekiwać?
Drodzy
jestem przekonany, że mówiłby to samo, co
tamten Jan chrzciciel. Nie bacząc na reakcje ludzi obchodziłby wszystkie
wioski i miasta i mówił, że już niebawem przyjdzie Zbawiciel i mamy być gotowi
na Jego przyjście.
Jan
stosuje tutaj symboliczny i prorocki język, że Izrael ma prostować drogi dla
Mesjasza. W starożytności, gdy król miał przyjechać do miasta, to wysyłał
heroldów przed sobą, by mieszkańcy byli przygotowani na Jego przybycie.
Przygotowywano również drogę, by przybywający król nie napotkał żadnych
przeszkód, np. karczowano dziko rosnące drzewa, zasypywano doły, które mogłyby
przeszkodzić w jego przyjeździe, czy wyrównywano pagórki. Inaczej mówiąc dzicz
doprowadzano do ładu, by droga dla Króla była prosta i nie stwarzała problemów.
Dlatego
Jan mówi o prostowaniu ścieżek, zasypywaniu dołów, czy znoszeniu pagórków.
Oczywiście on nie mówi, by czynić to w fizycznym sensie, żeby Pan Jezus mógł
dotrzeć do nich. Jan ma na myśli stan ludzkiego serca, to ludzkie serce jest
tym dzikim miejscem, do którego nie chce przyjść Zbawiciel, gdy nie jest ono
uporządkowane. W wielu sercach jest pełno przeszkód, które nie pozwalają
Jezusowi Chrystusowi skutecznie ich przemienić. Mamy wezwanie do prostowania
ścieżek na pustynni ludzkiego serca, by Chrystus napotkał jak najmniej barier.
Wszystko co mogłoby powodować zasmucenie Ducha Św. w życiu Bożego ludu powinno
być usunięte. Prawdziwa Boża moc do życia człowieka przychodzi tylko przez
złamanie ludzkiej dumy, pychy i naszego ja.
Jan
mówi, że Bóg za człowieka sam tego nie zrobi. Porzucenie grzechu nie dzieje się
samo lub nie dzieje się bez naszego udziału. Każdy z nas jest odpowiedzialny
przed Bogiem za swoje wybory i postępowanie. Bóg nie wzywałby przez Jana ludzi
do pokuty jeśli nie byłoby to możliwe. Pamiętam kiedyś spotkałem człowieka,
którym mówił, że chce się nawrócić ale nie może, bo Bóg nie daje mu nowego
narodzenia. Tłumaczył swoją zatwardziałość suwerennością Bożą. Coś w rodzaju „to Bóg decyduje więc ja jestem bez winy”.
Zastanawiam się czasami jak wiele osób
tak czyni. Ale Słowo Boże uczy nas, że nie ma przemiany, bo nie ma upamiętania,
a nie ma upamiętania, bo człowiek nie chce i tak naprawdę nie ma pragnienia.
Wiele osób chce zrzucić odpowiedzialność za ludzkie grzechy i potępienie na
Boga. Niektórzy mówią, że Bóg ich takich stworzył, więc nie mogą postępować
inaczej. Jeszcze inni twierdzą, że Bóg jest winny potępienia ludzi, bo posyła
ich do piekła. Nie, Jan mówił prostuje ścieżki swoje, a dzieje Ap. 17 rozdział mówią,
że Bóg wzywa wszędzie wszystkich ludzi do tego, by się upamiętali i wierzyli w
Jezusa. Ew. Jana 3,16 mówi, że tak Bóg
umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy,
nie zginął, ale miał życie wieczne. Nawrócenie jest możliwe wtedy, kiedy
ludzkie serce jest skruszone, by słuchać Bożego głosu. Jeśli jednak ludzkie
serce jest zatwardziałe, zbuntowane, krnąbrne, to Boże Słowo się od niego
odbija jak od ściany.
Jan
mówił, że każda dolina niech będzie wypełniona. Co to znaczy, że każda dolina
ma być wypełniona na przyjście Jezusa?
Wypełniona
dolina, to ciemne rzeczy które mają ludzie na dnie swojej duszy i skrywają je.
Należy sięgnąć na dno naszego serca i wyciągnąć na światło, to co pozostaje w
Jego zakamarkach. To może być jakieś nieprzebaczenie, uraza do kogoś, czy
niechęć z której wyrasta korzeń nienawiści. To mogą być jakieś nieszczere
motywacje o których nie chcemy żeby się ktokolwiek dowiedział. To mogą być
również nasze skryte pragnienia, co których wiemy, że się Bogu nie podobają,
ale pielęgnujemy je.
Następnie
Jan wzywa, by każda góra i pagórek zostały zniesione. Tu z kolei jest wezwanie
do odrzucenia ludzkiej dumy, wyniosłości
i wynikającej z tego arogancji. Wiele osób jest przeświadczonych o własnej
wyjątkowości i nosi w sercu poczucie wyższości nad drugimi. Jan wzywa, by taka
postawa została odrzucona, by przyodziać się w pokorę wobec drugich. Z poczucia
pychy i zbytniego skupiania się na sobie
wynika często obrażalstwo i pogarda wobec innych. Taką postawę mieli
przywódcy religijni w Izraelu i również dzisiaj w naszych kościołach jest wielu
takich, którzy zamiast posadzić Jezusa na tronie swego serca, to sami zajmują
to miejsce.
Dalej
jest wezwanie, „by drogi krzywe zostały
wyprostowane, a nierówne wygładzone” (w.
5).
Krzywe
drogi o których Jan mówi w naszym życiu, a które muszą zostać wyprostowane na
przyjście Zbawiciela, to wszystko co przeszkadza nam w prawdziwej pokucie.
Wszystko co jest przeciw pierwszemu przykazaniu lub przeciw największemu
przykazaniu. Pierwsze przykazanie jest „nie
będziesz miał innych Bogów obok mnie” a największe przykazanie jakie Pan
Jezus przywołał. To „będziesz miłował
Pana Boga swego z całego serca i z całej duszy swojej i z całej myśli swojej”
(Mat 22,37).
Na
drodze skruchy człowieka, może znajdować się miłość do samego siebie, miłość do
pieniędzy lub świata. Mogą to być jakieś
pożądania ciała, coś, co człowiek nie chce zostawić i porzucić. Mogą być to
takie rzeczy jak obojętność, lenistwo, apatia, letniość w naszych sercach,
niechęć do szukania Boga itp.
Jeśli
to wszystko odrzucimy, to mamy wspaniałą obietnicę w 6 wierszu, że ujrzymy zbawienie Boże. Ratunek od Boga, przebaczenie
grzechów, przychodzi przez skruchę. Tam gdzie nie ma żalu za grzechy, nie ma
pokuty, nie ma wali z grzechem i Jego porzucenia nie ma zbawienia. Tam gdzie
ludzie nie płaczą nad stanem swojej duszy i nie przejmują się swoim
postępowaniem nie ma zbawienia. John Charles Ryle kaznodzieja z XIX wieku
powiedział, że zbawiona dusza jest zawsze duszą pokutującą. Dzisiaj często
rozdzielamy upamiętanie od usprawiedliwienia, ale musimy zrozumieć, że są to
dwie strony tej samej monety.
W
oczekiwaniu na drugie przyjście Zbawiciela, kwestia upamiętania jest niezwykle
ważna. Mamy do czynienia w dzisiejszych czasach z ogromem płytkiego
chrześcijaństwa, które wynika z baraku upamiętania. Chrześcijaństwa w którym
wielu, nie wiele się chce. W wielu sytuacjach nie widać poświęcenia i troski o
sprawy Boże, a mam obawy, że czym bliżej przyjścia Pana Jezusa tym będzie
gorzej. Apostoł Paweł przestrzegał nas, że czasy ostatnie będą obfitować w
wiele pozorów pobożności, a tymczasem życie chrześcijan, będzie zaprzeczeniem
jej mocy (2 Tym 3,5). Moc do
pobożnego życia wynika z działania Chrystusa w nas, który uczył, że bez Niego
nic nie możemy uczynić. Ale by Chrystus przez wiarę zadomowił się w naszych
sercach najpierw musimy żałować, oczyścić swoje dusze z grzechu. Jeśli tego
będzie brakować, to chrześcijańskie nawrócenia nie będą prawdziwe i nie
przyniosą owoców. W Sercach w których pielęgnowany jest grzech Słowo Boże
obumiera, zostaje zagłuszone i nie wydaje owoców.
List
do Hebrajczyków mówi, że czym bardziej przybliża się dzień przyjścia Pana, tym
bardziej powinniśmy być gorliwi dla sprawy Bożej.
Hebrajczyków 10:25 Nie opuszczając wspólnych zebrań naszych, jak
to jest u niektórych w zwyczaju, lecz dodając sobie otuchy, a to tym bardziej,
im lepiej widzicie, że się ten dzień przybliża.
Gdy
przyglądamy się swojemu życiu, swojej służbie dla Chrystusa, to co widzimy?
Więcej troski o sprawy Boże, więcej gorliwości każdego dnia, czy mniej? Gdy
przyglądamy się swojemu życiu to, co widzimy, owoce godne upamiętania, czyli
takie które wynikają z prawdziwego nawrócenia jak powiedział Jan w 8 wierszu, czy ich brak?
Jeśli
jeszcze się nie upamiętaliśmy, to wciąż mamy czas by zareagować, wciąż mamy
czas, by wyprostować ścieżki w naszym życiu dla Pana. Wciąż mamy czas, by
wypełnić każdy dół i zrównać każdą górkę, by porzucić grzechy, które odciągają
nas od Jezusa, a wtedy z pewnością będziemy oglądać Zbawienie Boga.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz